kwiecień 29, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: bajki

środa, 27 czerwiec 2012 10:08

Baśniarz

Gdzieś na świecie istnieje uczucie tak silne, że niemal sprawia ból. Miłość tak mocna, że nie sposób jej zniszczyć. "Zrobię dla ciebie wszystko! Nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić!" – to słowa, które kochankowie namiętnie szepczą sobie w miłosnym uniesieniu. Gdy wiąże ich tak silne uczucie, słowa te przestają być pustą obietnicą, a stają się zapewnieniem przypominającym groźbę rzucaną światu prosto w twarz. Ale przecież nie tylko kochanków łączy miłość. Nie zapominajmy o miłości matczynej, która wydaje się być jeszcze silniejsza niż to, co łączy obcych sobie ludzi. A brat? Czy również może kochać tak intensywnie, że byłby w stanie zrobić wszystko, by ochronić swoją młodszą siostrę? Miłość nie zna granic, pragnienie bezpieczeństwa najbliższej nam osoby również...

Abel od zawsze stał gdzieś na uboczu, w cieniu, w którym czuł się bezpiecznie. Chodził własnymi ścieżkami, które często mijały się z prawem. W szkole znany był, jako polski handlarz narkotyków. Wagarował i przysypiał na lekcjach, miał gdzieś swoich klasowych kolegów. Co więc przyciągnęło do niego Annę, poukładaną uczennicę z dobrego domu? Przypadek? Nie. Szmaciana lalka znaleziona pod szkolną kanapą. Od tego drobnego, wydawać by się mogło nieistotnego, szczegółu wszystko się zaczęło. Tajemnica, która otaczała Abla niczym mgła, coraz bardziej przyciągała Annę, sprawiając, że dziewczyna wpadała w chłodne spojrzenie chłopaka coraz głębiej i głębiej.

Pewnego razu Anna postanowiła śledzić Abla, chcąc choć trochę uchylić rąbka jego tajemnicy. Właśnie wtedy poznała jego młodszą siostrę Michi i baśń, którą jej opowiadał. Baśń ta tak bardzo zauroczyła Annę, że porzuciwszy zdrowy rozsądek, próbowała ona wyciągnąć Abla z jego bezpiecznego cienia. Każdego kolejnego dnia poznawała siedemnastolatka coraz lepiej, a historia, którą opowiadał młodszej siostrze, nie dawała o sobie zapomnieć, co rusz powracając natrętnym echem w głowie dziewczyny. Granica między rzeczywistością a fantazją powoli zaczęła się zacierać, a Anna zaczęły ogarniać wątpliwości. Życie zaczęło niebezpiecznie przypominać fikcję z baśniowej opowieści Abla, budząc w nastolatce jeszcze więcej obaw. Czy naprawdę wydawało jej się, że zna Abla i wie, do czego jest zdolny, jeśli chodziło o bezpieczeństwo Michi?

Dziecięca baśń zaczęła przypominać okrutny koszmar, którego końca nie sposób było przewidzieć. Czy historia ta skończy się happy endem? Wszak wszystkie bajki mają dobre zakończenia i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Ale czy historia Abla, to naprawdę bajkowa opowieść, a nie prawdziwa i często okrutna, szara rzeczywistość?

„Baśniarz" autorstwa Antonii Michaelis nie jest bajką dla dzieci. To nawet nie bajka dla dorosłych, choć niewątpliwie potrafi zaczarować. Ciężko mi zebrać słowa po lekturze, by wyrazić to, co czuję. Dlaczego? Czy było aż tak źle? Nie! Było aż tak dobrze. Abel, tytułowy baśniarz, również na mnie rzucił urok, którym oczarował swoją siostrę i Annę. Ta historia jest piękna i myślę, że trafi do grona moich ulubionych. Skąd te zachwyty?

Mogłabym powiedzieć, że nie wiem, po prostu tak czuję. W tej książce jest coś, co działa niczym magnes, nie pozwala o niej zapomnieć. Bo nie tylko Anna nie potrafiła pozbyć się myśli o baśni, którą opowiadał Michi Abel. Ja też nie potrafię przestać o niej myśleć. Historia głównych bohaterów książki jest niesamowicie przejmująca, poruszająca i w pewien sposób smutna. Jest też piękna.

