sierpień 02, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: fantasty

czwartek, 13 październik 2022 07:41

Wśród gwiazd

„Gwałtownie przyspieszyłam i przemknęłam moim myśliwcem przez chaos laserowych promieni i eksplozji. Nade mną rozpościerał się niesamowity bezmiar kosmosu”.

Wspomnienie sympatycznych wrażeń czytelniczych powiązanych z pierwszym tomem („Do gwiazd”) serii „Skyward”, skierowanej do młodzieży, skłoniło mnie do kontynuacji przygody. „Wśród gwiazd” również okazało się przyjemną historią. Bazującą na urozmaiconej fabule i ciekawej głównej bohaterce. Spensa zrobiła już spory postęp w stosunku do wcześniejszych doświadczeń, nabrała biegłości w pilotowaniu kosmicznej jednostki, ale też stała się bardziej dojrzałą jednostką. Brandon Sanderson postawił przed nią ogromne wyzwanie, szalenie trudną misję ratowania ludzkości, która osiemdziesiąt lat temu znalazła schronienie na planecie Detritus z krążącym wokół niej wielowarstwowym kosmicznym śmieciem. Kosmiczni rozbitkowie podróżowali na pokładzie dużego statku „Śmiały”, flagowej jednostki starej floty. Zagrażające im Krellowie, rasa obcych rządząca ogromną galaktyczną koalicją setek planet, wykazywali się wyjątkową bezwzględnością i okrucieństwem. Więzienie, jakie zgotowali ludziom, nie miało sobie równych. Nikomu nie pozwalali opuścić planety.

Powieść skierowana do młodych odbiorców, w łagodnej, prostej i schematycznej wersji opisu świata i intrygi, ale i tak sprawiała mi radość. Przyjemnie patrzyło się na pełen blasku młodzieńczy entuzjazm, niezatrzymany pęd ku marzeniom, niepowstrzymane pragnienie dotarcia do odpowiedzi, które mogły uratować ludzką rasę. Im głębiej zanurzałam się w fabule, tym bardziej wyczuwałam nie tylko smak dynamicznej przygody, ale i przesłań skierowanych przez autora ku młodym ludziom, zdobywcom świata i odkrywcom historii. Intryga wydawała się prosta i przewidywalna, a jednak miała tyle meandrów i zawirowań, że chętnie się ją śledziło. Bezpośredni kontakt z osobowością sztucznej inteligencji, bezpardonowe walki w kosmosie, szlifowanie szpiegowskich umiejętności, uwikłanie z brudną politykę. Powietrzne walki opisano ze starannością, ale bez zbędnej szczegółowości, która mogłaby wyhamować zgrabne manewry i szybkość przebiegu.

Narracja wyważona, umiejętnie dobierała składniki klimatu, sekretów, spisków, przygody, incydentów, walk, pogoni, ucieczek, oraz opisów i dialogów. Mechanizm funkcjonowania ludzkiej psychiki, przełożenie go na sztuczną inteligencję, kształtowanie się osobowości postaci, tajemnice związane z samookreśleniem, przekonywały i sprawiały, że łatwo było uwierzyć w to, co się działo. I jeszcze zdolności wybranych jednostek do zaglądania w przestrzeń nadświetlnych połączeń. Cytonicy wzbudzali strach wśród swoich i obcych, wszystko dlatego, że towarzyszyło im wiele sekretów i niezrozumiałych zasad funkcjonowania. I jeszcze oczy, które zionęły gniewem i nienawiścią, a przy tym nieskończona nicość. Czy odważysz się w nie zajrzeć, stawić im czoło, zapobiec zagładzie świata? Jak nie wiedząc ani kim jest nieprzyjaciel, ani jakie ma możliwości stanąć z nim do walki? W jaki sposób porozumieć się z warwaksami i dionami?

