Rezultaty wyszukiwania dla: JUPI!
Wielki powrót Asteriksa i Obeliksa w nowej przygodzie!
Jest rok 1959 n.e. Scenarzysta René Goscinny i rysownik Albert Uderzo są pod ogromną presją. Muszą stworzyć oryginalną serię komiksów czerpiących z kultury francuskiej do pierwszego numeru magazynu „Pilote”, który ma się ukazać kilka tygodni później. W mieszkaniu Alberta Uderzo dwaj autorzy łamią sobie głowy podczas sesji „burzy mózgów”, teraz już historycznej:
Emocjonujące połączenie przygody i akcji w komiksach ze świata Dungeons & Dragons
Gdy w 1974 roku Gary Gygax i Dave Arneson wymyślili grę RPG Dungeons & Dragons, czyli zabawę w „lochy i smoki”, nie mogli przypuszczać, jak zawrotną zrobi ona karierę. Dziś, niemal pół wieku później, to jedno z największych uniwersów kultury popularnej. Zaczęło się od gry fabularnej, potem pojawiły się podręczniki z zasadami gry, dodatki, figurki, planszówki i książki, a także gry komputerowe. Dungeons & Dragons trafiało również wielokrotnie do telewizji i filmu: w 2023 roku czeka nas premiera kolejnej kinowej odsłony zatytułowanej Złodziejski honor z udziałem takich gwiazd jak Chris Pine, Michelle Rodriguez czy Hugh Grant.
Pikapidula Jupijajej
„Pikapidula” to komiks nagrodzony w trzeciej edycji „Konkursu im. Janusza Christy na komiks dla dzieci”. W swojej graficznej opowieści Agnieszka Surma przedstawia nam przygody małej dziewczynki, takie, które przeżyć mogłoby każde dziecko w wieku bohaterki.
Zarys fabuły
Bohaterka komiksu bardzo chciałaby pojechać nad morze lub w góry, tak jak inne dzieci z jej klasy. Rodzice jednak zaplanowali remont i zamiast wspólnego wyjazdu zawożą córkę do dziadków na wieś. Dziewczynka jest przekonana, że będzie się nudziła, jednak dziadkowie mają zupełnie inne plany, a wakacje na wsi okazują się wspaniałą, niezapomnianą dla dziecka przygodą.
Strona wizualna
Komiks wydany został w formie typowego zeszytu. Jest cienki, nieduży i ma miękką okładkę. Wydrukowany został jednak na dobrej jakości papierze, a jego szata graficzna jest bardzo przyjazna i kolorowa. Agnieszka Surma ma ciekawy i bardzo przyjemny sposób rysowania, który myślę, że bez problemu przemówi do najmłodszych czytelników.
Moja opinia i przemyślenia
Przygody opowiedziane w „Pikapiduli” to tak naprawdę, wbrew okładkom zeszytów, nic niezwykłego. Fabuła jest taka, jak w dziesiątkach innych tego typu książeczek. Dopiero szata graficzna wyróżnia komiks spośród morza podobnych tytułów. To ona nadaje mu wyjątkowości i sprawia, że po „Pikapidulę” warto sięgnąć. Sama historia jest bardzo pozytywna i myślę, że ma szansę poprawić nastrój dzieciom, które z różnych przyczyn podczas wakacji muszą zostać we własnym domu lub, tak jak bohaterka, przerwę w nauce spędzić w domu dziadków.
Podsumowanie
Jestem wielbicielką komiksów, które otrzymały nagrody i wyróżnienia w kolejnych edycjach „Konkursu im. Janusza Christy na komiks dla dzieci”. Zawsze są bardzo sympatyczne i pomysłowe, a „Pikapidula” swoją jakością nie odbiega od pozostałych. Cieszy mnie również, że mamy w Polsce tak wielu zdolnych artystów i możemy cieszyć oko rodzimą twórczością, a także pokazywać ją (i czytać) naszym najmłodszym pociechom. Polecam! Komiks zdecydowanie warto poznać!
