Rezultaty wyszukiwania dla: humor
Ścieżka ocalenia
„Ścieżka ocalenia" to wieńczący trylogię „Antilia" tom, w którym poznamy dalsze losy Niny i jej poddanych. Ewa Seno zabiera swoich czytelników do pełnego magii i niebezpieczeństw świata, który rządzi się swoimi własnymi prawami. Tam czeka na nich niezapomniana przygoda.
Ujarzmione przez królewnę Antilię zło chce powrócić ze swojego wymiaru, naznaczając jej syna. To dzięki niemu ma przejąć panowanie nad światem. Nina po własnej, wewnętrznej walce, nie zamierza na to pozwolić. Zrobi wszystko by ocalić niewinne dziecko - nawet jeżeli to syn złego władcy viperów. I tym razem drużyna, w nieco innym już składzie, będzie wspierała swoją królewnę na każdym kroku. Zrobią wszystko by ją ochronić - nawet za cenę własnego życia.
Powieść cechują wartka akcja, rozbudowana, fantastyczna fabuła oraz zakończenie w zdecydowany sposób zamykające całą trylogię. Tu właściwie nie można by było dopowiedzieć niczego więcej i to naprawdę mi się spodobało. Trzeci tom nie jest już tak wydumany jak drugi, a nieodzownym niebezpieczeństwom wciąż towarzyszy dobry humor bohaterów. Ich przekomarzanie się zostało opisane w bardzo zabawnym, malowniczym stylu, dzięki czemu książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością.
Nina, z nierozsądnej nastolatki, która zbyt wiele wzięła na siebie, stała się dojrzałą kobietą i jeszcze raz przewartościowała swoje priorytety. Dzięki temu przestała być irytująca i na powrót można zacząć darzyć ją sympatią. Myślę, że taki obrót sprawy, był bardzo dobrym posunięciem ze strony Autorki.
Sama, fantastyczna fabuła i cała otoczka dla wydarzeń niestety w dalszym ciągu pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście nie brakuje jej barw i wielu, intrygujących pomysłów, całość jednak wydaje mi się odrobinę zbyt naciągana, a rozwiązania do królewny Antilii przychodzą po prostu same. Myślę, że wolę powieści w których jednak pomysły wychodzą od bohaterów i to od ich własnych osądów oraz decyzji zależą losy powodzenia danej misji. W wypadku Niny wygląda to nieco inaczej - dziewczyna robi to co uważa za słuszne, ale fabuła raczej nie pozostawia jej zbyt wielkiej wolności wyboru.
Zarówno „Ścieżki ocalenia" jak i pozostałe dwa tomy trylogii czyta się rewelacyjnie szybko. Sposób pisania Ewy Seno jest wciągający i wręcz w magiczny sposób działa na wyobraźnię. Myślę, że seria powinna przypaść do gustu wszystkim miłośnikom młodzieżowej fantastyki. Wartka akcja, intrygujący bohaterowie, dobry humor i barwne wydarzenia - w trylogii „Antilia" niczego nie zabraknie.
Patronat: "Angelfall. Penryn i kres dni"
Znamy już okładkę trzeciego tomu trylogii "Angelfall"! Premiera została zapowiedziana na 2 września 2015 roku.
Aniele, stróżu mój... szeptaliśmy przez setki lat. Myliliśmy się. Teraz to właśnie ONE okazały się naszym największym koszmarem.
Na psa urok
Co byście zrobili, gdyby Wasz najlepszy zwierzęcy przyjaciel, czy to kot, czy to pies, umarł po wielu latach, które spędziliście razem? Wylalibyście z pewnością morze łez i przez wiele dni, tygodni nie mogli pogodzić się ze stratą. Anna Sokalska postanowiła dodatkowo uczcić pamięć ukochanego psa Jerry'ego czyniąc go jednym z głównych bohaterów swojej najnowszej powieści. Sam pomysł wydał mi się urzekający, bo zdaję sobie sprawę, jak silną więź może łączyć człowieka z jego czworonożnym przyjacielem. „Na psa urok" to współczesna komedia fantastyczna, która okazała się dla mnie całkiem przyjemnym czytadłem. Jednak ciężki do zaakceptowania styl polskiej autorki odjął jej sporo uroku oraz zaprzepaścił jej potencjał.