Ale dość tych słodkich epitetów, czas na odrobinę konkretów. Antonia Michaelis stworzyła niesamowity świat, w którym rzeczywistość miesza się z fikcją. Cienka granica pomiędzy tymi dwoma światami zostaje brutalnie przekroczona. Historia Abla chwyta za serce. To opowieść wielkiej miłości i chęci zapewnienia bezpieczeństwa drugiej osobie za wszelką cenę. A cena ta była naprawdę wysoka – handel narkotykami to tylko niewielka część życia Abla. Bardzo spodobał mi się pomysł z tymi dwoma równoległymi światami, które przenikały się wzajemnie – baśń i życie, tak bliskie, choć wciąż dalekie. Nie spodziewałam się, że tak dobrze to wyjdzie.

Na uwagę zasługują również bohaterowie. To nie rozbuchane i rozpalone uczuciami dzieciaki, które właśnie poznały smak nastoletniego buntu. Anna i Abel to postaci niesamowicie dojrzałe o głębokich, rozbudowanych osobowościach. Szczególnie postać Abla, na której w głównej mierze warto się skupić. Bo jak już mówiłam, jego historia chwyta za serce – przez to, że jest tak przepełniona bólem i cierpieniem, a zarazem czystą miłością do młodszej siostry.

Nie spodziewałam się, że ta książka aż tak mnie poruszy. Nie jest to żadne arcydzieło literatury, nie brak tutaj banałów i rzeczy, do których można by się przyczepić, bo przecież, jeśli ktoś chce, zawsze coś znajdzie. Ale nie o to tutaj chodzi. Pomijając te naprawdę drobne mankamenty, zyskujemy nadzwyczajną historię, która na długo pozostanie w naszej pamięci. To nie jest jakieś kiepskie czytadło dla nastolatek, które natychmiast po przeczytaniu wypadnie nam z głowy – „Baśniarz" zostanie z Wami na zawsze. Wiem, że ze mną zostanie na pewno. Z całego serca zachęcam do lektury.

Dział: Książki
sobota, 13 lipiec 2013 10:02

Album

Z prozą Maciejewskiego zetknąłem się po raz pierwszy, przy okazji lektury antologii "Dziedzictwo Manitou". Jego "Drapiący psy" przypadł mi do gustu, więc spodziewałem się, że "Album" mnie nie zawiedzie. Czy tak się stało?

Opowieści zawarte w "Albumie" są mocno zróżnicowane. Dostajemy do przeczytania ponad dwadzieścia, w większości krótkich, ale przez to nie mniej pasjonujących historii. Opowiadania są pełne metafor, dwuznaczności i odniesień do życia i popkultury. Właśnie ta różnorodność sprawia, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Ja zwróciłem szczególną uwagę na parę tekstów.

"Haiku Orfeusza" jest opowieścią o mocy tkwiącej w słowach, zdolnej ożywić umarłych. Jej bohater odkrywa, że każda z chwil spędzonych z kimś bliskim jest ulotna i trzeba dobrze ją wykorzystać, gdyż boskie wyroki prędzej, czy później do nas wracają.

"Niebieskie wino" odpowiada na pytania, co może stać się, gdy książki są całym naszym światem. Czy prorocze sny mogą być przekleństwem? Tego dowiemy się pijąc z bohaterką opowiadania tytułowe niebieskie wino.

"Album" ukazuje wizję Sądu Ostatecznego, jakże inną od tej serwowanej nam przez Biblię. Mniej patetyczną i obcą, przez co bardziej przerażającą, bo mogącą przytrafić się każdemu z nas. Nie znamy dnia, ani godziny, kiedy idąc ulicą lub siedząc w ulubionej kafejce spotkamy naszego sędziego.

"Cienie liści" to z kolei historia pewnego eksperymentu i rodzącego się z niego szaleństwa. Pamiętajmy, że anioły nie zawsze są tymi, za których się podają...

"Wigilijny K." to zabawna historyjka o tradycji, jako nieodzownym elemencie polskich świąt. Kto wie? Może już niebawem na żadnym polskim stole nie zabraknie tego na literę K.

"Dziewczynka z zapałkami" jest opowieścią o upadłych aniołach. Odwraca do góry nogami nasze wyobrażenia o skrzydlatych posłańcach, którzy nie okazują się wcale tacy źli. Tylko czy na pewno?

