Rezultaty wyszukiwania dla: Kryminał
Mroczne wyznania
Często słyszymy o tym, by nie ufać obcym osobom. Czasami okazuje się, że nawet znajomi, którzy towarzyszą nam od lat potrafią tak oszukać, że człowiek nie potrafi uwierzyć we własną naiwność. Na szczęście w większości przypadków to sytuacje, w których nikt nie ginie. Zupełnie inaczej wygląda to w najnowszej książce Lisy Unger „Mroczne wyznania”.
Lisa Unger „Mroczne wyznania”
W książce towarzyszymy dwóm kobietom. To Martha i Selena. Obie znajdują się w opóźnionym pociągu. Selena wraca z pracy i chce wygodnie przeczekać to spóźnienie, więc w jednym z przedziałów dosiada się do obcej kobiety i wdaje się z nią w pogawędkę. Kobieta jest załamana, dlatego też przestaje być czujna i wyjawia obcej osobie swoje sekrety. Tłumaczy się przed samą sobą tym, że przecież nigdy więcej się nie spotkają.
Niespodziewania Martha wyznaje, że ma romans z własnym szefem. By odwdzięczyć się zaufaniem bohaterka opowiada o tym, że jej mąż ma romans z ich nianią do dziecka. Selena jest tym załamana, więc czuje potrzebę porozmawiania o tym z obcą kobietą. Sama niedawno poznała prawdę i nie potrafi się z niej otrząsnąć. Nie ma pojęcia, co powinna zrobić w tej sytuacji. Gdy dojeżdża do domu wysiada z pociągu i jest przekonana, że już nigdy więcej nie spotka Marthy. Dlatego też przyznaje, że najlepiej by było, gdyby ich problemy same zniknęły.
Pozornie niewinna rozmowa
Zaniepokojona Selena następnego dnia odkrywa, że niania zniknęła. Dziewczyna zapadła się pod ziemię. Nie przyszła do pracy i nie ma z nią kontaktu. Wtedy przypomina sobie o rozmowie z zeszłego dnia i czuje dreszcz niepokoju. Zaczyna zastanawiać się, czy jej życzenia o zniknięciu problemów są tylko przypadkiem. Powoli analizuje, kim mogła być Martha i nie wie, co sądzić o całym tym zajściu. Jednak z każdą chwilą kłopoty się piętrzą, a my zostajemy wciągnięci w wir intryg i kłamstw różnych bohaterów.
Propozycja od Wydawnictwa Muza to rewelacyjna lektura dla wszystkich, którzy kochają thrillery. Dzięki tej książce bardzo szybko poczujesz niepokój. Analizując rozmowę dwóch kobiet i przyglądając się nowym faktom łatwo dojść do wniosku, że nigdy nie wiadomo, kogo w rzeczywistości spotyka się na swojej drodze. Pozostaje więc zapytać, czy to spotkanie w pociągu było przypadkowe i jeśli tak, to czy rozmowę kobiet słyszał ktoś jeszcze… To bardzo wciągająca powieść, którą gorąco polecam.
Nieobliczalna
Choć wydaje się, że przyjaźniąc się tyle lat wiedzą o sobie niemal wszystko, to jednak w przypadku Alicji i Martyny rzecz ma się zgoła inaczej. Przyjaźnią się, owszem, wiedzą o sobie wiele, acz zazdroszczą sobie wzajemnie życia. A przy tym nie zdają sobie sprawy z tego, jak ono naprawdę wygląda. Alicja to samotna matka dorosłego syna, a Martyna tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie z kontrolującym każdy jej krok mężem, łączy ich jedynie kilkuletnia córeczka. Nic dziwnego, że reaguje na oczywisty podryw syna przyjaciółki, Daniela.
Daniel już niedługo ma wyjechać na stypendium do Włoch, co podłamało jego matkę. Chłopak nie zamierza jednak zwracać szczególnej uwagi na humory rodzicielki; za tym wyjazdem kryje się o wiele więcej niż chęć nauki w innym kraju. W międzyczasie poznaje Adelinę, dziewczynę z trudną sytuacją domową. Ta relacja jest jednak oparta tylko na jednym.
