Rezultaty wyszukiwania dla: Fantasy

wtorek, 16 luty 2016 00:18

Kamień i sól

Jak daleko byłbyś w stanie posunąć się by ocalić osobę, którą kochasz? Czy wziąłbyś udział w śmiertelnie niebezpiecznym wyścigu? Główna bohaterka powieści Vitorii Scott tak właśnie zrobiła. Jest gotowa na każde poświęcenie byleby tylko uratować starszego brata.

Tella pokonała już połowę z czterech etapów wyścigu. Przed nią jeszcze dwa ekosystemy - morze i góry. Z ponad 120 uczestników pozostało zaledwie 41, niektórzy zrezygnowali z własnej woli, inny zginęli gdzieś po drodze. Zwycięzca jednak może być tylko jeden, ale czy istnieje choćby najmniejsza szansa, żeby to była właśnie ona? Tella głęboko w to wierzy, mimo że jej perspektywy wcale nie wyglądają najlepiej.

Prawdę mówiąc podczas czytania książki zastanawiałam się przede wszystkim nad tym kto zginie. Których bohaterów poświęci pisarka? To trochę jakby czytać skierowaną do młodzieży „Grę o tron". Akcja powieści toczy się wartko. Fabuła biegnie naprzód bez pobocznych wątków, pisarka jednak mimo wszystko nadała jej wiele warstw. Chociaż głównym celem Telli jest wyleczenie brata, to jednak dziewczyna nie zamierza dążyć do celu po trupach i nie zgadza się na to by inni postępowali wbrew jej przekonaniom.

Bardzo spodobał mi się sam pomysł na powieść, a Victorii Scott dodatkowo udało się go naprawdę dobrze zrealizować. Nie podobała mi się natomiast postawa Telli. W pierwszym tomie bohaterka posiadała wyraźnie zarysowany profil psychologiczny. Dziewczyna miała swoje zdanie i nie bała się go wyrażać, broniła innych, ale też niejednokrotnie postępowała głupio i lekkomyślnie. W drugiej części sytuacja wygląda nieco inaczej. Chociaż Tella walczy o życie brata, to nie zamierza korzystać z niczyjej pomocy - to ona chce dowodzić. Guy uważa, że jest słaba więc ona zrobi wszystko by mu udowodnić, że jest inaczej. Świetnie! Tylko, że to nie obóz przetrwania, a śmiertelnie niebezpieczny wyścig, w którym dziewczyna walczy o życie ukochanego brata. No cóż, ja zrobiłabym wszystko, żeby wygrać, nawet gdyby wiązało się to z przełknięciem odrobiny zbyt rozdmuchanej dumy. Tella jednak ma na ten temat najwyraźniej odmienne zdanie.

Powieść czyta się rewelacyjnie szybko i z niekłamaną przyjemnością. Słowa wręcz porywają czytelników. Zakończenie jednak nieco zawodzi. Pisarka nawet leciutko nie przesunęła drzwi. Pozostawiła je otwarte szeroko na oścież. Jednocześnie czuję irytację, że tak się stało i nie mogę doczekać się kolejnej części.

Zarówno książkę „Ogień i woda" jak i „Kamień i sól" serdecznie wszystkim polecam! Powieść jest świetna od pierwszych do ostatnich stron. To wciągająca seria, która nadaje się nie tylko dla młodego pokolenia. Tytuły przeczytać polecam szczególne miłośnikom nietypowych zwierząt! Pandorami powinni być zachwyceni!

Dział: Książki
sobota, 13 luty 2016 16:24

Magonia

Myślę o ptaku, którego wciąż słyszę - o tym, który co noc śpiewa zgodnie z moimi emocjami, z moim bólem - którego Wedda nazywa duchem.*

Zastanawialiście się kiedyś czy istnieją światy inne niż nasz? W których to, co dla nas nierealne dla ich mieszkańców jest czymś rzeczywistym i normalnym? Skąd u nas czasem niewytłumaczalne i dziwne do pojęcia zjawiska?