Biała okładka książki z narysowanymi: psem yorkiem, gwiazdami, księżycem i bliżej niezidentyfikowanymi liniami w kolorze ciemnogranatowym oraz ciemnoróżowym została stworzona przez samą autorkę. Całość, w połączeniu z doborem czcionki, prezentuje się dość infantylnie, sprawiając wrażenie, jakby została skomponowana przez dziecko. Widząc ją na półce w księgarni z pewnością sklasyfikowałabym ją jako książkę dla najmłodszych (choć po jej lekturze nadal nie wiem, czy to raczej lektura dla młodzieży, czy dla dorosłych). Po stronie tytułowej zostajemy także uraczeni sympatycznym zdjęciem psa Sokalskiej, któremu dedykuje swoją książkę.
Ania jest nieśmiałą, młodą dziewczyną pracującą w korporacji. Jej życie wywraca się do góry nogami, gdy pewnego wieczora jej pies Jerry okazuje się być... człowiekiem. 400 lat temu wiedźma o imieniu Wanda zamieniła go w czworonoga, a teraz termin ważności klątwy zaczyna mijać. W tym samym czasie Anię postanawia odwiedzić przyjaciółka, robiąca obecnie karierę w showbiznesie i będąca jedną z najbardziej rozpoznawalnych gwiazd w Polsce – Iza. Okazuje się, że Jerry i wiedźma chcą załatwić między sobą dawne konflikty, a biznesy Wandy łączą się z karierą gwiazdy ekranu. Co wyniknie z tego zamieszania? Czy wszyscy bohaterowie wyjdą cało z czekających ich problemów? Czy „tym dobrym" uda się powstrzymać złowrogą wiedźmę?
Podobnie jak Alicja Górska w swojej recenzji „Mojej ukochanej zmory" zadawałam sobie pytanie: „i co z tego, że Wrocław?". Stało się to pierwszą wskazówką do zwracania uwagi na wtrącanie przez trzecioosobowego narratora mnóstwa bezużytecznych informacji. W dodatku niejednokrotnie autorka traktuje swojego czytelnika jako niezbyt rozgarniętego osobnika. Po co pisać „następnego popołudnia (niedziela, 17 sierpnia 2014)"? Czytelnik pamięta, że 20 stron temu był 16 sierpnia, nie trzeba mu o tym po raz kolejny przypominać. Taki brak wiary w inteligencję odbiera część przyjemność, nieważne, jak dobrą okazałaby się książka.
Sama koncepcja powieści mnie nie przekonuje (co innego pomysł napisania książki dla swojego psa)– połączenie komedii i fantasy z elementami kryminału nieco konfuduje czytelnika. Skutkuje to również tym, że autorce nie udaje się doprowadzić wszystkich wątków do końca. Nie rozwiązuje niektórych zagadek dotyczących głównych bohaterów, co wynika prawdopodobnie z nieumiejętności prowadzenia tak wielu wątków na raz.
Pomimo wszelkich nielogiczności oraz niedoprowadzeniu niektórych wątków do końca, muszę przyznać, że lektura powieści młodej autorki zapewniła mi dobrą rozrywkę. Same rozwiązania fabularne pozytywnie mnie zaskoczyły, a całość trzymała w napięciu od początku do końca (zelżało, gdy niektóre z tajemnic pozostały na końcu tajemnicami). Nie można znaleźć u Sokalskiej przesadnego dramatyzmu, co zdecydowanie działa na plus. Choć w początkowych rozdziałach miałam nadzieję, że obowiązkowo podejmie temat niespełnionej miłości albo wpadnie w romantyczny ton – znakomicie z tego motywu wybrnęła, przez co zaskarbiła sobie nieco więcej mojej sympatii.
Sokalska niejako umieszcza samą siebie w powieści. Iza stara się o angaż do roli w „Mojej ukochanej zmorze" (poprzedniej powieści polskiej pisarki), co staje się okazją do autokrytyki oraz skromnego przybliżenia postaci autorki.
