kwiecień 06, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Dziewczyna z gór

wtorek, 15 grudzień 2020 17:51

Noli me tangere!

Lubię sięgać po kryminały nieoczywiste, które kryją w sobie więcej niż jedną tajemnicę. Z tego też powodu, gdy usłyszałam o powieści ”Noli me tangere!” autorstwa Andreasa Hoffa, czułam, że to książka dla mnie.
Dział: Książki

Ciemne, mroźne wieczory to idealna pora na lektury, które obudzą w Was uczucie niepokoju, a następnie przyprawią o ciarki strachu. Kiedy za oknem panują ciemności i szaleje ulewa bądź śnieżyca, tym bardziej smakuje powieść czytana w ciepłym, przytulnym fotelu. Nawet, a może zwłaszcza gdy opowiada ona o skrywanych tajemnicach i meandrach niespokojnej, mrocznej ludzkiej natury.

Poniżej znajdziecie zestawienie dziesięciu kryminałów i thrillerów, po które warto sięgnąć zwłaszcza teraz, gdy dzień jest coraz krótszy, a mrok zapada błyskawicznie. Tylko bądźcie gotowi na to, że trudno będzie się Wam od nich oderwać.

Dział: Felietony
poniedziałek, 07 grudzień 2020 12:18

Polowanie na potwory

„Nastał czas koszmarów.”

Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na drugi tom tej porywającej serii. Pierwszy szalenie mi się spodobał, sprawił, że fascynująco spędziłam czas w zachwycająco koszmarnej opowieści, oczywiście z uwzględnieniem dziecięcej kategorii wiekowej. Moja młodzież również się w nim bardzo dobrze odnalazła, wyraziła pochlebne opinie i gotowość do obejrzenia ekranizacji.

Kluczem sukcesu powieści jest umiejętnie wykreowany klimat prawdziwego dreszczowca z akcją wypełnioną osobliwymi wydarzeniami. Od pierwszych stron sporo dzieje się w sferze długich i niepokojących cieni szybowania wyobraźni, zwłaszcza w ujęciu bogatej i bujnej imaginacji wieku dziecięcego. Irracjonalne strachy i lęki, wkradające się do młodych główek przed zaśnięciem, nagle za sprawą opowieści przerażająco się urzeczywistniają. Obrzydliwe stwory i pokraczne potwory karmią się strachem bohaterów, zyskują na potędze i mocy. Złu przeciwstawić się może jedynie dobro, reprezentowane przez nastoletnie dusze z czystym sercem, niezwykłą odwagą i godną podziwu determinacją. Joe Ballarini zgrabnie podgrzewa uwagę czytelnika, trzyma go w szachu dziwacznych wydarzeń, nie pozwala oderwać się od stron książki, barwnie przyciąga przyjaznym stylem narracji. Intryga potęguje się z rozdziału na rozdział, gorąco kibicujemy fantastycznie sportretowanym różnorodnym postaciom. Każda wnosi coś szczególnego do opowieści, uruchamia iskrę dobrego humoru, dowcipnych tekstów, komicznych sytuacji. Przygody mają ciepłą i zimną odsłonę, gdyż autor nie oszczędza bohaterów, raz im się coś udaje, a kiedy indziej ponoszą klęskę, ale z całym oddaniem i zaangażowaniem służą słusznej sprawie.

Kelly Ferguson podejmuje się pracy w charakterze opiekunki do dziecka, pilnuje syna szefowej swojej mamy, pozornie zwykłego chłopczyka. Trzynastolatka nie zdaje sobie sprawy, jak wiele niebezpieczeństw czyha na nią i Jacoba, że pierwszy wieczór w pracy jako babysitterki okaże się wyjątkowo długi i trudny, ale też ekscytujący i niezapomniany. Dziewczyna wpada w szaleńczo obracający się wir wydarzeń z udziałem monstrów z szafy, cuchnących osobliwości, dziwolągów z kopytami, śmietnikowych podlizuchów, widmowych mas, starych zjaw i hobgoblinów. To wszystko wyłania się z głębokiego mroku z misją niszczenia. Trzeba ocalić świat, uratować dzieci, pomóc przyjaciołom, i jeszcze przeżyć. Sceneria zmienia się nieustannie, jest strasznie i upiornie, ale też zabawnie i magicznie. Treść wzbogacają ciekawe ilustracje, strony wyrwane z poradnika dla babysitterek. Kto go tworzy? O jak dawna? Tego musicie już dowiedzieć się sami, nie zwlekajcie.

