Rezultaty wyszukiwania dla: dla dzieci

 

Zdarza się, że trafiamy na książki, które już od pierwszej strony sprawiają, że czujemy pozytywne wibracje. I choć „Jak być czarownicą” Tiffany Obolałej wizualnie może przywodzić na myśl książkę dla dzieci, w środku kryje się coś naprawdę ciekawego. To podręcznik. Kompendium. Przewodnik duchowy i satyryczna perełka w jednym. Książka, która mówi głosem czarownic z Kredy – mądrych, silnych i do bólu prawdziwych kobiet.

O czym jest książka

To fikcyjny poradnik, napisany z przymrużeniem oka przez Tiffany Obolałą – młodą czarownicę z uniwersum Świata Dysku Terry’ego Pratchetta. Tyle że w praktyce przemawiają przez niego także inne, znacznie bardziej doświadczone wiedźmy, takie jak babcia Weatherwax, niania Ogg, panna Tyk czy babcia Obolała. To one tworzą fundamenty tej „magicznej edukacji”.

Znajdziemy tu porady praktyczne (jak rozpoznać elfa, jak używać miotły, kiedy nie ufać wróżkom), ale też rozważania filozoficzne: czym naprawdę jest magia? Jak być sobą, gdy świat próbuje nam to odebrać? I – może przede wszystkim – jak być czarownicą, niekoniecznie w dosłownym znaczeniu tego słowa.

Moja opinia i przemyślenia

Nie trzeba być fanem Świata Dysku, żeby docenić ten tytuł. Jasne, osoby znające tomy cyklu wyłapią więcej smaczków, ale nowi czytelnicy z łatwością odnajdą się w tej narracji. Tiffany to postać, którą chce się śledzić – mądra, bystra, czasem złośliwa, ale zawsze autentyczna.

Forma książki jest przemyślana i wielowarstwowa. Narracja łączy się tu z przypisami od innych czarownic, co daje efekt rozmowy i wspólnego dzielenia się wiedzą. Niektóre fragmenty są zaskakująco wzruszające, inne rozbrajająco zabawne. Humor jest pratchettowski do szpiku kości – inteligentny, sarkastyczny, ale nigdy złośliwy. Ogromnym atutem wydania są ilustracje autorstwa Paula Kidby’ego – klimatyczne, dopracowane, momentami wręcz hipnotyzujące. Zachwyca też samo wydanie — twarda oprawa, kredowy papier, elegancki druk, wytłoczenia… książka, którą aż chce się czytać.

Natomiast za warstwą estetyczną kryje się piękne przesłanie. O odpowiedzialności, empatii, sile kobiet i o tym, że czarownicą można być niezależnie od tego, czy nosi się czarny kapelusz.

Podsumowanie

„Tiffany Obolała. Jak być czarownicą” to elegancki przewodnik po magicznym rzemiośle. To książka, która inspiruje, rozśmiesza i zostaje w sercu. Można ją czytać od deski do deski, ale można też sięgać po fragmenty – jak po dobre rady od starej przyjaciółki. Moim zdaniem to tytuł, który rozjaśnia pochmurne dni i daje siłę wtedy, gdy potrzebujemy przypomnienia, że każdy z nas ma w sobie odrobinę magii. Niezależnie od tego, czy urodził się na Kredzie, czy po prostu szuka swojego miejsca w świecie.

Dział: Książki
środa, 30 kwiecień 2025 12:37

Przyjdę po Ciebie nocą


Wylie Lark zajmuje się pisaniem książek z gatunku true crime. Nic więc dziwnego, że najlepiej tworzy jej się w miejscu, w którym doszło do zbrodni. Przybyła bowiem do miejsca, w którym wiele lat temu ktoś nie tylko zamordował trzy osoby, lecz również porwał nastolatkę. Wynajem domu na wsi i odizolowanie się od ludzi ma jej pomóc nie tylko w sprawnym tworzeniu, lecz również w odpoczęciu od prywatnego chaosu.

Zamknięta w domostwie Wylie nie przejmuje się przybierającą na sile burzą śnieżną. To, że wyszła na zewnątrz, to właściwie zasługa jej psa, Tasa. To dzięki niemu zauważyła leżące w śniegu dziecko z raną głowy. Jednak to nie koniec niespodzianek. Ktoś ewidentnie chce dostać dziecko w swoje ręce i sprawić, by milczało.