Według lekarzy to cud, że prawie szesnastoletnia Aza nadal żyje. Nastolatka cierpi na chorobę o której nikt nic nie wie i nie ma na nią żadnego lekarstwa, a te istniejące nie za bardzo są w stanie jej pomóc. Życie Azy to głównie pobyty w szpitalu i bardzo ograniczona wolność, bo zbyt duży wysiłek, przeróżne zapachy, kurz i wiele innych rzeczy może jej zaszkodzić. Z każdym dniem jest coraz gorzej a kiedy zaczyna widzieć latający statek, słyszeć nawołujący ją głos i dziwne zachowanie ptaków nikt nie wierzy dziewczynie i zrzuca to na skutki choroby. Wszystko przestaje mieć znaczenie gdy Aza trafia do Magonii.

Magonia już swoim blurbem zapewnia, że nie będzie to historia jakich wiele na rynku wydawniczym, że czeka mnie coś absorbującego. I właśnie to oraz przepiękna okładka, a także fakt, że to debiut przekonał mnie by sięgnąć po ten tytuł. Czy Maria Headley podołała poprzeczce postawionej przez samą siebie i napisała coś dobrego, a może wręcz przeciwnie?

Maria Headley stworzyła coś nowego i zaskakującego. Naprawdę. Wymyślonemu przez autorkę równoległemu światowi daleko od realności, ale pomimo ludzi-ptaków, nietopeżagli, szwkwałowaleni, Powietrznych i całej masy innych rzeczy Magonia wydaje się niezwykle realna i rzeczywista. Dodatkowo poprzez pierwszoosobową narrację Azy oraz Jasona miałam możliwość wgłębienia się w ich emocje i przemyślenia, ale to co było najlepsze to fakt, że oboje zwracają się do czytelnika. Mnie osobiście to ujęło, dało poczucie jakbym była obok nich i - bo ja wiem? - uczestniczyła w monologu skierowanym do mnie, na własne oczy widziała te wszystkie cuda, słyszała śpiewaną magię, odczuwała ją. W pełni dopracowana, przemyślana i bogata w odniesienia do realnych źródeł, legend i mitów publikacja, która absorbuje biegiem wydarzeń, emocjami oraz pięknym językiem.

Bardzo podobały mi się sylwetki Azy oraz Jasona, ich ironiczne poczucie humoru, podejście do wielu spraw, samej choroby Azy, upodobania. Są wyraziści, indywidualni i niezwykle realni. Co najważniejsze nie można powiedzieć o nich idealni, bo mają wady, kompleksy, dziwne nawyki i głupie pomysły. To sprawia, że pomimo fantastycznej otoczki łatwo się z nimi zżyć. Ale najbarwniejsze są jednak magiczne istoty, które są niezwykłe i fascynujące.

Headley napisała powieść w którą trzeba się wczytać i mieć bogatą wyobraźnię, ale warto dać Magonii szansę, bo zachwyca. Od pierwszych stron ciekawi i trudno się oderwać od czytania, autorka umiejętnie buduje napięcie, stopniowo odkrywa kolejne informacje o tym co dotyczy Azy. Sprawiała, że zapartym tchem przewracałam kolejne strony i łakomie pochłaniałam kolejne zdania. Niesamowite stworzenia, śpiewana magia, równoległy świat, przyjaźń, miłość, przywiązanie, emocje. Wszystko to stanowi mieszankę, która wyszła autorce idealnie. Chciałabym zobaczyć ekranizację tego tytułu, a jeszcze szybciej pragnę dostać w swoje ręce kontynuację. Mam jeszcze tyle niewiadomych i pytań na które chciałabym poznać odpowiedzi.

Magonia z pewnością przypadnie do gustu wielbicielom fantasy. Oryginalna, nietuzinkowa, z wciągającą fabułą, fascynującym magicznym światem, świetną kreacją bohaterów. To niezwykle udany debiut, który należy poznać.

Nawet ludzie, którzy nigdy nie widzieli cudu, mogą uwierzyć w cuda, Azo Ray.*

*Maria Dahvana Headley, Magonia

Dział: Książki

Już 17 lutego do księgarń trafi wznowienie fenomenalnej dwuksięgowej powieści Łabędzi śpiew Roberta McCammona!

