Rezultaty wyszukiwania dla: Michał Gołkowski
Otto
Intrygująca okładka i bardzo dobre wydawnictwo, które jest rękojmią, jeśli chodzi o porządne powieści. Nazwisko autora było mi znane, chociaż wcześniej jego książek nie czytałam, ale słyszałam same dobre opinie. Szkoda, że nie doczytałam, że Otto jest elementem pewnej serii, znowu zapłaciłam za to, że za szybko się na coś rzucam, bo zwiedzie mnie okładka tudzież opis. W Polsce jest niewiele książek o wojnie z humorem, południowi sąsiedzi mają Wojaka Szwejka, ale u nas humor wojenny to tylko Allo allo, chociaż wojna jednak inna, no nie jeszcze filmowo coś tam by się znalazło, ale jeśli chodzi o powieści, to rządzi patos i podniosły ton, to takie powieści pisane na klęczkach. A to, co mamy tutaj to zupełnie inna jakość.
Otto to czwarty tom serii Stalowe Szczury, chociaż dla mnie to dopiero pierwsze zetknięcie z tym cyklem nie mogę powiedzieć, żebym czuła się pogubiona, akcja mnie wciągnęła bez reszty. Przenosimy się w czasy Wielkiej Wojny. Stolica Francji, legendarny Paryż dostaje się w ręce wroga. Autor przedstawia nam całą plejadę pełnokrwistych bohaterów z ich wadami i zaletami i pokazuje jajcarskie ujęci wojny, która kojarzy nam się z bezkresem błota i śmiertelnie groźną ziemią niczyją. Takie powieści mogą się rodzić tylko z wielkiej pasji, która sprawia, że bohaterowie i akcja ożywają. Awanturnicza opowieść pełna pijackiego śpiewu, zataczania się na chwiejnych nogach, czarnego humoru i takiego klimatu piwiarnianego, rozerwie każdego, kto umie się otworzyć na niekanoniczne podejście i ma dystans do świata.
Powiem Wam, że Polscy autorzy mnie zaskakują, gdy już wydaje mi się, że mogę oczekiwać tylko kanonicznych powieści, to trafia mi się coś takiego. Okładka wprawdzie prawdopodobnie by mnie odrzuciła, bo sugerowałaby, że będzie to gatunek, za którym raczej nie przepadam. Tymczasem dostałam nietuzinkową oryginalną książkę, która mnie rozbawiła, a rzadko chichoczę podczas czytania. Wiem, że na pewno będę próbowała odnaleźć poprzednie tomy, bo chociaż nie wydaje mi się, że odebrałam Otta gorzej przez brak znajomości wcześniejszych tomów, to jednak chciałabym zapoznać się ze Stalowymi szczurami bardziej kompleksowo.
Moim zdaniem takie powieści nadają się idealnie na takie polskie szpetne przedwiośnie, kiedy odechciewa się absolutnie wszystkiego, a człowieka opadają same ponure myśli. Jeśli znacie coś w tym stylu koniecznie mi podpowiedzcie, bo takie książki, to ja chciałabym częściej czytać.
Radosna niczym śpiew premiera OTTA - Michał Gołkowski
WIELKA, RADOSNA PREMIERA
najnowszej książki z fantastycznego, pierwszowojennego cyklu Michała Gołkowskiego!
Fabryka Słów oraz Muzeum Techniki Wojskowej zapraszają na premierę najnowszej książki Michała Gołkowskiego - pisarza wyjątkowego!
Stalowe Szczury. Otto
PREMIERA 25 stycznia, godz. 18:00
Muzeum Techniki Wojskowej
ul. Powsińska 13, Warszawa
Stalowe Szczury. Otto - zapowiedź
Paryż wzięty!
