Rezultaty wyszukiwania dla: AlterNatywne
Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści
Dawno, dawno temu... zabrzmi to, jak wstęp do bajki, i może tym właśnie jest. A więc: dawno, dawno temu pewien nastolatek natrafił w gazecie na opowiadanie, które bardzo przypadło mu do gustu. Tak bardzo, że od tej pory, mimo upływu wielu lat, wciąż miał je przy sobie. Nie spodziewał się, że jego autorem jest jeden z popularniejszych pisarzy fantastyki. To odkrycie było równie dużym zaskoczeniem dla Roba Wilkinsa, dawnego asystenta, a także opiekuna literackiego spadku Pratchett'a. Był bowiem pewien, że po śmierci autora zniszczył (zgodnie z wolą zmarłego) jego ostatnie, niedokończone teksty. A tu niespodzianka - Terry Pratchett po raz ostatni zaskoczył literacki świat. Tak oto możemy teraz rozkoszować się „Pociągnięciem pióra...". Historia odnalezienia publikowanych pod pseudonimem tekstów Pratchett'a jest warta tego, by wiedziało o niej jak najwięcej osób. I czyż nie wygląda to, jak ostatni prezent od ukochanego przez wielu czytelników na świecie pisarza?
Przyznam szczerze, że moja znajomość twórczości Terry'ego Pratchett'a jest bardzo mała. Lata temu, jeszcze za czasów licealnych sięgnęłam po jedną z książek, należących do serii „Świat Dysków". I choć pamiętam, że książka mi się podobała, to z jakiegoś powodu nie kontynuowałam tej literackiej przygody (prawdopodobnym powodem był brak pozostałych części w bibliotece). Mimo upływu czasu nazwisko autora kojarzyło mi się wyłącznie pozytywnie, tak więc postanowiłam sięgnąć po „Pociągnięcie pióra". Jest to zbiór dwudziestu dwóch krótkich opowiadań, które przenoszą nas w różne rejony wyobraźni pisarza. Zatem ruszamy!
Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest oczywiście wygląd. Ukłony dla wydawnictwa - tak piękne wydania zawsze przyciągają wzrok. Twarda oprawa, ciemna kolorystyka i czekające na nas wewnątrz ilustracje to coś, co każdy czytelnik wita z ogromną radością. Dodatkowym smaczkiem jest przedmowa autorstwa Neila Gaimana.
Co czeka na Was w środku? Cóż... fanastyczne historie, tego nie da się ukryć. I tak z bohaterami jednego z opowiadań wyruszamy w podróż do alternatywnej rzeczywistości. Mamy też okazję poznać dalszą historię Scrooge'a, znanego nam z „Opowieści Wigilijnej". Walczymy także z gnomami, które zasiedliły trawnik pewnego małżeństwa, a u jeszcze innego przyglądamy się drzewu, które zamiast owoców rodzi... pieniądze. Naprawdę, wśród tylu opowiadań każdy z nas znajdzie coś, co przypadnie mu do gustu.
Rzadko się zdarza, by z jednego zbioru opowiadań niemal wszystkie przypadły do gustu odbiorcy. Spodziewałam się, że na dwadzieścia dwie historie zaledwie kilka uznam za ciekawe. A tutaj kolejna niespodzianka, gdyż praktycznie każde z nich miało w sobie coś takiego, co sprawiało, że chętnie przeczytałabym je nawet w dłuższej formie. Niemniej jednak i tym razem wyłoniłam kilku swoich faworytów. Do tej grupy należy wspomniana już historia o gnomach, które postanowiły wybudować swoją wioskę na trawniku pewnego małżeństwa. No i wiadomo, któż nie marzyłby o własnym drzewie pieniężnym? Rozbawiła mnie również opowieść o Mikołaju poszukującym nowego zatrudnienia. Cóż, jak się okazuje, niektórzy są przeznaczeni do wykonywania jednego, konkretnego zawodu. Nie wspomniałam jeszcze o opowiadaniu „Wielka zapiekanka z Blackbury”, które spodobało mi się, bo... tak po prostu. Nie było żadnego konkretnego powodu, prócz tego, że było ono zabawne.
Myślę, że „Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści” to nie lada gratka dla fanów twórczości Terry'ego Pratchett'a. Wspomniana na początku historia odnalezienia owych historii przyciąga na myśl przewrotne poczucie humoru autora, tak widoczne w tym zbiorze. Może to swego rodzaju pożegnalny prezent od pisarza, który mruga do nas wesoło z miejsca, w którym obecnie się znajduje. W każdym razie na pewno ucieszył on czytelników na całym świecie. Z kolei mnie ta pozycja zachęciła do zapoznania się z całą twórczością Pratchett'a. Jeżeli jeszcze ktoś (tak jak ja) nie sięgnął wcześniej po książki autora, to teraz macie ku temu idealną sposobność. Zachęcam!
