listopad 27, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Forma

sobota, 07 maj 2016 20:10

Krótka instrukcja obsługi psa

Kiedy dziennikarz śledczy bierze się do pisania powieści opartej na faktach znanych mu z pracy, można się spodziewać kawałka soczystej prozy z pikantnym dodatkiem ściśle tajnych szczegółów. Tego też oczekiwałam od fabularnego debiutu Krzysztofa M. Kaźmierczaka, tym bardziej, że został on napisany na podstawie śledztwa w głośnej sprawie zabójstwa Jarosława Ziętary. Poprzeczka zawisła bardzo wysoko – czy autor ją przeskoczył?

„Krótka instrukcja obsługi psa" to faktycznie krótka historia porwania i zabójstwa dziennikarza, które uchodzi uwagi państwowych służb prawa i porządku, za to staje się obsesją księdza-byłego SB-ka, milicjanta w stanie spoczynku (obecnie detektywa), a także jego eksmałżonki, która doskonale odnalazła się w policji. Po drugiej stronie barykady stoją ludzie „bez twarzy" – „Dobry", „Zły", „Rus" i inni. Nie mają imion, nie mają charakterystyki, są po prostu wcieleniem zła. Państwo nie robi nic, by ich powstrzymać, a sprawa dziennikarza to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Nie trzeba być wróżbitą, żeby zrozumieć, że wysiłki zaledwie kilku osób dążących do odkrycia prawdy są z góry skazane na niepowodzenie... Prawda? To oczywiste stwierdzenie walczy z oczekiwaniem typowo powieściowego happy endu, a rezultat musicie już poznać sami. Jeżeli, oczywiście, zechcecie.

Z dystansem podchodzę do blurbów, ale trudno się oprzeć urokowi zapowiedzi: „Zaskakująca intryga, filmowe tempo i zwroty akcji". Możecie więc wyobrazić sobie moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że intryga nie ma w sobie nic zaskakującego, a tempo spowalnia kompletna nieokreśloność, w której dryfują wydarzenia (brak nazwisk, nazw miejscowości, brak jakiegokolwiek konkretu – są jacyś ludzie, jakieś ustawy, jakieś zarzuty, nawet zabójstwo jest zaledwie „jakieś"). Z kolei zwroty akcji, jakkolwiek istnieją, zostały przez autora skutecznie zamordowane brakami warsztatowymi. Książka sprawia wrażenie bardzo wstępnego szkicu powieści, takiego, który nie tylko nie widział redakcji i korekty, ale nawet czytelnika testowego.

Ot, spójrzmy na zdanie ze strony 67: „Powiedziała mu, że według niej z dużym prawdopodobieństwem autor [anonimu] nie był mitomanem, tylko faktycznie dysponował informacjami dotyczącymi sprawy Dziennikarza i interesowaniem się nim przez Służbę". To zdanie dobrze obrazuje główne grzechy tej powieści:

1)      Brak imion i nazwisk (z nielicznymi wyjątkami). Można, owszem, nazwać bohaterów po prostu Ona, On, Dziennikarz, Ten Zły, tylko że żeby taki zabieg wybronić, potrzeba ogromnego kunsztu pisarskiego. Inaczej czytelnik dostaje nadmiar zaimków i śladowe ilości konkretów.

2)      Niedobór konkretów wiąże się z wieczną niepewnością. Mamy więc określenia takie jak „duże prawdopodobieństwo", „może warto spróbować", „pewien problem". Co jest nie tak z tymi sformułowaniami? Same w sobie nie są złe, ale nadmiar nieokreśloności to najgorsze, co może spotkać powieść sensacyjną (a do takiej „Krótka instrukcja..." aspiruje). W takich utworach nie ma miejsca na wahanie, ma się lać krew, ma być dużo akcji, strzelanin, pościgów i niewiele czasu na refleksję. Tymczasem wskutek nieokreśloności to właśnie refleksja dominuje, co gorsza, nie prowadzi ona kompletnie do żadnych wniosków, a sformułowania wyrażające niepewność nie wyglądają na użyte celowo, by czytelnik zastanowił się nad historią, lecz stanowią element maniery pisania autora.