Harmonia przygrywa radośnie, gdy oddziały pod flagą Kaiserreichu wkraczają do zdobytej szturmem stolicy Francji. Jest lato 1918 roku, a Wielka Wojna potoczyła się w sposób, który zaskoczył równie bardzo tych chwilowo pokonanych, jak i ulotnych, nietrwałych zwycięzców ofensywy. Gdzieś pośród pożarów stolicy pewna nieco spóźniona kompania inżynieryjno-szturmowa musi wyciągać nogi, żeby zdążyć wraz z wycofującymi się oddziałami... Leczy gdy niemalże wpadają pod koła rozpędzonej ciężarówki, wiozącej tajemniczy ładunek, o którym nigdy nie powinno byli się dowiedzieć, wielu innych wyciągnie kopyta.
Bogowie pustyni
Jeden lud, jedna rada, jedna władza. Jeden władca?
Zahred powrócił. W innych czasach, innym miejscu i od pierwszych stron z mocnym uderzeniem. Stary król zostaje obalony, a władza przechodzi w ręce ludu. Buntowników zaś prowadzi do walki nie kto inny, jak Zahred właśnie. Pierwszy w bojowym szyku. Pierwszy do zadania królobójczego ciosu, którego inni nie są w stanie zadać. Pierwszy, by rzucić wyzwanie bogom i splunąć im prosto w kamienną i niewzruszoną twarz.
Bogowie pustyni to drugi tom Siedmioksięgu grzechu, który - jeśli utrzyma dotychczasowy poziom – może się okazać najlepszym z cykli w dorobku autora. Historia Zahreda zapowiada się o tyle interesująco, że każda powieść toczy się w innych czasach i stanowi niezależną, zamkniętą opowieść. Spiżowy gniew opowiadał o epoce brązu i dawnych królestwach. W Bogach pustyni mamy z kolei do czynienia ze starożytnym Egiptem u zarania jego powstania. Nie oznacza to jednak, że można sięgać po nie w przypadkowej kolejności, zdecydowanie warto zacząć od pierwszego, by w pełni zrozumieć, co kieruje głównym bohaterem. Bez znajomości wydarzeń ze Spiżowego gniewu, jego postępowanie w Bogach pustyni może wydać się co najmniej niezrozumiałe.
Zahred to postać o tyle tragiczna, co mocno dwuznaczna i trudna do łatwego zaszufladkowania. Jest wyrachowany, gotowy na wszystko, by osiągnąć swój cel. Ludzie są dla niego jedynie pionkami, dzięki którym może prowadzić własną grę. Bez wahania jest w stanie wysłać oddane mu tysiące wojowników na pewną śmierć, czy w jednej chwili porzucić tych, którzy mają go nawet nie tyle za sprzymierzeńca, co za przyjaciela. Odniosłam jednak przy tym wrażenie, że w drugim tomie zyskał mimo wszystko znacznie bardziej ludzki wymiar niż w pierwszym.
Tak jak w niemal każdej powieści Gołkowskiego akcja mknie do przodu niczym torpeda. Jak przystało na brutalne czasy, nie brak też krwawych wojen, bitew i potyczek. Mało tego, wydaje się, że stanowią one co najmniej połowę tej historii. Jakie czasy, taki człowiek, więc i twardych, pozbawionych skrupułów ludzi jest tu dostatek. Nie ma też większej różnicy, czy mamy do czynienia z kobietą, czy mężczyzną – niemal każdy po prostu chce przetrwać, a przy okazji ugrać coś dla siebie. Niewiele jest postaci szlachetnych, czy po prostu po ludzku dobrych. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Gołkowski wydobywa z każdego to, co najgorsze, czy też najniższe. Czy to źle? Gdy mowa o powieściach, oczywiście absolutnie nie. Szczególnie mocno dostaje się tu kapłanom, co właściwie znając stosunek autora do religii nie powinno dziwić.
Podsumowując, Bogowie pustyni to historia zupełnie inna od Spiżowego gniewu, nadal jednak bardzo dobrze poprowadzona, wciągająca i zwyczajnie rozbudzająca ochotę na więcej. Chwała niech będzie autorowi za tempo pisania, obyśmy jak najszybciej doczekali Świątyni na bagnach.