Dział: Książki
piątek, 30 październik 2020 01:04

Wygnanie

A los i tak odbierze ci tyle, ile zechce. Wystarczy, że pomyślisz o szczęściu, jakie przez moment zagościło w twoim życiu. Pozostanie ci jedno. Podjąć ryzyko i zawalczyć o to, co najważniejsze pomimo niebezpieczeństw, które na ciebie czyhają.

Sophie wierzyła, że już jest bezpieczna. Odnalazła się w Havenfield, znalazła przyjaciół, na których mogła liczyć, a dzięki swoim zdolnościom telepatycznym mogła trenować Silvene, która jest pierwszym alikornem płci żeńskiej odnalezionym w Zaginionych miastach. Wszystko się układało i dawało nadzieje na spokój, który okazał się pozorny i ulotny. Wszystko przez to, że porywacze Sophie są wciąż na wolności, a ona zaczyna dostawać wiadomości i wskazówki od tajemniczej grupy Czarny Łabędź. Nagle zmuszona przez los bezpieczeństwo będzie musiała zamienić na ogromne ryzyko.

Szybkość poszczególnych wydarzeń i poziom niebezpieczeństwa zaskoczą wszystkich, jednak to ona może utracić najwięcej. Czas zdaje się biec dwa razy szybciej, tajemnice wychodzą na światło dzienne, a klucz do wszystkiego skrywa się w jej wspomnieniach. Nie bez powodu do tej pory ukryte były głęboko. Czy starczy jej czasu i siły, by odbyć tę podróż i nie stracić przyjaciół oraz własnego miejsca na ziemi?

Strażniczka pochłonęła mnie bez reszty, nie zważając na wiek zakodowany w genach. Teraz czas na Wygnanie. Czy i tym razem Zaginione miasta skradną mą uwagę, a Sophie serducho?

Ciężko opisywać wrażenia z lektury kolejnych części serii. Nawet opisywanie własnych wrażeń i odczuć może okazać się zbyt trudne i skażone małymi spoilerami. Pamiętacie Sophie? Nie tak dawno przeżywała męki osoby, która nijak nie pasowała do swojego świata. Dziewczyna ma bowiem zdolności telepatyczne. Jest jednak miejsce, w którym słyszenie głosów nie jest niczym dziwnym, a ona wcale nie musi czuć ciężaru inności. Ta historia ma jednak dalszą część, która spisana została w drugim tomie równie lekkim i magicznym językiem, co jej poprzedniczka. Wygnanie jest nieco mroczniejsze i długo trzyma czytelnika w napięciu. Sporo się tu dzieje i nie warto odkładać powieści choćby na chwilę.

Autorka kończąc poprzedni tom, umiejętnie zasiała w czytelniku ziarenko, które właśnie zaczyna kiełkować. Wygnanie aż kipi akcją i tajemnicami, których nie sposób przeoczyć i się nimi nie zainteresować. Całość czyta się z zapartym tchem, zachwycając się opisami, wydarzeniami i postaciami, które zyskują wiele w tej odsłonie. Świat przedstawiony nabiera głębi i dostarcza o wiele więcej satysfakcji z jego poznawania. No i te tajemnice, powroty w zapomniane rejony wspomnień i zewsząd czyhające niebezpieczeństwo, czegóż chcieć więcej?

