listopad 26, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: historia

czwartek, 14 wrzesień 2017 21:34

Córki Wawelu - Anna Brzezińska

Dzisiaj premierę miała powieść historyczna Anny Brrzezińskiej, autorki "Opowieści o Wilżyńskiej Dolinie", czy Sagi o zbóju Twardokęsku.

Polska Jagiellonów oczami kobiet
Wielki powrót Anny Brzezińskiej – przełomowa książka o historii kreowanej przez mężczyzn, w której jednak najważniejszą rolę odgrywały kobiety

Regina jest prostą chłopką, dla której Kraków to obietnica lepszego bytu i zarobku. Dziewczyna zostaje przyjęta na służbę do mistrza Bartłomieja, uznanego słodownika, który, jak szybko się okazuje, oczekuje od niej oddania i posłuszeństwa nie tylko w kuchni... Wkrótce na świat przychodzi „potworek” – Regina nie umie myśleć inaczej o swojej córce karlicy. A jednak to właśnie Dosia trafia na królewski dwór. To jej oczami – postaci prawdziwej, która rzeczywiście przechadzała się po królewskich krużgankach, opiekunki, świadka wydarzeń, uczt, ślubów, spisków i gwałtów – podglądamy codzienne życie jagiellońskich królewien: Jadwigi, Izabeli, Zofii, Anny i Katarzyny.

Dział: Książki
wtorek, 12 wrzesień 2017 13:03

Porzuć swój strach

Marek Bener, dziennikarz oraz właściciel toruńskiego tygodnika, od kilku lat bezskutecznie poszukuje ukochanej żony, Agaty. Nowy trop w sprawie zaginięcia żony nieoczekiwanie może podsunąć inne śledztwo, dotyczące odnalezienia córki pewnego biznesmena, Moniki Żelazny. Bener z każdą chwilą jest coraz bardziej pewny, że dziewczyna posiada informacje o jego żonie. Jednak im bardziej główny bohater zagłębia się w śledztwo, im więcej kłamstw usłyszy z ust rodziny Żelazny, tym więcej komplikujących wszystko kwestii wychodzi na jaw. Co więcej, za zaginięcie Agaty może być odpowiedzialny zmarły teść Marka...

Z twórczością pana Roberta Małeckiego spotykam się po raz pierwszy. Nie miałam pojęcia, czy spodziewać się dobrej, mocnej lektury, czy raczej byle jakiego śledztwa i ogólnej "bylejakości". Oczywiście, nie przeczytałam tomu pierwszego, więc kolejną zagwozdką było to, czy odnajdę się w kontynuacji. Powiem Wam szczerze, że trafiłam na kawał dobrej literatury. I z niecierpliwością oczekuję tomu trzeciego. A jaki z tego wniosek? Warto sięgać po rodzimych autorów, którzy nierzadko są o wiele lepsi, niż ci zagraniczni.

Marek Bener jest doskonale znany w toruńskim społeczeństwie i to nie tylko z tego, że prowadzi lokalny tygodnik. Jest przy tym doskonałym detektywem, choć w tej roli pojawia się raczej jako "amator". Dlatego też po zaginięciu Moniki, jej ojciec kieruje swe kroki najpierw do Benera, a nie na policję. Wie, że toruński dziennikarz odnajdzie zaginioną. Żelazny nie zdaje sobie jednak sprawy, że skrywane tajemnice również ujrzą światło dzienne...

Ta książka jest fenomenalna! Z każdą kolejną stroną pula pytań  rośnie, a kolejne, przewijające się w lekturze postacie, wcale nie pomagają w uzyskaniu odpowiedzi. Ba, wręcz przeciwnie- "dzięki" nim ich ilość tylko się zwiększa. Po raz pierwszy w mojej "karierze" czytelniczej wciągnęła mnie historia, w której między innymi mowa o tzw. "bossach", czyli miasteczkowym półświatku. Zazwyczaj takie lektury odrzucały mnie na starcie, tu jednak spotykanie się z mroczną stroną miasta miało swój cel- dotarcie do Moniki, a co za tym idzie być może uzyskanie odpowiedzi na pytanie, co stało się z Agatą. I czy nadal żyje. Akcja płynie silnym strumieniem, podczas lektury nie można się nudzić. Kolejne wydarzenia są niczym magnes, przyciągający nas do powieści. Nie można od niej uciec, chce się tylko czytać, póki nie dotrzemy do ostatniej strony.