Ziemia złych uroków
Seria FABRYCZNA ZONA, a szczególnie „pomarańczowy trójkąt” S.T.A.L.K.E.R.A. to już marka sama w sobie. Książki z serii bardzo szybko zyskały rzesze wiernych fanów i w bardzo krótkim czasie stały się kultowe. W 2013 roku Michał Gołkowski jako pierwszy wprowadził uniwersum S.T.A.L.K.E.R.a na polski rynek, potem dołączył do niego absolutny klasyk – Wiktor Noczkin, pisarz zza wschodniej granicy, jeden z twórców scenariuszy do gry S.T.A.L.K.E.R. Kolejne premiery wyniosły na stalkerskie salony takie nazwiska jak Krzysztof Haladyn i Sławomir Nieściur, którzy o swą pozycję wśród autorów z Zony nie muszą się od dawna martwić. W tym roku, z przytupem debiutowała Joanna Kanicka.
Tej jesieni Fabryczna Zona wzbogaci się o tytuł, który całą redakcję Fabryki Słów
i Fabrycznej Zony rzucił na kolana!
Fabryka Słów na Cytadeli
Rozpoczyna się CYTADELA!
Najbliższy piątek będzie podwójnie radosny.
Po pierwsze to jak zawsze początek weekendu, a po drugie będzie to weekend z Cytadela 2018 Festiwal Fantastyki. Będzie tam rownież Fabryka Słów, która zaprasza na swoje stoisko obok bramy głównej !
Gorąco zapraszamy wraz z Fabryką Słów na Premierowe spotkanie z Rafałem Dębskim.
Powrót
Po opuszczeniu Zony Misza stara się żyć jak każdy człowiek "po tej stronie"- prowadzi firmę, tworzy szczęśliwy związek z Nastią, dla której to postanowił porzucić dotychczasową egzystencję. Co prawda długo musiał oduczać się typowych stalkerskich reakcji, ale ostatecznie udało się... nawet, jeżeli tylko w siedemdziesięciu procentach. Problem w tym, że jego "kochanka" z dnia na dzień wzywa go coraz głośniej. Czuje Jej zew, tajemnicze przyciąganie. Co tu dużo mówić- Misza, choć bez pamięci zakochany w Nastii, po cichutku tęskni za stalkerskim życiem. Za odkrywaniem coraz to nowszych miejsc, za kompanami, zastrzykiem adrenaliny. Kiedy na progu swojego domu znajduje rannego Patyka, dawnego towarzysza niedoli, a jego firma zostaje przetrząśnięta już wie, że musi Tam wrócić. Musi dostać się do Zony, odnaleźć Doktora oraz najważniejsze- przeżyć.
A Zona nie jest już dokładnie taka, jak cztery lata temu; co prawda nawet wówczas człowiek nie był pewny, czego się po niej spodziewać, ale... wtedy jeszcze wydawała się dla doświadczonego wojaka miejscem do zdobycia. Dziś Jej granice rozrastają się coraz bardziej, strasząc znacznie groźniejszymi anomaliami. Ale od czego są młodsze pokolenia? Podczas wyprawy Misza natyka się na Sonię, która całkiem dobrze orientuje się w zonowskiej codzienności, a jej praktyczne przygotowanie przypomina mężczyźnie kogoś, kogo znał bardzo dobrze... i kogo oboje poszukują.
Od momentu, w którym przeczytałam Bagno szaleńców autorstwa Joanny Kanickiej, wsiąkłam w świat S.T.A.L.K.E.R.A.; myślę, że za jakiś czas zmierzę się również z pozostałymi, wcześniejszymi tomami. Choć jestem kobietą, a myśląc stereotypowo powinnam być rozkochana wyłącznie w powieściach obyczajowych czy literaturze erotycznej, to właśnie wbrew pozorom ta seria porwała moje serce. Jest taka... mocna. Nie wiadomo, czego się po niej spodziewać, a Zona przyciąga mnie tak jak naszego głównego bohatera, Miszę.
