Rezultaty wyszukiwania dla: Bis

W prawdzie wydawnictwo nie ustaliliło jeszcze ostatecznej daty premiery książki debiutującego autora Rafała Cuprjaka - "Po drugiej stronie", jednak na 99% będą to pierwsze dni grudnia.

Dział: Książki
czwartek, 19 listopad 2015 18:16

Edycja Specjalna Veto w sprzedaży

W sklepie internetowym wydawnictwa Veto pojawiła się "Edycja Specjalna Veto". Są to zestawy dodatkowe, w których znaleźć można karty z "Malleus Maleficarum", karty z dodatków wchodzących w skład formatu klasycznego oraz także boostery - niespodzianki.

Dział: Bez prądu

20 listopada swoją premierę będzie miał najważniejszy tom cyklu o inkwizytorze Mordimerze Madderinie. "Kościany galeon" Jacka Piekary to dziewiąta część głównego cyklu oraz jednocześnie piąta pozycja w podcyklu "Ja inkwizytor". Powieść ukaże się pod patronatem Secretum.

Dział: Patronaty
poniedziałek, 16 listopad 2015 10:26

Konkurs - "Cyngiel śmierci"

Agent 007 w tym roku powrócił nie tylko na ekrany naszych kin. W księgarniach ukazała się niedawno kolejna powieść o przygodach Bonda. Serdecznie zapraszamy do udziału w konkursie, w którym do wygrania są trzy egzemplarze książki "Cyngiel śmierci" Anthony'ego Horowitza, która niczym nie ustępuje dokonaniom samego Iana Fleminga.

Dział: Zakończone

Międzynarodowe Targi Gdańskie SA zapraszają do Centrum Wystawienniczo-Kongresowego AMEREXPO w Gdańsku, gdzie w dniach 21-22 listopada odbędą się 4. targi Gra i Zabawa, 11. edycja Trójmiejskich Spotkań z Grami Planszowymi - Festiwal Gramy oraz Festiwal Czytamy.

Dział: Konwenty
sobota, 07 listopad 2015 16:27

Krwawa kampania

Dobrych książek fantastycznych nigdy dość. Rozpoczynając recenzję truizmem, zapytam jednocześnie – kto zechce mu się przeciwstawić? Osobiście ciągle czuję się laikiem w tym gatunku. Jednak laikiem, który stara się orientować, co w trawie piszczy. Nie inaczej było w przypadku Trylogii Magów Prochowych. O istnieniu tej serii usłyszałam zaraz po premierze pierwszego tomu. Los jednak chciał, że udało mi się z nimi zapoznać dopiero przy okazji drugiego tomu. Dlatego „Krwawą Kampanię" będę recenzowała z pozycji osoby, która z pierwszym tomem miała styczność praktycznie zerową.

Z racji wcześniej wspomnianych przyczyn, nieco czasu zajęło mi samo wejście w świat opowieści, zapoznanie się z bohaterami książki i ułożenie ich relacji w sensowną całość. Jak również poznanie realiów panujących w świecie przedstawionym. Nie trzeba było jednak czekać długo, aby zaprezentowana rzeczywistość wciągnęła mnie doszczętnie. Z kartki na kartkę, wpadałam coraz głębiej. Przyjdzie nam poznać trzy historie. Jednym z bohaterów jest Marszałek polny Tamas, który znalazł się w ogniu walki z kezańską armią. Mężczyzna postrzegany jest jako świetny dowódca, któremu nie pierwszy raz przyjdzie zmierzyć się z przeważającymi siłami wroga. Swoje miejsce w wojennej rzeczywistości próbuje znaleźć również jego syn Taniel Dwa Strzały, którego wielu pragnie wykorzystać do własnych celów. Trzeciemu z bohaterów, detektywowi Adamatowi, przyjdzie natomiast stoczyć walkę o swoją rodzinę. W taki właśnie świat wpadamy, pełen walki, intryg, ale i uczuć, które jeszcze przetrwały.

