marzec 17, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: sci fi

poniedziałek, 21 wrzesień 2015 11:41

Premiera "Plagi samobójców" coraz bliżej

Nasze życie składa sięc ze wspomnień: dobrych złych i nawet tych pośrednich. Wspomnień, które nas kształtują i są częścią naszej przeszłości. Co jednak gdyby zabierano nam je, bo są uważane za "zarażone" i zagrażające naszemu życiu. W świecie gdzie dochodzi do coraz liczniejszych samobójstw wśród nastolatków mieszka Sloane, która sama walczy z ogarniającą ją depresją uważa, że powstały Program mający na celu ratować nie do końca się sprawdza... Jaki będzie finał tejże historii?

Dział: Patronaty
poniedziałek, 21 wrzesień 2015 21:21

Koty

„Koty" to urocza, pamięciowa gra rodzinna, w którą mogą grać dzieci już od przedszkolnych lat. To zabawa idealna dla wielbicieli znanej wszystkim gry „Memory" - tym razem występuje ona jednak w czterech różnych, kocich wariantach.

Wiek: 4+
Liczba graczy: 2-5
Czas rozgrywki: ok. 20 minut

Cel i fabuła gry

W grze chodzi o to by zdobyć jak największą liczbę punktów - w wariancie dla najmłodszych została ona jednak ograniczona do zaledwie sześciu. Pod względem fabularnym natomiast rozgrywka nadaje się idealnie dla dużych i małych miłośników kotów. Szukając różnokolorowych części zwierzaków (na przykład ogonów czy łapek) trzeba uważać na myszy, bo gdy kot za nimi popędzi będzie go trudno z powrotem odnaleźć.

Strona wizualna

Poz względem graficznym gra jest cudowna. Zabawne, pełne uroku obrazki, uśmiechnięte mordki i minimalistka, którą cenią sobie najmłodsi gracze (dziecko uwielbia ilustracje, które później będzie mogło przekopiować). Wykonanie także nie pozostawia wiele do życzenia - solidne kafelki, drewniane kostki, porządne pudełko i przejrzysta instrukcja. Myślę, że każda rodzina będzie z tak wykonanej gry naprawdę zadowolona.

Przygotowanie gry

Gra posiada cztery różne warianty rozgrywki - dwa familijne oraz dwa dla najmłodszych. Do każdej z nich potrzebne są różne elementy, zawsze jednak rozpoczyna się tak samo - rozkładając na stole 16 największych kafelków grzbietami ku górze. W pierwszym wariancie rodzinnym używa się kafelków fioletowych i różowych, w drugim natomiast wyłącznie zielonych (ze znakami zapytania). W pierwszym wariancie dziecięcym dla ułatwienia rozgrywki używa się wyłącznie kafelków fioletowych, natomiast w drugim, najprostszym ze wszystkich, jedynie kostek i fioletowych kafelków, które jednak tym razem służyły będą tylko do odliczania punktów.

Przebieg rozgrywki

Wariant I

Gracze otrzymują fioletowe i różowe zadania - po każdej kolejce dobierają je do trzech. Grę rozpoczyna osoba mająca największego kota. Odkrywa ona 3 leżące na stole płytki, jeżeli pasują do któregoś z zadań, może odkryć kolejne dwie, jeżeli nie, kończy swoją turę. Jeżeli natomiast udało jej się wykonać dwa zadania, może odkryć jeszcze jedną płytkę. Niezależnie od tego czy wykonała dzięki temu trzecie zadanie czy nie, kończy swoją turę, zakrywa płytki i przychodzi kolej następnego gracza. Każde z zadań ma wyznaczoną punktację - im więcej widnieje na kafelku małych kotków, tym więcej punktów otrzymuje gracz, któremu udało się wykonać zadanie. Gra kończy się w momencie gdy zabraknie nowych zdań.

Wariant II

Na stole wyłożona zostaje piramida zielonych kafelków. Podczas rozgrywki każdy z graczy stara się zrealizować zadanie leżące na wierzchu stosu. Za zrealizowanie zadania gracz otrzymuje punkty (i tym razem przedstawione w formie małych kotków na kafelkach z zadaniami). Zielone zadania przedstawiają części kota lub jego umaszczenie, na każdej płytce widnieje także przynajmniej jeden znak zapytania. Kolejni gracze (wędrując od prawej do lewej) wyznaczają element, który znajduje się pod znakiem zapytania. Grę rozpoczyna osoba mająca najmniejszego kota.

