Rezultaty wyszukiwania dla: Forma
Bramy Światłości. T. 3
Pech potrafi być niezwykle utrudniającym życie elementem ludzkiej egzystencji. Czasami można odnieść wrażenie, że nie sposób się go pozbyć, a osoba będąca pod jego wpływem może albo się z nim pogodzić, albo spróbować wyzwolić się spod jego wpływu. Jak to zrobić? Wystarczy uświadomić sobie, że przecież nie można mieć cały czas pod górę, a los w każdej chwili może się odwrócić. Wiara w siebie i we własne możliwości oraz przyjaciół, których ma się obok siebie może naprawdę zdziałać cuda.
Abaddon w towarzystwie Lampki ponownie dołączają do wyprawy, a w serca podróżników wlewa się nadzieja na pozytywne zakończenie ich wędrówki. Wielki Erg jest coraz bliżej, a pytanie czy znajdą w końcu to, po co tak naprawdę przyszli, zdaje się wisieć nad każdym uczestnikiem tej niebezpiecznej podróży. Tymczasem pod pozostawionym na stanowisku pana Głębi, Razjelem zaczyna palić się grunt. Nergal – szef Kongregacji Kary, Kaźni i Wiecznej Miłości, bierze sobie za cel odkrycie tajemnic, które od jakiegoś czasu oplatają szczelną nicią Pałac Pięści. Czy Modowi i Aspaniaszowi uda się ściągnąć Lucka do Głębi nim ta zacznie drżeć w posadach?
Są dwa rodzaje pożegnań książkowych. Jedne przynoszą ulgę i sprawiają, że czytający odkładając daną pozycję na półkę przysięgają sobie, że więcej po nią nie sięgną. Drugie powodują prawdziwego czytelniczego kaca, którego wyleczyć może albo nowa seria, albo ponowne zagłębienie się w tej dopiero, co pożegnanej. W moim przypadku koniec Bram światłości wywołał prawdziwy smutek, ponieważ naprawdę trudno rozstawać się z bohaterami, dzięki którym przeżyło się wspaniałe przygody, czasem złościło z powodu popełnianych przez nich głupot, czy truchlało ze strachu o ich los.
Maja Lidia Kossakowska niezmiennie zachwyca swoim stylem pisania i wiedzą. Czytelnicy uwielbiający barwne i szczegółowe opisy, istoty nie z tego, ani nawet nie z tamtego świata (psy-siekierki, katoblepasy, peryty i in.) oraz charakterne, oryginalne postacie, z pewnością nie będą się nudzić podczas lektury, a na pewno nie przerazi ich jej objętość – 658 stron.
Oczywiście kilka razy biedny odbiorca może przeżyć stan przedzawałowy. O ile wyprawa do Stref Poza Czasem ma Daimona, który posiada zdecydowanie więcej żyć niż Nefer za swojego życia, o tyle Razjel jest zmuszony polegać wyłącznie na swoim sprycie, magicznych umiejętnościach i ukochanym widmokocie Asmodeusza. Świetlisty i Głębia? Połączenie nader wątpliwe, a jeśli dodać do tego zniwieściałego i zazdrosnego Nergala czekającego tylko na niewielkie potknięcie "Imperatora", dostaje się solidną dawkę stresu (czytanie "przez palce" mile widziane).
Co jest jeszcze takiego niezwykłego w tym cyklu? Ludzkie oblicze tych, którzy powinni być nieomylni, odważni i przede wszystkim święci. Aniołowie wcale tacy nie są, wręcz przypominają dzieci błądzące po omacku, popełniające błędy, którym nieobce są rozpacz, żal, lęk czy panika. To sprawia, że czytający nigdy nie wie, jak zachowają się w danej sytuacji i czego mogą się po nich spodziewać.
Szczerze mówiąc jedyne, do czego mogłam się przyczepić, to zbyt mało pobytu w samym Królestwie w towarzystwie Gabriela i zdecydowanie za mało Asmodeusza, który jest jednym z moim ulubionych demonów, ale przecież nie od dziś wiadomo, że coś musi być kosztem czegoś.
