Lipiec mija nieubłaganie, z nieba leje się żar, nic się nie chce i nawet czytanie wydaje się zbyt trudną czynnością. Jednak by całkowicie nie wybić się z czytelniczego rytmu warto sięgnąć chociażby po jakiś magazyn, oczywiście związany z książkami/filmami/grami. Padło na Nową Fantastykę, co takiego spotkamy w pierwszym wakacyjnym numerze?
Jak zwykle krótkim wstępem czytelników NF wita Jerzy Rzymowski, tym razem wspomina o nietolerancji, dyskryminacji i ludzkiej głupocie zachęcającej do szukania problemów tam gdzie ich nie ma. Doprawdy trudno się z nim nie zgodzić. Jak zwykle nie zabrakło wieści o nowościach wydawniczych (wznowienie serii o Mocarzu M. Kozak czy też „Dym i lustra" Gaimana) z świata filmu dowiemy się o „Ant-Man" Marvela (uwielbiam jego filmy!). Wywiad z Kevinem Hearne'em, jeszcze więcej nowości oraz kilka konkursów.
Szalenie zaciekawił mnie artykuł Tomasza Zliczewskiego o stworach obdarzonych nadnaturalną mocą i zamieszkujących Japonię. W intrygujący sposób opisuje niepowtarzalność tych nadprzyrodzonych istot i sprawia, że chce się poszerzyć wiedzę na ich temat.
Z kolei R. Skowroński swoim artykułem „Groza w sosie słodko-kwaśnym" uświadamia tych niedoinformowanych, że japońscy twórcy horrorów mogą pochwalić się czymś więcej niż tylko znanym zapewne wszystkim „Kręgiem" (jedyny film z tego gatunku, którego nie jestem w stanie obejrzeć) czy też „Klątwą".
Dzięki Tomaszowi Miecznikowskiemu będzie nam dane poznać bliżej sylwetkę Arthura Machena, człowieka żyjącego w czasach wiktoriańskiej Anglii.
Natomiast Przemysław Pieniążek w swoim tekście mówi o czwartej części „Terminatora", o tym jak powstawały filmy i wiele więcej. (Pewnie teraz zostanę zlinczowana, ale nie lubię tego filmu...).
W dziale z felietonami mamy trzy bardzo ciekawe teksty. Rafał Kosik zadaje słuszne pytanie. Czemu tak bardzo chcemy udać się osobiście na Marsa skoro nawet na Ziemi tam gdzie możemy wykorzystujemy maszyny? Natomiast Robert Ziębiński słusznie zauważył, że pomimo tego iż marudzimy, że w kinie fantastycznym brakuje nam oryginalności, ale gdy już wytwórcy coś nam podsuwają machamy na to ręką i pędzimy oglądać kolejny sequel lub adaptacje komiksu... To co nowe może mieć wady i nie dociągnięcia, ale jest tym czego PODOBNO chcemy. Czemu więc nie potrafimy tego docenić? W ostatnim felietonie Łukasz Orbisowski mówi o filmie Brada Andersona „Dziewiąta sesja", rozmyślając przy tym nad istnieniem duchów oraz ich upodobaniem nawiedzania opuszczonych szpitali.
No i oczywiście opowiadania, które zawsze zostawiam sobie na sam koniec. Tym razem możemy przeczytać dwa opowiadania z prozy polskiej „Finis" - Janusza Cyrana oraz „Spotkanie w tunelach: Opowieść z postapokaliptycznej aglomeracji" - Bartka Biedrzyckiego, a także z prozy zagranicznej „Jeden" - Nancy Kress Chociaż wszystkie trzy przypadły mi do gustu to najbardziej podobało mi się opowiadanie N. Kress – przemyślane, dopracowane, wciągające i zapewniające kilkanaście minut oderwania od świata rzeczywistego.