Wariant III

Trzeci wariant to po prostu uproszczony wariant z numerem jeden. Rozgrywka toczy się dokładnie tak samo, z tą tylko różnicą, że w grze biorą udział jedynie fioletowe kafelki (nie używa się różowych). Dzięki temu młodsze dziecko łatwiej będzie mogło odnaleźć pasujące elementy.

Wariant IV

Jest to najprostszy pomysł na rozgrywkę. Gracz rzuca trzema kostkami i stara się odkryć pasujące do wyników kafelki. Za każde odkrycie trzech prawidłowych płytek otrzymuje jeden punkt. Zabawa kończy się w momencie gdy któremuś z graczy uda się osiągnąć wynik 6 punktów.

Podsumowanie

„Koty" to ślicznie zrobiona, dobrze przemyślana gra. Idealnie nadaje się do tego by wraz z nią, w przyjemny sposób, spędzać rodzinne popołudnia. W doskonały sposób również rozwija pamięć najmłodszych uczestników zabawy. Cztery pomysłowe warianty sprawiają, że gra nie tylko nadaje się dla zupełnych maluchów, ale także nie znudzi się nieco starszym dzieciom. To jeden z tych tytułów, które warto mieć pod ręką - nie tylko w deszczowe dni. Grę bardzo gorąco polecam - jest naprawdę świetna i z pewnością nikt się na niej nie zawiedzie!

Dział: Gry bez prądu
poniedziałek, 21 wrzesień 2015 11:24

Nowele "Endgame" już są dostepne

Do sprzedaży trafił właśnie ebook "Endgame. Początek", czyli zbiór czterech nowelek przedstawiających życie bohaterów serii Endgame sprzed wydarzeń, których czytelnik był świadkiem w Wezwaniu. Na pierwszy ogień poszli Marcus, Chiyoko, Kala i Alice. Na razie książka dostępna jest tylko na Publio.pl. Tam też została udostępniona historia Chiyoko zupełnie za free. Jednocześnie informujemy, że premiera drugiego tomu serii – "Endgame. Klucz Niebios" – wypada 21 października 2015 roku.

Dział: Książki
poniedziałek, 21 wrzesień 2015 02:08

Sodomion

„Sodomion" to zbiór jedenastu przedziwnych opowiadań z gatunku fantastyki, spod pióra Jacka Inglota. Pisarz posiada w swoim dorobku dwie książki (obydwie nominowane do nagrody im. Janusza A. Zajdla) oraz kilkanaście publikowanych w przeróżnych antologiach opowiadań.

Opis z tyłu okładki wyraźnie precyzuje o czym będą mówiły opowiadania w antologii i... właściwie mija się z prawdą. Owszem - pasuje do dwóch pierwszych historii, ale raczej do żadnej więcej. „Grono. Krótka story o miłości" to obraz świata przyszłości, w którym jedynie starsze osoby pamiętają czym są uczucia. Młodzi żyją w grupach, a łączą ich jedynie stosunki seksualne. Jeżeli ktoś jest niepotrzebny, niezdolny do pracy, za mało utalentowany zostaje odprawiony i kończy w „eutanie" zaznawszy litościwej śmierci. Drugi tytuł - „Kochaj swoją Celię" to obraz świata, w którym kobiety zarażały się zmutowanym wirusem i przeżyła ich zaledwie garstka. Teraz mężczyźni muszą sobie radzić zastępując je nowoczesnymi androidami. Nie wszyscy jednak wiedzą co stracili i nie każdemu to przeszkadza.

I tu kończą się opowiadania z opisu na okładce (chociaż pojawią się jeszcze takie z nutką erotyzmu), a zaczynają zupełnie inne historie. Do mnie chyba najbardziej przemówił „Powrót robinsona". Historia opowiada o ludziach, którzy pragną przed czymś w życiu uciec i zapomnieć. Główny bohater czuje się odpowiedzialny za śmierć swojej ukochanej, którą mógł uratować narażając jednak na śmierć całą pozostałą załogę statku. Nie ośmielił się podjąć takiego ryzyka, a wraz ze złamanym sercem zakończyło się jego życie i kariera zawodowa.

„Sodomion" to zbiór świetnych, mocnych opowiadań (głównie SF). Jego przewodnim tematem są ludzkie przemyślenia i uczucia oraz to w jaki sposób może zmienić się świat. Historie, które zawiera są bardzo zróżnicowane. Najczęściej jednak posiadają wyrazistą puentę i konkretny przekaz. Nie są to jednak opowiadania dla każdego. Jacek Inglot nie uznaje tematów tabu. Nie istnieje nic czego nie należałoby umieszczać w treści, także historie nadają się dla ludzi tolerancyjnych, odważnych lub gruboskórnych. Damom o delikatnych nerwach i umysłach nie polecam.