Dział: Książki
niedziela, 31 styczeń 2016 10:12

Universum. Narodziny

Kiedy w 1933 roku w Nowym Jorku powstawało przedsiębiorstwo Marvel Publishing, jego inicjatorowi Martinowi Goodmanowi, nigdy nie przyszło mu do głowy, że coś, co zaczęło się od jednej gazety z komiksami, przerodzi się w komiksowego giganta, który na tym rynku na długie lata będzie niemal bezkonkurencyjny. O tym natomiast, że postaci, które w tych komiksach się pojawią, staną się kultowe i wciąż będą zachwycać kolejne pokolenia, chyba w ogóle Goodmanowi się nie śniło.

Antologia opowiadań zatytułowana Uniwersum. Narodziny jest pewnym ukłonem w stronę Marvela i jego bohaterów. Otóż mamy tutaj grupę pozornie ze sobą niezwiązanych, zwykłych ludzi, który na skutek różnych życiowych zawirowań, błędnych decyzji, czy też znalezienia się w niewłaściwym miejscu i czasie, zyskuje moce niedostępne dla zwykłych śmiertelników. Można by uznać to za przypadek, gdyby nie fakt, że Ziemi zaczyna zagrażać wróg tytułujący się Army of Death i pragnący dominacji nad planetą. Narodzeni w różny sposób Stonehumans, bo tak autor zbiorowo nazywa swoich herosów, jednoczą siły w walce z tajemniczym wrogiem, który jest ambitny, okrutny i nie cofnie się przed niczym, aby tylko osiągnąć swój cel.
Co przeważy? Świeży, lecz niedoświadczony heroizm, czy też ślepa, brutalna siła? To się okaże. Nikt tu jest tym, kim się początkowo wydaje. Poszczególne opowiadania też nie wyglądają, jakby były ze sobą powiązane. Z czasem jednak po przeczytaniu kilku pierwszych opowieści, zaczyna się nam klarować koncepcja autora.
Mamy tutaj więc zadłużonego u gangstera szaraczka, który zyskuje nowe ciało, poszukującą informacji o śmierci ojca młodą badaczkę, a także dwoje zakochanych, którzy decydują się na niezwykłą terapię. Co z tego wyniknie? Jedno jest pewne: nic już nie będzie takie, jak wcześniej, bo rodzą się nowi bohaterowie.

Już na początku lektury wyraźnie widać, że autor opowiadań starał się w nich umieścić kwintesencję swoich najlepszych pomysłów i dokładnie przemyślał, to co napisał. Zawarte w zbiorku historie sprawnie łączą się w większą całość, która zmierza do logicznego końca. Osobiście powiem, że trochę brakowało mi partii opisowych i wejścia w psychikę bohaterów, bo narracja pierwszoosobowa jednak pewne sprawy wyklucza. Podejrzewam jednak, że są czytelnicy, który lubią, gdy dialogów jest dużo i dzięki temu historia sprawnie idzie do przodu i nie dłuży się. Jeśli oprócz tego są to fani komiksów i narodzonych w niezwykłych okolicznościach herosów, to ta książka jest właśnie dla nich.

Antologia wyszła spod pióra fana komiksów i widać tę pasję w niniejszych historiach. Ponoć tylko jeden maniak zrozumie drugiego maniaka, myślę więc, że fani komiksów z superbohaterami, powinni być zadowoleni z lektury.

Dział: Książki
piątek, 29 styczeń 2016 10:43

Wywiad z Magdaleną Kubasiewicz

Skąd Kraków, dlaczego Polska w wersji magicznej?
Nie chciałam osadzać akcji w jakimś fikcyjnym mieście albo gdzieś za granicą. Wolałam sięgnąć po miejsce, które znam oraz lubię i dostosować je do swoich potrzeb – bo Kraków Sary nie jest do końca tym „naszym" Krakowem.

Dział: Wywiady
niedziela, 24 styczeń 2016 16:34

Wiedźmin. Dom ze szkła

„Wiedźmin" to fikcyjna postać stworzona przez polskiego pisarza fantasy Andrzeja Sapkowskiego. Wiedźmini zrzeszeni są w bractwie i zajmują się odpłatnym zabijaniem potworów zagrażających bezpieczeństwu ludzi. Na podstawie książek, których głównym bohaterem jest wiedźmin Geralt z Rivii powstał film, gry komputerowe oraz komiksy. Między innymi właśnie wydany przez Egmont „Dom ze szkła", który przedstawia świetnie nam znaną postać w amerykańskiej interpretacji.

