listopad 02, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: MAG

czwartek, 02 sierpień 2018 17:30

Wieczna noc

Jeśli myślałeś Czytelniku, że o wampirach napisano już wszystko, to się myliłeś.

Od chwili, gdy na lotnisku JFK wylądował samolot z gotowymi do przemiany w strzygi pasażerami, minęły ponad 2 lata. Sytuacja w samolocie wyglądała na zaczątek epidemii, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie chciał wierzyć w teorię naszych bohaterów, że wampiry chcą opanować świat.

Obecnie świat jaki znamy, już nie istnieje. Pod wodzą Mistrza, zbuntowanego siódmego Pradawnego, wampiry zawładnęły Ziemią. Światowi przywódcy zostali zlikwidowani, a zwykli obywatele umieszczeni w obozach, gdzie zostali sprowadzeni do roli produkujących krew zwierząt. Na Ziemi panuje atomowa zima, więc strzygi mogą niemal bez przykrych dla siebie konsekwencji chodzić po ulicach. Teraz są zbiorowym umysłem i każdy z nich jest okiem i ustami Mistrza, któremu w ten sposób nic nie umknie. Ocalali ludzie ukrywają się w podziemiach i prowadzą bardzo nędzną egzystencję. Najcenniejszą walutą jest obecnie jedzenie.

Grupa naszych bohaterów walczących z Mistrzem uległa pewnemu rozproszeniu. Co prawda nadal współpracują, ale nie jest to już takie łatwe. Setriakin nie żyje. Próbując zabić Mistrza, poświęcił własne życie. Starą księgę, będącą kluczem do zagadki pochodzenia Mistrza, przekazał w ręce Feta, wspomaganego przez Norę. W najgorszej kondycji psychicznej znajduje się Eph Goodweather, któremu przed dwoma laty Mistrz uprowadził syna, Zacka. Spowodowało to w Ephie nie tylko osłabienie woli walki, ale też podatność na zakusy Mistrza, który upatrzył sobie w Ephie wyjątkowego przeciwnika.

Od przeczytania pierwszej i drugiej części miałam dwuletnią przerwę, ale bardzo szybko zatopiłam się w wykreowanej przed del Toro i Hogana rzeczywistości. Sytuacja jest beznadziejna. Ludzie są tylko workami z krwią, chorzy i starzy są eliminowani na wstępie, a ludzie, którym udało się zdobyć nieco lepszą pozycję, pełnią rolę komendantów obozów. Myślę, że podobieństwo do obozów III Rzeszy było tutaj zamierzone i nad wyraz się autorom udało.

Nasi bohaterowie to wrogowie publiczni numer jeden, głównie Eph, ale Nora i Fet także. Ich możliwości działania są ograniczone, bo co może zdziałać kilka mieczy i lamp uv w starciu z morzem strzyg, żądnych krwi. Jest jednak Occido Lumen, prastara, oprawiona w srebro księga, która właściwie odczytana, zdradzi zagadkę pochodzenia Mistrza, pozwalając tym samym go unicestwić. I to właśnie będzie tematem finałowej części trylogii Wirus.

Powieść czyta się tak, jak ogląda sensacyjny film. Obrazy podsuwane czytelnikowi zaskakują, intrygują, zachęcają, by zgadywać, jakie będzie rozwiązanie konfliktu. Kto zdoła odczytać Lumen? Czym jest Czarne Miejsce? Jaką rolę dla Zacka zaplanował Mistrz i kogo zdecyduje się zdradzić Eph Goodweather? Co okaże się dla bohatera droższe: losy ludzi czy własny syn? Na te i inne pytania przynosi odpowiedzi pieczołowicie przygotowana historia zawarta w powieści Wieczna noc.

Guillermo del Toro to człowiek o bogatej wyobraźni filmowej jak i literackiej, a trylogia stworzona do spółki z Chuckiem Hoganem udowadnia, że można stary, już przecież, motyw wampirów przedstawić w zupełnie nowym i atrakcyjnym dla odbiorcy świetle. Upiorne strzygi są odrażające i rodem jak z najgorszych koszmarów, a autorska wizja świata opanowanego przez potwory budzi grozę. Czyta się jednym tchem, a wątki biblijne dotyczące pochodzenia Mistrza są po prostu fascynujące.

