lipiec 06, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Akcja

wtorek, 21 styczeń 2020 12:09

Sejf

Nie ma chyba osoby, która nie kojarzy Tomasz Sekielskiego, gwiazdy TVN. Nawet, jeśli ktoś nie posiada telewizora i bojkotuje komercyjne stacje musiał słyszeć o ubiegłorocznym sensacyjnym filmie dokumentalnym pt. „Tylko nie mów nikomu”, którego Sekielski był scenarzystą i reżyserem. Opisujący wykorzystywanie seksualne dzieci w kościele katolickim w Polsce film nie tylko bulwersował, ale też rozpoczął ogólnokrajową dyskusję, zwracając uwagę na ten od wieków ukrywany przez kościół proceder. Co jednak Sekielski ma wspólnego z powieścią? Czy dziennikarz śledczy może napisać dobrą powieść zamiast reportażu?

Przekonać się o tym mogą ci czytelnicy, którzy sięgną po trylogię „Sejf”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Rebis książka, to spektakularny debiut i niewesoły obraz pracy służb państwowych oraz medialnych gigantów. Mimo iż otrzymujemy wybuchową mieszankę, dalece odchodzącą od zapowiadanego thrillera politycznego, to miłośnicy szybkiego tempa akcji i spiskowych teorii dziejów będą zachwyceni. Nie jest może zbyt głęboko i zbyt refleksyjnie, ale z pewnością dostrzeżemy w opisach sytuacji odbicie bieżącej rzeczywistości. Co więcej, dzięki całkiem zgrabnej konstrukcji książki pochłania się ją w ekspresowym tempie, co przy ponad tysiącu stron jest nie lada wyczynem!

Sekielski zdradza nam tajemnicę, za którą można zginąć – istnienie tajnego pomieszczenia zwanego Sejfem. To właśnie tu trafiają informacje o szczególnym znaczeniu oznaczone klauzulą „ściśle tajne”. Upublicznienie tych informacji mogłoby mieć katastrofalne skutki nie tylko dla Agencji Wywiadu, która w Sejfie gromadzi dane operacyjne, ale i całego kraju. Nie mówiąc już o konsekwencjach dla osoby, która o szpiegostwo czy po prostu wyniesienie jakichkolwiek informacji by się pokusiła. Kto oglądał „Brudną grę” w reżyserii Gavina Hooda i / lub śledził losy Katharine Gun doskonale wie, o czym mówię.
Z owego miejsca, które oficjalnie nie istnieje, przenosimy się na Podlesie. Tu, w Koterce, przy białoruskiej granicy, zostają znalezione zwłoki. Morderstwo w tych okolicach nie jest codziennością, a co dopiero tak spektakularne pozbawienie kogoś życia. Trup bez twarzy, zmiażdżone dłonie – wszystko to wskazuje na brutalne przesłuchanie bądź też mafijne porachunki (przy czym jedno drugiego nie wyklucza). Policjanci z okolicznych miejscowości pod dowództwem młodszego inspektora Waldemara Darskiego niezbyt potrafią sobie poradzić już z samym widokiem, nie mówiąc już o przyszłym śledztwie. Tyle tylko, że nawet nie będą musieli śledztwa prowadzić. Niedługo bowiem po tym, jak policyjnymi kanałami została przekazana informacja o znalezieniu zwłok w pobliżu cerkwi, zjawiają się rządowe samochody, a sprawę przejmuje Agencja Wywiadu. I zapewne nikt by się o tym fakcie nie dowiedział, gdyby nie pewien dociekliwy dziennikarz telewizji DTV, Artur Solski (czyżby autoportret?).

