kwiecień 02, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Imperium

Joseph Schwartz, emerytowany krawiec, zostaje niespodziewanie przeniesiony z Chicago w 1949 roku w odległą przyszłość, w okres świetności pierwszego Imperium Galaktycznego.

W tych czasach Ziemia to zaścianek, zwykły kamyk na niebie.

Dział: Książki

Kiedy wszyscy chcą, żebyś był spełnieniem ich oczekiwań, tym czego pragniesz najmocniej jest odnalezienie swojej drogi i życie według własnych zasad.

Nazywam się Wen Olcha. Nazywam się też Głupi Kundel.

Dział: Książki
sobota, 29 styczeń 2022 23:14

Zapowiedź: Iksy i zera

Miłość nigdy nie jest czarno-biała.

Europa podbita i skolonizowana przez afrykańskie imperium jest miejscem ponurym, pełnym uprzedzeń i segregacji rasowej. Bogaci obywatele afrykańskiego pochodzenia nazywani są iksami, natomiast zera to biali podludzie usługujący swoim panom.

Dział: Patronaty
wtorek, 09 listopad 2021 10:37

Minecraft Dungeons. Narodziny Złosadnika

Konsolowa gra Minecraft Dungeons jest inna niż sam Minecraft. Jest to kooperacyjna gra RPG z dużą ilością walk. Jednym z najbardziej imponujących elementów książki Matta Forbeck’a jest to, że idealnie odzwierciedla ona właśnie różnicę dotyczącą fabuł poszczególnych dzieł. Złosadnicy zostają zmuszeni do ataku na Bohaterów i nieuchronnie umierają. Dla każdego, kto grał w tę grę, ma to sens, ponieważ jest to seria mini bitew, w których walczysz z grupami Złosadników i Mobów, które w większości są łatwe do pokonania. Bardzo różni się od tpowej rozgrywki w Minecrafta. Tym razem zobaczymy wszystko oczyma takiego Złosadnika.

Najlepsi złoczyńcy mają powód, dla którego stali się nikczemni. Jest niewielu maniaków, którzy wychodząc z łona matki, są już ukształtowani na psychopatów, których kochasz nienawidzić. Książka „Minecraft Dungeons. Narodziny Złosadnika” pokazuje powstanie największego antagonisty uniwersum. Archie był pierwotnie Złosadnikiem, który, prawdopodobnie ze względu na swój kształt i małe rozmiary, był wyśmiany przez innych. Tak bardzo miał dosyć, że postanowił opuścić swoją wioskę. Wyruszył w świat, próbując znaleźć nowy dom. Jednak był również odrzucany przez mieszkańców innych wiosek. Ostatecznie poszukiwania nowego domu Archiego doprowadziły go do Kuli Władzy. Pod jego wpływem Archie, teraz Arcyzłosadnik, zbudował imperium Złosadników i zmusił wszystkich do zemsty. Jeśli ktokolwiek odmówi, został zniewolony.

Wraz z Karlem, jednym z bohaterów, będziemy przyglądać się ewolucji dobra w zło. Rozwój postaci był tak wiarygodny, a przez całą historię z równą pasją można kibicować naraz dwóm wynikom: powrotowi Archie’go do światła, ale też pozostaniu po ciemnej stronie mocy, gdzie wszystko kończy się całkowitą rzezią. Zamiast przedstawiać grę w powieści, Forbeck wykorzystuje rozgrywkę, aby opowiedzieć historię. Przecież Wieśniacy czczą i boją się Bohaterów, którzy nie zawsze są bohaterscy. Rzeczywiście Karl, Bohater, jest tu negatywnie pokazany niż początkowo brzydzący się mordem Archie.

Książka Forbeck’a jest napisana lekkim, wciągającym językiem. Choć skierowana jest raczej do młodszych czytelników, jest tu wystarczająco dużo akcji, aby zapewnić rozrywkę także starszym fanom Minecrafta. Historia Archiego nie jest tak czarno-biała, a bohaterowie świata Minecraft lub „dobrzy” wieśniacy nie są tak życzliwi i szlachetni, jak można by się spodziewać. Chociaż podróż Archiego początkowo wydaje się pełna zbiegów okoliczności, jest logiczna i przemyślana, choć trochę nawet za krótka. Szczególnie punkt kulminacyjny wydaje się, że nadszedł zbyt wcześnie, a Epilog zabiera nas na początek gry, zamiast drążyć sagę bohaterów książki.

