listopad 01, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: fantastyka

wtorek, 09 marzec 2021 01:23

Czerwony Lotos

„W bitwie jest wiele chwały, jednak wcześniej należy przepłynąć przez ocean szkarłatu.”

Sympatycznie spędziłam czas z powieścią, zgrabnie wprowadziła w japońskie klimaty, nadała ciekawą tonację przybliżanej historii, ubrała bohaterów w burzliwe losy, odcienie czerwieni, żółci i bieli. Znajome akcenty kultury azjatyckiej mieszały się z wymyślonymi elementami. Zauroczył mnie baśniowy wzór przygody, zgrabne przeplatanie się dawnych tajemniczych wierzeń, wyraziste odwołania do legend, barwne przywołanie mocy szacunku do tradycji. Niewątpliwie, znaczącą rolę odgrywała efektowna narracja, plastyczna i barwna, jednak miałam wrażenie, że coś momentami podcinało jej skrzydła, stopowało warunek szybowania wyobraźni, zrywało kontakt z głębią intrygi, wyciszało wskazane przedłużenie dźwięków. Chciałam większego rozmachu sugestywnego przedstawiania i bardziej emocjonalnych ujęć, wówczas nie wahałabym się wystawić książce wyższej oceny.

Arkady Saulski frapująco rozpisał emocjonującą walkę dobra ze złem, fantastycznie, że nie poddał jednoznacznej interpretacji, nie wystawił na jedynie słuszny kontrast światła i mroku, a uwzględnił złożoność natury człowieka. Atrakcyjnie nakreślonych bohaterów zaakceptowałam i polubiłam. Dostarczyli materiału do zajmującego poznawania i rozumienia, zatem chętnie śledziłam burzliwe losy. Wyraziste i przekonujące postaci umiejętnie połączono z życiowymi doświadczeniami i niebezpiecznymi misjami, choć wyczekiwałam większej wnikliwości. Fabułę wypełniono licznymi zdarzenia, wiele się działo, w dynamicznych rytmach, szybko przebiegałam po stronach książki. Sporo walk, ucieczek, pogoni, nasycenia ogniem, krwią i śmiercią, ale nie zabrakło odwołań do honoru, miłości, przyjaźni, nienawiści i zemsty. Arcymistrzowie walki i bezwzględni wojownicy, uosobienia demonicznych i anielskich cech, zaklęcia i iluzje drzemiące w ludziach i przedmiotach. Kentaro nie wywiązał się z funkcji, do której był szkolony przez mistrza, zawiódł w obronie swojej pani, tragicznie odeszła w przeszłość. Czy samurajowi uda się wytyczyć nowy wartościowy cel życia? Pozostawi za sobą smak klęski? Skoncentruje się na tym, co najważniejsze przed nim? Jak bardzo zagadkowa okaże się przyszłość i z kim przyjdzie mu ją przemierzać?

Dział: Książki
sobota, 27 luty 2021 14:12

Bractwo Zagrożonych

Co mogą zrobić zwierzęta, gdy człowiek swoimi działaniami doprowadza do zagłady planety? Wziąć sprawy we własne ręce! I to w sposób naprawdę zaskakujący.

Pewnego dnia życie młodej niedźwiedzicy polarnej, Nukilik, wywraca się do góry nogami. Zostaje złapana przez grupę naukowców i przewieziona do instytutu zwanego Arką, przeznaczonego dla przedstawicieli gatunków zagrożonych wyginięciem. Na miejscu Nuk poznaje orangutana Ariefa, łuskowca Wangari, narwala Murdocka oraz dwa tchórze Jill i Hobbsa. Okazuje się, że po przybyciu do Arki każde z nich zyskało hiperinteligencję oraz zdolność mowy. Nie ujawniają swoich nowych umiejętności przed ludźmi z obawy przed czekającymi ich wówczas eksperymentami (zwierzaki zdążyły już poznać się na ludziach). Zamiast tego zakładają Bractwo Zagrożonych i zamierzają wykorzystać swoje zdolności, by pomagać innym zwierzętom.

