kwiecień 02, 2023

Rezultaty wyszukiwania dla: Media Rodzina

czwartek, 16 kwiecień 2020 17:17

Zbuntowana księżniczka

Wybór Philipa, księcia Vittery, powoli dobiega końca. Elektryzuje to cały kraj, także jego, pozostającą w ukryciu siostrę. Bo oto dowiadujemy się, że książę nie jest jedynakiem, lecz ma siostrę! A ta siostra zasługuje na własną miłosną historię.  

Niespełna 18-letnia Ewelina, dla przyjaciół Lina, źle znosi ograniczenia wynikające z życia w ukryciu i odosobnieniu. Nie czuje się dobrze z dala od rodziny, bo ma wrażenie, że ich nie obchodzi. Z niechęcią myśli o jej własnym wyborze, który czeka ją za rok. Nie ufa także swoim towarzyszkom, co do których ma wrażenie, że są przy niej tylko dla dworskich korzyści. Marzy, by choć raz wyrwać się na zwykły bal, potańczyć, być anonimową. Jedna decyzja zmienia przyszłe życie księżniczki, a nowo poznany, przystojny Logan wciągnie dziewczynę w wir wydarzeń, które wszystko zmienią.

W ten sposób rozpoczyna się niesamowita przygoda pełna porwań, zwrotów akcji i dramatycznych decyzji. Jedno jest pewne; życie Eweliny na pewno już nigdy nie wyda się jej nudne.

Zbuntowana księżniczka pozwala zobaczyć tę samą historię, ale z drugiej strony i nie mam tu na myśli tylko Eweliny. W każdym systemie, prędzej czy później, pojawią się spiskowcy czy buntownicy, którzy chcieliby ten system obalić. Dzięki Ewelinie, której uda się do tego środowiska przeniknąć, poznamy inne racje i przekonamy się, że nie ma tylko jednego punktu widzenia. Każdy ma swój punkt widzenia i uważa, że jest on słuszny i jedyny.

Czytając serię o wyborze jednak po cichu kibicowaliśmy Vitterze i jej władzom, choć karmili obywatelami kłamstwami. Dlatego też dobrze jednak, że autorka pokazała tę drugą stronę, bo jej istnienia negować jej absolutnie nie można.

Historia Eweliny jest historią o dorastaniu. Energiczna i nieco lekkomyślna księżniczka, która myślała tylko o tym, żeby wyrwać się spod kontroli dorosłych, zmienia się i dojrzewa. Jest gotowa poświecić się dla najbliższych i nie myśleć tylko o własnym szczęściu. Sprawy kraju i przyszłości Vittery stają się dla niej ważniejsze niż ona sama.

Zbuntowana księżniczka jest miłym i dobrym uzupełnieniem serii głównej. Przyjemnie było znowu spotkać Philipa, Tanię oraz ich przyjaciół.

Powieść z pewnością spodoba się fankom serii. Nie radziłabym  jednak zaczynać znajomości ze światem Vittery od tej akurat powieści, bo zepsuje to suspens serii głównej i przeżyć Tani. To taka wisienka na torcie, gdy już skończymy całą serię.

 

Dział: Książki
niedziela, 17 listopad 2019 16:30

Wśród rekinów

Mimo, iż nie ma to żadnego racjonalnego uzasadnienia, wciąż kobietom trudno jest przebić się przez tzw. szklany sufit. Dotyczy to zarówno zajmowanych stanowisk, jak i wysokości wynagrodzenia, które wciąż pozostaje kilkanaście procent niższe niż w przypadku mężczyzn. Im wyższe stanowisko, tym mniej kobiet – sytuacja ta dotyczy wielu branż, w tym branży finansowej. Mimo iż płeć piękna stanowi ponad 50% światowej siły roboczej, to mniej niż 10% zajmuje wyższe stanowiska kierownicze.

Z lupą w ręku należy szukać pań wśród prezesów zarządu firm lub instytucji finansowych, dlatego też Alex Sontheim, trzydziestopięcioletnia, piękna Niemka, która z wyróżnieniem ukończyła studia biznesowe, a teraz robi karierę na Wall Street, zwraca powszechną uwagę. Jej determinacja w dążeniu do celu i znajomość rynku fuzji i przejęć sprawia, że konsekwentnie pnie się w górę, zajmując znaczące stanowiska i pobierając odpowiednie wynagrodzenie. Kiedy po kłótni z obecnymi przełożonymi rozstaje się z firmą, niemal natychmiast przechwytuje ją holding Levy Manhattan Investments, stworzony przez Vincenta Levy, w oparciu o rodzinny bank. W nowej pracy ma pomóc w osiągnięciu przez firmę znaczącej pozycji na rynku M&A, przynoszącym wysokie zyski. Pensja na poziomie dwóch milionów rocznie ma skusić Alex, ale jeszcze bardziej przyciąga ją prestiżowe stanowisko i możliwości, które się przed nią otwierają.