Gdy sprawy między pozornie niepowiązanymi ze sobą osobami zaczynają się komplikować, a pod blokiem zostaje znalezione ciało kobiety, nic już nie jest takie, jak wcześniej. Komu ufać, skoro nawet najbliżsi mogą wbić Ci nóż w plecy...? I czy pośród małej społeczności blokowisk kryje się ktoś, kto zna prawdę?
Twórczość Magdy Stachuli znam od dawna, od jej pierwszej książki. Od naszego pierwszego „spotkania” wiem, że sięgając po jej literackie dzieci, gwarantuję sobie świetnie spędzony czas. Nie inaczej rzecz się miała z „Nieobliczalną”. Wsiąkłam w tę historię na tyle głęboko, że musiałam od razu poznać zakończenie.
Rozgrywa się tutaj kilka mniejszych lub większych dramatów. Alicja nie może narzekać na swoje życie, jej kariera bowiem z miesiąca na miesiąc kwitnie, a jednak na samą myśl o wyjeździe syna dostaje palpitacji. Kocha go ponad wszystko, jest jej oczkiem w głowie i nie wyobraża sobie takiego rozstania. Zazdrości Martynie stabilizacji uczuciowej, jakie daje jej małżeństwo i tego, że jeszcze przez długi czas będzie miała przy sobie ukochaną córeczkę. Nie wie jednak, jak wygląda codzienność przyjaciółki - kobieta spowiada się mężowi z każdego kroku, a jeżeli zrobi coś nie po jego myśli, obrywa. Martyna chciałaby się od niego uwolnić, ale doskonale wie, że nie jest to możliwe. Dlatego romans z młodszym od niej Danielem daje jej swoiste poczucie wolności i satysfakcję, że jest coś, o czym nie wie jej wszechwiedzący mąż. Walczy jednak z ogromnymi wyrzutami sumienia względem przyjaciółki. Daniel za to planuje korzystać z życia, ile może; niedawno poznał Adelinę, piękną dziewczynę, acz - jego zdaniem - nie łączy ich nic poza seksem. I Adelina właśnie wychowała się z matką pogrążoną w depresji, która nie zauważa córki. Ojca nigdy nie poznała. W Danielu upatruje kogoś, kto mógłby jej zaoferować to, czego nigdy nie zaznała. Wszystkie trzy bohaterki - w różnym natężeniu - skupiają swoje uczucia na Danielu. Pytanie, która z nich jest najbardziej nieobliczalna w swoich uczuciach.
„Nieobliczalna” to nie tylko historia o pokręconych relacjach międzyludzkich, lecz także doskonale skonstruowany thriller. Na podstawie tej książki można swobodnie rzec, iż świat jest naprawdę maleńki, a my nigdy dokładnie nie poznamy motywacji bliźnich wobec nas. Pamiętajmy, że w tej historii nie pojawia się tylko miłość w różnej wersji, lecz także martwe ciało, spoczywające na chodniku pod jednym z bloków. Pytanie, kim jest denatka i czy jej zgon można określić jako samobójstwo, czy morderstwo.
Dokopywanie się do rozwikłania tej i kilku innych zagadek z książki było dokładnie tym, czego potrzebowałam po stercie lektur słabszych. Magda Stachula po raz kolejny porwała mnie stworzoną przez siebie opowieścią, zmuszając do jak najszybszego dotarcia do finiszu. Jej dokładna analiza ludzkich zachowań, bardzo dobre przedstawienie nam bohaterów i przede wszystkim umiejętność tworzenia intryg sprawiła, że od tej książki nie sposób się oderwać.
Jeżeli jeszcze nie znacie twórczości naszej polskiej autorki, to radzę Wam jak najszybciej to zmienić. Będzie warto!
Żadnych trupów
„Tak właśnie dzieje się w życiu, że albo to, czego się nauczysz, nie posłuży ci do niczego, albo też uważasz, że czegoś się nauczyłaś, ale to nieprawda.”
