Rezultaty wyszukiwania dla: Bis
Dom Wydawniczy Rebis zaprasza na 10. edycję Warszawskich Targów Książki
Dom Wydawniczy REBIS zaprasza na 10. edycję Warszawskich Targów Książki, które odbędą się w dniach 23–26 maja 2019 roku na Stadionie Narodowym w Warszawie. Zachęcamy do odwiedzenia ich stoiska (86/D13), gdzie będą prezentować nowości wydawnicze i bestsellery!
Jak co roku przygotowali dla Państwa atrakcyjny program wydarzeń towarzyszących:
24 maja (piątek)
16.30 – 17.30 – spotkanie z Michaelem Scottem Moore’em, który przez 977 dni był w niewoli somalijskich piratów. Autor będzie podpisywał swoją książkę Pustynia i morze.
Koniec dzieciństwa
Motyw inwazji obcych jest bardzo popularny w science fiction, a książki poruszające ten temat można wymieniać i wymieniać. Pisał o niej m.in. Ray Bradbury, Herbert George Wells, nawet w twórczości Stephena Kinga nie zabrakło na „kosmitów” miejsca. „Koniec dzieciństwa” jest publikacją z lat 50., jednakże dopiero dzięki wznowieniu Wydawnictwa Rebis miałam szansę zapoznać się zarówno z samą powieścią, jak i autorem. Ze wstydem przyznam, że choć Arthur C. Clarke był bardzo płodnym i – jak głoszą statystyki na popularnym portalu - poczytnym autorem, tak jest to moje pierwsze spotkanie z jego pisarskim dorobkiem.
Właściwą powieść rozpoczyna przedmowa autora, w której opowiada o genezie książki oraz niespokojnych czasach, w których powstał na nią pomysł. „Koniec dzieciństwa” zrodził się z zamiłowania do fantastyki naukowej oraz obaw społeczeństwa, a treść opowieści doskonale to podkreśla, bowiem inwazja zdaje się być ratunkiem dla ludzkości, upragnioną utopią. Jednakże i ta ma swoje wady…
Arthur C. Clarke wciągnął mnie w powieść już od pierwszych stron, wręcz nie pozwalając oderwać się od lektury. Dawno nie spotkałam się z tak dobrze napisaną powieścią, język i styl powieści jest po prostu fenomenalnie zgrany z treścią i aż czułam ciarki, tak dobrze oddawał klimat całości, wątpliwości mną targające, niepokój oraz mnogość refleksji na tematy rozmaite. Niedopowiedzenia oraz skrzętnie ukryte w opowieści „wyjaśnienia”, tylko potęgowały to uczucie i choć czasami miałam ochotę odłożyć książkę na bok, to i tak po chwili do niej wracałam. Zwyczajnie musiałam poznać intencję Zwierzchników, ich plany oraz prawdziwą tożsamość. A w tym dochodzeniu do prawdy pisarz mnie nie oszczędzał – bezlitośnie prowadził mnie przez meandry człowieczeństwa i ludzkiej psychiki, zaskakując, budząc ciekawość i… zachęcając do niekiedy bolesnych refleksji.
„Koniec dzieciństwa” to fenomenalna powieść science fiction nie tyle o obcych, co o nas samych. Choć nie brakuje tutaj niuansów kosmicznych, tak jest ona bardziej brutalnym obrazem ludzkości – natury, idei, uczuć. Fantastyczne wydanie w nowym cyklu Wydawnictwa Rebis „Wehikuł czasu”, to kolejny argument, aby sięgnąć po tę zadziwiającą aktualną, wstrząsającą i fascynującą książkę. Mam nadzieję, że w serii pojawią się i inne dzieła Arthura C. Clarka – oczarował mnie całkowicie. Polecam z całego serca!