Spodziewałam się, że ta lektura mnie zainteresuje - w końcu wydawca kusi opisem. Nie przewidziałam tego, że historia stworzona przez Heather Gudenkauf wciągnie mnie bez reszty. W ostatnim czasie bardzo niewiele książek potrafi to uczynić, więc tym bardziej ocena na plus.

Czytelnik nie ma prawa narzekać na nudę, gdyż autorka zaserwowała nam trzy różne historie: dotkniętej tragedią nastoletniej Josie, kobiety bez imienia i jej małej córeczki oraz wspomnianej już Wylie. Z biegiem czasu (i kolejnych stron) mają ze sobą coraz więcej punktów stycznych. Jednak prawdziwe rozwiązanie przychodzi dopiero na finiszu - tak, jak to w dobrym thrillerze powinno być.

Zazwyczaj, jeżeli dana książka posiada kilka wątków, to nie mam problemu z wybraniem tego, który najbardziej przypadł mi do gustu. W przypadku „Przyjdę po Ciebie nocą” jest jednak zupełnie inaczej, gdyż każdy z nich miał w sobie coś, co mnie przyciągało. Chciałam jak najszybciej poznać rozwiązanie każdego z nich. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś takiego się wydarzyło.

Główna bohaterka, Wylie Lark, wydaje się kobietą z kamienia - skoro pisze o prawdziwych zbrodniach, to nic nie powinno jej ruszyć. Dodatkowo wynajęła dom, w którym doszło do zbrodni, a na to nie zdecydowałoby się zbyt wiele osób. Nawet mimo początkowej paniki, gdy znalazła na wpół zamarznięte dziecko, zadziałała automatycznie. Jej późniejsze zachowanie, odwaga w starciu z niebezpieczeństwem tylko to potwierdza. Jak dowiadujemy się pod koniec, Wylie w młodości przeżyła ogromną tragedię z rodzaju tych, których nie życzy się nawet najgorszemu wrogowi. I zdaje się, że mimo upływu lat ona wciąż w niej żyje, wpływając na jej dalsze wybory.

Nie miałam zbyt dużej styczności z pozostałymi bohaterami powieści, pojawiają się w niewielu fragmentach, co też utrudniło mi wskazanie sprawcy. Być może z tego powodu w ogóle nie spodziewałam się, że to ta osoba jest winna. Trudno mi powiedzieć, czy uznać to za minus, czy plus - raczej preferuję posiadanie możliwości wyboru między postaciami. Nie jest to jednak jakaś ogromna wada.

Jak już wspomniałam na początku, nie można się nudzić przy „Przyjdę po Ciebie nocą”. W każdym rozdziale czeka na nas coś, co wzbudza w nas emocje i niejednokrotnie sprawia, iż przez ciało przebiegają nam dreszcze. Jesteśmy spętani siecią niedomówień, a rozplątanie jej i uzyskanie odpowiedzi to żmudna, acz przyjemna robota, szczególnie dla fanów wszelkiego rodzaju tajemnic.

Zastanawiam się, czego powodem jest szybkość, z jaką przeczytałam najnowszą powieść  Gudenkauf. Z jednej strony miała ciekawy pomysł na fabułę, jednak nie mogę powiedzieć, by był bardzo oryginalny. Zresztą, obecnie chyba ciężko o oryginalność. Wydaje mi się, że sporą rolę odgrywa tutaj jej styl pisania, choć nie znam jej poprzednich książek, by mieć porównanie. Prawdopodobnie znaczenie ma również tłumaczenie, które wykonał Robert J. Szmidt, jeden z moich ulubionych pisarzy. A może pozycja posiada to magiczne „coś”, co przyciągnęło mnie do niej i sprawiło, że spędziłam z nią bardzo dobry czas.

Czy polecam? Oczywiście. To jeden z lepszych thrillerów, jakie udało mi się przeczytać w ostatnim czasie. I myślę, że Wy również znajdziecie w niej coś dla siebie. 