Jednak najsłabszym elementem powieści jest mocno irytujący styl autorki, który bardzo trudno jest przełknąć oraz stosowane przez nią zabiegi w warstwie językowej. Od pierwszej strony w oczy rzucają się intertekstualne, odautorskie komentarze zaznaczone kursywą przeplatające się między właściwą narracją oraz dialogami. W dużej mierze mają wprowadzać element humorystyczny, jednak w moim odczuciu autorce w większości nie udaje się osiągnąć wytyczonego celu. Polska pisarka często decyduje się także na przekreślanie niektórych słów, po to aby zaznaczyć, że niekiedy sama koloryzuje stworzony przez siebie świat. Już z takim zabiegiem spotykamy się na tylnej okładce powieści „Ania jest szczurkiem szarą myszką pracującą w korporacji". Denerwowało mnie również nadmierne używanie przymiotników, co niekiedy wywoływało wrażenie czytania opowiadania gimnazjalisty, a nie autorki, która ma za sobą napisanych już kilka powieści. Zamienianie przekleństw na niezidentyfikowany ciąg znaków bądź „kwa, kwa" sprawia, że nie mam pojęcia, do jakiego czytelnika miała ta powieść dotrzeć w założeniu autorki.
Choć od początku byłam sceptycznie nastawiona do najnowszej książki Anny Sokalskiej, zakończyłam lekturę z całkiem pozytywnymi odczuciami. „Na psa urok" okazało się być niedopracowanym, lecz przyjemnym czytadłem, idealnym na wakacje. Jednak gdyby nie usilne próby przekombinowania stylu oraz brak rozwiązań niektórych wątków byłoby zdecydowanie lepiej.
Zapowiedź: "Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina"
30 czerwca będzie miała premierę najnowsza książka wydawnictwa Genius Creations, zbiór humorystycznych opowiadań fantasy "Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina", których głównym bohaterem jest czarodziej-oszust, zarabiający na życie robieniem klientów w konia.
Premiera: Stephanie Plum: Odlotowa Czternastka
Fanów twórczości Janet Evanovich ucieszy wiadomość, że wydawnictwo Fabryka Słów zaplanowało już na 10 lipca premierę 14 tomu przygód Stephanie Plum - "Odlotowa czternastka".
Przygody TinTina #5 - Tom pomarańczowy
Ostatnio w swojej recenzji przedstawiłem Wam co nie co o przygodach Tintina z tomu czerwonego, dziś czas na tom pomarańczowy. W nim kolejna porcja niezwykłych, ciekawych wyzwań, przed którymi stanie detektyw-amator Tintin z przyjaciółmi. O całej serii przygód, tego belgijskiego bohatera, oraz geniuszu Herge'a napisałem kilka słów przy poprzedniej recenzji.
Pierwsza historyjka nosi tytuł "afera Lakmusa".Tintin z kapitanem Baryłką są świadkami dziwnych wydarzeń, mało tego- spotykają równie dziwnych ludzi. Każdy element szklany, czy to lustro, czy szklanka pęka bez użycia jakiejkolwiek siły ludzkiej. Przyjaciele wpadają na trop związku profesora Lakmusa z całą sprawą. Akcja przenosi się do Genewy. Bohaterowie spotykają się z licznymi czekającymi niebezpieczeństwami, wychodząc cało i zdrowo z opresji. Wszystkie dziwne zdarzenia ze szkłem miały związek z ultradźwiękami- z bronią skonstruowaną jeszcze przez III Rzeszę. Śledztwo zmusiło Tintina i kapitana do podróży na drugi kraniec Europy. Finału nie zdradzę. ;-) "Koks w ładowni" to drugi tom przygód naszych komiksowych bohaterów.Tintin i kapitan Baryłka wracając z kina spotykają generała Alcazara, któremu podczas rozmowy wypadł portfel. Bohaterowie chcą odnaleźć generała i oddać zgubę. Dość tajemniczo wygląda postać i intencje Alcazara, tym bardziej, że sprawą zajmują się od pewnego czasu Tajniak z Jawniakiem. W tym tomie Tintin z kapitanem lądują w Arabii, mając co czynienia z międzynarodową szajką handlującą bronią a nawet niewolnikami.