Czy trzeba znać poprzednie książki cyklu? Niekoniecznie. Nie jest nawet wymagane, by znać samą grę, gdyż jesteśmy delikatnie wprowadzani w uniwersum Minecrafta. Z pewnością jest to lektura, która zachęca, by trochę zagłębić się w Minecraft Dungeons.

Dział: Książki
środa, 27 październik 2021 11:27

Star Wars. Tom 2. Operacja Gwiezdny Blask

Pierwsza historia obejmuje część kariery dowódcy Elliana Zahry z Imperialnej Marynarki Wojennej. Trenowała ona intensywnie pod okiem Tarkina, była nawet jego nadzieją, ale popadła w niełaskę tuż przed jego śmiercią na pokładzie Gwiazdy Śmierci. Vader, znając jej historię i lojalność, postanawia dać jej szansę rehabilitacji. Tak oto Zahra ma nową misję i jest nią właśnie rozbicie resztek Rebelii. Jednak wewnętrznie nie może ona znieść myśli, że problem z zadaniem znowu zniweczy jej karierę. Za wszystko obarcza więc Leię i gotowa jest nawet narazić misję na ryzyko, byle tylko dokonać zemsty.

Z poprzedniego tomu wiemy już, że szyfr Sojuszu został złamany, a wszystkie rozkazy przechwytuje Imperium. Jedynym ratunkiem jest wymyślenie nowego sposobu komunikacji. Okazuje się, że Threepio ma pomysł jak tego dokonać, ale nie będzie to ani łatwe, ani przyjemne. Zwłaszcza dla Lobota, przyjaciela Lando. Lando, któremu powoli pali się ziemia pod stopami. W tym momencie ludzie mu nie ufają, a on nie ufa Rebelii. Koniec końców i tak wszystkich zapewne w następnym tomie czeka wielka bitwa, ale też pewnie zobaczymy, jak daleko Lando jest gotów się posunąć, by chronić swojego przyjaciela.

Grafika jest podzielona między Ramona Rosanasa, który moim zdaniem jest artystą dobry - nie świetnym, nie złym, po prostu absolutnie w porządku – i Janem Bazalduą, który nieco bardziej eksperymentujący w kadrowaniu. Wciąż przeważa dość prosta, solidna linia.

Niezależnie od tego, czy komiks pokazuje nam, jak Lando przeszedł od bycia oszustem, którego poznaliśmy w „Imperium”, do bezinteresownego bohatera, którym stał się w „Powrocie Jedi” lub obserwowanie, jak Leia próbuje zebrać rozproszone siły rebeliantów po ich klęsce pod Hoth, jednocześnie zmagając się z osobistą utratą Hana lub nawet po prostu pozwalając nam spędzać czas z Lukiem, który zbiera kawałki swojego roztrzaskanego siebie po porażce z ręki Vadera i zaczyna powoli zmierzać w kierunku zostania bohaterem Jedi, o którym wszyscy wiemy, że jest mu przeznaczone, komiks wydaje się, zarówno na poziomie fabuły, jak i projektu postaci być tym, czego oczekują fani „Gwiezdnych wojen”. Angażuje i sprawia, że naprawdę pragną poznać koniec tej historii. Widać, że Soule zna to uniwersum i wie jak jeszcze coś z niego ciekawego wycisnąć.
 

 

Dział: Komiksy
czwartek, 14 październik 2021 17:17

Zapowiedź: Pamięć zwana Imperium

Fascynujące połączenie pełnej akcji międzygwiezdnej powieści przygodowej z mroczną zagadką kryminalną.