3)      Styl. Powieść różni się od informacji prasowej. Takie zdanie mogłoby ostatecznie przejść w prasie (chociaż „interesowanie się" brzmi jak okropna nowomowa), ale dla powieści sensacyjnej, która winna kipieć od emocji, jest zdecydowanie zbyt suche. Za dużo informacji, za mało emocji, na poziomie strukturalnym zaś przeszkadza konstrukcja rzeczownikowa oraz sformułowanie typowe dla bardziej formalnych tekstów („dysponował informacjami"). Czy naprawdę nie brzmiałoby lepiej: „...nie był mitomanem, tylko faktycznie wiedział coś o sprawie Dziennikarza i o tym, że interesuje się nim Służba"?

Na przykładzie jednego zdania widać, czego można się po „Krótkiej instrukcji..." spodziewać. Niestety, przerabianie reportażu na powieść nie polega na usuwaniu wszelkich nazw własnych i mamieniu czytelnika ochłapami, jak gdyby chciało się powiedzieć: „a jeśli chcesz wiedzieć, co dokładnie się wydarzyło, przeczytaj moją książkę o sprawie, która stała się kanwą tego tekstu". To tak po prostu nie działa. Wymęczyłam się przy tej powieści, skończyłam ją z poczuciem znudzenia i rozczarowania. Podczas lektury nie martwiłam się o bohaterów (byli mi najzupełniej obojętni), nie skakała mi adrenalina (styl zdusił w zarodku wszelkie napięcie), nie interesowało mnie, co będzie dalej. Doczytałam tylko z poczucia obowiązku, a to chyba najgorsza możliwa rekomendacja dla książki. Jeżeli macie wolne popołudnie, lepiej poczytajcie o samej sprawie Jarosława Ziętary, na pewno będzie to bardziej emocjonująca lektura niż „Krótka instrukcja obsługi psa".

Dział: Książki
piątek, 06 maj 2016 17:22

"Alive. Żywi" Scott Sigler

2 czerwca na półki sklepowe trafi powieść "Alive. Żywi" Scotta Siglera. 

Dział: Książki

Dwanaście dni po premierze oczekiwanego filmu "Kapitan Ameryka. Wojna bohaterów", czyli 18 maja, nakładem wydawnictwa Egmont ukaże się pierwszy tom nowej serii komiksowej – "Uncanny Avengers", pt.: "Czerwony cień", w którym czytelnicy poznają historię sojuszu i wspólnej walki Avengersów i X-Menów.

Dział: Komiksy

Portal Games rozpoczyna przedsprzedaż gry Szalone Wózki. Akcja gry toczy się w świecie fantasy, w którym żyją krasnoludy, elfy, gobliny, mumie i wiele innych ras. W świecie, który całkowicie dał się pochłonąć przez najpopularniejszy sport jakim są wyścigi Szalonych Wózków!

Dział: Bez prądu
piątek, 29 kwiecień 2016 11:59

Szalejący dżokerzy

„Szalejący dżokerzy" stanowią trzecią odsłonę serii „Dzikie karty", w skład której wchodzą książki napisane pod redakcją George R. Martina. Znany pisarz do współpracy nad stworzeniem najnowszego tomu zaprosił siedmiu autorów. Tym razem jednak po raz pierwszy mamy do czynienia z powieścią mozaikową, a nie połączonymi fabularnie opowiadaniami.

Jako, że jest to moje pierwsze spotkanie z tym uniwersum, potrzebowałam chwili by wejść w ten świat i oswoić się z jego bohaterami, zwłaszcza, że co rusz przenosimy się w inne miejsce i towarzyszymy innej postaci. Mnogość imion może przytłoczyć, ale w końcu oswajamy się z realiami i płyniemy z nurtem oczekując powrotu do danego bohatera, by jak najszybciej przekonać się, co się stanie dalej. Akcja rozgrywa się 15 września 1986 roku, czyli w czterdziestą rocznicę pojawienia się Wirusa Dzikiej Karty. Owy wirus za sprawą mutacji genowych obdarzył część ludzi nadnaturalnymi mocami, tych nazywamy Asami. Tych, których przyprawił o deformacje ciała i umysłu nazywamy natomiast dżokerami. Z racji wspomnianego święta, Nowy Jork pełen jest tłumów, które przybyły by uczcić hucznie ten wyjątkowy dzień. W mieście nie jest jednak bezpiecznie, ponieważ mag Astronom, znany czytelnikom z poprzedniej części, pragnie dokonać zemsty na tych, którzy pokonali go ostatnim razem.

