Rezultaty wyszukiwania dla: powieść dla dzieci
Wilcze dzieci tom 2
Ōkami kodomo no Ame to Yuki
Zazwyczaj dzieje się tak, że na podstawie książek powstają ekranizacje (w wypadku mang, na ich podstawie powstają anime lub dramy). Tym razem było jednak inaczej. „Wilcze dzieci” to manga narysowana na podstawie filmu o tym samym tytule. Wydana została po jego niewątpliwym sukcesie (film ten zarobił ponad 4 miliardy jenów, tym samym, zajmując piąte miejsce na liście najlepiej zarabiających filmów w Japonii w 2012 roku).
Zarys fabuły
Yuki prosi mamę, by, tak jak inne dzieci, mogła iść do szkoły. Hana niechętnie godzi się postać tam córkę, upominając ją jednak, by nigdy nikomu nie pokazywała swojej wilczej postaci. Pomóc ma jej w tym dziecięca rymowanka. Yuki szybko odnalazła się w szkolnym towarzystwie, gdy jednak nadchodzi kolej jej brata, on czuje się tam zupełnie zagubiony. Wie, że wśród ludzi nie ma dla niego miejsca. Życie rodziny płynęłoby dalej, zupełnie spokojnym nurtem, gdyby nie pojawienie się w szkole nowego kolegi, który nie potrafi pogodzić się z tym, że Yuki z jakiegoś powodu go unika. Jak potoczy się ich wspólna historia?
Moja opinia i przemyślenia
Przyznam, że po przeczytaniu mangi mam ogromną ochotę na obejrzenie anime. Historia jest tak wciągająca i nietypowa, że wcale nie dziwi mnie jej sukces. Powiem szczerze, że po raz pierwszy spotykam się z obyczajową fantastyką. Ten gatunek był mi do tej pory obcy i wciąż zadziwia mnie, że można było umieścić w nim tak interesującą fabułę.
Kreska komiksu jest prosta, ale pełna uroku i drobnych szczegółów. Przyjemnie obserwuje się, jak bardzo z biegiem lat, z tomu na tom, zmieniły się tytułowe Wilcze Dzieci. Yuki z drugiego tomu to śliczna, młoda panienka, która przestała być chodzącą kulką z uszami. Ame natomiast wyrósł na prawdziwego słodziaka, pozbywając się roli ciamajdy z pierwszego tomu. Jestem ogromnie ciekawa, jak rodzeństwo prezentowało się będzie w trzeciej (ostatniej) części.
„Wilcze dzieci” to jednak nie tylko czysto rozrywkowa historia. To również opowieść o sile matczynej miłości, ludzkiej dobroci i bezinteresownej życzliwości. Hana poradziła sobie na nowej drodze życia tylko dzięki pomocy swoich nieocenionych sąsiadów, którzy postanowili zadbać o nią i jej pełne energii dzieci.
Podsumowanie
„Wilcze dzieci” to śliczna, ponadczasowa historia, którą zinterpretować można na wiele różnych sposobów. To wciągająca, a zarazem wartościowa lektura. Ogromnie cieszę się, mogąc zabrać się za czytanie trzeciego, niestety ostatniego już tomu. Tytuł z całego serca polecam i to nie tylko miłośnikom mang.
Fragment: „Dziedziczka jeziora” Marii Dahvana Headley
Dzisiaj premiera książki „Dziedziczka jeziora” autorstwa Marii Dahvana Headley. Z tej okazji zapraszamy do przeczytania fragmentu książki.
Wywiad z Marcinem Mortką
Dzień dobry, nazywam się Katarzyna Abramova i w imieniu swoim oraz czytelników portalu Secretum.pl serdecznie dziękuję za poświęcony mi czas.
Strzeżcie się, potwory!
Dzielna Claudette rozprawiła się już z olbrzymami i smokami. Kto więc jeszcze pozostał? Potwory, oczywiście. A najlepszym ku tego miejscem, które pozwoli kilkuletniemu rudzielcowi zdobyć chwałę i uznanie ma być wielki turniej. Tyle w teorii, rzeczywistość okaże się bowiem dosyć zaskakująca, a przeciwnik nieoczekiwany.