Lektura wyróżnia się pozytywnie nie tylko pod względem fabularnym, ale również warsztatu literackiego. Chociaż jak to w antologiach bywa - zdarzają się teksty lepsze i gorsze - to jednak całość prezentuje się na naprawdę wysokim poziomie i bez trudu zainteresuje nawet wybrednego czytelnika. Wizja świata przedstawiona w „Sodomionie" jest okrutna i bardzo realistyczna. Nikomu nie życzę by znalazł się w którymkolwiek z zaprezentowanych opowiadań. Samą lekturę natomiast serdecznie wszystkim polecam - chociaż ja wiem na pewno, że już nie będę do niej wracać.

Dział: Książki
niedziela, 20 wrzesień 2015 12:06

Nowy trailer „Łowcy Czarownic”

W sieci pojawił sie nowy trailer "Łowcy czarownic". Film w którym główną rolę gra Vin Diesel wejdzie na ekrany kin 23 października. 

Dział: Kino
niedziela, 20 wrzesień 2015 00:20

Konkurs - "Agenda 21"

Zapraszamy do udziału w konkursie, w którym do wygrania są 3 egzemplarze książki "Agenda 21". Wstrząsająca wizja Ameryki w niedalekiej przyszłości, w której przyroda stała się ważniejsza od wolności Jedno pokolenie wcześniej miejsce to nazywało się Ameryką. Teraz, po wprowadzeniu na całym świecie sterowanego przez ONZ programu pod nazwą Agenda 21, jest to po prostu Republika. Bez prezydenta. Bez Kongresu. Bez Sądu Najwyższego. I bez wolności.

Dział: Zakończone
sobota, 19 wrzesień 2015 09:42

Kryptonim U.N.C.L.E.

Zimna wojna w skrócie? Stosując porównanie do znanych z dzieciństwa licytacji: walka o to, by udowodnić, kto ma lepsze zabawki. Gdy połączyć tę uproszczoną wersję wydarzeń z klasycznym kinem szpiegowskim oraz reżyserem, który ma niesamowity dryg do dynamicznych, nieco przerysowanych historii z nieprzeciętnymi bohaterami; powstaje wybuchowe kino atrakcji. Brzmi zbyt dobrze? A więc poznajcie „Kryptonim U.N.C.L.E" Guy'a Ritchiego.

Lata 60., sam środek zimnej wojny. Napoleon Solo (Henry Cavill), agent CIA, zostaje wysłany do Berlina w celu odnalezienia córki sławnego niemieckiego profesora, posiadającego wiedzę i umiejętności, by stworzyć bombę atomową. Tę samą misję realizuje Illya Kuryakin (Armie Hammer), agent KGB. Ostatecznie Gaby Teller (Alicia Vikander) trafia pod opiekę Amerykanina, jednak okazuje się, że to dopiero początek. W obliczu zagrożenia CIA i KGB zamierzają połączyć siły, a z Solo i Kuryakina uczynić współpracowników. Wkrótce, niedobrany duet, pod nowymi przykrywkami, udaje się do Włoch. Czy można zrealizować nawet najważniejszą misję, gdy jedyna osoba, na której możesz polegać, jest jednocześnie Twoim największym wrogiem?

Nie widziałam niestety serialu, który stanowi podstawę dla „Kryptonimu U.N.C.L.E.", a szkoda, bo jeżeli jest choć w połowie tak zabawny, jak jego kinowa wersja, to do tego momentu miałabym już może zmarszczki ze śmiechu. Guy Ritchie nie wychodzi z formy i serwuje widzom dokładnie to, za co go kochają – charakterystycznych bohaterów, cięty dowcip, dynamiczne tempo i natłok zwrotów akcji; a przy tym wszystkim jeszcze gatunkową świadomość oraz umiejętność odświeżania chwytów dawno już wyeksploatowanych.

Nie da się ukryć, że „Kryptonim U.N.C.L.E." krok po kroku realizuje punkty z przepisu na szpiegowską produkcję. Dwóch agentów o zbieżnych celach, ale działających dla innych organizacji; piękna, nie tak bezbronna jak mogłoby się wydawać, kobieta oraz misja, od której zależą losy świata. To wszystko skrywa się pod serią typowych dla stereotypowego pojęciach agencji wywiadowczych rekwizytów – przebieranek, uwodzenia, drobnych kradzieży i włamań, nowoczesnej techniki oraz wypracowanych, minimalistycznych ciosów. Brzmi jak przepis na banał, jednak Ritchie wypolerował na błysk cały ten schemat, używając niezawodnej broni – przerysowania oraz kampowego charakteru.