Polecam gorąco wszystkim czytelnikom trylogię Wirus. Każdy, kto choć trochę interesuje się ciemną stroną wampiryzmu, koniecznie musi ją przeczytać.

Dział: Książki
czwartek, 02 sierpień 2018 11:45

Piękna krew

W księgarniach jest juz dostępna nowy tom Uczty Wyobraźni od Wydawnictwa Mag.

"Piękna krew" Luciusa Sheparda to dzieło wyjątkowe i z dawna wyczekiwane: pierwsza pełnowymiarowa powieść ze świata smoka Griaule’a.
Shepard pierwszy raz podjął ten temat w roku 1984, kiedy to opublikował "Człowieka, który pomalował smoka Griaule’a", i na przestrzeni lat wielokrotnie do niego wracał, choć nigdy jeszcze w tak fascynującej i wyczerpującej formie.

Dział: Książki
poniedziałek, 30 lipiec 2018 12:29

Intrygi

20 sierpnia, nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka, ukaże się księga II Kronik Kolegium.

Trzynastoletni Mags od ponad roku szkoli się na Herolda. Podobnie jak wszyscy Heroldowie, Mags dowiaduje się, że posiada specjalny talent – Dar Telepatii. Jednakże życie na dworze niepozbawione jest problemów.

Dział: Patronaty
sobota, 28 lipiec 2018 11:33

Krew Manitou

Kiedy doktor Frank Winter po raz pierwszy ujrzał Susan Fireman, był pod wrażeniem jej "mimowego" pokazu. Chwilę później dziewczyna zaczęła wymiotować krwią, a tajemniczy mężczyzna przyglądający się całemu pokazowi z uśmiechem oznajmił, iż już jest jedną z "bladych". Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że na miasto spadło przekleństwo o wiele gorsze niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić...

Liczba chorych w zastraszającym tempie rośnie; jeszcze gorszym jest fakt, iż zakażeni nie wymiotują własną krwią, lecz swoich ofiar. Epidemia wampiryzmu zbiera coraz większe plony, szpitale są przepełnione, a ulice zasłane trupami. Nikt nie wie, co ją wywołało, ani jak ją powstrzymać. Harry Erskine, przy pomocy swojego duchowego przewodnika Śpiewającej Skały, musi rozprawić się z tym, co trapi jego miasto. Razem z nim do walki staje były żołnierz Gill, na wpół przemieniony w wampira doktor Winter oraz Jenica Dragomir, córka najsławniejszego naukowca, badającego temat wampiryzmu. Czy czwórka ludzi może pokonać to, co narodziło się w Piekle... ?

Kolejne spotkanie z Grahamem Mastertonem i jego serią Manitou za mną (choć chyba gdzieś umknął mi tom trzeci) i muszę Wam powiedzieć, że tym razem ów poczytny autor grozy dał z siebie znacznie więcej, niż w poprzednich tomach. 

W całą historię wprowadza nas niejako postać doktora Wintera, który to jako pierwszy zetknął się z krwistą epidemią. Jako lekarz ma wpojone zasady- za wszelką cenę ratować ludzkie życie, nie oceniać. Ma traktować na równi tak mordercę, jak i niewinnego człowieka. Susan jawi mu się właśnie jako zupełnie niewinna osoba, do czasu, aż poznaje prawdę. Wówczas jednak nie ma już czasu na zastanawianie się nad moralnością- trzeba ratować, kogo się da. Harry Erskine nie wiedział o wydarzeniach toczących się pod szpitalami; zajęty był wciskaniem bajeczek zamożnym, starszym paniom. Złe wieści przynosi mu młody mężczyzna, skarżący się na okropne sny i nieustanne uczucie niepokoju. Do Erskine'a skierowała go Amelia, bardzo silne medium, a prywatnie znajoma Harry'ego z dawnych lat. Okazuje się, że najsilniejszy szaman jaki chodził po tej ziemi, zwany Misquamacusem, znów odnalazł sposób, aby zemścić się na białym człowieku...

