kwiecień 10, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Władca Pierścieni

piątek, 19 styczeń 2018 14:00

Beren i Lúthien

Każdy miłośnik książek ze szczególnym pietyzmem traktuje TEGO JEDYNEGO... pisarza, który otworzył przed nim świat literatury, który nauczył go cenić powieści. Dla mnie był to Tolkien. „Hobbit” nieodwracalnie zaraził mnie miłością do fantastyki, a „Władca pierścieni” jedynie to uczucie przypieczętował. Do teraz gdy pomyślę o Śródziemiu, w oku kręci mi się łezka. Dlatego, gdy tylko zobaczyłam, że wydawnictwo Prószyński wydaje powieści mojego mistrza, z radością zgłosiłam się na „Beren i Lúthien”. Jak wypadło to spotkanie po latach?

Na początku chyba warto zauważyć, że „Beren i Lúthien” to tytuł z kategorii zaginionych opowieści. Znalezionych i złożonych po latach przez syna autora, a przez to również wydanych pierwszy raz długo po śmierci Tolkiena. Zanim więc przejdziemy do samej historii, czeka nas spora porcja informacji zarówno o samym mistrzu, jak i wykreowanym przez niego świecie. Tak, jest to tytuł, który zachwyci maniaków Tolkiena, ale... nie tylko.

Sama historia to opowieść o miłości śmiertelnego człowieka Berena do pięknej elfki Lúthien. Gdy młodzieniec wyznaje swoje uczucie, zostaje wyśmiany przez jej ojca. Władca elfów nie tylko odsyła go z kwitkiem, ale też próbuje ośmieszyć i stawia przed nim niewykonalne zadanie. Obiecuje rękę swojej córki, gdy Beren przyniesie mu Silmaril Melkora. Młodzieniec podejmuje się tej niemal samobójczej misji i... To już musicie dowiedzieć się sami.

Miłośnicy Tolkiena będą zachwyceniu. To bowiem dalej stara, dobra fantastyka, oparta na pokaźnych opisach i legendarnych przygodach pełnych magii, potworów i historii. Czytając ją, można zatracić się w wykreowanej rzeczywistości i wczuć w klimat dawnych opowieści. Takie bowiem wrażenie wywarła na mnie fabuła. Jakbym czytała legendę, poznawała stare dzieje. Sam Beren... inteligencją nie powala. Chociaż on jest przyczyną wszystkich wydarzeń, ostatecznie to Lúthien jest postacią, która działa z głową. Ale... reszta bohaterów również zwraca uwagę ciekawą kreacją. I nie powiem nic więcej, żeby nie psuć radości z odkrywania nowej historii.

W książce bardzo ważne jest to, że jest to opowieść złożona z wielu zapisów. Dlatego otrzymujemy nie jedną, a kilka jej wersji. To co, syn Tolkiena znalazł, połączył ze sobą i wydał jako jedno, stanowi efekt pracy nad wieloma porozrzucanymi tekstami. Właśnie dlatego po pierwszej opowieści, możemy też zapoznać się z poematem oraz innymi wzmiankami. W poznaniu całości pomocne są też wprowadzenia, które tłumaczą nam zwięźle, co zmieniła dana wersja, z czego autor zrezygnował, a co zmodyfikował. Dzięki temu możemy w wyjątkowy sposób poznać historię, która we „Władcy pierścieni” została wspomniana, a w „Silmarillionie” opisana. Tym razem mamy w pełni samodzielne dzieło, stanowiące drobiazgową analizę tej ważnej dla autora opowieści (imiona jej bohaterów zostały wygrawerowane na nagrobku autora i jego małżonki). Warto też zwrócić uwagę na piękne wydanie. Zachwyca nie tylko ładna okładka, ale też malownicze ilustracje umieszczone w środku.

„Beren i Lúthien” to bardzo ciekawa pozycja. Klasyczna fantastyka oraz ponadczasowy wątek miłosny sprawiają, że tytuł ten przypadnie do gustu nie tylko fanom Tolkiena, ale też wszystkim miłośnikom dobrej literatury. Polecam, bo warto!