Kamp kampem, zabawa zabawą, ale nawet peleryna niewidka ma swoje ograniczenia. Chociaż widz świetnie się bawi, to nie umyka mu cała gama niedopracowań scenariusza. Liczne dziury logiczne rzucają się w oczy. „Kryptonim U.N.C.L.E." to ewidentnie produkcja pomyślana na kino atrakcji, niemniej większość potknięć fabularnych, na które pozwala sobie Ritchie u innych reżyserów byłyby podstawą do solidnego zmycia głowy. Co więcej, reżyser nawet nie próbuje ulogicznić swojej historii. Tam, gdzie nie ma sensownego wyjaśnienia, zostawia dziurę dającą sygnał, by widz sam sobie dopowiedział, co też się wydarzyło.

Nie zdziwiłabym się jednak, gdyby części żeńskiej połowy widowni wszystko to umknęło. Jakkolwiek narodowościowo nic się tu nie trzyma kupy – Amerykanin to w realnym życiu Anglik, Rosjanin jest Amerykaninem, z kolei w rolę Niemki wcieliła się Szwedka – to aktorów dobrano i poprowadzono perfekcyjnie. Ritchie w typowy dla siebie sposób wykorzystuje grę akcentami, uwodząc widza swoją obsadą już na samym poziomie dźwiękowym. Na nic by się to jednak zdało, gdyby nie wyraźnie iskrzący duet – panowie najwyraźniej świetnie się podczas pracy bawili. Mam nadzieję, że otwarte zakończenie filmu, to realna obietnica powrotu do tegoż świata.

Jeżeli jednak o dźwięku mowa, to trzeba zaznaczyć, że warstwa muzyczna niemal zmusza – raz, że do wczucia się w klimat lat 60.; dwa, że do zakotwiczenia się w wrażeniach kina szpiegowskiego; trzy, do rytmicznego przytupu, kiwania głową lub stukania palcem. Z technicznych spraw na uwagę zasługuje również przemyślany montaż, oparty na nieco odświeżonej wersji znanych z kina akcji oraz komiksów „klatek". Serie najazdów, dynamiczne (ale nie zbyt szybkie) zestawy ujęć i samo wypełnienie kadrów – dopracowana, barwna scenografia oraz kostiumy.

Idąc do kina nie miałam w zasadzie żadnych większych oczekiwań. „Kryptonim U.N.C.L.E." okazał się jednak – choć nie do końca logiczną – rozrywką najwyższego lotu. Gromkie wybuchy śmiechu, klimatyczne scenerie i fantastycznie dopracowane postacie zmusiły mnie do wewnętrznego skandowania „jeszcze, jeszcze!" na długo po zakończeniu seansu. Poproszę o dokładkę, panie Ritchie.

Dział: Filmy

Otoczone dzikim oceanem Samotne Miasto podzielone jest na pięć położonych koncentrycznie dzielnic. Najbiedniejszy, zewnętrzny krąg to Bagno. Centralny, zamieszkały przez elitę, nosi dumną nazwę Klejnot. Premiera już 23 września!

Dział: Książki
piątek, 18 wrzesień 2015 22:24

Czy boisz się ciemności?

„Czy boisz się ciemności?" to jeden z pierwszych młodzieżowych seriali (zainspirowany najpewniej „Opowieściami z krypty"), który łączył w sobie gatunki science fiction, fantasy oraz horroru. Kanadyjska produkcja swoją premierę miała w 1991 roku w Halloween. W Polsce serię emitowała stacja RTL 7, później, kilkakrotnie, produkcja pojawiała się w całości lub fragmentach na wielu innych programach.

Każdy z epizodów programu opowiadał inną mrożącą krew w żyłach historię (dostosowaną do wieku odbiorców, co wcale nie czyniło ich dlań mniej upiornymi). Całość spięto jednak swoistą klamrą młodzieżowej grupy - "Stowarzyszenia ciemności" – spotykającego się każdego tygodnia w pogrążonym w mroku lesie. Podczas owych schadzek, uczestnicy wydarzenia opowiadali sobie straszne historie, prezentowane widzom.

