Rezultaty wyszukiwania dla: sensacja
Jestem mordercą
Sekretne życie pisarzy
Co skłoniło mnie do sięgnięcia po Sekretne życie pisarzy? Nazwisko autora! I te wszechobecne peany nad jego powieściami! Postanowiłam sprawdzić, czy faktycznie jest tak genialnym pisarzem, jak sądzi gros czytelników i kapituł. No i okazało się, tuż po lekturze, że trafiłam na, jeśli wierzyć opiniom, najgorszą z jego książek. Szczęście, czy pech?
Szczerze? Po przeczytaniu kilkunastu stron zwątpiłam. A im więcej stron miałam za sobą, tym bardziej się nudziłam i zaczynałam się zastanawiać, gdzie ten geniusz się ukrył? Gdzie to fenomenalne pióro, które chwyta za serce i szarpie nerwy? Niecierpliwie wyglądałam chwili, w której w końcu ta historia mnie porwie. I faktycznie w końcu tak się stało, ale dlaczego dopiero po minięciu połowy Sekretnego życia pisarzy?
Niektórzy powiedzą: lepiej późno niż wcale. I całkowicie się z nimi zgodzę, jednak jakaś doza rozczarowania mi pozostała. Ale nie tak duża, by w przyszłości nie dać sobie i Guillaume Musso szansy. Bo jeśli przemilczę „pierwszą połowę”, uznając ją za niebyłą, albo zepchnę jej wspomnienie w odmęty świadomości, to ta „druga połowa” okazała się wręcz fenomenalna. Dreszczyk niepewności, który przebiegał wzdłuż kręgosłupa, zaczął nabierać mocy, a gdybym obgryzała paznokcie... No cóż, pewnie zaczęłabym je skracać w niecierpliwym oczekiwaniu na to, jakie ta historia ma zakończenie! A że zaskakujące to raczej oczywiste. Ale ta droga do rozwikłania zagadki... Majstersztyk!
Guillaume Musso ma niewątpliwie ciekawe pióro. W odniesieniu do tej „lepszej” części tej książki nie dziwi mnie fakt, iż jest pisarzem rozchwytywanym i uwielbiam w związku ze swoim dorobkiem – dodam niemałym. Ta połowa, która była bliżej końca miało bowiem w sobie coś takiego... hipnotyzującego, co sprawiało, że nie sposób było mi oderwać się od lektury, bo czym prędzej chciałam poznać zakończenie, a jednocześnie było tam tyle emocji i napięcia, które z każdą kolejną stroną rosło niczym temperatury latem, które było wręcz namacalne i bez dwóch zdań udzielało mi się w trakcie podążania za kolejnymi linijkami tekstu. Jeśli pozostałe książki autora są takie od samego początku, to zdecydowanie chce więcej, bo takie uzależnienie to... czysta przyjemność.
Nie można zapomnieć również o bohaterach Sekretnego życia pisarzy. Szczerze powiedziawszy ciężko stwierdzić, czy się ich lubi, czy też nie, choć właściwie bliższe mi było te negatywne odczucia wobec nich. Jednak to, co opisuje ich wszystkich to enigmatyczność. To owianie ich tajemnicami, sekretami, które niczym mgła odbierają pełnie obrazu, sprawiając, że mimo wszystko są intrygujący, a to całkiem ciekawy zabieg, który przypadł mi do gustu.
Czy więc "Sekretne życie pisarzy" jest warte, by po nie sięgnąć? Zdaje się, że tak... Przekonacie się sami, jeśli tylko sięgniecie po książkę!
Będziesz tego żałować
Tych zasad nie warto łamać
Bardzo lubię czytać powieści Alicji Sinickiej. Są świetnie napisane, zaskakują, wiele się w nich dzieje. Z przyjemnością więc sięgnęłam również po nowy tytuł spod jej pióra „Będziesz tego żałować”, który rozpoczyna serię „Uwikłane”. Czy i tym razem książka mnie nie zawiodła?