Bractwo Zagrożonych to pierwszy tom cyklu skierowanego do dzieci zainteresowanych zwierzętami i ochroną środowiska. Jego autorami są Philippe Cousteau, ekolog, działacz społeczny i gospodarz licznych programów przyrodniczych oraz Austin Aslan, mający na swoim koncie m.in. książki Turbo Racer. Duet autorów stworzył powieść, która z jednej strony przyciąga uwagę i z pewnością zaintryguje młodszych czytelników (znajdą w niej dynamiczną akcję, zagadkę do rozwiązania oraz sympatycznych bohaterów), a z drugiej strony ma na celu rozbudzenie w nich świadomości ekologicznej. Bardzo mocno jest zaakcentowany wątek bezpośredniego wpływu człowieka na środowisko naturalne, najczęściej wpływu bardzo negatywnego. Na przykładzie poszczególnych bohaterów i ich doświadczeń można przekonać się, jak niszczycielską siłą władają ludzie i jak bardzo potrzebne jest wprowadzenie zmian. Zanim będzie za późno.

Książka została zilustrowana przez Jamesa Madsena. Pozwalają one lepiej wyobrazić sobie poszczególnych bohaterów, dlatego trochę szkoda, że nie są kolorowe, tylko utrzymane w skali szarości i jest ich stosunkowo niewiele. Dobrym pomysłem było dołączenie informacji na temat gatunków, które reprezentują pojawiające się w powieści zwierzęta. Czytelnicy mogą dowiedzieć się, jak wyglądają i gdzie żyją niedźwiedzie polarne, orangutany, łuskowce, narwale i tchórze czarnołape. Co więcej, mogą również przeczytać, jakie działania może podjąć każdy z nas, by pomóc w ich ochronie. Troska o środowisko naturalne może się już bowiem rozpocząć od najmłodszych lat, a ochronę przyrody warto zacząć od własnego domu.

Podsumowując, Bractwo Zagrożonych to bardzo dobre rozpoczęcie obiecującego cyklu, który łączy w sobie przyjemne z pożytecznym. Świetna propozycja dla wszystkich młodych miłośników przyrody.

Dział: Książki
piątek, 26 luty 2021 06:05

Wypychacz zwierząt

Pisanie dobrych opowiadań to sztuka, która nie zawsze się udaje. Zdarza się, że pisarz mający na koncie rewelacyjne powieści, w krótkiej formie jakoś nieszczególnie potrafi się odnaleźć. Na szczęście Jarosław Grzędowicz nie ma tego problemu. Jego teksty, niezależnie od objętości, dają do myślenia i potrafią trafić czytelnika prosto między oczy. 

Wypychacz zwierząt ukazał się po raz pierwszy trzynaście lat temu, a pod koniec stycznia bieżącego roku na księgarnianych półkach pojawiło się jego kolejne wznowienie (i to opatrzone rewelacyjną, mocno niepokojącą okładką).  

Zbiór składa się z trzynastu opowiadań oraz posłowia, w którym autor przybliża pokrótce okoliczności powstania poszczególnych tekstów. Pochodzą one z różnych okresów jego twórczości, niektóre dzieli dobrych kilka lat. Są wśród nich zarówno krótkie, kilkustronicowe opowiadania, jak i rozbudowane historie liczące po kilkadziesiąt stron. Różnią się tematyką i klimatem, są wśród nich mroczne opowieści rodem z horroru, science fiction oraz alternatywne rzeczywistości i historie. Znalazły się tu również lżejsze teksty, w tym podnoszące na duchu opowiadanie bożonarodzeniowe. Jednym słowem, każdy znajdzie coś dla siebie. 

Z krótkich tekstów najbardziej zapadły mi w pamięci: Pocałunek Loisetty, Obrona konieczna, Farewell Blues, Weneckie zapusty oraz tytułowy Wypychacz zwierząt. Jest wśród nich historia pewnego kata, który przemierza rewolucyjną Francję w towarzystwie swej towarzyszki Loisetty, łaknącej krwi i wiecznie głodnej. Jest także wizja przyszłości, gdy na Ziemi pojawiają się przybysze z kosmosu, aby uratować ludzi przed zagładą. Tylko czy na pewno można im ufać? Jest tu także historia paczki przyjaciół, którzy nie mogą ścierpieć niesprawiedliwego prawa, stawiającego wyżej złodzieja i napastnika nad jego ofiarę oraz opowieść o pokucie i karze, która może dosięgnąć człowieka w najmniej spodziewanej chwili. 