Nie od dziś wiadomo, że ludzie skrywają wiele tajemnic. Jak się okazuje, ludzie, którym również powinno leżeć na sercu dobro Agaty, posiadali ważne informacje, skrzętnie ukrywając je przed Markiem. Owszem, wierzyli, iż działają w jak najlepszym interesie zaginionej, a jednak ich milczenie z każdym dniem zmniejszało szansę na uratowanie kobiety. Określiłabym to jako ślepą wiarę w to, że porywacze posiadają jakiekolwiek ludzkie uczucia. A przecież to praktycznie niemożliwe... Koniec tomu drugiego, choć dał czytelnikowi odpowiedzi w kwestii zaginięcia Moniki Żelazny, jeszcze bardziej zapętlił przypadek zaginięcia Agaty Bener. Mam ogromną nadzieję, że tom trzeci będzie tym, w którym Marek Bener wreszcie zazna spokoju ducha.

Jeśli poszukujecie dobrej, intrygującej lektury na te coraz zimniejsze dni, a jednocześnie nudzą Was książki, w których nic się nie dzieje, sięgnijcie po serię Roberta Małeckiego. Gwarantuję, iż nie będzie to czas zmarnowany.

Dział: Książki
sobota, 09 wrzesień 2017 17:15

Opowieści tajemnicze i szalone

Wydane przez Naszą Księgarnie pod koniec 2006 roku „Opowieści tajemnicze i szalone” spod pióra Edgara Allana Poe nareszcie doczekały się wznowienia.

Książeczka wydana jest w sposób niezwykły. Ma twardą oprawę i zdobią ją niesamowite, przepełnione groteską ilustracje, których autorem jest Grist Grimly. Całość składa się z czterech, pełnych grozy opowiadań.

Czarny kot to historia człowieka, który popadł w alkoholizm i zaczął znęcać się nad ukochanymi zwierzętami. Gdy karma wróciła, jego życie stało się niczym z najgorszych horrorów. To jednak wywołało tylko jeszcze większy gniew bohatera, którego szaleństwo przekroczyło wszelkie, możliwe granice.

„Nawet najtwardszy cynik ma w sercu struny, których poruszenie budzi żywe emocje.”

Maska czerwonej śmierci jest pełnym grozy opowiadaniem, o tym, że nie da się oszukać przeznaczenia i bezkarnie uciec przed śmiercią.

Żaboskoczek to historia zemsty nadwornego błazna, który został porwany ze swojej ojczyzny i wzięty do niewoli przez złego króla.

Upadek Domu Usherów to, obok Kruka, jedno z najbardziej znanych opowiadań Edgara Alana Poe.   To typowa historia grozy, która zadziwia nie tylko niezwykłym połączeniem drobnych elementów, ale także analizami chorób psychicznych, jakich udało się dokonać pisarzowi, jeszcze przed odkryciem ich przez ówczesną medycynę.

Historie Edgara Allana Poe opowiadają o ludziach, którym brakuje wrażliwości na cudzą krzywdę lub osobach o czarnych sercach. Zawsze spotyka ich zasłużona kara. W twórczości pisarza tak naprawdę nie pojawiają się protagoniści. Wiele opowiadań, które tworzył, są analogiami do jego własnego, pełnego nieszczęść życia.

Nie będę ukrywała, że jestem fanką Edgara Alana Poe, ale nie z powodu sposobu, w jaki pisze, ani  nie dzięki stworzonym przez niego historiom. Elementem, który najbardziej pokochałam w jego twórczości, jest niesamowity klimat, który tylko i wyłącznie jemu, wielkiemu pisarzowi i poecie, kiedykolwiek udało się stworzyć. Mogłabym powiedzieć, że niekiedy dorównuje mu swoimi pomysłami filmowymi Tim Burton, ale jednak w jego dziełach jest znacznie więcej czarnego humoru i mają typowe dla siebie, mocno wyróżniające je elementy, które u Edgara Alana Poe nie występują w takiej postaci. Jednym słowem mówiąc, jest on po prostu niepowtarzalny, mimo że naśladować go próbowało już wielu.

To, co mnie zastanawia, to dlaczego w zbiorze opowiadań nie znalazł się „Kruk”, najbardziej znany utwór Edgara Alana Poe. Wydanie skierowane jest do młodszych czytelników i wydaje mi się, że ma na celu zaznajomienie ich z klasyką literatury grozy. „Kruk” więc wydaje się tu być oczywistym wyborem. Może redakcja uznała, że trudniej byłoby ten tekst zinterpretować.