Rabbits
Thrillery SF? To gatunek, któremu zdecydowanie mówię tak! „Rabbits” autorstwa Terry'ego Milesa to książka z gatunku science fiction, która wciąga czytelnika w świat alternatywnej rzeczywistości, gdzie sekretna gra zagraża istnieniu świata. Grając w Rabbits, uczestnicy wkraczają do świata tajemnic, spisków i zagadek, gdzie stawką jest nie tylko nagroda, ale również przetrwanie. Książka ta jest niesamowitym połączeniem gry wideo, thrilleru psychologicznego i opowieści o poszukiwaniu prawdy.
Zarys fabuły
W świecie Rabbits, grający muszą odnaleźć i rozwiązać szereg zagadek, które są rozsiane po całym świecie. Główny bohater, K., jest zafascynowany grą i jej tajemniczymi aspektami. Gdy miliarder Alan Scarpio, rzekomy zwycięzca jednej z edycji, zwraca się do K. z ostrzeżeniem, że gra się zepsuła i może zagrażać rzeczywistości, K. musi znaleźć sposób, by naprawić grę przed rozpoczęciem kolejnej edycji. Książka wprowadza nas w świat, w którym granica między grą a rzeczywistością staje się coraz bardziej niejasna.
Moja opinia i przemyślenia
„Rabbits” to książka, która z pewnością zainteresuje miłośników thrillerów i gier logicznych. Terry Miles stworzył świat, który jest fascynujący i przerażający zarazem. Jego umiejętność tworzenia zagadek, które prowadzą czytelnika przez meandry fabuły, jest godna podziwu. Dialogi są nasycone tajemniczością, a retrospekcje dodają głębi narracji. Książka jest pełna odwołań do popkultury, co nadaje jej dodatkowego smaku. Jednakże, niektóre fragmenty wydają się powtarzalne, co odrobinę psuje przyjemność płynącą z lektury, choć jako całość powieść została naprawdę dobrze przemyślana i napisana. Podoba mi się również ciekawa i nietypowa dla tego gatunku okładka.
Podsumowanie
„Rabbits” to inteligentna, wciągająca i pełna napięcia opowieść, która zmusza czytelnika do aktywnego uczestnictwa w rozwiązywaniu zagadek. To książka dla tych, którzy szukają czegoś więcej niż tylko prostej fabuły — dla tych, którzy chcą poczuć dreszczyk wyzwania, zostać zaskoczeni i wciągnięci w świat, w którym nic nie jest takie, jakim się wydaje. Terry Miles stworzył dzieło, które zostawia w głowie wiele pytań i zmusza do refleksji. Pomimo pewnych niedociągnięć, „Rabbits” to lektura godna polecenia, szczególnie dla fanów gier, zagadek i teorii spiskowych. Zapewniam, że tytuł oferuje niepowtarzalne doświadczenie czytelnicze!
Amerykańskie księżniczki. Jej Królewska Mość
Zarys fabuły
Moja opinia i przemyślenia
Podsumowanie
Amerykańskie księżniczki
Zarys fabuły
Moja opinia i przemyślenia
Podsumowanie
FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023
FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023
LUBLIN, 20-22 października 2023 r.
Organizatorzy:
Fundacja Po Innej Stronie Mocy i Targi Lublin S.A.
Gwiezdny Zamek. Międzyplanetarna wystawa z 1875 roku
„Gwiezdny zamek. Międzyplanetarna wystawa z 1875 roku” (w oryginale „Le Château des Étoiles. 1869: La Conquête de l’espace") to pięknie ilustrowany komiks autorstwa francuskiego twórczy Alexa Alice. Łączy w sobie elementy steampunku, przygody i fantastyki naukowej. Niedawno nakładem wydawnictwa Egmont ukazał się w Polsce już szósty tom serii.
Komiks opowiada historię z 1869 roku, kiedy to naukowcy i odkrywcy zaczynają eksperymentować z eterycznym gazem - tajemniczą substancją, która może napędzać pojazdy i umożliwiać podróżowanie w przestrzeni kosmicznej. Główny bohater, młody Séraphin, wraz ze swoim ojcem, również naukowcem, biorą udział w tym niezwykłym przedsięwzięciu. Po tragicznej utracie ojca, Séraphin spotyka dwójkę ekscentrycznych podróżników i dołącza do nich w epickiej przygodzie, w trakcie której razem badają tajemnice kosmosu i próbują znaleźć matkę chłopca, która zaginęła podczas jednej z ekspedycji kosmicznych.
