Rezultaty wyszukiwania dla: Mroczne Intrygi
Mam na imię Jutro
Ludzie zgodnie twierdzą, iż pies jest najlepszym przyjacielem człowieka; zawsze lojalny, kochający, wspierający na swój własny, zwierzęcy sposób. Nasz główny bohater wabiący się Jutro, pozornie niczym nie wyróżnia się na tle swojego gatunku. No właśnie, tylko pozornie- żyje bowiem już 217 lat, co dla zwykłego psa jest granicą nie do osiągnięcia. I praktycznie przez większość tego czasu czeka wiernie na powrót swojego ukochanego pana. Dni spędza w swojej mało przytulnej "norze" u wybrzeża Wenecji, wierząc, że w końcu na pokładzie któregoś zawijającego do portu statku znajdzie się jego najdroższy człowiek. Niestety, każdy nowy dzień staje się kolejnym rozczarowaniem, a czekanie przerywa jedynie przymus zdobycia jedzenia oraz zaczepki ze strony młodszego kolegi Sporco, ocalonego przez niego lata temu, jak również spacery pod katedrę, którą wyznaczył właściciel Jutra jako miejsce ich ponownego spotkania. Niespodziewanie psi bohater trafia na jakiś trop; jest nim Vilder, człowiek o raczej niesympatycznym usposobieniu, którego poznał wiele lat temu za sprawą swojego pana. Zresztą, tych dwóch mężczyzn łączy o wiele więcej niż wspólna tajemnica nieśmiertelności. Jutro ma wybór- albo pozostać na swoim wieloletnim posterunku, albo ruszyć w ślad za dawnym wrogiem, wciąż noszącym na sobie zapach jego właściciela.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to magnetyczna okładka; widać, że wydawnictwo włożyło wiele wysiłku w to, aby tę nietuzinkową historię upiększyć jeszcze bardziej i nakarmić czytelnicze oczy czymś więcej, niż literkami w środku. Od pierwszej chwili, w której ją ujrzałam wiedzialam, że musi być moja. I oczywiście sam fakt, że głównym bohaterem powieści jest pies o wdzięcznym imieniu Jutro, a nic tak bardzo nie przyciąga do lektury jak fakt, iż występują w niej zwierzęta (choć nierzadko w trakcie akcji umierają, przez co granica mojego wzruszenia zostaje przekroczona). Czy te wszystkie aspekty złożyły się jednak na równie fantastyczną treść?
Jutro jest już bardzo starym psem, choć patrząc na niego, nikt nie dałby mu tylu lat, ile naprawdę ma. W jego chodzie oraz zachowaniu widać jednak tę stateczność, nabywaną z upływającym czasem. Ów psi bohater za wszelką cenę chce odnaleźć pana, a mimo to przez wiele lat nie opuścił swojego "punktu dowodzenia", wierząc w obietnice człowieka. Ale czeka. A lata lecą. Chyba takim impulsem do wskoczenia na statek był widok Vildera i wieści, że on również poszukuje zaginionego mężczyznę. No i entuzjazm Sporco co do podróży w nieznane krainy, od której to wizji zupełnie nie dało się go odciągnąć. Przez chwilę nawet myślałam, że ta wrodzona rozwaga czworonoga wynika z jakiejś odrobinki strachu kryjącej się w jego sercu, ale nie. Późniejsze wydarzenia jedynie podkreśliły, jak wiele miał w sobie odwagi. Jak to mówią: "Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana".
Pan Dibben w pierwszych rozdziałach dokładnie wprowadza nas w meandry relacji między człowiekiem a zwierzęciem, zaś sam Jutro wielokrotnie przywołuje wspomnienia, dzięki czemu czytelnik z łatwością widzi tę miłość, która ich łączy. Poznajemy dokładnie zaginionego mężczyznę, to, czym się zajmuje i jak doprowadził do tego, iż obaj są nieśmiertelni. Na scenę wychodzą również jego związki z Vilderem, który mianuje się jego przyjacielem, mimo że trudno to odebrać w ten sposób. I oczywiście (bo jakby tak mogło być) ktoś umiera, a konkretniej jeden z psich bohaterów. Ten moment kompletnie złamał mi serce, ale oczywiście do takich autorskich zabiegów można się przyzwyczaić (choć ciężko jest się na tę śmierć przygotować i nie reagować łzami). Akcja toczy się szybko, szczególnie od momentu, w którym Jutro spotyka Vildera. Nie sposób się nudzić, bowiem na jaw wychodzą coraz to nowsze tajemnicze, mroczne intrygi. Vilder emanuje zawiścią, choć początkowo nie wiemy, dlaczego.
Mam na imię Jutro to piękna historia wierności i miłości, jaka rodzi się między zwierzęciem a jego właścicielem. Niejednokrotnie można natrafić na artykuły, w których opisywane są reakcje czworonogów po śmierci ich panów. One czują tak jak my i równie mocno przywiązują się do nas. Pan Damian Dibben pięknie to ukazał, podkreślając, ile lat czekał Jutro na choćby najmniejszy ślad zaginionego, z jaką rozpaczą przyjmował kolejny, fałszywy trop. Czasu spędzonego z tą książką na pewno nikt nie uzna za zmarnowanego.