Alex przyjmując propozycje pracy w Levy Manhattan Investments i odnosząc sukcesy nie tylko staje się coraz bardziej znana, ale i zaczyna przyciągać uwagę przełożonych swą decyzyjnością oraz samodzielnością. Pociągające ciało i ostry jak brzytwa umysł kobiety sprawia, że zaczyna się nią interesować przystojny miliarder, Sergio Vitali – jeden z najbogatszych osób w kraju, przedsiębiorca z branży budowlanej. Choć Alex początkowo zachowuje dystans wobec mężczyzny jest świadoma, że osoba z jego pozycją może znacząco pomóc jej w karierze. Zresztą kolacje w ekskluzywnych restauracjach, podróże czy piękny penthouse z widokiem na Central Park, który dzięki niemu wynajmuje za grosze sprawiają, że zaczyna nie tylko przekonywać się, ze znajomość tego rodzaju warto podtrzymywać, ale i … zaczyna darzyć Vitaliego uczuciem.
Być może coraz większe przywiązanie do mężczyzny sprawia, że Alex ignoruje zarówno ostrzeżenia, jak i pewne przesłanki świadczące o tym, że Vitali nie do końca uczciwie prowadzi swój interes. Sam burmistrz Nowego Jorku, Nick Kostidis, były prokurator okręgowy, zaciekle walczący z nieuczciwymi bankierami inwestycyjnymi oraz mafią, sugeruje Alex, by trzymała się z dala od kochanka. Nieco bardziej otwarcie wypowiada się o Vitalim pewien dziennikarz, oskarżając go o prowadzenie nielegalnych interesów oraz … zabójstwa.

Czy Vitali to rzeczywiście pozbawiony skrupułów gangster? Wszystko wskazuje na to, że tak, a tym samym Alex znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie. Czy uda jej się wyjść cało z opresji? Czy bycie dziewczyną mafijnego bossa rzeczywiście jest tak atrakcyjne? Czy amerykański sen, który się w jej przypadku spełnił, nie zamieni się w koszmar? Przekonamy się o tym dzięki lekturze fenomenalnej powieści autorstwa Nele Neuhaus. Thriller, którego akcja rozgrywa się w świecie finansów, pt. ‘Wśród rekinów”, opublikowany nakładem Wydawnictwa Media Rodzina, to doskonale skonstruowana kryminalna intryga, która odsłania przed nami mechanizmy działania różnych organizacji, zarówno tych działających na granicy prawa, jak i niemal otwarcie je łamiących. Wielkie interesy, wielkie pieniądze i wielkie ryzyko – to wszystko rozbudza wyobraźnię i sprawia, że dajemy się wciągnąć w tą rzeczywistość, w której jeden nieostrożny ruch może zadecydować o naszym życiu …lub śmierci.

Doskonale skonstruowana fabuła, wartka akcja i bohaterowie występujący po dwóch stronach barykady, prezentujący odmienny system wartości, a pośrodku tego bałaganu Alex i moralne dylematy – to wszystko przyciąga do książki i sprawia, że pomimo jej objętości, nie można się od lektury oderwać. Trudno też uniknąć spekulacji, jak rynek finansów wygląda w polskim wydaniu…

Dział: Książki
niedziela, 06 styczeń 2019 17:06

Harry Potter. Podróż przez historię magii

W 2018 roku minęło 20 lat od momentu wydania pierwszego tomu przygód o Harrym Potterze i z tej okazji British Library przygotowało wystawę pełną magicznych eksponatów, co stało się inspiracją do powstania Harry Potter. Podróż przez historię magii.

Publikacja ta, to takie kompendium wiedzy, coś jak elementarz, który zapewni niezbędną wiedzę dla początkującego czytelnika serii oraz dla tych, którzy są już z nią zaznajomieni. Może służyć, jako wprowadzenie w ten magiczny świat oraz stanowić zbiór ciekawych smaczków uzupełniających informacje czy też będących przypomnieniem niektórych faktów.

Jako fanka serii nie mogłam odmówić sobie przeczytania Harry Potter. Podróż przez historię magii i muszę przyznać, że przepadłam z książką na długie godziny, bo trudno oderwać się od jej zawartości.

Przede wszystkim na uwagę zasługuje wydanie, które zachwyca już samą okładką. Jej kolorystyka trafiła idealnie w moje gusta, uwielbiam niebieski, a ten na okładce jest śliczny. Po zajrzeniu do środka można znaleźć całą masę ilustracji, na które składają się na przykład szkice oraz rysunki Jima Kaya.