Zarys fabuły
Były chłopak nie ma zamiaru darować Idze tego, że z nim zerwała. Jest tak nachalny, że kobieta zaczyna się bać. Prawdziwy lęk dopada ją jednak dopiero, gdy przyjaciółka informuje ją przez telefon, że musi przekazać jej straszną informację i zaraz u niej będzie, ale nigdy nie dociera na miejsce. Po drodze zostaje zaatakowana i traci pamięć. Na skutek wydarzeń Iga trafia na owiane tajemnicą osiedle marzeń, które skrywa się za wysokimi murami i obietnicą doskonałej ochrony. Okazuje się jednak, że jego mieszkańcy muszą zgodzić się na kilka nietypowych i dość ekscentrycznych zasad. Czy Idze uda się poznać sekrety nowego domu?
Moja opinia i przemyślenia
Tytuł "Będziesz tego żałować” jest doskonałym, pełnym emocji thrillerem psychologicznym. Pisarka powoli buduje napięcie, by wprowadzić czytelnika w odpowiedni nastrój. Fabuła książki jest oryginalna, spójna i niezwykle pomysłowa. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Alicji Sinickiej, ale kolejne, podczas którego ani trochę się nie zawiodłam. Przyznam, że z niecierpliwością czekam na kolejną część serii oraz inne tytuły, które przygotuje dla czytelników pisarka.
Paranoja, kłamstwa, tajemnice i pułapki towarzyszą bohaterce niemalże od samego początku. Jej historia niezwykle wciąga, angażując nie tylko myśli, ale i emocje czytelnika. Książka napisana jest lekkim piórem, dzięki czemu, nawet podczas tych mroczniejszych momentów, bardzo przyjemne się ją czyta. Podczas lektury nie tylko doskonale się bawiłam, ale również w pełni zaangażowałam się w historię Igi.
Podsumowanie
Jestem bardzo zadowolona, że tytuł „Będziesz tego żałować” trafił w moje ręce. To świetnie napisany, oryginalny, nieco mroczny, ale jednocześnie niewymagający thriller psychologiczny. Jest to również kolejna książka spod pióra Alicji Sinickiej, której lektura sprawiła mi tak wiele przyjemności. Bardzo podoba mi się, że pisarka zawsze stara się trzymać w swoich powieściach wysoki poziom i to niezależnie od tego, jak wiele tytułów by wydawała. Polecam! Z pierwszym tomem serii „Uwikłane” zdecydowanie warto się zapoznać.
Pierwszy grzech kruka
Tajemniczy eksperyment na uczniach, morderstwo, skomplikowana gra, niejednoznaczności – ot, tymi elementami „Pierwszy grzech kruka” mnie kupił. Jako miłośniczka mocnych thrillerów nie mogłam odpuścić sobie tak pasjonującej lektury i – jak szybko się okazało – mój czytelniczy zmysł mnie nie zawiódł, bo książka okazała się faktycznie niepokojącą i oryginalną historią. Co warto na wstępie jeszcze dodać, jest to debiut Pawła Lukasa i to bardzo udany.
Nie od początku pokochałam „Pierwszy grzech kruka”. Autor bardzo opisowo podszedł do tej historii, co przy pierwszych stronach może niektórych czytelników zniechęcić, niemniej dla mnie szybko zamieniła się ta wada w nie lada gratkę. Dzięki zamiłowaniu do detali mamy tutaj bardzo ciekawe portrety psychologiczne postaci – nie tylko głównego bohatera, ale także i drugoplanowych kreacji (które swoją drogą są fantastyczne). Co więcej, w powieści mamy dwie płaszczyzny – teraźniejszość i przeszłość, które znakomicie się zazębiają, stale dodając do śledztwa Oliwera Kruka kolejny puzzel i tworząc przed nami coraz bogatszy obraz sytuacji. To wszystko faktycznie fascynuje i wciąga, i żałuję trochę, że tempo akcji bywa okrutnie nierówne (a chwilami wręcz popada w cudaczną monotonność), aczkolwiek nie brakuje tu nietuzinkowych zwrotów oraz fantastycznego zakończenia, więc… można to autorowi wybaczyć. Szczególnie, że thriller ten jest doprawdy przepełniony emocjami i ciekawymi wątkami.