Spośród tych dłuższych tekstów na uwagę zasługują przede wszystkim Buran wieje z tamtej strony oraz Wilcza zamieć. Akcja pierwszego toczy się na Syberii, gdzie podczas śnieżycy spotyka się nieoczekiwanie dwóch mężczyzn. Zdają się pochodzić z zupełnie różnych światów, pamiętają też całkiem inne wersje historii XX wieku. Która z nich jest prawdziwa? Drugie opowiadanie to z kolei opowieść z czasów II Wojny Światowej. Niemiecki okręt podwodny otrzymuje zagadkową misję do wypełnienia. Pozornie szaloną, ale czy na pewno? Kim są pasażerowie, którzy pojawiają się na pokładzie i co zawierają potężne skrzynie, które mają ze sobą? Czasem może lepiej nie wiedzieć... 

Mówiąc krótko, zbiór jest zaskakująco wyrównany, właściwie nie ma w nim słabych tekstów, co jest swego rodzaju ewenementem. Całość czyta się doskonale. Fani fantastyki z pewnością nie będą rozczarowani. 

Dział: Książki
środa, 24 luty 2021 01:12

Zodiaki. Genokracja

Teksty Magdaleny Kucenty miałam okazję już czytywać, lecz zawsze były to opowiadania. Bardzo dobre, niektóre nominowane do nagrody im. Janusza Zajdla, jednego z najważniejszych wyróżnień dla polskiej fantastyki. Byłam jednak ciekawa, jak autorka poradzi sobie z dłuższą formą. Dlatego też z chęcią sięgnęłam po „Zodiaki. Genokrację”, tym bardziej że w tym uniwersum rozgrywały się już nominowane do Zajdla historie Koziorożec i Smok oraz Paradoks Bliźniąt. Już cieszę się na możliwość lepszego poznania bohaterów, których kojarzę z opowiadań, i spotkania nowych.

Zanim jednak o treści, muszę się zatrzymać przy okładce. Jest ona po prostu prześliczna. Wykonana z dbałością o szczegóły, z błyszczącą linią i niezwykłej urody ilustracją autorstwa dość znanej już artystki, Natalii Starkiewicz. Ekstraklasa wśród rysowanych okładek. Połączenie głębokiego błękitu i z intensywnym oranżem szokuje i przyciąga uwagę – czyli robi dokładnie to, co okładka robić powinna. Z zachwytem wstawię na półkę.

Gatunkowo „Zodiaki” należą do biopunka, czyli nurtu bliskiego cyberpunkowi – tylko skupionego na wpływie biotechnologii na ludzkie życie. To ta gałąź nauki jest najbardziej rozbudowana w powieści – osiągnięcia biotechnologii pozwalają tworzyć sztucznych ludzi, a do nich należą tytułowe Zodiaki, czyli „rodzeństwo” postludzi, de facto stale udoskonalanych eksperymentów. Poznajemy: Capricorna, oportunistę podążającego na fali losu i wikłającego się w niezłe tarapaty, gdy musi zmierzyć się na ringu z niezwyciężonym Smokiem; narwaną i bezkompromisową Pisces, która dla swojego Koziorożca zrobi wszystko, a najchętniej wysadzi świat, w którym przyszło im żyć; Gemmę i Inni, dwie osobowości w jednym ciele… Zodiaki mierzą się z rzeczywistością, w której świętym Graalem wciąż jest nieśmiertelność, ale odradzanie się przybiera różne formy… i czasem budzisz się jako dorosły w skórze niemowlaka. Wspólnie eksplorują świat, estetyką wzorowany na Starożytnym Rzymie (co znajduje w powieści ważkie uzasadnienie), i próbują zrozumieć swoje znaczenie w świecie. A przy okazji przeżywają przygody i mierzą się z rządzącą kastą genokratów zdolnych odradzać się w kolejnych ciałach.