Fabuła komiksu powraca do słynnego bohatera - Geralta z Rivii. Podczas jednej ze swoich wypraw, na skraju Czarnego Lasu, łowca potworów spotyka owdowiałego rybaka. Żona mężczyzny, uznana za martwą, stała się żądnym krwi monstrum i gnieździ się w posiadłości zwanej Domem ze Szkła. Po raz kolejny wiedźmin będzie musiał zmierzyć się z groźnymi przeciwnikami i rozwiązać zagadkę Marty i Jakuba. Czy i tym razem uda mu się przeżyć?

Komiks o Wiedźminie niewiele wspólnego ma z oryginalną historią spod pióra Andrzeja Sapkowskiego. Scenariusz napisał zdobywca Nagrody Eisnera - Paul Tobin, a rysunki wykonał Joe Querio. Grafika klimatem pasuje idealnie, ale sama przedstawiona w komiksie historia kończy się zanim jeszcze zdążyła się na dobre rozwinąć. Komiks za zadanie miał rozszerzyć znane z książek i gier uniwersum o kolejną, emocjonującą opowieść. Owszem, wykonał swoje zadanie, ale niekoniecznie na odpowiednio wysokim poziomie. Rysunki są dobre, ale nie aż tak, żeby miały być zachwycające. Na ich korzyść przemawia to, że są mroczne, zdecydowanym minusem natomiast jest brak szczegółów. Scenariusz wypadł jeszcze gorzej. Chyba Autor zapomniał, że „Wiedźmin" to nie tylko powieść grozy, a przepełniona czarnym humorem, wielowątkowa historia z pogranicza różnych gatunków fantastyki. Wydaje mi się, że panowie Paul Tobin i Joe Querio stworzyli po prostu typowe fanfiction.

Podsumowując - myślę, że gdyby komiks nie miał tytułu „Wiedźmin" to mało kto by się nim zainteresował. Jego fabuła nie jest specjalnie rozbudowana, za to jest dość przewidywalna. Niedopracowane zostały również dialogi. Całość ratuje mroczny klimat, dobre wydanie i słuchowisko radiowe, które opowiada tą samą historię jednak w znacznie lepszy sposób. Zagorzali fani wiedźmina z pewnością chętnie do komiksu zajrzą i może nawet nie będą zbyt mocno rozczarowani, jednak osoby, które po prostu lubią czytać sagę lub grać w gry o wiedźminie mogą się nieco zawieść.

Dział: Komiksy
piątek, 22 styczeń 2016 16:42

Gregor i klątwa stałocieplnych

„Gregor i klątwa Stałocieplnych" to już trzeci tom cyklu spod pióra autorki „Igrzysk Śmierci" Suzanne Collins. I tym razem bohaterów czekają ciekawe, niezwykle niebezpieczne przygody, a od powodzenia ich misji zależało będzie niejedno (nie tylko ludzkie) życie.

W Podziemiu szaleje zaraza, która zabije wszystkie stałocieplne stworzenia, jeżeli ktoś jej nie powstrzyma. Według przepowiedni ponownie zrobić to może tylko Gregor. Jednak, gdy jego mama dowiaduje się, że chłopiec wraz z siostrą muszą wrócić do pełnej niebezpieczeństw krainy wpada w panikę. Ostatecznie, idąc na kompromis, wyrusza wraz z nimi. Tam zostaje zarażona i Gregor, do tej pory skłonny do pomocy, teraz zrobi wszystko by odnaleźć lek, który jednak niekoniecznie musi być tam, gdzie go szukają.

Za co uwielbiam serię o Gregorze? Myślę, że przede wszystkim za to, że Suzanne Collins nie traktuje dzieci jak pisklęta, które trzeba chronić przed wypadnięciem z gniazda. Zupełnie tak jak J.K. Rowling zwraca się do nich jak do małych dorosłych, rozsądnych, myślących istotek, które są w stanie zrozumieć otaczający je świat i poznać nie tylko od tej najlepszej strony. Dzieci wychowywane pod kloszem są pozbawione świadomości, że gdzieś tam może czekać na nie jakieś niebezpieczeństwo, a nie zawsze w pobliżu będzie mama, która może im pomóc. Muszą same nauczyć się bronić przed przykrymi lub nawet niebezpiecznymi sytuacjami. Powinny też zrozumieć, że nie wszyscy ich rówieśnicy posiadają ciepłe, rodzinne domy, w których czują się bezpiecznie. Niestety życie w ten sposób nie działa.

