Rezultaty wyszukiwania dla: Lipowo
Miłość wśród zbrodni? Słynne pary w kryminałach
Nic tak nie zbliża, jak wspólna sekcja zwłok... To żart, rzecz jasna, niemniej, faktem jest, że uczucie może się pojawić w najmniej sprzyjających temu okolicznościach. Autorzy powieści kryminalnych dobrze o tym wiedzą i chętnie łączą w pary bohaterów uwikłanych w tę samą morderczą zagadkę. Co z tego wychodzi? Cóż, bywa trudno, pięć przedstawionych poniżej par pokazuje jednak, że o prawdziwą miłość, nawet zrodzoną wśród zbrodni, zdecydowanie warto walczyć.
Śreżoga
Pokrzyk
Nie mogę uwierzyć, że tomów o Lipowie jest już kilkanaście. Wydaje mi się, że dopiero co chwytałam za Motylka, a następnego dnia biegłam do centrum handlowego przez pół Lublina, żeby kupić kolejne części. A przecież nie zaczęłam poznawać tej serii tuż po premierze. A tutaj już jedenaście części. Niesamowite jak leci ten czas. Pewnie w tym roku już nic o Lipowie się nie ukaże, ale jestem przekonana, że w okolicach marca dowiem się co dalej. Pokrzyk to jedenasta część serii, wiele z bohaterami przeszliśmy, oni już nie przypominają tych z pierwszego tomu, są po przejściach, czy zniosą jeszcze więcej?
Ciężko się pisze o tej książce, bo Autorka bardzo skacze po wydarzeniach. Trzeba się bardzo pilnować, żeby uniknąć spojlerów. Spróbuję. Niedawno została zamordowana znana dziennikarka, wszystkie podejrzenia spadają na Klementynę, która po tym zdarzeniu, zapadła się pod ziemie. Gdy na miejscu kolejnej zbrodni, zostaje znowu dostrzeżona, sprawa wydaje się pewna. Jaki to ma związek z klaunami, podobno przeklętym dworem we Wnykach, dlaczego w hallu budynku wypisane tysiące razy słowo umrzesz, Weronice wydaje się i klątwą i wróżbą. U bohaterów też się dzieje, wprawdzie Klementyna chyba oszalała do reszty i weszła w buty szeryfa, ale i Daniel, chociaż pozornie dokonał wyboru, wciąż stoi nomen omen w rozkroku. A tak na dłuższą metę się nie da, nie da się trzymać dwóch srok za ogon, ktoś w końcu będzie cierpiał.
Widać jak bardzo Katarzyna Puzyńska zmieniła swój styl. Nie wiem, czy ten rozwój należy zaliczyć na plus. W końcu Motylek jest książką, dzięki której pokochaliśmy tę serię. Tam mieliśmy morderstwo i dochodzenie do prawdy, fragmenty retrospekcji mieszały nam w głowie, intrygowały. Tymczasem tutaj autorka wchodzi na grząski grunt, gdy bardziej ordynarnie podrzuca nam fałszywe tropy, myli szyki, a później wyciąga rozwiązanie jak z kapelusza. Bo tego nie było szansy zgadnąć. W którym momencie tak to się zmieniło? Nie wiem.
Czy żałuję przeczytania tej książki? Bynajmniej. Zwłaszcza końcówka, wbiła mnie w fotel, sprawiła, że teraz gryzę zęby, czekając na tom dwunasty. A że wzdycham sobie za starymi, dobrymi czasami… No cóż… Mam problem z ostatnimi książkami Puzyńskiej, niby mi się dłużą, niby widzę, że to nie to, ale ciągle we mnie jest głód i ciekawość i próba odgadnięcia. Chociaż czasami zła jestem na to, że autorka tak przeczołguje tych bohaterów, których tak polubiłam, że tak się zmienili, ale dalej trzymam kciuki i chciałabym, żeby się im ułożyło. Chociaż, umówmy się, finał tego tomu sprawia, że to ułożenie, staje pod ogromnym znakiem zapytania, jedno jest pewne. Po ten tom następny, to ja sięgnę na pewno!