Minecraft: wyprawa
„Pudełko Herosa” z koszulką SPQR i innymi gadżetami
Lubicie książkowe BOXy? Tym razem jeden przygotowało dla Was wydawnictwo Galeria Książki! Czwarta część serii "Apollo i boskie próby”, czyli „Grobowiec tyrana” jest już dostępny w sprzedaży.
Koniec dzieciństwa - zapowiedź
Przerażająco logiczna, wiarygodna i przygnębiająco wizjonerska… Clarke jest mistrzem. - „Los Angeles Times”
O losach Ziemi decydują wielkie mocarstwa, a ludzkość z napięciem śledzi wyścig programów kosmicznych USA i Rosji. Gdy jednak człowiek ma już ruszyć na podbój kosmosu, kosmos przybywa do niego – nad największymi miastami planety pojawiają się ogromne statki obcych.
Po okresie niepewności i daremnych próbach oporu sytuacja wygląda obiecująco: przybysze jednoczą państwa, eliminują ubóstwo i przestępczość, zaprowadzają powszechny pokój. Większość populacji jest zadowolona. Tylko nieliczni już mają świadomość, że nadzorcy rodzaju ludzkiego muszą mieć jakiś cel. Pytanie tylko - jaki? I co to będzie oznaczać dla świata?
Amazing Spider-Man: Globalna sieć #01: Wrogie przejęcie
Reboot całego uniwersum Marvela po evencie Tajne Wojny w wyniku którego to powstała jedna główna Ziemia 616, dosięgnął również naszego przyjaciela z sąsiedztwa – Spider-Mana. Dan Slott w poprzednim cyklu wydawniczym Marvel Now namieszał sporo w życiu Petera Parkera. Mieliśmy serię z Superior Spider-Manem czy starcie z rodziną Morluna w sporym evencie Spiderversum. Kolejny już raz postanowił rzucić nowe światło na pajęczego bohatera i odświeżyć jego przygody. Oto przed nami pierwszy zbiorczy numer nowej serii „Amazing Spider-Man: Globalna sieć”.
We „Wrogim przejęciu” dowiadujemy się, iż Peter w bardzo dużym stopniu rozwinął swoją firmę Parker Industries. Zrobił z niej międzynarodową korporację poprzez otwarcie oddziałów na różnych kontynentach. Spider-Man oficjalnie zaś został ochroniarzem firmy. Peter poradził sobie również z problemem bycia w dwóch miejscach jednocześnie. Zatrudnił dublera, który w stroju Człowieka-Pająka pojawia się wraz z nim przy okazji różnych bankietów. Jakby tego było mało, rozpoczął również oficjalnie współpracę z S.H.I.E.L.D. Nie tylko produkuje dla agencji sprzęt, ale również osobiście bierze udział w akcjach prowadzonych przez Fury’ego. W skrócie Peter Parker niczym Tony Stark żyje teraz w świetle jupiterów, lansuje się na konferencjach, a jako Spider-Man otacza się różnymi nowinkami technologicznymi i korzysta z masy gadżetów. Ma nawet swój Spider-Mobil. Niestety, ale nie jest już tym skromnym i dowcipnym bohaterem z sąsiedztwa.
W pierwszym numerze Spider-Manowi przyszło zmierzyć się z organizacją Zodiak. Jej członkowie wykradają z firmy Parkera pewne wrażliwe dane. Ich ujawnienie może zaszkodzić nie tylko Peterowi, ale również całej agencji S.H.I.E.L.D.