Wciągnęła mnie i zachwyciła ta historia. O tym, że Kucenty sprawnie posługuje się językiem, wiedziałam od dawna, ale teraz do języka doszła misternie spleciona intryga i świat, ten świat, który trochę chciałby być starożytny, a trochę – nieprzyzwoicie wręcz nowoczesny. Tym samym autorka zwraca się i do tych, których fascynują niebezpieczne wizje przyszłości, i do tych, którzy lubią fantastykę osadzoną w dawnych czasach. Do tego dochodzą fenomenalnie wykreowani bohaterowie: chociaż jest ich wielu, nie ma szans pogubić się w ich gąszczu – każdy ma własny charakter i sposób bycia, wprowadzani też są stopniowo, by dać czytelnikowi szansę się z nimi zaprzyjaźnić. Co do fabuły – czuć, że to dopiero początek większej historii, więc raczej kierowałabym tę powieść do czytelników, którzy lubią dłuższe serie i nie rozczarują się umiarkowanym tempem pierwszego tomu.

Polecam. Po prostu polecam. Nie możesz się zdecydować, czy wolisz poczytać o cyberpunkowej przyszłości, czy o wykwintnej starożytności? Autorka ma na to rozwiązanie! „Zodiaki. Genokracja” to ekstrawagancka mieszanka najwyższej technologii, transhumanistycznych rozważań nieodłącznie splecionych z losem kolejnych iteracji Zodiaków i spuścizny antyku. A pośrodku tej niecodziennej mozaiki: przejmująca opowieść o rodzeństwie Zodiaków – tak różnych i zarazem tak podobnych. Z ręką na sercu zapewniam – takiej historii jeszcze nie było. Jeśli więc czekasz, aż fantastyka da ci coś nowego, to właśnie dała.

Dział: Książki
wtorek, 23 luty 2021 22:58

Kopciuszek i szklany sufit

Wszyscy znamy klasyczne wersje baśni. Czerwony Kapturek, Śpiąca Królewna, Królewna Śnieżka czy Roszpunka to historie, na których się wychowałyśmy. Animacje, a także nowe wersje tych oryginalnych historii, stają się kinowymi hitami. Co te historie łączy? Wszystkie bohaterki zostały uratowane przez mężczyzn. Książęta, przystojni młodzieńczy czy leśniczy, który rozpruł brzuch wilkowi i uwolnił Babcię oraz Czerwonego Kapturka. A co gdyby zmienić bieg tych historii? Napisać je od nowa, uwzględniając wszystko to, o co my kobiety walczymy?
 
Na ten pomysł wpadła Ellen Huan oraz Laura Lane, która dodała do znanych i lubianych baśni przekonania feministyczne. Jak wyszło?
 
Fantastycznie!
 
Kopciuszek i szklany sufit to zbiór baśni. Znanych i lubianych, ale jednak innych. Kopciuszek żyje wraz ze swoimi siostrami i gdy przychodzi pora balu radzi księciu, aby zniszczył swój szklany sufit, Mulan zaczyna walkę o równe płace kobiet w wojsku, Wendy uczy się, że nie wszystkim mężczyznom można ufać, a Śpiąca Królewna nie chce być dotykana bez swojej zgody. Mała Syrenka dowiaduje się wszystkiego o życiu ludzi, o czym nie uświadomiła jej wiedźma w oryginalnej wersji, a Czerwony Kapturek daje nauczkę (słowną) złemu wilkowi.
 