Dział: Patronaty
piątek, 03 wrzesień 2021 13:38

Deadpool #01: Najemnika śmierć nie tyka

Powiew świeżości dopadł naszego ulubionego bohatera z nawijką, który wkroczył w nową serię wydawniczą Marvel Fresh. Po bardzo długiej przygodzie z Deadpoolem, z czytelnikami pożegnał się legendarny już scenarzysta Gerry Duggan. Zastąpił go Skottie Young, któremu kiedyś przydarzyło się rysować najemnika w albumie „Martwi prezydenci”. Jeśli jesteście ciekawi, co wyszło z konfrontacji nowego autora z DP, zapraszam ro lektury recenzji albumu „Najemnika śmierć nie tyka”.

W skład albumu, który oryginalnie ukazał się jako „Deadpool by Skottie Young vol. 1: Mercin’ hard for the Money”, wchodzi sześć zeszytów.

Dla przypomnienia Deadpool do tej pory nie tylko dowodził swoją drużyną bohaterów do wynajęcia, ale również dzięki Kapitanowi Ameryce dołączył do Drużyny Jedności Avengers, którą ponadto wspierał finansowo. Niestety ostatnie wydarzenia w uniwersum (event Tajne Imperium) źle wpłynęły na jego życie. Bycie superbohaterem go zmęczyło i na własne życzenie wykasował sobie pamięć i wrócić do tego, w czym czuł się najlepiej, czyli do najemnikowania.

Aktualnie „zresetowanemu” Wilsonowi doskwiera brak zleceń, a co za tym idzie, brak gotówki. Kiedy nieoczekiwanie na horyzoncie pojawia się możliwość podjęcia współpracy z drużyną Avengers i uratowanie Ziemi przed … rzygającym Celestianinem, bez wahania przyjmuje zadanie. W końcu nie tak często nadarza się okazja uczestniczenia w takim wydarzeniu, jak ratowanie ludzkości przed kosmicznymi wymiocinami. Na szczęście w parze z odzyskaną sławą jako najlepszy najemnik na świecie, przyszły kolejne zlecenia. Deadpool m.in. odwiedzi Dziwnoświat – miejsce, gdzie nie tylko czas płynie inaczej, w poszukiwaniu chciwego księgowego czy stawi czoła hordzie staruszków zombie w galerii handlowej.

Restart całego uniwersum w cyklu wydawniczym Marvel Fresh prawie w każdej serii miał udane otwarcie. Nie inaczej jest i teraz. Skottie Young pokazał, że ma całkiem inny i bardzo świeży pomysł na Wade’a Wilsona. Nowy scenarzysta postawił nie tylko na więcej humoru sytuacyjnego, ale również na więcej odniesień do popkultury. Część, w której Deadpool na potrzeby marketingu wymyśla różne wersje swojej genezy i biografie to jeden z lepszych momentów tego albumu. Odnajdziemy tutaj wyśmiewanie początków takich superbohaterów jak Batman, Superman czy Spider-Man. W ogóle Wilson Younga jako Najemnik z nawijką, więcej gada, a jego język jest bardziej cięty i wulgarny – o wiele więcej przeklina niż w poprzednich wydaniach.

Bardzo fajnym posunięciem ze strony Younga było sięgnięcie po znaną szczególnie ostatnio z dwóch filmowych adaptacji bohaterkę - Teenage Negasonic Warhead. Młoda dziewczyna, która tak naprawdę nazywa się Ellie Phimister, jest asystentką Deadpoola w jego biurze. Jej postać jest fajna, szczególnie że jak już oderwie wzrok od komórki, to rzuci idealną ripostę do Wilsona.

Również świeżo album wygląda od strony graficznej. Pierwsze trzy zeszyty, czyli historię z Avengersami rysował Nic Klein - niemiecki rysownik, który debiutuje jako grafik Deadpoola. Pozostałe trzy zeszyty to już dzieło Scotta Hepburna, który na swoim koncie miał już przygody Najemnika z nawijką. Obaj panowie mają bardzo fajny styl. Sceny walk są brutalne i dynamiczne. Kadry są szczegółowe, a przede wszystkim fajnie prezentują się te 1- czy 2-stronnicowe. Warto również zawiesić oko na alternatywnych okładach. Są znakomite i zapewne nie jeden z Was chciałby na ścianie takie plakaty.