Tak zaczyna się książka, w której Sekielski oferuje nam prawdziwą jazdę bez trzymanki. Spisek, polityka, wątki szpiegowskie i społeczne (a nawet regionalne w postaci prawdziwej „perełki”, czyli szeptuchy Wiery Popławskiej) – to wszystko składa się na lekturę łatwą i przyjemną, ale taką, dla której z pewnością warto zarwać noc. Intrygującej fabule towarzyszy sprawnie poprowadzona akcja, rozgrywająca się na różnych planach, a oznaczenia dat, nawet godzin, umożliwiają nam śledzenie wydarzeń i ich natychmiastowe umiejscowienie w czasie i przestrzeni (co ma niebagatelne znaczenie dla rozwijającej się historii) do tego doskonale skonstruowani bohaterowie – to wszystko sprawia, że coraz mocniej zagłębiamy się w opowieść, angażując się również emocjonalnie. Sekielski intryguje, a dzięki elementom tajemnicy, takim jak tytułowy Sejf, czyni z nas osoby połączone wspólnym sekretem. Tajne służby, operacje o niewiele mówiących co do ich charakteru nazwach (jak ”Nabucco”), wiadomość, że przeciętny obywatel kraju jest tylko nic nie znaczącym trybikiem w maszynie państwa, to musi przyciągnąć. Nie wiem co prawda, czy na tyle, by kiedykolwiek do książki powrócić, ale z pewnością wystarczająco, by spędzić na poznawaniu zawiłości systemu kilkanaście godzin. Szczególnie, że prezentowane wydanie zawiera wszystkie trzy tomy („Sejf”, „Sejf. Obraz kontrolny” oraz „Sejf. Gniazdo Kruka”), dzięki czemu zaoszczędzony został nam ból oczekiwania na kolejną książkę.

 

Dział: Książki
czwartek, 16 styczeń 2020 14:41

Trzeci tom nowego cyklu „Kroniki Nicci”

Terry Goodkind cyklem „Miecz Prawdy” stworzył całkowicie nową jakość w literaturze fantasy. „Kroniki Nicci” wracają do tego świata i opowiadają o jednym z ulubionych bohaterów „Miecza Prawdy”.
 
Czarodziejka Nicci, czarodziej Nathan i ich młody towarzysz Bannon Farmer są świadkami rewolty niewolników w legendarnym Ildakarze i obalenia rady czarodziejów. Na skutek tych wydarzeń budzą się setki tysięcy żołnierzy generała Utrosa, który przed wiekami oblegał Ildakar.
Dział: Książki
sobota, 11 styczeń 2020 12:29

Spełnienia/Niespełnienia 2019

Coś się kończy, coś się zaczyna… Początek roku to czas podsumowań – zarówno tych życiowych, jak i kulturalnych. Fajnie tak usiąść, pomyśleć, wybrać książki najlepsze, najgorsze, spojrzeć wstecz na poprzedni rok. Recenzneci Secretum, Dużego Ka i Papierowych Motyli specjalnie dla czytelników wspomnieli o najlepszych i najgorszych książkach, jakie mieli okazje przeczytać w minionym roku. Co osoba to inny gust, więc tytułów również znajdziecie sporo. Może wpadnie wam coś w oko?

Dział: Miszmasz
czwartek, 09 styczeń 2020 16:12

Królowa niczego

Kilka dni temu w moje ręce trafił przedpremierowy egzemplarz trzeciej części trylogii o magicznej i fascynującej krainie elfów autorstwa Holly Black. Ponieważ druga część zakończyła się spektakularnym cliffhangerem, oczekiwanie na część trzecią było istną torturą.

Jude Duarte, śmiertelniczka, która zakręciła elfim światem i zasiała na dworze królewskim istny zamęt, została z tego świata wygnana. Nie chcę tutaj pisać więcej, aby nie psuć przyjemności z czytania tym, którzy jeszcze serii nie znają. Jednak muszę powiedzieć, że nie tak miało być. Związek Cardana i Jude już tak mocno się zaawansował, a tu taki cios. Dlaczego, dlaczego, dlaczego, chciałoby się raz po raz zadawać to pytanie? Co siedziało Cardanowi w głowie i co teraz? Obecnie już znam odpowiedzi, jestem po lekturze części trzeciej i jestem spokojna. Czytałam też recenzje innych czytelników i wreszcie rozumiem żal i rozczarowanie niektórych. Ale po kolei.

Jude, po decyzji wygnania, stara się zadomowić na nowo w świecie śmiertelników. Staje zatem przed tak przyziemnymi sprawami jak opłacenie rachunków czy pomoc w lekcjach elfiemu braciszkowi Dębowi. Z drugiej strony dziewczyna nie potrafi zapomnieć o świecie elfów i wybaczyć sobie, że tak się dała Cardanowi podejść, pozwalając tym samym wyeliminować się z politycznej szachownicy władzy. A przecież tyle wycierpiała, wytrzymała, zniosła, zaryzykowała. A potem popełniła dodatkowy błąd: zakochała się.