Bohaterowie

Skoro fabuła wciąż porywa, a jej nowe aspekty wciągają równie mocno, to postaci nie powinny mieć się gorzej. I w tym aspekcie nie czuje zawodu. Wciąż zarysowani mocną i stanowczą kreską, naładowani charakterem i nutką brawury, która tym razem niesie spore pokłady niebezpieczeństwa. To uczta dla czytelnika, który czuje rozprzestrzeniający się mrok i ciężar zagadek, wskazówek i niepewności w działaniach, równocześnie trzymając się tejże nikłej iskierki nadziei, która prowadzi go poprzez zapadającą dookoła ciemność. Jest smutno i refleksyjnie, ale wciąż tajemnice i intrygująca aura tego świata przyciągają nas do siebie.

Sporo tu pytań, na które odpowiedzi skrywają się pod osłoną ciekawej fabuły. To pomysłowo poprowadzona nić historii, która zaskakuje, ale i upewnia czytelnika w przekonaniu, że to właśnie nasze miejsce i czas, a my sami z przyjemnością możemy poddać się biegowi wydarzeń, które wcale się nie zatrzymują. Wygnanie to drugi przystanek, który należy poznać w drodze do finału. Czy równie udane będą kolejne powroty do tego świata?

 

Podsumowanie

Jestem oczarowana połączeniem fabuły, niesztampowej kreacji postaci i tematów, jakie się pod nią skrywają. To godna polecenia podróż dla młodego czytelnika, choć magia i aura tego świata skusi was bez względu na ilość wiosen. Wygnanie jest nieco inne niż rozpoczynająca cykl strażniczka, jednak nie oznacza to, że gorsza. Głębsze poznanie świata, sprawdzanie dokąd zaprowadzą nas wskazówki i kto tak właściwie stoi po naszej stronie, będzie przyjemnością, której nie warto sobie odmawiać.

 

Dział: Książki
wtorek, 27 październik 2020 09:18

Skalpel

Doktor Jessie Teska z przyczyn osobistych musiała zmienić miejsce pracy, a co za tym idzie- miejsce zamieszkania. Uważana przez swoich byłych przełożonych za jedną z najzdolniejszych lekarek medycyny sądowej bohaterka trafia w sam środek dziwnej sprawy, która teoretycznie nie ma żadnych powiązań z inną, lecz w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Najpierw na jej stół trafia młoda dziewczyna ubrana jak prostytutka, której zmasakrowane ciało znaleźli pracownicy hotelu w jednym z pokoi. Policja uznała denatkę za tzw. "muła", czyli osobę wynajmowaną do przemycania narkotyków we własnym wnętrzu. Kilka dni później doktor Teska zostaje wezwana do wynajmowanego przez dwie kobiety mieszkania, gdzie stróże prawa badają okoliczności śmierci jednej z nich. Wszystko wskazuje na samobójstwo, choć bliscy zmarłej przysięgają, iż ta nigdy nie miała żadnego związku z narkotykami. Ponadto denatka była w ciąży -i patrząc na jej otoczenie- cieszyła się z tego powodu. Doktor Jessie Teska za wszelką cenę chce odkryć dziwne powiązanie między tymi dwiema sprawami. Ktoś spośród jej zwierzchników ma jednak zupełnie inne zdanie i chce jak najszybciej zamknąć śledztwo w sprawie młodej samobójczyni. Im większy nacisk z góry, z tym większym zaangażowaniem (i potajemnie) Jessie Teska stara się rozwikłać zagadkę. Nawet za cenę własnego bezpieczeństwa.

Nie miałam okazji przeczytać poprzedniej książki tego pisarskiego duetu pt. Ciało nie kłamie, dlatego też ucieszyłam się, że mogę ich "wypróbować" dzięki najnowszej książce. Praca pracownika kostnicy od zawsze mnie intrygowała (choć sama nie nadaję się zupełnie do tego zawodu), więc ta pozycja była idealną okazją, by zapoznać się z owym zawodem czysto teoretycznie (i wciąż mając na uwadze fakt, iż jest to fikcyjna historia). Czy Skalpel ma w sobie to magiczne "coś", czego nikt konkretnie nie potrafi określić, a każdy poszukuje?

