Rezultaty wyszukiwania dla: Egmont
Mali Bogowie. Piorun do drapania.
Autorami historii o psotnych bogach są scenarzysta Christophe Cazenove, znany w Polsce z bestsellerowej serii „Sisters”, oraz rysownik Philippe Larbier, który stworzył ilustracje do takich humorystycznych opowieści jak „Chats, chats, chats” czy „Ninja” oraz scenariusz kryminalnego cyklu dla dzieci „Les Enigmes de Léa”.
Zarys fabuły
Taurusek to młodsza, humorystycznie narysowana wersja Minotaura z Krety. Atlas jest młodym tytanem. Obydwaj są najlepszymi przyjaciółmi. Marzą o tym, żeby wykazać się przed Zeusem, by ten pozwolił im zostać bogami olimpijskimi. W przeciwieństwie do ich rówieśników jednak nie posiadają żadnych magicznych zdolności, choć wciąż starają się je odkryć. Przygody tej dwójki przestawione zostały w króciutkich, często nawet jednostronicowych, zabawnych historiach.
Strona wizualna
Komiks ma format A4 i niestety wydanie zeszytowe, co sprawia, że łatwo może się zniszczyć. Podejrzewam jednak, że brak twardej oprawy, tak jak w przypadku komiksów z serii Agathy Christie, ma również wpływ na niską cenę tomów.
Zeszyt jest bardzo kolorowy, a występujący w komiksie bohaterowie zabawni i przyjaźni. Historię przyjemnie się czyta i ogląda. Sądzę, że bez trudu przekona do siebie młodszych czytelników. Rysownik Philippe Larbier nie po raz pierwszy spisał się na medal.
Moja opinia i przemyślenia
„Mali Bogowie. Piorun do drapania.” to bardzo sympatyczna, przyjazna i zabawna historia. Myślę, że jest godnym następcą Asterixa. Humor, choć może nieco bardziej współczesny, jest w obydwu komiksach podobny, zaś przygody Asterixa poznaję od najmłodszych lat i mam do nich ogromny sentyment.
W pierwszym tomie oprócz Tauruska i Atlasa poznajemy również Zeusa, Heraklesa, Afrodytę, Meduzę, Midasa i wiele innych mitologicznych postaci. Wszyscy oni przeżywają przeróżne przygody i chwalą się swoimi nadprzyrodzonymi umiejętnościami. Myślę, że po takim wstępie każdy młody czytelnik zacznie się choć trochę interesować grecką mitologią.
Podsumowanie
Z lektury komiksu „Mali Bogowie. Piorun do drapania.” Jestem bardzo zadowolona i przyznam, że niecierpliwie czekam na kolejny tom, który będzie nosił tytuł „Mali Bogowie. Uparty Ikar”. Z przyjemnością poznam nowe przygody małych, greckich bohaterów. Mam nadzieję, że druga część dostarczy mi przynajmniej tyle samo zabawy co tom pierwszy, który zresztą gorąco polecam i to nie tylko najmłodszym czytelnikom.
John Blacksad otwiera nową sprawę!
„Blacksad”, nagradzana seria duetu Juan Diaz Canales i Juanjo Guarnido powraca! Na kolejne przygody kota detektywa, który już od ponad dwóch dekad rozwiązuje kryminalne zagadki w Stanach Zjednoczonych przełomu lat 40. i 50., musieliśmy czekać aż osiem lat. Na 10 listopada wydawnictwo Egmont zaplanowało premierę szóstego tomu serii zatytułowanego „Upadek”. Tym razem Blacksad zostanie wplątany w intrygę sięgającą najwyższych szczebli władzy w Nowym Jorku.
Wywiad z Pauliną Christą
W październiku ukazał się pierwszy tom jubileuszowej edycji komiksu “Kajko i Kokosz - Złota Kolekcja”, wydanej z okazji 50-lecia serii. W związku z tym zaprosiliśmy do rozmowy Paulinę Christę, wnuczkę Janusza Christy oraz współzałożycielkę i prezesa Fundacji “Kreska” im. Janusza Christy, a także pomysłodawczynią i fundatorką nagrody „Złoty Puchar”.
Agatha Christie. I nie było już nikogo
„I nie było już nikogo”, pierwotnie wydane jako „Ten Little Niggers”, to jedna z najsłynniejszych powieści kryminalnych świata i jedna z najczęściej adaptowanych powieści Agathy Christie.