Narracja „Krwawej kampanii" prowadzona jest z punktu widzenia wcześniej wspomnianych bohaterów, dzięki czemu przedstawiają nam oni w różny sposób wydarzenia, które bardzo często dzieją się w tym samym czasie. Zabieg ten jest dość ciekawy, choć może on przeszkadzać. Niekiedy bowiem momenty kulminacyjne zostają przegrodzone przygodami innej postaci. Przestajemy się jednak złościć z tego powodu, gdy okazuje się, że zaprezentowana historia jest zazwyczaj równie ciekawa. Szybka akcja to niejedyna zaleta tej powieści. Równą wartość stanowią jej bohaterowie. Poprzez liczne perturbacje poznajemy ich zachowania i osobowość. Nie raz być może, będziemy także chcieli dokonać oceny moralnej ich czynów. Innym razem odnajdziemy w nich część siebie. Jednym będziemy kibicować, innym wprost przeciwnie. Na koniec ostatni ze składników tej znakomitej książki, czyli świat przedstawiony złożony z małych walk o to, na czym bohaterom zależy i wielkich intryg politycznych oraz krwawych bitew. Dość często przyjdzie nam stanąć razem z postaciami w pierwszym szeregu lub też wszcząć bójkę.

Koniecznie należy w tym miejscu wspomnieć o magach prochowych. Czyli ludziach obdarzonych szczególnymi zdolnościami, które objawiają się po zażyciu przez nich prochu. Pozwala on im stać się szybszymi, czy lepiej widzieć. Może taki koncept brzmi absurdalnie, ale absolutnie nie przeszkadzało mi to w trakcie czytania książki. Ta innowacja to jedno. To jednak czym broni się ta pozycja, to przede wszystkim tempo akcji. Rozkręca się ona praktycznie już na samym początku. Dosłownie od pierwszej strony zostajemy wrzuceni na głęboką wodę i śledzimy poczynania bohaterów z zapartym tchem przez cały czas, czyli przez blisko 700 stron. Dzieje się wiele, a szanse na odpoczynek mamy tylko czasami, za sprawą opisów otaczającej nas rzeczywistości. Zaraz jednak pędzimy znowu i zupełnie nie chcemy się zatrzymywać, wprost prosimy o jeszcze. Ta książka to idealny przykład paradoksu, kiedy to pragniemy, jak najszybciej dotrzeć do jej końca, po to, by dowiedzieć się, jak się to wszystko skończy, a jednocześnie po jej ukończeniu nie wiemy co ze sobą zrobić. Brakuje nam bowiem zaprezentowanej rzeczywistości i jej bohaterów.

Jeżeli macie za sobą lekturę „Obietnicy krwi", to pewnie nie muszę Was zachęcać do sięgnięcia po kontynuację. Jeżeli natomiast nie czytaliście pierwszej części, to również się nie obawiacie. Jak wspomniałam wcześniej, zaczęłam od drugiego tomu, jednak moje zagubienie nie trwało długo. A swoje braki zamierzam jak najszybciej nadrobić.

Dział: Książki
sobota, 07 listopad 2015 14:20

Kochanka śmierci

W Moskwie nie dzieje się najlepiej. Coraz więcej osób -nie wiedzieć czemu- popenienia samobójstwo. Czy to przez trudną sytuację materialną, wżerający się w duszę smutek, a może powodem jest złamane serce? Prawda jest niestety bardziej przyziemna. W mieście zawiązało się tajne stowarzyszenie, zrzeszające przyszłych samobójców, którzy chlubnie mianowali się Kochankami Śmierci. W ich szeregi trafia młoda dziewczyna z prowincji, marząca o niezwykłym, pełnym namiętności życiu, Masza Mironowa. Przybierając imię Kolombiny, wychodzi naprzeciw miastowemu życiu i... wpada w kłopoty.