Dział: Książki
środa, 30 kwiecień 2025 12:31

Historia naturalna stworzeń magicznych

 

Co jakiś czas w wydawnictwie Harper Kids robi się prawdziwie magicznie. Wszystko za sprawą kolejnych, przepięknie wydanych publikacji, które podbiły już nie jedno czytelnicze serce. Mowa tu o sekretnych księgach przybliżających nam świat magii. W ofercie wydawnictwa znalazła się „Historia naturalna wróżek”, „Historia naturalna syren”, „Historia naturalna magii” oraz najnowsza z nich „Historia naturalna stworzeń magicznych". Jeśli jesteście fanami serii o przygodach Harry’ego Pottera czy kochacie magiczne zwierzęta, których zaciekle bronił Newt Skamander, to jest to książka idealna dla Was. Usiądźcie wygodnie i wraz z autorkami wyruszcie w podróż po świecie w poszukiwaniu magicznych stworzeń.

W roku 2023 premierę miała czwarta książka z magicznej serii historii napisanych przez Emily Hawkins i Jessicę Roux. „Historia naturalna stworzeń magicznych” to kompendium wiedzy o magicznych istotach zamieszkujących kontynenty ziemskie. Tylko ta książka to nie tylko spis magicznych stworzeń. Powstała ona na podstawie zapisków niejakiej Artemis Matsuki, a jej pierwotnym autorem był zoolog Dimitros Pagonis. Oryginalny egzemplarz tej księgi, został znaleziony w magazynie biblioteki Głównej w Atenach. Wydawca jednak pragnie podkreślić, że nie jest w stanie udowodnić istnienia ani Pani Matsuaki, ani Pana Pagonisa, tym samym potwierdzić autentyczność zebranych materiałów. Nie mniej jednak książka wciąga od pierwszej strony, ponieważ niektóre z magicznych stworzeń są ludziom dobrze znane, chociażby z opowieści, legend czy filmów takich jak „Harry Potter”, czy „Fantastyczne zwierzęta". I jeśli mamy na pokładzie fanów tego gatunku, to ucieszy ich zebranie wszystkich magicznych stworzeń, pogrupowanie ich i opisanie właśnie w tej książce.

Na początku warto zaznaczyć, że każda książka z magicznej serii jest przepięknie wydana. Za opracowanie odpowiada Emily Hawkins, natomiast nasze oczy mogą się cieszyć rysunkami autorstwa Jessici Roux. Książka oprawiona jest w twardą oprawę i ma złocone brzegi, dzięki czemu trzymając ją w ręku, ma się wrażenie, że jest to towar luksusowy. Trzeba przyznać wydawcy, że ta seria cieszy zarówno oczy, jak i duszę, ponieważ jest ze starannością wydana i na pewno warta swojej ceny.

Tak jak wspomniałam na początku, książka podzielona jest na części, a każda z nich przypisana oddzielnemu kontynentowi, dzięki czemu możemy dowiedzieć się, w jakich regionach świata można spotkać poszczególne magiczne stworzenia.

Z bardziej znanych stworzeń, o których w książce wyróżnić możemy bazyliszka, centaura, potwora z Loch Ness, Yeti, jednorożec, hipogryf, trolle, Wielka stopa, smok chiński, Feniks, smok europejski czy gryf.

Ze zwierząt mało znanych lub zupełnie mi nieznanych wyróżnić możemy wyróżnić behemota, kolpie, niksy, pukwudgie, stukostrachy, urayuli, amaroki, wampusy, węże obrwczowe i wiele innych.

Każde ze stworzeń magicznych opisane jest ze starannością i przy obrazkach przedstawiających bohatera, podane są takie informacje jak siedlisko, region, wygląd, wzrost, dieta oraz zachowanie, a także krótka charakterystyka.

Książka znajdzie miejsce w prywatnej kolekcji osób fascynujących się magią, ale będzie także idealnym prezentem dla osoby, która z magicznym światem nie miała dotąd nic wspólnego, a bardzo chce go poznać.

Dział: Książki
piątek, 25 kwiecień 2025 13:38

Podniebie

 

Czasem trafia się książka, która uderza jak zimny prysznic. Niby się spodziewasz chłodu, ale nie jesteś gotowy na ten dreszcz. „Podniebie” spod pióra Agnieszki Gracy to właśnie taki literacki strzał między żebra – zaskakuje, boli i zostaje w głowie na długo po ostatniej stronie. Niby kryminał, a jednak ma w sobie coś głębszego. Dużo głębszego.

O czym jest książka?