Kilka lat temu byliśmy zalewani literaturą wampiryczną, acz kierowaną głównie do młodzieży. Wampiry w takowych książkach były potulnymi barankami, w imię miłości gotowi pić zwierzęcą krew, etc. etc. U Mastertona są to z kolei oszalałe z żądzy krwi bestie, płonące bez życiodajnego płynu. I choć literackie wampiry nijak mnie nie przerażają (wiem, w życiu byłoby zupełnie inaczej) to z rozkoszą czytałam książkę, w której krwiopijcy żadnych wyższych uczuć nie mają. I tu tkwi największy plus tej części- Harry nie walczy już bezpośrednio z indiańskim szamanem (którego jakoś nie może się pozbyć), lecz z jego demonicznym poplecznikiem. Misquamacusa tak naprawdę jest niewiele w tym tomie, i bardzo dobrze. Czas na jakąś odskocznię. 

Akcja wartko pędzi przed siebie, a zarażeni coraz liczniej pokrywają ulice miasta. Ci, którzy zdążyli się narodzić na nowo, szukają pożywienia. Bohaterowie mają początkowo problemy z rozwiązaniem zagadki- jak dochodzi do zarażenia? Ostatecznie jednak łączą siły, a to, kto za tym całym armagedonem stoi, okazuje się niezłym zaskoczeniem...

Czytacie Mastertona? Na Waszej półce nie może zabraknąć czwartego tomu serii Manitou!

Dział: Książki
sobota, 28 lipiec 2018 10:50

Pocięte opowieści

Tak to już w życiu jest, że zauważymy własne szczęście dopiero wtedy, gdy je utracimy...

Neth dotychczas miał w życiu ogromnego farta, a w jego fachu (sam siebie określał jako "artystę- złodzieja") to rzecz niebywale ważna. Do czasu, aż pokusił się o przyjęcie przez samego Ruariego, boga oszustów, pojedynku w karty. I wygrał, za co bóg -zamiast nagrodzić- ukarał. Teraz Neth może zapomnieć o jakimkolwiek udanym skoku, a on sam toczy się coraz szybciej po równi pochyłej aż do dna. A jednak jego osobliwy talent gawędziarsko- oratorski zwrócił na niego uwagę samej hrabiny de Foch. Kobieta pragnie wykorzystać go do swoich celów, a są one bardzo dalekosiężne... W międzyczasie zmuszony do opuszczenia Namiru w skutek dziwnych okoliczności zostaje także kapitan straży miejskiej, Tyrmisz. Jako że jego wybrance serca, czarownicy Agnes również grozi niebezpieczeństwo, mężczyzna zabiera ją ze sobą. Za Agnes podąża jej ukochany mag Skerłej oraz waleczny Khahad, krasnolud.

Bohaterowie nie zdają sobie sprawy, że ich los bardzo przyciągnął uwagę Słońca i Księżyca, a także wielu innych bóstw, które to z ciekawością śledzą ich kolejne poczynania.

Rozpoczynając swoją przygodę z Pociętymi opowieściami, sama nie wiedziałam, czego  po lekturze się spodziewać. Po pierwszych stronach wręcz byłam pewna, że to bajka dla dzieci! Ogromne niedopatrzenie z mojej strony, zresztą bardzo szybko błąd naprawił się sam. Tacy bohaterowie zdecydowanie nie mogą występować w literaturze dla dzieci- a jeżeli już, to w bardzo ułagodzonej wersji. 

Czy jesteśmy właśnie takimi belami palmowego drzewa, które przy spalaniu się na ogniu miłości wydziela słodki zapach? Czy jesteśmy jak gruby knotek, który trzeba w porę zalać wodą praktyczności, aby nazajutrz ktoś inny mógł ponownie rozpalić żar? Czy powinniśmy patrzeć obojętnie, kiedy widzimy już, że za chwilę płomień sam dogaśnie? Czy może bez względu na wszystkie przeciwności losu powinniśmy dokładać nowe szczapki, które chociaż nie stanowią już zrębu palmy, kiedy wypalą się wspólnie, zostawią nieodróżnialny popiół?

