Rezultaty wyszukiwania dla: Niezwykłe
Pikapidula Jupijajej
„Pikapidula” to komiks nagrodzony w trzeciej edycji „Konkursu im. Janusza Christy na komiks dla dzieci”. W swojej graficznej opowieści Agnieszka Surma przedstawia nam przygody małej dziewczynki, takie, które przeżyć mogłoby każde dziecko w wieku bohaterki.
Zarys fabuły
Bohaterka komiksu bardzo chciałaby pojechać nad morze lub w góry, tak jak inne dzieci z jej klasy. Rodzice jednak zaplanowali remont i zamiast wspólnego wyjazdu zawożą córkę do dziadków na wieś. Dziewczynka jest przekonana, że będzie się nudziła, jednak dziadkowie mają zupełnie inne plany, a wakacje na wsi okazują się wspaniałą, niezapomnianą dla dziecka przygodą.
Strona wizualna
Komiks wydany został w formie typowego zeszytu. Jest cienki, nieduży i ma miękką okładkę. Wydrukowany został jednak na dobrej jakości papierze, a jego szata graficzna jest bardzo przyjazna i kolorowa. Agnieszka Surma ma ciekawy i bardzo przyjemny sposób rysowania, który myślę, że bez problemu przemówi do najmłodszych czytelników.
Moja opinia i przemyślenia
Przygody opowiedziane w „Pikapiduli” to tak naprawdę, wbrew okładkom zeszytów, nic niezwykłego. Fabuła jest taka, jak w dziesiątkach innych tego typu książeczek. Dopiero szata graficzna wyróżnia komiks spośród morza podobnych tytułów. To ona nadaje mu wyjątkowości i sprawia, że po „Pikapidulę” warto sięgnąć. Sama historia jest bardzo pozytywna i myślę, że ma szansę poprawić nastrój dzieciom, które z różnych przyczyn podczas wakacji muszą zostać we własnym domu lub, tak jak bohaterka, przerwę w nauce spędzić w domu dziadków.
Podsumowanie
Jestem wielbicielką komiksów, które otrzymały nagrody i wyróżnienia w kolejnych edycjach „Konkursu im. Janusza Christy na komiks dla dzieci”. Zawsze są bardzo sympatyczne i pomysłowe, a „Pikapidula” swoją jakością nie odbiega od pozostałych. Cieszy mnie również, że mamy w Polsce tak wielu zdolnych artystów i możemy cieszyć oko rodzimą twórczością, a także pokazywać ją (i czytać) naszym najmłodszym pociechom. Polecam! Komiks zdecydowanie warto poznać!
Zapowiedź: Zderzacz
Wszystko jest liczbą. Przypadek nie istnieje. I jest na to wzór… Zbrodnia w Wielkim Zderzaczu Hadronów – sercu największego ośrodka badań jądrowych na świecie – wstrząsa nie tylko Szwajcarią, ale i międzynarodowym środowiskiem naukowym.
Na tropie. Szukaj i znajdź
Zbliża się jesień a z nią długie wieczory. Może warto spędzić je w towarzystwie Muminków?
Muminki, bohaterowie stworzeni przez Tove Janson, od lat cieszą się ogromną popularnością kolejnych pokoleń dzieciaków i ich rodziców. Sama jestem fanką małych trolli, a Mamusia Muminka to moja idolka. Godzinami mogłabym czytać kolejne tomy opowieści o Tove Janson, za każdym razem znajdując w książkach coś nowego. Bo też ta seria jest nieprzebraną skarbnicą mądrości i ciekawych cytatów. Można je czytać jako historyjki dla dzieci lub jako powiastki dla dorosłych. Sama odkryłam Muminki właśnie jako dorosła osoba i dopiero wtedy się nimi zachwyciłam. Wcześniej nie rozumiałam fenomenu małych trolli.