Mam mieszane uczucia względem tej historii. Spodziewałam się czegoś na wzór thrillera medycznego, gdzie nawet tak nie dla wszystkich ciekawe tematy jak tajne wirusy, szpitalne zabójstwa etc. potrafią wciągnąć czytelnika bez reszty. Owszem, po części to otrzymałam, lecz Skalpela nie czyta się jak zwykłej powieści kryminalnej. Tutaj prawda miesza się z fikcją- zmyślona historia z prawdopodobnymi opisami działań lekarzy medycyny sądowej. Podczas lektury nieustannie przyłapywałam się na myśli, że główna bohaterka to rzeczywista postać, dzieląca się z czytelnikami swoimi najbardziej skomplikowanymi sprawami prosto z kostnicy. Cały czas musiałam sobie przypominać, że to fikcja. Z jednej strony to plus, gdyż autorzy poprzez wielość szczegółów dotyczących pracy patologów nadali swej powieści znamion realności, z drugiej jednak w pewnym momencie otrzymaliśmy kompletny... chaos. Przez dłuższy czas nie dzieje się nic wartego uwagi, by po chwili wielość wątków, oskarżeń oraz domysłów nas przytłoczyła. To trochę tak, jakby ów pisarski duet chciał wpakować do jednej historii wszystko, co wiedzą; bez patrzenia na to, że to powieść kryminalna, a nie literatura faktu opisująca pracę lekarzy medycyny sądowej. 

Szczerze powiedziawszy wątek pracy patologów mnie zainteresował, jednak śledztwo samo w sobie już niezbyt. Właściwie od początku możemy się domyślić, o co chodzi- autorzy podsuwają nam dość wyraźne wskazówki, na czym oczywiście traci zakończenie, gdyż nie ma już tego efektu "wow", gdy po długich trudach i znojach czytelnik wreszcie sam dociera do prawdy. Bohaterowie nie przyciągają jakoś uwagi, prócz znanej nam już w literaturze nieustępliwości, która napędza całą historię, doktor Jessie Teska nie ma nam nic do zaoferowania. To nie to, że nie da się jej lubić- po prostu jej postać jest ledwo zarysowana, jest tylko konturem na tle wydarzeń. Kimś, kto musiał znaleźć się w tekście, by fabuła miała sens. 

Skalpel jest książką, po którą raczej nie sięgnęłabym w innych okolicznościach. Wyższą notę otrzymuje głównie przez liczne informacje o pracy patologów oraz przez bardzo dobry styl pisarski literackiego duetu, jednak to za mało, by porwać ze sobą czytelnika. 

Dział: Książki
czwartek, 22 październik 2020 15:08

Nie wiesz wszystkiego

„Jeżeli ktoś wyklucza cię z powodu twojej inności, to robi to tylko dlatego, że uważa cię za zagrożenie.”

Powieść wypełniona ciekawymi wątkami oscylującymi wokół losów licznych bohaterów. Postaci przedstawiają swoją wersję zdarzeń, zakotwiczają we własnej perspektywie świata, stopniowo odkrywają mroczne tajemnice z ich życia. Książka naszpikowana sekretami z przeszłości i teraźniejszości, zajmująco przeskakuje się od jednego do drugiego, chce się jak najszybciej je poznać, poddać interpretacji. Trochę przypomina to zbieranie grzybów, czyli informacji, podczas deszczowej jesiennej aury, czyli ciemnych ponurych stron losów, a potem tworzenia frapujących potraw, czyli strawy dla duszy spragnionej intrygujących tematów. Epicentrum scenariusza zdarzeń, od którego rozbiegają się ścieżki bohaterów, to samobójstwo pary nastolatków. Bo właśnie młodzież, a w zasadzie jej rozległe społeczne problemy, stają się łącznikiem historii, dają uderzający przesłaniem obraz i zmuszają do poważnych refleksji.