Nie zabraknie też oryginalnych zapisków Rowling, historię powstawania scen, wyglądu postaci, sposobu działania oraz, jak z biegiem czasu autorka zmieniła pierwowzory. W publikacji zawarta została też pierwsza recenzja Kamienia Filozoficznego, dzięki której seria trafiła na księgarniane półki. Poza tym nie zabraknie też tutaj spisu nauczycieli oraz przedmiotów, jakich nauczali i faktów, a także ciekawostek o nich, historii niektórych zaklęć czy też magicznych rzeczy, zastosowanie niektórych zaklęć, wzmianki o wydanych dodatkach oraz kilka słów od scenarzysty historii o młodym czarodzieju. W książce znajdują się również zadania do wykonania i wiele więcej.

Jak już wspominałam, mnie Harry Potter. Podróż przez historię magii przypadła do gustu i to bardzo. Zachwyca nie tylko zawartym informacjami, ale chyba przede wszystkim oprawą graficzną. Jestem wzrokowcem i nie mogłam oderwać oczu od przeglądanych stron. Myślę, że to książka dla każdego, niezależnie od wieku. Każdy doceni włożony w nią nakład pracy. Osobiście wiem, że często będę do niej wracać.

Polecam z czystym sumieniem, fanom, jak i tym, którzy mają Harry'ego Pottera przed sobą. Harry Potter. Podróż przez historię magii to fantastyczna publikacja, która będzie budzić zainteresowanie przez bardzo długi czas.

Dział: Książki
sobota, 20 październik 2018 14:21

Nevermoor

Umrę, gdy tylko nastanie Wieczór Przesilenia.*

Często słyszę pytanie, czy chciałabym znać swoją przyszłość, odpowiedzi są różne tak, jak różni są ludzie. Osobiście twierdzę jednak, że wolę żyć bez tej wiedzy, ponieważ między innymi poznałabym datę i sposób swojej śmierci, a tego chyba nikt nie chce wiedzieć. Co jednak gdy jest się tego świadomym?

Morrigan Crow od zawsze wiedziała, że jej czas jest ograniczony i gdy zakończy się Era, nadejdzie jej śmierć. Jej i innych przeklętych dzieci. Dziewczyna nie ma łatwego życia, jej rodzina traktuje ją jako przykry obowiązek, a mieszkańcy obwiniają o wszystkie nieszczęścia i niepowodzenia. Odliczają czas do jej odejścia. Niespodziewanie nowa Era zaczyna się dużo szybciej, a Morrigan kończy się czas. Niespodziewanie w dzień jej jedenastych urodzin odwiedza ją Jupiter North, by poinformować ją, że wcale nie musi umrzeć w tej chwili. Wystarczy, że mu zaufa i pójdzie z nim. Zabiera ją do tajemniczego i magicznego Nevermoor, gdzie zaczyna się jej przygoda.

Czytając opis i spoglądając na okładkę Nevermoor, coś mi mówiło, że to może być książka w sam raz dla mnie. Czy tak było? Jakie są moje wrażenia po zakończeniu? Żałuję poświęconego jej czasu czy też przykro mi, że minął tak szybko?

Z radością stwierdzam, że dawno nie czytałam tak świetnie napisanej książki. Jessica Townsend stworzyła fabułę, która zaskakuje od pierwszych stron. Wyczarowała świat podobny do naszego, ale z własnymi nazwami i swoją historią oraz zwyczajami, obok niego powstał też ten magiczny, gdzie można spotkać fantastyczne stworzenia, niesamowitych ludzi, szczyptę magii i rzeczy trudnych do racjonalnego wyjaśnienia. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że autorka nie powiela schematów, tylko tworzy coś innego, swojego, niesamowitego. Na każdym kroku widać, że ma pomysł na to, co pisze i dba o emocje, treść oraz stopniowanie napięcia. W Nevermoor cały czas coś się dzieje, jest dużo tajemnic, ale powoli wszystkie są odkrywane i dzięki temu czytanie nawet przez chwilę nie nuży, wręcz nie sposób oderwać się od książki. To pierwszy tom serii więc nie wszystko się wyjaśniło, zakończenie zaś sprawia, że po kontynuację chciałoby się sięgnąć od razu.

Równie dobrze poradziła sobie z bohaterami, zarówno z ludźmi, jak i tymi magicznymi stworzeniami. Morrigan szybko zdobyła moją sympatię. Czytając o jej losach, było mi jej strasznie szkoda, rozumiałam jej żal i smutek, ale podziwiałam ją za to, że mimo tego jest dobra, sympatyczna, ciekawa świata i pełna życia. Pomimo młodego wieku ma swój rozum i nie pozwala sobą manipulować. Równie łatwo polubić Jupitera, Hawrhorna czy też magnifikotkę Fenię. Prawdziwy kalejdoskop postaci, nie tylko tych dobrych, ale i czarnych charakterów. Każdy bohater jest istotny dla powieści i ma swoje chwile.