Skoro bóg złodziei i oszustów, zwany Ruarim, zniszczył szczęśliwy los Netha, tak wziął na swoje barki próby odbudowania go. A jednocześnie, aby ubić dogodny interes, postanowił serwować fragmentami Słońcu i innym kolejne perypetie mężczyzny. I tak powstała zawiła, pełna przygód oraz niebezpiecznych wydarzeń historia. I choć Ruari miał przede wszystkim na celu ratowanie Netha za wszelką cenę, to i na Agnes, Tyrmisza oraz Khahada spadła część jego uwagi. W końcu oni również stali się ważną częścią toczonej przez boga gry. 

Nie ma znaczenia, co przyniesie ci szczęście. Ważne tylko, żebyś odkrył w sobie te najdrobniejsze rzeczy, które przyprawiają cię o uśmiech.

Historia dzieli się na trzy odłamy- perypetie Netha, nieustanną ucieczkę oraz poszukiwanie magicznej harfy przez Tyrmisza, Agnes oraz Khahada, i oczywiście codzienność Słońca oraz Księżyca, którzy ciekawskim okiem spoglądają na kolejne zapisane przez Ruariego karty. Nie sposób się tutaj nudzić, bowiem każda ze wspomnianych grup przeżywa coś innego, a z drugiej strony postaci nie jest tak wiele, aby mieć trudności z ich odróżnieniem. Do tego dochodzi rubaszny humor Khahada, który niczego się nie lęka. A i jest całkiem niezłym łamaczem niewieścich serc (albo oporu, jak kto uważa). Spędziłam z tą książką bardzo wesołe godziny, często śmiałam się sama do siebie (jak ten przysłowiowy głupi do sera). Przypadł mi do gustu stworzony przez pana Kozaczko świat otaczający naszych odważnych bohaterów, gdzie pragnie królować hrabina Meryl de Foch. Autor idealnie zestawił ze sobą momenty grozy, humorystyczne dodatki, a także chwile, w których niejednemu czytelnikowi zadrżałoby serce... 

Obok Pociętych opowieści nie da się przejść obojętnie; to lektura dla każdego, niezależnie od wieku (no, może ograniczyłabym jeszcze dostęp do niej dla dzieci do 13- stego roku życia). Świetna zabawa gwarantowana!

Dział: Książki
piątek, 27 lipiec 2018 10:42

Conan. Narodziny legendy. Tom 1

Laureaci Nagrody Eisnera, Kurt Busiek i Cary Nord, przenoszą historie o Conanie z Cymerii na plansze komiksu w najlepszej dotychczas graficznej adaptacji prozy Roberta E. Howarda. Conan to kanoniczne opowieści o najsłynniejszym bohaterze literatury magii i miecza, rozbudowane przez Busieka o wątki fabularne splatające chronologię jego przygód. Oszczędna kreska Norda i wspaniałe kolory Dave’a Stewarta sprawiają, że era hyboryjska nigdy wcześniej nie wydawała się tak rzeczywista.

Dział: Komiksy
piątek, 27 lipiec 2018 10:17

Magia zabija

Atlanta, nękana przez wojny między magią i technologią, nigdy nie była tak zabójczo niebezpieczna.
Kate Daniels opuszcza Zakon Rycerzy Miłosiernej Pomocy, ale wciąż siedzi po uszy w paranormalnych problemach. A raczej będzie, jeśli przekona kogoś, aby ją zatrudnił. Rozkręcenie własnej działalności jest trudniejsze, niż myślała. Dodatkowo Zakon szarga jej dobre imię, a wielu potencjalnych zleceniodawców boi się narazić Władcy Bestii, który jest towarzyszem Kate. Kiedy więc najpotężniejszy w Atlancie Pan Umarłych prosi o pomoc, dziewczyna natychmiast chwyta okazję, aby zarobić. Okazuje się jednak, że nie będzie to łatwe zadanie. Kate musi poradzić sobie z nim szybko,
inaczej miasto i jej najbliżsi zapłacą najwyższą cenę ...