Obecnie Jude bierze zlecenia polegające na zabijaniu potworów atakujących ludzi i, choć wymaga to ciężkiej pracy i bohaterka nie raz obrywa, pieniądze z tego są całkiem niezłe.

Wkrótce potem nadarza się okazja, by wrócić do Elphame i wyrównać rachunki. Jude oczywiście skwapliwie z niej skorzysta. Nie jest to takie trudne, gdy ma się siostrę bliźniaczkę. A co w Elphame? Kraj stoi na skraju wojny. Co prawda Cardan trzyma podległe sobie królestwa żelazną ręką, ale ojczym Jude, Madoc, już zbiera siły, by sięgnąć po koronę. Jude będzie musiała wybrać stronę, po której się opowie.

Tak mniej więcej do połowy książka trzyma poziom swojej poprzedniczki. Jude wraca do królestwa elfów, ze zdziwieniem zastaje pewne zmiany, ale też widzi, że jej wpływ wciąż istnieje. Sama scena ze złamaniem korony i to co się dzieje później jest spektakularne, naprawdę czytałam z wypiekami na twarzy. Potem akcja nieco zwalnia i konsekwentnie prowadzi nas do zakończenia, którego większość się nie spodziewała. Czy faktycznie autorka poszła na łatwiznę i dała czytelnikom za dużo słodyczy? Czy ja, jako czytelnik, jestem rozczarowana? Nie. Fakt, można było ciągnąć akcję dalej; komplikować ją intrygami z dworu i kolejnymi scysjami Jude i Cardana. Z drugiej jednak strony jak długo można to ciągnąć? Takie odbijanie piłeczki dobre jest dla oper mydlanych, gdzie bohaterowie na przemian to kłócą się, to godzą. Myślę, że autorka zrobiła, to co musiała. Pozwoliła, by tym razem królestwo uratowała księżniczka i dostała je w pakiecie razem z księciem w nagrodę.

Jako czytelnik jestem zatem spokojna. Zakończyło się, jest happy end, trzeba czytelniczo żyć dalej. Najważniejsze jest to, że trylogia Holly Black to naprawdę kawałek dobrej historii o świecie elfów. Jest barwna, czarująca i porywa jak rwący potok. Chce się ją czytać. Autorka dba o detale, zwyczaje, reguły etykiety, szczegóły wyglądu wnętrz i poszczególnych ras. Bardzo lubię taką pieczołowitość. Dlatego polecam, oczywiście jak najbardziej. Sama zaś z pewnością jeszcze do tej historii wrócę.

Dział: Książki

Odkąd przeczytałam pierwsze słowo, moja miłość do słowa pisanego nie zmalała nawet o milimetr. Czytałam wszystko i wszędzie, chłonąc niczym gąbka poznawane historię i ukryte znaczenia. Od wierszy przez opowiadania po pełnoprawne powieści. Każda forma nie była mi straszna i oddziaływała na mnie w inny sposób. Czytanie pomagało mi w budowaniu wyobraźni i umacnianiu pewności siebie. Było też miłą formą spędzania czasu.

Dział: Felietony
sobota, 28 grudzień 2019 19:08

Zapach śmierci

„Zapach śmierci” to kolejna, szósta już część przygód antropologa sądowego, Davida Huntera. Tym razem doktor zmaga się ze sprawą ciał z ruin starego szpitala w klimatycznym, deszczowym Londynie. Czy uda mu się rozszyfrować tożsamość mordercy, kiedy sam czuje na karku oddech przeszłości?

Szpital Królewski im. Świętego Judy już dawno ma za sobą lata świetności. Teraz w jego ruinach goszczą jedynie bezdomni i narkomani. Właśnie tam zostają odkryte zmumifikowane szczątki młodej kobiety, jak się szybko okazuje w zaawansowanej ciąży. Walące się gruzy sprawiają, iż łatwo stracić grunt pod nogami. Krótko po dotarciu na miejsce zbrodni, doktor Hunter jest świadkiem okropnego wypadku, dzięki któremu zespół odkrywa kolejne ciała. Ile ich jeszcze ukrywają szpitalne mury?

Kontrowersyjny temat rozbiórki szpitala i przeciek na temat makabrycznego znaleziska przyciągają tłumy. Zapowiada się, że sprawa będzie się toczyć w błysku fleszy, co może wróżyć jednie kłopoty. Dodatkowo ze sprawą powiązany jest szereg nietypowych osobistości, dodających akcji kolorów.

