Rezultaty wyszukiwania dla: Historia
Batman: Detective Comics. Zimna zemsta
Zapowiedź: Technowiking. Ostatni Wyznawcy Thora
Świrad jest studentem. Zafascynowany historią, skupia się na tej dziedzinie wiedzy, zdobywając uznanie wykładowców, jednocześnie wywołując zazdrość i niechęć wśród kolegów z roku. Ale, całkiem nieplanowanie, udaje mu się wzbudzić zainteresowanie Sambojki. Dziewczyna początkowo godzi się na niezobowiązujący seks, później jednak zakochuje się w intrygującym chłopaku. Nie może nawet podejrzewać, jakie sekrety przeszłości skrywa Świrad.
Dziewczyna w drugim rzędzie
Są miejsca, w których od lat nie zmienia się klimat. W powietrzu zawsze wyczuć można te same nuty niepokoju i tajemnic, które skrywają się niemal w każdym zakątku miasteczka. Gdy nasza noga ponownie przekracza granice miasta, wracają wspomnienia, a teraźniejszość walczy o uwagę z przeszłością. Gdzie w tym wszystkim skrywa się prawda? Cathy pracuje w paryskiej redakcji i czeka na swoją szansę, by zaistnieć i wspinać się na kolejne szczeble kariery. Dość szybko okazuje się, że kobieta dostanie swoją życiową szansę, gdyż w Beaufort dochodzi do morderstwa. Ofiarą jest dawna koleżanka z klasy Cathy, dzięki czemu to ona ma opisać to zdarzenie.
Powrót do miasteczka, które wciąż wywołuje masę emocji, nie będzie jednak tak łatwy i przyjemny, jak chciałaby tego kobieta. Nic nie przychodzi gładko, a namówienie do zwierzeń rodziny i przyjaciół ofiary, graniczy z cudem. Czy uda jej się osiągnąć cel i zmierzyć się z własnymi słabościami oraz przeszłością, która uderza w nią ze zdwojoną siłą?
Dziewczyna w drugim rzędzie
Kolejna powieść spod pióra Aurelii Blancard, którą miałam okazje właśnie poznać, całkowicie mnie zaskoczyła. Ogromnie różni się od swojej poprzedniczki, na szczęście wciąż zawiera w sobie te elementy, które ujęły mnie podczas lektury. Autorka ma lekkie pióro, które zachwyca prostotą. Nie jest wybujałe, nie zawiera trudnych do zdefiniowania słów, a jednak zaskakuje, wyprowadza w pole, kusi i zachęca do czytania. Dziewczyna w drugim rzędzie skrojona jest idealnie pod czytelnika łaknącego tajemnic, klimatu i zagadek, tych nierozwiązywalnych, przynajmniej za szybko.
Każdy element powieść współgra ze sobą i nie pozwala czytelnikowi się oderwać. Jedna zarwana noc i nieprzemożna chęć poznania zabójcy, jego powodów i wydarzeń, które do tego doprowadziły. Tylko tyle i aż tyle należy poświęcić na lekturę tego tytułu, bo gdy raz damy się wciągnąć tej historii, będziemy chcieli poznać odpowiedzi na wszystkie pojawiające się pytania. Powieściopisarka nie da się tak łatwo rozgryźć. Opowieść, którą przed nami roztacza, nie pozwala się zamknąć w sztywnych ramach czy schematach. Nic tu nie jest łatwe, oczywiste czy czarne lub białe.
Wśród bohaterów
Kreacja postaci to w powieści Dziewczyna w drugim rzędzie równie ważny i dopracowany punkt, jak sama fabuła. Każda pojawiająca się osoba ma swój wkład zarówno w przeszłość, jak i w teraźniejsze wydarzenia. Skrywa swoje tajemnice, lęki i przekonania, nadając całości klimatu i głębi, bez której nie byłoby strachu, niepokoju czy dobrej lektury z tego gatunku. Całość współgra ze sobą, wiodąc czytelnika do wielkiego finału, którego nie sposób przewidzieć. A nawet jeśli komuś się to uda, to i tak nie zabije to radości z zakończenia historii.
