Rezultaty wyszukiwania dla: Świat Książki
Krew Świętego
Kiedy dwa lata temu zaczynałam lekturę powieści Ostrze zdrajcy, nie przypuszczałam, że historia rozrośnie się w 4-tomową serię i że nabierze takiego rozpędu. Pamiętam też, że miałam mieszane uczucia co do książki. Pomysł na opowieść w stylu płaszcza i szpady wydał mi się niezły, miałam za to niemały kłopot w połapaniu się w narracji, toczącej się na dwóch płaszczyznach. Tymczasem okazało się, że niedługo potem pojawiła się część druga, a obecnie jestem już po lekturze części trzeciej. I nadal nie mogę przestać się zastanawiać, czym jeszcze autor zaskoczy swoich czytelników. Bowiem za każdym razem, gdy już pomyślę, że nic przecież się nie wydarzy, że historia się skończyła i nie ma co tego dłużej ciągnąć, okazuje się, że Falcio i jego doborowa drużyna mają jeszcze wiele do powiedzenia i do zrobienia. A potem tak się już człowiek z nimi zżyje, przywyknie do ich wisielczego poczucia humoru, że gdy dociera do ostatniego rozdziału, bardzo chciałby mieć pod ręką kolejny tom.
Krótko dla przypomnienia.
Akcja powieści toczy się w Tristii, kraju, w którym po śmierci króla Paelisa, zapanowały chaos i bezprawie. Doborowy odział rycerzy stworzonych przez władcę, zwany Wielkimi Płaszczami może być szansą na przywrócenie starego porządku i wprowadzenie na tron córki zmarłego władcy, młodej Aline. Sprawa jednak nie jest taka prosta ani oczywista jak mogłoby się wydawać i kiedy w końcu się to uda, okazuje się, że to dopiero początek kłopotów. Umieszczenie księżniczki na tronie jest proste, znacznie trudniejsze będzie utrzymanie jej na tym tronie i zmuszenie do posłuchu rozbite społeczeństwo. Każda z warstw ma bowiem własną wizję przyszłego kraju, a im większy ucisk najuboższych, tym lepiej. Tym razem głównym zagrożeniem są kapłani, którzy zdeterminowani, by doprowadzić do upadku ostatnich praw, powołują do życia nowego boga, którego forpocztami są fanatyczne Boże Igły. Jak można zabić Świętego lub boga i czy można? Odpowiedź na to pytanie okaże się zaskakująco krwawa.
Świat wykreowany przez Sebastiena De Castella jest niesamowicie barwny i zaskakujący. Ogromnym pozytywem jest duża dawka czarnego humoru, zarówno w kreacji bohaterów, jak i warstwie słownej. Pomysły na nazwy trucizn, czy stare słowa - określenia postaw czy zachowań, imiona świętych i bóstw nieustannie przywołują uśmiech na twarzy czytającego. Przyjaciele Falcia, Kest i Brasti uwielbiają się powoływać na Cycki Świętej Lainy czy Jaja Świętego Zagheva.
Bardzo też zaskakują przemiany postaci. Była kurtyzana może stać się Świętą od Miłosierdzia, a ze wszystkiego co nędzne, okrutne i straszne może powstać nowe bóstwo. Niewinna nastolatka może dorosnąć do roli królowej, a przypadkowa śmierć młodego chłopca, poświęcającego się w obronie siostry, może doprowadzić do narodzin najważniejszego dla rycerza bóstwa, mianowicie Bohaterstwa.
Ciągła walka o słuszne ideały, w świecie ogarniętym przemocą i fanatyzmem, jest, łagodnie mówiąc, trudna. Falcio i jego kompani nie raz ulegają zwątpieniu. Czy nie prościej byłoby się poddać i odpocząć? W końcu tyle się już zrobiło i nie wygląda na to, żeby coś uległo zmianie. W kolejnych przygodach bohaterów, autor zawarł wiele mądrych przemyśleń. Odwagi, miłosierdzia czy bohaterstwa nie nabywa się raz na zawsze. Trzeba pielęgnować w sobie ich zalążki i odnajdywać je wciąż na nowo. Trzeba mieć przede wszystkim siłę, by ich szukać. To w tym tkwi klucz do pokonania zła, które niestety łatwiej dostrzec niż ukryte i łagodne dobro.