Nora
Zawsze z dużą dozą niepokoju patrzę na opasłe powieści kryminalne. Mało który pisarz potrafi napięcie utrzymać przez kilkaset stron, a i dla mnie wzorem są powieści Christie, które objętościowo były cienkie, a przecież są absolutnym wzorem jeśli chodzi o kryminalną wirtuozerię. Skłamałabym jednak, gdybym napisała, że taki opasły tom nowej powieści Katarzyny Puzyńskiej mnie zmartwił. Obiecywał fantastyczny, wolny weekend w doborowym towarzystwie. Już dziewiąty raz gościmy w Lipowie, a pierwszy raz autorka zdradza nam nazw miejscowości. Czy poziom będzie utrzymany? Co robi ta tragiczna maska na okładce, kim/czym jest tytułowa nora. Czy problemy bohaterów nieco się rozwikłały? A może dołożyli sobie nowych. Ponad osiemset stron i wiele pytań.
Emilia, która po zamieszaniu w ostatnim tomie jest na cenzurowanym dostaje ostatnią szansę. Ma z Podgórskim rozwiązać zagadkę zaginięcia młodej dziewuchy, która mieszka ze swoim nauczycielem, z rodzicami nie kontaktowała się miesiąc a jej przyjaciółki nie miały z nią kontaktu od tygodnia. Jako, że Bibi często tak znikała, dopiero teraz się zaniepokoiły. Wokół tego zaginięcia jest dużo nieścisłości, białych plam, otóż BiBi zaczęła chodzić wokół znanych mieszkańców okolicy. Po co? Dlaczego? Czy szantażowała ich? A może znalazła jakiś sekret? Czy to jej zaginięcie to raczej sprawka jej partnera, ojca Zaręby z lipowskiego komisariatu. Zaręba senior nie ma dobrej opinii, znęcał się nad żoną i wiele wskazuje, że tłucze i swoją nową partnerkę. Pojawia się coraz więcej pytań. Na dodatek wszystko zaczyna się koncentrować wokół pewnej sprawy sprzed lat. Na dokładkę, na terenie opuszczonego ośrodka niezawodna Klementyna znalazła trupa. Jedno jest pewne. Na nudę narzekać nie będziemy.
Tym razem Katarzyna Puzyńska nie rzuca tropu na początek, nie rozpoczyna powieści retrospekcją. Przeciwnie, wybiega w przyszłość i podkręca emocje, jednak łatwo o tym zapomnieć w obliczu następnych wydarzeń. Jedno jest pewne, czytelnikowi stale towarzyszy napięcie i niepewność. Sekret i groza wiszą w powietrzu. Dodatkowo ja jestem fanką tego, jak Katarzyna Puzyńska łączy perypetie prywatne bohaterów ze sprawami, którą rozwiązują, nie jest to nachalne, ani od czapy, to wszystko toczy się spójnie i równolegle, chociaż szczerze mówiąc chciałabym, żeby się definitywne wyklarowało, chociaż wciąż mam problem po której stronie się opowiedzieć.
Bardzo podobała mi się ta sprawa, chociaż wydaje mi się, że nie da się samemu tej historii, a raczej tych historii rozwikłać. Jednak moim zdaniem nie umniejsza to zalet tej powieści, ja nie jestem aż taką radykałką, że muszę sobie sama krok po kroku rozgryźć zakończenie. Jestem zachwycona tą książką, albo wyposzczona po odwyku od Lipowa. Mnie kupiło wszystko i bohaterowie i dramatyzm i sekrety. Naprawdę bardzo polecam!
Czarne narcyzy
Już po raz ósmy mamy zagościć w Lipowie. Na każdą powieść Katarzyny Puzyńskiej czekam z wypiekami na twarzy. Gdy książka do mnie trafia, zwykle mam ochotę rzucić wszystko i czytać. Niestety tym razem praca i konferencja, skutecznie mi to uniemożliwiły, dlatego sobota, sobota miała być dla tej, jednej z moich ukochanych pisarek. Dla Jej książek warto rezygnować ze snu, z wyjść, jak Katarzyna Puzyńska coś napisze, to powiem Wam, że klękajcie narody. Jednak bałam się tego tomu, to już ósmy, mało która seria wytrzymuje do tej pory, z zachowaniem poziomu. Czy Katarzyna Puzyńska, utrzyma naszą uwagę, czy wciąż będzie nas intrygować?