Każda z historii napisana jest lekko, ciekawie i z humorem. Zaskakujące jest to, jak autorka zgrabnie wplata wątek feministyczny i jak to on zaczyna rządzić całą historią. W przypadku Śpiącej Królewny do głosu dochodzi mały chłopiec, który ma odkurzać śpiących mieszkańców zamku. Mulan postanawia sama wywalczyć równe płace dla siebie i innych kobiet. Roszpunka uważa, że może wyglądać tak, jak chce i zapuszczać włosy tam gdzie chce. I żaden mężczyzna nie ma prawa jej tego zakazać. Złotowłosa przekonuje się, że bycie niewolnikiem serduszek na portalu społecznościowym wcale nie popłaca. Czy jest to historia dla małych dziewczynek (i chłopców)? Tutaj bym trochę się wstrzymała, bo nie wszystkie opowiadania przeznaczone są dla małych czytelników, ale już młodzieży śmiało, można podsunąć tę książkę. Autorki w prosty sposób przekazują, co tak naprawdę jest ważne. Że nasze nie znaczy nie. Że nikt nie ma nam prawa wmówić, jaki jest ideał piękna. Że powinnyśmy być traktowane na równi z mężczyznami, zarabiać tak samo i mieć taką samą szansą awansu. Że nie możemy ufać obcym mężczyznom.
 
Ta książka jest szalenie dowcipna. Napisana z pazurem i lekkością pokazuje, że baśnie mogą iść z duchem czasu i przekazywać czytelnikom wartości, które są adekwatne do naszych realiów. Autorki pokazują, że warto się szanować, dbać o swoje własne zdrowie psychiczne. Cudowna i wspaniała zawartość zapakowana jest w cudną okładkę. W środku znajdziemy ciekawe ilustracje – autorstwa Nicole Miles – które tylko uatrakcyjniają lekturę. Tytułowy szklany sufit to metafora wszystkich uprzedzeń, jakie nawarstwiały się w kobietach przez pokolenia. Musimy go zbić, aby żyć w zgodzie ze swoim ja.
 
Czy jestem zachwycona? Ja najbardziej! Ta książka daje niesamowitego, kolokwialnego kopa do działania. Każda kobieta powinna poznać prawdziwe historie Laury Lane i Ellen Haun.

 

Dział: Książki
poniedziałek, 22 luty 2021 16:58

Serce Trolla

Mam wielką słabość do książek Holly Black, a wszystko dlatego, że zakochałam się w jej trylogii o Cardanie i Jude. Serce Trolla to druga część serii Elfy Ziemi i Powietrza, którą autorka wydała jeszcze przed Okrutnym Księciem. To lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów twórczości Black (a w tym i mnie), bo nie tylko poznajemy innych bohaterów, a także (dodatkowo) możemy lepiej poznać uniwersum, które wykreowała pisarka.
 
W Sercu Trolla poznajemy Val, której świat właśnie się zawalił. Została zdradzona przez dwójkę osób, którym ufała najbardziej na świecie. Zraniona opuszcza dom i ląduje w Nowym Jorku. Mieście, które nigdy nie śpi. Gdy na swojej drodze spotyka ludzi, którzy nie są dla niej odpowiednim towarzystwem, zaczyna żyć tak jak oni. Narkomania, seks bez zabezpieczeń, ryzykowane wypady, ale to dzięki nim poznaje przedziwnego trolla. Ravus produkuje narkotyk, który jest wybawieniem dla Małego Ludku, który zamieszkuje ludzki świat. Chroni ich przed zgubnym i bolesnym działaniem żelaza. Val zostaje wplątana w rozprowadzanie narkotyku, a jej sytuacji nie poprawia fakt, że rośnie ilość morderstw wśród Małego Ludku.
 
Jestem mile zaskoczona Sercem Trolla. Co do Złej Królowej miałam pewne obiekcje. Widać, że to był debiut powieściowy autorki. Ilość błędów delikatnie raziła w oczy, chociaż nie utrudniała lektury. W tej części tego nie ma. Autorka nie przeskakuje pomiędzy wydarzeniami. Prowadzi normalną linię akcji, gdzie nie ma niepotrzebnych przestojów czy przyśpieszeń, dzięki czemu czyta się książkę bardzo płynnie. Mam wrażenie, że Holly Black chciała czytelnika zdruzgotać. Serce Trolla jest mroczne, brutalne, pełne niebezpieczeństw, jakie oferuje Nowy Jork zmieszany ze światem magicznym. Autorka zdecydowała się opisać życie młodych ludzi, których można zaklasyfikować jako margines społeczny. Sypiają w obskurnym miejscu, podejmują lekkomyślne decyzje, ćpają, nie używają zabezpieczeń. Niektórych to może szokować, ale przyznam, że ta część niezwykle mocno kontrastuje z innymi i mi się to podobało.
 