Podczas lektury często zastanawiałam się, dlaczego tamto miejsce tak przyciąga ludzi. Owszem, jest niezbadane, a granice Zony wciąż to się poszerzają, to maleją. Jest takim "niezdobytym lądem", wciąż pełnym tajemnic. Wielu jest takich, którzy pragnęliby ją zdobyć na wyłączność, być kolejnym Krzysztofem Kolumbem, tyle że w wersji zonowskiej. Ale nie, Ona ma inne plany- będzie pogrywać z Tobą, dopóki Jej na to pozwolisz. Albo dopóki nie zginiesz z żyjących w Jej wnętrzu istot. A jest ich tam bardzo wiele! To dodatkowo dodaje książkom z owej serii smaczku. Stąpając ostrożnie, krok po kroku za Miszą i Sonią, natkniemy się na Juchociągi, ale również wiele anomalii. Możesz również natrafić na niby zwykłe pnącza, które zaczepią o Twoje włosy i bez najmniejszej litości zerwą Ci cały skalp. Uważaj więc!
Powrót to taka typowo męska powieść (jak zresztą cała seria), którą zdecydowanie w pierwszej kolejności poleciłabym mężczyznom. Nie ujmujmy jednak kobietom, które zapewne również z wielką chęcią rozczytywałyby się w kolejnych przygodach bohaterów. Nie ma tam miejsca na sentymenty czy współczucie- nie jesteś wystarczająco ostrożny, to czeka Cię śmierć. I tyle. Zona to nie jest miejsce na rodzinne podróże tam i z powrotem; to raczej ogromny plac boju, pełen niespodzianek.
Warto wspomnieć o tym, że na drodze Miszy oraz Soni nie tylko stanęły wytwory Zony, lecz również inni ludzie. Ludzie, których o dobre zamiary nie możemy w żadnym razie posądzać. Ktoś pragnie dorwać stalkerów, zapanować nad tym miejscem. Ale czy można pokonać Zonę... ? Szczerze wątpię. I już nie mogę doczekać się kolejnych części!
Spiżowy gniew
Nazwisko Michała Gołkowskiego kojarzy się przede wszystkim z postapokalipsą, zarówno tą spod znaku Zony, jak i tą bardziej fantastyczną, bądź jak niektórzy wolą, tradycyjną, czyli z Komornikiem. W międzyczasie pojawiły się jeszcze inne książki, jako że pisarz płodny jest, aż miło, a i poeksperymentować lubi. W jednej z najnowszych powieści wziął na warsztat fantasy, czyli klimaty zgoła dla siebie nietypowe. Co z tego wyszło? Dużo walk, jeszcze więcej trupów i świetnie wykreowany bohater, a przede wszystkim zaskakująco dobra i mocna lektura.
Nadszedł z pustyni i zmienił historię dwóch królestw. Człowiek o wielu talentach, ogromnej wiedzy i umiejętnościach. Człowiek znikąd, bez przeszłości, bez rodziny, bez zahamowań i nigdy nie targany wątpliwościami. Ale czy na pewno człowiek? Jakie tajemnice kryje Zahred i jaki naprawdę jest jego cel?
Mimo że lubię twórczość Michała Gołkowskiego, po lekturze ostatniego tomu Komornika miałam pewne wątpliwości, czy nie zaczął rozmieniać się na drobne. Liczba wydawanych przez niego książek zaczyna niebezpiecznie blisko zbliżać się do rekordów bitych przez pewnego znanego polskiego pisarza, a to – jak wiadomo ilość rzadko przekłada się na jakość. Tym większych zaskoczeniem okazał się Spiżowy gniew, który wciąga od pierwszych stron i tak trzyma czytelnika w szachu aż do samego końca.
Zaczyna się mocno, bo od postaci żywego trupa toczonego przez larwy much. Ten motyw przewija się zresztą przez całą powieść, dlatego z góry trzeba ostrzec, że dla osób o wrażliwych nerwach i żołądkach lektura może się okazać pewnym wyzwaniem. Podobnie przedstawia się kwestia przywiązywania się do poszczególnych bohaterów. Podobnie jak Zahred, Gołkowski nie ma skrupułów by pozbyć się niektórych postaci, mimo że do pewnego momentu wydawały się odgrywać zbyt istotną rolę na taki zabieg. I bardzo dobrze, pewność, że wszyscy doczekają happy endu, odbiera każdej lekturze element zaskoczenia i niepewności.