Zakończenie jest w pełni satysfakcjonujące (i wzruszyłam się z powodu Nefera – autentycznie), a glosariusz znajdujący się na końcu książki pomaga uporać się z nadmiarem informacji dotyczących starożytnych bóstw, istot czy przedmiotów.
Pozostaje mieć nadzieję, że autorka jeszcze kiedyś powróci do Zastępów Anielskich, by ponownie zabrać czytających do tego niesamowitego i pełnego niespodzianek świata.
Amelka Kieł i Złodziej Wspomnień - zapowiedź
Witajcie w Nokturnii po raz trzeci!
Amelka Kieł jest już dorastającą wampirzycą! Za kilka dni zaledwie na Dyniowym Pustkowiu odbędzie się całonocne przyjęcie z okazji jej jedenastych urodzin. Gości zjedzie się z pewnością niemało. Wszak Amelka wraz z Dyńką, Florką, Kostkiem i księciem Tadżinem dopiero co doprowadzili do sojuszu między Królestwami Mroku i Światła, a Świetliste i Mroczne Istoty nie są już wrogami, lecz przyjaciółmi.
Wracać wciąż do domu
Wznowienia powieści i opowiadań Ursuli Le Guin to prawdziwy rarytas dla fanów autorki. Wielkoformatowe, w twardej oprawie i z prostą, symboliczną grafiką nie tylko cieszą oko, ale też zapewniają doskonałą lekturę. Wracać wciąż do domu to czwarty z kolei tom, doskonale uzupełniający te poprzednie.
Książka dzieli się na pięć część, chociaż tak właściwie można ją podzielić na trzy. Znajdziemy w niej trzy powieści wchodzące w skład trylogii Kroniki Zachodniego Brzegu, tytułowe Wracać wciąż do domu oraz niewydane wcześniej w Polsce Międzylądowania. Na marginesie warto wspomnieć, że z dwie z części Kronik... także ukazały się w tym tomie po raz pierwszy w naszym kraju.
W skład Kronik... wchodzą powieści Dary, Głosy i Moce. Ich akcja toczy się w bliżej nieokreślonym świecie, w którym magia niby nie jest rzeczą oczywistą, lecz żyją w nim ludzie obdarzeni niezwykłymi umiejętnościami. Niektórzy potrafią przywoływać zwierzęta, inni nawet z dużej odległości mogą coś zniszczyć lub kogoś zabić. Każdy dar jest więc nie tylko błogosławieństwem, ale też wiąże się z dużym obciążeniem.
Każda z część Kronik toczy się w innym regionie, każda ma też innych bohaterów, mimo że ostatecznie wszystkie są ze sobą splecione. Poznajemy w nich kolejno parę młodych ludzi obdarzonych darami, z których nie chcą korzystać, dziewczynę żyjącą w mieście okupowanym od kilkudziesięciu lat przez najeźdźców z pustyni oraz młodego niewolnika, którego życie wywraca się do góry nogami po tym, gdy spotyka go osobista tragedia, a ze względu na swój status nie ma prawa dochodzić sprawiedliwości.
W zamierzeniu i w licznych opisach Kroniki Zachodniego Brzegu są przedstawiane jako powieści młodzieżowe, ale wcale ich tak nie odebrałam. Klimatem skojarzyły mi się nieco z Ziemiomorzem, mimo że ich charakter i sam świat są odmienne. Ich bohaterów, mimo że są młodzi wiekiem, spotyka los nie do pozazdroszczenia. Są świadkami i ofiarami brutalności, okrucieństwa i zwykłej ludzkiej niegodziwości, która eskaluje, jeśli tylko pozostaje bezkarna. Nie ukrywam też, że chętnie poznałabym dalszy ciąg, dlatego wielka szkoda, że już nie ma na to szansy.
Interesujące ze względu na formę jest tytułowe Wracać wciąż do domu, chociaż przyznaję, że w mojej subiektywnej ocenie była to najsłabsza część z wszystkich powieści Le Guin, jakie miałam okazję czytać. Jest to na poły fabularna historia ludu Kesh, w której opowieści przeplatają się z zapiskami antropologicznymi, wierszami i legendami. Sama koncepcja świata jest niebanalna i charakterystyczna dla autorki, jednak właściwie brak akcji w pewnym momencie nuży i lekturę tej akurat części trzeba sobie dawkować.