Seria wyróżnia się pięknie wykonanymi, akwarelowymi ilustracjami, które przyciągają oko i nadają opowieści bajkowy, oniryczny charakter. Styl graficzny Alice'a oddaje zarówno piękno, jak i grozę nieskończonej przestrzeni kosmicznej, ukazując majestatyczne krajobrazy i fantastyczne pojazdy steampunkowe. Fabuła jest wciągająca i pełna zwrotów akcji, a postacie są dobrze nakreślone i złożone, z indywidualnymi cechami i motywacjami. Na uwagę zasługuje również wspaniałe wydanie, na które składają się świetna szata graficzna, twarda oprawa i doskonałej jakości papier.
„Gwiezdny zamek” to komiks, który z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom fantastyki naukowej i przygody, zwłaszcza w konwencji steampunk. Jego unikalny styl wizualny i fascynująca historia sprawiają, że jest to pozycja warta uwagi dla czytelników w różnym wieku, którzy są gotowi na podróż do fantastycznego, alternatywnego świata pełnego tajemnic i niesamowitych odkryć. Mistrzowska kreska, urzekająca historia, wiarygodne postacie — to wszystko sprawia, że komiks jest naprawdę mistrzowską kreacją.
Mimo że historia nie jest trudna do śledzenia, nic w niej nie jest naprawdę proste, co sprawia, że jest to świetną lekturą zarówno dla młodszych, jak i dorosłych czytelników. Przyznam, że z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy! Uważam, że ten album to prawdziwy sukces, a obok serii nie można przejść obojętnie.
Księstwo trzech śmierci
„Księstwo trzech śmierci” to najnowsza powieść fantasy autorstwa Emilii Ziółkowskiej. Marabelle, zdrobniale Mara, jest striptizerką pracującą w klubie nocnym Daxa. W pracy wymaga od innych dostosowania się do prostych zasad - to ona podejmuje decyzje, co robi i z kim. Kiedy jej szef łamie wcześniejsze ustalenia, każąc jej zatańczyć dla nieznanych klientów, dziewczyna odmawia, jednocześnie tracąc swoje źródło utrzymania. W tym momencie rozpoczyna się seria nieprzewidzianych zdarzeń, która całkowicie zmienia świat wydarzeń. Powieść przenosi nas do niezwykłego świata, pełnego elfów, gnomów i innych fantastycznych stworzeń.
Zacznę od tego, co było dobre. Książka należy do tych, w których występuje wątek enemies to lovers, czyli od wrogów do kochanków. Jest to ciekawy, a jednocześnie popularny trend we współczesnej fantastyce - obecnie chyba co druga książka z tego działu ma taki wątek. Było też kilka rzeczy, które nie spodobały mi się w książce. Przede wszystkim było to zachowanie głównej bohaterki - od notorycznego obrażania kobiet wokół niej, przez nierozsądne decyzje, które już na pierwszym etapie opowieści doprowadzają do tragedii. Zazwyczaj lubię główne bohaterki mimo ich nie do końca racjonalnego zachowania - tutaj był wyjątek, zupełnie nie polubiłam się z Marą, a jej postępowanie drażniło mnie na każdym kroku. Styl pisania autorki też nie do końca mi odpowiada - powieść zawiera dużo wulgaryzmów, czego nie jestem fanką.
Nie jestem pewna czy chce śledzić dalsze losy Mary, ponieważ zupełnie nie przywiązałam się do żadnego z książkowych bohaterów. Jednocześnie sądzę, że jeśli komuś nie przeszkadzają wymienione przeze mnie problemy - śmiało zachęcam, aby sięgnąć po tę pozycję. Język, jakim posługuje się autorka, jest przystępny, akcja płynie dość wartko, a świat przedstawiony w książce jest całkiem porządnie wykreowany.
Samuraj i Stich
Myślę, że Sticha, głównego bohatera Disney’owskiej animacji „Lilo i Stich” nikomu nie trzeba przedstawiać. Jak jednak wyglądałaby jego przygoda, gdyby zamiast na współczesne Hawaje trafił do feudalnej Japonii, rozbijając swój statek kosmiczny tuż obok gotowego do ataku oddziału samurajów?
Zarys fabuły
Słynący z okrucieństwa i zbrodni wojennych dowódca samurajów Yamato Meison skrywa pewną słabość, a jest nią fakt, że bardzo lubi tanuki. Gdy pewnego dnia podczas ataku na zamek Shimbasy z nieba spada tajemniczy obiekt, z którego wychodzi mały, niebieski tanuki, który rozkłada na łopatki atakujących go samurajów, Yamato Meison uznaje, że to spotkanie musiało być im przeznaczone i postanawia oswoić niebiańskie zwierzę, którym jest zauroczony. Stich, który jak zawsze robi to co chce, uznaje, że miło jest jeść pieczoną rybę, którą tak chętnie podaje mu nowy opiekun. Tak rozpoczyna się ich wspólna przygoda i nikt nie wie, jak potoczą się ich dalsze losy.
