Rezultaty wyszukiwania dla: Szmidt
Idiota skończony
2 lutego pod patronatem Secretum ukaże się nakładem Fabryki Słów antologia opowiadań "Idiota skończony".
Dwanaście opowieści od autorów, których znacie dobrze.
Niech uwiedzie Was różność światów i czar pisanego słowa.
Jadowska, Gołkowski, Abramowski Atamańczuk, Białołęcka, Kołodziejczak, Haladyn, Podlewski, Szmidt, Komuda, Olkowski, Biedrzycki.
Czekają Was niezapomnianie chwile z książką.
Warsaw Comic Con coraz bliżej!
Pierwsze tego typu wydarzenie w Polsce, barwne święto fanów popkultury, książek i komiksów. Miłośnicy filmów i seriali będą mogli nie tylko rozgrywać emocjonując turnieje, ale też spotkać się ze światowymi gwiazdami filmów, seriali i gier. Swoją obecność potwierdzili już aktorzy z Gry o Tron - Carice van Houten, która w serialu wciela się w tajemniczą Melisandre, oraz Charles Dance, znany z roli Tywina, a także John Kavanagh, odtwórca roli Wieszcza w serialu Wikingowie. Poza dostępnymi dla wszystkich panelami dyskusyjnymi, posiadacze biletów Gold będą mieli możliwość zdobyć autografy oraz pamiątkowe zdjęcia z Gwiazdami.
Najnowsza powieść z Uniwersum Metro 2033 w księgarniach już 15 marca!
Tym razem postapokaliptyczna zawierucha zawita do Warszawy.
Zapoczątkowany przez rosyjskiego autora, Dmitrija Glukhovsky’ego i jego kultową powieść „Metro 2033”, cykl Uniwersum Metro 2033, liczący kilkadziesiąt powieści tworzonych przez międzynarodowe grono pisarzy, cieszy się niesłabnącą popularnością. Nakładem wydawnictwa Insignis do tej pory ukazało się siedemnaście powieści, z czego cztery polskich autorów: Paweł Majka przyniósł atomową pożogę do Krakowa, a Robert J. Szmidt został niszczycielem Wrocławia. Teraz do ich grona dołącza Artur Chmielewski ze swoją wizją Warszawy roku 2033 zatytułowaną „Achromatopsja”.
Kontynuacja "Otchłani" nadciąga
Uniwersum Metro 2033 – plany na rok 2016 oraz super oferta cenowa na grę Metro 2033 Wars w najbliższy weekend!
Rok 2015 minął pod znakiem najbardziej wyczekiwanej premiery ostatnich lat – „Metra 2035" Dmitrija Glukhovsky'ego. Z tej okazji w ręce czytelników trafiły także nowe poprawione i ilustrowane wydania „Metra 2033" oraz „Metra 2034". Uniwersum wzbogaciło się o „Ciemne tunele" Siergieja Antonowa, do których dołączone zostały „Szepty zgładzonych" – gratisowy zbiór 13 opowiadań wyróżnionych w drugim konkursie na opowiadanie osadzone w świecie „Metra 2033". Robert J. Szmidt publikacją ciepło przyjętej „Otchłani" poszerzył geografię Uniwersum o Wrocław. Z pewnością wielu fanów oczekiwało też na spektakularną mroczną wizję przyszłości zawartą w „Futu.re" – powieści Glukhovsky'ego spoza Uniwersum „Metra 2033".
"Kopia ojca" Philipa K. Dicka
26 stycznia nakładem Domu Wydawniczego Rebis ukaże się kolejny zbiór opowiadań Philipa K. Dicka pt. "Kopia ojca". Trzeci tom opowiadań zebranych największego dwudziestowiecznego pisarza SF zawiera dwadzieścia trzy utwory napisane w ciągu kilkunastu miesięcy przed wydaniem pierwszej powieści Philipa K. Dicka - "Loteria słoneczna" (1956). Tradycyjnie już Rebis przygotował dla czytelników wydanie w twardej oprawie z obwolutą oraz wzbogacone ilustracjami Wojciecha Siudmaka.
Trylogia Glukhovsky’ego w Polsce już jesienią
Jesienią bieżącego roku swoją polską premierę będzie miała jedna z najbardziej wyczekiwanych powieści fantastyczno-naukowych – Metro 2035 Dmitrija Glukhovsky'ego. Powieść ta zamyka cykl Metro i wraz z Metrem 2033 oraz Metrem 2034 tworzy kompletną fabularnie trylogię.