Będą spojlery, osoby, które ominęły Dom czwarty proszone są o nie-czytanie
Nasz znajomy Daniel Podgórski relegowany z szeregów policji powoli dogorywa na dnie. Znalazł zatrudnienie jako stróż nocy. Od szefa posterunku do ciecia, to prawie jak od zera do bohatera? Tylko odwrotnie. Daniel też nie jest dumny z nowej ścieżki zawodowej i jest na najlepszej drodze do zapicia się. Stracił wszystko. Aż tu pewnego dnia, jakby na ironię losu, w święto policji, zaczyna się dziać, najpierw jest świadkiem tego, że koledzy policjanci dostają opr za to, że informacje o śmierci jednego z mieszkańców Lipowa, są sprzeczne i wskazują na chaos w policji. Później, już w Brodnicy do Daniela podchodzi kobieta, która twierdzi, że jest dziennikarką i wie o faktach, które mogą pomóc wrócić Podgórskiemu do służby. I właściwie zaczyna się dziać, lawina, wszystkie drogi zdają zbiegać się w tajemniczym domu, zwanym Diabelcem, gdzie ongi Szatan opętał żonę drwala. Dom od lat stoi opuszczony, tylko leśniczy pilnuje by drwal miał zawsze naostrzoną siekierę, bo wtedy drwal będzie zadowolony i będzie trzymał Złego z daleka. To kolejna książka Katarzyny Puzyńskiej, podobna w klimacie do Utopców, która namacalnie wieje grozą, a ja przez kilka dni nie będę po zmierzchu wychodziła z domu.
Bardzo szanuję Katarzynę Puzyńską, że nie dała się porwać modzie i nie pisze książki miesięcznie, trzepiąc kasę, ale wydaje coś nowego rzadziej, ale jak już ta książka się pojawia, to po prostu wyrywa z butów. Tak jest w przypadku Czarnych narcyzów chociaż tym razem Katarzyna Puzyńska bardzo splątała fabułę, gdy poznajemy motywy i przebieg zdarzeń możemy odczuć prawdziwy zawrót głowy. I ktoś może się czepiać, że są komplikacje, ale to się trzyma kupy. To nie jest ściągnięte z księżyca, ani z alternatywnej rzeczywistości, ale nie jest mi ciężko sobie wyobrazić, takiego przebiegu wydarzeń.
Mnie akcja wciągnęła od samego początku, każdy wątek, który autorka wprowadza jest potrzebny, nie mamy dziwnych retrospekcji o ludziach, którzy podają w pewnym momencie bohaterowi ogień do papierosa, nie ma absurdalnych wydarzeń, wszystko składa się w bardzo logiczną całość, która wciąga. Wciąga też wątek obyczajowy. Autorka podtrzymuje mnie w stanie niepewności, bo ciągle pewne rzeczy nie zostały wyjaśnione. Fajnie są ułożone te prywatne wątki bohaterów, jestem bardzo ciekawa co będzie dalej.
Jak dla mnie, całkowita satysfakcja, super książka, wciąga, szybko się czyta, brak zarzutów merytorycznych, zresztą, kto o tym myśli, jak tyle się dzieje?
Dobrze, że narcyzy już przekwitły, będę się bała trochę mniej.
Dom czwarty
“Dom czwarty” to już siódma część cyklu Lipowo. Katarzyna Puzyńska po raz kolejny zabiera nas na spotkanie z całą plejadą interesujących postaci. Serwuje nam solidną dozę napięcia i zwrotów akcji. Wraz z każdym przeczytanym rozdziałem mnożą się zagadki, dochodzą nowi podejrzani. To specjalność autorki. Gdy tylko wydaje nam się, że jesteśmy blisko rozwiązania problemu, znamy odpowiedź na nurtujące nas pytania, autorka serwuje nam trzęsienie ziemi, które obraca w gruz nasze teorie, i zostawia z niczym.
Akcja powieści oscyluje wokół zaginięcia Klementyny Kopp, która po latach postanawia odwiedzić rodzinne strony, by ponownie zająć się zabójstwem sprzed kilku lat. Morderca jest już osądzony i odsiaduje wyrok. Matka Klementyny jednak nie wierzy w jego winę. Prosi córkę o pomoc. Klementyna przyjeżdża do rodzinnej wsi i trop się urywa. Zaniepokojona partnerka kobiety zawiadamia byłych współpracowników Klementyny. Daniel, Weronika i Emilia postanawiają wyjechać do Złocin by odnaleźć koleżankę. Na miejscu okazuje się, że rodzina Klementyny i pozostali mieszkańcy Złocin mają swoje mroczne sekrety, sięgające wydarzeń z 1939 roku. Czy Daniel i spółka rozwikłają tajemnice z przeszłości? Kto i w jakim celu maluje wszędzie napis “Złociny - złe czyny”?
