Rezultaty wyszukiwania dla: 2
"Jupiter: Intronizacja" - trailer
Genetycznie zmodyfikowany były łowca przybywa na Ziemię, by odnaleźć młodą rosyjską emigrantkę, której kod genetyczny jest identyczny z DNA Królowej Wszechświata. Na 6 lutego 2015 zapowiadana jest premiera najnowszej produkcji rodzeństwa Wachowskich, z Milą Kunis oraz Channingiem Tatum w rolach głównych.
Niesamowity Smaug ze stron "Hobbita"
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć niesamowitego Smauga zrobionego ze stron powieści "Hobbit". Autorką tego dzieła jest duńska artystka znana na DevianArt jako FarTooManyIdeas. Efekt pracy z ostrym nożem jest piorunujący.
Quarriors!
W lesie panował jeszcze mrok. Dzicz otaczała grupa dzielnych i wojowniczych magów. Wystarczy trochę mocy i treningu, by znaleźć potrzebnego do walki przeciwnika, a jest ich całkiem sporo: Sprytne Gobliny, Silny Wojownik z Nabrzeża, Pierwotny Władca Śluzu, Mocny Handlarz Śmiercią i najpotężniejszy z potężnych, Mocarny Smok Trzęsienia.
Ustawili się na walkę o świcie. Każdy z czterech magów stał wokół areny. Czekali, kumulowali moc magiczną, aby jak tylko słońce wzejdzie, zaatakować z pełną mocą i najszybciej wyłapać wałęsające się potwory. Z początku nieśmiali i słabi asystenci wyruszyli do walki. Jednego z nich mag wspomógł zaklęciem życia i zwycięstwa. Przeżył! Chwała dla maga, któremu i szczęście i zacięcie w walce pomogły. Następny mag podszedł bliżej miejsca walki, napiął mięśnie, wyprostował ramiona, włożył ręce w dzicz... i... NIC! Tylko mocy magicznej nabrał. Nie jest źle, nie jest źle, ponieważ dzięki zwiększonej mocy do maga przyleciał Mocarny Smok Trzęsienia. Będzie groźnie. Bójcie się!
Quarriors! The game of uber strategic hexahedron monster combat mayhem!!
Mam przyjemność przedstawić Państwu grę, która zmieniła podejście wielu osób do gier typu „budowanie talii" i która daje tyle emocji, że ciężko się od niej oderwać.
Gra została stworzona przez Mike'a Elliott'a i Eric'a Lang'a. Przeznaczona jest dla 2 - 4 graczy w wieku od 14 lat. Podwójny element losowości sprawia, że osoby lubiące posiadanie pełnej kontroli nad grą nie powinny do niej zasiadać. Niemniej jednak gra jest bardzo ciekawa fabularnie, dlatego zachęcam do spróbowania. Z doświadczenia i prywatnych obserwacji tej gry wysnułam pewien wniosek: na każde 10 grających osób, jedna osoba tę grę znienawidzi, jedna polubi i aż osiem pokocha!
W skład gry wchodzą:
- 130 kości sześciennych (Kości bazowe: moc magiczna, portal, asystent, Kości zaklęć, Kości potworów);
- 53 kart mocy (3 bazowe, 20 kart czarów w pięciu rodzajach po cztery różne karty, 30 kart potworów w dziesięciu rodzajach po trzy różne karty);
- plansza śledzenia punktów chwały;
- 4 woreczki;
- 4 znaczniki zdobytych punktów chwały;
- 1 metalowa, sześcienna puszka pomalowana na wzór kości Mocarnego Smoka Trzęsienia;
- tekturowa obwoluta na pudełko.
Mimo, że jest to dość krótka gra, bo jedna partia trwa maksymalnie 30 minut, to można przy niej spędzić wiele godzin. Potwory, którym uda się przeżyć całą rundę zdobywają punkty chwały dla danego maga. Przy 2 graczach rozgrywka kończy się, gdy pierwsza osoba zdobędzie 20 punktów, przy 3 – 15 i przy 4 graczach – 12. I tu również wielka pochwała z mojej strony dla twórców gry. Tak idealnie określonego punktu końca gry jeszcze nigdzie nie spotkałam. Z reguły gracze czują niedosyt po pierwszej rozgrywce, ale szybko odkrywają, że dalsze granie po przekroczeniu danej liczby punktów chwały nie ma już sensu. Zestaw kart które są używane w jednej rozgrywce składa się: z 3 kart bazowych (moc magiczna, portal, asystent), 7 kart potworów i z trzech kart czarów. Daje to wiele możliwości. Z rozgrywki na rozgrywkę dużo się zmienia ze względu na sporą liczbę kombinacji. Przejdźmy do kości. Każdy zestaw kart jednego potwora, czy też czaru posiada 5 identycznych kości, z których będzie budowana „talia". Zasady (mimo, że stosunkowo trudne jak na tak krótką grę) po pierwszej rundzie stają się bardzo przejrzyste. Wiele osób porównuje tę grę do znanego powszechnie Dominiona. I rzeczywiście - poznanie Dominiona lub innej gry, polegającej na budowaniu talii bardzo pomaga zrozumieć mechanizmy działania w Quarriorsie. Dużą pomocą przy rozpoznaniu, którego potwora, czy też które zaklęcie wybrać, są umieszczone na każdej karcie rysunki wszystkich sześciu ścian. Można dzięki temu z przybliżeniem ocenić, jakie są szanse na wyrzucenie danej ścianki.