Wreszcie całość wieńczą wspomniane wcześniej Międzylądowania, zbiór opowiadań, z których każde przedstawia inny świat, tak bardzo jednak podobny do naszego. Niektóre są lżejsze, inne mają znacznie poważniejszy i cięższy wydźwięk, a jednak mimo krótkiej formy, zapadają w pamięci. Są wśród nich opowieści o narodzie, w którym zdolność mówienia zanika wraz z wiekiem i mowa jest domeną jedynie najmłodszych. Jest też zaawansowany technologicznie, lecz biedny świat, żegnający się kolejno z kolejnymi gatunkami zwierząt, a także miejsce, gdzie można spotkać ludzi nieśmiertelnych i leżące w ziemi diamenty, a jednak przesiąknięty melancholią i daleki od raju.
Zbiór liczy blisko 1200 stron, może więc stanowić wyśmienitą lekturę na dobrych kilka wieczorów. Teksty są utrzymane w charakterystycznym dla autorki stylu i pod fasadą fantastyki pokazują prawdziwą naturę człowieka, z tym co w nim najlepsze, ale i najgorsze. Dla każdego fana twórczości Ursuli Le Guin to pozycja obowiązkowa.
Zwierzęta, które zniknęły. Atlas stworzeń wymarłych
Świat pełen jest stworzeń, które każdego dnia żyją sobie gdzieś obok nas i tworzą z ludźmi spójną całość. Dzieci od pierwszych chwil pochłaniania wiedzy poznają kolejno te domowe i te bardziej tropikalne zwierzaki. Uczą się ich wyglądu, pochodzenia i codzienności, by móc w pełni zrozumieć otaczający ich świat. Na to, jak w tej chwili wygląda flora i fauna na ziemi składało się wiele czynników, a każde zwierze ma swoich przodków. Co jednak z tymi zwierzętami, które już nie istnieją? Czy jesteśmy w stanie odtworzyć ich wygląd, zachowanie i charakterystyczne cechy ich gatunku?
Nikola Kucharska już jakiś czas temu zagościła w sercach dzieci książką „Opowiem ci mamo, co robią koty”, a teraz powraca z książką, w której główną rolę grają zwierzęta wymarłe. Autorka nie poskąpiła nam wiedzy i stworzyła atlas, który poprowadzi nas przez świat, w którym ptak dodo czy syrena morska to nic nadzwyczajnego.
Już od pierwszego rzutu okiem czytelnik czuje, że spotkanie z tą książką będzie przeżyciem niezwykłym i niezapomnianym. Twarda oprawa i spory format gwarantują trwałość i przejrzystość, a uwierzcie, jest co oglądać. Ciekawe i jakże realne ilustracje wprowadzają w świat tak mało znany nawet nam dorosłym. Ich dokładność nieraz nas zaskoczy i przykuje wzrok na dłuższą chwilę.
Jeśli ilustracje to dla was za mało, to nic straconego, autorka bowiem zadbała o zaplecze pełne wiedzy spisanej w dogodny sposób. W książce nie tylko można znaleźć pełną charakterystykę wszystkich wymarłych stworzeń, ale dowiedzieć się również, w jakiej żyły erze i co było przyczyną ich wyginięcia. Gratką dla mnie okazała się część, która ukazuje wymarłe gatunki z niedalekiej przeszłości i te, którym grozi to w najbliższym czasie.
Zwierzęta, które zniknęły to idealne kompendium wiedzy dla małych miłośników zwierząt, ich historii i odkrywania tego, co za nami. Jeśli dzieciaki fascynują się przeszłością, paleontologią i zwierzętami, bez problemu odnajdą się w tej publikacji. To kompleksowe i konkretne podejście do tematu, dzięki czemu nasze dzieci i my wraz z nimi zdobędziemy wiedzę, która przyda się nie tylko w szkolnych murach.
Myślę, że dzieciaki w grupie 7 lat i więcej doskonale odnajdą się w przygodzie, jaką jest czytanie tej książki. Sami musicie się przekonać czy wilk straszny był przerażający tylko z nazwy, jakie muzea mogą poszczycić się największą kolekcją skarbów z tamtych lat i kto jest odpowiedzialny za wymarcie choćby poczciwego dodo? Ale pamiętajcie, że ta podróż będzie długa i niezwykle wciągająca, a lista gatunków, jakie poznacie, jest imponująca.