Strzeżcie się, potwory! to trzeci tom przygód Claudette, jej młodszego brata Gastona i przyjaciółki Marie. Tym razem bohaterowie wcale nie muszą opuszczać rodzinnego miasteczka, by walczyć ze złem, które czyha na jego mieszkańców. Zło wkrada się bowiem całkiem oficjalnie, chociaż pod przykrywką. Przyjdzie im też zmierzyć się nie tylko z prawdziwymi potworami, lecz także zadaniami, które mogą czasem być sprawdzianem dla prawdziwego wojownika, jak... tkanie czy nakrywanie do stołu. Powracają dawni wrogowie, ale też niewidziani przyjaciele. Jednym słowem, dzieje się, oj dzieje.
Bez zbędnej przesady mogę przyznać, że cała seria jest rewelacyjna, a bieżąca część jest jej świetnym zwieńczeniem. Z jednej strony mamy tu przemyślaną, wciągającą opowieść, w której elementy grozy (dostosowane do dzieci, więc spokojnie) i fantastyki przeplatają się z momentami wzruszenia. Nad wszystkim przy tym dominuje wszechobecny dowcip i to niewymuszony, a przyprawiający o nieustanne chichoty.
Bohaterowie, zarówno ci główni, jak i drugoplanowi, są przeuroczy i niepoprawni, nie sposób im nie kibicować, nawet jeśli pomysł mają dosyć dzikie lub niecodzienne. Postać Claudette, nieco zaślepionej wizją potencjalnej chwały, nieco schodzi na drugi plan, a na pierwszy wysuwają się Marie i Gaston, dbający o to, by ich towarzyszka wychodziła cało z opresji i starający się ze wszystkich sił ocalić miasto przed zagrożeniem, którego inni nie chcą dostrzec.
Fabuła to jedno, ale w komiksie ważna, o ile nie kluczowa, jest także kreska, a ilustracje Rafaela Rosado są po prostu do zjedzenia. Kolorowe, pełne szczegółów, kiedy trzeba (czasem warto dobrze się po nich rozejrzeć, bo można wychwycić ciekawe smaczki) i bardzo dobrze oddające ducha tej opowieści.
Mówiąc krótko, gorąco polecam całą serię Przygody Claudette. To nie tylko świetna rozrywka dla dzieci (i dorosłych), ale też dobry pomysł na rozpoczęcie przygody z komiksem i przekonanie się, że może być on doskonałą rozrywką.
Trzy siostry, rodzinna klątwa i… szczypta magii
Wronoskał, gdzie mieszkają od dzieciństwa Cherlie, Betty i Fliss, jest dla nich niczym wznoszące się na pobliskiej wyspie więzienie. Zajmujący niemal całą Skruchę gmach z posępną wieżą kryje nie jedną tajemnicę. Otaczające go mokradła oraz dwie inne wyspy – Udręka i Lament – też nie napełniają dziewcząt optymizmem. A one marzą o przygodzie, podróżach, piaszczystych plażach!
Zapowiedź: Dziedziczka jeziora
Maria Dahvana Headley, autorka bestsellerowych powieści, przenosi klasyczną historię Beowulfa we współczesne realia. W scenerii amerykańskiego miasteczka dwie matki – gospodyni domowa i zaprawiona w bojach weteranka – starają się chronić tych, których kochają.
Sejf
Nie ma chyba osoby, która nie kojarzy Tomasz Sekielskiego, gwiazdy TVN. Nawet, jeśli ktoś nie posiada telewizora i bojkotuje komercyjne stacje musiał słyszeć o ubiegłorocznym sensacyjnym filmie dokumentalnym pt. „Tylko nie mów nikomu”, którego Sekielski był scenarzystą i reżyserem. Opisujący wykorzystywanie seksualne dzieci w kościele katolickim w Polsce film nie tylko bulwersował, ale też rozpoczął ogólnokrajową dyskusję, zwracając uwagę na ten od wieków ukrywany przez kościół proceder. Co jednak Sekielski ma wspólnego z powieścią? Czy dziennikarz śledczy może napisać dobrą powieść zamiast reportażu?