Dział: Książki
sobota, 02 lipiec 2022 00:00

Prawdziwe życie. Odłączenie

 

Spośród wszystkich snów, te o narodzinach systemu są najważniejsze. Pozwalają wierzyć, że innej możliwości nie było… 

„Prawdziwe życie. Odłączenie” to antyutopijna powieść, która została nagrodzona na festiwalu science fiction Utopiales Jeunesse. Pisarka zmusza czytelników do myślenia o tym, jak wiele byliby w stanie poświęcić dla wolności. 

Zarys fabuły

Na świecie panuje pokój, ludzie żyją spokojnie, ale ceną, którą za to płacą jest ich własna wolność. Wszystko kontroluje System, który działa tak sprawnie, że obywatele nawet nie wiedzą, ile im odbiera. Mieszkańcy podłączeni są do ogólnoświatowej sieci, która daje im wiele możliwości. Szybciej się uczą, mogą rozmawiać w myślach i przeżywać niezwykle realistyczne, wirtualne sny. Ceną tego jest jednak pozbawienie ich wyboru i podstawowych wolności człowieka, a wszystkie niewygodne dla systemu myśli są nadpisywane. Nikt nie wie, jaki jest prawdziwy cel istnienia systemu.

Moja opinia i przemyślenia

Szczerze przyznam — dziwi mnie, że o tej powieści jest tak cicho. „Prawdziwe życie. Odłączenie” to naprawdę dobra historia, z ciekawą wizją świata przedstawionego, silną bohaterką i dobrze zarysowaną fabułą. To właśnie takiej antyutopii od dawna mi brakowało. Książkę czyta się szybko, to młodzieżowa fantastyka i beletrystyka rozrywkowa, a jednak zmusza do refleksji i porusza tematy, które już teraz nas dotyczą. Czasami po prostu trzeba sobie zadać pytanie — dokąd zmierza nasz świat? Mimo że Alix Maiwenn ociera się o fantastykę naukową, to wiele elementów jej powieści obserwujemy we współczesnym świecie, jak chociażby coraz silniejsza, amerykańska cenzura i media społecznościowe, których moderacja usuwa wszystko to, co dla nich niewygodne, nie pozwalając na wolność słowa. 

„Prawdziwe życie. Odłączenie” kończy się w takiej chwili, że czytelnikowi nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na kolejny tom. Ja sama wyglądam go z niecierpliwością. 

Podsumowanie

Przez długie lata powieści antyutopijne i dystopiczne były moim ulubionym gatunkiem literackim. Dawno jednak nie czytałam żadnej, która miałaby solidne podstawy. Dlatego bardzo cieszę się, że książka „Prawdziwe życie. Odłączenie” trafiła w moje ręce. To świetnie napisana, ciekawa fantastyka, z wątkiem romantycznym i doskonale wykreowanymi bohaterami. Dobrze się przy niej bawiłam i na pewno sięgnę po kolejny tom serii. 

Dział: Książki
wtorek, 04 październik 2022 21:34

Fantastyczny Festiwal Wyobraźni StarFest 2022

Fantastyczny Festiwal Wyobraźni StarFest jest interdyscyplinarnym festiwalem poświęconym kulturze, inspirowanej szeroko rozumianą fantastyką. Jedną z największych imprez tematycznych w kraju, inspirowaną Festiwalem Fantastyki Falkon, którego jest w pewnym sensie spadkobiercą. 

Dział: Konwenty
niedziela, 02 październik 2022 20:15

Zapowiedź: Nakręcana Dziewczyna. Pompa Numer Sześć

„Te opowiadania, drapieżne, inteligentne i precyzyjnie odmalowane, zaliczają się do moich ulubionych „okrutnych historii" i dydaktycznych przypowieści XXI wieku. Paolo Bacigalupi ewidentnie jest piątym jeźdźcem Apokalipsy, no wiecie, tym, co w wolnym czasie pisuje fantastykę". – Kelly Link, autorka „Magii dla początkujących"

Dział: Książki
czwartek, 29 wrzesień 2022 08:45

Witajcie w Rosji

 

„W naszym Kraju (Rosji) polecenia z góry nadają tylko prawny kształt zbiorowej nieświadomości”.