Zapowiedź: Vortex. Dziewczyna, która prześcignęła czas
Drugi tom elektryzującej trylogii Anny Benning. Rzeczywistość Elaine, to świat tajemnic, tuneli energetycznych oraz ludzi zmutowanych z ogniem, powietrzem, wodą i ziemią. Elaine jeszcze do niedawna była przekonana, że uratowała ten świat.
Wznowienie serii przygód dżentelmena włamywacza!
Dżentelmen – włamywacz i… wyśmienity detektyw. Arsene Lupin zasłynął prawdziwym mistrzostwem w sztuce rabunku dzięki niezwykłej inteligencji oraz sprytowi i talentowi do kamuflażu i charakteryzacji.
Zapowiedź: Spółka Antymagiczna i nawiedzony dom
Wejdź do świata magii i zapomnij o nudzie.
Pierwszy tom pełnej magii i humoru serii dla czytelników od lat 10 do 110 !
Witajcie w Burzowie, pochmurnej metropolii często nawiedzanej przez istoty nie z tego świata. Gdy miasto dotyka klęska czarnego deszczu, niezbędna okazuje się interwencja łowców upiorów. Alfaen i Darkins, właściciele Spółki Antymagicznej, rozpoczynają śledztwo, które prowadzi ich do ekscentrycznej poetki Ithne nawiedzanej przez demona. Starcie z upiorem kończy się katastrofą, a miastu grozi wielkie niebezpieczeństwo.
Kulawe konie
"Każdy chciał mieć niezwykłe życie. I tylko niewielkiej mniejszości się to udawało, i nawet oni pewnie tego za bardzo nie doceniali."
Takie sensacyjne nuty najbardziej mi odpowiadają, gdzie wiele się dzieje, akcja goni akcję, mieszają się interpretacje bohaterów, a nic nie jest takim, jakim się wydaje. Mick Herron zaproponował bardzo ciekawy pomysł na fabułę, w dużym stopniu go wykorzystał i atrakcyjnie przedstawił. Z przyjemnością zanurzyłam się w scenariuszu zdarzeń, po brzegi wypełnionym nagłymi zwrotami akcji, zaskakującymi obrotami spraw, nieoczekiwanymi zbiegami okoliczności. Może nieco gubiłam się momentami w stylu narracji, nie zawsze nadążałam przy tak dynamicznym przebiegu zdarzeń, czasem rwała mi się nić zrozumienia i musiałam na spokojnie raz jeszcze przeczytać dany fragment powieści, to jednak niecierpliwość i ciekawość pchały mnie ku kolejnemu poznawaniu.
Zastanawiałam się, do której postaci mam się w największym stopniu przywiązać, która okaże się tą najważniejszą z punktu widzenia intrygi, ale autor tak zgrabnie nimi żonglował, przydzielał im zajmujące role, wyposażał w unikatowe cechy, że dopiero całościowe spojrzenie na nie dawało frapujący obraz sytuacji. Nieudacznicy i pechowcy, indywidualiści i samotnicy, okaleczeni przez życie i fałszywych przyjaciół, każda z wybujałym ego i pragnieniem powrotu na szczyty tajnych służb, tworzyli wielobarwną grupę, na której członków spoglądałam się z fascynacją właściwą czemuś przyciągającemu. Okaleczeni szpiedzy, kulawe konie, wyrzutki Regent's Park, pod przewodnictwem Jacksona Lamba, ledwo pozostawali w styczności z kontrwywiadowczym życiem, egzystowali w nędznym Slough House, starali się pokornie znosić symbole hańby i odrzucenia. Ale do czasu.