Strona wizualna
Manga jest dokładnie tym, co obiecuje nam jej obwoluta. To urocza postać z animacji Disney’a wrzucona w realistyczny, twardy i brutalny świat samurajów, w którym zachowane zostały wszelkie realia historyczne. Uważam, że od strony graficznej to prawdziwy majstersztyk.
Moja opinia i przemyślenia
Jestem wierną fanką Sticha, którego przygody towarzyszą mi od wielu lat, ale nigdy nie pomyślałabym, że może trafić do historycznej Japonii i zamieszkać wraz z oddziałem samurajów. To niewątpliwie ciekawa koncepcja, która w projekcie Hiroto Wady sprawdza się znakomicie.
Stich wciąż pozostaje sobą, a jednak zupełnie inaczej odnajduje się w alternatywnej rzeczywistości, a kolejne wydarzenia powoli kształtują jego charakter. Manga przedstawiona została w sposób humorystyczny, ale tak jak i w oryginalnej opowieści jest w niej wiele powagi i samotności, z którą boryka się główny bohater. Fabuła mangi jest ciekawa i przemyślana, a przedstawiona historia wciąga. Jestem ogromnie ciekawa, jak rozwinie się w kolejnym tomie i w którą stronę będzie zmierzała.
Podsumowanie
„Samuraj i Stich” to oryginalna, ciekawie pomyślana i świetnie poprowadzona manga. Podczas lektury doskonale się bawiłam. Na ostatnich stronach komiksu okazuje się, że Stich nie będzie jedynym znanym nam bohaterem, który pojawi się w zeszytach autorstwa Hiroto Wady. Jestem ciekawa jak bedą wyglądały przygody niebieskiego tanuki, który schronienie znalazł u boku Yamato Meison, samuraja o wielkich ambicjach, który, tak jak Stich, nigdy wcześniej nie miał prawdziwego przyjaciela.
Tajemnicze historie z pogranicza światów
Żyjemy w czasach, w których wszystko i wszyscy próbują podchodzić racjonalnie do każdego tematu. Jednak są zjawiska, które wymykają się wszelkim definicjom. Lubimy słuchać i oglądać historię z paranormalnym akcentem, bo dzięki nim świat wychodzi poza swoje ściśle określone ramy.
Tadeusz Oszubski to autor dobrze znany miłośnikom literatury grozy. m.in. dzięki trylogii słowiańskiej. Tym razem zabiera nas w podróż do przeszłości znanych osób, które tak jak i ludzie współcześni, odkrywali tę cienką granicę między światami, na której dzieją się różne dziwne rzeczy.
Mickiewicz, Kolumb, Judasz, Himmler, czy Elżbieta Batory to tylko niektóre postaci występujące w tej książce. I mogłoby się wydawać, że przy takim rozmachu będzie naprawdę spektakularnie i ciekawie. Niestety nie do końca udało się uzyskać efekt wow.
Kiedy sięga się po książki w klimacie grozy i nadprzyrodzonych zjawisk, oczekuje się dreszczyku emocji, dziwnego niepokoju, że coś kryje się w ciemnościach, lekkiej obawy podczas nocnej wizyty w toalecie, zjeżonych włosów na rękach, czy dziwnego dreszczu na karku. Tymczasem „Tajemnicze historie z pogranicza światów” to zbiór bardzo krótkich opowieści z historycznym podłożem, które miały mieć wydźwięk paranormalny, a są po prostu zlepkiem anegdot z życia znanych ludzi i próby dodania do nich elementów grozy. Efekt jest taki, że nie jest to ani ciekawe, ani straszne. Być może te historie byłby lepsze, gdyby autor pokusił się na ich rozwinięcie i zamiast 28 opowiadań zaprezentowały np. 10. Mógłby wtedy lepiej wykorzystać ich potencjał.
Niestety nie mogę zaliczyć czasu spędzonego z tą książką do najlepiej spożytkowanych. Do samego końca miałam nadzieję, że Tadeusz Oszubski tchnie trochę więcej życia w te postaci i wydarzenia. „Tajemnicze historie z pogranicza światów” to takie alternatywne fragmenty życiorysów znanych osób, które opowiada nieco ekscentryczny historyk. I chociaż bardzo chciałam poczuć ten charakterystyczny dreszczyk, czytałam je tylko z przymrużeniem oka.
Zapowiedź patronacka: Malarzu nasz, któryś jest w niebie
Świat, w którym żyjemy, nie jest tym, czym się wydaje. Co wrażliwsi dostrzegą błędy w boskim dziele i pojmą, co kryje się za warstwami farby. Poznajcie Amelię, studentkę malarstwa, oraz Justynę, zakonnicę, której Bóg nie poskąpiłtalentu i nie odmówił... erotyzmu.