Przekonać się o tym mogą ci czytelnicy, którzy sięgną po trylogię „Sejf”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Rebis książka, to spektakularny debiut i niewesoły obraz pracy służb państwowych oraz medialnych gigantów. Mimo iż otrzymujemy wybuchową mieszankę, dalece odchodzącą od zapowiadanego thrillera politycznego, to miłośnicy szybkiego tempa akcji i spiskowych teorii dziejów będą zachwyceni. Nie jest może zbyt głęboko i zbyt refleksyjnie, ale z pewnością dostrzeżemy w opisach sytuacji odbicie bieżącej rzeczywistości. Co więcej, dzięki całkiem zgrabnej konstrukcji książki pochłania się ją w ekspresowym tempie, co przy ponad tysiącu stron jest nie lada wyczynem!
Sekielski zdradza nam tajemnicę, za którą można zginąć – istnienie tajnego pomieszczenia zwanego Sejfem. To właśnie tu trafiają informacje o szczególnym znaczeniu oznaczone klauzulą „ściśle tajne”. Upublicznienie tych informacji mogłoby mieć katastrofalne skutki nie tylko dla Agencji Wywiadu, która w Sejfie gromadzi dane operacyjne, ale i całego kraju. Nie mówiąc już o konsekwencjach dla osoby, która o szpiegostwo czy po prostu wyniesienie jakichkolwiek informacji by się pokusiła. Kto oglądał „Brudną grę” w reżyserii Gavina Hooda i / lub śledził losy Katharine Gun doskonale wie, o czym mówię.
Z owego miejsca, które oficjalnie nie istnieje, przenosimy się na Podlesie. Tu, w Koterce, przy białoruskiej granicy, zostają znalezione zwłoki. Morderstwo w tych okolicach nie jest codziennością, a co dopiero tak spektakularne pozbawienie kogoś życia. Trup bez twarzy, zmiażdżone dłonie – wszystko to wskazuje na brutalne przesłuchanie bądź też mafijne porachunki (przy czym jedno drugiego nie wyklucza). Policjanci z okolicznych miejscowości pod dowództwem młodszego inspektora Waldemara Darskiego niezbyt potrafią sobie poradzić już z samym widokiem, nie mówiąc już o przyszłym śledztwie. Tyle tylko, że nawet nie będą musieli śledztwa prowadzić. Niedługo bowiem po tym, jak policyjnymi kanałami została przekazana informacja o znalezieniu zwłok w pobliżu cerkwi, zjawiają się rządowe samochody, a sprawę przejmuje Agencja Wywiadu. I zapewne nikt by się o tym fakcie nie dowiedział, gdyby nie pewien dociekliwy dziennikarz telewizji DTV, Artur Solski (czyżby autoportret?).
Tak zaczyna się książka, w której Sekielski oferuje nam prawdziwą jazdę bez trzymanki. Spisek, polityka, wątki szpiegowskie i społeczne (a nawet regionalne w postaci prawdziwej „perełki”, czyli szeptuchy Wiery Popławskiej) – to wszystko składa się na lekturę łatwą i przyjemną, ale taką, dla której z pewnością warto zarwać noc. Intrygującej fabule towarzyszy sprawnie poprowadzona akcja, rozgrywająca się na różnych planach, a oznaczenia dat, nawet godzin, umożliwiają nam śledzenie wydarzeń i ich natychmiastowe umiejscowienie w czasie i przestrzeni (co ma niebagatelne znaczenie dla rozwijającej się historii) do tego doskonale skonstruowani bohaterowie – to wszystko sprawia, że coraz mocniej zagłębiamy się w opowieść, angażując się również emocjonalnie. Sekielski intryguje, a dzięki elementom tajemnicy, takim jak tytułowy Sejf, czyni z nas osoby połączone wspólnym sekretem. Tajne służby, operacje o niewiele mówiących co do ich charakteru nazwach (jak ”Nabucco”), wiadomość, że przeciętny obywatel kraju jest tylko nic nie znaczącym trybikiem w maszynie państwa, to musi przyciągnąć. Nie wiem co prawda, czy na tyle, by kiedykolwiek do książki powrócić, ale z pewnością wystarczająco, by spędzić na poznawaniu zawiłości systemu kilkanaście godzin. Szczególnie, że prezentowane wydanie zawiera wszystkie trzy tomy („Sejf”, „Sejf. Obraz kontrolny” oraz „Sejf. Gniazdo Kruka”), dzięki czemu zaoszczędzony został nam ból oczekiwania na kolejną książkę.