Dział: Książki
wtorek, 17 październik 2017 21:19

Beren i Lúthien

"Beren i Lúthien" ukaże się w listopadzie nakładem wydawnictwa Prószyński i S-kaEpicka opowieść "Beren i Lúthien" – drobiazgowo odtworzona z rękopisów Tolkiena i po raz pierwszy przedstawiona jako zwarty, samodzielny tekst – umożliwia miłośnikom "Hobbita" i "Władcy Pierścieni" ponowne spotkanie z elfami, ludźmi, krasnoludami, orkami, a także innymi istotami i krainami spotykanymi tylko w Tolkienowskim Śródziemiu.

Dział: Książki
poniedziałek, 25 wrzesień 2017 13:28

Silmarillion. Wersja ilustrowana - J.R.R. Tolkien

Dzisiaj premierę ma ekskluzywnie ilustrowane wydanie jednej z najsłynniejszych książek fantastycznych w historii.

Niezbędna pozycja w biblioteczce każdego fana Tolkiena zbiór opowieści o Pierwszej Erze Świata, czyli Dawnych Dniach, poprzedzających epokę, w której rozgrywa się akcja Władcy Pierścieni. 

Dział: Książki
środa, 07 grudzień 2016 08:40

Konkurs - Kolorowanka Władca Pierścieni

Zapraszamy do udziału w konkursie w którym można tym razem wygrać książkę do kolorowania nawiązującą tematyką do trylogii "Władca Pierścieni". 

Dział: Zakończone

Stworzenia, postaci i zdumiewające krainy Śródziemia już od ponad 60 lat żądzą wyobraźnią czytelników na całym świecie. Dzisiaj prezentujemy Wam zapowiedź książki, którą powinien mieć każdy miłośnik twórczości J.R.R. Tolkiena. „The Lord of the Rings. Trylogia filmowa. Książka do kolorowania” w księgarniach już od 23 listopada.

Dział: Literatura

Oto sylwetka polskiego fana serii J.K. Rowling

22 października w księgarniach pojawił się „Harry Potter i Przeklęte Dziecko” - ósmy tom serii J.K. Rowling, która przygodami trójki czarodziejów podbiła serca czytelników na całym świecie. Merlin.pl, we współpracy z serwisem harry-potter.net.pl przeprowadził własne badanie, aby sprawdzić co najbardziej kręci nas w Harrym Potterze - cyklu, w którym, jak się okazuje, najbardziej pokochaliśmy… Hermionę Granger

Dział: Literatura
środa, 11 grudzień 2013 10:43

Kroniki Prydainu. Księga trzech

Można pokusić się o stwierdzenie, że powieści uznawane obecnie za klasykę fantastyki dziecięcej i młodzieżowej powstały w latach 50. i 60. ubiegłego wieku. To wtedy powstały niezapomniane „Opowieści z Narnii”, na których wychowały się całe pokolenia. Wtedy także narodził się pięciotomowy cykl „Kroniki Prydainu”, niemalże równie znany na Zachodzie co książki C.S. Lewisa, w Polsce jednakże dopiero zdobywający pierwszych czytelników. Nakładem wydawnictwa Filia właśnie ukazała się jego pierwsza część „Księga Trzech”.

Prydain to niezwykła, piękna kraina, która właśnie stanęła w obliczu wielkiego zagrożenia. Tajemniczy i złowrogi Rogaty Król wraz ze swoją świtą szerzy strach i zniszczenie, nie oszczędzając nikogo na swojej drodze. Wskutek zbiegu okoliczności do walki z mocami zła staje Taran, młodszy świniopas marzący o zostaniu wielkim bohaterem, oraz jego niezwykli towarzysze – rezolutna księżniczka

Eilonwy, bard ze skłonnością do konfabulacji, zrzędliwy krasnolud bezowocnie ćwiczący sztukę znikania oraz leśny stwór Gurki, myślący przede wszystkim o zaspokojeniu wilczego głodu.