Wydawało mi się, że przynajmniej raz, czytałam każdą z wydanych w Polsce książek Agathy Christie. Dlatego bardzo zdziwiła mnie nieznajomość tytułu „I nie było już nikogo”. Szybko okazało się, że chodzi o wydaną po raz pierwszy w Polsce w 1960 roku powieść „Dziesięciu małych murzynków”. Książka po raz pierwszy zmieniła tytuł na życzenie prawnuka pisarki Jamesa Pricharda. Oczywiście przez wzgląd na rasistowskie elementy, które jednak nie miały najmniejszego wpływu na fabułę, nieco zmieniona została również jej treść. W powieści graficznej tytułowych „murzynków” zastąpiły „żołnierzyki”.
Zarys fabuły
Dziesięć osób, których z pozoru nic ze sobą nie łączy, zaproszonych zostało przez tajemnicze, bogate małżeństwo do ekskluzywnej willi, na niedawno kupionej przez nich wyspie. Szybko okazuje się, że zarówno goście, jak i pracownicy, jednak mają ze sobą coś wspólnego. Każdy z przybyłych w jakiś sposób przyczynił się do morderstwa. Dodatkowo wszyscy zaproszeni zostali listownie i nikt nigdy nie widział swoich gospodarzy. Wydarzenia zaczynają toczyć się błyskawicznie, gdy goście jeden po drugim zaczynają umierać, a wszystko toczy się w rytmie umieszczonej w każdym z pokoi dziecięcej rymowanki.
Strona wizualna
Mimo że praktycznie każdy komiks z serii rysuje inny artysta, to wszystkie zachowują ten sam styl i klimat. Tym razem ilustracje stworzył Damien Callixte, który w 2002 roku ukończył Szkołę Artystyczną Emile Cohl. Pod względem graficznym album wygląda naprawdę doskonale. Trochę tylko żałuję, że zeszyty mają format A4 i miękkie okładki, bo niestety prowadzi to do ich szybkiego niszczenia się.
Moja opinia i przemyślenia
To dopiero była niesamowita przygoda! Autorem scenariusza jest znany francuski kompozytor i scenarzysta Pascal Davoz. Wymyślił on doskonałą adaptację znanej powieści. Myślę, że nawet lepszą niż ta filmowa z 2015 roku. Komiks trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony i to nawet wówczas, gdy doskonale zna się przedstawioną w nim historię. Poza tym Agatha Christie napisała naprawdę świetny thriller, którego adaptacje, jeżeli zbyt mocno nie odbiegają od oryginału, po prostu nie mogą być złej jakości.
Zazwyczaj w przypadku komiksów na podstawie książek Agathy Christie nie podobało mi się dość toporne, nieco niezręczne tłumaczenie. Tym razem jednak tłumacz wykonał kawał doskonałej roboty. Jego przekład to prawdziwy majstersztyk! Dodatkowo spodobało mi się, że nie próbował na siłę tłumaczyć rymowanki, a zaczerpnął ją z gotowego już, bardzo starego przekładu (na temat, którego można dowiedzieć się z przypisów).
Podsumowanie
Z adaptacji graficznej powieści „I nie było już nikogo” jestem bardzo zadowolona. To świetnie narysowany komiks i doskonale opowiedziana historia. Mimo że nie ma tu Poirota czy Miss Marple, to thriller poznaje się z wypiekami na twarzy, przez cały czas zastanawiając się, kto stoi za całą intrygą.
Bartłomiej i Karmelek. Najlepsze miejsce.
„Bartłomiej i Karmelek. Najlepsze miejsce” to zeszyt z nowej serii wydawnictwa Egmont, skierowanej do najmłodszych czytelników i noszącej nazwę „Mój pierwszy komiks”. Jej odbiorcami planowo mają być dzieci, które ukończyły piąty rok życia, myślę jednak, że albumy, które ukazały się do tej pory, sprawdzą się także w gronie nieco młodszych czytelników. W komiksie nie ma zbyt wiele do czytania, są za to pełne uroku, kolorowe ilustracje, ciekawa przygoda i bardzo mądre, piękne przesłanie.
Zarys fabuły
Bartłomiej i Karmelek spokojnie łowią sobie ryby, ale w pewnym momencie mały osiołek zaczyna się nudzić. Jest zazdrosny o wakacje, jakie mają w planach spędzić jego przyjaciele: oglądanie wielorybów, wyjazd na narty, a nawet podróż na Księżyc. Szybko okazuje się jednak, że pomysłowy Bartłomiej potrafi zapewnić Karmelkowi najwspanialsze wakacje na świecie. Czy jednak plany jego przyjaciół również się udały?
Strona wizualna
Komiks jest ładnie ilustrowany i bardzo kolorowy. Myślę, że jego prezencja bez trudu przemówi do dzieci. Z pewnością wygodny jest również mały format zeszytu (trochę mniejszy niż poziome A5), dzięki któremu maluchy bez trudu mogą go trzymać w rączkach i samodzielnie czytać. Ilustracje autorstwa Sualzo bardzo przypadły do gustu zarówno mi, jak i moim przedszkolakom.