Suzanne Collins zadbała o to, żeby nie było nudno. W powieści pojawiają się zupełnie nowi bohaterowie, na przykład ogromna jaszczurka Falbanka. Odsłaniają się również pilnie strzeżone tajemnice z przeszłości. Książka posiada nie tylko wartką akcję, ale też wciągającą, logiczną i rozbudowaną fabułę. Napisana została w świetny sposób i w żadnym razie nie przypomina słodkiej historyki dla najmłodszych, w której nic się nie dzieje. Niebezpieczeństwo nieuchronnie towarzyszące bohaterom jest niezmienne. Tu wszystko może się zdarzyć, włącznie ze śmiercią rodziny oraz najbliższych przyjaciół Gregora.

„Gregora i klątwę Stałocieplnych" serdecznie wszystkim polecam tak jak zreszta i całą serię o podziemnych przygodach Gregora. Są to doskonale napisane, wciągające książki, które spodobają się nie tylko najmłodszym. Stworzony przez Suzanne Collins świat jest przepiękny, przerażający i niesamowity.

Dział: Książki
piątek, 22 styczeń 2016 13:42

Konkurs z książkami Terry'ego Goodkinda

Zapraszamy do udziału w konkursie, w którym do wygrania są 2 zestawy książek spod pióra amerykańskiego pisarza fantasy Terry'ego Goodkinda. 

Dział: Zakończone
wtorek, 19 styczeń 2016 19:13

Książę i gwardzista

„Książę i gwardzista" to cienka książeczka, która za zadanie ma umilić fankom serii „Rywalki" oczekiwanie na kolejne powieści spod pióra Kiery Cass. Cykl zachwycił tysiące młodych dziewcząt z całego świata.

Książka zawiera dwa opowiadania, tytułowe „Książkę" i „Gwardzista", a także całą masę, interesujących wielbicielki serii dodatków. Są to pytania do Kiery Cass (na przykład o to, kiedy pierwszy raz całowali się America i Aspen), pełna lista kandydatek eliminacji, lista oraz opisy klas społecznych, drzewa genealogiczny Americy, Aspena i Maxona, oficjalne playlisty „Rywalek" oraz „Elity".

„Książę" to opowiadanie o życiu Maxona sprzed Eliminacji. Zawiera jego przemyślenia i przybliża czytelnikom uczucia księcia. Zanim do pałacu przyjechały biorące udział w Eliminacjach dziewczęta, Maxon miał serdeczną przyjaciółkę, Daphne. Ponieważ jednak była córką króla Francji, nie było szans by mogli być razem. Jego smutek jednak szybko rozwiała pewna płomiennowłosa dziewczyna z plebsu. Dodatkowo, dzięki opowiadaniu, poznajemy bliżej kulisy całych Eliminacji.

Miłość Ameriki i Aspena wydaje się być nieśmiertelna. Sprawia wrażenie jakby miała przetrwać wszystko. Ani on ani ona nigdy nie spodziewali się, że rozdzielą ich Eliminacje. Aspen jednak nie zamierza przestać darzyć uczuciem swojej pierwszej miłości. W opowiadaniu „Gwardzista" poznajemy smak nowego życia chłopaka, tęsknoty za rodziną, obowiązków jakim musi sprostać, trudów życia w pałacu. Odkrywamy również kilka nowych fragmentów z historii Aspena i pokojówki Lucy.

Opowiadania, oprócz samej treści fabularnej, zawierają w sobie również relację z prowadzonej przez króla Illei nieciekawej, niekiedy przerażającej polityki. W pewnym stopniu zatykają dziury, które pojawiły się w powieści. Są dobrze pomyślanym uzupełnieniem serii.