Królestwo Popiołów. Część I
Kwiaty dla Algernona
„Kwiaty dla Algernona” to opowieść krótka. Zawiera się w niecałych trzystu stronach, podzielonych na siedemnaście dzienników – swoistych rozdziałów. Żadna inna książka, niezależnie od poruszanych problemów, nie przyprawiła mnie o takiego „kaca czytelniczego”, nie zmusiła do tak głębokiej refleksji na temat życia, znaczenia inteligencji i szczęścia. A spodziewałam się jedynie interesującej fantastyki naukowej, a otrzymałam – no cóż – fenomenalną opowieść, być może najlepszą przeczytaną przeze mnie w życiu…
Powieść to swoiste zapiski Charlie Gordona, które spisuje swoje myśli z polecenia naukowców. Mężczyzna jest obiektem eksperymentu, bowiem jego iloraz inteligencji jest... bardzo niski. Z tego też względu pierwsze rozdziały książki pełne są błędów ortograficznych i literówek, a myślenie bohatera bywa zadziwiająco nietypowe i głupiutkie. Z początku wydawało mi się to nawet zabawne i niezwykle pocieszne, jednakże wraz z rozwojem powieści moje odczucia się zmieniły. Poddany operacji, która wcześniej przyniosła zadowalające efekty na myszy o imieniu Algernon, Charlie przechodzi przemianę. Coraz lepiej zaczyna rozumieć otaczający go świat, znikają błędy i prosty wydźwięk wypowiedzi. Mężczyzna stopniowo zaczyna analizować swoje dotychczasowe życie i wraz z nim dochodzimy do smutnych i przygnębiających wniosków na temat człowieczeństwa, inteligencji, samotności i szczęścia.
„Kwiaty dla Algernona” naprawdę dały mi w kość – szczególnie emocjonalnie. Lektura sprowokowała mnie do licznych refleksji oraz… łez. Charlie z upośledzonego wesołka przemienia się w najprawdziwszego geniusza, ale jego życie nie ulega poprawie. Wręcz przeciwnie – mężczyzna staje się nieszczęśliwy. Ludzie odwracają się od niego – boją się tej zmiany lub zwyczajnie wstydzą się, że wcześniej wyśmiewali nierozumnego mężczyznę. I nawet, jeśli część traktowała go z pobłażliwością, drwili z niego, upokarzali to… bohater tego nie zauważał. Dopadają go również traumy z dzieciństwa, m.in. separacja od młodszej siostry. Inteligencja działa na niego destrukcyjnie i jest druzgocąca nie tylko dla Charliego, ale i dla… czytelnika.
Daniel Keyes stworzył prawdziwe arcydzieło, które prowadzi nas w głąb ludzkiej psychiki oraz stosunku ludzi do osób umysłowo chorych. To nietuzinkowa podróż po człowieczym umyśle, etyczno-filozoficzna uczta. Forma pierwszoosobowego dziennika oraz stopniowa ewolucja bohatera sprawiają, że całość zdaje się być niesamowicie realistyczna, a co za tym idzie – jeszcze bardziej poruszająca. Polecam tę powieść absolutnie każdemu, nie tylko miłośnikom literatury science fiction i cyklu „Wehikuł czasu”. Szokuje, wzrusza i pozostaje w pamięci na długo – ze mną zdecydowanie zostanie na zawsze.
Astralker
W czasie sesji (szczególnie podczas trudnego egzaminu) każdy student marzy o jakimkolwiek zrządzeniu losu, które pomogłoby mu z wysoką notą przeboleć sprawdzanie jego wiedzy. Tego dnia Dawid Kowalczyński był do egzaminu w miarę przygotowany, a jednak z przyczyn niezależnych od siebie nie dotarł na niego. Akurat w słowniku tego profesora nie istnieje słowo "litość", a wyłącznie "poprawka". Dawid nie chce z tak błahego powodu jak zaspanie stracić kolejnego roku, więc gdy jego kolega ze studiów zgłasza się do niego z dość ryzykownym pomysłem, zgadza się. Tej nocy mają zakraść się do domu profesora, podłożyć mu arkusze z własnymi odpowiedziami i wyjść. Od początku jednak plan nie idzie po ich myśli; najpierw mężczyzna wraca za szybko do domu, a później... dzieją się rzeczy, o jakich żaden z nich nigdy by nie pomyślał. W taki właśnie sposób Kowalczyński trafia do miejsca szkolącego ludzi na astralkerów- specyficznych żołnierzy, mogących opętać daną osobę, a także opuszczających ciała, by w niematerialnej wersji siebie chronić obrane obiekty. Początkowo "nowy zawód" jawi się jako spełnienie marzeń- dobra płaca, ciekawe zajęcia, praktycznie zero ryzyka. Ale ostatecznie ujawnia się druga strona medalu...