Ciekawy zbiór opowiadań, nie wszystkie najwyższych lotów, ale kilka prawdziwych perełek. Zwłaszcza przy „Protezie” znakomicie bawiłam się, chociaż płynęły szalenie gorzkie przesłania. Zgadzałam się ze spostrzeżeniami autora, jakbym patrzyła na otaczającą mnie rzeczywistość, konsumpcjonizmem na pokaz, ślepą pogonią za nowinkami w branży technologicznej i kosmetycznej. Nie trzeba wyjechać do Rosji, żeby takie trendy znaleźć, są obecne także w polskich realiach. Rewelacyjne zakończenie, dosadnie podsumowujące to, co dzieje się w wielu umysłach młodych ludzi, choć zdarza się i w starszych, przesadnie nabitych reklamowymi przekazami bazującymi na uzyskaniu efektu poczucia wyjątkowości u odbiorcy. Najlepszy utwór w „Witajcie w Rosji”, dlatego na początku zwracam na niego uwagę.

Opowiadania poruszały się po współczesnych rosyjskich klimatach, z różnych ujęć i przybliżeń. Bazowały na opisie rzeczywistości z uwzględnieniem politycznych, społecznych, ekonomicznych i medialnych aspektów funkcjonowania w przestrzeni Rosji. Kraj oficjalnie osadzony na filarach historycznej dyktatury, współczesnego autokratyzmu, z wysokimi piętrami zakłamania i korupcji, z podziemnymi podkopami oligarchicznych ambicji i ograbiania ludności. Dmitry Glukhovsky atrakcyjnie wprowadził elementy prawdziwych zdarzeń, miejsc, osób i idei do fantastyki. W dużej mierze zdał się na skojarzenia, symbolikę, ironię i karykaturę. Zupełnie jakby jedynie satyra mogła ogarnąć ogrom tandety i ohydztwa z lotu ptaka i w zbliżeniu na grupę społeczną lub jednostkę. Czasem science fiction wkradało się na początku utworu, kiedy indziej dopiero w zaskakujące zakończenie. Nie było przekombinowanych tekstów. Proste i czytelne przekazy zapakowane w gorzką prześmiewczą zabawę, z ponurymi i niezbyt budującymi przesłaniami.

„From Hell” wypełniał świetnie skrojony absurd i jakże wymowna myśl przewodnia. Fatum unosiło się nad syberyjską ekspedycją i jej odkryciami. „Co i po ile” przerażało wydźwiękiem tego, co działo się za szybami eleganckiego szklanego wieżowca. Za omamami nowoczesności kryła się niby nowa Rosja, a po staremu przegniła rządzą władzy i pieniędzy. „Panspermia” nie w pełni przekonywała. Dwujęzyczna narracja przeszkadzała, ale znakomicie oddawała klimat panujący na kosmicznej wyprawie. Natomiast finalna odsłona dawała pole do popisu dla wyobraźni. Rewelacyjnie bawiłam się przy „Nim ucichnie wiatr”, opowiadanie dobitnie pokazało kondycję współczesnych programów telewizyjnych, jak ogłupiają masową publikę, schodzą do pierwotnych tematów, wykluczają inteligencję i refleksję. I jeszcze symboliczne wianie wiatru z Zachodu. Także „Główne wiadomości” zwracały uwagę na miałkość i bzdurność emitowanych informacji.