Mnie Nevermoor oczarowało. Autorka zachwyca na każdym kroku, jest baśniowo, zabawnie, czasem też mrocznie. Nie można narzekać na brak akcji, bo wydarzenia następują jedno po drugim, wzbudzając zainteresowanie i chęć odkrywania z Morysią wszystkich tajemnic. Jessica Townsend ma bogatą wyobraźnię i potrafi przelać to na papier, nie mogłam oderwać się od czytania i z kim tylko pisałam wtrącałam, jaka ta powieść jest rewelacyjna. Jestem zachwycona i chcę więcej, nie mogę doczekać się już kontynuacji. Będę polecać i zachwalać, bo naprawdę na to zasługuje.

Nevermoor to nie tylko fantastyczna powieść o magicznej krainie i jej mieszkańcach, ale również opowieść o poznawaniu siebie, zdobywaniu przyjaźni i prawdziwej rodziny oraz swojego miejsca na ziemi. Czasem smutna i niebezpieczna, często zabawna, bardzo baśniowa.

Śmierć to nuda, życie jest znacznie zabawniejsze. W życiu ciągle coś się wydarza, coś nieoczekiwanego. Coś, czego nie da się przewidzieć, gdyż jest całkiem... nieprzewidywalne.*

Dział: Książki

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć są owocem wieloletnich podróży i badań.*

Kiedy zaczęła się pojawiać seria o Harrym Potterze, nikt nie podejrzewał, że za kilka lat ten magiczny świat będzie tak popularny i ponadczasowy. Teraz każdy fan czarodzieja i jego przygód może o nim poczytać, obejrzeć film czy też zdobyć jakiś gadżet.

Oprócz samej serii zaczęto wydawać też dodatki, które uzupełniają naszą wiedzę ze świata magii i czarów. W 2017 roku ukazały się Quidditch przez wieki, Baśnie barda Beedle’a, Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć w dwóch wydaniach - z marca gdzie opublikowano informacje o sześciu nieznanych dotąd zwierzętach oraz z listopada. To wydanie jest większego formatu i uzupełnione o ilustracje Olivii Lomenech Gill. Dochód z obu wydań jest przekazywany na organizacje charytatywne Comic Relief oraz Lumos.

Tak się składa, że uwielbiam Harry’ego Pottera i mam w swojej kolekcji chyba wszystkie dodatki, jednak dziś chciałabym skupić się na ilustrowanej wersji Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć. Jakie są moje wrażenia po przeczytaniu?

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć zachwycają już samą okładką. Przewaga niebieskiego i złota przyciąga oko i zachęca do zajrzenia do tej twardo oprawionej księgi. Środek zaś wyszedł Olivii Lomenech Gill niesamowicie (żałuje jednak trochę, że i przy tym projekcie nie współpracował z autorką Jim Kay, którego kreskę kocham), ilustracje są niesamowite, przyciągają oko i zachwycają starannością i dbałością o najmniejszy element. Nie mogę się na nie napatrzeć. To chyba największy atut tej publikacji.

Co do reszty to mam nieco mieszane odczucia. Początek książki zawiera wstęp, wyjaśnienie czym jest magiczne zwierzę, skrócona historia o świadomości mugoli na temat istnienia zwierząt magicznych, o ich życiu w ukryciu, czemu magiozoologia jest tak istotna oraz klasyfikacja zwierząt, istot oraz duchów pod względem niebezpieczeństwa. I dopiero po tym przechodzimy do Fantastycznych zwierząt od A do Z (naprawdę pająk musiał być pierwszy?), gdzie przedstawione są wszystkie zwierzęta - te znane nam z książek o czarodzieju i całkiem nieznane.

Ogólnie jestem bardzo zadowolona z posiadania tego tytułu, bo chociaż dla samych ilustracji warto mieć takie cudo na półce. Niemniej czuję pewien niedosyt. Każdemu zwierzęciu poświęcono jedną stronę, zdarzało się, że na jednej opisywano nawet dwa. Żałuje, że informacji o stworzeniach było naprawdę mało. Gdzie występują, co robią - zaledwie kilka zdań. Brakowało mi większej ilości informacji oraz chociażby skrótu przygód, jakie z nimi miał Newt Skamander. To taki atlas magicznych zwierząt, którym można nacieszyć oko.

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć nie wzbogacą naszej wiedzy na temat magicznego świata i jego zwierząt. Pięknie jednak będą prezentować się na półce, jako kolekcjonerskie wydanie, które można sobie przeglądać.