Zaskoczeniem dla mnie była również Valerie. Gdy rozpoczęłam lekturę, wydawało mi się, że nie polubimy się, jednak gdy zagłębiałam się w tę historię, dostrzegłam, że bohaterka jest silna, odważna, dzielna, wytrwała. Popełnia błędy, ale jest taką bohaterką, która się na nich uczy. Chociaż momentami wywoływała u mnie lekką irytację, to w końcowym rozrachunku muszę powiedzieć, że ją lubię. Ravus jest jednak prawdziwą gwiazdą tej książki. Tak odmienny, inny, skrywający sekrety... Nie spodziewałam się, że troll może być aż tak atrakcyjny! Jeżeli macie jakieś obiekcje co do czytania tej części serii, to zróbcie to dla Ravusa, on zasługuje na rozgłos i sympatię czytelników.
 
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona Sercem Trolla. To lektura, która wciąga, czyta się ją błyskawicznie. Autorka bardzo ciekawie poprowadziła fabułę, nie bała się szokować czy wprowadzić czytelnika w konsternację. Holly Black wykreowała bardzo realnych i prawdziwych bohaterów, których można polubić. Czy można chcieć czegoś więcej?
Dział: Książki
niedziela, 14 luty 2021 19:58

Gladiatorzy

Od dłuższego już czasu, nie miałem w ręku żadnego zbioru opowiadań. Niezwykle ucieszyłem się zatem na wieść, że Fabryka Słów wypuszcza nowy tom, pełen bardzo znaczących dla fantastyki nazwisk. Antologia ta powstała między innymi dzięki konkursowi na opowiadanie z motywem przewodnim Gladiatora. Dlatego też, prócz znanych nam autorów mamy też do czynienia z debiutantami. Całość liczy 21 opowieści, raz lepszych raz gorszych, ale niestety takie prawa oceny niesie za sobą zbiór tekstów.

Co nam przychodzi na myśl, mówiąc Gladiator? Na pewno znacząca większość z Was od razu skojarzy słowo z filmem Ridleya Scotta, dzięki któremu poznaliśmy znakomicie tajniki tego niechlubnego „zawodu”. Czy teksty o temacie przewodnim Gladiatora muszą być skazane na rzeki krwi, walki i krzyk tłumu na arenie? Na szczęście nie! Dwudziestu jeden autorów podeszło do tematu niezwykle nieszablonowo, co stworzyło nam niezwykle zróżnicowaną podróż w przeszłość, w przyszłość bądź świat całkowicie alternatywny.

Weterani z pewnością nie zawiedli. Takie nazwiska jak Kołodziejczak, Grzędowicz, Gołkowski czy Pilipiuk stworzyli dzieła niezwykle fajne i ciekawe. Tak naprawdę nie ma w książce znaczącego skoku między jakością tekstów. Tak naprawdę - i mówię to z absolutnym podziwiem - zatrła się jakakolwiek granica między historiami nowicjuszy a „wyjadaczy”. Znakomitym przykładem jest „Na ubitej Ziemii” Alicji Janusz, której to debiut uważam za niezwykle udany! Cała fabuła, lekkość pióra, prowadzenie historii sprawia wrażenie, jakby autorka miała za sobą już większą przygodę z pisaniem i bardzo chciałbym przeczytać coś obszerniejszego spod owego pióra. Pozytywnie przyjąłem też tekst Marcina Podlewskiego. Nie miałem jeszcze okazji czytać żadnej z jego książek, ale muszę przyznać, że pomysłem na swoje opowiadanie wygrał z pozostałymi, znanymi nazwiskami.

Antologia „Gladiatorzy” od Fabryki Słów jest książką udaną. Moim zdaniem powinno dawać się młodym autorom więcej tego typu konkursów, bo zapewne kryją się wśród nich wielkie potencjały, czego dowód właśnie widzimy. Z pewnością polecam każdemu, lubiącemu taką formę literatury!
Dział: Książki
niedziela, 14 luty 2021 17:18

Moc amuletu

Moc amuletu rozpoczyna cykl Midnight Chronicles autorstwa Laury Kneidl i Bianci Iosivoni. Ten tytuł jest dość zaskakujący. Po pierwsze – autorki znane są z powieści, które można zaliczyć do gatunku YA/NA. Po drugie napisanie dobrej powieści fantastycznej nie jest łatwym zadaniem, nawet jeżeli książka skierowana jest do młodzieży.  Czy autorkom udało się stworzyć lekturę, od której nie można się oderwać?