Słyszałam wiele podzielonych opinii. Niektórzy rodzice starają się trzymać swoje pociechy pod szklanym kloszem, w krainie Tęczowych Misiów. Osobiście jednak uważam, że świat nie pozostawia nam takiej możliwości. Przemoc, śmierć, różnego rodzaju strachy i źli ludzie zdarzają się wszędzie. W grach komputerowych, wiadomościach, w sąsiednich domach. Dziecko powinno wiedzieć, dlaczego każemy mu zachować dystans w stosunku do obcych osób. Dlaczego nie powinno opuścić placu zabaw za rączkę z tym „miłym panem”. W takiej właśnie edukacji pomocne będą przerażające, ponadczasowe historie, które wiele lat temu stworzył Edgar Alan Poe. Z pewnością również pomogą zrozumieć, jak ważne jest dbanie o innych ludzi (i zwierzęta), a nie wyłącznie o samego siebie.

Dział: Książki
wtorek, 05 wrzesień 2017 21:22

Siostrzyczki

Jakiś czas temu thrillery dołączyły do grona moich ulubionych gatunków literackich. A z racji tego, że od dawna interesuję się medycyną (choć lekarzem nie zostanę), thrillery medyczne stanowią coś, z czym zawsze chętnie się zapoznam. Niestety, nie mam zbyt dużego doświadczenia w lekturach tego typu, bowiem nie jest to chyba gatunek jakoś specjalnie promowany w naszym kraju (a może i nie tylko), to w moje ręce trafiła najnowsza powieść Michaela Palmera, „Siostrzyczki”. Choć kiedyś czytałam thriller medyczny innego autora i nie raz przy nim przysnęłam, tak postanowiłam nie zrażać się jednym, nieudanym razem. Zabrałam się za tę powieść i zdecydowanie nie żałuję!

David Shelton, młody chirurg ze smutną przeszłością, zostaje niesłusznie oskarżony o zabójstwo jednej ze swoich pacjentek. Wkrótce jednak okazuje się, że to nie był jedyny tajemniczy zgon w szpitalu, w którym Shelton pracuje. Choć wszelkie przeprowadzone zabiegi zostały wykonane z niesamowitą precyzją i dbałością, wiele osób umiera. Zaangażowane w sprawę są pielęgniarki ze Stowarzyszenia Sióstr Życia – jej członkowie działają na terenie całych Stanów Zjednoczonych, są zwolennikami eutanazji i pozwalają „odejść w spokoju” nieuleczalnie chorym ludziom. A wszystko ze względu na etykę... Jednak wśród nich znajduje się grupa pielęgniarek, która nie dba o etykę, a jedynie o swoje prywatne cele.

David Shelton to człowiek, którego da się lubić. Szczery, sympatyczny, nieco zagubiony, ale zdecydowanie bardzo pozytywny. Nie wymądrza się, zna swoje miejsce w szeregu, ale potrafi pokazać swoją ciemną stronę, kiedy wymaga tego sytuacja. Zdecydowanie polubiłam tego bohaterka i szczerze mu kibicowałam, bowiem na własną rękę postanowił wyplątać się ze sprawy morderstwa. Było to ryzykowne, niepewne, może i lekkomyślne, ale co innego miał zrobić? Wszelkie dowody wskazywały na to, że z zimną krwią zamordował swoją pacjentkę. Jego zalecenia, jego podpisy... Okazało się, że tytułowe Siostrzyczki są doskonałe w swoim fachu i potrafią tak ukartować zabójstwo, że nikt nie zacznie ich podejrzewać. Dwie pieczenie na jednym ogniu – można się pozbyć niewygodnego człowieka, a przy okazji zapewnić kolejnemu dożywocie w więzieniu.

Michael Palmer w doskonały sposób oddaje realia pracy w szpitalu. Od razu przed naszymi oczami tworzy się obraz białych fartuchów, sterylnych korytarzy czy sal wypełnionych pacjentami i specjalistyczną aparaturą. Okazuje się, że szpital potrafi być naprawdę mrocznym i niebezpiecznym miejscem, nawet jeśli jest to szpital ogólny, a nie psychiatryczny. Bo czy możemy być pewni, kto czai się w korytarzu? Czy mamy pewność, co nam wstrzykują do krwiobiegu? Albo jakie leki nam podają? Niestety, książka ta ukazuje również brutalną prawdę o tym, że ludziom nie można ufać. Każdy może się przebrać w lekarski fartuch i udawać, że pragnie naszego dobra. Czujność przede wszystkim! Zwłaszcza w historiach tego typu.