Dział: Patronaty
czwartek, 26 lipiec 2018 14:30

Amazing Spider-Man #03: Spiderversum

Album „Spiderversum” jest bezpośrednią kontynuacją wszystkich wątków rozpoczętych we wcześniejszym tomie będącym preludium do jednego z największych i epickich eventów w świecie Człowieka-Pająka. W końcu przyszedł czas ostatecznej konfrontacji w wielkim przeciwnikiem. Cytując Kazimierza Pawlaka: „Nadejszła wiekopomna chwila”.

Dla przypomnienia, w całym multiwersum, w różnych czasach i miejscach, zaczęły ginąć osoby obdarzone pajęczymi mocami. Polowanie na różne wersje Spider-Mana urządziła sobie rodzina Dziedziczących z potężnym Morlunem na czele. W celu przetrwania żywią się oni tzw. pajęczymi totemami. Ci wszyscy, którym udało się przeżyć starcie z wygłodniałą familią, łączą się w grupy, aby zorganizować odwet. Logiczne dla nich jest to, iż w pojedynkę ich szanse na przetrwanie są zerowe.

Nasz Peter Parker, czyli Spider-Man z Ziemii-616, okazuje się jedną z kluczowych postaci, gdyż on jako nieliczny ma pewne doświadczenie w walce z Morlunem. Na jaw wychodzi również plan Dziedziczących, którzy chcą pozbyć się ostatecznie wszystkich pajęczych bohaterów z całego multiwersum. W tym celu chcą przeprowadzić rytuał, podczas którego tak naprawdę muszą uśmiercić tylko trzy wersje Pająków: najmłodszego, oblubienicę i innego.

Z pozoru akcja odwetowa całej armii Pająków wydaje się łatwa do wykonania. W końcu ramię w ramię, w jednej bitwie ma stanąć ogromna plejada osobników obdarzonych pajęczymi mocami, m.in. Spider-Man 2099 czyli Miguel O’Hara, Superior Spider-Man czyli Otto Octavius, Spider-UK, Spider-Monkey, Spider-Ham, Spider-Punk, Scarlet Spider (w oby dwu obliczach: Kaine i Ben) oraz Silk, Lady Spider, Spider-Woman czyli Jessica Drew, Spider-Girl czyli May Parker. Jednak plan Spiderów trafia na wiele przeszkód i nie wszystko idzie po myśli bohaterów. Okazuje się, iż Dziedziczący są praktycznie nieśmiertelni, gdyż władza nad czasem i przestrzenią oraz dokonania nauki w przyszłości pozwalają im odradzać się na nowo. Ponadto, Superior Spider-Man, próbuje przejąć siłą dowodzenie nad drużyną po tym, jak zorientował się kim tak naprawdę jest Peter Parker i z którego punktu na osi czasu pochodzi. Z pojedynku na pojedynek coraz więcej pajęczych totemów zostaje pozbawionych życia. Giną mniej i bardziej rozpoznawalne postacie. Finał, jak i epilog całego eventu jest jednak spektakularny i zaskakujący oraz pełen zwrotów akcji. Tego Wam jednak nie zdradzę.

Za scenariusz całego Spider-Verse odpowiada Dan Slott. Jak wspominałem w recenzji poprzedniego tomu, na całość historii składają się zeszyty z różnych serii komiksowych. Oprócz „Amazing Spider-Man” do eventu należą historie m.in. ze „Spider-Wowan”, „Superior Spider-Man” czy „Scarlet Spiders”. Z tego powodu polskiemu czytelnikowi fabuła może się wydawać czasami chaotyczna i wyrwana z kontekstu. O ile część wątków została rozszerzona i wyjaśniona w zeszytach wydanych u nas w ramach „Spider-Man 2099” (np. wątek badania ciała jednego z Dziedziczących), to już kilka wątków miało swoje źródło w serii „Scarlet Spiders”, która w Polsce się nie ukazała.