Dziewczyna w drugim rzędzie to opowieść o tym, z jaką łatwością człowiek pielęgnuje złe wspomnienia, żyje przeszłością i wzrasta w nim chęć zemsty. Autorka poprzez swoich bohaterów pokazuje, ile krzywd i blizn pozostaje w ludziach na długo po traumatycznych przejściach i podkreśla, że one same nigdy nie znikną. To krótkie rozdziały napędzały akcje powieści, ale i postaci, które choćby jak Lidia były mi znane z debiutu autorki. Ta historia jest inna, ale wciąż tak samo prosta i zarazem głęboka w przekazie. Jestem pod wrażeniem pióra i formy.
Niesamowity Szerlok Worms i niebieskie monstrum
Opowieść podręcznej. Powieść graficzna
Klub Świata Komiksu Egmont Polska na festiwalu „Komiksowa Warszawa 2021 - Start”!
W tym roku festiwal „Komiksowa Warszawa” odbędzie się w plenerze i będzie miał aż dwie odsłony. Pierwsza z nich, czyli „KOMIKSOWA WARSZAWA 2021 – START” wydarzy się w dniach 18-20 czerwca w warszawskim Ogrodzie Saskim przy okazji Pleneru Literackiego, a druga - „KOMIKSOWA WARSZAWA 2021 – META” – w dniach 9-12 września na Placu Defilad, podczas Warszawskich Targów Książki.
Dwór na Martwym Polu
Chociaż fantastyka jest dla mnie najbliższą dziedziną literatury, to jednak od czasu do czasu zaglądam też w inne gatunki, aby nieco odpocząć od kosmicznych ekspedycji czy fantastycznych opowieści spod znaku magii i miecza. Tym razem w moje ręce trafiła książka pod tytułem „Dwór na martwym polu” Joanny Pypłacz, która ku mojemu zaskoczeniu, okazała się w gruncie rzeczy powieścią grozy!
Joanna Pypłacz to Krakowianka z krwi i kości, z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania pisarka, literaturoznawczyni oraz fotograf. Uwielbia historię - co swoją drogą ma swoje ujście w powieści, osadzając akcję swojej książki w drugowojennym Krakowie -, muzykę klasyczną oraz wszystko, co dziwne i niesamowite. Dotychczas ukazało się sześć jej powieści oraz publikowała też swoje krótsze formy literackie w kilku antologiach opowiadań.
Jesteście ciekawi fabuły? Jak już wspominałem wyżej, autorka zabiera nas do Krakowa w roku 1941. Irena Kornacka, artystka i właścicielka kliniki lalek od dłuższego czasu oczekuje na wieści o losach swego męża, który jakiś czas temu został schwytany w ulicznej łapance. Niespodziewanie, otrzymuje zaproszenie od swej dawno niewidzianej krewnej sprawującej pieczę nad rodzinnym majątkiem w Uroczyskach. Gdy za radą bliskich postanawia przyjąć propozycję i opuszcza swe mieszanie na Dębnikach, by zamieszkać w oddalonym o setki kilometrów od miasta, powoli niszczejącym dworze, szybko uświadamia sobie, że w miejscu tym panuje przedziwna atmosfera, a pewne obszary jego historii objęte są ścisłą zmową milczenia. W pewnej chwili podjęte na własną rękę dochodzenie zaczyna wymykać jej się spod kontroli.
Książka ma swoje lepsze oraz gorsze momenty. I co najbardziej - nie chcę użyć słowa rażące, ale może... rzucające się w oczy - jest to, że mały spadek formy literackiej przypada na punkt, tak naprawdę, kulminacyjny. Powieść Joanny Pypłacz z początku mnie wciągnęła. Historia właścicielki pracowni lalek już sama w sobie budzi w czytelniku niemałe zainteresowanie. Motyw wojennego Krakowa, gdzie historia raczej nie należy to moich ulubionych dziedzin, tutaj jest ukazany bardzo fajnie. Akcja rozpoczyna się dość szybko, co też jest plusem. Później, jednak gdy fabuła zmierza do najważniejszego momentu, robi się jak dla mnie nieco nużąco. Motyw tajemnicy dworu, do którego przeprowadza się nasza bohaterka, jest nieco schematyczny, jest to coś, co mam wrażenie, już kiedyś czytałem, wiec przede wszystkim zabrakło mi tutaj efektu WOW. Samo zakończenie też zostawia kilka niedopowiedzeń, jednak w internecie znalazłem informację, że będzie kolejna część powieści, co też sporo tłumaczy.