Kapitalne rozwiązanie zaproponował „Szczytny cel”. Dziwaczne i kuriozalne, ale większość polityków uwzględniało. „Każdemu według potrzeb” przyglądało się osobie, która mając wszystko, co tylko mogła sobie wymarzyć, stanęła przed murem braku dalszego uzasadnienia istnienia. Wycinka drzew natychmiast przywoływała niezbyt wesołe refleksje. Króciutkie „Oni czasem wracają” a jakże silne w przekazie, z katastroficznym wydźwiękiem dialogu prowadzonym przez Pierwszego i Drugiego, skontrastowanym z wakacyjną scenerią. „Utopia” ukazywała dwustronność pojmowania wolności jednostki, „Jedna dla wszystkich” kulisy podtrzymywania dumy z ojczyzny, „Objawienie” demograficzne połączenie narodowego lidera i kościoła prawosławnego. Uśmiałam się przy „Na dnie”, opowieści o pijaczkach, telewizyjnej propagandzie i sprzeniewierzeniu środków państwowych. Lekkie w formie, ale z wnikliwym spojrzeniem na rosyjską rzeczywistość.

„Deus ex Machina” sięgnęło do mechanizmów przeprowadzania pozornych wyborów, interpretacji czynnika ludzkiego, martwych dusz, ingerencji według wskazań, podziemnego rynku głosowania. I kolejny udział kosmitów, w „Nie z tego świata” zestawiało owieczki z elektoratem, duchowieństwo z deputowanymi, a w tle gigantyczny głaz mający staranować Ziemię. „Przed i po” weszło w zapomniane rosyjskie osady, gdzie posiadanie działającego odbiornika telewizyjnego jawiło się jako szczyt marzeń i wyróżnienie. Jednak bez względu na to, co pokazywał, lub nie, szklany ekran, nic w wioskowych i sąsiedzkich realiach nie zmieniło się, gdyż „Rosji nie da się objąć rozumem...”.

Dział: Książki

STRACH TO MAŁA ŚMIERĆ, A WIELKIE UNICESTWIENIE. STAWIĘ MU CZOŁO. NIECHAJ PRZEJDZIE PO MNIE I PRZEZE MNIE, A KIEDY PRZEJDZIE, OBRÓCĘ

OKO MEJ JAŹNI NA JEGO DROGĘ. KTÓRĘDY PRZESZEDŁ STRACH, TAM NIE MA NIC. JESTEM TYLKO JA.


Diuna. Powieść graficzna, Księga 2. Muad’Dib to drugi z trzech tomów graficznej adaptacji bestsellerowej powieści Franka Herberta z 1965 roku.

Dział: Komiksy
środa, 21 wrzesień 2022 12:44

Zapowiedź: Wiedźmy Kijowa. Miecz i krzyż

Masza, nieśmiała i inteligentna studentka historii, mieszka z rodzicami i zaczytuje się w „Mistrzu i Małgorzacie”. Dasza, ekscentryczna piosenkarka z nocnego klubu, żywiołowa i nieco naiwna artystka: mało co ją dziwi, prawie wszystko cieszy. Katia, bizneswoman z sukcesami, samotna, zimna, lecz w głębi serca przepełniona pragnieniem miłości.

Dział: Patronaty

Rozróby, dalekie wyprawy, romantyczne podróże i czary. Potężna dawka doskonałego humoru, cartoonowa kreska i mnóstwo przygód w klimacie oryginalnych komiksów Janusza Christy. „Opowieści z Mirmiłowa” to albumy zawierające po kilka krótkich historyjek, tworzonych przez znanych polskich rysowników. Już 28 września br. ukaże się premierowy album – „Rozróby i romanse” oraz wznowienie dwóch pierwszych tomów serii stanowiących do tej pory część cyklu „Kajko i Kokosz. Nowe Przygody” - „Obłęd Hegemona” i „Łamignat Straszliwy” – z nowymi okładkami autorstwa Sławomira Kiełbusa. 

Dział: Komiksy
czwartek, 08 wrzesień 2022 12:38

Apostata


Kim jest Łukasz Czarnecki? Z pewnością literackim debiutantem, ale prócz tego możemy przeczytać, że to między innymi miłośnik historii, badacz Azji Wschodniej, kultury popularnej oraz wielbiciel zielonej herbaty. Z fantastyką styka się na co dzień, pracuje bowiem w redakcji Nowej Fantastyki, czyli jednego z największych czasopism promującej ten nurt w Polsce. Jego książka „Apostata” to pięknie wydana powieść łącząca w sobie kryminał, grozę oraz sporadyczną dozę humoru. Jesteście ciekawi, jak wypada?