Przyzwyczaiłem się (i pewnie nie tylko ja) do cyklu Lipowo. I chociaż Katarzyna Puzyńska wydaje dwa opasłe tomy rocznie, nie czuję przesytu bohaterami. Wręcz przeciwnie, mam ochotę na jeszcze więcej i zastanawiam się co autorka wymyśli w kolejnych tomach. Jak pokieruje losem stworzonych przez siebie postaci. Biorąc pod uwagę zaskakujące metamorfozy, szczególnie tak drastyczną jak Daniela Podgórskiego (bo mieszkańcy Lipowa, podobnie jak my, zmieniają się pod wpływem doświadczeń), możemy spodziewać się, jak to w życiu, wszystkiego.
Niepewność, zaskoczenie, cała masa niebanalnych postaci, oraz zaczepienie w autentycznych wydarzeniach historycznych, jakimi były egzekucje mające miejsce w okolicach jeziora Bachotek w pierwszym roku wojny, sprawiły, że z ogromną przyjemnością przeczytałem “Dom czwarty”. Polecam i czekam z niecierpliwością na kolejny tom.
Łaskun
“Łaskun” to szósty tom sagi o Lipowie. Przez te niespełna cztery lata, które minęły od ukazania się “Motylka” Katarzyna Puzyńska wykonała kawał dobrej roboty. Napisała i opublikowała sześć powieści o łącznej liczbie 3904 stron (jeśli doliczyć “Dom czwarty, wyjdzie nam 4480). Co najważniejsze, każda z powieści trzyma jakość. Jak wiecie, w chwili gdy piszę recenzję ukazał się już “Dom czwarty”. I to jest chyba jedyny plus czytania powieści z tak dużym opóźnieniem. Bo już dzisiaj zacząłem kolejny tom.
W “Łaskunie” policjanci z Lipowa muszą się zmierzyć z brutalnym morderstwem sędziego i nieznanej kobiety. Sprawca nie dość, że zabił dwie niewinne osoby, to rozczłonkował ciała i stworzył z nich coś na kształt upiornej ludzkiej układanki. Co najciekawsze, na miejscu zbrodni odnalezione zostają dowody świadczące o winie Daniela Podgórskiego. Czy Daniel jest winny morderstwa? Jeśli nie, dlaczego ucieka?
Kłamałbym pisząc, że przeczytałem “Łaskuna” jednym tchem. Objętość powieści sprawiła, że przyjemność lektury rozłożyłem sobie na kilka dni. I był to mile spędzony czas. Zresztą z książkami Katarzyny Puzyńskiej inaczej być nie może. Porywają i oczarowują czytelnika. Wszystko inne przestaje się liczyć. Nie przeszkadza wyjący za oknem autoalarm, zalegające w zlewie brudne naczynia. Bo jak może nas to irytować? Przecież jesteśmy daleko stąd, w malowniczym Lipowie. Bierzemy udział w skomplikowanym, pasjonującym policyjnym śledztwie i poznajemy dalsze losy naszych ulubionych bohaterów. U Katarzyny Puzyńskiej warstwa obyczajowa jest równie ważna i rozbudowana jak kryminalna. Podobnie psychologia postaci. Ze szczegółami autorka wyjaśnia nam powody zachowania mieszkańców Lipowa i okolic. Poznajemy je ze wspomnień, listów i przeżywamy wraz z nimi często traumatyczne wydarzenia. To sprawia, że “Łaskun” nie jest kolejnym kryminałem, gdzie zmęczony życiem policjant tropi psychopatycznego mordercę, rozwikłuje sprawę i wsadza go za kratki, by przejść do kolejnego tomu. Katarzyna Puzyńska ożywiła całą społeczność, nadała swoim bohaterom (a jest ich wielu) odrębne osobowości, bagaże doświadczeń i tym samym cele, które pragną zrealizować.
“Łaskun” to znakomity kryminał obyczajowo-psychologiczny, który dostarczy niezapomnianych wrażeń. I można zacząć od dowolnego tomu, bo autorka tak konstruuje powieści, że możemy zacząć przygodę z policjantami z Lipowa od dowolnej powieści. I gwarantuję Wam, że nie poprzestaniecie na jednej. Na koniec napiszę tylko: polecam.