Główny bohater już od pierwszej części przygód („Chemia śmierci”) dźwiga ze sobą pokaźny, niekoniecznie radosny bagaż doświadczeń, który systematycznie rośnie. Na dodatek, ostatnio prześladuje go duch przeszłości, natarczywe wspomnienie psychopatki, która wini go za swoje nieszczęście, a której miejsce przebywania jest nieznane policji. Autor regularnie podsyca w czytelniku niepewność, czy te paranoiczne myśli mają realne podstawy. Sam Hunter bywa irytujący. Często nie potrafi, czy też nie chce stanąć we własnej obronie niesłusznie posądzany. Niektóre jego zachowania regularnie pakują go w tarapaty.

Akcja rozwija się powoli. Doktor Hunter często skrupulatnie opisuje czynności, które wykonuje, co po pewnym czasie bywa nużące. O ile jego wyczyny w laboratorium czy prosektorium mogą być ciekawe, to jednak szczegółowy opis jego poranka już niekoniecznie. Wzmianki z życia prywatnego postaci są przerywnikiem, który ma dać trochę wytchnienia po drastycznych opisach, ale według mnie wypadają dość kiepsko.

Ogromną zaletą thrillera jest tło historii. Opuszczony szpital popadający w ruinę i deszczowy Londyn tworzą niesamowity klimat. Jest posępnie i mrocznie. Co więcej, opisy okoliczności śmierci postaci wywołują szereg emocji, i to takich, jakie powinno się odczuwać, czytając tego rodzaju lekturę.

Książka wywołała u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony nagłe zwroty akcji, kolejne makabryczne odkrycia, sprawa, która komplikuje się z minuty na minutę, do tego psychopatka na wolności i szczegółowe opisy działające na wyobraźnię. Ale. Akcja momentami jest dość zaskakująca, jednak w znacznej części niezbyt dynamiczna. Pierwsze tomy przygód antropologa mnie zachwyciły, mimo że piąta część rozczarowała, to miałam nadzieję, że w „szóstce” Beckett odkupi swoje winy. Niestety, zabrakło mi w niej tego czegoś, co przykuwa do fotela na długie godziny i sprawia, że rozstanie z książką jest niemal fizycznie bolesne. Pomimo tego uważam, że jest to dobra książka, nadal warta jest przeczytania. Szczególnie jeśli polubiliśmy się z Hunterem już od pierwszej części jego przygód.

Dział: Książki
sobota, 21 grudzień 2019 01:42

Tasowanie w Dżokerowie

W Nowym Jorku szaleje gang obdarzonych przerażającymi mocami mutantów, który zagraża bezpieczeństwu mieszkańców całej metropolii.

Dział: Książki
czwartek, 12 grudzień 2019 10:20

Piękne ciało

Policja kojarzy się z zaufaniem, z bezpieczeństwem, zaś funkcjonariusze z racji swojej służby powinni chronić obywateli, nawet z narażeniem życia. Niestety w szeregach policji zdarzają się osoby, których nie powinno tam być – nieuczciwe, skorumpowane lub wykorzystujące mundur do tego, by ukryć pod nim swoje chore żądze lub / i ułatwić sobie ich zaspokojenie.

Wie o tym doskonale reporterka kryminalna Harper McClain, której życie – nie tylko zawodowe – od dawna związane jest z policją. Kiedy jej matka została brutalnie zamordowana w czasie, kiedy ojciec był ze swoją kochanką w łóżku, to w szeregach policji znalazła wsparcie, a jeden z funkcjonariuszy niemal zastąpił jej ojca. Kiedy okazał się zdrajcą i przestępcą nie wahającym się przed użyciem broni również wobec niej, dążąc do sprawiedliwości, zeznawała przeciwko swojemu mentorowi.

Co absurdalne, dawni koledzy z policji stwierdzili, że zeznając przeciwko jednemu z nich zawiodła zaufanie, stała się na lokalnej komendzie pariasem, zaś jej zdrada liczyła się bardziej, niż podwójne życie prowadzone przez policjanta. Teraz, po kilku miesiącach, które minęły od tamtych wydarzeń, negatywne podejście funkcjonariuszy utrudnia jej życie. Nie tylko trudno jej uzyskać informacje przydatne  jej pracy zawodowej, ale również jest pilnowana niemal na każdym kroku, a jakiekolwiek nagięcie czy przekroczenie prawa, jest natychmiast wyłapywane.