Uniwersum Metro 2033: Otchłań
„Otchłań", najnowsza powieść Roberta J. Szmidta, łączy się dla mnie z dwoma fenomenami. Po pierwsze – autor ma ostatnio niezłe tempo. W kwietniu uraczył czytelników reedycją „Samotności Anioła Zagłady. Adam", w tym samym miesiącu zaatakował zombie jedno z polskich miast – „Szczury Wrocławia" –, by w sierpniu dobić je postnuklearną wizją uniwersum „Metro 2033". I tu właśnie włącza się „po drugie" – projekt Dmitry'ego Glukhovky'ego wydaje mi się bowiem założeniem tak dalece nietypowym i potencjalnie doskonałym, że nawet mnie, jako czytelnika, zaszczyca fakt obecności w nim polskich autorów. Tylko, czy wrocławskie „Metro 2033" wypada równie dobrze, co to moskiewskie?
Serię wydawaną w Polsce przez wydawnictwo Insignis rozpoznaje się już z daleka. „Radioaktywne", postapokaliptyczne okładki wyróżnia powielana kompozycja – twarz głównego bohatera na pierwszym planie (zabijcie mnie, jeżeli się mylę, ale czy to nie sam autor, jedynie nieco wystylizowany?) i zdewastowany krajobraz w tle. Do tego tłoczony, brązowo-złoty emblemat z literami „Uniwersum Metro 2033"oraz w ten sam sposób wypisany tytuł powieści oraz nazwisko jej autora. Prezentuje się to całkiem nieźle. Klimat zniszczenia z pewnością daje się odczuć.
Minęło dwadzieścia lat odkąd świat, po międzynarodowych bombardowaniach, pokrył się radioaktywnym opadem i zaczął ewoluować (w niekoniecznie dobrym kierunku). Część mieszkańców Wrocławia przeżyła wybuchy, skrywając się w miejskich kanałach. Przez lata jednak uszczuplała się nie tylko liczba ludności, ale również lokacji, w których życie byłych władców świata było możliwe. W jednym z ostatnich takich miejsc egzystuje Nauczyciel. Jeden z najstarszych członków swojej enklawy stara się edukować mieszkańców nowego świata oraz opiekować niepełnosprawnym synem. Wiodąc możliwie spokojne życie, odcina się od dramatycznych wspomnień przeszłości. Wkrótce wszystko to zostaje zakłócone przez niepewnego władcę enklawy, Białego. By ocalić syna, Nauczyciel będzie musiał wyruszyć do miejsca niemal legendarnego – górującej nad miastem wieży, na szczycie, której ktoś codziennie rozpala ognisko. Tylko czy faktycznie jest tam jakieś życie? Do tej pory nikt, kto próbował tam dotrzeć, nie powrócił...
Książka zaczyna się tak, jak powinna, bo od pierwszych stron czytelnik zostaje wrzucony w wartką akcję, a już po chwili zmagać się musi nie tylko z dyndającym na sznurku, rozerwanym ciałem, ale i pełnymi nienawiści oraz niesprawiedliwości knowaniami władzy. Mroczne tunele wrocławskich kanałów i ich hierarchia zaprezentowane zostają także w porywającym tempie i bez zbędnych dłużyzn. Czytelnik szybko wpada w rytm postnuklearnej rzeczywistości i włącza w mózgu tryb przeznaczony do obcowania z literaturą uniwersum „Metra 2033". Jest klimatycznie, intrygująco, tajemniczo, ale i po męsku - szorstko.
Główny bohater wreszcie nie okazuje się podlotkiem, a – można by nawet rzec, sugerując się nową rzeczywistością – niemal starcem. Początkowo niepozorny, starający się przetrwać zgrywając mniej inteligentnego, niż jest w rzeczywistości, wkrótce ujawnia porażające fakty ze swojej przeszłości i udowadnia, że wiek nie odcisnął się na jego sprawności. Podobnie jak w oryginalnym „Metrze 2033" bohater musi – wykorzystując wiedzę, umiejętności i przypadkowo napotkanych pomocników – dotrzeć z punktu A do punktu B.
Niestety podróż ta od pewnego momentu wydaje się nielogiczna. Cel wybrany przez Nauczyciela nie jest jego prywatnym pomysłem, lecz podszeptem konkretnej postaci. Nawet, gdy na jaw wychodzi, iż propozycja nie była zupełnie szczera i dyktowana dobrym sercem, bohater decyduje się zmierzać w tym samym kierunku. Nauczyciel nie dostrzega braku logiki w sytuacji i nie zmienia planów. Właściwie dlaczego? Jasne, w wielu miejscach nie powinien się pokazywać, ale potencjalne bezpieczne przystanie można by jednak wyróżnić.