„Kroniki Prydainu” to cykl skierowany do najmłodszych wielbicieli niezwykłych, magicznych opowieści. Chłopcy z pewnością polubią odważnego i popędliwego, a jednocześnie nieco lekkomyślnego Tarana. Z kolei dziewczynki mogą utożsamiać się z równie dzielną Eilonwy, której zabawne, ale i mądre uwagi to wielki plus tej powieści. Także ich towarzysze to mieszanka wybuchowa, której nie sposób nie polubić. Każdy z nich ma w sobie urok i z miejsca wzbudza sympatię. Bard Fflewddur (a teraz ręka do góry, kto wie, jak przeczytać walijskie imiona!) nieodmiennie wywołuje szeroki uśmiech swoimi niezbyt udanymi próbami ubarwienia rzeczywistości. Krasnolud Doli rozczula, zwłaszcza gdy nadyma się jak balonik lub marudzi i pomstuje na wszystkich dookoła (co chyba wszystkie pryidackie krasnoludy mają we krwi). No i jest jeszcze Gurki, który chciałby przerażać, ale w ogóle mu to nie wychodzi.

Jak możemy przeczytać we wstępie, inspiracją do stworzenia Pryidanu były dla Lloyda Alexandra walijskie legendy i podania. Warto jednak podkreślić, że była to inspiracja dosyć luźna, bowiem większość postaci i motywów to w głównej mierze wytwór wyobraźni autora, który wprawdzie pełnymi garściami czerpał z mitologii, ale przerabiał ją na własną modłę.

Nie bez przyczyny nawiązałam we wstępie do prozy C.S. Lewisa. Na okładce „Księgi trzech” znaleźć można szumny napis, że jeżeli przypadły Wam do gustu „Opowieści z Narnii” i „Władca pierścieni”, z pewnością pokochacie „Kroniki Prydainu”. W pewnym sensie skojarzenie z prozą Lewisa i Tolkiena jest trafne – mamy tu do czynienia z niezwykłym światem zamieszkanym przez tajemnicze i magiczne stworzenia, książki zostały także napisane w zbliżonym czasie. Niemniej jednak, tego rodzaju reklama może wprowadzać w błąd, bowiem „Kroniki Prydainu” to powieść skierowana przede wszystkim do dzieci w wieku 8+, a nikt mnie nie przekona, że uczeń drugiej klasy szkoły podstawowej będzie w stanie zmierzyć się z dziełami Tolkiena. Działa to także w drugą stronę – dorośli czytelnicy, którzy zaczytywali się w losach Drużyny Pierścienia, raczej nie będą zafascynowani opowieścią dla dzieci.

Wydawnictwo Filia ponownie stanęło na wysokości zadania pod względem wydania książki. Kolorowa, a jednocześnie nieco niepokojąca okładka ze skrzydełkami przyciąga uwagę, a duży i wyraźny druk to ukłon w stronę najmłodszych czytelników. Ponadto na początku powieści można znaleźć mapkę Prydainu wraz z zaznaczonymi miejscami, w których toczy się akcja.

Podsumowując, pierwszy tom „Kronik Prydainu” to interesująca, a jednocześnie mądra opowieść o przyjaźni, odwadze i honorze. Z pewnością będzie to wspaniałe wprowadzenie dzieci w świat fantastyki. Nie wątpię też, że mali czytelnicy będą nią zachwyceni.

Dział: Książki
piątek, 27 maj 2016 18:55

J.R.R. Tolkien

Lubię czytać o życiu i twórczości interesujących osób, których dzieła inspirują setki innych ludzi. Wspominałam kiedyś na blogu, że jedną z takich osób, której biografia wraca do mnie co roku jest Oskar Schindler. Drugą osobistością jest Tolkien, który w szkole daje się poznać jako twórca powieści Hobbit czyli tam i z powrotem. To jeden z takich pisarzy, których życie, inspirujące, obfitujące w różne wydarzenia i tak mocno splecione z jego pracą, jest w stanie zainteresować młodych ludzi. Oczywiście najchętniej słucha się o tym, że w dzieciństwie ukąsił go pająk, że przez jakiś czas, jako malec, mieszkał w Afryce, że przeżył obie wojny, że swoje pierwsze historie opowiadał synom, nie mogącym zasnąć. Niemniej jednak dobre i to, biorąc pod uwagę stopniowy upadek autorytetów wśród dorastającej młodzieży.