Nie mam żadnych problemów, aby wchodzić w serie kryminalne w dowolnym momencie, zupełnie mi nie przeszkadza, że czytam od końca, środka czy skaczę po tomach. Tego typu przygody książkowe traktuję jako cykl, ale nie muszę znać przeszłości, mogę też wyprzedzić bieg zdarzeń. Powstające siłą rzeczy niedopowiedzenia traktuję jako dodatkową atrakcję, niewiadomą, która wcześniej czy później i tak zostanie przeze mnie odkryta. Dlatego sięgnęłam po dwunasty tom serii o inspektor Petrze Delicado, aby rozpocząć z nią znajomość. Nie otrzymałam zagadki detektywistycznej, to bardziej powieść obyczajowa niż kryminał, ale szybko przekonałam się, że napisana na wysokim poziomie i w rewelacyjnym stylu. Mało w tym wszystkim było intryg, zaledwie te, które wypełniały osobiste życie głównej bohaterki, a jednak się wciągnęłam. Nie zawsze zgadzałam się z refleksjami kluczowej postaci, ale jej rozważania tym bardziej wydawały mi się ciekawe i warte przemyślenia.
„Żadnych trupów” oprowadzało po doświadczeniach Petry. Wczesne dzieciństwo, młodzieńcze losy, pierwsze miłości, małżeńskie więzy, macierzyństwo, ambicje pójścia własną drogą. Sporo klimatu Hiszpanii w dobie generała Franco, ideologicznej aktywności uniwersyteckiej, odnajdywania się w niekorzystnych dla samorozwoju uwarunkowaniach. Przyznam, że nie spodziewałam się, że tak dobrze będę się bawiła w takiej propozycji części kryminalnego cyklu. Ciekawa byłam, co spowodowało takie, a nie inne decyzje Delicado, jak podchodziła do początkowo naiwnego wyobrażenia o świecie i samej sobie, jak radziła sobie z dźwiganiem własnej osobowości, na jakie punkty krytyczne wystawiał ją kaprys losu, a jakie utrudnienia sama do siebie przyciągała. Uzyskałam pełny obraz postaci, zatem z większą jej znajomością wchodzić będę w poprzednie tomy.
Jeśli szukacie typowego kryminału, to możecie się rozczarować, jak sam tytuł wskazywał, nie było trupów, ale jeśli otwarci jesteście na coś innego, oscylującego wokół kluczowej postaci serii, pozwalającego na lepsze jej zrozumienie, to jak najbardziej spodoba się wam. Tym bardziej że prowadzenie opowieści dostarczyło sporo satysfakcji i materiału do refleksji. Czy faktycznie życie jest bardziej nieprzewidywalne, niż można by przypuścić? Czy dobrze móc mylić się, naprawiać pomyłki i mylić się ponownie? Czy to właśnie dowodzi tego, że jesteśmy żywi i gramy kartami podsuwanymi przez los?
Tajemnica pustego kufra
„…leżała pośród tej nędzy nieruchomo… Niczego już nie czuła...”
Książka na przyjemne świąteczne czytanie, bez wielkich oczekiwań i wymogów, na spokojne płynięcie nurtem kryminalnej intrygi, jednak bez spektakularnych incydentów i sensacyjnych zwrotów. W „Tajemnicy pustego kufra” nie tyle cieszy rozwiązywanie zagadki detektywistycznej, gdyż cechuje ją prosta konstrukcja i łatwość odgadnięcia, ile nastrojowa narracja. Zimowa londyńska sceneria połowy dwudziestego wieku, i zerknięcie na przeszłość przez dwa okna, wymalowane mroźną scenerią krwawych carskich rewolucyjnych dziejów i oszronione dramatem ludzkich losów wygnańców. Mary Kelly zgrabnie wplata akcenty tajemnicy pochodzenia i ogromnego skarbu. Zaczynamy od śmierci starej kobiety, podążamy tropem jubilerskich intencji, oglądamy się przez ramię na komunistów, uczestniczymy w osobliwym porwaniu. Miłość przeplata się z nienawiścią, odpuszczenie z zemstą, wygrana z przegraną, marzenia z realnością świata.