Pojawiające się postaci, podzielić możemy na te, które stoją po jasnej stronie mocy i czarne charaktery. Przy czym każdy z bohaterów może pochwalić się zdolnościami niedostępnymi dla zwykłych śmiertelników. Pośród superbohaterów znajdziemy między innymi Fortunato, alfonsa, który czerpie swą moc z seksu, Jacka zmieniającego się w aligatora, czy Trampulę potrafiącą kontaktować się ze zwierzętami i wydawać im polecenia. Do wielu z tych postaci szybko się przyzwyczajamy, bądźmy jednak gotowi na to, że jak to bywa w przypadku Martina, osoby giną tutaj dość często. Główną oś fabularną stanowią zmagania grupy bohaterów z czyhających na nich widmem śmierci i zagrożenia w postaci Astronoma. W tle toczą się jednak równie istotne wątki, takie jak tajemniczy dziennik magnata zamieszanego w ciemne sprawki, czy wątek miłosny Tachiona i Ruletki. Dla nieznający uniwersum, dodam jedynie, że ten pierwszy to kosmita obwiniający się za to, czego dokonała jego rasa, odpowiedzialna za powstanie wirusa, Ruletka natomiast jest jedną z Asek. Nikogo nie powinna dziwić również ilość erotyki, przemocy oraz wulgaryzmów. Z tej przyczyny „Szalejący dżokerzy" to lektura raczej dla starszych czytelników.

Koncept stworzenia książki przez siedmiu pisarzy to ciekawe, choć trudne zadanie. Efekt jest jednak więcej niż zadowalający. Sporo w tym zapewne zasługi George R.R. Martina, który podjął się opracowania końcowego kształtu powieści, przyciął gdzie trzeba lub wygładził niedociągnięcia w postaci dublowania się obecności poszczególnych bohaterów lub wpadek logicznych. Style pisarskie raczej nie różnią się od siebie diametralnie, przez co mamy wrażenie spójnej całości. „Szalejący dżokerzy", to fantastyka na przyzwoitym poziomie. Jeśli zamierzacie rozpocząć swoją przygodę z tą serią, od tomu z numerem trzy, to potwierdzam, jak najbardziej można. Ja się uzależniłam i czekam na kolejną część, która pojawi się już w maju.

Dział: Książki
wtorek, 26 kwiecień 2016 14:00

Kutnowskie Dni Fantastyki 19 - 22 maja 2016 r.

Kutnowskie Dni Fantastyki to impreza przygotowana z myślą o wszystkich pasjonatach gatunku fantasy i science fiction.

Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Kutnie przygotowała szereg atrakcyjnych wydarzeń (od 19 do 22 maja) skierowanych do odbiorcy w każdym wieku.

W tym roku będą to m.in.: spotkania autorskie, koncerty, parada i konkurs cosplay, tworzenie muralu na żywo, turnieje gier komputerowych i planszowych, wykłady i panele.

Dział: Patronaty
czwartek, 21 kwiecień 2016 01:17

Fragment: "Inwazja na Tearling"

Rozdział 1

Hall

Było niemal pewne, że druga inwazja Mort będzie wyglądała jak rzeźnia. Po jednej stronie stała pierwszorzędna armia mortmesneńska uzbrojona w najlepszą broń, jaką widział Nowy Świat, dowodzona przez człowieka, który nie zawaha się przed niczym. Po drugiej stro- nie stała armia tearlińska: czterokrotnie mniejsza, uzbrojona w tanie żelazo, które nie wytrzymałoby uderzenia solidnej stali. Szanse Tear- lingu nie były niewielkie. Były katastrofalnie małe. Nikt nie widział możliwości ucieczki przed tragedią.

Dział: Książki
wtorek, 19 kwiecień 2016 07:35

"Domek" - nowa gra wydawnictwa Rebel

20 maja swoją premierę będzie miała nowa gra wydawnictwa Rebel - "Domek", w której gracze mają okazję zaprojektować i wykończyć własny dom. Informacje poniżej.

Dział: Bez prądu
środa, 13 kwiecień 2016 18:28

Wydawnictwo Jaguar zapowiada "Gen Atlantydzki"

„Gen Atlantydzki" to pierwsza cześć trylogii „Zagadka pochodzenia". Powieść sprzedała się w ilości ponad miliona egzemplarzy, przetłumaczona została na 20 języków, a w krótce zostanie zekranizowana.

Dział: Książki
środa, 13 kwiecień 2016 18:21

NIET: Przedsprzedaż ruszyła

Ruszyła przedsprzedaż gry planszowej NIET!. Wydawnictwo Portal Games informuje, że cena gry w przesprzedaży wynosi 65 złotych.

Dział: Bez prądu