Chyba każdy z nas choć raz zamarzył sobie o umiejętności teleportacji w dane miejsce, o czytaniu w myślach drugiej osoby albo o byciu niewidzialnym; niestety, ludzkie możliwości jak dotąd nie rozwinęły się aż tak, by było to możliwe. Pozostaje nam jedynie sfera wyobraźni. Zaciekawiło mnie, jak pan Tomasz Sobiesiek przedstawi swoją wizję dotyczącą opuszczania własnego ciała i astralnego przemieszczania się. Czy skupi się jedynie na opisywaniu kolejnych ćwiczeń, a może zaserwuje nam do tego jakąś akcję? Stało się i tak, i tak.
Dawid Kowalczyński jest chłopakiem jakich wielu; pochodzi z małego miasteczka, pomieszkując w mieście, w którym studiuje informatykę. Do tej pory nic nie wskazywało na to, żeby posiadał jakieś nadnaturalne zdolności; zresztą, nigdy specjalnie się nad tym nie zastanawiał, skupiony na tu i teraz. Skok w nowe życie po części wynikał z przymusu (wolał to niż natychmiastową śmierć- usuwanie świadków), z drugiej zaś strony bohater był ciekawy, czy właśnie trafił na sektę pełną szaleńców, czy rzeczywiście coś takiego jest możliwe. Czy żałował swojej decyzji? Zapewne nie raz.
Początkowo akcja toczy się powoli. Autor przygotowuje nie tylko swojego bohatera, ale i nas do podjęcia nowych wyzwań. Szeregi wykładów pozwalają nam zagłębić się w tajniki przemieszczania się duszy oraz innych tematów, do tej pory nam nieznanych. Przyznam, że była to bardzo interesująca lekcja (choć czytelnik raczej nie zastosuje jej w życiu realnym). Dopiero gdzieś w połowie lektury, gdy Dawid podejmuje pierwsze zadanie praktyczne, zaczyna się coś dziać. To, co jawiło się jako dar, łatwo zmieniło się w przekleństwo. Ale odwrotu nie ma, a różni ludzie czyhają na najmniejsze potknięcie. Każdy chciałby mieć w swoim oddziale astralkera, mogącego donosić o kolejnych krokach danej osoby. Astralker jest swego rodzaju żołnierzem od zadań specjalnych, chroniącym ważne osobistości. A jednak w trakcie wykonywania czynności granica między tym, co dobre, a tym, co właściwe, bardzo szybko się zaciera. Służba państwu właściwie w każdym wymiarze zawsze budziła pewne... wątpliwości.
Dawid nie jest posłuszną marionetką, która z góry zgadza się ze wszystkim, co rozkażą zwierzchnicy. Wiele spraw budziło jego zainteresowanie, rodziło jeszcze więcej pytań o słuszność tego, co robią astralkerzy. Sam proces rekrutacji na owo "stanowisko" jest dość agresywny, przez co tak naprawdę niewielu może wejść w szeregi owych żołnierzy. Bohater wciąż ma przed oczyma to, co stało się z jego kompanem od włamu do domu profesora; nie chce skończyć jak kolega, a jednocześnie burzy się w nim krew na tak jawną niesprawiedliwość. Zakładam, że pan Sobiesiek stworzy całą serię książek o tej tematyce (choć na razie nigdzie nie ma żadnych informacji na ten temat) i będziemy mogli śledzić dalsze losy głównego bohatera i to, jakie zachodzą w nim zmiany. Uważam, że to może być całkiem dobra seria, a Dawid z tomu na tom jedynie ewoluuje (w dobrym tego słowa znaczeniu). Już teraz dajcie szansę Astralkerowi, gdyż ukazuje ona jeszcze inne odłamy rzeczywistości niż inne lektury fantastyczne.
Oczy Uroczne
Nazwisko Marty Kisiel jest dobrze znane wśród miłośników luźnej, rozrywkowej fantastyki. Siła Niższa czy Dożywocie zyskały olbrzymią sympatię wśród czytelników. Jednakże śledząc opinię na różnorakich forach internetowych zauważalny jest pewien trend. Trzeba bowiem być świadomym, że Ci czytelnicy Marty Kisiel dzielą się na dwie grupy: zagorzałych fanów oraz osoby, które biorą owe ksiażki za grafomanię i klapę, których zwyczajnie aŁtorka nie kupiła. Ja osobiście stoje gdzieś pośrodku, aczkolwiek za każdym razem jestem ciekaw twórczości Pani Marty i spoglądam na książki z olbrzymią nadzieją na dobrą zabawę, humor i rozrywkę. Jak wypadają zatem Oczy Uroczne?