spiderversum 21

Slott bardzo fajnie rozwinął postać Morluna stworzoną przez Straczynskiego. Zbudował całą mitologię polowania na pajęcze totemy oraz powołał do życia nowych, wygłodniałych zabójców z jego rodziny. Jednak nie wiem, czy pomysł na rytuał wymazujący wszystkie pajęcze osobniki z całego multiwersum wydaje się do końca logiczny i przemyślany. W końcu brak podstawowego wyżywienia skazałby Dziedziczących na wymarcie.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną, do poznanego już w „Preludium” Giuseppe Camuncoli dołączyli kolejni rysownicy: Olivier Coipel i Justin Ponsor. Efekt jest zadawalający. Całość trzyma wysoki poziom. Mamy żywe kolory, szczegółowo zaprezentowane postacie czy ciekawe kadrowanie. Szczególnie bardzo ładnie prezentują się te jednostronicowe czy rozkładówki. Czasami tylko przeszkadza graficznie natłok pajęczych bohaterów w jednej scenie. Trzeba mocno się zastanowić lub przyjrzeć szczegółom kostiumu, aby wiedzieć, który Człowiek-Pająk wypowiada daną kwestię.

Podsumowując, „Spiderversum” z jednej strony jest albumem bardzo dobrym, z drugiej strony zaś lekko rozczarowuje. Dlaczego? Cały event był hucznie zapowiadany jako jeden z największych i najbardziej spektakularnych w multiwersum Marvela. Fakt, nie zabrakło tutaj dobrego humoru, efektownych pojedynków, ciekawych zwrotów akcji i ogólnie fajnego pomysłu na całość. Jednak po lekturze pozostał mały niedosyt. Samo zakończenie zostało fabularnie spłaszczone i czuć niewykorzystany potencjał. Niemniej komiks wart jest polecenia. Fani Petera Parkera na pewno się nie zawiodą. Frajda z poznawania tylu wersji Człowieka-Pająka jest spora. Ja się w sumie dobrze bawiłem i polecam.

Dział: Komiksy
środa, 25 lipiec 2018 10:48

Triskel. Gwardia

W moje ręce trafił ostatnio znów dość rozreklamowany debiut, który nie dość że wyszedł spod skrzydeł w gruncie rzeczy cenionego przeze mnie wydawnictwa Uroboros, to jeszcze całkiem nieźle się zapowiadający - takie świeże SF: supermoce, korporacyjne przekręty, polityczna gra i terroryści. Czy interesująca otoczka okazała się być preludium do dobrej powieści?

Ta sprawa to nie tyle afera międzynarodowa, co... międzywymiarowa! Przed Mayday największe wyzwanie w jej krótkiej karierze superbohaterki. Jak może jednak walczyć z czymś, czego nie rozumie?

Scyld City – w przeciwieństwie do imperium – to idealne miejsce dla osób obdarzonych nadnaturalnymi zdolnościami. Władze miejskie doskonale wiedzą, jak spożytkować te moce. Dlatego w tym mieście porządku strzeże Gwardia: Kret, Burza i Mayday.
Nikt nie wie, że za maską Mayday kryje się niepozorna studentka, Sinead Clarke. Z pochodzenia Sidheanka, marzy, by jej ojczyzna wreszcie przestała kojarzyć się tylko z terroryzmem. W wolnym czasie angażuje się w działalność na rzecz swoich rodaków. Oczywiście wtedy, kiedy akurat nie walczy z przestępczością.
Ostatnio Gwardia ma pełne ręce roboty. W napadzie na Muzeum Historii Naturalnej użyto dziwnej broni. Technologia przeczy prawom fizyki, zupełnie jakby nie pochodziła z tego świata...
W dodatku w mieście pojawia się Duncan, przyjaciel Sinead z dzieciństwa, bojownik o wyzwolenie Sidheanii spod jarzma imperium. I wygląda na to, że nie jest to towarzyska wizyta.
Sinead ma poczucie, że te dwie sprawy jakoś się łączą. Wszystkie tropy prowadzą do tajemniczej istoty, zwanej Lazur...