Niniejsza biografia jest bardzo rzetelnym opracowaniem, dokładnym rysem życia i twórczości jednego z najsłynniejszych pisarzy XX wieku i uważam, że każdy kto mieni się miłośnikiem literatury fantasy, a zwłaszcza tego wszystkiego co wyrosło z inspiracji Hobbitem i Władcą Pierścieni, powinien się z tą książką zapoznać.

Sam Tolkien nie był zwolennikiem biografii, jednak myślę, że ta napisana przez H. Carpentera, w dodatku w ścisłej współpracy z rodziną pisarza, na podstawie pozostawionych przez niego listów i dzienników, spodobałaby mu się.

Książka jest napisana bardzo rzetelnie i konkretnie, choć nie jest pozbawiona elementów komicznych. Szczera i obiektywna, w prosty i przystępny sposób, przybliża czytelnikom kolejne etapy życia pisarza, który właściwie najszczęśliwszy był wtedy, gdy mógł badać etymologię słów i zgłębiać pochodzenie języków. Dlatego sporym zaskoczeniem było dla mnie odkrycie, w trakcie czytania, że głównym kierunkiem życia Tolkiena, nie było pisanie książek, a praca na Oxfordzie, dawanie wykładów, sprawdzanie studenckich prac i egzaminowanie tychże studentów. Pisanie książek zaś było procesem długim, żmudnym i trudnym, głównie z powodu charakteru Tolkiena, który cyzelował każde słowo, a na krytykę, czy sugestie poprawy był raczej dość oporny.

J.R.R. Tolkien. Biografia jest podzielona na osiem części, w których kolejno poznajemy dzieciństwo i wczesne lata życia Ronalda (bo tym imieniem zwracano się do niego w kręgu rodziny i przyjaciół), jego dorastanie, pierwszą i jedyną miłość do Edith Bratt, udział w wojnie oraz kulisy pracy na Oxfordzie oraz nad Hobbitem i Władcą Pierścieni.

Poznajemy Tolkiena jako człowieka drobiazgowego, dla którego doba jest za krótka i który, podejmując pisanie jakiejś historii, mógł je znienacka zarzucić na rzecz badania pochodzenia jakiegoś słowa, które go niesłychanie zaciekawiło.

Biografia ta pozwala dogłębnie zrozumieć proces powstawania Hobbita jako tej powieści, która nie tylko przyniosła autorowi międzynarodową sławę, ale stała się też fundamentem do powstania Władcy Pierścieni, który pierwotnie miał być przecież książką dla dzieci. Carpenter wnikliwie opisuje rozterki pisarza, zmaganie się z problemami natury wydawniczej, bo wiadomo przecież, że napisanie powieści to jedno, a jej wydanie, to już zupełnie inna bajka.

Biografie mogą się kojarzyć z nudnymi faktami z życia, jednak w tym przypadku, wcale tak nie jest. Historię życia Tolkiena czyta się naprawdę przyjemnie i aż żal ją kończyć wraz z ostatnią stroną. Ta książka to lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników fantastyki, a także dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej na temat twórcy Sródziemia, Simarilionu i języka elfów. Polecam gorąco.

Dział: Książki
środa, 14 październik 2015 14:02

Powrót króla

No i nadszedł wreszcie ten dzień, gdy zakończyłam przygodę z jedną z najbardziej znanych serii fantasy na świecie. Tak, przybiłam z J. R. R. Tolkienem mentalną piątkę, gratulując mu solidnego konceptu i tytułu prekursora, a potem odłożyłam jego dzieło na półkę. Niestety, jakkolwiek szanuję pracę profesora, to nie mogę powiedzieć – nawet, gdybym czytała jakiekolwiek książki więcej niż raz – żebym chciała wrócić do tej przygody. Szczerze, to po prostu cieszę się, że mam to już za sobą (z tych samych powodów, o których pisałam w recenzjach poprzednich tomów – to, co zaczął Tolkien inni zdążyli już solidnie udoskonalić).

