Rezultaty wyszukiwania dla: Historyczne
Bazyliszki 1
Zapowiedź: Smoczpospolita
Schyłek osiemnastego stulecia. Na wciąż jeszcze ciepłym truchle świeżo zdemontowanej Rzeczypospolitej uwijają się rzesze pruskich urzędników, pragnących tchnąć w nowo zdobyte tereny należyty Ordnung.
Folwark zwierzęcy
„Folwark zwierzęcy” jest jednym z najsłynniejszych dzieł literatury światowej. Wielkie idee głoszące równouprawnienie i wolność przemieniają się z upływem czasu w kolejną niewolę, gdy idealistyczna wyspa przemienia się w klasy społeczne – George Orwell stworzył arcydzieło, które za pomocą historii zwierząt walczących o lepszy świat, zmieniający się rządy totalitarne, najsprytniejszych towarzyszy folwarku, świń, nawiązuje do lat 30. XX wieku, a dokładniej rosnącej potęgi ZSRR. Przyjrzyjmy się bliżej fabule.
W Folwarku Dworskim po wygłoszonej przez starego Nestora wizji odzyskania wolności przez uciskane zwierzęta, po kilku miesiącach wybucha rewolucja mająca na celu pozbycie się zarządcy majątku Jonesa, pijaka szczędzącego jedzenia i zmuszającego do wysiłku ponad siły.
Zwierzętom udaje się przejąć tereny i uwolnić spod władzy okrutnego człowieka. Zasady mają być proste: nie zapominać, kto jest wrogiem, ufać tylko czworonożnych i mającym skrzydła, nie nosić ludzkich ubrań, nie spać w łóżku, nie pić alkoholu, nie zabijać towarzyszy a przede wszystkim pamiętać o to, że każde zwierzę jest sobie równe. Niestety z czasem wielkie idee, mające na celu sprawiedliwość społeczną oraz życie w słodkiej Iliadzie, tracą na znaczeniu.
Świnie zarządzają folwarkiem, a co za tym idzie, przypisują sobie nowe korzyści. Powoli granica pomiędzy nimi a resztą zwierząt się zaciera. Napoleon i Kulka będący największymi rywalami, spierają się o najdrobniejszy szczegół. Pracy przybywa, pojawiają się problemy z prowadzeniem gospodarstwa, ludzi planują odwet.
W końcu Napoleon przejmuje władzę, za pomocą wychowanej pod swoje dyktando zgrai psów. Na folwarku panuje dezinformacja, propaganda zyskuje na sile, dawne przykazania zostają zmodyfikowane, a świnie przejmują wszelką władzę. Piękna wizja równości zmienia się w kolejną gehennę, a strach przed powrotem Jonesa skutecznie paraliżuje przed buntem.
Powstanie przeciwko rządom oprawcy przemienia się w rządy totalitarne świń, które pod przykrywką dbania o swoich towarzyszy, upodabniają się do człowieka…
Tło historyczne odgrywa ważną rolę w zrozumieniu wielkiej klęski pierwotnych wizji, gdzie sprawiedliwość i walka o równość pod wpływem nieograniczonej władzy przemienia się w rządy totalitarne. Autor w formie satyry przedstawił wybuch rewolucji październikowej w 1917 roku, utożsamiając ją z powstańczą walką i odbiciem folwarku dworskiego przez zwierzęta, zawiązanie się ZSRR, poprzez ukazanie zarządzania wygranym terenem przez jego czworonożnych mieszkańców i kształtowanie się wyższej klasy – świń, które ze względu na swoją inteligencję powoli wchodził na szczyt hierarchii, a także totalitarnych rządów Stalina, którego George Orwell ukrył w postaci knura Napoleona, który poprzez swoją wyszkoloną watahę młodych psów po pewnym czasie pozbył się największego rywala Kulki i stał się najważniejszym towarzyszem. W trakcie trwania powieści przedstawiony zostaje świat wolnych zwierząt, których oprawcą w ostatecznym rozrachunku stał się jeden z nich.