Tymczasem Harper trafia się kolejny sensacyjny temat, przy którym współpraca z policją byłaby wielce wskazana. Otóż samym centrum turystycznej dzielnicy Savannah zostaje popełnione morderstwo. Ofiarą jest Naomi Scott, studentka drugiego prawa, dorabiająca wieczorami w barze. Zresztą, to właśnie z tym barem dziennikarka kojarzy dziewczynę, która okazuje się być współpracownicą jej przyjaciółki, Bonnie, również barmanki. Dziewczyna została dwukrotnie postrzelona, brakuje jednak  motywu zbrodni. Z pewnością nie był nim rabunek, bowiem przy dziewczynie znaleziono torebkę z portfelem, nie udało się zlokalizować jedynie jej telefonu.

Wobec braku świadków morderstwa, głównym podejrzanym zostaje chłopak dziewczyny tym bardziej, że w przeszłości miał on zatargi z prawem, a w momencie aresztowania miał przy sobie broń. Ojciec Naomi jest jednak przekonany o niewinności Wilsona, a mimo to policja nie chce dać wiary jego słowom. Szczególnie, że kieruje on podejrzenia na syna prokuratora okręgowego, Peytona Andersona, którego dziewczyna się podobno bała i przed którym ostrzegała nawet ojca.

Wobec ignorancji policji, ojciec ofiary szuka pomocy u Harper…

Jak zakończy się ta historia? Przekonamy się o tym dzięki znakomitej powieści kryminalnej pt. „Piękne ciało”. Autorka, Christi Daugherty, w opublikowanej nakładem Wydawnictwa Czarna Owca powieści przełamuje schematy. Narratorem książki czyni bowiem nie detektywa czy policjantkę, a dziennikarkę. Zresztą osoba mordercy również nie jest owiana tajemnicą – tu liczy się bardziej koncentracja na tym, w jaki sposób tego dowieść, jak przełamać zmowę milczenia w szeregach policji i jak samemu przeżyć. Ktoś bowiem nieustannie obserwuje Harper, włamuje się do jej domu, osacza ją. Czy powinna zacząć się bać?

Po powieść Daugherty sięgnąć mogą nie tylko wielbiciele kryminalnych historii. Frapująca fabuła, wartko tocząca się akcja, doskonale zarysowana sylwetka Harper, zmagającej się z własnym tragicznym życiem oraz opisane kulisy życia dziennikarza śledczego – to wszystko wciąga, intryguje i sprawia, że od powieści nie można się oderwać. Po skończonej lekturze nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylko wypatrywać kolejnej pozycji autorki, mam nadzieję, że równie elektryzującej!

Dział: Książki
niedziela, 01 grudzień 2019 10:04

Dziecko znikąd

Kim Leany wiedzie normalne życie- w Australii, gdzie mieszka, prowadzi warsztaty fotograficzne. Jest osobą raczej wycofaną, niemającą zbyt wielu przyjaciół, wystarcza jej bowiem obecność przyrodniej siostry Amy i ojczyma Deana. Cztery lata wcześniej, po długiej walce z chorobą zmarła jej matka; do tej pory rodzina odczuwa jej brak. Wydawałoby się, że to familia jakich wiele; do czasu, aż bohaterka zostaje zaczepiona przez mężczyznę twierdzącego, iż jest jego zaginioną przed wielu laty siostrą, Sammy Went. Dziewczynka została porwana, gdy miała zaledwie dwa lata. Tradycyjnie w takich sytuacjach nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Pierwszym podejrzanym był Travis i to tylko dlatego, że był członkiem rodziny mającej nieustanne kłopoty z prawem. Sam nikomu nie wadził, parając się normalną pracą. Ma jednak jeszcze jeden sekret, którego ujawnienie mogłoby zniszczyć życie Jack'a Went'a, ojca zaginionej dziewczynki. A może podejrzenia policji poszły w zupełnie złym kierunku i powinni wziąć na celownik matkę małej, Molly? W końcu kobieta jest fanatyczką religijną, należy do sekty, gdzie członkowie mają styczność z różnymi niebezpiecznymi rzeczami. Kim nie wie, czy wierzyć tajemniczemu mężczyźnie; kilka słów, wyrwanych ojczymowi sprawia, że postanawia ruszyć do Mason i poznać prawdę.