Jestem pod wielkim wrażeniem powieści Krew Świętego. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest najbardziej pomysłowa i dopracowana ze wszystkich trzech do tej pory przeze mnie poznanych. Autor niczego nie pozostawia przypadkowi. Każdy detal ma tu znaczenie i prędzej lub później wpłynie na bieg akcji. Teraz już wiem, że pomysł na serię o Wielkich Płaszczach, nawiązujący do zapomnianych już ideałów muszkieterowskich, był genialny. Przygodę z serią polecam każdemu, kto lubi przygodę, intrygi i szermiercze dygresje. Jest brawurowo, oryginalnie i zaskakująco. Oby finałowa część serii pojawiła się jeszcze w tym roku.
Magia niszczy - zapowiedź
Zetknęliście się kiedyś z magią? Taką prawdziwą? Z przygodą, akcją, emocjami, niesamowitymi wydarzeniami i szczyptą szaleństwa?
Chcielibyście tego wszystkiego doświadczyć? To dobrze trafiliście. Fantastyczne książki Ilony Andrews czekają właśnie na was!
Maja Lidia Kossakowska
Jako towarzyszka Władcy Bestii była najemniczka Kate Daniels ma na barkach więcej, niż jest w stanie unieść. Nie dosyć, że próbuje utrzymać swoją agencję detektywistyczną, to musi również zająć się sprawami Gromady. Czas przygotować ludzi na atak Rolanda - okrutnego, starożytnego czarownika z boskimi mocami.
Jego cieś wisi nad Kate, gdy zostaje wezwana na spotkanie przywódców nadnaturalnych frakcji w Atlancie. Jeden z Panów Umarłych został zamordowany przez zmiennokształtnego, a Kate dostaje niecałe dwadzieścia cztery godziny, żeby wytropić zabójcę.
Jeśli zawiedzie, rozpęta się wojna, która zniszczy wszystko, co jest jej drogie…
Zły las
Twórczość Andrzeja Pilipiuka zazwyczaj albo wzbudza zachwyt, albo odstrasza. Autor sam siebie nazywa Wielkim Grafomanem, ma na koncie blisko pięćdziesiąt pozycji i wyraziste poglądy na wiele kwestii, również tych mocno kontrowersyjnych. Przez niektórych kojarzony jest głównie jako ojciec egzorcysty-menela, Jakuba Wędrowycza, przez innych jako autor świetnych opowiadań. Nie da się bowiem ukryć, że to krótka forma jest jego specjalnością.
Zły las to zbiór czterech opowiadań, z których trzy swoją objętością mogą zakrawać na mini-powieści. Ich akcja toczy się od okresu międzywojennego, poprzez Drugą Wojnę Światową, aż po współczesność. Fabuły kryją tajemnice, zazwyczaj dość mroczne, a lektura wciąga. Czego jak czego, ale pomysłowości nie można Pilipiukowi odmówić.
Całość otwiera Tajemnica zielonej teczki, w której mamy do czynienia z wyprawą naukowców z Wojskowego Instytutu Antropologii Historycznej na Grenlandię. Kogo lub czego będą tam szukać? Śladów bytności ludzi, a raczej stworzeń nie mających z ludźmi wiele wspólnego, które przetrwały tysiące lat, planując krwawą zemstę na naszym gatunku. Pomysł trochę skojarzył mi się z jedną z części o Jakubie, chociaż tutaj nie mamy do czynienia z wędrowyczowskim absurdem.