„Folwark zwierzęcy” to lektura ponadczasowa, zawiera uniwersalne prawdy o świecie, które mimo upływu czasu ciągle są aktualne. Problem władzy i jej druzgocącego wpływu na jednostkę, przedstawiony jest przez autora na podstawie świń, a w szczególności przewodzącego nimi Napoleona, który mimo początkowych ideałów o wolności, oddaje kontrolę panowaniu i benefitami płynącymi za zajmowaniem najważniejszej pozycji. W książce ukazany jest upadek wielkich ideałów oraz przypisania całkowitego władania jednej klasie społecznej.
George Orwell jest niezrównanym pisarzem, którego utwory zaskakują i skłaniają do refleksji na temat otaczającego świata, politycznych zagrywek i potędze władzy, która uzależnia. Historia folwarku zarządzającego przez zwierzęta, a także ukrytymi pod warstwą opowieści dziejami Rosji, po dziś dzień, stoi na liście największych dzieł literatury światowej. Uważam, że jest jedną z tych pozycji, którą każdy powinien przeczytać chociaż raz w życiu. Niesie za sobą przesłanie, które może pozwolić spojrzeć na problem władzy w nieoczywisty sposób. „Folwark zwierzęcy” to niespełna 140 stronicowa satyra, którą czyta się błyskawicznie. Warto przy okazji jej czytania zerknąć na historię Rosji w XX wieku i zrozumieć jej symbolikę. Polecam!
Trauma Team rusza do akcji! Nowy komiks ze świata Cyberpunk 2077!
Night City to potężne megamiasto i jeden z głównych bohaterów gry „Cyberpunk 2077”. W swojej ponad osiemdziesięcioletniej historii doświadczyło wielu wstrząsów: od Czwartej Wojny Korporacyjnej, przez Incydent Nuklearny, aż po Wojnę Unifikacyjną, ale zawsze otrząsało się, zachowując swoją różnorodność. Teraz fani mają okazję odkrywać je również za sprawą serii komiksów. Na 14 kwietnia wydawnictwo Egmont Polska zaplanowało premierę pierwszego tomu cyklu - „Cyberpunk 2077: Trauma Team”.
Klemens V. Ofiara Templariuszy
Często opowiadając historie papieży, zapominamy, że to nie tylko głowa Kościoła Katolickiego, ale także państwa watykańskiego. W komiksie "Klemens V. Ofiara Templariuszy" widać to chyba najbardziej ze wszystkich wydanych dotychczas zeszytów z serii "Papieże w historii".
W komiksie otrzymujemy skróconą wersję pontyfikatu papieża Klemensa V, organizatora pierwszego sądu apelacyjnego dla całego Kościoła, konsystorza.
Po krótkim pontyfikacie i śmierci Benedykta XI doszło do ponad rocznego bezpapieża. Prowadziło to tylko do napięć, szczególnie na linii Watykan-Francja. Wybór padł na arcybiskupa Perugii, na tyle silnego, by sprzeciwić się zapędom dominacyjnym Filipa Pięknego, króla Francji.
Na koronację papieską przybywa właśnie on, jednak pod naporem tłumu zgromadzonego na ceremonii dochodzi do katastrofy budowlanej. W gruzowisku ginie wielu ludzi, także książę Bretanii i młodszy brat papieża. Ginie też klejnot z papieskiej tiary. Uważa się to za zły omen. Być może dlatego pierwsze lata pontyfikatu są raczej przychylne Filipowi Pięknemu. Jednak Klemens V widzi, że despotyzm władcy jest coraz większy. Dochodzi nawet do tego, że stolica papieska przenosi się do Avinion (i, czego nie mógł przewidzieć, będzie tu przez kolejne 9 pontyfikatów!).
Filip Piękny jest jednak niezwykle zdeterminowany, by jego wpływy w papiestwie były nie do podważenia. Kiedy dowiaduje się, że Klemens V potępia Zakon Templariuszy i rozważa jego rozwiązanie, postanawia interweniować i być tym, który osądzi Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, którzy przez wojny krzyżowe raczej stali się bardzo majętnym zakonem. Byłby to świetny pretekst do skonfiskowania ich dóbr i sfinansowania kosztownych wojen z Anglią i Flandrią. Jedynym sposobem na uniknięcie tego, a także osłabienia Kościoła, było niedopuszczenie do francuskiego świeckiego procesu i sprowadzenie Wielkiego Mistrza Zakonnego Jacquesa de Molay i jego towarzyszy przed komisję papieską. Niestety nie ocaliło to Templariuszy przed doprowadzeniem na stos.