Utopce
Od kiedy tylko skończyłem czytać "Z jednym wyjątkiem" czekałem z niecierpliwością na kontynuację sagi o policjantach z Lipowa. Na szczęście nie trwało to długo. Katarzyna Puzyńska publikuje w godnym podziwu tempie i wypluwa kolejne książki niczym Klementyna Kopp słowa, czyli z prędkością karabinu maszynowego (w zapowiedzi jest już kolejny tom "Łaskun"). "Utopce" w końcu wylądowały w moich rękach i mogłem kolejny raz zagłębić się w stworzony przez autorkę świat i odwiedzić znanych (po pięciu tomach mam wrażenie, że znam ich lepiej niż niejednego znajomego) z kart książek bohaterów.
Lato tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego czwartego roku. W położonej w środku lasu, odciętej od świata wsi Utopce wszystko toczy się powolnym, stałym rytmem. Przynajmniej dopóki w trakcie budowy altany ogrodowej na posesji państwa Czajkowskich odkopane zostają stare kości. Pochówek wygląda na wampirzy, i mimo protestów sąsiadki, Czajkowscy wykopują ciało i kontynuują budowę urodzinowego prezentu dla Glorii. Wkrótce zamordowane zostają dwie osoby. We wsi szybko roznosi się wieść, że jest to zemsta wampira, który uwolnił się z więzów. Po trzydziestu latach nierozwiązaną sprawę próbują rozwikłać policjanci z Lipowa. Daniel Podgórski, Klementyna Kopp i Emilia Strzałkowska wyruszają do zapomnianej przez Boga wsi by rozprawić się z duchami przeszłości. Od tego zależy dalszy los posterunku w Lipowie.
Katarzyna Puzyńska w "Utopcach" doskonale zbudowała napięcie. Do końca trudno się domyślić kto jest zabójcą. Do tego autorka stosuje wszystkie najlepsze triki kryminalne. Przerywa akcję w najciekawszych momentach, zostawiając nas z masą niedopowiedzeń i znaków zapytania. Mami nas, co chwila ukazuje kolejnych podejrzanych. Każdy ma motyw, każdy zachowuje się dziwnie i nietypowo, każdy ma swój sekret. Dzięki tym zabiegom lektura "Utopców", mimo prawie sześciuset stron nie dłużyła mi się ani przez moment. Do tego jeszcze Katarzyna Puzyńska tak umiejętnie stworzyła mroczny klimat wsi Utopce i opisała historię wampira, że chwilami miałem wrażenie, że obcuję z doskonałej jakości literaturą grozy.
Oczywiście w powieści śledzimy też dalsze perypetie stróżów prawa z Lipowa. Przygotowania do ślubu Podgórskiego idą pełną parą, jego relacje z Łukaszem są coraz lepsze. Klementyna Kopp jak zwykle zachowuje się... specyficznie. Ale! Nie dajmy się zwieść, bo jeszcze nas zaskoczy. Relacje bohaterów splatają się ze sobą i komplikują coraz bardziej. Zupełnie jak w życiu. To też jeden z powodów dlaczego tak chętnie sięgam po powieści autorki. Każda kolejna książka Katarzyny Puzyńskiej to niesamowite połączenie literatury obyczajowej z opowieścią o śledztwie, policjantach i tajemniczej zbrodni.
"Utopce" to kolejny świetny kryminał jaki wyszedł spod pióra Katarzyny Puzyńskiej. Dowiedziałem się wreszcie jaki sekret skrywa prokurator Gawroński i, co najważniejsze, upewniłem się, że autorka jest nadal w świetnej pisarskiej formie. Czekam więc na kolejny, zapowiedziany już tom serii i polecam nie tylko czytającym poprzednie, bo powieści Katarzyny Puzyńskiej są skonstruowane tak, że można zacząć od dowolnej części sagi. Na koniec dodam tylko, że jeśli chodzi o "Utopce", nie ma się do czego przyczepić, a omawianie takich powieści to sama przyjemność.