Władca cieni
Wielu fanów świata Nocnych Łowców marzyło i niecierpliwie czekało aż ich ulubiona pisarka wyda kolejną książkę. „Władca Cieni” to drugi tom serii „Mroczne Intrygi”, w której Cassandra Clare opowiada zupełnie nowe historie z uniwersum, w którym swoje przygody mieli Clary i Jace.
„Pani Noc” rozpoczyna się pięć lat po wydarzeniach przedstawionych w „Mieście Niebiańskiego Ognia”, po których Nocni Łowcy znaleźli się na skraju zagłady. Ich świat wyraźnie nigdy nie zazna spokoju i zawsze będzie się w nim coś działo. W pierwszej części ,,Mrocznych Intryg'' podstawą fabuły było odnalezienie tajemniczego nekromanty. We „Władcy Cieni” jednak sytuacja znacznie bardziej się komplikuje, pojawia się wiele nowych wątków, tajemnic i intryg. Na tym fantastycznym tle rozgrywały się będą sceny związane z przyjaźnią, miłością i różnego rodzaju tragediami. Pisarka pokazała, jak wielkim uczuciem darzy swoich bohaterów i to ich postawiła tutaj na pierwszym planie.
Po raz kolejny wkraczamy do pełnego magii świata, z którego nie sposób uciec. „Władca Cieni” to zdecydowanie udana kontynuacja serii, która rozpoczęła się tomem „Pani Noc”. Jednak poza tym, że Cassandra Clare ponownie pozwoliła nam przeżyć niezwykłe przygody i zwiedzić krainę swojej wyobraźni, to zrobiła czytelnikom kolejny prezent. W powieści, mimo że nie są oni głównymi bohaterami, spotykamy się z Clary i Jace’m, a to nie wszystko. Na czytelników czeka jeszcze więcej fantastycznych niespodzianek.
Na podstawie serii „Dary Anioła” spod pióra Cassandry Clare powstał najpierw pełnometrażowy film fabularny, a potem kilkusezonowy serial. Jej książki są niezwykle popularne i poczytne, a ona, jako pisarka, wciąż się rozwija. Przyznam szczerze, że „Miasto Kości” (pierwszy tom cyklu „Dary Anioła”) było dość naiwną, lekko infantylną powieścią. W serii „Diabelskie Maszyny” widać już lekką poprawę, ale dopiero „Mroczne Intrygi” niosą ze sobą prawdziwą rewolucję. Bardzo przyjemnie jest obserwować, jak dobra pisarka staje się jeszcze lepsza.
Żeby nie było zbyt różowo, w mojej opinii na temat książki nie ma samych „ochów” i „achów”. Cassandra Clare pokazała, jak barwnie potrafi przedstawić świat, jego niezwykłości, potwory, walki Nocnych Łowców. Wciąż jednak najbardziej lubi sceny romantyczne i czasami wręcz na siłę prezentuje je czytelnikom. I tym razem romans (a może nawet nie jeden) wypchnął się w fabule na pierwszy plan.
Lubię świat Nocnych Łowców, bardzo podoba mi się styl, w jakim pisze Cassandra Clare, doceniam również jej wyobraźnię. Z pewnością sięgnę po każdą, kolejną książkę spod jej pióra i już nie mogę doczekać się trzeciego tomu „Mrocznych Intryg”. Mam nadzieję, że wydawnictwu Mag uda się oddać w ręce czytelników „Królową powietrza i ciemności” (tytuł roboczy) już w przyszłym roku. Oby tak się stało!
Pani Noc
Wydawało mi się, że szósty tom Darów Anioła to wszystko, co na temat świata Nocnych Łowców miała do powiedzenia Cassandra Clare. Historia zakończyła się dobrze, jako czytelnik byłam usatysfakcjonowana i w sumie nie poświęciłam poznanym w finale ostatniej części młodym Blackthorne'om zbyt wiele uwagi. Uznałam ich za dzieci, które - jak wiele ofiar tamtej wojny - znalazły się w ciężkiej sytuacji, tracąc rodziców. Tymczasem wydaną ostatnio powieścią Pani Noc autorka pokazuje, że ostatnie słowo jeszcze nie padło. I to dobrze, naprawdę bardzo dobrze.
Od czasu, gdy zakończyła się Wielka Wojna, minęło pięć lat. Pamięć o poległych jest nadal żywa, wielcy bohaterowie czyli Clary, Jace i spółka na stałe już weszli do panteonu zasłużonych, surowe warunki Zimnego Pokoju utrzymują wszystkie rasy w ryzach, a tymczasem w dorosłość wchodzi nowe pokolenie Nocnych Łowców. To młodzi Blackthorne'owie, którzy w minionej wojnie stracili rodziców.