Obok „Opowieści z krypty" i „Gęsiej skórki" jest to najbardziej rozpoznawalny przedstawiciel gatunku, wciąż mający wielu fanów na całym świecie. Niestety, program nie jest obecnie emitowany.

piątek, 18 wrzesień 2015 13:31

Plaga samobójców

Zaczęło się od młodej osoby, który postanowiła się zabić. Nie była jednak wyjątkiem- jej śladem ruszyli inni, przyjaciele, ukochani i całkiem nieznajome osoby. Wskaźnik samobójstw wśród młodzieży rósł w zastraszającym tempie, aż przerażone głosy zaczęły mówić o... epidemii. Pladze samobójców. Strach padł na cały świat, zaś rodzice w trosce o swoje ukochane pociechy poczęli pilnie przyglądać się ich gestom, relacjom z innymi, przysłuchiwać słowom. Jedynym właściwym wyjściem był Program. Młodzi, którzy załamywali się, zostali wysyłani do specjalnego ośrodka, gdzie w całkowitej izolacji od świata zewnętrznego usuwano im zagrażające ich spokojnej egzystencji wspomnienia. Byli puści, wydrążeni, ponoć bezpieczni. A nie wszyscy chcieli pozbyć się tego, co dla nich najważniejsze...

Sloane każdego dnia walczy, by utrzymać na twarzy maskę, chroniącą ją przed troską rodziców. Od czasu samobójstwa jej brata, Brady'ego, dziewczyna musi kryć prawdziwe uczucia za fasadą kłamstwa. Nie chce zostać odesłana, nie chce zostawić ukochanego Jamesa samego. Tylko wsparcie chłopaka pomaga jej przetrwać każdy kolejny dzień. Do czasu...

Jakiś czas temu po raz pierwszy o moje uszy obił się intrygujący tytuł Plaga samobójców. Można by rzec, iż depresja, a często w następstwie także odbieranie sobie życia stało się chorobą współczesności, dotykającą coraz liczniejsze grupy, niezależnie, czy chodzi o młodzież, czy osoby starsze. Temat więc jak najbardziej aktualny, pozostało tylko jedno pytanie- jak poradzi sobie autorka?

Wiecie, przeraził mnie świat tak skrzętnie nakreślony przez panią Young. Z jednej strony nikt nie może być pewien, że następnego dnia w szkole spotka swojego przyjaciela (w każdej chwili może albo się zabić, albo zostać oznakowany przez agentów jako osoba zarażona, co skutkuje natychmiastowym odesłaniem do ośrodka), z drugiej zaś ochrona jest tak intensywna, młodzież musi tak bardzo starać się nic po sobie nie pokazać, że to musi być niezwykle bolesne. Każda łza może zaprowadzić ich prostą drogą ku Programowi, nawet, jeśli to tylko krótki wyraz smutku. Życie zamienia się w egzystencję, gdy nie możesz znaleźć ujścia dla emocji. Może to właśnie odgórny nacisk cudownego Programu sprawił, że krwawa fala nadal zbierała żniwo? Kto wie...

A życie bez wspomnień? Wykasowanie wszelkich złych, a nawet dobrych momentów to dopiero okrutne rozwiązanie. I nie dziwi już to, jak często Sloane zastanawia się, kim była PRZED. Wyleczeni zamieniają się w armię na siłę uszczęśliwionych robotów. Jeden plus całej sytuacji- wciąż żyją. W tym akurat leczenie zyskuje pozytywne efekty.

Oczywiście spotykamy się także z wątkiem miłosnym, ba, uczuciowym trójkątem. Czy główna bohaterka wybierze dawną miłość, Jamesa, czy może da się skusić mrocznemu spojrzeniu niejakiego Realma? Choć takie miłosne trio już mi się przejadło, to w tym wypadku zupełnie mi nie przeszkadzało. Pewnie dlatego, że Sloane jest osobą pewną tego, co czuje. Nie kokietuje każdego napotkanego na swej drodze mężczyzny. Dzięki tej damskiej postaci możemy poczuć całą gamę uczuć- począwszy od rozpaczy, poprzez miłość, aż do niekontrolowanej wściekłości. Sloane żyje, a za jej sprawą żyje cała książka. Ciężko oderwać się od tej historii, los rzuca bohaterom coraz to większe kłody pod nogi, a oni niczym niezrażeni, trzymający się mocno za ręce, twardo kroczą przed siebie. Chcą wolności, chcą znowu czuć, a tylko zbuntowanie się przeciwko nowym prawom może pomóc im uwolnić się z siatki kłamstw, oplątanej wokół społeczeństwa.

Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy i mam nadzieję, że dowiem się, co obudziło do życia plagę samobójców. Sięgnijcie, bo warto!

 

Dział: Książki