Każdy autor kiedyś miał swój pierwszy raz. Każdy debiutował, czy Sapkowski, czy Tolkien czy Martin. Każdy, kto wymarzył sobie drogę przez zawód autora, przeżywa wiekopomną chwilę wydania swojej pierwszej powieści. Trzeba jednak liczyć się z faktem, że pierwsze dzieła będą dokładnie maglowane przez krytyków, w celu sprawdzenia, czy w domniemanym przyszłym pisarzu jest cień szansy na większy sukces. Dobry debiut to taki, który wywołuje efekt wow. To taki, który jest lepszy, niż książki doświadczonych pisarsko twórców - wtedy wiemy, że rodzi nam się nie rzemieślnik, a prawdziwy, dumny autor. Tak było z Sapkowskim, Kossakowską, Grzędowiczem, Piekarą, Gołkowskim... Trochę ich by się znalazło. Krystyna Chodorowska jednak, mimo że starała się wykreować naprawdę oryginalny świat, barwnych bohaterów i ciekawą fabułę, to wydaje mi się, że pomysł przerósł jej umiejętności.

Pierwsze, co rzuca się czytelnikowi w oczy to chaos. Uniwersum Chodorowskiej kreowane jest na bogate, autorka stara się skrupulatnie pokazać czytelnikowi każdy jego zakamarek, panujący ustrój, zasadę działania. W gruncie rzeczy można się w tym zwyczajnie zagubić, w moim odczuciu Scyld-City jak i całe Imperium, są po prostu przerysowane, nie jest zbytnio interesujące. To samo bohaterowie - na pierwszy rzut oka wszystko jest ok, mają swoje charaktery i relacje, dialogi budowane są naprawdę sprawnie i fajnie, aczkolwiek nie poczułem do nich absolutnie nic. Zazwyczaj czytelnik przywiązuje się do bohatera, to on jest tak naprawdę przewodnikiem, swojego rodzaju duszą książki. Tutaj tego zabrakło.

Triskel to pierwszy tom większej całości. Chaos można tłumaczyć tym, że autorka być może chciała rozpocząć w powieści kilka wątków i stworzyć sobie fabularne drzwiczki do kolejnych części. Niestety, ale w moim odczuciu książka wypadła dość słabo, i mimo szczerych chęci polubienia, nie udało mi się zaprzyjaźnić z bohaterami. Trudno mi polecić książkę, aczkolwiek zdaje sobie sprawę, że może się spodobać niezbyt wymagającym czytelnikom. Czy zagłębie się w kontynuację? Raczej nie.

Dział: Książki
wtorek, 24 lipiec 2018 10:40

Magia uderza

- Czy mogę ci przynieść coś do jedzenia, Wasza Wysokość? Czy mogę powiedzieć ci, jaki jesteś silny i mądry, Wasza Wysokość? Czy mogę cię wyiskać, Wasza Wysokość? Czy mogę cię pocałować w tyłek, Wasza Wysokość? Czy mog...
Urwałam, dostrzegając, że Rafael nagle skamieniał. Siedział niczym pomnik, ze wzrokiem wbitym w jakiś punkt ponad moim ramieniem.
- Stoi za mną, tak?
Andrea kiwnęła głową.
- Ściślej, początek powinien brzmieć „Czy pozwolisz, proszę” - rzekł Curran głębokim głosem. - Jeśli już o tym mowa.*

Bywa czasami tak, że chociaż z całych sił staramy się unikać kłopotów, to one wręcz do nas lgną i robią wszystko, by skomplikować nam życie, jeszcze bardziej niż jest. Ah, ten zabawny los!