Książka to kolejna część uniwersum, które poznaliśmy już w Dożywociu oraz Sile Niższej, lecz fabularnie jest całkowicie niezależna od poprzedniczek. Opowiada historię Ody Kręciszewskiej, która kupuje na allegro kawałek działki w środku lasu po okazyjnej cenie. Jej marzeniem jest dom z dala od miejskiego gwaru, internetu i innych ludzi. Kobieta nie wie jednak, że jej marzenie stanie na gruzach Lichotki, którą przecież kryła w sobie magiczne, psotnicze sekrety. Możemy się tylko domyślać, co czeka bohaterkę, a gwarantuje, że fabuła przerosła moje wszelkie domysły!
Jeśli macie możliwość sięgnięcia przed lekturą Oczu Urocznych do krótkiego opowiadania Szaławiła, które autorła wypuściła w świat jakiś czas temu, to zdecydowanie polecam. Jest to swoiste preludium do losów Ody i bardzo pomaga w zrozumieniu całości, aczkolwiek nie mówię, że to konieczność - jeśli Wam nie po drodzę z Szaławiłą, też śmiało możecie zacząć czytać.Tak jak w poprzednich książkach Pani Marty, kluczem do sukcesu powieści jest w moim odczuciu głowny bohater. W tym wpadku Oda - chodząca w różowych glanach dziewczyna z jednej strony jest typem wrażliwca i ciamajdy, ale z drugiej na przykład potrafi profesjonalnie posługiwać się narzędziami typu łopata, młotek, śrubokręt. Takie zestawienie dwóch rożnych osobowości w jednym ciele musi gwarantować dobrą zabawę i tak właśnie jest w tym przypadku. Jak już wspomniałem na wstępie, mam dość mieszane uczucia co do twórczości Marty Kisiel. Miejscami mnie zachwyca, czasami jednak też nudzi. Tutaj jednak wszystko jak dla mnie zagrało: było luźno i sympatycznie, było trochę strachu o bohaterkę i ciekawość jej poczynań. Była fascynacja jej marzeniami, delikatne zauroczenie i mnóstwo humoru.
Mimo powiązań z poprzednimi książkami, to własnie jej bardzo spora odrębność od cyklu, jest dla mnie plusem. Nie chcę mówić tutaj o stylu pisarskim, narracji czy szybkości prowadzenia akcji. Wszystko to stoi na równym poziomie w zestawieniu z całą twórczością autorki. Ten więc, kto ją zna, będzie czuł się... jak w domu. Polecam osobom, które zraziły się do autorki, w jej Oczach Urocznych mogą zobaczyć coś całkowicie świeżego...
Aleja Potępienia - zapowiedź
Klasyka literatury postapo. Kultowa powieść wielokrotnego zdobywcy nagród Hugo i Nebula
Wojna nuklearna spustoszyła świat. W Ameryce Północnej ocalali ludzie usiłują przetrwać w niewielkich enklawach, pozostałościach dawnych stanów. Hell Tanner, brutalny członek gangu motocyklowego, otrzymuje szansę odkupienia swych win. Na wschodzie wybuchła epidemia i ktoś musi dostarczyć szczepionkę z Los Angeles do Bostonu. Tanner rusza Aleją Potępienia, by mierzyć się z promieniowaniem, gniewem natury, zmutowanymi zwierzętami i jeszcze gorszymi niż one ludźmi.
Assassin's Creed Odyssey
Chociaż często słyszy się, że powieści, które powstają na bazie gier komputerowych, są czystym niewypałem, to ja jednak staram się nie zniechęcać tego typu opiniami. Faktycznie, kilka razy trafiłam na tego typu książkę, która była dla mnie męczarnią i zdecydowanie jej lektura nie sprawiła mi przyjemności, ale jeżeli chodzi o tematykę asasynów, to do tej pory nigdy nie poczułam się rozczarowana. A „Assassin’s Creed. Odyssey” mogę wręcz uznać za naprawdę wciągającą historię, która mnie ogromnie zaciekawiła!