Wszyscy kiedyś umrzemy- to fakt. Niezaprzeczalny. Gdyby chociaż termin naszej śmierci zależał od nas... ale tak nie jest. Codziennie ktoś opuszcza ziemski padół, nieważne, ile spędził tu czasu. Niemowlę, nastolatek, mężczyzna w kwiecie wieku? Długa choroba, śmiertelny wypadek, a może coś, co ludzkość zwie naturalnym zgonem? Nasze życie jest zaledwie pyłkiem dla sił wyższych. Patrząc, jak życie gaśnie w bliskiej mi osobie zastanawiałam się nad pewną kwestią- dlaczego ktoś chce dobrowolnie pozbawić się życia? Jak bardzo nienawidzą świata samobójcy, co nimi kieruje? Niestety, to wciąż pytania bez odpowiedzi.

Nigdy wcześniej nie słyszałam o czymś, co nazywane było klubem "kochanków śmierci". Po prostu jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że istniały ugrupowania zrzeszające przyszłych samobójców. Wiem, że takim mianem można określić człowieka dopiero po owym ciosie, ale jak inaczej nazwać kogoś, kto w swym zgonie upatruje najwyższego szczęścia? Intrygowało mnie, co też ludzie czują, że decydują się na taki krok. Tym chętniej sięgnęłam po Kochankę śmierci.

Nietuzinkowi, ciekawi bohaterowie, wychodzący poza sztywne ramy- to, co pierwsze rzuciło mi się w oczy podczas lektury. Polubiłam Maszę mimo, iż ze wszystkich sił starała się upozować na tajemniczą i wyzwoloną Kolombinę. Było w niej coś urzekającego- może właśnie tak skrzętnie skrywana pod chłodem miasta  prowincjonalność dziewczyny. Choć próbowała być zimna i nieprzystępna, to pewnych zachowań czy uczuć nie można się ot, tak, pozbyć. Również nasz Erast Pietrowicz Nameless, w tajemnym klubie zwany księciem Gendzi bądź Jąkałą (nieoficjalnie) był bardzo ciekawą postacią. Do tej pory zastanawiam się, czy to niebywale spostrzegawczy mężczyzna, czy może ukrywa przed światem jakiś talent...?

Książka jest -powiedziałabym- średnich rozmiarów, ale historia została doprowadzona do końca. Brak niedomówień, czegoś, do czego czytelnik musiałby dojść sam. Erast rozwiązuje tajemnicę, wszystko nagle staje się jasne i klarowne. Jak już wspominałam, szczególnie przyciągnął mnie wątek samobójców, skupiłam się więc (na tyle, na ile umożliwił mi to autor) na postaciach skarżących się na swą marną egzystencję. I doszłam do jednego wniosku- ludzie XIX wieku to dziwne osobistości. Dla nich ta ostateczna decyzja to nic innego jak zapobieganie toczącej ich ciała... nudzie. Nudzie! Nawet nie staram się tego zrozumieć.

To już dziewiąty tom serii o Eraście; wiedziona czystą ciekawością przejrzałam opinie innych czytelników i (co odrobinę mnie zdziwiło) zdania były mocno podzielone. Wahali się, od najniższej oceny aż po najwyższą. Określano Kochankę śmierci jako najgorszą część, ale i jako utrzymującą bardzo dobry poziom. Pomieszane, prawda? Osobiście książka przypadła mi do gustu i szczerze żałuję, że "spotkałam się" z Erastem dopiero przy tak odległym tomie. Cóż, nie pozostaje mi nic więcej, tylko nadrobić. Bo skoro dla niektórych ta część jest, krótko mówiąc, słaba (mimo tego, że mnie wciągnęła i nie chciała wypuścić), to jak dobre muszą być poprzednie? Lepszej zachęty chyba nie potrzebuję, a i Was kieruję ku twórczości Borisa Akunina.