Punktem wyjścia dla fabuły jest zaginięcie nauczycielki – Hanny Wierzbickiej. Sprawą zajmuje się duet krakowskich detektywów, Iga Bagińska i Igor Szot, których fani pisarki mogą kojarzyć z „Czarnego poniedziałku”. Kobieta znika bez śladu po spotkaniu z przyjaciółmi. Brak świadków, dowodów, jakichkolwiek punktów zaczepienia. Bulwary nad Wisłą. Cisza, która krzyczy.

Śledztwo toczy się powoli. Niemal sennie, ale z każdym kolejnym rozdziałem wchodzimy głębiej w życie zaginionej, w jej przeszłość, traumę, w to, co nigdy nie zostało wypowiedziane. Historia, która miała być „tylko” zagadką kryminalną, szybko okazuje się dramatem psychologicznym, rozliczeniem z dzieciństwem, systemem, a czasem nawet z samym sobą.

Moja opinia i przemyślenia

To nie jest książka, którą da się połknąć jednym haustem. Trzeba ją sączyć. Przerywać, wracać. Zatrzymywać się nad niektórymi zdaniami i myśleć: „jak dobrze, że ktoś to w końcu napisał”.

Agnieszka Graca z ogromnym wyczuciem balansuje na granicy gatunków. Kryminał służy jej jako rama, ale środek tej opowieści wypełnia soczystą treścią – społeczną, emocjonalną, momentami wręcz egzystencjalną. Nie ma tu prostych odpowiedzi, za to jest wiele trudnych pytań. O to, jak bardzo nie znamy nawet najbliższych. O to, jak łatwo przeoczyć cudzy ból. O to, co robi z człowiekiem krzywda, która nigdy nie została wypowiedziana.

Szczególne uznanie należy się moim zdaniem pisarce za portret Hani, kobiety cichej, wycofanej, niewidzialnej. Takich jak ona mijamy codziennie. Z pozoru zwyczajna, a jednak niosąca w sobie przeszłość, która nie daje oddychać. I nie, nie chodzi tu o tanie dramaty. Agnieszka Graca nie gra na emocjach, tylko pozwala im wybrzmieć naturalnie. Bez przesady, bez epatowania przemocą. Z szacunkiem.

Podsumowanie

„Podniebie” to książka, która ma siłę rażenia. Wciąga, trzyma w napięciu, ale przede wszystkim zmusza do refleksji. Udowadnia, że kryminał może być nośnikiem ważnych tematów i że czasem to właśnie fikcja potrafi mówić prawdę najgłośniej.

Zdecydowanie warto po nią sięgnąć – niezależnie od tego, czy jesteś fanem zagadek kryminalnych, czy po prostu szukasz literatury z pazurem i głębią. Agnieszka Graca pokazuje, że nie każda prawda musi tonąć w ciemności. Czasem trzeba tylko sięgnąć pod niebo.

Dział: Książki
czwartek, 20 marzec 2025 17:37

Czarny świt

 

Praca listonosza nie należy do specjalnie wymagających, przynajmniej dla niego. Co prawda czasem trzeba dźwigać ciężkie pakunki, ale do takiej maleńkiej wsi, jakim jest Uboże, nieczęsto docierają tego rodzaju przesyłki. A plusów jest oczywiście więcej – można na przykład dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. W końcu trzeba obejść niemalże całą wieś! Tego dnia jednak wszystko potoczyło się zupełnie inaczej, niż mógłby się spodziewać. To właśnie on odnalazł ciało młodej dziewczyny, które ktoś pozostawił pod domem należącym do komisarza Rafała Hanzy oraz jego siostry, Wiktorii. Dwójka rodzeństwa musi tymczasowo zakopać wojenny topór, by wraz z miejscowym komendantem, Witoldem Balickim, odnaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania i schwytać zabójcę.

Jaki jest motyw mordercy? Dlaczego to właśnie pod ich domem pozostawił ciało ofiary? I co ma z tym wszystkim wspólnego hymn sybiraków, który martwa dziewczyna trzymała w dłoni?

Przeszłość zawsze się o Ciebie upomni.