Niesamowicie przypadła mi do gustu grafika, która momentami jest dość prześmiewcza, a nawet karykaturalna. Żywe kolory oraz wysoka jakość druku sprawia, że gra jest tym bardziej przyjemna. Przejrzysta kompozycja oraz pewien porządek informacji na karcie pomaga w szybszym opanowaniu zasad.
Ponieważ maniakalnie chronię swoje gry przed zniszczeniami wszelakiego rodzaju, spodobało mi się to, że nie ma problemu z szukaniem takich koszulek, które będą pasowały rozmiarem. Nikt nie musi produkować specjalnych, ponieważ wszystkie karty są tego samego rozmiaru co najtańsze koszulki.
I na koniec może krótko o minusach tej gry. Pudełko jest bardzo podatne na zniszczenia wszelakiego rodzaju. Blacha, z której jest wykonane, jest stosunkowo cienka i miękka. Szybko powstają w niej duże wgniecenia oraz bardzo widoczne zadrapania. Materiał, z którego uszyte są woreczki jest zbyt delikatny, a jest to najczęściej używany element gry. Pluszowa tkanina po kilku partiach wyciera się i rozchodzi się na szwach oraz robi się przejrzysta. Znaczna część kości jest źle wykończona. Są na nich zacieki farby oraz ubytki, ale ze względu na to, że wszystkie malowania znajdują się we wgłębieniach nie zauważyłam, żeby były podatne na ścieranie, a rysunki są wystarczająco wyraźne. Poza tym zawsze można się wspomóc dolną częścią karty, gdzie jak już wcześniej wspominałam, rozrysowane są wszystkie ściany kości.
Każdemu, kto choć trochę lubi fantastykę, smoki i dzielnych rycerzy polecam spróbować i przekonać się na własnej skórze, co to takiego jest. Zapewniam, że nawet gdy notorycznie się przegrywa, to odczuwa się bardzo wielką satysfakcję z gry. Polecam również wprowadzenie pewnych elementów gry fabularnej, np. mówienie o sobie jako magu lub okrzyki bojowe. To znacznie urozmaica rozgrywkę.
Kruk - Before (promujący album teledysk)
Kruk - ta hard rockowa grupa została założona w 2001 roku przez Piotra Brzychcego (gitara) i Krzysztofa Walczyka (klawisze). Wspólne upodobanie muzyków do twórczości takich grup jak Deep Purple, Led Zeppelin, Black Sabbath czy też Uriah Heep sprawiły, że charakter Kruka formował się w klasyczno-rockowych ramach. W 2006 roku zespół nagrał płytę "Memories" z udziałem Grzegorza Kupczyka (wokalisty Ceti & Turbo), która jest zbiorem coverów z repertuaru wspomnianych wyżej wykonawców. W kolejnym okresie swojej działalności Kruk podążył śladami wspomnianych inspiracji, wypracowując własny charakter, który został zauważony przez media po wydaniu debiutanckiej płyty "Before He'll Kill You" w 2009 roku. Album uzyskała status "płyty miesiąca" w magazynie Metal Hammer, natomiast trasa "Spring Blizzard Tour 2009" promująca ten album, cieszyła się dużym zainteresowaniem wśród fanów muzyki rockowej.
Goście XIV Falkonu
Znamy już gości tegorocznej edycji Falkonu. Festiwal odwiedzą zarówno polscy jak i zagraniczni pisarze. Poniżej prezentujemy ich listę.
Ars Dragonia
Joanna Jodełka ma na swym koncie trzy kryminały. Postanowiła jednak zwiększyć swój dorobek o pozycję dla młodszych czytelników lubiących fantastykę. Wraz z głównym bohaterem przyjdzie nam zawitać do Poznania na pogrzeb dziadka i dowiedzieć się, dlaczego tak naprawdę zginął. Wszystkie odpowiedzi kryją się za maszkaronami umieszczonymi na budynkach. Przechodząc koło starych kamienic i patrząc na głowy lwów czy sokołów wyczuwacie dziwne źródło energii? "Ars Dragonia" wyjaśnia po co znajdują się one nad drzwiami i oknami.