Dział: Książki

"Bękarty wojny" dla nastolatków. "Wredne dziewczyny" w nazistowskich realiach. Media Rodzina już 19 września wyda "Sierota, bestia, szpieg" Matta Killeena.

Dział: Książki
piątek, 08 czerwiec 2018 19:25

Roztańczona krew

Raz na kilkanaście, kilkadziesiąt lat pojawia się kolejna rewolucyjna informacja o nowej sekcie, która – posługując się różnymi narzędziami czy metodami – przyciąga zagubionych w świecie ludzi, obiecując im zbawienie, oczyszczenie czy nawet życie wieczne. I niezależnie od tego, jak bardzo absurdalne byłyby te obietnice, to charyzmatyczni przywódcy są w stanie nakłonić rzesze ludzi do irracjonalnego zachowania, z morderstwem czy (samo)okaleczeniem włącznie.

Jedną z bardziej oryginalnych, ale i brutalnych sekt, jest grupa wyznaniowa wywodząca się z Rosji, zwana skopcami lub „białymi gołębiami”. Wyznawcy tego ruchu religijnego byli przekonani, że warunkiem zbawienia jest asceza oraz ... kastracja. Biblijną podstawą praktyki skopców była Ewangelia Mateusza, a za grzech pierworodny uważali oni pożądanie i stosunek seksualny. W jednym z ekstremalnych odłamów sekty wierzono jednak, że od tego grzechu można się uwolnić, a także zmazać swoje rzekome winy mające swoje źródło w seksualności, biorąc za żonę dziewicę, która nie ukończyła czternastu lat. Warunek dziewictwa takiej żony nie był jednak jedynym – kandydatkę na żonę (koniecznie urodzoną w znaku Barana) należało poddać obrzezaniu, a także odciąć jej dłonie oraz stopy.

Co jednak wspólnego z tą makabryczną sektą może mieć seryjny morderca Jon-Olav Farberg, zakładając oczywiście, że żyje? Teoretycznie nic, bowiem – zamordowany przez swoją partnerkę w zbrodni, Elisabeth Thorstensen i spalony w piecu, dawno już powinien pokutować za winy w Piekle. I wydaje się, że wszyscy wierzą, że spotkała go zasłużona kara za morderstwo co najmniej sześciu młodych dziewcząt. Jego śmierć rozwiązuje wiele problemów szczególnie, że Anders Rask, który wziął na siebie winę za te morderstwa, wycofał zeznania, stawiając służby mundurowe w niekorzystnym świetle.

Jedynie detektyw Tommy Bergman z komendy w Oslo nie może uwierzyć, że morderca naprawdę zginął. Szczególnie, że wciąż nie potwierdzono DNA spalonych zwłok, a kolejne sygnały świadczą, że morderstwo Farberga było jednak mistyfikacją. Jako że w swoim przekonaniu Bergman jest osamotniony, musi działać omijając system, a jedyna osoba, której może zaufać, to jego koleżanka Susanne Bech. Mimo iż nawet ona oskarża go o paranoję, to wkrótce sama przekona się, że Bergman może jednak mieć rację.

Wątpliwości wciąż utrudniają działanie, a tymczasem czas upływ nieubłaganie, zmniejszając szansę na odnalezienie trzynastoletniej Amandy. Jeśli trop, którym Bergman podąża aż do Wilna jest prawdziwy, to przed Amandą zaledwie kilkadziesiąt godzin życia. Urodzona w znaku Barana dziewczynka wkrótce będzie obchodziła bowiem czternaste urodziny ... Jak zakończy się ta pełna napięcia opowieść, przekonamy się dzięki lekturze kryminału pt. „Roztańczona krew”, trzeciego już tomu z Tommy'm Bergmanem w roli głównego bohatera. Opublikowana przez Wydawnictwo Media Rodzina powieść, to frapująca lektura dla fanów gatunku, choć nie można oprzeć się wrażeniu, że autor, Gard Sveen, tym razem padł ofiarą przekonania, że książka – dzięki samemu tylko Bergmanowi przyciągnie czytelników, nie trzeba zatem zbytnio się starać. Konsekwencją takiego podejścia jest niestety chaos, który wkrada się do fabuły oraz pełna koncentracja na lawinowo toczących się wydarzeniach, zamiast skupienia na najważniejszych kwestiach związanych ze śledztwem czy emocjach bohaterów.

W rezultacie „Roztańczona krew” to powieść znacząco odbiegająca od standardów wyznaczonych przez skandynawskich autorów kryminałów. A szkoda, bo kryminał ten miał olbrzymi potencjał, niestety całkowicie zmarnowany ...