Więź. Trylogia Mocy i Szału - zapowiedź
Pełna pasji opowieść o mocy i szale, o miłości silniejszej niż czas.
Korzystając z ferii zimowych, Alicja, warszawska maturzystka, postanawia wybrać się w Bieszczady, jednak zupełnie nie spodziewa się dramatycznej zmiany pogody i przez swoją lekkomyślność ulega poważnemu wypadkowi. Zostaje szczęśliwie uratowana przez mieszkającego samotnie w okolicy Wiktora, mającego za towarzysza jedynie wielkiego, szarego wilczarza.
Uwięzieni w wielodniowej śnieżycy Alicja i Wiktor zaczynają zbliżać się do siebie i zauważać, że choć wydają się pochodzić z kompletnie różnych światów, to jednak łączy ich o wiele więcej, niż którekolwiek z nich mogło przypuszczać. I chociaż zaczyna się między nimi rodzić uczucie, starają się z nim walczyć, bo każde z nich nosi w sobie tajemnicę i dziedzictwo, mogące okazać się zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem.
Więź to rozgrywająca się w malowniczym otoczeniu zasypanych śniegiem, zimowych Bieszczad, pełna magii historia o przeznaczeniu i miłości dwojga ludzi, których z pozoru dzieli niemal wszystko. To opowieść o mocy i szale, o więzi większej niż czas, i sekretach, skrywających mrok i niebezpieczeństwo...
Neverworld Wake - zapowiedź
Pięcioro przyjaciół. Tylko jedno z nich może przeżyć.
Komu uda się wyrwać z koszmarnej otchłani?
Jaką cenę będzie musiał zapłacić?
Wyjątkowy, porywający thriller, w którym czas zapętlił się
w wiecznym powtórzeniu.
Beatrice i pięcioro jej najlepszych przyjaciół tworzyli świetną ekipę. Ale wszystko zmieniła tajemnicza śmierć Jima, chłopaka Beatrice.
Bee czuje, że nigdy nie pozna prawdy, jeśli nie spotka się z przyjaciółmi. Nie rozmawiała z nimi przez rok od dramatycznych wydarzeń. Podejrzewa, że wiedzą znacznie więcej, niż chcą zdradzić.
Ana
Bezsilność dopada każdego z nas. Czasem spowodowana jest samotnością lub ogromem problemów, jakie niesie życie a czasem to zlepek przypadkowych zdarzeń, które mogą nas złamać lub zmusić do działania. Podejmujemy wtedy walkę ze wszystkimi i o wszystko, tylko czy warto, gdy na polu bitwy zostajesz sam, bez wsparcia, za to z nożem wbitym w plecy?
Ana Tramel nie tak dawno mogła się pochwalić wysoką pozycją zawodową, jednak czasy prawniczej świetności powoli skrywają się za mgłą. Pewne wydarzenia z przeszłości wpędziły ją w problemy z alkoholem, lekami i seksem, a dużą kancelarię zastąpiła małą niezależną prowadzoną przez przyjaciółkę. Jej spokojne życie zaburza telefon od dawno niewidzianego brata. Alejandro nie tylko zamordował właściciela kasyna, ale i przegrał tam blisko milion euro. Choć wszystko świadczy przeciwko mężczyźnie, Ana postanawia mu pomóc. Początkowo u jej boku stają: stary detektyw, początkująca prawniczka i stażysta uzależniony od hazardu, a sprawa pełna zawirowań i tajemnic przynosi im poważne kłopoty, wszak kobieta wytacza działa przeciw potężnemu koncernowi z branży gier liczbowych. Kobieta się nie poddaje, nawet wtedy, gdy zostaje na placu boju sama.
Okładka. To ona przemówiła do mnie jako pierwsza. Ciemna z elementami czerwieni była gwarancją napięcia, niepewności i tajemnic. Czy niemal tysiąc stron spełniło moje oczekiwania i wrażenia wywołane okładką?