Wyobraźcie sobie, że prowadzicie normalne życie, a tu nagle ktoś próbuje Wam wmówić, że Twoja rodzina tak naprawdę nią nie jest. Uwierzylibyście? Ja nie. Przynajmniej dopóty, dopóki nie dostałabym dowodów na potwierdzenie tych domysłów. Wcale nie dziwiłam się głównej bohaterce, że od razu włożyła opowieści jej rzekomego brata między bajki. No bo jak to? Jej mama miałaby ją porwać? Ta spokojna kobieta, która w życiu nie skrzywdziła nawet muchy? Niedorzeczne. Ale gdzieś tam, w tyle głowy wciąż tkwi jakieś przekonanie, że może rzeczywiście jej życie było ułudą, a ona jest kimś zupełnie innym... Oczami wyobraźni widzi małą dziewczynkę, Sammy, która za pomocą czerwonej nitki stara się dotrzeć do widzianego w oddali światła. Wie, że podróż do Mason może być jej jedyną szansą na poznanie prawdy i mimo oczywistego lęku, wyrusza w podróż ze Stu, rzekomym bratem. Mason nie zapomniało o tajemnicy sprzed lat; ktoś chce ukryć prawdę, a pojawienie się w miasteczku Kim może znacznie utrudnić mu sprawę...

Coraz częściej mamy do czynienia z thrillerami psychologicznymi; autorzy "chwytają" się tematów od stalkingu, poprzez małżeństwo, aż po porwania dzieci. Pan White postawił właśnie na tę ostatnią kategorię, kusząc czytelnika obietnicą próby rozwikłania zagadki sprzed lat. W końcu dwuletnie dziecko to nie igła w stogu siana, żeby tak po prostu mogło zniknąć. A jednak...

Pierwszym pozytywnym aspektem tejże książki jest fakt, iż autor przywołuje wydarzenia z 1990 roku, nie skupiając się wyłącznie na samej sprawie zaginięcia dziewczynki Went'ów, lecz opisując wszystkie wydarzenia, które mogły (ale niekoniecznie musiały) do niego doprowadzić. Tę rodzinę można podzielić na dwa obozy- matki Molly, która prawdziwe szczęście osiągała wyłącznie podczas spotkań sekty, do której przynależała i ojca Jack'a, mającego własne tajemnice, nie mniej przyjemne. Oboje już od dawna nie mogli dojść do porozumienia, łączyły ich właściwie tylko dzieci: Emma, Stu i Sammy. Choć nie jestem jakoś pozytywnie nastawiona do rozwodów, to w przypadku tej rodziny mógłby on wiele zmienić, i to na lepsze. W tej jednej rodzinie autor "umieścił" tyle niedopowiedzeń i sekretów, że nie mogłam przejść obojętnie obok tej historii. Właściwie każdy mógł być winny, mieć w porwaniu Sammy swój własny cel. Zresztą, z każdą kolejną stroną zbliżamy się coraz bardziej do rozwikłania tajemnicy; na światło dzienne wychodzą coraz to nowe fakty, w dużej mierze obciążając obydwoje rodziców. Możecie śmiało obstawiać, kto tak naprawdę jest winny- i tak nie sądzę, że traficie. Dałam się tak wplątać w tę intrygę, że postawiłam na -wydaje się- najbardziej realną opcję. Cóż, pudło. 

Akcja toczy się wartko (czego z łatwością możecie się domyślić), Kim jest nastawiona na poznanie prawdy, aczkolwiek policja nadal nie wie, kto mógł stać za uprowadzeniem. Co ciekawe, ktoś spośród jej bliskich zna prawdę. Kiedyś ów bohater znajdował się zaledwie na obrzeżach familii Went'ów i prawdopodobnie nikt nigdy nie spodziewał się, że może mieć jakikolwiek wpływ na życie ich członków. Zastanawiam się, czy w tym wypadku porwanie Sammy nie wpłynęło dobrze na jej późniejsze życie- owszem, porwanie samo w sobie jest złe, aczkolwiek ktoś zabrał ją ze środowiska, które łatwo można określić jako patologiczne. Matka, która obojętnie podchodzi do kwestii bezpieczeństwa dziecka, skupiając się wyłącznie na religijnej ekstazie i ojciec szukający miłości i zrozumienia poza domem. Dorośli tak bardzo skupieni na sobie, iż zapominali o swoich pociechach. Starsze dzieci potrafiły sobie jakoś z tym poradzić, dwuletnia dziewczynka- nie. W końcu dzieci w tym wieku potrzebują okazywania uczuć, bliskości rodzica. 