Dział: Książki
poniedziałek, 04 czerwiec 2018 16:55

Detonator

Faris Iskander to człowiek, którego los nie oszczędza. Niespełna pół roku temu brał udział w wydarzeniach, które diametralnie odmieniły jego życie. Spotkania z policyjną psycholożką mają pomóc mu poradzić sobie z dręczącymi go co noc koszmarami, jednak on nadal czuje się, jakby stąpał na krawędzi. Aby pozbierać myśli, oddaje się bieganiu. Poranny trening przerywa mu informacja o morderstwie byłej narzeczonej, która dzień wcześniej próbowała odnowić znajomość z policjantem.

To nie koniec szokujących informacji tego dnia. Z miejsca zbrodni wyciąga go pilne zgłoszenie o zamachowcu przetrzymującym zakładników w Kościele Pamięci. Młody terrorysta nie chce rozmawiać z nikim innym jak tylko z Iskanderem. Szybko okazuje się, że to nie koniec przykrych niespodzianek, które czekają muzułmańskiego policjanta. Wkrótce swoją obecność zaznacza „Człowiek, który pragnął zemsty”. Kim jest? Czego chce od Farisa? Do czego, to wszystko doprowadzi?

Jeśli lubicie, kiedy akcja książki powoli nabiera tempa, tym razem na pewno się zawiedziecie. Tutaj nie ma chwili na odpoczynek, Faris wpada w tarapaty raz za razem. Ledwo zdąży złapać oddech, a już autorka pakuje go w kolejne kłopoty. Razem z policjantem wpadamy w wir zawiłych wydarzeń, bardzo niepomyślnych dla Iskandera. Jesteśmy świadkami, jak bardzo można dokopać jednemu bohaterowi powieści.

Kathrin Lange wie, jak zachęcić czytelnika. Prolog ukazuje Farisa obleczonego pasem szahida, trzymającego detonator w dłoni, po jego czole spacerują czerwone punkty laserowych celowników karabinów snajperskich. Po chwili przyjmuje pierwszy strzał. Ci, którzy znają już policjanta z pierwszej części pt. „40 godzin”, doskonale wiedzą, że on sam, przenigdy nie zdetonowałby bomby. Jak więc do tego doszło? Autorka pozostawia nas z tą niepewnością jeszcze przez pewien czas. Nie martwcie się jednak, książkę pochłania się błyskawicznie.

Fabuła jest dynamiczna, wydarzenia gnają do przodu, a to wszystko dzieje się w naprawdę krótkim czasie. Historię poznajemy z kilku perspektyw, również oczami pociągającego za sznurki Nieznajomego, zwanego także „Człowiekiem, który pragnie zemsty”. Sam ten tytuł sprawia, że chętniej się czyta, chętniej odszukuje tych skrawków informacji o tajemniczym mścicielu, jego tożsamości, czy chociażby pobudkach. Chcemy odkrywać jego tajemnice, jednak pisarka wie, co robi. Dawkuje odbiorcy te fragmenty, skąpi informacji, a czytelnik czyta niecierpliwie dalej.

„Detonator” to ciekawa propozycja, obejmująca nie tylko kryminalne zagadki, ale i skłaniająca do przemyśleń. Nie będę tu za dużo zdradzać, aby nie ujawnić zbyt dużo fabuły, po prostu przekonajcie się sami. Jest szybko, ciekawie i finalnie bardzo zaskakująco. Czego chcieć więcej?

Dział: Książki
wtorek, 22 maj 2018 14:44

Obrączka diabła

Detektyw Max Fjellanger wciąż nie może uwierzyć w śmierć dawnego przyjaciela. Z Knutem służyli w policji w małej wiosce Eidsborg, a teraz dawny kompan ponoć popełnił samobójstwo. Dla Maxa owo samobójstwo wygląda jednak dość dziwnie, ostatecznie kilka lat wspólnej służby sprawiło, że dobrze znał zmarłego... Rozpoczyna więc prywatne śledztwo, w którym towarzyszy mu miejscowa, żądna kryminalnych przygód bibliotekarka, Tirill Vesterli. Eidsborg kryje znacznie więcej tajemnic... czy samobójcza śmierć Knuta ma jakikolwiek związek z uznanym za zaginionego trzydzieści lat temu badaczem miejscowego folkloru, Peterem oraz niedawnym zaginięciem młodej doktorantki, Cecilie?

Skandynawskie thrillery już od dłuższego czasu uznawane są za książki szczególnie polecane do czytania. Miałam okazję "zmierzyć się" z kilkoma, stąd też moja decyzja o podjęciu się lektury Obrączki diabła. Zresztą, skłonił mnie do niej również intrygujący opis, jak również folklor wioski Eidsborg. W tej małej mieścinie setki lat temu oddawano cześć pogańskim bożkom, w tym Niklusowi. Kiedy jednak chrześcijaństwo przejęło pieczę nad sercami ówczesnych mieszkańców, pogański kult został rozpędzony, a figura Niklusa otrzymała nowe "mieszkanie" w katolickim kościele. A jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, iż współcześni nadal zanoszą modły do boga płodności. A przynajmniej niektórzy.