Od ponad wieku jedyny Kontynent Ekumeny dzieli na pół linia okopów. W tym frontowym pasie Nieludzkiej Ziemi skażonej magią bojową wojska demokratycznej Republiki ścierają się ze sfanatyzowanymi wojownikami teokratycznego Cesarstwa Yoryckiego. Tymczasem z dala od zgiełku pól bitewnych toczy się zupełnie inna walka, może nawet ważniejsza dla losów cywilizacji: niekończąca się batalia przeciwko mrocznym kultom, które oddają cześć złowrogim bytom zrodzonym u zarania czasu. Wyznawcy demonów nie spoczną, póki nie uwolnią swych panów z więżącej ich Otchłani, by ci mogli pochłonąć ludzkość, tak jak czynili to z innymi rasami zasiedlającymi Ekumenę przez miliony lat.

Podróż, w jaką zabiera nas autor, jest zdecydowanie warta uwagi, mamy tutaj do czynienia z bardzo intrygującym uniwersum, które pod każdym względem było dla mnie czymś nowym w fantastyce. Podczas lektury czułem świeżość pomysłu, zdecydowanie Czarnecki zasługuje na słowa uznania za swoją niebanalną fantazję - zbudowanie aktualnie czegoś nowego, niepowielanie schematów to moim zdaniem już literacki sukces. Niemniej prócz pomysłu, książka specjalnie mnie nie porwała. Napisana jest poprawnie, nie licząc jakiś małych potknięć w korekcie. Cała historia jest dla mnie nieco... posklejana w całość. Nie wiem, czy dobrze mnie zrozumiecie, ale to jakby zlepek różnych elementów literackich, z których autor próbuje zrobić wartościowe, pełne dzieło, ale nie do końca mu wychodzi. Pojawiaj się trochę elementów niepasujących do opisywanego świata, powrót do przeszłości bohaterów jest w moim odczuciu zbyt częsty, przez co fabuła staje się czasami nudnawa - można by retrospekcje zastąpić odpowiednią narracją. Nie znalazłem w książce budowania napięcia, haczyka, za który czytelnik może się złapać i brnąć dalej z ciekawością.

Okrzyknięcie w marcu(!) książki Czarneckiego debiutem roku 2022, jest dla mnie nieco na wyrost i nie na miejscu. Książka jest poprawnie napisana, ale średnio ciekawa. Widzę jednak w autorze potencjał, talent to światotwórstwa i fantazja, jaka w nim drzemie, dają mi pozytywne nadzieje na kolejną, dużo lepszą książkę.

Dział: Książki
czwartek, 01 wrzesień 2022 19:08

Zagrabione życie i inne opowieści niesamowite

„Zacieramy w umyśle złe rzeczy, szczególnie wtedy, gdy sami się do nich przyczyniliśmy…”

W zeszłym roku miałam okazję spotkać się z „Kobietą w czerni. Rączką”. Trafiłam z wyborem, ponieważ książka okazała się fantastyczną przygodą i niemal w pełni zaspokoiła pokładane oczekiwania. Dlatego z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po kolejny utwór Susan Hill „Zagrabione życie i inne opowieści niesamowite”. Otrzymałam zbiór opowiadań rozpisanych w tonacji grozy. Również się nie zawiodłam. Z zaangażowaniem mknęłam niesiona pragnieniem jak najszybszego poznania mini opowieści. Aktywowałam wyobraźnię i odczuwałam sympatyczny dreszczyk emocji podszyty nadnaturalnością. Zadziorne pomysły na fabułę, nieoczekiwane rozwiązania, nieszablonowe uwikłania. Wdzięczne dla imaginacji historie podgrzewały zmysł śledzenia pierwszego planu i obserwowania obrazów skrywających się za kotarą drugiego. Narracja całkowicie mi przypasowała. Zgrabnie niosła i sugestywnie budowała napięcie. Atmosferę opowiadań często owiewała luźna lub gęsta mgła wiktoriańskiego klimatu, zakurzonych wiekowych sekretów, groźnych przerażających sekretów. Niekiedy intryga delikatnie splatała się niepewnością, kiedy indziej z wyraźnym wzorem horroru. Postaci mierzyły się z czymś nienamacalnym i niewyjaśnionym, a przy tym posępnym, zwodniczym, wykradającym zdrowe zmysły i wystawiającym na szwank zdrowie psychiczne.