Akcja powieści początkowo toczy się umiarkowanym rytmem, jest spokojna i właściwie nic nie wskazywałoby na to, że nagle otrzymamy taką burzę wydarzeń. Dobrze poznajemy realia życia Davida, a potem następuje lawina. Morderstwo goni morderstwo, David trafia w sam środek cyklonu, w którym to on jest główną ofiarą. Palmer potrafi zaskoczyć, wprowadzić nieoczekiwane zwroty akcji, zadbać o przyspieszenie tempa, o stopniowanie napięcia. Dosadnie opisuje realia swojej powieści, choć trzeba przyznać, że nie wchodzi w zbytnie szczegóły dotyczące medycyny. Jednakże zdecydowanie cechuje go lekkość pióra, bowiem przez tę powieść się po prostu płynie.

„Siostrzyczki” to dobry, choć lekko przewidywalny i dosyć oczywisty thriller medyczny, który jednak wygrywa stylem autora i przyjemnością, jaka płynie z czytania. Być może opis na okładce zdradza zbyt wiele i to właśnie on sprawia, że łatwo się wszystkiego domyślić, ale mimo wszystko cieszę się, że sięgnęłam po tę powieść. Bardzo spodobała mi się twórczość Palmera i na pewno sięgnę po kolejne jego powieści, aby przekonać się, czy autor ten potrafi też stworzyć coś mocniejszego i bardziej złożonego.

Dział: Książki
wtorek, 05 wrzesień 2017 07:51

Colorfox

HELVETIQ - nowe wydawnictwo w Polsce!

Już we wrześniu na polskim rynku gier planszowych pojawią się gry prosto ze Szwajcarii.
Chodzi o wydawnictwo HELVETIQ, które projektuje i wydaje gry dla każualowych graczy a ich design jest czarujący w swej prostocie i niespotykanym wyglądzie.

Dział: Bez prądu
piątek, 01 wrzesień 2017 10:56

Forest - gra karciana

HELVETIQ - nowe wydawnictwo w Polsce!

Już we wrześniu na polskim rynku gier planszowych pojawią się gry prosto ze Szwajcarii.
Chodzi o wydawnictwo HELVETIQ, które projektuje i wydaje gry dla każualowych graczy a ich design jest czarujący w swej prostocie i niespotykanym wyglądzie.

Dział: Bez prądu
piątek, 01 wrzesień 2017 09:46

Bandido

HELVETIQ - nowe wydawnictwo w Polsce!

Już we wrześniu na polskim rynku gier planszowych pojawią się gry prosto ze Szwajcarii.
Chodzi o wydawnictwo HELVETIQ, które projektuje i wydaje gry dla każualowych graczy a ich design jest czarujący w swej prostocie i niespotykanym wyglądzie.

Dział: Bez prądu
niedziela, 27 sierpień 2017 23:33

Uniwersum Metro 2033. Krucjata dzieci

Historia lubi się powtarzać. Mediolanowi grozi nowa zagłada atomowa, a dzieci znowu przygotowują wyprawę krzyżową. Czy mają szansę, czy też – jak poprzednio – religijni fanatycy prowadzą ich na bezsensowną śmierć? Czy prawdziwymi potworami są mutanty, które zajęły ruiny Mediolanu, czy ludzie ukrywający się pod miastem? Czy jest miejsce dla Boga tam, gdzie wiara spłonęła w atomowym ogniu, i po czyjej jest On stronie?

Dział: Książki
sobota, 26 sierpień 2017 17:45

Widzę cię

Codziennie wsiadasz do metra, tramwaju czy autobusu, by dotrzeć do pracy lub wrócić do domu po upragniony odpoczynek. Razem z tobą podróżuje tysiące innych ludzi. Ot, codzienna rutyna. Wydawałoby się, że pośród tych wszystkich osób możesz czuć się bezpiecznie, przecież razem z tobą jest cały ten tłum, zajętych sobą ludzi. Ale Obserwator też tam jest. Widzi cię, ale ty go nie widzisz. Clare Mackintosh w swoim thrillerze „Widzę Cię” zabiera nas do świata, który może powodować paranoję, szczególnie jeśli zdamy sobie sprawę, że autorka pracowała kiedyś w policji kryminalnej, więc zna się na rzeczy.