Los Angeles. Głową tutejszego Instytutu oficjalnie jest Arthur Blackthorne, książkowy mól, którego dawna styczność z faerie, pozbawiła zdrowego spojrzenia na rzeczywistość. Nieoficjalnie opiekę nad młodszym rodzeństwem i wszystkim, co związane z prowadzeniem Instytutu, sprawuje niespełna 18-letni Julian Blackthorne. To na niego spadły te wszystkie obowiązki i trzeba mu oddać sprawiedliwość, wypełnia je z godną podziwu cierpliwością i spokojem.
Tymczasem parabatai Juliana, Emma Carstairs, nie chce przyjąć do wiadomości faktu, że za śmiercią jej rodziców miałby stać Sebastian Morgenstern. Okoliczności ich śmierci nie dają jej spokoju, dlatego myślenie o tym i szukanie jakichkolwiek poszlak stało się dla dziewczyny swoistą obsesją, z której nie chce zrezygnować. Niespodziewanie z młodymi bohaterami kontaktują się faerie, które przed pięciu laty uprowadziły Marka Blackthorne'a. W zamian za odszukanie grasującego po L.A. zabójcy Podziemnych, proponują, że zwrócą Marka rodzinie, o ile rzecz jasna, sam będzie chciał z nimi zostać.
Tak rozpoczyna się śledztwo, które nie tylko może doprowadzić Emmę do prawdy na temat zabójstwa jej rodziców, na nowo połączyć rozbitą rodzinę, ale też odsłonić nowe fakty z zamierzchłej przeszłości Blackthorne'ów. Jak to będzie? Uwierzcie na słowo, bardzo fajnie.
Po pierwsze, mamy bardzo sympatycznie przedstawionych młodych bohaterów, którzy w niedalekiej przyszłości mają szansę stać się cennymi dla Clave wojownikami. Rodzeństwo Blackthorne jest jak każda duża rodzina, różnorodne, ale i bardzo ze sobą zżyte. Przyjemnie obserwuje się ich poczynania i wzajemne relacje. Marnotrawny brat Mark, który, przez bytność wśród faerie, zapomniał, jak wygląda ludzkie życie, czyni ten obraz ciekawszym, czasem bardziej zabawnym, czasem nieco smutnym.
Po drugie, para głównych bohaterów, których często porównuje się do Cary i Jace'a, czyli Emma i Julian. Czy bardzo ich przypominają, nie będę się tutaj nad tym rozwodzić, bo uważam, że każdy powinien wyrobić sobie własne zdanie. Wiadomo jednak, że powieści C. Clare nie mogłyby się obyć bez dramatycznego wątku miłosnego, a duet Emma/Julian z pewnością go nam tutaj zapewni. Oczywiście, żeby nie było za łatwo, jest to miłość, która, nim będzie miała szansę zaistnieć, będzie musiała pokonać wiele przeszkód, ale czymże byłaby miłość, gdyby była lekka i przyjemna?
Po trzecie, wątek związany z intrygą napędzającą całą fabułę. Jasne, że o taką, jak ta związana z Sebastianem Morgensternem, byłoby trudno po raz drugi. Dlatego, na początek autorka tworzy coś, może na trochę mniejszą skalę, ale z szansą na rozwój w coś poważniejszego. Wiadomo, że praktyki związane z czarną magią mogą wstrząsnąć w posadach światem Nocnych Łowców, że od jednej rzeczy może się zacząć, a potem nagle powstanie lawina. Dlatego, choć prawdopodobnie, druga Wielka Wojna nas nie czeka, to może być całkiem ciekawie.
Czy tytułowa Pani Noc to tylko postać z książeczek dla dzieci? Czym właściwie jest więź łącząca parabatai? Jak kochają faerie? I dlaczego wampiry nie powinny prowadzić pizzerii? Na te i masę innych pytań, w tonie poważnym, zabawnym, czasem łzawym, daje odpowiedzi najnowsza powieść Cassandry Clare, zatytułowana Pani Noc.
Dodatkowo na deser dostajemy całą garść szczegółów na temat obecnego życia Clary, Jace'a, Simona, Isabelle, Tessy, Jema i całej reszty. Finał książki wieńczy zaś nowe opowiadanie ze świata Nocnych Łowców. Myślę, że fani książek z serii Dary Anioła czy Diabelskie Machiny powinni być zadowoleni, bo ja jestem. Książkę przeczytałam w dwa popołudnia, była dla mnie odskocznią na nudnym, długim dyżurze i ani się obejrzałam, a dyżur dobiegł końca, a powieść otworzyła się na ostatnim rozdziale.
Zapowiada się, że ma to być trylogia i muszę przyznać, że zaczyna się obiecująco, być może dlatego, że bohaterów tych książek nie da się nie polubić, a przecież nic przyjemniejszego czytać, o kimś, kogo się lubi. Prawda? Nawet, jeśli momentami jest trochę cukierkowo, to mnie to wcale nie przeszkadzało. To był bardzo miły powrót do świata Nefilim i z przyjemnością do niego zajrzę, gdy pojawi się kontynuacja.
Pani Noc – Cassandra Clare
Nocni Łowcy z Los Angeles są głównymi bohaterami powieści „Pani Noc", pierwszej odsłony najnowszego cyklu Cassandry Clare zatytułowanego „Mroczne Intrygi", kontynuacji bestsellerowej serii „Dary Anioła".