Dziecko znikąd to thriller psychologiczny przykuwający uwagę od pierwszych stron. Dla mnie największym atutem lektury było wprowadzenie do niej tajemniczej sekty religijnej, opisywanie stosowanych tam praktyk. Na pewno nie będziecie się nudzić!

Dział: Książki
poniedziałek, 25 listopad 2019 23:54

Fear Agent #01

„Zajmujący się eksterminacją kosmicznych szkodników wypalony, zgorzkniały i wiecznie pijany Heath Huston odkrywa przypadkowo międzyplanetarny spisek mający na celu eksterminację całej ludzkości. Trzeba będzie odstawić butelkę i ponownie wcielić się w rolę kosmicznego bohatera... jak przystało na ostatniego żyjącego legendarnych Agentów Strachu!” - w tym krótkim opisie Non Stop Comics zawarło wszystko, co miłośnicy awanturniczej space opery powinni przeczytać, by, tak jak ja, bez zawahania, sięgnąć po ten komiks.

Rick Remender (Głębia, Deadly Class), Tony Moore (Żywe Trupy) i Jerome Opeña przygotowali istną ucztę dla tych, którzy w młodości wychowali się, zapewne podobnie jak oni, na takich bohaterach jak Sędzia Dredd, John Spartan z „Człowieka Demolki”, Korben Dallas z „Piątego elementu”, czy Douglas Qauid z „Pamięci absolutnej”. Nieskomplikowani bohaterowie, którzy najpierw działają, a potem myślą, choć też nie zawsze, otoczeni przynajmniej jedną pięknością, lojalni i oddani sprawie, męscy i oczywiście niezwyciężeni, to cechy wspólne Heatha Hustona i wszystkich tych, których nie dosięgnęła poprawność polityczna XXI wieku, a za którymi ckni się czasami pokoleniu lat 80-tych.

Heath Huston, podobnie, jak John Spartan, sieje śmierć i zniszczenie, pozostawiając po sobie dymiące zgliszcza. Hołdując zasadzie „czego prawo nie widzi, tego prawu nie żal”, mając za nic konwencje i dyrektywy, brnie mozolnie do przodu ratując wielokrotnie swoim tępym uporem swoje mało szlachetne cztery litery. Brudny i pijany, jak John McClane ze „Szklanej pułapki”, okraszając swoje wyczyny zgorzkniałym humorem, mając za wiernego towarzysza Annie, AI swojej rakiety, na przekór całemu wszechświatowi błądzi w czasie i przestrzeni, by zapobiec katastrofie, mającej unicestwić rodzaj ludzki. Po drodze spotyka Marę, inteligentną i seksowną panią inżynier, prymitywnych Zasfonów, ekstremalnie nienażartych Pożeraczy, spiskujących Dresseńczyków i wiele innych nacji i gatunków, które w mniejszym, bądź większym stopniu, nadszarpną zdrowie, nerwy i męską aparycję Heatha. Ale czego nie robi się, by uratować ludzkość?

Fear Agent to hołd złożony „pulp sf”, męskim bohaterom lat 90-tych i prostej, a zarazem cudownej fantastyce akcji. Dynamiczna akcja, zilustrowana przez Tony'ego Moore'a i Jerome'a Opeñę, dostarczają czytelnikowi czystej rozrywki, opartej głównie na akcji, dynamice, szorstkim humorze i emocjach. Dla mnie to wspaniały powrót do nieskomplikowanych czasów, naiwnej młodości, gdzie świat był albo czarny albo biały, a bohaterowie, pomimo że czasem niedomyci i pijani, reprezentowali szlachetną lojalność i odwagę. Polecam każdemu dorosłemu czytelnikowi, młodzi muszą trochę dorosnąć do krwawych eksterminacji gatunków galaktycznych, pozaprotokolarnych aktywności towarzyskich i niewybrednego humoru głównego bohatera.

 

Dział: Komiksy