Zoe Walker poznajemy, gdy wraca do domu swoją standardową trasą, przerzucając w metrze strony gazety dla zabicia czasu. Nie jest nią zbyt zainteresowana, dopóki pewne zdjęcie nie przykuwa jej uwagi. Kobieta na nim uderzająco przypomina Zoe, ale najgorsze jest to, że fotografia znajduje się w sekcji ogłoszeń sekstelefonów. Mąż i dzieci nie do końca widzą to podobieństwa, ale Zoe nie przestaje czuć niepokoju. Przez kolejne dni odnajduje w gazecie zdjęcia innych kobiet z tym samym nieistniejącym numerem telefonu i tajemniczą stroną internetową, która pozornie nic nie zawiera. Niepokój przeradza się w paranoję, gdy okazuje się, ze wszystkie te kobiety padły ofiarą przestępstwa.

Zoe zgłasza się po pomoc do niepokornej policjantki, Kelly Swift, która dobro ofiar stawia na pierwszym miejscu. Mimo młodego wieku Kelly ma już swoje za uszami, ponieważ częściej słucha swojego przeczucia niż przełożonych. Losy Zoe i Kelly się łączą i szybko, okazuje się, że sprawa jest dużo bardziej skomplikowana, niż wydawało się na początku.

Historię bohaterek poznajemy w przeplatających się rozdziałach. Zoe przedstawia nam swoje poczynania osobiście, losy Kelly poznajemy z trzeciej osoby. Co jakiś czas, dla podniesienia napięcia odzywa się tajemniczy Obserwator. Jego wypowiedzi są krótkie, ale budzące niepokój i podsycające poczucie niepewności. Obserwator zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Według mnie te akapity są najciekawszym elementem książki.

„Myślisz, że poznaliście się przypadkiem. (...) Może tak było, a może nie. Teraz, gdy już wiesz, że istnieją tacy jak ja, nigdy nie będziesz pewna”.

Szczerze powiem, że książka nie spełniła moich oczekiwań. Bohaterki były dla mnie raczej irytujące, niezbyt ciekawe. Ciężko mi było wczuć się w ich sytuację, czy chociażby poczuć empatię. Cała historia ma ogromny potencjał. Skomplikowane przestępstwo, podejrzenia spadające na kolejne osoby, poczucie paranoi i prześladowania, nawet w biały dzień w miejscach publicznych. Niestety nie poczułam tego klimatu, w związku z tym książkę oceniam na średnią. Nie byłabym sprawiedliwa, gdybym nie dodała plusa za zaskakujące zakończenie.

Dział: Książki
piątek, 25 sierpień 2017 21:08

Amazing Spider-Man #01: Szczęście Parkera

Spider-Man to chyba jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci w uniwersum Marvela. W zestawieniu 50 najlepszych bohaterów komiksowych magazynu Empire zajął piąte miejsce. O tym, jak jest on bardzo popularny, świadczy fakt, iż oprócz licznych komiksowych historii, które ukazywały się na całym świecie,  tylko w XXI wieku powstało aż sześć filmów o jego przygodach. Całkiem niedawno mogliśmy zapoznać się z dość oryginalną historią Człowieka Pająka, a mianowicie serią „Superior Spider-Man”. W niej to ciałem i umysłem Parkera zawładnął Doktor Octopus. Ostatecznie jednak dobro zatriumfowało, a Ock został unicestwiony.

W pierwszym tomie nowej serii „Amazing Spider-Man”, która jest bezpośrednią kontynuacją „Superior”, nad nowojorskimi dachami ponownie zaczął przemieszczać się znany i lubiany przez wszystkich Spider-Man. No właśnie, czy rzeczywiście nadal lubiany? Otto podczas zmiany osobowości nieźle namieszał w życiu prywatnym Petera. Wprowadził wiele istotnych zmian, a dodatek narobił sobie (a raczej Parkerowi) sporo nowych wrogów.

Dan Scott w otwierającym serie albumie „Szczęście Parkera” wywraca znany nam świat Człowieka Pająka  do góry nogami. Tytułowe szczęście bohatera zaś  jest tylko chwilowe. Okazuje się, że Peter nie jest już fotoreporterem wiążącym ledwo koniec z końcem, tylko prezesem wielkiej i prężnie działającej firmy zajmującej się nowymi technologiami. Pracownicy go szanują, ale jest to szacunek przez strach. Chłopak jest również w stałym związku, ale wybranką jego serca nie jest Mary Jane. Nawet obywatele Nowego Jorku nie darzą sympatią już pajęczego bohatera. Choć Parker stara się być wesoły i pozytywnie nastawiony, nie do końca udaje się mu odnaleźć w nowej sytuacji. Dodatkowo jego dawna sojuszniczka Black Cat planuje zemstę za wszystkie krzywdy, które wyrządził jej Octopus w ciele Pająka. Nawiązuje sojusz z Electro i w duecie wypowiadają wojnę Parkerowi.