Choć bardzo się staram nie być typem „okładkowca” (czyli osoby wybierającej książki ze względu na interesujący front), to często nie dotrzymuję swojego przyrzeczenia. W przypadku „Czarnego świtu” okładka wręcz obiecywała, że historia będzie mroczna i nie wypuści mnie ze swych rąk aż do ostatniej strony. Opis od wydawcy również dołożył swoje trzy grosze i tak oto w moje ręce trafiła książka autorstwa Urszuli Kusz – Neumann.

To, w jak dużym stopniu rodzeństwo Hanzów jest skonfliktowane, można wyczuć właściwie od ich pierwszej rozmowy telefonicznej. W sumie nic dziwnego, skoro od dzieciństwa ich codzienność wypełniały kłamstwa, niedopowiedzenia oraz tajemnice. Nie jest to raczej dobra podstawa do budowania wzajemnego zaufania. Pewnie i dlatego ich wspólne śledztwo dotyczące zabójcy młodej dziewczyny trwało tak długo. Swoją drogą, jeżeli już jesteśmy przy naszym duecie, to niestety muszę przyznać, że żadne z nich nie należało do moich ulubieńców. Wiktoria z tą swoją nieufnością wydawała się momentami wręcz przerysowana, a Rafał... nijaki. Nawet otoczka z tajemnic nie nadawała im specjalnego znaczenia. To raczej bohaterowie z rodzaju tych, którzy albo mocno irytują, albo w ogóle nie zapadają w pamięć.

Historii zawartych w tej pozycji jest tyle, że spokojnie wystarczyłoby na co najmniej trzy inne książki. Główny wątek jest oczywiście związany z morderstwem młodej dziewczyny, wnuczki jednej z mieszkanek wioski. Kolejne zaś – choć teoretycznie poboczne – dotyczą rodziny Hanzów. I nie mówię tu tylko o latach, gdy ich przodkowie zostali wywiezieni na Sybir, lecz również o tych bardziej współczesnych. Jak już wspomniałam wcześniej, wydaje się, że cała rodzina ma jakiś sekret do ukrycia. Z jednej strony tajemnice zawsze przyciągają uwagę, z drugiej jednak gdy jest ich za dużo, to zaczynają nużyć. Szczególnie że w tym przypadku każdą z nich określiłabym jako mocną.

Powiem tak – początek był bardzo obiecujący, zapowiadało się, że przepłynę przez tę historię tak, że pozostaną po niej jedynie miłe wspomnienia. A jednak nie do końca. Jak już wspomniałam, ilość nagromadzonych w debiucie autorki tajemnic jest na tyle duża, że nie czułam przyjemności z odkrywania ich. Po którejś z kolei nie czułam już nawet zaskoczenia, bo jak już wspomniałam, to nie były jakieś tam drobne sekreciki, które można zbyć wzruszeniem ramion. To były SEKRETY. Śmiertelne tajemnice. Rozumiem też, że autorka chciała wstrząsnąć czytelnikiem i poniekąd go przyciągnąć, by bez zastanowienia sięgnął po jej kolejne literackie dzieci, ale tym razem troszkę tego za dużo. Nie zawsze ilość idzie w parze z jakością.

Z pozytywnych stron lektury, Urszula Kusz – Neumann miała ciekawy pomysł na fabułę: mowa tutaj nie tylko o morderstwie, lecz również wywózkach na Sybir. Co prawda był to wątek poboczny, zawarty w kilku podrozdziałach, aczkolwiek bardzo obrazowo przedstawiony. Zupełnie tak, jakby autorka sama w tym uczestniczyła. Podobał mi się również wątek przodków rodzeństwa Hanzów, a konkretnie jednej młodej, dość specyficznej dziewczyny. Związek między nią a Wiktorią stanowiłby ciekawy fundament pod kolejną, nową historię – gdyby nie został wykorzystany już w „Czarnym świcie”.

Jako że to debiut, to liczę, że kolejne książki Urszuli Kusz - Neumann powalą mnie na kolana. „Czarny świt” to dobra książka, lecz moim zdaniem jej potencjał nie został do końca wykorzystany. Czekam więc z niecierpliwością na nowości spod jej pióra.

Dział: Książki
czwartek, 20 marzec 2025 17:29

Baron

 

Choć nie mówią w dosłownym tego słowa znaczeniu, to zazwyczaj mogą przekazać istotne informacje. Jednak nie tym razem - wyłowione z wody zwłoki młodej kobiety są tak okaleczone, że śledczy mają ogromny problem ze zidentyfikowaniem denatki. Sprawca usunął wszystko, co mogłoby ułatwić ów proces – nawet twarz. A to dopiero początek krwawej drogi.