Jak sam tytuł 3 tomu brzmi, Tintin z Baryłką ruszają w podróż do Tybetu. W wypadku samolotowym zaginął przyjaciel naszych bohaterów. Jednogłośnie postanawiają go odszukać. Na przeszkodzie, oprócz wielkiego śniegu i zimna staje Yeti, który za nic w świecie nie chce wypuścić zaginionego.
Tak rysują się w streszczeniu przygody Tintina z tomu pomarańczowego. Wydanie to kolejna ciekawa propozycja spędzenia wolnego czasu przy komiksie. Szczerze polecam całą serię. Przejmująca fabuła, zwroty akcji, sympatyczne rysunki i humor kapitana Baryłki- to kilka dobrych, mocnych stron komiksu.
Przygody TinTina #4 - Tom czerwony
Tintin to bez wątpienia jeden z najbardziej znanych komiksowych bohaterów. Jego przygody znamy od dłuższego czasu. Twórcą całej serii jest doskonały belgijski rysownik o pseudonimie Herge, za którym kryje się artysta Georges Remi. Miałem przyjemność usiąść spokojnie na kanapie i dać porwać się przygodzie z Tintinem, jego wiernym towarzyszem- psem Milusiem i kapitanem Baryłką. Co przeżyli nasi rysunkowi bohaterzy w tomie czerwonym?
W pierwszej przygodzie "krab o złotych szczypcach" Tintin podejmuje nową, nie łatwą sprawę. Śledztwo prowadzi na pokład ogromnego statku, w którym okazuje się, że tajemnicza zagadka sprowadza się do nielegalnego przemytu opium, za którym stoi wysoko postawiony człowiek. Sam najważniejszy na pokładzie- kapitan Baryłka, zbyt często odurzony alkoholem, nie miał pojęcia, co znajduje się wśród przewożonych towarów. Z Tintinem opuszczają statek "lądując" na marokańskim wybrzeżu. Tam śledztwo wkracza w ostateczną fazę.
"Tajemnicza gwiazda", to druga przygoda Tintina, jego psa Milusia i kapitana Baryłki. Tym razem detektyw- amator zaniepokojony nową gwiazdą, postanawia wyjaśnić zjawisko. Z naukowcami i przyjaciółmi wyrusza na biegun północny w poszukiwaniu ogromnego meteorytu, który może okazać się nowym pierwiastkiem. Bohaterowie muszą zmagać się z konkurencją i ich podłymi metodami. A jakie wynikły efekty badań na Arktyce? Zobaczcie sami.
W trzeciej, ostatniej przygodzie Tintin spotyka się z problemem kieszonkowców- tak początkowo sprawa wygląda. Tajemnicą otoczony jest pewien model statku, który nasz detektyw kupił na targu. Dzięki ocalałym pamiętnikom poznajemy całą historię statku Jednorożec, w którym kapitanem był przodek Baryłki. Jak rozwinie się dalsza przygoda? Musicie osobiście sprawdzić, choć finał tej tajemnicy znajduje się w "Skarbie szkarłatnego Rackhama", w tomie żółtym.
Tintin jest ciekawym bohaterem, reporterem, detektywem- amatorem, który z pasją włącza się w każdą zagadkę. Ma swojego wiernego przyjaciela- psa Milusia, który nie raz był pomocny i wierny. Dzięki postaci kapitana Baryłki komiks nabiera kolorów. Zachowanie tego starego wilka morskiego przyprawia wiele uśmiechu podczas czytania. Jego błyskotliwe określenia, przezwiska są bardzo oryginalne i wyszukane, sprawiają wiele humoru. Powodzenie komiksu, przygód Tintina odzwierciedlają duże liczby: ponad 200 milionów egzemplarzy zostało wydrukowanych i przetłumaczonych na 50 różnych języków. Bez wątpienia mamy do czynienia z komiksowym geniuszem. Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco polecić te wydanie.
Gregor i niedokończona przepowiednia
Suzanne Collins jest amerykańską pisarką oraz scenarzystką telewizyjną. Sławna została dzięki młodzieżowej, dystopicznej trylogii „Igrzyska Śmierci". We wcześniejszych latach jednak stworzyła historię dla nieco młodszych czytelników - cykl noszący tytuł „Kroniki Podziemia", który niedawno, nakładem wydawnictwa Iuvi, zaczął być wydawany w Polsce.