Spełnienia/Niespełnienia 2019
Coś się kończy, coś się zaczyna… Początek roku to czas podsumowań – zarówno tych życiowych, jak i kulturalnych. Fajnie tak usiąść, pomyśleć, wybrać książki najlepsze, najgorsze, spojrzeć wstecz na poprzedni rok. Recenzneci Secretum, Dużego Ka i Papierowych Motyli specjalnie dla czytelników wspomnieli o najlepszych i najgorszych książkach, jakie mieli okazje przeczytać w minionym roku. Co osoba to inny gust, więc tytułów również znajdziecie sporo. Może wpadnie wam coś w oko?
The Goon. Tom 3
Fanów komiksu ucieszy zapewne wiadomość, że Zbir powrócił, a trzecia odsłona jego losów jest już dostępna w księgarniach. Równie brutalna i obrazoburcza jak poprzednie, za to mroczniejsza i bardziej ponura.
Po bieżący tom sięgną zapewne bez wahania osoby, które mają już za sobą lekturę dwóch poprzednich. Jeśli jednak jeszcze nie wiecie, kim jest Zbir, spieszę z wyjaśnieniami. Wystarczy spojrzeć na okładkę komiksu, by zorientować się, że główny bohater ma fizjonomię odpowiednio pasującym do ksywki. Masywna sylwetka, łapy jak dwa bochny chleba, przestawiona szczęka i blizny na twarzy to części składowe bandziora trzymającego twardą łapą pewne małe miasteczko. I to nie byle jakie miejsce, ale zepsute, mroczne, pełne paskudnych mieszkańców, z których część niekoniecznie ma ludzką naturę.
W trzeciej odsłonie Zbirowi i jego ferajnie przyjdzie się zmierzyć z nie lada przeciwnikiem. Na scenę powraca Labrazio. Fakt, że Zbir zabił go kilkanaście lat wcześniej w ramach słusznej zemsty nie ma tu wielkiego znaczenia, bowiem chodzące umarlaki i zombie pojawiają się w tej rzeczywistości dosyć regularnie. Podobnie jak demoniczne stwory napawające jednocześnie grozą i wstrętem.
Historia Zbira jest nie tylko pełna przemocy i scen nie tyle nawet niepoprawnych politycznie, co otwarcie obrazoburczych. Eric Powell łamie praktycznie każde tabu i nie waha się przed niczym - uśmiercaniem dzieci i staruszków, rzucaniem na prawo i lewo seksistowskimi tekstami czy wyśmiewaniem różnych orientacji i preferencji seksualnych. Dostaje się każdemu i wszystkiemu po równo, dlatego z pewnością nie jest to komiks dla każdego, a już na pewno nie dla czytelnika wrażliwego i wyczulonego na tego typu kwestie.
W bieżącym zbiorze zebrano trzy obszerne zeszyty, tworzące spójną fabułę i kontynuację tego, co działo się w poprzednich tomach, a także kilka krótkich historyjek, utrzymanych w znacznie lżejszej i bardziej groteskowej formie. Swoiste przerywniki i chwile oddechu, gdy w głównej opowieści atmosfera zaczyna mocno gęstnieć. Owe krótsze wstawki są w większości utrzymane w innych, prostszym stylu i nie robią takiego wrażenia jak podstawowa historia, ale są też czasem zaskakująco przyjemną odskocznią.
Dodatkowym smaczkiem dla fanów są dodatki na końcu wydania. Można tu znaleźć przykładowe strony z wersji czarno-białej, którą na początku zaplanował autor, a która nie doszła do skutku za sprawą wytycznych postawionych mu przez wydawnictwo Dark Horse. Jest tu także szkicownik oraz zbiór ilustracji nie wchodzących w skład wydanych ogólnodostępnie komiksów.
Trzeci tom okazał się bardziej posępny i zmierzający znacznie bardziej w stronę horroru niż dwa poprzednie, ale nadal utrzymuje bardzo dobry poziom. Dla fanów Zbira to pozycja, której z pewnością trudno będzie odmówić.