Przed Ewą Jędrycz i Hubertem Zaniewskim nie lada wyzwanie; szczególnie że trop prowadzi niepokojąco blisko puławskich biznesmenów, można by rzec – nienaruszalnych. Czy to możliwe, że to oni stoją za ostatnimi wydarzeniami?

Kilka lat temu miałam okazję zapoznać się z twórczością naszego polskiego autora, o czym przypomniał mi jeden z książkowych serwisów. Co prawda nie pamiętam szczegółów owego „spotkania”, ale wystawiona przeze mnie ocena świadczyła, że było ono średnie. Ciekawa więc byłam, jak będzie w przypadku „Barona”. Szczególnie że z opisu wydawcy wynikało, iż jest to książka pełna krwi oraz brutalności. Cóż - może to i dziwne, ale te słowa ostatecznie mnie przekonały do sięgnięcia po nowość od Krzysztofa Jóżwika. Jeżeli jesteście ciekawi, jak zakończyło się to spotkanie, to zapraszam dalej.

Karol i Sebastian – mężczyźni, bracia, właściciele dochodowej firmy, która przeszła w ich ręce po śmierci ich ojca. Mimo że są rodziną, nie widać w nich ani kropli podobieństwa; spokojny Sebastian to zupełne przeciwieństwo brutalnego i wybuchowego Karola. Nic więc dziwnego, że to właśnie Karol rozprawia się ze zdrajcami... lub konkurencją. Firma bowiem to tylko jedno źródło ich dochodów, a policjanci słusznie obrali ich za swój cel. I choć do tej pory drugi biznes kręcił się bez najmniejszych problemów, to na ich drodze wkrótce staje grupa z Rzeszowa z pewną propozycją. Nie bez znaczenia jest też fakt, iż śledczy mają do nich kilka pytań odnośnie do znalezionych w wodzie zwłok dziewczyny. Pętla zaciska się coraz mocniej.

Książka Krzysztofa Jóźwika ma na okładce znaczek „18+” i prawidłowo. Co prawda nie wiedząc czemu, kojarzy mi się on zawsze jedynie z treściami pornograficznymi, ale pomińmy. Tutaj ich nie ma. Tu jest tylko krew, flaki oraz rozgrzany do czerwoności palnik. I ktoś, kto od wielu lat skrycie marzył o spełnieniu wszystkich swoich głęboko ukrytych pragnień, przez społeczeństwo uznawanych za chore. Muszę przyznać, że autor rzeczywiście się nie hamował, czego efektem jest porażający brutalnością „Baron”, książka nie dla osób o słabych nerwach. I to – jak dla mnie - jak najbardziej na plus. Co do reszty historii... cóż.

Gdybym potrafiła czytać ze zrozumieniem, to zapewne po „Barona” bym nie sięgnęła. Dlaczego? Otóż spodziewałam się wątku seryjnego mordercy, którego pierwszą ofiarą była wspomniana na początku młoda kobieta, a dostałam porachunki gangsterów. W tym przypadku biorę jednak całą winę na siebie. Zdarza się. Oprócz walki między puławską a rzeszowską grupą czytelnik dostaje tutaj również miłosny dramat, toczący się między trójką bohaterów: śledczym Krzysztofem, byłą panią prokurator Klaudią i prokuratorem Ziębą. Nie znam historii, gdyż nie czytałam dwóch pierwszych tomów „Serii puławskiej”, ale raczej nie spędza mi ów fakt snu z powiek. Wątek wprowadzony i prowadzony nieco na siłę, jakby w książce działo się za mało – z drugiej strony jednak osoby, które znają poprzednie części, dostały wreszcie swoje zakończenie. Jedynym tematem, który mnie zainteresował, były właśnie wymyślne tortury Barona. Czuję się nieco rozczarowana tym, że nie grał on pierwszych skrzypiec w tej pozycji.

Podsumowując, z jednej strony dużo się tu dzieje, nie można narzekać na niewielką ilość wątków, jednak mnie osobiście ta książka zmęczyła. Może to kwestia niedobranej do siebie tematyki, a może zwyczajnie z twórczością Krzysztofa Jóźwika mi nie po drodze. Mimo że do mnie ta pozycja niespecjalnie przemówiła, to sądzę, że może Wy znajdziecie w niej coś, co mi umknęło.