Podsumowując, album „Najemnika śmierć nie tyka” nie zawiedzie fanów Deadpoola. Nowy twórca, mówiąc kolokwialnie, daje radę. Widać, że stara się on nie kopiować stylu Duggana, a jego świeże pomysły na tą postać sprawdzają się. Otrzymujemy to wszystko, co najbardziej lubimy w historiach z Wilsonem. Najemnik nadal jest świadomy bycia bohaterem komiksowym. Jest sporo akcji i fajnych dialogów. Jest brutalnie i zabawnie jednocześnie. Polecam, mając jednocześnie, że Young nie utraci werwy i zaskoczy nas jeszcze fajnymi historiami.

 

Dział: Komiksy
środa, 25 sierpień 2021 12:56

Zapowiedź: Fundacja

Isaac Asimov (1920–1992) to bodaj najwybitniejszy, najpłodniejszy i najpoczytniejszy autor science fiction wszech czasów, siedmiokrotny zdobywca prestiżowej nagrody Hugo. Zasłynął głównie epokowym cyklem „Fundacja”, sagą o Imperium Galaktycznym, które –  choć wydaje się wieczne – chyli się ku upadkowi.

Dział: Książki
Wiele osób broni się przed sięganiem po książki historyczne, niesłusznie kojarząc je z serwowaniem suchych faktów, mnóstwa dat i politycznych zawiłości. I popełniają tym samym kolosalny błąd, ponieważ historia podana we właściwy sposób jest fascynująca, a niejedną pozycję historyczną czyta się lepiej niż wiele powieści.
 
Taka właśnie jest znakomita książka autorstwa Kazimierza Dziewianowskiego, Brzemię białego człowieka, której podtytuł zdradza praktycznie całą jej treść: Jak zbudowano Imperium Brytyjskie.
 
Niewielka wyspa o powierzchni mniejszej niż powierzchnia Polski, o ludności, która w momencie, gdy rozwój Imperium osiągnął szczyt, nie przekraczała czterdziestu kilku milionów, rozciągała swoje władanie na tak wielkich przestrzeniach, jak żadne dotąd imperium w dziejach świata. I z żadnym też, co do znaczenia, nie można go porównać - z wyjątkiem rzymskiego.
 
Książka jest podzielona na cztery części, z których każda jest poświęcona innemu aspektowi historii imperium stworzonego przez Brytyjczyków. Po kolei możemy prześledzić narodziny żeglarskiej potęgi Anglików, rozwój korsarstwa na równi połączonego ze zdobywaniem bogactwa, jak i z odkryciami geograficznymi i zakładaniem osad w Nowym Świecie. Kolejne obszerne rozdziały przedstawiają początki kolonii w Ameryce Północnej, Indiach, Australii i Afryce, ich rozbudowę i rozkwit, a w końcu zmierzch.
 
Znaczną część jest poświęcona wybitnym postaciom, które przyczyniły się do ekspansji Imperium Brytyjskiego. Oprócz takich nazwisk jak Francis Drake i James Cook, doskonale zapewne znanych z lekcji historii i geografii, pojawiają się mniej popularni, ale równie istotni budowniczowie imperium z Warrenem Hastingsem i Robertem Clive’em na czele. Dziewanowski opowiada o nich w sposób barwny, ciekawy i plastyczny, dzięki czemu lektura nie jest ani trochę nużąca, a wręcz momentami nasuwa skojarzenie z powieścią przygodowo-awanturniczą. Jednocześnie, autor unika jednoznacznych ocen, przypominając, że niemożliwe jest używanie współczesnej moralności i norm etycznych do działań ludzi żyjących w innych epokach i czasach rządzących się zupełnie innymi prawami. Przedstawia zarówno chlubne fakty, jak i przykłady niegodziwości, okrucieństwa i nikczemności, której nigdy nie brakowało tam, gdzie w grę wchodziła władza, pieniądze i wpływy.
 