Tytułowy Zły las to mój faworyt ze świetnym klimatem i niebanalnym podejściem do tematyki Drugiej Wojny Światowej oraz pogromu społeczności żydowskiej. Wojna trwa już od dłuższego czasu, z niewielkiej, otoczonej lasem wioski wywieziono wszystkich Żydów, a pozostali przy życiu Polacy ledwie wiążą koniec z końcem pod niemiecką okupacją. Tymczasem w lesie, owianym od lat złą sławą, coś się czai i zdaje zbierać siły przed uderzeniem. Chętnie poznałabym kontynuację!
Rozczochrana kochanka to najkrótszy z tekstów i mimo że czyta się go dobrze, zdaje się nieco odstawać od reszty. Fabuła obraca się wokół wystawionego na sprzedaż obrazu, który kryje w sobie tajemnicę i wzbudza nieoczekiwaną niechęć ze strony pewnej starszej pani. W tym przypadku sekret, który wydaje się niesamowity, po ujawnieniu nie wzbudza sensacji, a szkoda.
Książkę wieńczy Zemsta Śmieciarzy, w której na scenę wkracza znany już z innych opowiadań Pilipiuka, Robert Storm, nie do końca przystosowany do społecznego życia kolekcjoner i znawca sztuki. Tym razem będzie musiał zmierzyć się z klątwą, którą obrzuca go jeden z najpotężniejszych bossów kolekcjonerskiego półświatka. Czy jednak relikt zamierzchłych, pełnych zabobonów czasów na pewno może doskwierać współczesnemu człowiekowi? I co zrobić, by się go pozbyć?
Warto wspomnieć o wydaniu, które najpierw wzbudziło mój zachwyt (okładka i jej kolorystyka są świetne!), a potem lekką konsternację. Grafika nijak nie pasuje tematycznie do żadnego z zawartych tu opowiadań…
Niemniej jest to naprawdę szczegół; w ocenie książki liczy się przecież przede wszystkim jej zawartość. Zbiór czyta się świetnie, kiedy już zaczniecie któryś z tekstów, zapewne skończy się to lekturą do samego końca. Fani autora na pewno nie będą rozczarowani. Ci dopiero zaczynający z nim przygodę, także powinni być zadowoleni.
Marvel: Wojna domowa - zapowiedź
Już w kwietniu nakładem Wydawnictwa Insignis do polskich księgarń trafi oficjalna powieść Uniwersum Marvela – „Wojna domowa”. To pierwszy z serii entuzjastycznie przyjętych przez czytelników tytułów ze świata marvelowskich superbohaterów.
Z krwi i kości. Kroniki tej jedynej. Tom 2 - zapowiedź
Trzynaście lat temu katastrofalna pandemia, nazywana apokalipsą, zabiła miliardy.
Dla tych, którzy przetrwali, to szansa na stworzenie nowego świata. Jednak apokalipsa nie była zwyczajnym wirusem. U części ocalałych obudziła dziwne moce – potrafią uzdrawiać, wyrządzać szkody, a nawet przewidywać przyszłość.
Fallon Swift nie zna dawnego świata – lecz jej przeznaczeniem jest ukształtować ten nowy. Dorastała na spokojnej farmie z trójką braci, chroniona przed zagrożeniami przez mamę i ojczyma.
Teraz musi ich opuścić i nauczyć się walczyć. Fallon jest nie tylko potężną "Niesamowitą" – ma również do odegrania decydującą rolę w nadchodzących krwawych bitwach. Szykuje się wojna pomiędzy dobrem i złem, a Fallon – młoda, twarda, nieustępliwa – musi być gotowa.
Mysia wieża - zapowiedź
Mysia Wieża jest pierwszą częścią zakrojonego na sześć tomów cyklu powieści przygodowo-fantastycznych dla nastolatków. Seria osadzona jest w tradycji legend i opowieści mitycznych polskich i słowiańskich, odwołuje się też szeroko do legendarium polskiej literatury romantycznej. Główni bohaterowie to dwójka współczesnych uczniów podstawówki, z którymi łatwo będzie utożsamić się nastoletniemu czytelnikowi.