Dział: Książki
wtorek, 03 listopad 2015 13:50

Eperu

„Miłość jest jak herbaciane liście. Nawet gdy z czasem odparuje z nich woda i pokryją się kurzem, wrzucone do wrzątku z powrotem odzyskują barwę, zapach i smak. Zasuszone uczucie pod wpływem gorącego wspomnienia też nabiera kolorów". *

Mówi się, że miłość potrafi przenosić góry, że gdy kochamy nic nam nie jest straszne. Bo jeśli kochamy szczerze, do szaleństwa i bez ograniczeń wszystkie przeciwności, bariery są niczym w porównaniu do łączącej dwoje osób więzi, która pokona wszystko. Miłość jak z bajki, ale jednak realna.

Dziewiętnastoletnia Anna Wilk jest Polką, ale od kilku lat wraz z mamą, swoją przyjaciółką Eiką i jej mamą mieszka za granicą. Dziewczyny właśnie ukończyły szkołę i z tej okazji ich matki zaplanowały wyjazd do Francji. W tym czasie w Cannes ma się odbyć festiwal filmowy, na który Wika chce bardzo się udać by na własne oczy zobaczyć słynnego Leo Blacka, po wielu namowach udaje jej się namówić Annę by wybrała się wraz z nią. W momencie gdy pojawia się Leo i zaczyna rozdawać autografy dzieje się coś nieprawdopodobnego, z morza osób mężczyzna zauważa właśnie Annę i zaprasza ją w dość nietypowy sposób na spotkanie. Dlaczego właśnie ona, co nim kierowało i czy ich historia będzie miała ciąg dalszy?

Augusta Docher swoją debiutancką powieścią weszła na nasz rynek czytelniczy z dość dużym przytupem, zdobywając sympatię czytelników nie tylko poprzez książkę, ale i swój sposób bycia: sympatyczna, otwarta na wszelkie uwagi, dzielnie przyjmująca konstruktywną krytykę. Eperu zbiera różne, czasem nawet dość skrajne opinie, a jak będzie w moim przypadku?

Po opisie może się wydawać, że to romans jakich wiele, ale to tylko pozory. Docher stworzyła fabułę z wątkiem paranormalnym – bez obaw, nie ma tu wilków, wampirów, zmiennokształtnych lub elfów – który idealnie łączy się z tym romansowym. Podoba mi się zamysł autorki, to w jakim kierunku poszła pisząc o Wędrowcach, widać, że ma pomysł i go realizuje, przemyca w treści informacje o nich (czasami dość szczątkowe, co pewnie jest zamierzone przez Augustę i w kolejnym tomie ujawni więcej), mówi o pochodzeniu, ich umiejętnościach a raczej talentach, wyjaśnia na czym polega ich wyjątkowość. Pod tym względem się wyróżnia, bo nie poszła utartą drogą. Jeśli chodzi o temat romansu i on nie jest taki zwykły, autorka plącze i daje popalić bohaterom, gmatwa ich losy nie tylko przez wzgląd na pochodzenie Leo, ale i zwykłe codzienne problemy, przy czym pozwala im zobaczyć jak mocne może być prawdziwe uczucie.

Treść Eperu w moim odczuciu jest dopracowana i przemyślana. W przypadku tego tytułu nie ma mowy o nudzie czy też znużeniu, cały czas coś się dzieje, na ile to możliwe poznajemy coraz to nowsze fakty, a wszelkie niewiadome pobudzają tylko ciekawość. Podoba mi się styl pisania autorki, jej spojrzenie na różne sprawy, pomysłowość no i oczywiście, to jak opisuje rodzące się uczucie.

Plusem są też bohaterowie, a raczej ich charakterystyka. Docher nadała im szereg przeróżnych cech, indywidualność i osobowość, co sprawia, że w książce na próżno szukać dwóch identycznych postaci. Wyróżniają się na tle pozostałych a co ważniejsze swoim zachowaniem, kierowaniem się rozsądkiem oraz emocjami sprawiają, że są bardziej rzeczywiści, realni. Prym oczywiście wiedzie nieśmiała i urocza Anna oraz Leo ze swoją romantyczną duszą. Wiele ich różni, ale pomimo tego wspólnie się uzupełniają.