W „Pierwszym grzechu kruka” ujęło mnie wiele fragmentów i ciężko wybrać mi mój ulubiony motyw. Mamy tutaj eksperyment – swoistą manipulację uczniami, usilne ukrywanie niewygodnej prawdy, ukazanie potęgi korupcji (w sposób szokujący). Niektóre postaci drugoplanowe to najprawdziwszy sztos – pyszni i sprytni, brnący po trupach do celu – naprawdę wykreowani są mocno. Na ich tle nieco traci główny bohater, aspołeczny, o analitycznym umyślnie (troszkę schematycznym), jednakże nie można nazwać go charakterem kiepskim – jest dobrze umotywowany i dociekliwy w prowadzeniu swego śledztwa, a na późniejszych etapach książki udało mu się zdobyć nawet moją sympatię. Panujący tutaj klimat także zwraca uwagę, bo jest cudownie tajemniczy i mroczny – Paweł Lukas na każdym etapie dostarcza czytelnikowi wielu wrażeń. Naprawdę, ciężko mi uwierzyć, że to debiut!
„Pierwszy krzyk kruka” to przemyślany i umiejętnie skonstruowany thriller, pomysłowy i przewrotny. Stale budzi zainteresowanie, intrygując nieschematyczną fabułą oraz atrakcyjnymi kreacjami bohaterów. Jestem przekonana, że każdy entuzjasta pełnokrwistych i mocnych lektur zakocha się w tym tytule. Polecam z całego serca!
P.S. Pod opisem książki widnieje napis „SERIA 7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH”. Czyżby szykowała się przepyszna seria thrillerów Pawła Lukasa? Nie mogę się doczekać!
Odnaleziona
Żywa i martwa
Krew
Dziewczyna w drugim rzędzie
Są miejsca, w których od lat nie zmienia się klimat. W powietrzu zawsze wyczuć można te same nuty niepokoju i tajemnic, które skrywają się niemal w każdym zakątku miasteczka. Gdy nasza noga ponownie przekracza granice miasta, wracają wspomnienia, a teraźniejszość walczy o uwagę z przeszłością. Gdzie w tym wszystkim skrywa się prawda? Cathy pracuje w paryskiej redakcji i czeka na swoją szansę, by zaistnieć i wspinać się na kolejne szczeble kariery. Dość szybko okazuje się, że kobieta dostanie swoją życiową szansę, gdyż w Beaufort dochodzi do morderstwa. Ofiarą jest dawna koleżanka z klasy Cathy, dzięki czemu to ona ma opisać to zdarzenie.
Powrót do miasteczka, które wciąż wywołuje masę emocji, nie będzie jednak tak łatwy i przyjemny, jak chciałaby tego kobieta. Nic nie przychodzi gładko, a namówienie do zwierzeń rodziny i przyjaciół ofiary, graniczy z cudem. Czy uda jej się osiągnąć cel i zmierzyć się z własnymi słabościami oraz przeszłością, która uderza w nią ze zdwojoną siłą?
Dziewczyna w drugim rzędzie
Kolejna powieść spod pióra Aurelii Blancard, którą miałam okazje właśnie poznać, całkowicie mnie zaskoczyła. Ogromnie różni się od swojej poprzedniczki, na szczęście wciąż zawiera w sobie te elementy, które ujęły mnie podczas lektury. Autorka ma lekkie pióro, które zachwyca prostotą. Nie jest wybujałe, nie zawiera trudnych do zdefiniowania słów, a jednak zaskakuje, wyprowadza w pole, kusi i zachęca do czytania. Dziewczyna w drugim rzędzie skrojona jest idealnie pod czytelnika łaknącego tajemnic, klimatu i zagadek, tych nierozwiązywalnych, przynajmniej za szybko.