Podsumowując, Brzemię białego człowieka to fantastyczna lektura i to nie tylko dla miłośników historii. Merytorycznie bardzo dobra, napisana z polotem, estetycznie wydana. Gorąco polecam!

 

Dział: Książki
wtorek, 06 lipiec 2021 21:33

Dzieci ziemi i nieba

„Kiedy jest się lwem i okazuje się, że na świecie są też inne lwy, to szyderstwo może zabić.”

Pierwsze spotkanie z twórczością Kaya zaliczam do bardzo udanych. Wyśmienicie bawiłam się przy książce, mocno wciągnęła, sprawiła, że wyobraźnia poszybowała z losami bohaterów, poniosła w dalekie przestrzenie. Obszerna, z przyjemną narracją, zwracająca uwagę na szczegóły, oddająca barwnego ducha przygód i złożoność ludzkiego życia. Przedstawiony świat wykorzystał wiele elementów prawdziwej rzeczywistości, te same miejsca, ale z alternatywnym historycznym przesunięciem, dzięki czemu zyskały dodatkowy wymiar i ciekawy charakter. Odwołanie do postaci historycznych bazowało na zmienionych imionach i mechanizmie skojarzeń, w końcu, informacja to klucz otwierający świat.

Średniowieczne klimaty, połowa piętnastego wieku, dwadzieścia pięć lat po upadku rzeczywistego Konstantynopola a fikcyjnego Miasta Miast, czyli Sarancjum, funkcjonującego pod nową nazwą Aszarias, nadaną mu przez Osmanlich, pojęciowo powiązanych z Imperium Osmańskim. Święte Cesarstwo Dżadyckie z władającym od trzydziestu lat Rodolfem to też ważny rejon na mapie, z Obravić, wietrznym miastem malarzy, filozofów i alchemików. Mocne karty w ogólnej równowadze świata rozdawała Seressa niczym Wenecja z kanałami, mostami i pałacami. Przeciwstawiała się pirackiemu Senjanowi z kamienistym wybrzeżem i dumnymi mieszkańcami. Funkcjonowanie nowobogackiego portu Dubrava opierało się na bliskim i dalekim handlu. Uwzględniono inne punkty i obszary na mapie, przykładowo pustynia Ammuz, miasto Chatib, Rhodias, wyspy Candaria i Hrak. Kompozycja śródziemnomorskich klimatów w morskiej sereskiej odsłonie. Wybrzuszenia i wklęsłości w stosunku do realnego świata tworzyły powiązania, ale zachowały własne dodatki.

Raczyłam się powieścią, wiele czasu dla niej przeznaczyłam, chciałam docenić każdy wymiar, zwłaszcza że pierwsze dwieście stron przywoływało liczne miejsca i postaci. Kiedy ogarnęłam niuanse polityczne, ekonomiczne, społeczne, kulturowe i religijne, głównie za sprawą gładkiego i sugestywnego stylu przedstawiania, stopniowego wdrażania w tematykę i atmosferę, poczułam gotowość na właściwą przygodę, śledzenie losów, interpretację postaw, identyfikowanie relacji. Każda z postaci wnosiła coś frapującego i znaczącego, wszystkie pierwszoplanowe obdarzyłam zrozumieniem i sympatią. Piratka Danica, malarz Pero, szpieg Leonora, kupiec Marin i żołnierz Neven, naprzemiennie pojawiali się i znikali, razem lub osobno. Podobnie wyraziści i przekonujący byli drugoplanowi bohaterowie, gościli na chwilę lub dłużej. Zaskakująco zobrazowano zależności między dokonywanymi wyborami a konsekwencjami w ujęciu jednostek, grup i narodów. Ciasne sploty ludzkich żyć, intrygujące wzory wypełnienia, dramatyczna mieszanka sukcesów i porażek, walki o przetrwanie, konflikty zbrojne, szpiegowskie aktywności, podszepty zmarłych i światła milionów gwiazd, świetnie się w tym odnalazłam. Czas poznać inne książki Guya Gavriela Kaya.

Dział: Książki