Tytuły dwóch kolejnych tomów to:
„Śpiący Rycerze“
„Smocza Jama“
Strażnik
Swoista apokalipsa, demony z ludowych opowieści, nietuzinkowa tajemnica – sam opis „Strażnika” zapowiadał smakowitą lekturę, wprost stworzoną dla mnie. Nie mogłam przejść obojętnie i obok fenomenalnej grafiki, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Ku mojej radości, treść książki okazała się równie fantastyczna, spełniła moje oczekiwania, a emocjonujące zakończenie miło mnie zaskoczyło…
„Strażnik” to mój pierwsze spotkanie z twórczością Pauliny Hendel i – jak zapewne się domyślacie – randka ta okazała się nadzwyczaj udana. Autorka zachwyciła mnie przede wszystkim nieziemską kreacją świata. Doskonale połączyła tematykę postapokaliptyczną ze słowiańskimi wierzeniami, tworząc nietuzinkową całość. Przyznam szczerze, że z początku nieco sceptycznie podchodziłam do tego pomysłu, jednakże z każdą stroną moje powątpiewanie zamieniało się w coraz żywsze zainteresowanie. Żałuję tylko, że tak niewiele uwagi poświęcono w treści bestiom, bowiem ich potencjał został zaledwie muśnięty. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie więcej grozy i zwrotów akcji, bowiem .
Kuleje tutaj również nieco kreacja bohaterów, bo o ile Hubert jeszcze trzyma poziom, tak jedna z bohaterek to najprawdziwsza, stereotypowa nastolatka, której hobby zdaje się być stały foch. Popsuła klimat swoistego horroru, niemniej kreatywność autorki i przyjemnie pióro ratują sytuację. W jej powieści nie ma miejsca na zbędne opisy (choć mogłoby być ich więcej) i nudne dialogi - akcja rozgrywa się dość szybko i sprawnie jesteśmy przeprowadzani z jednego wątku do kolejnego. Najbardziej interesującymi elementami książki okazały się dla mnie opisy życia bez udogodnień elektrycznych oraz zamknięte na obcych społeczności, które budziły we mnie niepokój. Trafnym pomysłem okazało się również umiejscowienie akcji w Polsce, w której lasach szaleją demony.
Powieść Pauliny Hendel to atrakcyjna pozycja dla młodzieży, która urzeknie niejednego nastolatka. Oryginalna fabuła, młodzi bohaterowie oraz osobliwa złowieszczość całości sprawia, że książkę pochłania się jednym tchem. Powieść trzyma w napięciu, a atmosfera cudownie zgęstniała na ostatnich stronach. Mam nadzieję, że w drugim tomie autorka pokaże jeszcze więcej i wprawi mnie nie tylko w zachwyt, ale i w osłupienie! Dla lektur w takim klimacie warto zarwać nockę. Polecam serdecznie.
Do gwiazd
Choć Brandon Sanderson zdołał zdobyć w naszym kraju nie małą popularność, tak mnie dopiero teraz, przy okazji premiery jego najnowszej książki, udało się zapoznać z jego twórczością. Chociaż tytuł „Do gwiazd” kierowany jest przede wszystkim dla młodzieży, to mimo wszystko zostały w nim poruszane tak uniwersalne tematy, że z pewnością również Ci czytelnicy, którzy mają na karku nieco więcej wiosen, będą w stanie ją docenić – tak jak to było w moim przypadku. Zacznijmy jednak od początku…
„Do gwiazd” to opowieść o młodej, pełnej zapału dziewczynie, która robi wszystko, aby zrealizować swoje marzenie – podobnie jak jej ojciec, pragnie zostać pilotem kosmicznego myśliwca. Spensa, bo takie nosi imię, żyje na planecie, na której lata temu rozbili się jej przodkowie. Od tamtej pory stale walczą o przetrwanie z obcą rasą zwaną Krellami. To właśnie w pilotach tkwi ich największa siła, bowiem to oni w trakcie pobytu w szkole kadetów są uczeni tego, jak toczyć bitwy z kosmitami. Mimo wszystko Spensa nie ma przed sobą łatwej drogi i to nie tylko dlatego, że testy decydujące o tym, czy zostanie się przyjętym do szkoły, są trudne i skomplikowane. Dziewczynie nie jest straszna nauka, ona wręcz chłonie wiedzę jak gąbka, a jej pragnienie stania się pilotem jest dla niej najważniejsze. Jednak pojawia się inna przeszkoda – niechęć ze strony społeczeństwa i osób, które stoją najwyżej w hierarchii.