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że współczesne nastolatki mają gorzej od poprzedników. Niezrozumienie przez dorosłych, wygórowane oczekiwania wobec dzieci. Idealizowanie roli rodziców, roszczeniowa postawa, brak wzajemnego szacunku, niezdrowa rywalizacja rówieśników, brutalne akty przemocy psychicznej i fizycznej, defektowa gospodarka emocjami, to aspekty, z którymi zmierzyć się musi każde młode pokolenie. Okres dorastania, określania tożsamości, budowania poczucia własnej wartości, definiowania mocnych i słabych stron, należy do trudnych etapów osiągania dojrzałości, wiąże się z wieloma niebezpieczeństwami i pułapkami, łatwo w nie wpaść. Tym bardziej, gdy narastająca presja ze strony otoczenia jest na tyle silna i bezwzględna, że młodzi ludzie uznają, że jedynym sposobem na poradzenie sobie z nią jest samobójstwo. Teraz mamy ideał życia kreowany przez social media, rozmycie się prawdziwej codzienności z teatrem iluzji, błyskawiczne rozsiewanie się plotek dzięki nowym kanałom komunikacyjnym. Natomiast kiedyś był choćby czynnik nierównych praw płci, wojenne zawieruchy, komunistyczne realia, czyli walka o równouprawnienie, przetrwanie, wolność i godność.

Marta, Julia, Sara, Zuza, Otylia, Wiktoria, Zuza, Kuba, Alan, Aleksander, Kuba, to postawy i relacje, które dają wgląd czytelnikowi w to, co tak naprawdę wydarzyło się pewnej nocy na dachu budynku. Dlaczego dziewczyna i chłopak zdecydowali się odejść z tego świata na własnych warunkach, czy można było zapobiec tragedii. Podobała mi się wielogłosowa narracja, ujrzenie trudnych spraw z odmiennych ujęć, zbliżenia na incydenty, przebicie się przez otoczkę pozorów i kłamstw, niepowierzanie narracji tylko uczniom, ale również nauczycielom. Fabuła obejmuje wiele zagadnień, którym warto uważnie przyjrzeć się, poddać wnikliwej analizie, zrobić odniesienia do domowych wzorców wychowania, zaangażowania szkół, współpracy obu środowisk, kondycji cywilizacji naznaczonej pospiechem i pobieżnością, nie tylko w polskim rzucie. W tej przygodzie czytelniczej najlepiej odnajdą się młode umysły, poszukujące odpowiedzi na życiowe pytania, pragnące znaleźć właściwe miejsce w przestrzeni społecznej, ale książka to także materiał do zamysłu dla starszych odbiorców. Postawy zachowań dorosłych zbliżone do prawdy, jednak nie wszystkie uzasadnienia wydawały się w pełni przekonujące, brakowało głębszej esencji, aby uznać je za kompletne, zbyt jednostronne podejście do Zuzy Haman i Julii Wolskiej. Jednakże kreacje portretów reprezentantów młodzieży odmalowano pierwszorzędnie.

Dział: Książki
poniedziałek, 12 październik 2020 18:18

Kraina Nocy

 

Czy macie ochotę sięgnąć po mroczną baśń przełamującą schematy? Po historię osadzoną w Nowym Jorku, w którym grasuje mroczna siła, która wzięła na celownik niesamowite istoty rodem z fantastycznych opowieści? A może przeczytalibyście opowieść o walce z przeznaczeniem i próbie wytyczenia losu według własnych pragnień i marzeń? Jeśli na któregokolwiek z powyższych pytań odpowiedzieliście twierdząco, wypatrujcie Krainy Nocy, powinna Wam się spodobać. 

Powieść Melissy Albert to drugi tom mrocznego fantasy dla młodzieży i kontynuacja świetnego Hazel Wood. Z racji tego, że wydarzenia opisane w Krainie Nocy zdradzają kluczowe informacje z poprzedniej części, jeśli jeszcze nie czytaliście Hazel Wood, poczekajcie z czytaniem tej recenzji, aż nadrobicie lekturę pierwszego tomu – po co sobie spoilerować tak dobrze napisaną historię? 