Fabuła kształtnie zapleciona, sceny zwinnie następują po sobie, nie ma wielkich zrywów akcji, aczkolwiek nie można powiedzieć, że brakuje zdarzeń. Kryminał nie trzyma mocno w napięciu, jednakże ma w sobie coś, co powoduje, że chętnie go przemierzamy, zwłaszcza jeśli termin poznania zbiega się ze świątecznymi dniami. Wraz z bohaterami przeżywamy trzy dni śledztwa, od dwudziestego drugiego grudnia do dwudziestego czwartego. A bazuje ono na żmudnym zbieraniu informacji, analizowaniu, konfrontowaniu z faktami i zeznaniami świadków. Pojawia się mało dowodów, ale sprawnie działa intuicja policjantów. Moje pierwsze spotkanie z Brettem Nightingalem, jeszcze nie mam w pełni wyrobionej opinii o nadkomisarzu, w wielu aspektach jego ciekawa osobowość przekonuje, w niektórych czuję drobny niedosyt kreacji portretu. Niemniej jednak, lubię postać i zamierzam jeszcze nie raz przyjrzeć się jej zawodowemu życiu i prywatnemu u boku śpiewaczki operowej. Atrakcyjnym bohaterem okazuje się również sierżant Jonathan Beddoes, jego dialogi z przełożonym to niewątpliwie mocny atut powieści, ochoczo poznam inne odsłony.
Spirytystka
Niedaleko Krakowa ktoś w okrutny sposób morduje kolejnych ludzi, obranych z jakiegoś powodu na cel. Dzięki wskazówkom byłego szefa katedry mortalistyki policja dociera do zabójcy. Jednak sprawca nie dzieli się z nikim motywami swoich działań, gdyż umiera, zastrzelony, w trakcie odprawiania mrocznego rytuału. Honoriusz Mond oddycha z ulgą - już po sprawie. Teraz może wrócić do w miarę spokojnego życia sprzątającego u swojej szefowej, a zarazem przyjaciółki, Allegry Szmit. Los jednak lubi być przewrotny...
Wydawałoby się, że sprawa jest ostatecznie zakończona - żyjące ofiary uwolniono, szaleniec nie żyje. A jednak krótko po zamknięciu śledztwa policja odnajduje kolejne ciało, a wszystkie znaki wskazują na to, że zastrzelony morderca doczekał się naśladowcy... albo miał wspólnika. Co ciekawe, szczegóły tamtej sprawy znał tylko szaleniec i Mond.
Żyjący w oparach nieustającego bólu Honoriusz nie wie, czy mógłby kogoś zamordować. Zdaje sobie sprawę, że jego zmysły coraz częściej go zawodzą. A ścieżki prowadzą właśnie do niego - do osoby, która była tam, gdy ginął zabójca. A gdy Allegra otwiera się przed nim, dzieląc przeczuciami, nic już nie jest jasne.
Honoriusza Monda i Allegrę Szmit poznaliśmy jakiś czas temu za sprawą „Mortalisty”, otwierającego nową serię autorstwa pana Maxa Czornyja. Główny bohater, były kierownik katedry mortalistyki jest jednym z niewielu specjalistów od śmierci na świecie (a już na pewno w Polsce). Postanowił jednak porzucić dotychczasową ścieżkę kariery i zaszyć się w wynajmowanym mieszkaniu, na życie zarabiając w firmie sprzątającej, prowadzonej przez Allegrę właśnie. I tak wreszcie doczekaliśmy się tomu drugiego, czyli „Spirytystki”, gdzie na jaw wychodzi troszkę więcej informacji o naszej drugiej, niemniej ważnej postaci, czyli Allegrze Szmit.
Cała historia - jak każda w przypadku naszego autora - wbija w fotel, nie można się od niej oderwać aż do dotarcia do ostatniej strony. Jako że główny bohater ma dość specyficzne wykształcenie (i hobby zarazem), mamy możliwość spojrzenia na śmierć od strony bardziej naukowej. To sprawia, że lektura daje nam o wiele więcej niż inne thrillery, bo możemy zagłębić się w coś zupełnie innego, co daje nam informacje, jakich raczej na co dzień nie poszukujemy. Co prawda przez tytuł książki myślałam, że Allegra i jej historia (a raczej specyficzne talenty) dość mocno wysunie się tutaj na pierwszy plan, a jednak Honoriusz i jego niepewność co do własnych czynów ponownie zepchnął ją nieco na bok. To nic, myślę, że kolejne części rozwiną wątek damskiej postaci. A przez te jej specyficzne zdolności (nie napiszę Wam, o co chodzi, żeby nie spoilerować) otoczka wokół serii robi się jeszcze bardziej... mroczna? Intrygująca? To sprawia, że czytelnik jeszcze intensywniej zastanawia się nad tym, w którą stronę popłynie wyobraźnia autora w kolejnym tomie.