Brandon Sanderson stworzył naprawdę porywającą i pełną pasji historię, która w dosadny sposób pokazuje, że warto jest walczyć o swoje marzenia. Na każdym kroku przekonujemy się, że nie warto się poddawać, że trzeba mieć wiarę i brnąć naprzód, nawet pomimo najgorszych przeciwności losu. Spensa to niesamowicie dzielna i wytrwała dziewczyna, która nie boi się podejmować ryzyka i pragnie za wszelką cenę poznać prawdę o tym, dlaczego jej ojciec został okrzyknięty tchórzem, co w momencie sprawiło, że przypięto jej etykietkę – córka tchórza, której nie można ufać. Nie można jej przyjąć do szkoły, trzeba trzymać ją z dala od poważnych spraw. Spensa jednak nigdy nie miała zamiaru się poddać. Życzę każdemu, aby miał w sobie tyle zapału, co ta młoda dziewczyna! Od niej można się tylko uczyć! Co więcej, nie jest postacią egoistyczną, która swoją postawą krzywdzi innych, wręcz przeciwnie. To bardzo pozytywna bohaterka, od której wiele można się nauczyć.
Znaczną część tej książki spędzamy w szkole kadetów i stajemy się świadkami, jak nie uczestnikami, wszystkich wyczerpujących szkoleń, którym poddawani są przyszli piloci. To ogrom symulacji, ale także praca w terenie – niejednokrotnie bardzo ryzykowna i niebezpieczna. Uwaga! Sanderson nie boi się wybuchów, eksplozji czy poświęcania niektórych osób, co tylko potęguje powagę sytuacji, w jakiej znajdują się mieszkańcy planety, na której rozgrywa się akcja. Czemu Krelle ich stale atakują? Czemu są to tylko małe potyczki, a nie potężna inwazja? Co tak naprawdę wydarzyło się kilka lat temu, gdy ojciec głównej bohaterki zdezerterował? Jaka prawda kryje się za defektem tchórza? I chociaż chciałoby się poznać odpowiedzi na wszystkie te nurtujące pytania, to autor kończy tę historię w takim momencie, że czytelnik pozostaje w osłupieniu – pragnie więcej, a wie, że nie dostanie. To jedno z lepszych zakończeń w mojej karierze czytelniczej, bowiem naprawdę sprawiło, że poczułam potrzebę szybkiego sięgnięcia po kontynuację losów Spensy, ale nie ukrywam, że byłam lekko oburzona – no bo jak można tak dobrą historię skończyć w takim momencie, taką sceną, pozostawiając czytelnika bez odpowiedzi?!
Sanderson naprawdę szczegółowo opisał świat, w którym żyje Spensa, posługując się barwnym i dojrzałym językiem. Wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach, to istna gratka dla fanów science-fiction, które w tym przypadku wcale nie jest aż tak młodzieżowe, jak mogłoby się wydawać. Dobra kreacja bohaterów, ciekawa i odważna główna bohaterka, odpowiednie tempo akcji i umiejętne stopniowanie napięcia – oto co autor oferuje nam w tej przygodzie, swoją drogą bardzo wciągającej i przemyślanej przygodzie. Zdecydowanie jest to książka, która zapewni Wam znakomitą rozrywkę na długie godziny – bo nie okłamujmy się, jest taką małą cegiełką, ale przecież przepadamy za grubymi książkami, prawda? Zwłaszcza jeżeli są naprawdę dobre!