Dan Slott kolejny raz zaserwował nam sporą rewolucję w przygodach pajęczego bohatera. Jednak tym razem mocno przedobrzył. Nie wiem, czy zrobił to z premedytacją, czy po prostu miał zły okres w życiu w trakcie pisania scenariusza. Jego nowy (znowu) Spidey jest nie tylko chaotyczny, jak cała fabuła tego komiksu, ale zgubił gdzieś po drodze swoją sympatyczność. Stał się wręcz arogancki i to mnie najbardziej boli jako fana tej postaci. Jego charakterystyczne z poprzednich serii poczucie humoru teraz jest marginalne. Zdarzają się przebłyski starego, dobrego Spider-Mana, ale cały czas czuć niedosyt. Domyślam się, że zamysłem Slotta było stworzenie bohatera doświadczonego i jednocześnie ustatkowanego. Jednak wyszło coś zupełnie odwrotnego. W poczynaniach Parkera czasami brakuje logiki.
W komiksie tym nie brakuje akcji i może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że mamy sporą ilość wątków. Na dodatek tak po nich i po różnych lokacjach skaczemy, że z powodu tego chaosu zaczyna boleć głowa. Nawet w przewodnim wątku z organizacją Zodiak brakuje trochę ładu i składu.
Jednak na szczęście album ten po części ratuje oprawa graficzna. Według mnie włoski rysownik Giuseppe Camuncoli, którego warsztat mogliśmy poznać m.in. w serii „Superior Spider-Man”, wykonał kawał niezłej roboty. Jego sceny walk są dynamiczne, a postacie szczegółowo oddane. Świetnie prezentują się duże kadry, szczególnie te rozłożone na dwie strony. Dodatkowo dzięki naprawdę dobrym kolorom, wizualnie wszystko stoi na wysokim poziomie.
Na kolejny plus mogę również zaliczyć cztery dodatkowe historie, które zawiera ten zbiorczy album. Na szczególną uwagę zasługuje „Na złą drogę” Robbiego Thomsona o współpracy Silk z Czarną Kotką oraz „Piwnica” Dana Slotta i Christosa Gage’a, w której to wprowadzono postać Regenta.
Podsumowując, „Wrogie przejęcie” jako zbiorczy album pierwszych pięciu zeszytów serii „Amazing Spider-Man: Globalna sieć” wypada blado na tle wcześniejszych przygód Spider-Mana spod znaku Dana Slotta. Nowy pomysł scenarzysty na Petera Parkera jest może i oryginalny, ale za bardzo odstaje od znanej nam koncepcji postaci. Liczę tylko na to, że w kolejnych numerach Slott przystopuje z wielowątkowością i skupi się bardziej na jakimś przewodnim wątku fabularnym. Mam również nadzieję, że choć w połowie powróci zabawny bohater z sąsiedztwa. Aktualnie Slott otrzymuje ode mnie spory kredyt zaufania.
Nevermoor
Umrę, gdy tylko nastanie Wieczór Przesilenia.*
Często słyszę pytanie, czy chciałabym znać swoją przyszłość, odpowiedzi są różne tak, jak różni są ludzie. Osobiście twierdzę jednak, że wolę żyć bez tej wiedzy, ponieważ między innymi poznałabym datę i sposób swojej śmierci, a tego chyba nikt nie chce wiedzieć. Co jednak gdy jest się tego świadomym?
Morrigan Crow od zawsze wiedziała, że jej czas jest ograniczony i gdy zakończy się Era, nadejdzie jej śmierć. Jej i innych przeklętych dzieci. Dziewczyna nie ma łatwego życia, jej rodzina traktuje ją jako przykry obowiązek, a mieszkańcy obwiniają o wszystkie nieszczęścia i niepowodzenia. Odliczają czas do jej odejścia. Niespodziewanie nowa Era zaczyna się dużo szybciej, a Morrigan kończy się czas. Niespodziewanie w dzień jej jedenastych urodzin odwiedza ją Jupiter North, by poinformować ją, że wcale nie musi umrzeć w tej chwili. Wystarczy, że mu zaufa i pójdzie z nim. Zabiera ją do tajemniczego i magicznego Nevermoor, gdzie zaczyna się jej przygoda.