Co do samego śledztwa - owszem, było ciekawie, było mrocznie i podczas lektury zastanawiałam się, czy rzeczywiście to nie Honoriusz kontynuuje dzieło szaleńca, aczkolwiek już na starcie uznałam, że nie. To by było za proste, prawda? Napisałam już wcześniej, że lektura wciąga, a jednak tym razem (o dziwo) nie tyleż za sprawą poszukiwań mordercy, co całej towarzyszącej temu otoczki - walce z własnymi demonami, przeczuciom, niepewności. Myślę, że i nasz duet bohaterów miał w tym wypadku równie ogromny wpływ, gdyż poznajemy ich już lepiej, jednakże nie do końca. Nie wiemy wiele o przeszłości Honoriusza i powodzie, dla którego porzucił dotychczasową ścieżkę kariery. Nie wiemy wiele o Allegrze, mogącej pochwalić się pewnymi... zdolnościami. Liczę, że tom trzeci przyniesie nam trochę więcej odpowiedzi na owe nurtujące pytania.
Kto zna twórczość Czornyja ten wie, że zawsze warto sięgnąć po jego literackie dzieci. Cokolwiek nie wytworzy jego wyobraźnia, to na pewno nas, czytelników, zaskoczy. Autor umiejętnie lawiruje między brutalnymi, wypełnionymi krwią opisami tortur a bogatym światem wewnętrznym bohaterów, spajając to w jedną, sensowną całość. Z niecierpliwością czekam na jego kolejną książkę (niezależnie, z której serii), a Was zachęcam do zapoznania się z coraz bogatszym dorobkiem literackim Czornyja.
Wysłuchaj mnie
Nie pamiętam już, czy o Tess Gerritsen dowiedziałam się z blogów, czy przypadkiem trafiłam na nią w bibliotece, ale na pewno pamiętam, że gdy poznałam serię z Rizzoli i Isles, to nie mogłam się od niej oderwać i szukałam kolejnych części po różnych filiach w mieście. „Wysłuchaj mnie” to już 13. tom tej serii, miałam kilka lat przerwy i nie jestem pewna, czy czytałam dwie poprzednie, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało w lekturze.
Nienarodzona
Gdy dla jednych kobiet ciąża to wyjątkowy i wyczekiwany czas, dla innych okres wielu dolegliwości, strachu i nieznanych dotąd emocji. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Laura, bohaterka najnowszego thrillera Ewy Przydrygi. „Nienarodzona” magnetyzuje już od pierwszych stron i nie pozwala się od siebie oderwać. To jedna z tych książek, które Cię omotają. Gotów na niezapomniane chwile?
Nienarodzona
„Nienarodzona” przedstawia historię Laury. To kobieta pod koniec ciąży, która skarży się na wiele dolegliwości. Pewnego dnia znika. Po raz ostatni świadkowie widzieli ją w wypożyczalni kajaków. Pierwsze negatywne wiadomości pojawiają się w chwili, gdy w trakcie śledztwa zostaje odnaleziony pusty, odwrócony kajak. Wszystkie dowody wskazują na to, że kobieta targnęła się na swoje życie. Niestety w miarę upływu czasu nie udaje się odnaleźć ciała dziewczyny, a to rodzi coraz więcej wątpliwości...
Wraz z wiadomością o zaginięciu Laury i jej prawdopodobnym samobójstwie do miasta przyjeżdża Nina. Widząc bezradność policji, sama stara się odnaleźć siostrę. Dowiaduje się, że kilka tygodni wcześniej kobieta zgłaszała, że ktoś włamał się do jej domu. Niestety nikt nie potraktował poważnie zeznań mieszkającej na uboczu ciężarnej. Nie pomógł jej fakt, że bardzo ciężko znosiła ciążę. Nie po raz pierwszy miała wrażenie, że podąża za nią cień, który ją prześladuje. Na domiar złego wszystkie doświadczenia poprzedzały senne majaki i koszmary, które nie pozwalały jej wypocząć i wpędzały w coraz większe przerażenie.