Główną bohaterką jest Kasandra, młoda kobieta, która przez ponad dwadzieścia lat próbowała zapomnieć o tragicznych wydarzeniach ze swojego dzieciństwa. Jej ojciec Nikolaos strącił ją w przepaść po tym, jak próbowała ona ratować swojego brata – teoretycznie sprzeciwiając się tym samym woli bogów. Mimo wszystko dziewczynce udało się uciec – od tamtej pory żyła w przekonaniu, że straciła całą swoją rodzinę. Brat umarł, matka popełniła samobójstwo, a o ojcu słuch wszelki zaginął. Gdy jednak okazuje się, że Kasandra otrzymuje od tajemniczego przybysza obietnicę otrzymania niewyobrażalnego bogactwa w zamian za zabicie słynnego wodza zwanego Wilkiem, wszystko przybiera nieoczekiwany obrót – kobieta odkrywa, że przez wiele lat żyła w kłamstwie.
Nigdy specjalnie nie zastanawiałam się nad tym, czym wyróżniają się tak zwane „oficjalne powieści gry”. W tym przypadku jednak rzucił mi się w oczy pewien schemat – niejednokrotnie Kasandra miała do wykonania pewne zadania, które z kolei prowadziły ją do kolejnych i kolejnych. To taka typowa zagrywka – wykonaj quest, tutaj pojawi się zadanie poboczne, tutaj docierasz do celu, ale okazuje się, że nie odnalazłeś tego, co było obiecane, więc stajesz w obliczu kolejnego zadania. Jak w typowej grze. Z łatwością mogłam sobie wyobrazić, jak to mniej więcej mogłoby wyglądać, gdybym faktycznie skusiła się na dzieło Ubisoftu. Czy jest to wada tej powieści? W moim odczuciu nie – takie nieoczekiwane zwroty akcji i rozbudzanie ciekawości czytelnika poprzez kolejne zadania do wykonania jest jak najbardziej czymś pozytywnym.
Gordon Doherty zdecydowanie urzekł mnie tym, że znakomicie opisał rozgrywające się tutaj wydarzenia, zadbał o odpowiednie stopniowanie napięcia, o zachowanie pewnych tajemnic do samego końca, których wyjaśnienie chwilami było naprawdę niesamowite, ale przede wszystkim urzekł mnie cudowny klimat starożytnej Grecji! Czy uwierzycie, że możecie tutaj spotkać słynnych filozofów czy mężów stanu? Tak, pojawia się nawet sam Sokrates! Atmosfera tej powieści jest genialna, a realia starożytności całkiem nieźle przedstawione. Chociaż teoretycznie nie do pomyślenia jest kwestia tego, że kobieta mogłaby faktycznie w tym okresie zostać wojownikiem, to mimo wszystko nastrój jest nieziemski!
Wartka akcja i jej zaskakujące zwroty zdecydowanie zachęcają do lektury. Dodatkowo Kasandra to ten typ postaci, który uwielbiam. Silna, pewna siebie kobieta, która realizuje się w walce, ale pragnie także odkryć prawdę o swoim pochodzeniu – a nie jest to takie łatwe. Autor stopniowo wprowadza nowe wątki, gdzie jednym z ciekawszych jest zdecydowanie kwestia Kultu Kosmosu. To tajemnicze stowarzyszenie, które bardzo miesza w wojnie pomiędzy Spartą i Atenami, a na ich czele stoi mistrz, który sprawia wrażenie typowego czarnego charakteru. Kult Kosmosu w tym przypadku reprezentuje jakby Templariuszy, a ród Kassandry prekursorów Asasynów. Intrygi, spiski, wojna – oto typowe elementy tej powieści.
Przyznam szczerze, że ta powieść naprawdę mnie wciągnęła i przypadła mi do gustu. Świetnie się przy niej bawiłam i nie ukrywam, że chętnie sięgnęłabym po dalsze losy głównej bohaterki, chociaż raczej nie zapowiada się na to, żeby miały takowe powstać. Zakończenie wydało mi się być nieco otwarte, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż jest to oficjalna powieść gry, to niekoniecznie musi to iść w parze z powstaniem kontynuacji. Mimo wszystko jest to naprawdę przyjemna pozycja!