Mimo że Max Fjellanger przybył do Eidsborga, aby rozwikłać sprawę samobójstwa Knuta, to szybko jego uwaga zostaje przekierowana na wspomniane wcześniej zaginięcia. Czytając miałam wrażenie, że bohater liczył na opcję dwa w jednym- dowie się, co tak naprawdę stało się z jego dawnym kompanem, a przy okazji rozwikła zagadkę zaginięć Petera oraz Cecilie. 

Historia stworzona przez pana Vidara miała całkiem duży potencjał. Zabrakło jednak cierpliwości do prowadzenia akcji oraz skupienia się na -bądź co bądź- kluczowych danych odnośnie kultu Niklusa. Co do wspomnianego biegu wydarzeń, autor prowadzi swoich bohaterów krętymi ścieżkami. Cały czas tylko skupiają się na przepytywaniu ludzi i właściwie nic poza tym. Krążą od jednego mieszkańca do drugiego, ostatecznie jednak następuje atak z zewnątrz i oto w ich rękach znalazła się jakakolwiek poszlaka. Trochę tak, jakby czekali na łut szczęścia, zupełnie nie przyczyniając się do czegokolwiek. Moim zdaniem w literaturze istotne jest również podzielenie się z czytelnikiem swoistymi informacjami odnośnie tego, co autor zamierza opisać. Tutaj muszę się przyczepić do wspomnianego już bożka Niklusa, a raczej do tego, jak oszczędnie twórca sypnął nam ciekawostkami. Kiedy w danej pozycji mowa o folklorze, dawnych wierzeniach oraz przesądach, to zakładam, że będę mogła o nich sporo poczytać. Że autor stworzy tę niesamowitą atmosferę dawnych lat, którą czuję zawsze, gdy czytywałam lektury tematycznie zbliżone do Obrączki diabła. A tym razem niestety fiasko, gdyż wszystko opisano bardzo pobieżnie, bez wchodzenia w szczegóły. Ot, mamy kilka stron na początku książki, gdzie wpakowano nawiązanie. 

Pozytywnym aspektem Obrączki diabła jest to, że czyta się ją bardzo szybko. Minus jest jednak taki, że raczej za kilka miesięcy nie będę już pamiętać, o czym traktowała ta pozycja. Utwór pana Vidara Sundstøl polecam każdemu, kto skupia uwagę bardziej na śledztwach niż sposobie, jakim stworzono tło powieści.

Dział: Książki
niedziela, 08 kwiecień 2018 17:54

Zieleń szmaragdu

Właściwie to dziwne, że złamane serce w ogóle jeszcze może bić.*

Ktoś właśnie złamał ci serce. Sprawił, że rozprysło się na milion małych kawałeczków. Powinnaś teraz wypłakiwać się koleżance przez telefon, objadać czekoladą i oglądać romantyczne filmy. Tobie nie jest to jednak dane, musisz wykonać zadanie. Nie liczy się, że właśnie rozpadł ci się świat. I teraz jest jeszcze niebezpieczniej niż dotychczas. Musisz uważać i wybrać właściwą stronę...

Gwendolyn ma złamane serce, ale zamiast wypłakiwać się swojej przyjaciółce w ramiona, musi wziąć się szybko w garść. Zadanie, które przed nią stoi nie będzie czekać, aż jej serce zostanie na nowo sklejone. Jako podróżniczka w czasie ma swoje obowiązki, które musi wykonać. Do tego zmaga się z nie lada problemem – teoria Lucy i Paula staje się coraz bardziej wiarygodna, a hrabia de Saint German coraz bardziej straszny. Komu wierzyć i po czyjej stronie stanąć? Przed dziewczyną trudny czas: musi odkryć wszystkie tajemnice, przetrwać to, co ją czeka i wytrzymać z Gideonem, który jest jej partnerem w podróżach i zarazem przyczyną jej cierpienia. Jak ona sobie poradzi z tym całym zamieszaniem?

Nie pamiętam, ile razy czytałam już Trylogię Czasu, ale wznowienie serii jest zawsze dobrym powodem, by zajrzeć do niej ten enty raz. Prawda? Gier rewelacyjnie wprowadza mnie w świat, gdzie podróżuje się w czasie, próbuje odkryć wszystkie tajemnice i dowiedzieć się, która ze stron jest tą dobrą.