Powieść Roberta Santiago to zaskoczenie z rodzaju tych miłych. Od pierwszych stron czytelnik połyka haczyk zainteresowania i obdarza sympatią tytułową Anę. Zaskoczenie nie opuszczało mnie nawet na moment. Konkretna i bardzo przemyślana konstrukcja powieści nie pozwala na chwilę wytchnienia, ale i uprzyjemnia czytelnikowi czas spędzony z tym tytułem. Na każdym kroku widać ciekawie poprowadzone wątki, ukryte niczym ciemne miejskie uliczki, które wywołują dreszcz niepokoju, gdy wasze nogi was tam zaprowadzą. Tu jest podobnie, autor rozstawia małe pułapki i tak kręci czytelnikiem, by ten ani ułamka sekundy nie spędził na rozmyślaniu o odłożeniu powieści. Po prostu ciężko się od niej oderwać, co stanowiło spore wyzwanie, gdyż zmuszona byłam podczytywać ją po kilka rozdziałów.
Żadna z nich [wizji] się nie urzeczywistniła. Tej nocy nikt, żywy czy martwy, nie wszedł do mojego pokoju.
Byłam sama. Z moimi lękami. Z bólem w piersi i w wielu innych częściach ciała, w głowie i, za przeproszeniem, w duszy. Wiedziałam, że muszę podjąć jakąś decyzje.
Powiedziałam sobie: nigdy więcej skrótów ani półśrodków.
Nie odczujecie gabarytu Any. Gwarantuje, że gdy tylko poznacie świat, w którym przyszło żyć Anie Tramel i poznacie ją samą, ilość rozdziałów będzie zaskakująco mała. Tu wszystko współgra ze sobą, dając czytelnikowi ucztę, która nie raz sprawi, że szeroko otworzy oczy z niedowierzaniem. Opisy w niezwykle dosadny sposób przenoszą w sam środek akcji, a bohaterowie to kunszt sam w sobie. Ich świetna kreacja i rozbudowana charakterystyka to ogromny plus całości. Zaskoczyło mnie to, że pomimo tak wielu informacji dotyczących poszczególnych bohaterów, tak właściwie o Anie wiemy bardzo mało, nie mamy pojęcia o jej prawdziwych uczuciach i kierunku myśli, co jeszcze bardziej podsyca ciekawość i niemal chciwość w zbieraniu każdego okruszka danego przez Roberta Santiago do naszej dyspozycji.
Kilkanaście godzin dobrej, wartkiej akcji, pełnej tajemnic i niedopowiedzeń jest świetnym tłem dla postaci głównej bohaterki. Czytelnik może podziwiać jej wewnętrzną siłę i to, z jaką zaciętością prze ku obranemu celowi mimo wielu przeciwnościom, jakie napotka na swojej drodze. Jej zaangażowanie w sprawy i umiejętność odczytywania prawdziwych intencji innych jest bardzo ciekawa.
Autor w swej powieści ukazał ciemną i jakże rozbudowaną stronę biznesu, który poraża skalą działania i zepsuciem obecnym w środowisku. Hazard to nie tylko ogromne pieniądze, ale i uzależnienie, samotność i strata, to siła odbierająca człowiekowi wszystko. Roberto Santiago dość mocno nakreśla siłę rażenia tego zjawiska i uświadamia, że nie są to skrajne przypadki, a coraz większa moc sprawcza w życiu współczesnego społeczeństwa, gdzie przestaje się liczyć drugi człowiek, tracąc wartość na rzecz władzy i pieniędzy.
Ana to przede wszystkim porywający i niesztampowy kryminał, który porwie między swoje strony nie tylko miłośników gatunku. Trzyma w napięciu, pokazuje różne oblicza ludzi i daje czytelnikowi możliwość oceny tak ogromnej machiny od środka. Jestem pod wrażeniem stylu, w jakim została opowiedziana ta historia i emocji, jakie potrafiła ze mnie wyciągnąć. Nie ma co się bać ilości stron, czy przypisania gatunku. Myślę, że Ana z łatwością obroni się sama i spodoba się wam równie mocno co mi.
Cujo
“Cujo” to powieść, którą Stephen King napisał w 1981 roku, a która to w Polsce ukazała się 13 lat później. Określa się ją jako horror, choć z gatunkiem tym nie ma zbyt wiele wspólnego.