Książka opowiada o Sebastianie, który otrzymał zaproszenie do Poznania na pogrzeb swego dziadka Edwina, który zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Już od samego początku chłopak ma problemy. Zgubiono jego bagaż oraz śledzi go nieznany osiłek z czego nie zdaje sobie sprawy. Na szczęście pomoc oferuje mu poznany na lotnisku Ławica Eryk wraz z mamą. Podwożą go do domu ojca, z którym chłopak ma fatalny kontakt. Podczas ceremonii pogrzebowej Sebastian Pitt zdobywa adres swego wuja, brata zmarłego. Oskar mieszka przy Kilińskiego pięć i właśnie tam rozpoczyna się cała przygoda.
Na wstępie należy wspomnieć, że "Ars Dragonia" nie jest dziełem powstałym jedynie dzięki Joannie Jodełce. Za sam pomysł odpowiada kilkunastoletni znajomy pisarki, a początkowo miał on być wykorzystany w komiksie. Autorka wykorzystała tę ideę i znacznie rozbudowała ją do rozmiarów prawie trzystustronicowej książki. Dodatkowo nad światami alternatywnymi (o nich więcej w dalszej części tekstu) czuwał Mariusz Bajsert. Grono osób odpowiedzialnych za książkę zamyka Piotr Walichnowski - ilustrator. To jemu zawdzięczamy kilka kartek stylizowanych na pożółkłe i pobrudzone. Znajdują się na nich szkice maszkaronów wraz z adresami budynków, na których możemy je znaleźć. To znacznie polepsza klimat dzieła i wręcz zachęca do poszukiwań. Polubiliście jednego z głównych bohaterów zwanego Lavianem? Gryfa znajdziecie na budynku znajdującym się pod adresem Siemiradzkiego 4. Interesującą ciekawostką jest, że podczas przygotowań do pisania zwiedzono wiele miejsc w Poznaniu i zrobiono setki zdjęć kamienic ozdobionych niezwykłymi zwierzętami czy osobami. Wybranie odpowiednich postaci do książki musiało być wyzwaniem, lecz zapewniającym świetną zabawę. Tak jak czytelnik odnajdzie radość w spacerowaniu i odkrywaniu miejsc, z których pisarka czerpała inspirację.
O co chodzi w książce z tymi maszkaronami? Otóż w naszym świecie postrzegamy je jako betonowe brzydale na domach, lecz oprócz tej rzeczywistości istnieje drugie uniwersum, w których ozdoby kamienic żyją i pełnią różne role. Kraina ta jest iście bajkowa i z pewnością spodoba się niejednemu młodemu fanowi fantastyki. Ci leciwi czytelnicy mogą nie zakochać się w tramwaju z bobasami, dzięki któremu można trafić do bajkowych realiów, ale akcja w "Ars Dragoni" jest tak stworzona, że i oni nie powinni kręcić nosem podczas czytania. Nie ma co opowiadać o świecie maszkaronów, gdyż każdy powinien odkryć go sam, ale to jak autorka przekształciła rzeczywistość i wykreowała niesamowitą krainę z pewnością zafascynuje niejednego. Na przykład smoczyca z wielkim biustem zdobiąca jedną z poznańskich kamienic z pomocą Joanny Jodełki stała się potężną strażniczką.
Plusem dzieła jest to, iż główny bohater nie jest idealnym wojownikiem, który radzi sobie w każdej sytuacji i pokonuje najstraszliwsze za pomocą agrafki. Jest postacią nie bez wad, gdyż ma na przykład problem z jąkaniem się. To sprawia, że autentyczność książki wzrasta i łatwiej jest polubić Sebastiana, gdyż jest zwykłym (no tak nie do końca zwykłym) człowiekiem. Nie spotykamy walki z magicznymi stworzeniami, ale również ze swoimi słabościami.
Do zalet "Ars Dragonii" z pewnością można zaliczyć wartką akcję. Na szczęście nie pędzi ona niczym głodni okazji klienci podczas otwarcia marketu ze świetnymi promocjami, ale też nie zwalnia do tego stopnia, że czytelnik zaczyna się nudzić. Wydarzeń jest tam mnóstwo, więc fabuła dobrym tempem idzie do przodu zapewniając rozrywkę. Bezustannie dzieją się niezwykłe rzeczy, które zatrzymują przy książce i sprawiają, że pojawia się syndrom "a jeszcze jednej kartki czy rozdziału".