Ojciec Gregora zaginął niemal trzy lata temu. Po prostu zniknął i nigdy go nie odnaleziono. Teraz to kilkunastoletni chłopiec musiał stać się głową rodziny i opiekować się odchodzącą od zmysłów babcią oraz dwiema, młodszymi siostrzyczkami, zwłaszcza, że ciężko pracująca mama została ich jedynym źródłem utrzymania. Podczas letnich wakacji, Gregor nie miał wyjścia - musiał zostać w nudnym, poddającym się piekielnym upałom domu, zamiast dołączyć do jadących na letni obóz rówieśników. Gdy jednak wraz ze swoją dwuletnią siostrzyczką, nazywaną przez wszystkich pieszczotliwie „Botką", zszedł do pralni, wciągnął ich magiczny wir, przenosząc do zupełnie innego świata - pełnego niebezpieczeństw „Podziemia".
Szczerze przyznam - dziwi mnie, że nikt wcześniej nie zainteresował się tą książką. Po sukcesie „Baśnioboru" Brandona Mulla, cykl napisany przez Suzanne Collins powinien być rozchwytywany przez czytelników. Stworzyła ona pełną grozy i czarnego humoru, wciągającą opowieść o małym chłopcu, muszącym sobie radzić w pełnym niebezpieczeństw świecie. Ogromne karaluchy, nietoperze, paskudne pająki i krwiożercze szczury. Niezwykli ludzie o śnieżnobiałej, niemal przezroczystej skórze. Świat Podziemia jest nierealny, a jednocześnie wykreowany w taki sposób, że stał się niemal rzeczywisty.
Fabuła książki jest dość prosta, ale jednocześnie wcale nie oczywista. Ciężko tu przewidzieć jakiekolwiek wydarzenia. W powieści pojawia się wiele ujmujących scen i jasny promyczek, rozjaśniający ciemności (oczywiście mam tu na myśli „Botkę"). Myślę, że wplecenie małej dziewczynki w tą mroczną historię było naprawdę świetnym posunięciem pisarki. Akcja w książce toczy się wartko, bohaterowie są interesujący i dobrze wykreowani, a sama, pomysłowa historia, przemawia zarówno do dzieci jak i do dorosłych.
„Gregor i niedokończona przepowiednia" to powieść jak najbardziej godna polecenia. Przyznam, że z początku zachęciło mnie do niej przede wszystkim nazwisko autorki, szybko jednak polubiłam wykreowany przez nią świat i sympatycznych (albo paskudnych) bohaterów. Myślę, że Suzanne Collins stworzyła baśń naprawdę na wysokim poziomie - nie historyjkę, która zadowoli jedynie najmniej wybredne, grzeczne dzieci, ale prawdziwą, bardzo realistyczną opowieść na miarę, niejednokrotnie przerażających, baśni Hansa Christiana Andersena.
Robert J. Szmidt zabójcą zombie?
Niedawno na półki polskich księgarń trafiły „Szczury Wrocławia" – niezwykle oryginalna powieść Roberta J. Szmidta, w której ten dobrze znany miłośnikom ambitnej literatury SF autor wykorzystał popkulturowy motyw zombie do sportretowania Wrocławia w roku 1963, kiedy to w mieście panowała epidemia czarnej ospy.
Kroniki Amberu. Tom 2
Zaledwie trzy miesiące temu fani Rogera Zelaznego mogli cieszyć się wznowieniem pierwszego tomu Kronik Amberu, a Wydawnictwo Zysk i S-ka już wypuściło na rynek tom drugi - w równie świetnym wydaniu. To się nazywa dobre tempo, w przeciwieństwie do polityki niektórych wydawnictw, wydających serie w odstępach co najmniej roku (i nie mówię tu o sytuacjach, gdy autor dopiero skrobie kolejne tomy na bieżąco).