Trzeci tom najnowszego wydania serii przez Zysk i s-ka, która to niezmiennie szokuje mnie niską ceną (19 złotych za tom, to przecież rozbój artystyczny!), naznaczony jest przyjemną zielenią. Z pewnością ten duet kolorystyczny (czerń i zieleń) najmniej rzuca się w oczy w zestawieniu z poprzednimi tomami, jednak wciąż wypada nieźle. Symbole zawarte na okładce są tym razem zrozumiałe jedynie dla tych, którzy przeczytali powieść, co ma swoje plusy i minusy, ale mi osobiście bardzo się podoba.

Walki na różnych frontach trwają. Z jednej strony połowa Drużyny oraz połączone siły ludzi, krasnoludów, elfów i entów stają najpierw do walki z Sarumanem, a później samym Sauronem; z drugiej Frodo i Sam uparcie zmierzają do Mordoru. Po drodze muszą wywalczyć sobie wolność z niezwykle trudnych i mrocznych spotkań. Czy uda się im zniszczyć Pierścień Jedyny i ostatecznie zakończyć wojnę? Jakie skutki przyniesie wrzucenie artefaktu w ogień?

Będą to niezmiennie akcentować – tłumaczenie Jerzego Łozińskiego w nowej, poprawionej przez wydawnictwo na żądanie czytelników wersji, jest porównywalne, jeżeli nie lepsze w stosunku do tego proponowanego przez Skibniewską. To jakiś dziwaczny mit, że pierwszej z wymienionych wersji „nie da się czytać" (cytat). Mam wrażenie, że większość jego orędowników nawet nie zapoznało się – choćby we fragmentach – z obiema wersjami.

Jeżeli chodzi o samą fabułę, to moje zdanie również nie ewoluowało. Wciąż twierdzę, że główną przyczyną braku silnego zainteresowania akcją jest jej ogólna znajomość. Filmowa adaptacja jest naprawdę tak dalece wierna, poza drobnostkami, że czytelnik niewiele nowego otrzymuje. Jasne, fanatycy serii będą się upierać, że pominięte wątki są istotne w takim stopniu, że bez nich to już nie Tolkien, a jakiś jego ubogi krewny, ale nie znajdą we mnie poplecznika tej tezy. Dla mnie, dramaturgicznie, dynamicznie i logicznie wszystko zostało w ekranizacji zachowane.

A nawet więcej – dopieszczone. Śledzenie bowiem w książce wątku Sama i Froda wprawiało mnie chwilami w swoistego rodzaju zażenowanie. Nie byłam pewna, czy śledzę jeszcze przyjaciół czy już kochanków. Emocjonalności, która odbierała postaciom zdroworozsądkowe podejście, broni co prawda przyjęta konwencja, ale przy ogólnym mroku konceptu jakoś mi ta infantylność przeszkadzała.

Tym, z czego poznania bardzo się cieszę, to bardziej szczegółowe zakończenie, które stanowi rzadkość i we współczesnej literaturze. Bywa najczęściej tak – jeżeli bohater nie zostanie uśmiercony, że nagle zjawia się w domu. Tak, jakby trudy podróży w jedną stronę w drugą już nie obowiązywały. Tutaj jest zupełnie inaczej. Intrygujący dodatek stanowią różnorodne kroniki, pisma i opisy genealogii oraz mapy zawarte na końcu tomu. Brnie się przez to z pewną trudnością, jednak zdecydowanie wzbogacają wykreowany przez Tolkiena świat.

Po zakończeniu serii mam do przekazania potencjalnym czytelnikom tylko jedno – nie bójcie się, Tolkien nie gryzie. Nie słuchajcie malkontentów, którzy boją się upływu czasu i zmian języka, czyniąc z „Władcy pierścieni" swoisty rodzaj wyzwania. To wyzwanie naprawdę przyjemne. Nie gwarantuję, że zakochacie się w tej klasycznej już powieści fantasy, ale z pewnością nie pożałujecie spędzonych z nią chwil. Choćby z powodu finału „Powrotu króla".

Dział: Książki

Wydawnictwo Jaguar prezentuje sagę Summoner: Zaklinacz, nową trylogię fantasy, która podbiła serca miłośników gatunku i w zawrotnym tempie zdobyła popularność na platformie wattpad.com.

Dział: Książki