Po wielogodzinnej pracy Kate marzy tylko o śnie i jedzeniu, trudno powiedzieć czego pragnie bardziej. Niestety ani jedno, ani drugie nie jest jej dane - jej przyjaciel Derek wpada w ogromne kłopoty i gdy zostaje pobity niemal na śmierć, a jego ciało zmiennokształtnego z nieznanych powodów się nie regeneruje, Kate zaczyna działać. I chociaż zna wiele mrocznych sekretów Atlanty, to teraz wkracza w świat, którego istnienie było nieodkryte. Trafia na Arenę, miejsce, gdzie twoja wygrana oznacza śmierć przeciwnika. W poszukiwaniu sprawiedliwości naraża się na ogromne niebezpieczeństwo, a jakby tego było mało jej tropem podąża Jej Futrzasta Wysokość. Jaki będzie finał?

Kolejny tom serii o Kate Daniels za mną i muszę przyznać, że absolutnie nie wiem czemu tyle zwlekałam z czytaniem Magia uderza, skoro pierwsze tomy były tak rewelacyjne.

- Sprawdzasz, kto dzwoni?
- A czemu nie? Dzięki temu unikam rozmów z idiotami.
- Czy to obelga? - W głosie Currana zawibrował warkot.
- Nie jesteś idiotą - zapewniłam go. - Jesteś śmiertelnie groźnym psychopatą z kompleksem boga. Czego chcesz?*

Magia uderza okazała się jeszcze lepsza niż poprzednie tomy. Duet pisarki świetnie poradził sobie z fabułą, opisami oraz przekazem emocji. W tej części dzieje się jeszcze więcej i szybciej, ale bez problemu można się we wszystkim połapać. Ilona Andrews tworzy klasyczne urban fantasy, gdzie magia, istoty nadnaturalne, żądne krwi wampiry, pozbawione ludzkich uczuć, a nawet ciał czy też inne magiczne istoty oraz walki są na pierwszym miejscu. Dodajmy do tego poczucie humoru, garść mitologii (tym razem hinduskiej przede wszystkim), pędzącą i zaskakującą akcję i tak oto powstaje powieść, która wciąga od pierwszych stron i nie pozwala o sobie zapomnieć.

To, że uwielbiam Kate nie powinno nikogo dziwić, skoro jest kobietą dbającą o siebie. Nie robi ze swojej osoby paniusi potrzebującej wiecznie pomocy, a sama potrafi walczyć, pokazać pazurki oraz być uparta i stanowcza. W tej części ujawnia o sobie jeszcze więcej faktów i pokazuje, jak wszystko jest skomplikowane oraz niebezpieczne. Widać, że poświęcono wiele czasu tworząc, Kate i całą resztę, tyle postaci i każdy ma swój charakter, a także historię. Pomimo fantastycznej otoczki są niezwykle realni i prawdziwi.

Książkę przeczytałam praktycznie w jeden dzień i szkoda mi było, że strony tak szybko umykają, bo chciałam, by ta opowieść jeszcze trochę potrwała. Magia uderza jest rewelacyjna, od samego początku zostałam wciągnięta w wir wydarzeń, wraz z bohaterami podążając krok po kroku i z nimi wszystko przeżywając. W napięciu poznawałam kolejne fakty, odkrywałam tajemnice Kate, próbując przy tym ułożyć cały obraz z posiadanych elementów - niestety, a może i stety na to jeszcze za wcześnie. Ta część to jeszcze więcej dobrej zabawy, dużo śmiechu, walk, mitologii i cała gama emocji. Czego chcieć więcej?

Jeśli tylko znacie już dwa poprzednie tomy i przypadły wam one do gustu, to Magia uderza powinna być obowiązkową pozycją na waszej czytelniczej liście. Tym którzy lubią urban fantasy, a nie mieli jeszcze styczności z Kate Daniels, polecam zacząć od początku. Zapewniam, że się nie zawiedziecie.

- On był srebrny! - wrzasnęłam mu w twarz. - Wiedziałam, co robię! Co ci wpadło do tego durnego łba?! Pomyślałeś sobie: "Jest srebrny, więc wskoczę mu na plecy"? Gratuluję pomysłowości!
Nieoczekiwanie przygarnął mnie do siebie.
- Bałaś się o mnie?
- Nie, wrzeszczę na ciebie, bo to moje hobby!*

Dział: Książki