Mówienie o drugim tomie Kronik Amberu może być nieco mylące, bowiem oryginalnie składają się one z dziesięciu powiązanych ze sobą tomów. Pierwszych pięć to tak zwane Kroniki Corwina, a pozostałe to Kroniki Merlina. W najnowszym wydaniu zostały one podzielone na pół, co osobiście uznaję za doskonały pomysł. Bieżąca pozycja to nic innego jak pięknie wydane Kroniki Merlina (w ich skład wchodzą: Atuty zguby, Krew Amberu, Znak Chaosu, Rycerz Cieni, Książę Chaosu), stanowiące spójną i zamkniętą – przynajmniej do pewnego stopnia – całość.
Zapytacie, czym jest Amber. Jedyną – obok Dworców Chaosu - prawdziwą rzeczywistością, którą niepodzielnie rządzi książęcy ród, przy którego intrygach, podstępach i zdradach wszelkie znane nam historie wydają się jedynie wyblakłymi, mdłymi opowiastkami dla dziewiętnastowiecznych pensjonarek. Amber otaczają setki, możliwe nawet, że tysiące Cieni, będących jego odbiciem, bądź po prostu wytworem wyobraźni książąt, Amberytów. Na marginesie dodam, że Ziemia również do nich należy. Podobnie jak miejsca, które znamy z legend i mitów, a czasem literatury (w Kronikach Merlina Zelazny złożył ukłon m.in. prozie Lewisa Carolla).
Wspomniany Merlin, główny bohater i narrator drugiego tomu Kronik, to syn księcia Amberu Corwina i władczyni Dworców Chaosu, Dary. Mieszane pochodzenie daje mu podwójne umiejętności oraz prawo do sukcesji na obydwu dworach. Jednocześnie podwójnie zwiększa liczbę śmiertelnych wrogów, z których zdecydowana większość to bliscy krewni, którzy również ostrzą sobie zęby na tron i objęcie władzy.
Merlina poznajemy, gdy od kilku już lat zażywa życia na Cieniu-Ziemi jako utalentowany informatyk. Niemal od samego początku jego pobytu tutaj dokładnie 30 kwietnia ktoś urządza zamachy na jego życie. Pomysłowe, ale niezbyt – jak widać – udane. Tym razem jednak wydarzenia przybierają bardziej dramatyczny, niż zazwyczaj, przebieg – Julia, była dziewczyna Merlina zostaje zamordowana przez wilkopodobną bestię, przez co on sam nie ma już złudzeń odnośnie natury swojego prześladowcy – gdy do gry wkracza czarna magia, oznacza to, że podpadłeś komuś potężniejszemu niż przeciętny mafioso czy psychopata.
Zelazny ponownie zabiera czytelnika w niezwykłą podróż, pokazując, że pokłady jego wyobraźni są niewyczerpane i jednocześnie potwierdzając, że niewielu jest pisarzy, którzy tak sprawnie i zręcznie snują swoje opowieści. Kilkaset stron pochłania się w dwa-trzy dni, by ze zdziwieniem przywitać w końcu ostatnią stronę. Tym, co odróżnia go na tle wielu innych, jest też lekki, mocno ironiczny i zabarwiony czarnym humorem styl, który dodaje smaczku pasjonującej historii. Muszę jednak przy tym przyznać, że w porównaniu z historią Corwina, opowieść o Merlinie – a zwłaszcza jej zakończenie - wypada nieco gorzej. Choć i tak ogólna ocena jest niezaprzeczalnie wysoka.
Mówi się, że nie szata zdobi człowieka, a książki nie powinno oceniać się po okładce (co w przypadku pierwszego wydania Kronik... jest jak najbardziej adekwatne i prawdziwe), jednak w przypadku nowego treść doskonale komponuje się z szatą graficzną. Podobnie jak w przypadku pierwszego tomu, tak i tym razem dostajemy do ręki książkę w nieco większym niż standardowo rozmiarze, w sztywnej oprawie z obwolutą. Grafika też jest przyjemna dla oka, choć akurat ta z pierwszego tomu bardziej mi odpowiadała.
Krótko mówiąc, fanów autora z pewnością nie trzeba namawiać do odnowienia przygody z Amberem w końcu w porządnym wizualnie wydaniu. Z kolei osoby, dla których Zelazny to jeszcze tajemnica, gorąco zachęcam do jego poznania – jego powieści to jeden z filarów fantastyki i to całkowicie zasłużenie. Polecam.