Z pozoru jest to intrygująca historia o psie zarażonym wścieklizną i panice, jaką wywołał u mieszkańców małego miasteczka, lecz w praktyce to niewiarygodnie nudna, przewidywalna i kiepsko napisana powiastka.
Przez większą część książki nie dzieje się absolutnie nic. Czytelnik otrzymuje zlepek nieistotnych wydarzeń i informacji, które nie zachęcają do kontynuowania lektury. “Cujo” to jedna z tych historii, której potencjał został całkowicie pogrzebany. Nie można odmówić Stephenowi Kingowi fenomenalnych i bardzo oryginalnych pomysłów, a także mistrzowskiego ukazania psychiki psa oraz zmian zachodzących w jego zachowaniu. Cujo to jedyny bohater, który ciekawi i intryguje, a przy tym wywołuje ogrom emocji. To jedna z niewielu zalet ukończonej 37 lat temu powieści.
Z żadną z pozostałych postaci nie można się w jakikolwiek sposób zżyć czy utożsamić, choć Stephen King uraczył swoich fanów naprawdę ogromnym wachlarzem charakterów. Znajdzie się tu mechanik ze skłonnościami sadystycznymi; kobieta dotknięta przemocą domową; małżeństwo z problemami; a nawet mężczyzna, który nie może i nie chce wyrwać się ze szponów nałogu. Ta różnorodność została jednak zabita przez zbyt wielką ilość problemów, która dotyka absolutnie każdego bohatera. Nie ma tu postaci, która w jakikolwiek sposób cieszyła się życiem, przez co całość staje się lekko monotonna i mało wiarygodna.
Największą wadą “Cujo” jest język, którym posługuje się autor. Skrajnie ordynarny, wręcz rynsztokowy. Niestety kompletnie nie pasuje on do kontekstu, zwłaszcza gdy czytelnik ma do czynienia z historią opowiedzianą z perspektywy narratora trzecioosobowego. Nieustanne powtarzanie niesmacznych i obelżywych sformułowań sprawia, że nawet najbardziej wytrwali miłośnicy literatury mogą nie dotrą do zakończenia, które jest niebywale wręcz przewidywalne i niesatysfakcjonujące.
Niewiele znaleźć tu można z horroru. Klimat został zniszczony po kilkudziesięciu stronach, brakowało również elementu, który wzbudzałby u czytelnika dreszcz emocji lub lęku. Całość ocenić można jako bardzo podrzędną opowieść, której nie warto poświęcać swojego cennego czasu.
Odrodzenie tom 4: Ucieczka do Wisconsin- zapowiedź
Pewnego dnia w prowincjonalnym Wisconsin zmarli wracają do życia. Detektyw Dana Cypress musi się zmierzyć z natrętnymi mediami, religijnymi fanatykami i rządową kwarantanną. Tymczasem śledztwo w sprawie tajemniczego zabójstwa jej odrodzonej siostry zatacza coraz szersze kręgi, trop prowadzi aż do Nowego Jorku. Kontynuacja przebojowej serii autorstwa goszczącego wielokrotnie na liście bestsellerów "New York Timesa" Tima Seeleya oraz nagrodzonego Eisnerem rysownika Mike'a Nortona, uzupełniona o materiał dodatkowy.
Zawiera zeszyty #18-23 oraz "Chew/Odrodzenie" #1.
Nienawidzę Baśniowa tom 2: Fujowy żywot - zapowiedź
Bestsellerowy autor i zdobywca Nagrody Eisnera, Skottie Young ("Na szczęście mleko", "Czarnoksiężnik z Oz", "Little Marvel") w kontynuacji popularnej serii "Nienawidzę Baśniowa" – prawdopodobnie najdonioślejszego przykładu fikcji literackiej od czasu wynalezienia języka albo i nawet zarania całej ludzkości.
Dołącz do Gert, która wciąż tkwi w Baśniowie. I choć stara się w fuj, by jakoś wrócić do domu, to w jej misji pojawiają się kolejne opóźnienia. Bo na przykład zostaje królową świata, którego nienawidzi! Albo znajduje sobie nowego kumpla Duncana, obrywa po gębie od prawdziwej ślicznotki, podejmuje decyzje, które mogą doprowadzić do kresu Baśniowa.