Paranoja czy realne niebezpieczeństwo?
Im dalej w las, tym robi się ciekawiej. Nina odkrywa kolejne wątki i próbuje poskładać je do kupy. Okazuje się, że nie tak dobrze znała swoją siostrę. Sama przed sobą przyznaje, że ostatnio oddaliły się od siebie. Niestety, aby odkryć prawdę, będzie musiała cofnąć się w przeszłość do wspomnień, które i dla niej są niewygodne. Gdyby tego było mało, kolejny szok przychodzi, gdy pojawiają się wyniki na ojcostwo dziecka Laury...
To niesamowity thriller, w którym łatwo się pogubić. Od początku nie wiadomo, czy główna bohaterka popełniła samobójstwo, ktoś ją zamordował czy po prostu zaginęła... Dlatego z wypiekami na twarzy czekamy na rozwój wydarzeń, a te coraz bardziej wciskają w fotel. Gdy pojawiają się nowe fakty, łatwo przeżyć szok. I to jest definicja świetnego thrillera, którego nie chce się odkładać. Propozycja od Wydawnictwa Muza zbiera świetne recenzje i nie ma się co dziwić. To jedna z tych książek, dla których warto zarwać noc. Gorąco polecam.
Nowość: Crime Scene ISS Excalibur 2049
Kiedy ktoś dokonuje morderstwa na stacji kosmicznej krążącej wokół Ziemi, każdy członek załogi staje się podejrzanym. Kto i dlaczego dopuścił się tak strasznej zbrodni? Mrożąca krew w żyłach atmosfera gry z pewnością cię pochłonie. Gra Crime Scene jest oparta na zupełnie nowym pomyśle, który jest połączeniem szczegółowo nakreślonego obrazu miejsca zbrodni, fascynujących zagadek i kryminału napisanego przez Arttu Tuominena.
Agatha Christie . Herkules Poirot – Morderstwo na polu golfowym
Drugie śledztwo najsłynniejszego detektywa świata, Herkulesa Poirot!
Pod koniec czerwca światło dzienne ujrzał kolejny komiks z serii wydawanej z okazji stulecia powieści Agathy Christie. Tym razem jest to adaptacja graficzna tytułu „Morderstwo na polu golfowym”, w którym po raz kolejny pojawia się słynny, belgijski detektyw Herkules Poirot. Autorem scenariusza tego tomu jest znany już z wcześniejszych albumów tej serii Alberto Zanon, a rysunki wykonał laureat nagrody Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Angoulême – Frédéric Brémaud.
Zarys fabuły
Morderstwo na polu golfowym jest trzecią powieścią detektywistyczną Agaty Christie, napisaną w roku 1923. Występuje w niej najbardziej znany bohater autorki – Herkules Poirot.
Pewnego dnia, gdy Herkules Poirot myśli, że nie przydarzy mu się już nic ciekawe, detektyw otrzymuje list z prośbą o pilne przybycie od milionera Paula Renauda. Niestety zanim Herkules Poirot zdąży pojawić się na miejscu, bogaty przemysłowiec zostaje zabity na swoim własnym, jeszcze nie gotowym polu golfowym. Poszlak jest wiele, ale kto ostatecznie okaże się mordercą? I co wspólnego ze sprawą ma spotkana w pociągu przez Kapitana Arthura Hastingsa ślicznotka? Czy dziewczyna okaże się osobą wartą jego nieskrywanej atencji?
Moja opinia i przemyślenia
Historie spod pióra Agathy Christie są wspaniale pomyślane i niezwykle wciągają. Sprawy kryminalne często mają drugie lub nawet trzecie dno, a powieściom nie brakuje również elementów humorystycznych. Dlatego jestem bardzo zadowolona, że ulubione książki mogę sobie przypomnieć dzięki adaptacjom graficznym, które od jakiegoś czasu ukazują się nakładem wydawnictwa Egmont.