I tym razem historia zaczyna się w chwili zakończenia Błękitu Szafiru. Jak już wspominałam w poprzedniej recenzji, bardzo mi się taki zabieg podobał – mam wówczas wrażenie, że wracam teraz do czegoś, co przed chwilą odłożyłam i mogę z przyjemnością ponownie się za to zabrać. A jest do czego, bowiem Gier nie spoczęła na laurach tylko zakasała rękawy i stworzyła jeszcze lepszą kontynuację niż poprzednie dwa tomy. Podczas czytania pierwszy raz wydawało mi się, że to już niemożliwe, ale teraz wiem, że autorka potrafi pokazać, na co ją stać. Jeszcze więcej akcji, niewiadomych i niewyjaśnionych sytuacji. Więcej emocji i pytań. Pomimo tego, że znam już zakończenie, wprost nie mogłam się oderwać od czytanych stron, tylko chłonęłam wszystko ze zniecierpliwieniem i w pełnym skupieniu. Czemu tak? Ponieważ zawarte w niej emocje dostały się do mojego wnętrza i mnie pochłonęły.

Wartka i nieprzewidywalna akcja, ciekawe dialogi, dalszy ciąg tajemnic, które tym razem powoli są rozwiązywane. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej części, to właśnie tutaj poznacie odpowiedzi na pytania ciągnące się od pierwszej części. Parę lat temu zaskoczył mnie taki obrót spraw. I nie chodziło tu o wątek uczuciowy, bo ten mimo małych obaw zakończył się tak, jak chciałam. Nadal do końca nie wiadomo, komu można zaufać, trzeba być ostrożnym i czujnym. Ani wtedy, ani teraz nawet przez chwilę nie czułam znudzenia w trakcie śledzenia następujących po sobie zdarzeń.

W dalszym ciągu mamy do czynienia z postaciami, które są wykreowane po mistrzowsku. Gier tchnęła w nich życie i sprawiła, że są realistyczne. Nadała im szereg przeróżnych cech, sprawiła, że razem i osobno intrygowały mnie i zdumiewali. Oni sami zmieniali się z każdym kolejnym tomem. Dzięki różnym punktom widzenia mogli spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy. Zdarzało się, że nie nadążałam za tokiem ich rozumowania. W dużej mierze to dzięki nim cała historia jest tak wciągająca. Zdecydowanie za mało mi było tu Leslie, brakowało mi jej osoby. Tak samo było z bratem Gideona. Co do niego samego... Oczarował mnie. Mimo swoich wybryków, rozkazującego tonu i tej dominującej postawy za każdym razem wprawia moje serce w szybsze bicie, usta wyginały mi się w głupkowatym uśmiechu, a wzrok robił maślany. Gwendolyn zmieniła się, i to bardzo, już nie jest dziewczyną, z którą można robić, co się chce. Dużo robi na własną rękę i, mimo że wszystko dzieje się w krótkim czasie Gwen stała się twardsza i pokazała, że nie jest taka głupia, za jaką ją mają. Jest jeszcze demon – gargulec, Xemerius, który z miejsca zdobył moje serce. Zabawny, ironiczny, no bez niego to już nie byłoby to samo. Sprawiał, że nawet najpoważniejsza sytuacja była mniej straszna. Uwielbiam go!

Ponownie zostałam oczarowana przez bohaterów. Wciągnęli mnie w swój świat i pozwalali przeżywać przygody wraz z sobą. Śmiałam się z nimi i płakałam. Razem odkrywaliśmy nowe karty i głowiliśmy się nad sensem postępowania kilku osób. Wspólnie przeżywaliśmy wzloty i upadki. Gdy pojawiał się Gideon nie, tylko Gwen miękły kolana, a ich ciągłe sprzeczki wywołały porozumiewawczy uśmieszek. Autorka poprzez główną bohaterkę opisuje nam wszystko i sprawia, że widzimy to, co bohaterowie. Trzeba mi wspomnieć, że widoki te są piękne i wzbudzające strach. Cała powieść jest emocjonująca, ale ostatnie sto stron było... no nie da się tego opisać. Po prostu chciało się więcej i więcej.

Jestem zachwycona poziomem, który został utrzymany i tym w jakim pięknym stylu trylogia została zakończona. To niesamowite, że po takim czasie od pierwszego wydania historia jest nadal ciekawa i wzbudza zainteresowanie nowych czytelników. Ponownie z żalem rozstaje się z tymi bohaterami. Bardzo się z nimi zżyłam i przykro mi, że nie mam możliwości poznania ich dalszych losów. Z pewnością nadal będę wracać do tej trylogii. Polecam tym, co czytali lub zamierzają. Tylko ostrzegam – to w dalszym ciągu złodziej czasu!

Dział: Książki