Obawiałam się gabarytów tej publikacji, ale gdy tylko zaczęłam czytać i wsiąkłam w poznawaną historię wszystko przestało mieć znaczenie. Losy Anny i Leo absorbują, sprawiły, że bezwiednie się z nimi zżyłam i z zapartym tchem śledziłam bieg wydarzeń. Kibicowałam im, wraz z nimi przeżywałam wzloty i upadki. Zafascynowana czytałam fragmenty o Wędrowcach, denerwując się przy tym dlaczego tak mało gdy ja chcę więcej i więcej. I zastanawiając się nad tematem reinkarnacji, jakby to było odradzać się i pamiętać poprzednie wcielenia. Augusta Docher na kilka godzin odcięła mnie od rzeczywistości, przeniosła do świata bohaterów i wywoływała przeróżne emocje, dostarczyła mi niesamowitych wrażeń i pozostawiła z wielkim znakiem zapytania co dalej?!, takie zakończenia powinny być zakazane, jak żyć pozostawionym w takim zawieszeniu? Skoro to jest debiut, to już nie mogę doczekać się kolejnych jej książek.

Oczywiście polecam, jeśli ktoś lubi połączenie fantastyki i romansu, do tego debiuty, to z pewnością nie zawiedzie się na Eperu. Augusta Docher dba o detale, o opisy i przekaz emocji. Ponadto finałem wywołuje szok i konsternacje, niepewność tego co będzie dalej. Czytajcie, zapewniam, że nie pożałujecie!

„Czasami życie musi człowieka przeczołgać, aby go wzmocnić, aby dać mu siły do dalszych zmagań z rzeczywistością, z tym wszystkim, co jeszcze go spotka". *

*Augusta Docher, Eperu

Dział: Książki
środa, 28 październik 2015 15:05

Nadchodzi zagłada!

Czy kilka miesięcy przygotowań pozwoliło Wam zaopatrzyć się w wystarczający zasób amunicji i poczytalności? Czy dobrze poznaliście swoich sprzymierzeńców? A wrogów? Wielcy Przedwieczni - drżyjcie!

Dział: Bez prądu
wtorek, 27 październik 2015 17:08

Obelisk kładzie się cieniem

Kiedy kilka lat temu przeczytałam pierwszą część przygód Flawii, przepadłam. Do gustu przypadł mi nie tylko niesamowity klimat książki, ale przede wszystkim charyzma i pomysłowość głównej bohaterki.
Lata 50. ubiegłego wieku, mała angielska osada, z tych, co to jeszcze dobrze człowiek nie kichnie, a już mu mówią na zdrowie. 12-letnia Flawia mieszka z ojcem i starszymi siostrami w wielkim domu, którego utrzymanie staje się coraz trudniejsze z racji niejasnej sytuacji dziedziczenia, która wynikła z przedwczesnej i nie do końca wyjaśnionej śmierci matki dziewczynki. W ogóle cała sytuacja rodziny jest trudna, a widmo wyprowadzki z tomu na tom przybiera na sile.

Dorastająca Flawia jest szczególnym dzieckiem. Pozostawiona samej sobie, bierze w swoje władanie ogromne laboratorium chemiczne zmarłego wuja i tam nie tylko przeprowadza przeróżne eksperymenty, ale też szuka odpowiedzi na dręczące ją pytania. Uważa bowiem, że chemia jest wszędzie, a co za tym idzie, wystarczy tylko uważnie szukać, by znaleźć rozwiązanie problemu. Oprócz tego dziewczynka ma inne zdolności, a mianowicie detektywistyczne. Wbrew pozorom w sennym Bishops Lacey dzieje się bardzo wiele i trup ściele się gęsto i tak już się jakoś układa, że w centrum wydarzeń zawsze znajdą się Flawia i jej bliscy. Dziewczynka nie chce zostawiać spraw własnemu biegowi i szuka śladów oraz poszlak, które doprowadziłyby ją do rozwiązania zagadki.