Jeśli jednak macie za sobą opowieść o Alice Trzykrotce, bohaterce jednej z baśni rodem z Uroczyska, która postanowiła wyrwać się na wolność, zapraszam do dalszej lektury. Od ucieczki głównej bohaterki z mrocznej, baśniowej krainy minęły już dwa lata. Dziewczyna stara się za wszelką cenę prowadzić normalne, ludzkie życie. Ukończyła szkołę średnią i pracuje dorywczo w antykwariacie. Regularnie spotyka się też z dawnymi Historiami, które podobnie jak ona uciekły z Uroczyska, aby zaznać wolności i samodzielnego życia. I właśnie wtedy, gdy sprawy pozornie zaczynają się doskonale układać, wszystko sypie się jak domek z kart. 

Pierwsze oznaki złych zmian to pojawienie się czerwonowłosej Daphne o ostrych zębach i drapieżnym uśmiechu. Potem jest już tylko gorzej – kolejne Historie padają ofiarami brutalnego mordercy, który nie tylko pozbawia je życia (tym razem już na zawsze), ale też zabiera fragmenty ich ciał. Co kieruje zabójcą i kto będzie kolejny na jego liście? 

Jednocześnie, równolegle do wątku Alice, śledzimy losy Elery’ego Fincha, który w poprzednim tomie postanowił zostać w Uroczysku. Teraz jest zmuszony szukać drogi powrotnej, ponieważ stworzony przez Bajarkę świat chwieje się w posadach i coraz więcej jego mieszkańców ucieka, pozostawiając po sobie pogłębiający się chaos. Czy Finchowi uda się odnaleźć drogę do swojego świata i jaką będzie musiał zapłacić za to cenę? 

Z przyjemnością powróciłam do świata wykreowanego przez Melissę Albert, która w ciekawy sposób połączyła współczesną powieść młodzieżową z mrocznym fantasy, w którym trup ściele się stosunkowo gęsto, a bohaterów w pełni pozytywnych można policzyć dosłowni na palcach jednej ręki i to nie wykorzystując wszystkich pięciu z nich. Mam słabość do baśniowych klimatów, a tutaj dostajemy ich najlepszą wersję - oryginalną, pozbawioną cukierkowatej tkliwości, odartą z romantyzmu i brutalnie okrutną.  

Trochę do życzenia pozostawia postać głównej bohaterki. W pierwszym tomie Alice została przedstawiona jako dziewczyna z pazurem, teraz zdaje się, że niemal zupełnie pazurów się stępił. Dziewczyna nie może się zdecydować, po której stronie się opowiedzieć. Niby chce walczyć o swoją ludzką tożsamość, a jednocześnie podejmuje czasem decyzje, które całkowicie temu przeczą. Wprowadza chaos i zamęt, irytując nie tylko swoich pobratymców, ale i czytelnika. Na szczęście nie permanentnie, dzięki czemu można przymknąć na to oko, biorąc pod uwagę, że całą powieść czyta się naprawdę dobrze. 

Podsumowując, jeśli lubicie fantastyczne młodzieżówki utrzymane w mrocznych klimatach, cały cykl Hazel Wood z pewnością Wam się spodoba. 

Dział: Książki
poniedziałek, 21 wrzesień 2020 10:11

Zła Królowa

Holly Black wkradła się do serc polskich czytelników. Okrutny Książę stał się u nas bestsellerem. Ja sama czytałam te książki kilka razy. Jednak nie wszyscy wiedzą, że przed przygodami Jude i Cardana, autorka wydała inny cykl, zatytułowany Elfy Ziemi i Powietrza. To kolejne książki, które rozbudowują uniwersum wymyślone i stworzone przez Holly Black. Jeżeli czytaliście Okrutnego Księcia, na pewno pamiętacie pana Roibena, Kaye i Dwór Termitów. Pojawiają się w kilku istotnych scenach, a szczególnie pan Roiben pokazany jest jako ktoś, do kogo należy odnosić się z szacunkiem. Dzięki Złej Królowej będziemy mogli poznać ich historię.