Czytając opis i spoglądając na okładkę Nevermoor, coś mi mówiło, że to może być książka w sam raz dla mnie. Czy tak było? Jakie są moje wrażenia po zakończeniu? Żałuję poświęconego jej czasu czy też przykro mi, że minął tak szybko?
Z radością stwierdzam, że dawno nie czytałam tak świetnie napisanej książki. Jessica Townsend stworzyła fabułę, która zaskakuje od pierwszych stron. Wyczarowała świat podobny do naszego, ale z własnymi nazwami i swoją historią oraz zwyczajami, obok niego powstał też ten magiczny, gdzie można spotkać fantastyczne stworzenia, niesamowitych ludzi, szczyptę magii i rzeczy trudnych do racjonalnego wyjaśnienia. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że autorka nie powiela schematów, tylko tworzy coś innego, swojego, niesamowitego. Na każdym kroku widać, że ma pomysł na to, co pisze i dba o emocje, treść oraz stopniowanie napięcia. W Nevermoor cały czas coś się dzieje, jest dużo tajemnic, ale powoli wszystkie są odkrywane i dzięki temu czytanie nawet przez chwilę nie nuży, wręcz nie sposób oderwać się od książki. To pierwszy tom serii więc nie wszystko się wyjaśniło, zakończenie zaś sprawia, że po kontynuację chciałoby się sięgnąć od razu.
Równie dobrze poradziła sobie z bohaterami, zarówno z ludźmi, jak i tymi magicznymi stworzeniami. Morrigan szybko zdobyła moją sympatię. Czytając o jej losach, było mi jej strasznie szkoda, rozumiałam jej żal i smutek, ale podziwiałam ją za to, że mimo tego jest dobra, sympatyczna, ciekawa świata i pełna życia. Pomimo młodego wieku ma swój rozum i nie pozwala sobą manipulować. Równie łatwo polubić Jupitera, Hawrhorna czy też magnifikotkę Fenię. Prawdziwy kalejdoskop postaci, nie tylko tych dobrych, ale i czarnych charakterów. Każdy bohater jest istotny dla powieści i ma swoje chwile.
Mnie Nevermoor oczarowało. Autorka zachwyca na każdym kroku, jest baśniowo, zabawnie, czasem też mrocznie. Nie można narzekać na brak akcji, bo wydarzenia następują jedno po drugim, wzbudzając zainteresowanie i chęć odkrywania z Morysią wszystkich tajemnic. Jessica Townsend ma bogatą wyobraźnię i potrafi przelać to na papier, nie mogłam oderwać się od czytania i z kim tylko pisałam wtrącałam, jaka ta powieść jest rewelacyjna. Jestem zachwycona i chcę więcej, nie mogę doczekać się już kontynuacji. Będę polecać i zachwalać, bo naprawdę na to zasługuje.
Nevermoor to nie tylko fantastyczna powieść o magicznej krainie i jej mieszkańcach, ale również opowieść o poznawaniu siebie, zdobywaniu przyjaźni i prawdziwej rodziny oraz swojego miejsca na ziemi. Czasem smutna i niebezpieczna, często zabawna, bardzo baśniowa.
Śmierć to nuda, życie jest znacznie zabawniejsze. W życiu ciągle coś się wydarza, coś nieoczekiwanego. Coś, czego nie da się przewidzieć, gdyż jest całkiem... nieprzewidywalne.*
Neil Gaiman "Dzień z życia Czu"
Kolejna propozycja od wydawnictwa Jupi! dla najmłodszych czytelników, tym razem jest to ilustrowana opowieść o przygodach Czu.
"Stalowe Szczury. Chwała" Michała Gołkowskiego pod patronatem
25 września nakładem wydawnictwa Fabryka Słów oraz pod patronatem Secretum ukaże się druga z serii książka, cyklu Stalowe Szczury, autorstwa Michała Gołkowskiego. "Stalowe Szczury. Chwała" to kontynuacja przygód kapitana Reinharda i jego kompanii.