Tom piąty skończył się dość mocnym akcentem. Oto jak grom z jasnego nieba spada wiadomość, że odnaleziono zaginioną matkę Flawii. Jest to szok zarówno dla rodziny de Luce, jak i dla całej społeczności Bishops Lacey, gdyż Harriet de Luce, jak się wkrótce okaże, jest miejscową legendą i bohaterką. Kiedy skończyłam czytać tom piąty, od razu pomyślałam, że życie rodziny ulegnie teraz wielkiej zmianie. Nie sądziłam jednak, że zmiany te pójdą w takim kierunku.

W tomie szóstym spotykamy się z bohaterami na peronie kolejowym. Wszyscy oczekują przybycia zaginionej przed laty Harriet de Luce. Zanim jednak przyjedzie pociąg, na stacji dojdzie do zagadkowych wydarzeń. W tłumie oczekujących, nieznajomy wpadnie pod koła pociągu, jednak chwilę wcześniej powie coś do Flawii. Małą detektyw znowu czeka przekopywanie się przez tajemnice, które tym razem będą ściśle związane z tajemnicami jej rodziny, która ukrywa więcej niż nam się początkowo wydawało.
Gdybym miała porównywać część szóstą z jej poprzedniczkami, to muszę powiedzieć, że przede wszystkim  nie jest ona tak zabawna i beztroska. Nie ma tu już miejsca na złośliwe figle, dokuczanie siostrom, czy towarzyskie gafy. Tym razem sytuacja jest poważna, bo powrót Harriet de Luce nie jest takim, o jakim ktoś mógł pomyśleć. Flawia będzie musiała wykazać się nie lada bystrością, aby prawidłowo odczytać wiadomość, którą zostawiła jej matka. Przy okazji pozna fakty z życia rodziców, o których dotąd nie miała pojęcia, a także spróbuje zdemaskować zdrajcę, który kryje się w szeregach rodziny.
Jednym słowem część szósta jest bardziej dojrzała od poprzednich, a może to sama Flawia dorosła do pewnych rzeczy, a czytelnik wraz z nią?
Spotykamy tu też bohaterów, którzy pojawili się w poprzednich tomach, co zwiększa krąg podejrzanych i utrudnia wychwycenie osoby mającej złe zamiary. Dlatego komuś, kto nie czytał poprzednich części, nie polecam zaczynania lektury od tomu szóstego. Zbyt wiele w nim nawiązań do minionych wydarzeń i postaci i cała historia może być po prostu dla początkującego czytelnika niezrozumiała.
Wszystko to odebrałam jako swoiste podsumowanie dotychczasowych osiągnięć bohaterki, która w finale powieści znowu stanie przed nie lada wyzwaniem. Tom siódmy ma być finałowym i prawdopodobnie jest symbolicznym końcem dzieciństwa, a początkiem dorosłości. Zmieni się także lokalizacja.

Niecierpliwie czekam na finałowy tom przygód Flawii, bo jestem bardzo ciekawa, jak poradzi sobie z nowymi wyzwaniami oraz tego, z kim przyjdzie się jej zetknąć. Zapowiada się naprawdę ciekawie.
Czytelnikom, którzy chcieliby zacząć swoją przygodę z Flawią polecam gorąco lekturę początkowych tomów, które czarują śmiechem, dobrym humorem w sennym angielskim klimacie i masą ciekawych rozwiązań. A sama Flawia i jej pomysły to istny majstersztyk, słowem, nie da się jej nie lubić. Warto także wspomnieć, że nie ma tu limitu wiekowego: ubawi się i ktoś, kto ma lat 13 i 30.
Polecam.

Dział: Książki