„Dawno, dawno temu istniały dwa dwory, jasny i ciemny, cny i niecny. Ten pierwszy gromadził elfy powietrza, drugi elfy ziemi”.[1]

Kaye, wraz z matką, prowadzi koczowniczy tryb życia. Dlaczego? Ellen jest wokalistką zespołu rockowego, a bary i imprezy to jej drugi dom. W wyniku pewnych wydarzeń matka z córką wracają do rodzinnej miejscowości. Kaye nie jest normalną nastolatką – od dziecka widzi więcej. Jej historie o elfach, które ją odwiedzały, wzbudzały śmiech rówieśników. Jednak to nie były marzenia małej dziewczynki. Wszystko, co widziała Kaye było prawdziwe. Okazuje się, że dziewczyna staje się uczestnikiem walki pomiędzy elfami. Dwór Termitów jest miejscem przerażającym i strasznym, a dziewczyna wpada w ten świat z wielkim łoskotem.

Byłam oczarowana Okrutnym Księciem tak samo, jak historią Severina i Króla Olszyn. Zła Królowa została wydana już wcześniej, z okropną okładką i jeszcze gorszym tytułem. Na fali popularności najsławniejszej serii Black, wydawnictwo zdecydowało się wydać ponownie cykl Elfy Ziemi i Powietrza. Dwór Termitów jest miejscem mrocznym, dziwnym, a to, czego dowiedziałam się z Okrutnego Księcia, było… mało satysfakcjonujące. Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o pixie Kaye i panu Roibienie, którego jedno spojrzenie mogło zmrozić krew w żyłach. Black pokazała mi, że potrafi mącić, mieszać, a miejsca przez nią stworzone są pełne tajemnic i magii.

Zła Królowa to książka, którą czyta się bardzo szybko. Strona za stronę wpada się w historię Kaye, która odkrywa swoje prawdziwe ja. Nie ma w tej powieści miejsca na to, aby choć na chwilę się zatrzymać i wziąć chociaż jeden oddech. Akcja biegnie do przodu niczym pendolino, nawet nie zwalniając przy przystankach. Z początku jedzie po prostej drodze, bo fabuła dopiero się rozkręca, ale późniejsze wydarzenia przypominają górskie serpentyny. Znacie? Tyle zwrotów akcji i dynamicznych scen już dawno nie spotkałam. Czytając Złą Królową, nie sposób nie zauważyć, jak wielką drogę przeszła autorka. Różnice pomiędzy serią Elfy Ziemi i Powietrza a Okrutnym Księciem rzucają się w oczy, ale nie uprzykrzają lektury. W niektórych momentach przeszkadzał mi brak spójnych przejść pomiędzy scenami.

Relacja pomiędzy Kaye a Roibenem intryguje. Wiedziałam, do jakiego punktu zmierza cała akcja, ale wątek miłosny jest zbudowany ciekawie. Bohaterowie powinni dostać więcej miejsca, żeby czytelnik mógł bardziej wsiąknąć w to uczucie, ale polubiłam oboje i jestem ciekawa, jak potoczą się ich dalsze losy. Muszę się przyczepić do kreacji tytułowej Złej Królowej. Mało jej w tej powieści, a sceny, w których się pojawia, nie oddają jej pełnego charakteru. Rozumiem, że autorka chciała skupić się na czymś innym, ale zabrakło to w tej książce złola, który tylko doda pikanterii akcji.

Cieszę się, że Zła Królowa poszerza uniwersum Black w bardzo istotne informacje. Lubię, kiedy książki autora się o siebie zazębiają, mają jakąś część wspólną. Dzięki temu jestem bardziej zżyta ze wszystkimi bohaterami, poznaje tajniki świata wykreowanego przez autora i... z książki na książkę kocham uniwersum coraz bardziej.

[1] Zła Królowa, Holly Black, wyd. Jaguar, strona 92.