Epidemia
Już od lat wiadomo, że by wywołać panikę, a nawet zniszczyć ludzkość, wcale nie jest potrzebna bomba atomowa. Od kiedy bowiem trwają pracę nad bronią biologiczna wiadomo jest, że to ona nie tylko podstępnie zabija, ale też sieje panikę i sprawia, że ludzie zaczynają zachowywać się w irracjonalny sposób. Wszelkiego rodzaju wirusy i bakterie przerażają, wystarczy tylko przypomnieć sobie atmosferę strachu i niepewności, która panowała całkiem niedawno przy epidemii ptasiej grypy. Nie mówiąc już nawet o przypadkach chorób, które mają szczególnie wysoką śmiertelność, które zaledwie w kilka dni potrafią zniszczyć organizm, doprowadzić do śmierci i … na które nie ma lekarstwa.
Takim właśnie wirusem jest Ebola – najbardziej śmiertelny, wśród wszystkich znanych wirusów, który zabiera ponad dziewięćdziesiąt procent zarażonych nim osób. Jego epidemia, co jakiś czas wybucha w różnych stronach świata, wciąż jednak nie udaje się znaleźć na tę chorobę szczepionki. Zwykle pozostaje nam tylko modlić się, byśmy nie znaleźli się w „polu rażenia” wirusa, byśmy nie zetknęli się z kimś, kto został nim zarażony. Niestety te modlitwy nie pomogły ludziom w Los Angeles, w Phoenix czy w Filadelfii. Tak naprawdę w zminimalizowaniu ofiar epidemii pomóc może tylko Marissa Blumenthal, młoda lekarka, inspektor wywiadowczej służby epidemiologicznej z Centrum Kontroli Epidemiologicznej w Atlancie. Tajemnicze zachorowania stwierdzone w Los Angeles są pierwszą jej sprawą, odkąd została zatrudniona. Małe doświadczenie nadrabia jednak zaangażowaniem, dla wielu jest też jedyną szansą, by powstrzymać kolejne zarażenia.
Okazuje się, że pierwszym przypadkiem chorobowym był znakomity lekarz okulista, założyciel prywatnej kliniki Richtera. Niestety zaraził on kilku swoich pacjentów, którzy zarazili kolejne osoby. U wszystkich stwierdzono te same objawy, wskazujące na … wirusa Ebola. Mimo starań Blumenthal nie udaje się wykryć sposobu, w jaki mógł zarazić się lekarz. Kilka tygodni wcześniej uczestniczył on co prawda w konferencji medycznej w San Diego, przebywał także poza granicami kraju, został ponadto ugryziony przez małpę, nic jednak nie wskazuje, by którekolwiek z tych zdarzeń zapoczątkowało chorobę. Marissie pozostaje jedynie podjąć szybkie kroki zmierzające do izolacji chorych, dzięki czemu minimalizuje zakres wystąpienia epidemii.
Kiedy jednak kilka tygodni później, w innym mieście kolejny chory ma objawy wskazujące na wirusa Ebola, sprawa robi się poważna. Tym bardziej, że osoba, która najprawdopodobniej zaraziła kolejne, również była lekarzem i także uczestniczyła w konferencji medycznej. I znów jedyne, co kobieta może zrobić, to podjąć środki zapobiegające większej ilości przypadków śmiertelnych, Jednocześnie jednak w kolejnych przypadkach – bo takie pojawiają się w innych miastach – zaczyna doszukiwać się pewnego prawdopodobieństwa. Wszystkie osoby, które stały się pierwszymi nosicielami choroby, zostały na około tydzień przed wystąpieniem objawów napadnięte. W jej myślach rodzi się przerażająca teoria, którą przełożeni odrzucają zdecydowanie, na nią zaś ściąga prawdziwe niebezpieczeństwo. Szczególnie, że pomimo odsunięcia od sprawy Eboli, Blumenthal nie przestaje poszukiwać prawdy, odkrywając coraz bardziej wstrząsające fakty.