Dział: Książki
czwartek, 27 luty 2025 15:02

Tłuste thrillery i książki fantasy

Nie macie ochotę na pączka? Wolicie poczytać, ale uważacie, że to dziwne? Wcale nie, ale żeby uczcić trochę Tłusty Czwartek mamy dla Was kilka propozycji grubych książek z gatunku fantasy i thrillerów.

Dział: Miszmasz

Miłość, rock i pelargonie! Pierwsza część przygód wiedźmy balkonowej Anieli Jasnej i jej kota Grażyny. Zapnijcie pasy i ruszajcie na spotkanie z urban fantasy, jakiego jeszcze nie było!

Dział: Książki

Wybuchowy finał Pieśni Ostatniego Królestwa


Lan odziedziczyła moc Srebrzystego Smoka. Wierzy jednak głęboko, że to w Bogach Demonach należy upatrywać przyczyn wojen, konfliktów i chaosu. Aby uratować królestwo i lud, dziewczyna musi odnaleźć Pogromcę Bogów, mityczną broń, która pozwoli jej zniszczyć nękające kraj demony.

Dział: Książki
czwartek, 06 luty 2025 14:14

Straszne historie

 

 

Dzieciaki uwielbiają się bać. Każdy to wie. Jednak oczywiście w kontrolowanych warunkach! „Straszne historie” to zbiór klasycznych opowieści grozy, które zostały dostosowane do potrzeb młodych czytelników. W tej książce znajdziemy Draculę, Frankensteina, Doriania Graya, jeźdźca bez głowy i innych bohaterów legendarnych opowieści. Jednak wszystko przedstawione jest w wersji, która straszy, ale nie przeraża. Idealna lektura na wieczorne czytanie pod kołdrą… zwłaszcza że okładka świeci w ciemności!

O czym jest książka?

To dziesięć opowieści grozy, które przenoszą czytelnika w świat wampirów, duchów, przeklętych przedmiotów i eksperymentów, które wymknęły się spod kontroli. Znajdziemy tutaj zarówno historie dobrze znane, jak Dracula czy Frankenstein, jak i mniej oczywiste, np. Dorian Gray. Każda z nich została napisana w przystępny sposób. Bez przesadnej makabry, ale z zachowaniem mrocznego klimatu i tajemniczej atmosfery.

Dużym plusem jest to, że książka nie tylko straszy, ale też edukuje. I to w jaki pomysłowy sposób! To świetna okazja, by wprowadzić dzieci w klasykę literatury i pokazać im, że znane dziś potwory mają długą historię i swoje mocno utarte miejsce w kulturze. Dodatkowo została cudownie wydana. Okładka, która świeci w ciemnościach robi wśród młodych czytelników furorę! 

Moja opinia i przemyślenia

Podoba mi się sposób, w jaki książka oswaja dzieciaki z literacką grozą. Nie jest to typowa „przerażająca” lektura, która sprawia, że dziecko boi się zasnąć. To raczej klimatyczne historie z dreszczykiem, które pozwalają oswoić strach w bezpieczny sposób.

Ilustracje Victora Mediny mają mistrzowski klimat. Mroczne, tajemnicze, ale nie przesadnie straszne – idealnie oddają charakter każdej historii. Dużym plusem jest także świecąca w ciemności okładka, która dodaje książce wyjątkowego uroku i zachęca do sięgnięcia po nią wieczorem.

Książka może być świetnym punktem wyjścia do rozmów o strachu i o klasyce literatury. Pomaga dzieciom rozumieć swoje lęki i pokazuje, jak bardzo te historie są zakorzenione w naszej kulturze.

Podsumowanie

„Straszne historie” to doskonała książka dla dzieci od ósmego roku życia, które lubią się bać, ale w rozsądnych dawkach. Klimatyczne, pięknie zilustrowane opowieści straszą, ale nie przerażają. Przy okazji wprowadzają młodych czytelników w świat klasycznej literatury grozy. Idealna lektura na wieczorne czytanie przy latarce, pod kołdrą lub przy ognisku. Polecam każdemu małemu fanowi dreszczyku!

Dział: Książki