Muszę przyznać, że uwielbiam sposób w jaki pisze Kiera Cass. Mimo że nie udało jej się stworzyć dopracowanego w najdrobniejszych szczegółach świata, to jednak jego zarys jest na tyle spójny, że nie przeszkadza jako tło dla historii bohaterów. Opowieść ta natomiast jest niezwykle ciekawa i wciągająca. To taka dystopiczna wariacja dla klasycznego „Kopciuszka".

Dodatek „Książkę i gwardzista" serdecznie polecam wszystkim wielbicielkom serii. Jest to uzupełnienie bez którego da się obyć, ale dlaczego jedząc tort mamy wisienkę z czubka odkładać na bok? Z niecierpliwością czekam na kolejne książki spod pióra Kiery Cass.

Dział: Książki
niedziela, 17 styczeń 2016 06:11

Opposition

Czy Katy i Daemon pozostaną razem? Co dzieje się z Beth? Jaki los czeka Originów? Czy ludzkość w ogóle przetrwa? „Opposition" to piąty i ostatni, długo wyczekiwany tom cyklu „Lux". Nareszcie czytelnicy mogą dowiedzieć się jak to wszystko się skończy.

Gdy bohaterom już zaczęło się wydawać, że są bezpieczni, ujrzeli miliony spadających z nieba świateł. Na Ziemię przybyli Luksjanie i wcale nie byli przyjaźnie nastawieni. Zaczęli na masową skalę zabijać ludzi lub przejmować ich ciała. Najgorsze było jednak to, że Daemon, Dawson i Dee bez słowa dołączyli do swojej rasy. Zupełnie jakby nigdy nie zależało im na swoich ukochanych i przyjaciołach. Tak jakby Katy nigdy nic dla Daemona nie znaczyła.

Jeżeli chodzi o wartość książki jako fantastyki naukowej to jest na bardzo marnym poziomie, jednak gdy spojrzymy na nią jak na paranormal romance, to w cudowny sposób unosi się na wyżyny gatunku. Przyznam, że od kiedy Katy i Daemon wyznali sobie miłość seria straciła nieco uroku. W dalszym ciągu jednak czyta się ją szybko, płynnie i z przyjemnością. Jennifer L. Armentrout stworzyła ciekawą, rozbudowaną fabułę, akcja powieści toczy się wartko, a każdemu wydarzeniu towarzyszy dobry (niekiedy nieco czarny) humor.

Mimo że „Opposition" jest piątym i ostatnim tomem serii Lux, to jednak Jennifer L. Armentrout nie zrezygnowała ze swojego wyimaginowanego świata. Już niebawem, nakładem wydanictwa Filia, ukaże się „Obsesja" opowiadająca o miłości arumianina Huntera do ludzkiej kobiety. W piątej części poznajemy nieco lepiej zarówno jego jak i jego rodzeństwo i dowiadujemy się, że nie wszyscy osobnicy tego gatunku są tak straszni jak ci, którzy na początku seri atakowali Katy.

Ponieważ to już ostatni tom, postanowiłam podsumować całą serię. Uważam, że jest naprawdę niezła. Konstrukcja bohaterów jest barwna i szczegółowa, chociaż nigdy nie podobał mi się chaotyczny sposób w jaki zmienia się Dee. Fabuła powieści jest jednowątkowa, ale za to bardzo rozbudowana. Nie da się ukryć, że romans Katy i Daemona jest w książce motywem przewodnim, ma jednak niezwykle barwne i intrygujące tło. Pisarce można zarzucić nieco śmieszności i zbyt bujną wyobraźnie, swoje pomysły ciągnie jednak konsekwentnie i nie można jej wytknąć braku logiki w tym co stworzyła.

Serię „Lux" czyta się z przyjemnością i nie sposób odmówić jej swoistego klimatu oraz niezastąpionego uroku. Występujących w niej bohaterów również szczerze pokochałam. To lekka, przyjemna beletrystyka, którą warto mieć przy sobie by rozjaśniła te mniej pogodne dni. Zarówno „Opposition" jak i wszystkie poprzednie tomy cyklu serdecznie miłośnikom paranormal romance (czy też po prostu osobom, które lubią lekkie lektury) polecam! To, że niejednokrotnie wywoła uśmiech na twarzy czytelników jest gwarantowane.

Dział: Książki