W internecie pojawił się film z porwanym pakistańskim studentem i groźbą jego dekapitacji podczas publicznej egzekucji. Trzeba było natychmiast ustalić, kto za tym stał, czym się kierował, działać, nawet jeśli nie wszystkie manewry mieściły się w ramach szpiegowskiego prawa. Presja czasu rosła, nie było miejsca na potknięcia i pomyłki. Wielowarstwowa sensacja porwała mnie, dostarczyła sporo emocji, usatysfakcjonowała bogatym scenariuszem zdarzeń, konfidenckim klimatem i spiskowymi efektami. Gra okazała się bardziej brudna, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Przyznam, że niecierpliwie wyczekuję kolejnej odsłony serii, pierwszy tom zapowiedział, że przygoda czytelnicza zdecydowanie ma w sobie to coś, co porywa i ekscytuje, sprytnie intensyfikuje napięcie, a przy tym trzyma się blisko prawdopodobieństwa zdarzeń. Czy faktycznie połowa przyszłości jest zakopana w przeszłości? Czy rzeczy wymyślone nie mogą być prawdziwe? W jakim stopniu stajemy się pionkami w grze rozgrywanej przez innych?
W cieniu drzew: Jesień Pana Zrzędka
Pan Zrzędek próbuje zamieść zeschnięte liście sprzed swojego domu. No właśnie… próbuje! Ech…
Niedawno nakładem wydawnictwa Egmont zaczęła ukazywać się pełna uroku seria komiksów dla najmłodszych czytelników „W cieniu drzew”. Pierwszym zeszytem jest malowana w ciepłych barwach „Jesień Pana Zrzędka”.
Zarys fabuły
Pan Zrzędek sprząta liście, ale bez przerwy obserwuje kłopoty swoich małych sąsiadów i po prostu nie może się powstrzymać, by im nie pomóc. Szczególnie wówczas, gdy dla ich problemów widzi łatwe rozwiązania. Pod koniec dnia wydawać by się jednak mogło, że dobra karma nie istnieje, a jemu przytrafiają się same złe rzeczy. Ostatecznie jednak okazuje się, że nie tylko sąsiedzi mogą liczyć na jego wsparcie, ale i on może mieć pewność, że w razie potrzeby przyjaciele rzucą się mu na pomoc.
Strona wizualna
Komiks jest dobrze przemyślany i ślicznie wydany. Ma format zbliżony do A5, ale otwiera się w poziomie, co jest idealnym rozwiązaniem dla małych rączek dziecka. Wypukła, twarda oprawa sprawia, że wydanie jest niezwykłe. W środku komiksu kolorowe ilustracje zachowane zostały w stonowanych, jesiennych barwach. Zwierzęta są ładnie narysowane, ale nie są na siłę urocze, dzięki czemu nawet uczłowieczone faktycznie przypominają swoje żywe odpowiedniki.
Moja opinia i przemyślenia
Myślę, że „Jesień Pana Zrzędka” to ciekawa, niezwykle mądra historia, która bez trudu zachęci najmłodszych czytelników do sięgania po kolejne komiksy. Jest wspaniale wydana, a dzięki niewielkiemu formatowi bez problemu zmieści się na półce, w domowej biblioteczce dziecka, stając się jej niebanalną ozdobą.
Przedstawiona przez rysownika i scenarzystę, który tworzy pod pseudonimem Dav, historia uczy altruizmu i empatii. Mówi dzieciom, że skoro mogą komuś pomóc, to czemu miałyby przejść obok obojętnie? Ma też w sobie coś z koreańskich przekonań na temat tego, że karma do nas wraca. Jest pełna ciepła i niezwykle przyjazna. Warto ją poznać.
Podsumowanie
Seria komiksów dla najmłodszych czytelników „W cieniu drzew” zapowiada się rewelacyjnie. Po lekturze pierwszego tomu nie mogę wyjść z zachwytu. To pięknie wydany, doskonale przemyślany zeszyt, który opowiada naprawdę dobrą historię. Myślę, że każdy maluch z przyjemnością pozna Pana Zrzędka i jego sąsiadów, a ja sama z niecierpliwością czekam na kolejny tom, który tym razem ma się ukazać w mroźnych, zimowych klimatach.
Arsene Lupin. Dżentelmen włamywacz