Każdy element powieść współgra ze sobą i nie pozwala czytelnikowi się oderwać. Jedna zarwana noc i nieprzemożna chęć poznania zabójcy, jego powodów i wydarzeń, które do tego doprowadziły. Tylko tyle i aż tyle należy poświęcić na lekturę tego tytułu, bo gdy raz damy się wciągnąć tej historii, będziemy chcieli poznać odpowiedzi na wszystkie pojawiające się pytania. Powieściopisarka nie da się tak łatwo rozgryźć. Opowieść, którą przed nami roztacza, nie pozwala się zamknąć w sztywnych ramach czy schematach. Nic tu nie jest łatwe, oczywiste czy czarne lub białe.
Wśród bohaterów
Kreacja postaci to w powieści Dziewczyna w drugim rzędzie równie ważny i dopracowany punkt, jak sama fabuła. Każda pojawiająca się osoba ma swój wkład zarówno w przeszłość, jak i w teraźniejsze wydarzenia. Skrywa swoje tajemnice, lęki i przekonania, nadając całości klimatu i głębi, bez której nie byłoby strachu, niepokoju czy dobrej lektury z tego gatunku. Całość współgra ze sobą, wiodąc czytelnika do wielkiego finału, którego nie sposób przewidzieć. A nawet jeśli komuś się to uda, to i tak nie zabije to radości z zakończenia historii.
Dziewczyna w drugim rzędzie to opowieść o tym, z jaką łatwością człowiek pielęgnuje złe wspomnienia, żyje przeszłością i wzrasta w nim chęć zemsty. Autorka poprzez swoich bohaterów pokazuje, ile krzywd i blizn pozostaje w ludziach na długo po traumatycznych przejściach i podkreśla, że one same nigdy nie znikną. To krótkie rozdziały napędzały akcje powieści, ale i postaci, które choćby jak Lidia były mi znane z debiutu autorki. Ta historia jest inna, ale wciąż tak samo prosta i zarazem głęboka w przekazie. Jestem pod wrażeniem pióra i formy.
Wyleczeni
Świat już dawno rozczarował niejednego z nas. Los doświadczył każdego, dał i odebrał cień szczęścia. Teraz już pewnie wiesz, że sprawiedliwość to puste słowa, a kara nigdy nie jest adekwatna do popełnionych czynów. Gdy tych dobrych dotykają choroby i cierpienie, odczuwamy żal, smutek i poczucie niesprawiedliwości. A co gdy to samo dosięga tych złych? Czy my sami jesteśmy bez skazy?
Marta Wolska pracuje jako lekarz w znanym warszawskim szpitalu klinicznym im. Wandy Błeńskiej. Świeżo rozwiedziona singielka, która na powrót zamieszkała w mieszkaniu po babci i próbuje ułożyć sobie życie. Każdego dnia walczy z samotnością, pracą w ciężkich warunkach i koszmarami, które nawiedzają ją coraz częściej i są jej nieodrywalną częścią, podobnie jak trauma z dzieciństwa. Gdyby nocnych mar było zbyt mało, życie zaskakuje ją każdego dnia. W mieście szaleje seryjny morderca pieszczotliwie zwany Bestią z Mokotowa. W szpitalu, w którym pracuje Marta, dochodzi do morderstwa zastępcy ordynatora, doktora Szymańskiego. Kto zabił? Czy to ktoś z jego współpracowników? To dopiero początek zdarzeń, które łączy szpital na Błeńskiej, co jeszcze skrywają mury, które przesiąknięte są ludzkimi dramatami?