"Władca" to spotkanie, które może stać się udziałem każdego z nas. Świat zwariował, a my nie widzimy żadnej różnicy. Czy już oszaleliśmy? Boimy się wysiąść z pędzącego tramwaju, zwanego obłędem? Nie znamy dnia, ani godziny, kiedy spotkamy władcę...

"Pakt z Pierrotem" opowiada o stracie. Jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić, by odzyskać ukochaną osobę? Czasem niewiele trzeba, by przyoblec wspomnienie w ciało. Tylko, czy warto?

"Bohaterem Koncertu na milion lamp" jest głuchoniemy kompozytor, który odkrywa, że muzyka od zawsze krążyła w jego żyłach. Odkrywa wreszcie jej sedno i postanawia zaprezentować światu.

Baśń często bywa alegorią życia. "Księżniczka na ziarnku grochu" jest czymś właśnie takim. Opowieścią w której trudno odróżnić nam księcia od smoka. Podobnie jak w życiu, gdzie ta sztuka też niezmiernie rzadko się udaje.

"Bibliomani" to tekst fenomenalny. Porównanie czytania książki do aktu miłosnego, a samej książki do historii życia. Jeden z mich ulubionych tekstów ze zbioru.

"Śmierdząca inwazja" mnie powaliła. To poetyckie bizarro o inwazji dupostworów sprawiło, że w trakcie czytania na mojej twarzy nie raz pojawił się uśmiech.

"Zombie marcowe" jest opisem koszmaru, jaki dla każdego mężczyzny jest Dzień Kobiet. Ósmy marca nie ma nic wspólnego z Gwiazdką, czy Wigilią. Tego dnia nie oczekujemy z utęsknieniem.

"Kocie kształty" to ujęta w formie bajki historia stworzenia. Metaforyczny opis tego, jak może wyglądać nadawanie kształtu rzeczom i poszukiwanie prawdziwej istoty Boga. Jedno z najciekawszych opowiadań zawartych w książce.

Krzysztof Maciejewski w swoim "Albumie" porusza się doskonale w przestrzeni grozy miejskiej. Przedstawia nam dwadzieścia cztery opowieści o życiu, szaleństwie, przemijaniu, bólu, tęsknocie i potrzebie parcia naprzód. Dwadzieścia cztery metaforyczne historie, które mogłyby się przydarzyć każdemu z nas, choćby tylko w naszej głowie. To jest chyba w nich najbardziej przerażające.

Teksty zawarte w zbiorze każdy może interpretować we własny sposób. Można je czytać wielokrotnie i za każdym razem wynosić z lektury inne wnioski. Autor często używa poetyckiego stylu i nawiązuje do baśni, legend, czy strachów czających się w naszych umysłach. Jednak styl ten nie jest natrętny, nie razi. Opisy i narracja Maciejewskiego doskonale obnażają ludzkie lęki, obawy i koszmary nurtujące nas na co dzień. Jeśli dodać do tego jeszcze piękną szatę graficzną, skrojoną w formie kwadratu książkę, to "Album" można polecić wszystkim wielbicielom dobrej, mrocznej prozy.

Dział: Książki
piątek, 23 maj 2014 14:59

Wywiad ze Stefanem Dardą

Dawid Gorczyca: Miałeś w życiu kilka pasji. Podczas studiów muzyka, turystyka, później żeglarstwo. Jak to się stało, że zainteresowałeś się poezją, a następnie rozpocząłeś przygodę z pisaniem?

Stefan Darda: Podejrzewam, że moje pierwsze – bardziej lub mniej literackie – próby zrodziły się ze wszystkich wcześniejszych zainteresowań po trosze. Jakoś tak życie zaczęło mnie uwierać, nadmiernie przyduszało do ziemi i trzeba było coś z tym począć, spróbować przemodelować charakterystykę równi pochyłej, prowadzącej do nadreprezentacji szarości w dniu codziennym. Dzięki pasjom, o których wspomniałeś w pytaniu, optymistycznie stwierdziłem, że mam się czym podzielić z czytelnikiem. Spróbowałem i się udało. Dziś moje życie znów wygląda mniej więcej tak, jak powinno.