 

Dział: Książki
poniedziałek, 17 sierpień 2020 14:45

Zapowiedź: Wiosna zaginionych

Krystyna, emerytowana policjantka, jako młoda dziewczyna straciła w tajemniczych okolicznościach brata. W 1963 roku piątka studentów, dwie dziewczyny i trzech chłopaków, wyruszyła w Tatry, troje z nich zostało odnalezionych martwych, jeden – brat Krystyny – zaginął bez wieści. Wrócił tylko Jacek.

Dział: Książki
poniedziałek, 03 sierpień 2020 21:10

Wrona

Fe żyje w świecie, gdzie społeczeństwo podzielone jest na kasty. W tej, której się urodziłeś, w tej umierasz. Nie można się wypisać czy przepisać do innej, lepszej kasty.  Każda z nich symbolizuje co innego, a jej członkowie wyróżniają się pewnymi mocami. Fe należy do Wron. Kasty najbardziej niedocenianej i najbardziej krzywdzonej. A to dziewczyna i jej „rodzina” odpowiadają za to, aby zabrać ofiarę moru z wioski. Fe przygotowuje się do roli wodza stada, żeby zastąpić swojego tatkę. Gdy okazuje się, że dwóch zabranych z pałacu królewskiego młodzieńców żyje i odpowiedzialni są za los całego królestwa, dziewczyna zawiązuje z nimi Przymierze. Teraz życie jej, jak i stada Wron, znalazło się w niezwykłym niebezpieczeństwie. Fe będzie musiała wyruszyć w podróż usianą pułapkami, pełną trudnych podejść i ciągłego wysiłku. Czy jej i paniczom, którzy jej towarzyszą, uda się ocalić całe królestwo?

Nie jest to książka fenomenalna. Ma wady, które trochę mi przeszkadzały w trakcie lektury, ale … zakochałam się. To jedna z tych lektur, których wady widzę, ale pomimo to, uwielbiam bohaterów, świat stworzony przez autorkę i magię, która aż emanuje z kart powieści. Wiem, że inni wytykają jej bezlitośnie wady, nie patrząc na wszystkie pozytywne aspekty, ale ja postaram się przekonać was, że czas spędzony z Wroną nie będzie stracony. Opowiem wam o serii, którą można pokochać całym serduchem i wyczekiwać z niecierpliwością na kolejny tom.

Wrona jest książką dość oryginalną. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim podziałem kastowym, jak w powieści Margaret Owen. Trochę to przypomina system w Indiach, a przeniesienie go do świata fantastycznego to wielki plus. Fe jest Wroną. Należy do najgorszych z kast. Ludzie nimi gardzą, ale gdy tylko mor pojawia się w ich wiosce/mieście wzywają je, aby uporali się z grzesznikiem. Wrony nigdy nie mogą czuć się bezpiecznie. Świat stworzony przez Owen oraz zasady, jakie w nim panują, wydają się z początku mętne, ale im dalej w lekturę, tym autorka coraz więcej wyjaśnia i rozgania mgłę. Jeden wątek, który wydaje się być osią napędową serii jest tutaj ledwie zaznaczony, a główny złoczyńca wspominany i pojawia się raz. We Wronach obserwujmy drogę jaką pokonuje Fe i jej towarzysze. Ludzie z innych kast, inaczej wychowani, inaczej patrzący na świat. Owen wyraźnie zaznaczyła, jak różne są ich światy. Później, gdy wędrówka stawała się coraz cięższa, można było zauważyć zmianę w tym, jak bohaterowie patrzyli na kasty. Zauważali, że świat nie jest czarno-biały.

Nie brakuje tutaj wątku miłosnego, ale ledwie o nim wspomnę, bo zdradzenie czegokolwiek więcej, będzie dla Was dym spoilerem. Bardzo podobała mi się kreacja zarówno Fe, która nie da sobie w kaszę dmuchać, jak i paniczów. Spotkanie tych dwóch światów było… zadziwiające. Każdy z bohaterów to odrębna, wyrazista postać, a jeszcze nie wszystko widzieliśmy. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach Margaret Owen mnie zaskoczy!

Dział: Książki