Zielony kapelusz i jego czereda
Rzadko zdarza się, że człowiek jest ukazany w książkach tak marginalnie jak w „Zielonym kapeluszu i jego czeredzie” Weroniki Kurosz, autorki książek dla dzieci. Nawet jeśli zwierzęta są bohaterami, to ludzie są albo im pomocni albo ewidentnie przeszkadzają mieszkańcom lasu w spokojnym życiu. W tej książce właściciel zielonego kapelusza jest jakby duchem, choć mogłabym rzec, że dobrym duchem. Zjawia się niezwykle rzadko, czasem przypadkowo pomoże, czasem celowo odstraszy drapieżnika. Tak naprawdę bohaterem jest nie on, a zwierzęta. W skład jego (choć czy rzeczywiście jego?) leśnej czeredy wchodzą wilk, ryś, wiewiórka, ptaki takie jak remiz, żurawie, jaskółka, bocian, dzięcioł duży, czy nawet owady w postaci żuka leśnego czy trzmiela ziemnego. Wszystkie te zwierzęta, niby tak różne od siebie, łączy jeden ekosystem: las.
Książka składa się z 11 krótkich, powiązanych ze sobą opowiadań. Widzimy las oczyma poszczególnych zwierząt. Podążamy za wilkiem, który odłączył się od watahy i po miesiącach samotności stworzył nowe stado z piękną wilczycą. Poznajemy remiza wijącego cierpliwie gniazdo, który pomaga parze czapli, która zgubiła na mokradłach pisklę. Wreszcie spotykamy żuka leśnego czy trzmiela, którym nie powinniśmy przeszkadzać. Złapany do słoika żuk to przecież nie zabawka, a trzmiele wcale nie są tak groźne na jakie wyglądają, za to są bardzo pożytecznymi zapylaczami kwiatów, które nie mogą być zapylone ze względu na zbyt niskie temperatury przez ciepłolubne pszczoły.
Nie tylko poznajemy tu zwyczaje zwierząt, ale także niektóre ciekawe obserwacje, które możemy zastosować w życiu. Być może nie każdy wie, że kiedy robi się wilgotno i spada ciśnienie atmosferyczne, najczęściej przed deszczem, małe owady obniżają swój lot. Wystarczy więc spojrzeć na jaskółki. Jeśli latają nisko to bardzo prawdopodobne jest, że niedługo będzie padać.
Choć człowiek w zielonym kapeluszu jest tu pokazany pozytywnie nie mogę obok jednej z historii przejść obojętnie. Nie jestem tak naprawdę pewna, czy pokazane przez autorkę zachowanie jest naprawdę właściwe. Chodzi o wystraszenie stada wilków, które zagoniło niedźwiedzicę i jej młode w zaułek. Miało to być ich pożywienie. Niestety dla wilków, a na szczęście dla niedźwiedzi, człowiek wystraszył głośnym wołaniem atakujące zwierzęta, które czmychnęły. Wprawdzie mamy tu i tak pozytywne zakończenie, bo wilcze stado znajduje sarnę na obiad. Jednak my, ludzie, nie powinniśmy ingerować kto kogo w lesie zje. Obydwa gatunki – wilk i niedźwiedź – są gatunkami chronionymi. Zjedzenie niedźwiedzicy i jej młodych zapewni pożywienie dla stada wilków. Wystraszenie watahy mogło skończyć się śmiercią wilczego miotu, wyjącego gdzieś w norze z głodu. Nie powinniśmy zapominać, że śmierć jest naturalna w przyrodzie i o ile nie wprowadzamy do ekosystemu nowych gatunków, przyroda sama poradzi sobie z liczebnością gatunków.
Dopełnieniem świetnych opowieści o zwierzętach snutych przez Weronikę Kurosz są dodatkowe informacje podane na koniec każdej z historii na temat każdego ze zwierząt oraz przepiękne rysunki Moniki Urbaniak. Książeczka z pewnością zachęci niejedno dziecko do podglądania zwierząt w lesie, bez przeszkadzania im. Bo przecież zwierzęta tak jak ludzie dbają o swoje potomstwo, budują domy, martwią się o pożywienie i członków swojej rodziny.