Sama historia politycznych i historycznych zawiłości już sama w sobie jest świetna, jednak dopełniają ją niezwykle szczegółowe, dopracowane i zgodne z wiedzą historyczną (tu duża zasługa konsultacji historycznej z Bernardem Lecome) rysunki. Na szczególne wyróżnienie zasługuje ilość detali zarówno w architekturze, zdobnictwa, jak i kostiumach z epoki.
Dziś być może postać Klemensa V, zmagającego się z Francją i własną chorobą, oraz ofiara templariuszy jest mało znaną kartą w historii, jednak przez trzynaście kolejnych pokoleń Francja żyła ostatnimi słowami Jacquesa de Molay, w których przeklinał swoich katów, szczególnie francuski ród królewski. Warto ją poznać w takiej szczegółowo narysowanej formie.
Odrodzone Królestwo
Królestwo nareszcie się odrodziło, a historia Władysława Łokietka dobiegła końca. Piąty tom wieńczący jeden z najlepszych polskich fantastyczno-historycznych cykli był niczym spotkanie z dawno niewidzianymi przyjaciółmi. A jego lektura wywołała odpowiednio radość, irytację, śmiech, a na końcu wzruszenie. Warto było na niego czekać!
Akcja Odrodzonego Królestwa to kontynuacja wydarzeń z Wojennej Korony. Rozpoczyna się w 1327 roku, kiedy to wybuchła wojna polsko-krzyżacka, a kończy w 1333 roku wraz ze śmiercią niewielkiego wzrostem, ale mocnego duchem monarchy, który zjednoczył polskie ziemie. Śledzimy więc losy Łokietka, który ma na głowie nie tylko konflikt z Zakonem Krzyżackim i Janem Luksemburskim, roszczącym sobie prawo do polskiej korony, ale również wizję braku następcy, jego jedyny syn jest bowiem na granicy życia i śmierci. To jednak jedynie jedno z licznych ogniw składających się na całą historię. Autorka kończy wątek Złotego Smoka, Michała Zaręby, bis reginy Rikissy i jej ukochanego Henryka z Lipy oraz pewnego joannity szukającego zemsty na krzyżackich braciach.
Wątki historyczne zgrabnie przeplatają się z fantastycznymi. Ukrytą przed powszechnych wzrokiem i świadomością, ale nadal potężną siłę stanowią w polskim państwie wyznawcy dawnych bogów, podzieleni jednak na dwie grupy, skonfliktowane z powodu odmiennego stosunku do oficjalnej, chrześcijańskiej władzy. Dodatkowym smaczkiem jest też postać Borutki, mojego ulubieńca od pierwszej chwili, gdy pojawił się na kartach powieści. Na szczęście autorka niemal całkowicie odeszła od nieco drażniącego na początku serii motywu ożywionych herbowych zwierząt i skupiła się na rozwijaniu innych fantastycznych elementów.
Nie będę ukrywać, że Elżbieta Cherezińska jest jedną z moich ulubionych autorek, a jej powieści historyczne można śmiało stawiać obok cykli Philippy Gregory czy C.W. Gortnera. Doskonale łączy świetny warsztat, płynną i wartką akcję oraz mnogość bohaterów, których losy splatają się ze sobą czasem w najmniej oczekiwanych chwilach. Świetnie gra na emocjach, pokazując ludzkie słabości, ale i chwile, gdy nawet najgorszy pozornie człowiek potrafi wykrzesać z siebie drobiny prawdziwego dobra. W przede wszystkim potrafi sprawić, że człowiek z wypiekami na twarzy czyta historię, którą de facto zna już w ogólnym zarysie, bo to przecież historia Polski.
Mówiąc krótko, gorąco polecam!
Noli me tangere!
Urzekła mnie jej okładka – utrzymana w czerni i bieli, na których tle doskonale wyróżniała się czerwona szata spowijająca ciało człowieka, prawdopodobnie kobiety. Zastosowanie takiej oszczędnej kolorystyki wywołało we mnie, jako przyszłym czytelniku, poczucie grozy, ale też ekscytacji przed nieznanym.