Czy to możliwe, żeby do wybuchu tych epidemii doszło w wyniku celowego działania ludzi? Kto mógłby dopuścić się takiej podłości i w jakim celu? Odpowiedź jest bliżej, niż myśli, jest też znacznie bardziej przerażająca, niż mogłoby nam się wydawać. Te wszystkie emocje możemy przeżywać dzięki opublikowanej nakładem Wydawnictwa Rebis książce pt. „Epidemia”, śmiało można stwierdzić, że klasyce thrillera medycznego, autorstwa Robina Cooka. Pisarz, jak nikt inny, potrafi nie tylko zasiać w nas ziarno niepewności, ale tez wzbudzić prawdziwą panikę, jednocześnie odsłaniając kulisy działań lekarzy, organizacji zajmujących się rzekomo ochroną zdrowia i szeroko rozumianego świata związanego z ochrona zdrowia. To sprawia, że po książkę „Epidemia” mogą sięgnąć tylko czytelnicy o mocnych nerwach, którzy lubią spiskowe teorie dziejów, szczególnie iż część z nich … może okazać się prawdziwa.
Dzieło przypadku
Na lekturę książki pt. Dzieło przypadku zdecydowałam się, gdy okazało się, że jest to zbiór opowiadań. Lubię czasem sięgnąć po ten gatunek, po części, by odpocząć od powieści, a po części dlatego, by sprawdzić, co to za autor. Nie miałam do tej pory do czynienia z twórczością tego pisarza. Gdy patrzy się na jego biografię, odczuwa się coś w rodzaju podziwu.
Jeffrey Archer jest Anglikiem i ma arystokratyczne pochodzenie. Na przełomie lat 70. i 80. pełnił ważne funkcje w rządzie, typowano go nawet na następcę Żelaznej Damy. Jego pisarska kariera zaczęła się w latach 70 książką Co do grosza. Obecny nakład wszystkich książek Archera przekroczył 100 milionów egzemplarzy i na stałe ugruntował jego pozycję we współczesnej literaturze.
Dzieło przypadku, jak już wcześniej wspomniałam, jest zbiorem opowiadań i trzeba pisarzowi przyznać, że bardzo udanym. Nie są to długie teksty; ich objętość, z wyjątkiem jednego czy dwóch, nie przekracza kilkunastu stron, dzięki czemu czyta się szybko i sprawnie. Nie ma tu niepotrzepanych dłużyzn czy odwlekania zakończenia. Jednak najlepsze w tych historiach jest to, że wspomniane wcześniej zakończenie, trudno przewidzieć. Bywa, że niekiedy autor tworzy kilka alternatywnych wersji zakończenia, pozwalając czytelnikowi wybrać to najlepiej pasujące. Akcja opowiadań toczy się współcześnie, choć zdarza się, że cofa się do lat II wojny światowej i przeważnie dzieje się na terenie Wielkiej Brytanii, choć czasami też przeskakuje do Włoch.
Tematyka opowiadań jest różnoraka. Oto czterej przyjaciele od pokera czynią tytułową Spowiedź z całego życia, nie mając tym samym pojęcia, że to ostatnia szansa na zmianę. Dlaczego młody dziedzic rodzinnego majątku nagle decyduje się wstąpić do seminarium duchownego? Przyznam, że tekst Droga do Damaszku nie tylko mnie najbardziej zaskoczył, ale też i poruszył. Zapamiętam go na długo. Równie pomysłowym i wartym uwagi okazało się opowiadanie Pierwszy zastępca dyrektora banku, bardzo przyjemnie się je czytało i zabawna oraz przemyślana była cała jego koncepcja.
Jefrrey Archer nie pomija żadnego z popularnych motywów. Mamy tu więc zabójstwo, nieuczciwe wzbogacenie się, kosztem cudzej krzywdy, niespodziewane spotkanie z pisarskim idolem, a nawet zdradę i romans. Autor, rasowy gawędziarz, naprawdę potrafi ciekawie opowiadać i chce się go czytać.
Zbiór Dzieło przypadku to lektura dobra dla czytelników mających niewiele czasu na czytanie. Ot, jedno, dwa opowiadania przed snem. Wystarczająco, żeby coś przeczytać i żeby się za bardzo nie zmęczyć. To mądre i pomysłowe teksty, które rozbawią, wzruszą, pozostawią w głębokiej refleksji. Polecam. Dobra pozycja, nie tylko dla fanów autora.