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Brandona Sandersona uważam za jak najbardziej udane! Dałam się porwać tej pięknej historii, która każdemu czytelnikowi uświadomi, że warto mieć marzenia i je realizować. To taka życiowa fantastyka, która bawi i uczy, niesie ze sobą przesłanie, ale też stanowi doskonałą rozrywkę. Zdecydowanie polecam i pamiętajcie, zmierzajcie do gwiazd!
Kłamca 2.8. Papież Sztuk
Kto by pomyślał, że minęła już dekada odkąd światło dzienne ujrzał Kłamca Jakuba Ćwieka. Opowieść o półbogu Lokim wpisała się szybko na listę najbardziej popularnych i wartych przeczytania książek na polskim rynku fantastycznym. Kłamca doczekał się czterech tomów wydanych przez Fabrykę Słów. Historia wydawała się już zamkniętą, jednak autor poczestował fanów jeszcze dwoma dziełami ze świata Lokiego. Pierwszym była Machinomachia - nowela, o której też miałem przyjemność napisać tutaj kilka pozytywnych słów. Drugim dodatkiem jest Papież Sztuk, który niegdyś był rodzajem prezentu na 10lecie Kłamcy. Jak prezentuje się zatem odświeżone wydanie?
Loki — nordycki bóg kłamstwa na usługach aniołów, a także bohater pięciu książek, komiksu i gry karcianej — nie ma czasu świętować. Oto bowiem przyjdzie mu się zmierzyć z jednym z największych swoich wrogów. W dodatku na własne życzenie, bo wszystko wskazuje na to, że Dezyderiusza Crane’a, samozwańczego boga popkultury, stworzył omyłkowo nie kto inny, jak Loki właśnie. Teraz rozpoczyna się gra z czasem, tym trudniejsza, że z każdą chwilą nowy bóg coraz lepiej poznaje swoje możliwości. Jego główną mocą jest kontrola nad narracją, a nawet… nad całą opowieścią!
Pierwsze, co trzeba powiedzieć to to, iż nowa książka Ćwieka fabularnie toczy się gdzieś obok akcji, którą znamy z czterech Fabrycznych tomów Kłamcy, dlatego też nowi czytelnicy przygód o Lokim nie muszą zaznajomić się z całym cyklem, by cieszyć się frajdą z czytania, bo tą, bez dwóch zdań i w ogromnej ilości, daje nam Papież Sztuk. Co jeszcze? Książka jest napisane w formie powieści a nie, jak to miało wcześniej miejsce, w formie mniej lub bardziej chronologicznych opowiadań. To, co rzuca się w oczy i też wyróżnia się nieco spośród innych książek Ćwieka (chociaż nie tylko), to zabawa konwencją. Czytelnik nie czyta lektury od początku do końca, autor bowiem ukrył dla swoich fanów kilka otwartych furtek, swego rodzaju marginesowych dopowiedzeń do całości, rozsianych w końcowej części powieści. Tak więc czytając dany fragment, przenosimy się nagle o sto kartek w przód by — dla przykładu — zapoznać się z komiksowym obrazem pewnej potyczki Lokiego. Jest to zabieg na pewno ciekawy i daje coś w postaci książkowej świeżości. Na koniec też trzeba pochwalić grafików wydawnictwa SQN - kolejny raz stanęli na wysokości zadania i stworzyli przyjemną nie tylko dla duszy, ale też dla oka serię.
Jeśli chodzi o sam tekst, to Jakub Ćwiek z pewnością stanął na wysokości zadania. Po Machinomachii czułem lekki niedosyt, lecz tym razem wszystko jest w porządku, co przyczyniło się do pochłonięcia przeze mnie książki w jeden dzień. Pierwszy raz od czasów cyklu Jakuba Wędrowycza Andrzeja Pilipiuka roześmiałem się na głos czytając, za co należą się Ćwiekowi ogromne brawa. Cięty dowcip Lokiego, trafne riposty i nutka kpiny w każdym zdaniu to coś, co szalenie ubarwia bohatera. Do tego dochodzi oczywiście łatwy w odbiorze styl. Cała historia napisana jest ciekawie i przejrzyście, a końcówka daje nadzieję na możliwość kontynuacji. Zdecydowanie polecam!