Styl pisarski bardzo chciałbym pochwalić, jest to język bardzo poetycki, jednocześnie miły w odbiorze i pozwalający na gładkie przebrnięcie przez ponad 330 stron lektury. Ogólnie rzecz biorąc, książka nie jest złą powieścią, ale mam wrażenie, że pomysł nie został zrealizowany w stu procentach tak, jak miał. Momentami dzieje się zbyt dużo, innym razem znowu jest fabularnie nużąco. Samo rozwiązanie zagadki, także delikatnie rozczarowuje, ale myślę, że dam szansę drugiemu tomowi by rzucił nowe światło na pozostawione dla czytelnika furtki.
Wiedźma opiekunka
Często tak jest, że kiedy pochłonie cię jakaś historia, chcesz przeczytać ją od razu w całości. Dobrze jest, kiedy mamy taką możliwość, najgorzej, jednak kiedy musimy czekać. Na szczęście w przypadku tej historii możemy od razu zanurzyć się po sam czubek głowy. Wszystko dzięki temu, że wydawnictwo Papierowy Księżyc wznowiło serię o W.Rednej wiedźmie.
„Wiedźma opiekunka” to drugi tom z serii Kroniki Belorskich. Cykl ten opowiada o rudowłosej wiedźmie Wolhie Rednej, która przez swój płomienny temperament, trudny charakter i magiczny dar, ciągle pakuje się w kłopoty. Tym razem główna bohaterka ma jeszcze trudniejsze zadanie niż poprzednio. Musi przestać być sobą, a stać się kimś w granicach normy. Oczywiście nie normy uznawaną przez Wolhe. Rudowłosa wiedźma zdaje egzaminy końcowe, teraz tylko staż u króla Nauma i może ruszać w świat. Jednak plany trochę się komplikują, a mówiąc trochę mam na myśli to, że Wolha najpierw musi ocalić swoich przyjaciół (i najczęściej przy okazji nie stracić przez przypadek własnego życia), żeby potem móc robić cokolwiek innego. Nie ma wyjścia, musisz ruszać na odsiecz, za jedyną broń mając... swój trudny charakter.
Każdy, kto miał okazję poznać twórczość Olgi Gromyko, wie, że w jej powieściach nie brakuje dobrego humoru i wartkiej akcji. Kreacja bohaterów pozwala na zaangażowanie emocjonalnie w ich przygody. Od samego początku czujemy do nich sympatię, zwłaszcza do głównej bohaterki.
Wolha Redna bardzo kojarzy mi się z Liną Inverse z anime Slayers. Taki typ postaci nie jest czymś nowym. Jednak popularność zarówno Kronik Belorskich, jak i japońskiej animacji pozwala stwierdzić, że tacy bohaterowie są bardzo potrzebni do tworzenia zabawnych i wciągających historii.
Olga Gromyko w „Wiedźma opiekunka” pokazała, że ma pomysł na tę serię. Drugi tom w niczym nie ustępuję pierwszemu. Fabuła porywa od pierwszych stron, a ilość gagów i żartów sprawia, że ta historia pomimo ciężkich atrybutów magicznie unosi się w powietrzu. To magia, którą po prostu trzeba poznać.
Zapowiedź: Pan Kamienia Wschodu
Historia lubi zaskakiwać, a konsekwencje podjętych działań potrafią być nieprzewidywalne. Nie ma litości dla tej, która sprzeniewierza się surowym zasadom Królestwa. Jednak to ona jest iskrą, która rozpala płomień buntu. Gdy Aline, córka władcy Królestwa Żeglarzy, zostaje oskarżona o zdradę państwa, nie pozostaje nic innego, jak ruszać tam, gdzie istnieje szansa na przeżycie. Na Północ.