Na plus zdecydowanie zalicza się także czas, w jakiej umiejscowił akcję autor. Okolice epoki brązu i cywilizacje nawiązujące do starożytnych, znanym nam z naszej historii, są smaczkiem ostatnio dość rzadko wykorzystywanym przez twórców fantasy, lubujących się raczej w quasi średniowiecznych klimatach.
Chociaż akcja toczy się wokół kilkorga postaci, to Zahred przede wszystkim przyciąga uwagę – zarówno pozostałych bohaterów, jak i samego czytelnika. Wymyka się schematom, knuje i działa w jedynie własnym interesie, a przy tym ma w sobie coś, co człowieka ujmuje, mimo całej brutalności i okrucieństwa, jakimi znaczy swoją drogę. Interesująco przedstawia się także młodziutka księżniczka Sarsana, czego niestety nie można powiedzieć o jej bracie – stuprocentowym idiocie (taki jednak miał być, więc jego kreacja w pełni się udała).
Zakończenie pozostawia autorowi otwartą furtkę, lecz jednocześnie książka stanowi zamkniętą, zgrabną całość. Wprawdzie kilka wątków aż prosi o rozwinięcie i zaspokojenie ciekawości czytelnika, ale też pewien niedosyt nie jest tu wadą. Czasem łopatologiczne wykładanie na stół wszystkich kart psuje budowany klimat i wydźwięk powieści, dlatego lepiej pozostawić niektóre kwestie wyobraźni odbiorcy.
Jedyne, co mi się nie spodobało to kwestia kazirodczego związku królewskiego rodzeństwa. I nie chodzi o samo wykorzystanie tego motywu, pojawiał się on już chociażby w Pieśni Lodu i Ognia R.R. Martina, a i historia zna liczne tego typu przykłady. Zwłaszcza gdy mowa o historii starożytnej, a przecież w tych czasach toczy się akcja. Problemem jest wiek Sarsany. O ile potrafię sobie wyobrazić wyuzdaną i wyzbytą zahamowań nastolatkę (szczególnie że w tym czasach była już uznawana za kobietę), o tyle nie jestem w stanie uwierzyć w dziesięciolatkę, która uwodzi brata. To już jest co najmniej niesmaczne. Dobrze, że przynajmniej autor oszczędził nam opisu i ograniczył się do wzmianki, kiedy relacje miedzy rodzeństwem zmieniły swój charakter. A przecież można było przesunąć to o kilka lat, prawda?
Gdyby nie ten szczegół, książkę można by uznać za wzorcową. Czyta się ją świetnie, akcja wciąga, a bohaterowie i ich działania nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Jednym słowem, jest moc!
Powrót - fragment
DZIŚ 26 kwietnia 2018 – Michał Gołkowski zaprasza na POWRÓT i epicką podróż w głąb Zony!
Obiecywał sobie, że już nigdy więcej. Że tamten raz był naprawdę ostatni. Że wszystko się zmieni, znormalnieje. Jednak ciężko jest udawać normalnego człowieka. Kiedy do drzwi puka przeszłość w osobie postrzelonego przyjaciela-stalkera z dawnych lat, a zimowa zawierucha niesie w sobie szepty zza dalekiego Kordonu, trzeba schować do kieszeni moralność i odwiesić na kołek solenne obietnice.
Powrót
Fenomen związany ze słowem „stalker” sięga lat 70, gdy bracia Strugaccy napisali swoją powieść s-f, a Andriej Tarkowski nakręcił na jej podstawie film. Obydwa dzieła za cel obierają sobie Zonę – powstały z niewiadomych przyczyn wyludniony i śmiertelnie niebezpieczny obszar, na którym przestają działać znane nam prawa fizyki.
Na początku XXI wieku ukraińskie studio GSC Game World stworzyło serię gier S.T.A.L.K.E.R. Zona w grze to Strefa Czarnobylska, ale podwójnie niebezpieczna.