Ostatnie namaszczenie
Przypuśćmy, że w ręce kapelana walczącego o przetrwanie oddziału partyzantów przypadkiem wpada grimoire – księga zaklęć. Dodajmy: działająca. Dalej jest tylko lepiej. Czwarta książka w dorobku Haladyna prezentuje nadal świetną formę autora i ukazuje naprawdę spory talent i powiew świeżości na polskim rynku fantastyki!
Trwa druga wojna światowa, kulminacja chaosu, terroru i szaleństwa. Gdzieś na wschodzie Polski niewielki oddział partyzantów z zaciekłą determinacją broni swojego kraju przed najeźdźcami. Giną kolejni żołnierze, oddział powoli się wykrwawia. Jeśli zostaną w lesie, to nadchodząca zima będzie kresem dla nich wszystkich. W rozpaczliwej próbie przetrwania próbują odbić z rąk Rosjan pobliskie miasteczko. To, co tam zastają wystawia na próbę ich odwagę, siłę ducha i poczytalność. Bo jak pogodzić się z czymś, czego w żaden sposób nie może przyjąć rozum? Niepozorna książeczka, znaleziona w zniszczonym kościele, daje nadzieję. Na przetrwanie, a może nawet na zwycięstwo. Jednak cena, jaką przyjdzie za nie zapłacić, będzie koszmarnie wysoka i wystawi na próbę człowieczeństwo każdego z partyzantów, łącznie z oddziałowym kapelanem. To on ostatecznie będzie musiał zdecydować, jak wielkie świętokradztwo jest skłonny popełnić w imię walki za ojczyznę.
Chociaż na pierwszy rzut oka książka może wydawać się dziełem w zaawansowanym stopniu historycznym, to w rzeczywistości realia Drugiej Wojny Światowej, a w zasadzie już jej końca, są tylko tłem wydarzeń dla losów pewnego księdza, dowódcy oddziału AK, który niespodziewanie zostaje wplątany w magiczną historię, który zburzy jego wiarę i postrzeganie rzeczywistości. Już przed premierą książki głośno mówiono o niezbyt trafnym doborze głównego bohatera, który kojarzy się zaznajomionym z historią czytelnikom z Romualdem Rajsą, który ma na swoim koncie liczne zabójstwa cywilów w imię walki z okupantem. Wspólnym mianownikiem obu mężczyzn jest jednak tylko taki sam pseudonim - "Bury" - oraz fakt bycia dowódcą AK. Jak już wspomniałem, książka mimo historycznego tła, niewiele wspólnego ma z prawdziwymi zdarzeniami tamtej epoki. Czułem gdzieś wewnętrzną zaznaczenia tego faktu, by z góry wykluczyć niedomówienia względem zainteresowanych lekturą.
Krzysztof Haladyn z każdym nowym dziełem udowadnia swoją szeroką paletę możliwości pisarskich. Za każdym razem przenosi swojego czytelnika w inne miejsce, w inne czasy. Taka wszechstronność, nie zamykanie się na jeden gatunek i przede wszystkim styl w jakim tworzy swoje powieści udowadnia, że jest autorem z najwyższej półki, który wdarł się na rynek z impetem i co więcej, nie zanosi się aby spadł z podium jednych z najbardziej świeżych, młodych i niezwykle zdolnych twórców szeroko pojętej literatury fantastycznej. W Ostatnim namaszczeniu dostajemy historię, w której obok toczących się walk Wielkiej Wojny, urzeczywistniają się słowiańskie demony, czarodziejskie zjawy oraz magia. Powieść czyta się jednym tchem, w czym pomaga nam niezwykle fajny, prosty język, wartka akcja i ceniona, charakteryzująca zmysł pisarski lekkość tworzenia uniwersum. Zdecydowanie polecam!