Wyleczeni
Dopiero skończona lektura uświadomiła mi, jak trafny jest to tytuł i ile w nim prostoty i zawirowań zarazem. Wyleczeni, to jedyne słowo, które znałam przed sięgnięciem po tę książkę. O czym jest, czego się spodziewać? Czasem ryzyko się opłaca i pozwala na wejście w historię bez żadnych uprzedzeń czy oczekiwań. Tak było i teraz. Od pierwszych stron pochłonęła mnie lekkość zmieszana z niepewnością, całą masą niedopowiedzeń, wszak wkraczałam do nieznanego mi świata, który z każdą stroną nabierał mroczniejszych barw. Od razu zawładnął mną niepokój i chęć poznania wszystkich tajemnic skrywających się za murami Błeńskiej.
Każde wydarzenie, pozornie niezwiązane ze sobą wątki i jakże przypadkowe spotkania mieszają w głowie i wciąż zmuszają nas do myślenia, analizowania oraz oceny pobudek, winy, wyborów. Im dalej w las, a raczej w szpitalne mury, tym poszlak, strachów i ofiar coraz więcej. Wielowarstwowa fabuła nie pozwala się zagubić, a stopniowo rosnące tempo akcji wciągnie nawet oporniejszych miłośników dobrze skrojonych thrillerów. Wyleczeni to nie tylko główna nic fabularna, ale i subtelne tło, które mimochodem wpływa na czytelnika. Zmusza go do wewnętrznych refleksji. Zawiera sporo obserwacji społecznej rzeczywistości, które okazują się równie trafne, co przerażające.
Wśród bohaterów
Autorce świetnie udała się ta niezwykła mieszanka emocji, gonitwa myśli i wciąż rodzących się pytań. Czy istnieje prawo ranienia bliskich nam osób? Jak i czy w ogóle mścić się za zło, które nas dotknęło? Czy istnieje kara adekwatna do każdego przewinienia? To tylko kilka pytań, które pojawiły się podczas lektury. Z pewnością jest to zasługa dobrze skrojonej fabuły, wydarzeń, których odpowiednie tempo nie pozwalało na odpoczynek, ale dawało miejsce na rozważania. Jedno jest pewne, nawet krótkie oddechy nie sprawiały, że opowieść traciła swe barwy i nutkę mroku, niepewności, które budowały klimat niemalże od pierwszej do ostatniej strony.
Alicja Horn z lekkością i w porywającym stylu wciągnęła nas do świata, który nam przygotowała z ogromną wręcz chirurgiczną precyzją. Mieszała, wodziła za nos, dawała nadzieje i odbierała ją chwilę później. To niesamowita przygoda pełna emocji, której nie byłoby, gdyby nie bohaterowie. Ich wybory, tajemnice, poglądy składały się w niesamowicie złożoną i niejednoznaczną całość, którą poznawałam z ogromnym zacięciem. Postaci są wielowymiarowe, zaskakujące, a równocześnie zwyczajne i realne. Popełniają błędy, dokonują wyborów i podejmują decyzje w zgodzie ze sobą i choć nie zawsze czytelnik wybrałby podobnie, to tu każda z dróg ma swoje wyjaśnienie. Czy słuszne? Cóż to już trzeba ocenić samemu.
Podsumowanie
Mogłabym godzinami gdybać o świetnie skrojonej, klimatycznej i nieprzewidywalnej fabule oraz postaciach, które zaskakują, przykuwają uwagę i dają się lubić. Nie wiem, co bym zrobiła na ich miejscu. Szanuje ich decyzje, sposób bycia. Doceniam pracę autorki, którą czuć w czasie czytania. Wyleczeni to początek, opowieść, która wywołała masę emocji, ale wciąż w zanadrzu ma kilka zagadek. Przyjaźnie, uczucia, przypadki i mroczne tajemnice, tak idealnie wtłoczone w miejsce i czas. Bez wahania czekam na więcej i polecam, każdemu, kto lubi, gdy powieść nie jest oczywista i rozrywkowa.