Opowiadania prawie wszystkie
„... Człowiek podlega aniołom czy ugina się przed śmiercią jeno przez słabość swojej wątłej woli”. Joseph Glanvill
Wracanie do klasycznych utworów literatury grozy sprawia ogromną przyjemność, zwłaszcza kiedy podane są one w bardzo atrakcyjnej formie. Edgar Allan Poe wyśmienicie potrafił wykreować klimat bazujący na bojaźni, lękach i niewiadomych, wprowadzić czytelnika w swoisty trans zmierzenia się z ciemną stroną niezidentyfikowanych mocy, przeprowadzić przez granicę między światem realnym a mistycznym. Nie potrzebował do tego bezpośredniości i krwawych opisów scen, a sugestywnie podsuwał elementy obrazów, z wyczuciem zapalał iskrę imaginacji, rozniecał żar poznawania, a potem pozostawiał odbiorcy przestrzeń do ukształtowania całości we własnych wyobrażeniach. Czasem prowadził delikatnie, z lekkim drżeniem napięcia, subtelnym powiewem mroku, kiedy indziej od razu zaczynał od górnego poziomu niepokojących emocji, aby prowadzić postaci na krawędź rozpaczy, szaleństwa, obłędu. Gdzieniegdzie dodawał szczyptę humoru albo wplatał złowieszcze myśli. Stawiał na moc słowa, dokładność znaczeń, poetyckie zgranie. Stopień intensyfikacji z przeżyciami narratorów zależał w dużym stopniu od wrażliwości i elastyczności myślenia odbiorcy, głębi zainteresowań śmiercią i nieśmiertelnością.
Edgar Allan Poe wykorzystał naturalną ciekawość człowieka, odwieczne zadawanie pytań, czy istnieje życie po śmierci, jaką przybiera formę, jak komunikować się z nieuchwytnymi bytami. Wchodząc w taką tematykę, podgrzewał demoniczną atmosferę, irracjonalną pułapkę karuzeli strachu. Idea ponownych wcieleń duszy stała się pretekstem do kreślenia opowieści łączących świat realny z nierealnym. Wyskakujący z obrazu koń, wchodzenie w ciało umierającej osoby, znaki obecności nieziemskich dowodów, zamglone zjawy wykazujące własną wolę, głosy zza grobu, przepowiednie na łożu śmierci. Zadziwiające, jak wielu bohaterów popadało we władzę przesądów i nocnych majaków. Ponurość odnajdywała się także w plastycznie opisywanych miejscach, choćby zamkowej scenerii ze strzelistą wieżą, osobliwych posiadłościach, zakładzie dla obłąkanych, strefach pogrzebania żywcem. Wplątał romantyczne nuty, uczucia pokonujące śmierć, wystawiające na próbę rozum, przywołujące fantastyczne wizje, złe przeczucia, natrętne urojenia dziwnych bytów, wielkie tajemnice i spekulacje metafizyczne. „Berenika” to fantastyczne narodziny gatunku horror, w którym wybujałe marzenia stały się wyłączną egzystencją. Jak wiele sekretów zapisuje nikczemne serce? Czy obłęd nie jest najwznioślejszym przejawem inteligencji?
Niewątpliwie Edgar Allon Poe potrafił dotrzeć do najmroczniejszej części ludzkich osobowości, osadzić w niezwykłych historiach, wywołujących dreszcze, stawiających rozum do konfrontacji ze skrajnymi emocjami, co najlepiej było widać w „Williamie Wilsonie". Fenomenalnie żonglował dowodami egzystencji. Pomysł na przeniesienia życia z człowieka na przedmiot, zaprezentowany w „Owalnym portrecie”, zaliczyłam do kreatywnych. Obecnie takie koncepcje nie zaskakują, oswoiła nas z nimi masowa kultura, ale to właśnie ona czerpie garściami z dorobku pisarza, powiela wzorce jego mrocznych opowieści. „Czarny kot” stał się pierwowzorem wielu historii zaglądających w najmroczniejszą część duszy człowieka, rodzenia się i intensyfikacji zła. Obraz zgnilizny w „Prawdziwym opisie przypadku p. Valdemara” zachwyca kapitalnym zakończeniem. Poe lubił stawiać czytelnika przed przewrotnymi i zaskakującymi finalnymi odsłonami opowiadań. Trzeba wspomnieć o kryminalnych opowieściach, z udziałem pierwszej w literaturze postaci detektywa, C. Auguste'a Dupina. „Zabójstwa przy Rue Morgue” wyznaczyły trendy promowania w mrocznej literaturze siły dedukcji, psychoanalizy, wchodzenia w osobowość i doświadczenia zabójcy. Do czego mogą doprowadzić wyrzuty sumienia związane z popełnioną zbrodnią?
Trzydzieści dziewięć opowiadań przemyślanie uporządkowano, zapewniono zgrabne przejścia między nimi, uwzględniając zbieżne kierunki klimatów.