Historia zawarta w tej krótkiej, liczącej zaledwie nieco ponad dwieście stron powieści, toczy się w kilku różnych okresach historycznych. Z jej pomocą czytelnik ma okazję poznać Krzysztofa Tuczyńskiego de Wedel, lokalnego możnowładcę i krzewiciela wiary chrześcijańskiej. To on, chcąc zhańbić luterankę, mieszkającą na terenie jego majątku, zgwałcił ją, pozostawiając samą sobie w lesie. Dopiero poniewczasie dowiedział się, że nosząca imiona Maria Magdalena kobieta, była gorliwą katoliczką... Co ciekawe, prawie czterysta lat później, w tym samym miejscu, ktoś morduje młodą dziewczynę, która nie dość, że pośmiertnie została upozowana na świętej Marię Magdalenę, z obrazu znajdującego się w pobliskim kościele, to dodatkowo nosiła właśnie te dwa imiona!
Konstrukcja książki jest uporządkowana, ale przez to momentami nudna. Teraźniejszość – Przeszłość – Teraźniejszość. Jeśli autor poprzeplatałby te wątki nieco, opowieść zyskałaby z pewnością nieco więcej dynamiki. Przyznam szczerze, że chociaż uwielbiam wstawki historyczne, to wolę, aby dostarczano mi ich w małych porcjach, na poszczególnych etapach rozwoju współcześnie toczącej się akcji.
Drugim zgrzytem jest zakończenie powieści. Morderca wydaje mi się na siłę przypisany do tej okropnej zbrodni. Mimo przedstawionych powodów, ze względu na które dziewczyna „musiała” zginąć, jakoś w nie nie wierzę.
Jednak niech Was to nie zraża. Książka ma również wiele plusów. Język zastosowany przez autora jest lekki i przyjemny w odbiorze, a samą powieść czyta się szybko. Całkiem udanie wyszła również stylizacja językowa przenosząca czytelników w XVII wiek. Andreas Hoff zagłębił się w realia epok, które opisał w swojej historii. Perełką jest scena rozmowy polskiego szlachcica z przyszłą sułtanką – Hürrem i oczywiście niesławne kalesony posłane w prezencie królowi Polski.
Ciekawym zabiegiem było wplecenie losów Kościoła Katolickiego oraz wpływ na dzieje Europy (i nie tylko), jego machinacje i afery pedofilskie.
Bohaterowie są całkiem nieźle zarysowani. Pamiętajmy jednak, że na dwustu stronach trudno jest umieścić postacie wielowymiarowe z bogatą przeszłością i rozbudowanym zapleczem psychologicznym. Niestety, żaden z bohaterów nie utkwił mi jakość szczególnie w pamięci.
Podsumowując: Ciekawy kryminał z nieco rozczarowującym zakończeniem. Warty przeczytania ze względu na wątki historyczne, ale też nawiązania do dawnych, słowiańskich wierzeń.
Klub Świata Komiksu Egmont Polska na 31. Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier – Cyber Edition
Bogaty program spotkań, paneli dyskusyjnych, prelekcji i wideo-wywiadów, a także galeria prac konkursowych z tegorocznych edycji konkursu dla dzieci i na krótką formę komiksową, rozgrywki turniejowe w League of Legends i możliwość otrzymania specjalnej antologii komiksowej. To wszystko czeka na uczestników wirtualnej edycji tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier, który odbędzie się on-line, w dniach 14 i 15 listopada br. na platformie www.komiksfestiwal-cyberedition.com
Zapowiedź: Zjadaczka grzechów
W tej niezwykłej i poruszającej historii "Opowieść podręcznej" spotyka się z "Alicją w krainie czarów". Za kradzież bochenka chleba czternastoletnia May zostaje skazana dożywotnio na straszną karę: zostaje Zjadaczką Grzechów – kobietą społecznie wyklętą, brutalnie napiętnowaną, która musi wysłuchiwać wyznań umierających, i w ramach pogrzebowego obrządku spożywać rytualne pokarmy, symbolizujące ich grzechy, aby w ten sposób wziąć na siebie winę za ich występki. Niespodziewanie zostaje wplątana w spisek z morderstwem w tle na królewskim dworze w XVI wiecznej Anglii i aby ocalić życie, musi znaleźć w sobie siłę i pomścić śmierć poprzedniczki, mimo społecznego odrzucenia.