Zeszyty komiksowe mają swój niewątpliwy urok. Mimo tego że są dziełami różnych rysowników, trzymają ten sam, stonowany, idealnie pasujący do twórczości Agathy Christie klimat. Bez trudu można w nich zatonąć, a ja czuję jedynie odrobinę żalu o to, że tak szybko się kończą. Dobrze, że po lekturze jednego, w krótkim odstępie czasu można sięgnąć po kolejny. To naprawdę świetna i też przy okazji niezbyt droga seria komiksowa.
Podsumowanie
„Herkules Poirot Morderstwo na polu golfowym” to dobrze narysowany komiks z trzymającym poziom scenariuszem. Idealnie oddaje unikatowy klimat kryminałów Agathy Christie. Oczywiście adaptacja graficzna ma znacznie mniej zawiłości, czyta się ją jednak równie przyjemnie, co pierwowzór. Nie mogę doczekać się już kolejnych zeszytów.
Miss Marple Hotel Bertram
Kolejna opowieść o słynnej „detektyw z herbaciarni” – Miss Jane Marple.
Trudno wyobrazić sobie lepszego detektywa, niż wścibska, niezwykle spostrzegawcza staruszka. Taka jest właśnie Miss Jane Marple, której postać wykreowała na potrzeby swoich mistrzowskich kryminałów Agatha Christie.
Zarys fabuły
W St Mary Mead, niewielkim miasteczku, w którym mieszka Miss Marple dochodzi do napadu z bronią, którego starsza pani jest świadkiem. Jest przekonana, że bandyci wrzucili pieniądze do samochodu szanowanego sędziego, tylko że gdy opowiada o tym policji, okazuje się, że sędzia od miesiąca jest na urlopie na Bahamach. Miss Jane Marple zaczyna się zastanawiać, czy umysł nie płata jej figli, więc gdy siostrzeniec proponuje jej wyjazd na krótkie wakacje, kobieta chętnie się zgadza. Za cel swojej podróży obiera hotel Bertram, z którego ma miłe wspomnienia z niegdysiejszych podróży z rodzicami. Mimo że hotel na pozór w ogóle się nie zmienił, Miss Marple wyczuwa w nim coś dziwnego. Chociaż taki był cel wyjazdu, z pewnością nie będzie dane jej odpocząć, za to na pewno rozwikła kolejną trudną zagadkę.
Moja opinia i przemyślenia
Scenariusz tego tomu napisał szwajcarski pisarz, dramaturg i reżyser Dominique Ziegler, a rysunki wykonał Olivier Dauger, uznawany za najlepszego komiksowego rysownika lotnictwa („Ciel en ruine”). Komiks ma swój niewątpliwy, idealnie pasujący do historii spod pióra Agathy Christie klimat i wciąga już od pierwszych stron. Scenariusz jest ciekawy, dobrze przemyślany i świetnie poprowadzony. Jedyne, czego mi w nim zabrakło, to humoru, który w książkach towarzyszy Miss Marple niemalże na każdej stronie. Autorom jednak z pewnością nie można odmówić doskonale poprowadzonych zwrotów akcji.
Bardzo lubię graficzne adaptacje komiksów Agathy Christie i z przyjemnością śledzę je od pierwszego zeszytu. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak kolejnym artystom udaje się wpasować w ten sam, przydzielony im klimat. Myślę, że zachowanie takiego spójnego stylu to nie lada wyzwanie.
Podsumowanie
Bardzo lubię twórczość Agathy Christie, a Miss Jane Marple jest moją ulubioną postacią, cenię ją nawet bardziej niż sławnego belgijskiego detektywa, Herkulesa Poirota. Cieszy mnie każda związana z książkami sławnej pisarki adaptacja, ale komiksy, które ukazują się u nas nakładem wydawnictwa Egmont, mogę zaliczyć do szczególnie udanych. Lekturę tytuły „Hotel Bertram” serdecznie polecam. Ma wyśmienity klimat, dobre rysunki i ciekawie ułożony scenariusz. Warto go przeczytać, by przypomnieć sobie świetną, napisaną przez Agathę Christie historię.