Jeśli cenicie autorów z wyobraźnią, to na pewno polubicie Joannę Jodełkę, która z nieruchomych maszkaronów znajdujących się na wielu starych budynkach stworzyła baśniowy świat pełen magii. Dzięki niej inaczej spojrzycie na otoczenie, a jeśli mieszkacie w Poznaniu lub jego okolicach, to pewnie wybierzecie się na spacer z książką pod pachą. "Ars Dragonia" jest świetną książką dla młodzieży chcącej czytać o walce ze słabościami, przeciwnościami losu i złem osadzonej w niesamowitym świecie pełnym magii. Pisarka nie boi się zaskoczyć czytelnika, a dzięki bezustannej akcji nie pozwala na odłożenie tytułu na półkę przed doczytaniem choćby rozdziału.
Konkurs - Niewolnicy z Socorro
Pomóż nam ulepszyć Secretum, a przy okazji zgarnij książkę! Niewolnicy z Socorro już niebawem mogą znaleźć się na Twojej półce - wystarczy jeden mail!
Morderstwo wron
"Morderstwo wron" to drugi tom cyklu "Inni" autorstwa dobrze już znanej pisarki Anne Bishop. Choć do tej pory jej literatura obfitowała w cudowne romanse, tym razem książka jest nieco inna, a jej fabuła porusza przeróżne struny, tworząc niesamowity świat i gamę niecodziennych wydarzeń.
Meg Corbyn bezustannie dręczą koszmary - zakrwawione wrony na śniegu. Czy są to sny prorocze? Ludzie coraz częściej bywają agresywni w stosunku do zmiennokształtnych. Czym jest to spowodowane? Czy rasy stoją na granicy wojny? Mimo że Meg znalazła swoje miejsce na świecie, w dalszym ciągu ani ona, ani jej bliscy nie mogą czuć się bezpiecznie.
W drugim tomie fabuła powieści wykracza trochę poza granice Lakeside. Główna bohaterka nieco się zmienia, dostosowując do realiów, w których się znalazła, a wraz z nią przemianę przechodzą również inni. Choć jest to drugi tom, pisarka zadbała o przypomnienie czytelnikom wydarzeń z części pierwszej. Także mimo tego, że książki ukazują się w dość długich odstępach czasu, łatwo sobie wszystko przypomnieć.
Meg i Simon przyjaźnią się coraz bardziej. Łączące ich więzi są coraz silniejsze. Żadne z nich jednak nie potrafi jeszcze określić pojawiających się między nimi uczuć. Zdziwiło mnie jak powoli rozwija ten wątek. W końcu autorka jest dość znana z ognistych romansów. Odczytuję to jednak zdecydowanie jako pozytywną rzecz w fabule - myślę, że dzięki takiemu rozwiązaniu książka przemówi do znacznie szerszego grona czytelników.
Świat oraz bohaterowie, których stworzyła Anne Bishop są opisani niezwykle szczegółowo. To realistyczna, barwna i rozbudowana wizja. Dzięki lekturze możemy także w zupełnie nowy sposób spojrzeć na dobrze znane nam sprawy. Pisarka wyobraźnię ma niesamowitą i doskonale wykorzystuje pomysły, które przyjdą jej do głowy. Kreacja świata jest realistyczna, a czytelnik z przyjemnością i zapartym tchem śledzi losy bohaterów. W tej książce nie ma miejsca na nudę - ani przez chwilę.
Jak zawsze dzieło spod pióra Anne Bishop jest niezwykłe i wciągające. Jej styl jest lekki, przyjemny i pełen humoru. Od stron książki nie sposób się oderwać. Z niecierpliwością czekam na kolejną część, gdyż "Morderstwo wron" wcale nie zaspokoiło mojego apetytu - wręcz przeciwnie, powieści udało się go zaostrzyć. Jedno jest pewne - w dalszym ciągu pozostaję wierną fanką literatury, którą tworzy Anne Bishop i zamierzam sięgać po każdą, kolejną jej książkę.
Konkurs - Czerwone koszule
Zapraszamy do udziału w konkursie organizowanym wraz z wydawnictwem Akurat. Do wygrania dwa egzemplarze powieści "Czerwone koszule" autorstwa Johna Scalzi.
Stefan Darda w Łodzi i Wrocławiu
W sobotę, 27 września, Pisarz będzie gościem Łódzkiego Festiwalu Fantastyki KAPITULARZ. Tydzień później, czyli w sobotę 4 października, Autor odwiedzi Wrocław i spotka się z Czytelnikami w ramach imprezy HORROR DAY organizowanej przez Dolnośląską Bibliotekę Publiczną im. T. Mikulskiego we Wrocławiu.