Moja opinia i przemyślenia
„Bartłomiej i Karmelek. Najlepsze miejsce” to świetnie opowiedziana, pełna ciepła historia, która niesie ze sobą niejedno ważne przesłanie. Komiks bez trudu może być wstępem do rozmowy na różne tematy z młodymi czytelnikami. Myślę, że samą fabułę można interpretować na kilka różnych sposobów. Zeszyt może stać się prawdziwą kopalnią inspiracji, ale nawet pomijając jego wartości merytoryczne, to po prostu bardzo ciekawa, pięknie narysowana opowieść. Przyznam, że bardzo spodobał mi się pomysł wydawania albumów w serii „Mój pierwszy komiks”. Mam nadzieję, że doskonale sprawdzi się w praktyce, a komiksy zyskają grono wiernych, małych czytelników.
Podsumowanie
Z lektury komiksu „Bartłomiej i Karmelek. Najlepsze miejsce” jestem bardzo zadowolona. Zeszyt jest cudownie zilustrowany i opowiada ciekawą, przyjazną i niezwykle barwną historię, która z pewnością spodoba się najmłodszym czytelnikom. Mam nadzieję, że nadarzy się okazja, żeby sięgnąć po kolejny album z przygodami sympatycznych osiołków. Zapamiętajcie ten tytuł, bo warto mieć go w domowej biblioteczce swojego dziecka.
Star Wars. Tom 2. Operacja Gwiezdny Blask
Pierwsza historia obejmuje część kariery dowódcy Elliana Zahry z Imperialnej Marynarki Wojennej. Trenowała ona intensywnie pod okiem Tarkina, była nawet jego nadzieją, ale popadła w niełaskę tuż przed jego śmiercią na pokładzie Gwiazdy Śmierci. Vader, znając jej historię i lojalność, postanawia dać jej szansę rehabilitacji. Tak oto Zahra ma nową misję i jest nią właśnie rozbicie resztek Rebelii. Jednak wewnętrznie nie może ona znieść myśli, że problem z zadaniem znowu zniweczy jej karierę. Za wszystko obarcza więc Leię i gotowa jest nawet narazić misję na ryzyko, byle tylko dokonać zemsty.
Z poprzedniego tomu wiemy już, że szyfr Sojuszu został złamany, a wszystkie rozkazy przechwytuje Imperium. Jedynym ratunkiem jest wymyślenie nowego sposobu komunikacji. Okazuje się, że Threepio ma pomysł jak tego dokonać, ale nie będzie to ani łatwe, ani przyjemne. Zwłaszcza dla Lobota, przyjaciela Lando. Lando, któremu powoli pali się ziemia pod stopami. W tym momencie ludzie mu nie ufają, a on nie ufa Rebelii. Koniec końców i tak wszystkich zapewne w następnym tomie czeka wielka bitwa, ale też pewnie zobaczymy, jak daleko Lando jest gotów się posunąć, by chronić swojego przyjaciela.
Grafika jest podzielona między Ramona Rosanasa, który moim zdaniem jest artystą dobry - nie świetnym, nie złym, po prostu absolutnie w porządku – i Janem Bazalduą, który nieco bardziej eksperymentujący w kadrowaniu. Wciąż przeważa dość prosta, solidna linia.
Niezależnie od tego, czy komiks pokazuje nam, jak Lando przeszedł od bycia oszustem, którego poznaliśmy w „Imperium”, do bezinteresownego bohatera, którym stał się w „Powrocie Jedi” lub obserwowanie, jak Leia próbuje zebrać rozproszone siły rebeliantów po ich klęsce pod Hoth, jednocześnie zmagając się z osobistą utratą Hana lub nawet po prostu pozwalając nam spędzać czas z Lukiem, który zbiera kawałki swojego roztrzaskanego siebie po porażce z ręki Vadera i zaczyna powoli zmierzać w kierunku zostania bohaterem Jedi, o którym wszyscy wiemy, że jest mu przeznaczone, komiks wydaje się, zarówno na poziomie fabuły, jak i projektu postaci być tym, czego oczekują fani „Gwiezdnych wojen”. Angażuje i sprawia, że naprawdę pragną poznać koniec tej historii. Widać, że Soule zna to uniwersum i wie jak jeszcze coś z niego ciekawego wycisnąć.
Batman. Świat
Batman/Fortnite: Punkt Zerowy
Batman Death Metal. Tom 1
Myszka Miki. Miki i kraina Pradawnych