Z jednym wyjątkiem
Z jednym wyjątkiem to już czwarty tom przygód policjantów z Lipowa. Przyznać trzeba, że Katarzyna Puzyńska ma niesamowite tempo pisarskie. Motylek ukazał się w zeszłym roku, a już zapowiadany jest piąty tom serii. Co najważniejsze, nie cierpi na tym jakość prozy Katarzyny Puzyńskiej. Każdą z czterech części polecić można bez mrugnięcia okiem wszystkim fanom kryminału. A o czym jest wydane niedawno Z jednym wyjątkiem?
W Lipowie nadchodzi wiosna. W życiu mieszkańców czas wielkich zmian. Zwłaszcza dla Daniela Podgórskiego, który zamierza wreszcie oświadczyć się Weronice Nowakowskiej. Nim zdąży to uczynić w sąsiadującej z Lipowem kolonii Żabie Doły zostaje zamordowana pewna kwiaciarka. Okoliczności śmierci są nietypowe. Przy ciele denatki stoi szachownica z rozpoczętą partią gry a na jej ciele został wytatuowany trudny do odczytania napis. Dodatkowo wszystko wydaje się powiązane z historią sprzed ponad stu sześćdziesięciu lat. Śledztwo prowadzą policjanci z Lipowa wspomagani przez nowego prokuratora i niezawodną, ale trochę dziwaczną Klementynę Kopp.
Z jednym wyjątkiem czyta się z zapartym tchem. Bohaterowie zmieniają się jak w kalejdoskopie. Poznajemy kolejnych mieszkańców Lipowa. Ich sekrety, ciemne sprawki i powiązania. Wszyscy oni tworzą doskonale funkcjonującą, pulsującą życiem społeczność. I za to autorce należą się wyrazy uznania. Obok zbudowania niesamowitej intrygi, trzymającej czytelnika w uścisku niepewności, doskonale odwzorowała niewielką zbiorowość. Z jej wszystkimi zaletami ale także przywarami i wadami. Każda z postaci jest wyjątkowa, autentyczna, posiada własne cele i dążenia, i co najważniejsze, nie żyje w próżni. Widać, że autorka jest doskonałą obserwatorką życia i dobrym psychologiem (taki zresztą jest zawód Katarzyny Puzyńskiej), ale co najważniejsze doskonale wykorzystuje swój talent na potrzeby powieści.
Z jednym wyjątkiem to podobnie jak poprzednie części cyklu kryminał z dobrze zarysowanym tłem społeczno-obyczajowym. Mamy więc morderstwo, śledztwo, pojawiające się co chwilę nowe wątki i kolejnych podejrzanych. To też lubię u Puzyńskiej. Autorka ma dar do snucia intryg. Wszyscy wydają się winni, mają coś na sumieniu. Kręcą, utrudniają sprawę, nie mówią całej prawdy a często wręcz kłamią w żywe oczy. Ale! Kto z nas jest bez winy? Klementyna wraz z Danielem Podgórskim i resztą ekipy dokopie się do wszystkiego.
Począwszy od Motylka każda powieść Kasi Puzyńskiej działa jak magnes. Można popaść w uzależnienie od czytania kryminałów. Pochłania się je z tą samą ciekawością, z tą samą przyjemnością. A z tomu na tom jest tylko lepiej! Jesteśmy już zżyci z bohaterami. To już nasi starzy znajomi. Klementyna Kopp, z nieodłączną butelką Coca-Coli, sympatyczny Daniel Podgórski czy Weronika Nowakowska. Wszyscy oni sprawiają, że chętnie sięgamy po kolejne tomy. I może nawet z czasem doczekamy się ekranizacji. Bo cykl ma duży potencjał i miło byłoby go zobaczyć na dużym, albo małym ekranie. Oczywiście w roli Daniela Podgórskiego Leszek Lichota. Na pozostałe postaci też mam swoje typy, ale nie będę podpowiadać filmowcom.
Powieść pozwoliła na kilka godzin (albo dni, bo książka ma ponad siedemset stron) zapomnieć o otaczającym świecie. Wciągnęła bez reszty i mimo swojej objętości mam wrażenie, że i tak skończyła się za szybko. Dodam tylko, że końcówka niesamowicie mnie zaintrygowała. Na szczęście w przygotowaniu jest już kolejny tom cyklu Utopce, więc chyba nie będę musiał czekać długo. Polecam fanom kryminału i po prostu dobrej literatury. Tym, którzy sięgali już po książki autorki nie muszę. Na pewno nie odpuszczą sobie kolejnego spotkania z policjantami z Lipowa.