Klub Detektywów
Jestem zapaloną czytelniczką powieści kryminalnych, ale zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie wiem zbyt wiele o autorach, którzy założyli ten gatunek. Ba, nie czytałam większości pozycji uznawanych za podwaliny kryminału! Z tego powodu szczególnie doceniłam komiks Klub Detektywów, w którym poza ciekawą fabułą zawiera krótkie biografie każdego z bohaterów komiksu. Kidey na zaproszenie ekscentrycznego bogacza grupka pisarzy - naprawdę znane nazwiska! - udaje się na wyspę, by poznać zupełne inne podejście do dedukcji i analizy. Oto Mr Roderick Ghyll, właściciel bogatej, urządzonej nowocześnie posiadłości przedstawia zebranym jego pomysł na rozwikłanie każdej detektywistycznej zagadki. Będzie on nie tylko sposobem na dowiedzenie kto w jakimkolwiek utworze literackim zabił czy zrabował, ale także pomoc policji. Tyle że zaraz po pokazie miliarder w niewyjaśnionych okolicznościach znika. Tu pojawia się już prawdziwe śledztwo.
A któż taki pojawi się na kartach powieści? Wzorowani na prawdziwych członkach nie mniej prawdziwego Klubu Detektywów pisarze gatunku mystery fiction. Będą to m.in. Agatha Christie, Dorothy L. Sayers, Ronald Knox, „Baronowa” Emma Orczy czy pierwszy przewodniczący kluby był G. K. Chesterton. To ich przybyła na miejsce śledztwa policja prosi o pomoc. Skoro już zebrały się takie tęgie głowy, to aż żal ich nie wykorzystać, czyż nie? Każdy na swój sposób, próbuje dociec co stało się z panem Ghyllem. Podczas tych prób obserwujemy nie tylko proces dedukcji każdego z autorów, ale także poznajemy ich przyzwyczajenia (drzemki „Baronowej”, wieczorne czytanie „biblii” Knoxa, zamiłowanie do broni Dorothy), charaktery (cięte rozmowy Agathy z Chestertonem, animozje pomiędzy Knoxem a Majorem) czy manie (plany sytuacyjne i miłość do map czy schematów Carra).
Pośród tych wszystkich historycznych odniesień i wyobrażeń o autorach powieści kryminalnych nie tkwi sama tajemnica: co stało się z Ghyllem i kto zawinił jego zniknięciu? Jaki był udział Erica, a jaki lokaja? A może to żaden z nich? Ostatecznie odpowiedzi na te pytania prawdopodobnie nie są tak skomplikowane, ale ważniejsze dla pisarzy i nas, czytelników, jest przecież gonienie króliczka, niż złapanie go, nad czym ubolewa nadal pozostająca w kropce policja.
Skoro mamy do czynienia z powieścią graficzną, trzeba i słowo rzec o kresce. Jean Harambat rysuje w dość prosty sposób, używa wyraźnych kolorów z lekkim gradientem. Często kadry mają szczegółowe tła, z masą detali jak choćby kamyki na plaży czy potłuczone szkło z wybitego okna, co powoduje, że sami zaczynamy szukać poszlak wiodących do rozwikłania zagadki kryminalnej. Ciekawostką jest jednak dodanie po wewnętrznej stronie okładki zdjęć i karykatur bohaterów komiksu, ich własnych książek czy innych charakterystycznych dla lat 20-tych XX wieku rycin.
Czy wierzycie bardziej w doświadczenie, dedukcję czy naukę prawda jest jedna i wcale nie objawiona: komiks taki jak ten warto czytać. Bo każdy czytelnik wyniesie z niego inne ciekawe wnioski. Choć to bynajmniej nie komiks filozoficzny! Mnie najbardziej zaciekawiło poznawanie autorów powieści od ich typowo ludzkiej strony, a nie tylko artystycznej. I w dodatku przypatrując się ich głównej pracy - rozwikływaniu prawdziwej tajemnicy kryminalnej. Świetna zabawa kliszami gatunku, niezła gratka dla lubiących dobry angielski humor, błyskotliwe dialogi oraz nawiązania historyczne czy biograficzne. Ten komiks może spodobać się tym, którzy lubią Złoty Wiek Powieści Detektywistycznych. Historia detektywistyczna bardziej do pośmiania się niż dedukcji i rozwiązywaniu zagadek.