Jakby tego było mało, Scott zaszalał i we wstępie albumu odsłonił nam nieznany fakt z genezy Spider-Mana. Tego feralnego dnia, kiedy to radioaktywny pająk ukąsał nastoletniego, nieśmiałego Parkera, wydarzyło się coś jeszcze. Stworzenie to przed śmiercią zdążyło jeszcze ugryźć inną osobę. Tak oto wyjątkowe i niesamowite umiejętności otrzymała dziewczyna o imieniu Cindy.  Przez te wszystkie lata żyła odseparowana od rzeczywistości, więziona w bunkrze przez Ezekiela. Po tym, jak została uwolniona przez Spider-Mana, przyjmuje pseudonim Silk i zaczyna towarzyszyć swojemu wybawcy.

Nie chcę zdradzać za bardzo fabuły tej historii. Powiem tylko, że ta mieszanka różnych charakterów sprawia, że dzieję się dużo. Jest gorąco, można rzec wręcz bardzo gorąco.

Dan Scott udowodnił po raz kolejny, że potrafi zaskoczyć czytelnika. Choć wydawało się, że Spider-Man jest postacią już mocno wyeksploatowaną, to scenarzysta potrafił wcześniej namieszać w jego historii poprzez zamianę z Octopusem. Teraz zaś nie tylko otwiera nowy rozdział w życiu Parkera, ale umiejętnie wprowadza postać - jego żeńską wersję. Bardzo fajnie również tłumaczy jej nieobecność przez te wszystkie lata. Silk, jak się okazuje, dysponuje o wiele potężniejszymi mocami niż Człowiek Pająk i choć nie ma żadnego doświadczenia jako superbohaterka, potrafi umiejętnie je wykorzystać. Tak naprawdę, to ona prowadzi prym w tej historii. Nawet intryga elektryzującego duetu Electro-Black Cat schodzi gdzieś na dalszy plan. Scott zostawił szeroko otwarte drzwi w jej wątku, więc można liczyć na to, iż kolejne numery przyniosą nam kolejne ciekawe wydarzenia z udziałem Cindy.

Jeśli chodzi zaś o Spider-Mana, cieszy fakt, że Parker znowu jest tym starym, dobrym Parkerem. Nie ukrywajmy, Octopus jako Superior humorem nie grzeszył. Peter znowu żartuje, zachowuje się wręcz jak luzak, nawet przy członkach grupy Avengers. Oczywiście niektórym może trochę przeszkadzać to, że nie jest już tym skromnym i nieśmiałym fotografem, lecz jako szef dużej firmy, stylizowany jest trochę na drugiego Tony'ego Starka. Jednakże bardzo fajnie zobaczyć tego bohatera w nowej odsłonie.

Powiew świeżości widoczny jest również w oprawie graficznej. Odpowiadał za nią znany m.in. z serii „Superior Spider-Man” Humberto Ramos. Jego styl charakteryzują bardzo żywe kolory, wyidealizowane postacie (szczególnie zgrabne i kształtne kobiety) czy dynamiczne sceny pojedynków. Efekt jest bardzo dobry, współgra z fabułą i nadaje fajny klimat całej historii. Komiks cieszy oko i z tego powodu szczególnie powinien trafić w gusta młodych odbiorców.

Podsumowując, pierwszy tom nowej serii o przygodach Spider-Mana, to komiks bardzo dobry. Nie brakuje w nim akcji, dobrego humoru czy fajnych i widowiskowych pojedynków. Oczywiście w komplecie otrzymujemy bardzo ciekawą i co najważniejsze zaskakującą historię. Na pewno zainteresuje on odwiecznych fanów Człowieka Pająka, wychowywanych na komiksach wydawanych w Polsce w latach ‘90, jak również tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tym bohaterem. Szczególnie że dopiero co na ekrany kin weszła kolejna ekranizacja przygód Petera Parkera. Osobiście polecam i z niecierpliwością czekam na kolejne odsłony przygód nowego pajęczego człowieka.

Dział: Komiksy