Dział: Wywiady

Poprzedni rok w kinach zdecydowanie należał do Christophera Nolana i zakończenia jego trylogii o Mrocznym Rycerzu. Na kanwie tej wielkiej popularności Warner Bros. oraz DC Comics postanowili przypomnieć światu o tym, że animowany rynek wcale nie ma się gorzej i potrafi dorównać poziomem kinowym produkcjom. W ramach serii DC Universe Animated Original Movies wydali dwuczęściowy film „Batman: Mroczny Rycerz – Powrót", którego część pierwsza ukazała się na DVD w 2012 roku (druga część w 2013 roku).

Produkcja ta w reżyserii Jay Olivia została oparta na kultowym już komiksie „The Dark Knight Returns" (1986r.) Franka Millera.

Mroczne Gotham City do szpiku kości przesiąknięte jest przemocą. Na ulicach beztrosko grasuje młodociany gang zwany Mutanci. O postaci Mrocznego Rycerza, niewidzianego na ulicach od 10 lat, krążą już tylko legendy oraz bajki opowiadane dzieciom na dobranoc. Komisarz Gordon przechodzi na emeryturę, tymczasem Bruce Wayne, 55-latek z wąsem, prowadzi spokojne życie, w którym jedną z form rozrywki jest uczestnictwo w wyścigach samochodowych.

W międzyczasie Harvey Dent po operacji plastycznej twarzy (opłaconej przez Wayne'a) wychodzi na wolność. Chociaż naprawiono jego zniekształcone oblicze, to psychika nadal nie została wyleczona i bohater myśli o sobie jako o Two-Face. Jego powrót wiąże się z ostrą reakcją społeczeństwa. Wiadomość o tym, jak również pamięć o śmierci rodziców wywołują impuls u Wayne'a, który postanawia wyjść z cienia i ponownie przywdziać maskę i pelerynę.

W filmie pojawia się również Joker, którego ze śpiączki budzi informacja o powrocie Batmana. Mroczny Rycerz w pojedynku z przestępczością nie jest osamotniony. Tradycyjnie pomaga mu Robin, który jednak tym razem jest ... dziewczyną.

„Batman: Mroczny Rycerz – Powrót" znakomicie odzwierciedla klimat mrocznego Gotham znany nam z trylogii Nolana. Z drugiej strony graficznie i fabularnie jest wierny komiksowi Millera. Jest to obraz częściowo surrealistyczny z psychodelicznymi elementami. W filmie również nie zabrakło w dynamicznych pościgów, brutalnych i krwawych scen. Ze względu na te ostatnie, zdecydowanie nie jest to animacja dla młodszych widzów.

Dobrą stroną produkcji jest również gra aktorska. Petter Weller (znany z roli RoboCopa) jako Bruce Wayne/Batman sprawdził się znakomicie. Na plus zasługuje również muzyka, której autorem jest Christopher Drake. Kompozytor ma na swoim koncie również ścieżki dźwiękowe do wcześniejszych animacji DC, jednak tą stawiałbym na tym samym poziomie co muzykę Zimmera z filmów Nolana – mroczną i bardzo dobrze odzwierciedlającą ciężki klimat.

Na koniec kilka słów o DVD. W Polsce ukazało się ono dzięki Galapagos Films 23 listopada 2012r. Jedno płytowe wydanie stoi na dobrym poziomie, mając na uwadze specyfikację techniczną. Dźwięk DD5.1 w oryginale oraz DD2.0 z polskim lektorem plus polskie napisy. Do tego panoramiczny obraz w formacie 1,78:1. Gorzej jednak z dodatkami. W menu znajdziemy tylko kilkunastominutową zapowiedź kolejnej części.

Podsumowując, najnowsza animacja ze stajni DC jest doskonałą gratką dla fanów zamaskowanego rycerza. Jest znakomitym uzupełnieniem trylogii Nolana, choć to tak naprawdę zupełnie inna historia. To również ciekawa opowieść o walce dobra ze złem, jak również wewnętrznej walce głównego bohatera. Warto, aby kolejne produkcje DC Universe Animated Original Movies były realizowane w podobnym stylu. Wtedy fanom Batmana do szczęścia więcej nic nie będzie potrzebne.

Dział: Filmy