Inną sprawą jest motywacja bohatera do działania w ogóle. Oczywistym jest, że to pragnienie ocalenia głuchoniemego syna napędza jego podróż. Sęk w tym, że syn równie dobrze mógłby być psem, bowiem nie odgrywa w historii żadnej roli poza „byciem pretekstem". Nawet samu autorowi zdarza się o nim zapomnieć. Wszystkie kolejne zwroty akcji biorą się z tego, że coś się niepełnosprawnemu przydarza i bohater motywuje się, by raz jeszcze przyjść mu z odsieczą. A. Już rozumiem. Gdyby to był pies, a nie człowiek to niektóre ryzykowne gesty wydawałyby się przesadzone. Chociaż z drugiej strony... Nie takie rzeczy już bohaterowie fikcyjnych opowieści dla zwierząt robili.
Co zadziwiające, chwilowe braki logiki i naciągana kreacja „bohatera-pretekstu" nie zniechęcają do lektury. „Otchłań" napisana jest bowiem dynamicznie i plastycznie. Fabułę chce się śledzić nie dla postaci, lecz dla samego postnuklearnego świata. Dla drobnostek takich, jak: wyczytywanie z zebranej na talerzu wody, czy w pobliżu znajduje się wyjątkowo ciężki mutant; podziału enklaw; bioróżnorodności i zmian zasad funkcjonowania świata; dla trujących, fosforyzujących grzybów i konstruowanych z butelek po coca-coli masek gazowych.
Osłabia trochę te wrażenia sfera dialogowa. Wulgaryzmy, wulgaryzmami, ale niektóre chwyty okazały się naprawdę prostackie. Stalker, który powtarzał w każdym zdaniu „z dupy wyjęty/a/ci" po dwóch stronach niemal zmusił mnie do wyrwania, przeżucia i wyplucia stron z jego udziałem. Dziewczynka, która miała wyjątkowy talent do dziwacznych wiązanek wulgaryzmów, z pewnością działała mi na nerwy nie mniej, niż Nauczycielowi i przez większą część czasu miałam nadzieję, że postanowi ją udusić. No i zdecydowanie najgorsze w „Otchłani", czyli podejście do gwałtu na trzynasto- czy czternastolatce. Naśmiewanie się, że chodzi „jak kaczka", jej autoironiczne o tym dowcipy oraz podejście samego Nauczyciela, który przez większość książki jest perfekcyjnym Garym Stue, a jeżeli chodzi o zbiorowy gwałt, uznaje, że „sama sobie jest winna"... Pozostawię to bez komentarza.
Powieść ma tak naprawdę jedynie początek i koniec. Cała reszta to mdły zapychacz, który śledzi się z przyjemnością nie z powodu genialności konceptu autora, ale dlatego, że ten do perfekcji opanował pisarski warsztat, czyniąc swój sposób prowadzenia fabuły zajmującym i interesującym. Psychologicznie działa również z pewnością sama kompozycja powieści – duże litery, szerokie marginesy oraz krótkie rozdziały (to już koniec? Kiedy ostatnio tyle przeczytałam w tak krótkim czasie? To musi być świetna powieść, skoro tak się stało!). Kilka wyraźnych zgrzytów odbiera powieści punkty zebrane przy pierwszym kontakcie. Szkoda, bo „Otchłań" miała potencjał, by być czymś więcej, niż tylko wpisaniem się w cudzy pomysł.
Wywiad z Magdaleną Owczarek
Wrocławianka, absolwentka filologii niderlandzkiej, wieloletnia uczestniczka - nierzadko burzliwych - dyskusji na forach literackich; początkująca pisarka oraz dobra mama wszystkich, którzy chcieliby pierwsze kroki w świecie literatury postawić (wystarczy przeczytać Jej artykuły i porady na www.literka.info!). Młoda dziewczyna z głową pełną szalonych i fantastycznych pomysłów. W swojej debiutanckiej powieści, "Po moim trupie", postanowiła zniszczyć Wrocław zsyłając na niego apokalipsę zombie. I wpadła na ten pomysł zanim Robert Szmidt posłał na miasto swoją Z plagę! Ale nie tylko tu okazała się szybsza. Trup - jak pieszczotliwie nazywa swoje dziecko - powstał w ramach ekspresowej, internetowej akcji...
Premiera: "Otchłań" Roberta J. Szmidta – nowej powieści w Uniwersum Metra 2033
Płomień na szczycie ruin wieży Sky Tower? Dwadzieścia lat po tym wszystkim? To znak, że we Wrocławiu wciąż żyją ludzie!
Autor, znany pisarz postapokaliptyczny nazywany Niszczycielem Światów, zabiera Czytelników do poniemieckich kanałów, które rozciągają się pod ruinami kwitnącej niegdyś stolicy Dolnego Śląska, do otchłani pełnej niebezpieczeństw, przemocy i zdrady. Wydawnictwo Insignis Media oraz Dmitrij Glukhovsky z dumą oddają w ręce Czytelników kolejną książkę z bestsellerowej serii Uniwersum Metra 2033.