„Zagrabione życie” pamiętnikarskim tekstem wchodziło w niebywałą historię manipulowania sferami życia i śmierci, niefrasobliwego igrania z przeznaczeniem. Odwiedzało obszary czegoś odwiecznie niezrozumiałego, niepoznanego, budzącego trwogę. Zakończenie wymykało się przewidywaniom, bardzo mi przypasowało, pozostawiło z frapującym wspomnieniem. „Lalka” sugestywnie przeniosła w podmorskie pustkowie, odludne miejsce, ponurą okolicę, zamglone kontury kościelne, stary cmentarz i opuszczony dom. Narrację prowadziły przywołane z pamięci migawki z dzieciństwa i porcelanowa lalka. Intrygująca przeszłość, pozornie drobne zdarzenia a silnie determinowały przyszłość. Czystej postaci zło kryjące się w człowieku. Niepojęte mistyczne sztuczki, trudne do wyjaśnienia. „Mężczyzna z obrazu” efektownie przemówił. Połączył wenecki klimat z magicznym zaklinaniem rzeczywistości. Plastycznie oddał efekt zamknięcia, bezsilności wobec przeniesienia się w inny wymiar, osobliwych zjawisk i niewyobrażalnej tragedii łączącej losy wielu osób. Empatycznie odbierałam emocje postaci, obezwładniający strach i paraliżującą trwogę. Przewidywalny scenariusz, lecz wdzięczne odmalował nadciąganie nieuniknionego, ze stygmatem niszczenia mającym początek w osiemnastym wieku, z sidłami fantazji i zmór.

„Torba podróżna” kręciła się wokół źródeł rewanżu. Udowodniła, że zemsta zemście nierówna. Przewrotność krzywego uśmiechu losu, zamiana ról ofiary i oprawcy, niejednoznaczność w interpretacji incydentów, zachowań i motywów. Widzenie czegoś, czego nie doświadczyło się, a można było przywołać nocnymi motylami. „Dwudziesty pierwszy” rozpoczął się od relacji pożaru siedemnastowiecznego budynku, strawienia przez ogień zatrważającej tajemnicy. Chłopięca przyjaźń, znikanie i pojawianie się duszy. Realnej i uświadomionej lub złudnej i podświadomej. Rozpamiętywanie przeszłości nie zawsze okazywało się bezpieczne, zwłaszcza uwikłanej w stratę. „Alice Baker” umiejętnie oddziaływała na wyobraźnię. Odwoływała się do klasycznych chwytów budowania grozy. Jednocześnie czarująco prowadziła ścieg złożony z obrzydliwego zapachu butwienia, zgnilizny i rozpadu. Wymieszała go z widmowymi zjawami, ponurością starego budynku, straszliwym lękiem i koszmarnym przeczuciem wydarzenia się czegoś okropnego. Praca biurowa powoli zmieniała się w horror nawiedzenia miejsca i przywołania zapomnianych faktów. „Frontowy pokój”, żywiołowo odbierane opowiadanie, łączyło elementy diabelskiej odsłony ludzkiej duszy i kontrastowało z religijnym pojmowaniem dobra. Przebiegało w zgodzie z przesłaniem, że żaden dobry uczynek nie pozostaje bez kary. Fabuła schematyczna, ale niosła ładunek emocjonalny, zwłaszcza w finalnej odsłonie, dałam się zaskoczyć.

Dział: Książki