Roxy Blake jest hunterką. Razem ze swoim partnerem, Finnem, patroluje Londyn i szuka różnych dziwnych stworów, duchów, demonów, które odsyła tam, gdzie jest ich miejsce, czyli do podziemi. Dziewczyna skrywa sekret, a czas, żeby wykonać niemożliwe zadane, nieuchronne upływa. Gdy pewnego wieczoru ratuje chłopaka, opętanego przez ducha, Roxy nie spodziewa się, że sprawy nie potoczą się tak jak zazwyczaj. Czynności życiowe uratowanego tajemniczego zanikają, co nie jest „normalne”, więc chłopak ląduje w kwaterze hunterów. Gdy się budzi to okazuje się, że nic nie pamięta. Nie wie kim jest. Mężczyzna nadaje sobie imię Shane i okazuje się, że jest bardzo utalentowany, dlatego rozpoczyna szkolenie na huntera. Jednak okazuje się, że nie wszyscy zmarli odeszli na zawsze, a przywrócenie pamięci bywa bardzo trudne.

To dopiero pierwsza część cyklu, ale ja już nie mogę doczekać się kolejnej. Świat hunterów jest ekscytujący – pełny przedziwnych stworów, magii, różnych dziedzin walki z potworami i innymi kreaturami, a nie wszystko poznaliśmy w pierwszej części. Wydarzenia, które zawarte są w Mocy amuletu, dopiero rozpoczynają prawdziwą akcję, co można wywnioskować po rewelacjach, jakie zafundowały nam autorki w zakończeniu. Tutaj pojawia się zaczątek jednego wątku i coś czuję, że połączy się z dwoma pozostałymi – misją Roxy i przeszłością Shena. Tożsamość mężczyzny jest czarną kartką, a on nie ma żadnych wspomnień z czasu sprzed opętania. Czuję, że nie jest on obojętny dla fabuły, ale to, że autorki nie zdradziły niemal nic na jego temat, jeszcze bardziej podsycało moją ciekawość podczas lektury. Gdyby rozrysować linię akcji całej serii to czuję, że jesteśmy dopiero na samym początku, a to co wydarzy się w kolejnych części bardzo nas zaskoczy. Moc amuletu ma w sobie wszystko to, co ma mieć ciekawa książka; taka, po lekturze której bez wahania sięgnęlibyśmy po kolejną część – intrygujący i mroczny świat pełen potworów, akcję, tajemnice, sekrety i rewelacyjnych bohaterów.

Hunterzy prezentują wachlarz charakterów. Są zwinni, szybcy,  odważni i dowcipni. Roxy skrywa swoje prawdziwe ja za kurtyną sarkazmu, obojętności. Korzysta z życia, ale jednocześnie boi się dnia następnego. Chęć uratowania kogoś bliskiego jest jej siłą napędową; daje jej odwagę. Chociaż wiele o niej wiemy, to nadal jest dość tajemnicza. Shane’a nie da się nie lubić, ale jego zapomniana przeszłość, ze strony na stronę coraz bardzie intryguje. Co kryje się w jego pamięci? Mam nadzieję, ż autorki bardzo nas zaskoczą, bo w Mocy amuletu nie dały zbyt wielu wskazówek. Miałam o wątku miłosnym nie wspominać, ale nie mogę, bo jest on tak poprowadzony, żeby doprowadzić czytelnika do szaleństwa. Czuć chemię między bohaterami, ich wzajemne przyciąganie, ale…  To za mało! Jednak patrząc na to wszystko z drugiej strony, dobrze, że autorki pozwoliły tej relacji się rozbudowywać.

Moc amuletu to bardzo dobra książka. Pełna tajemnic, akcji i magii. Jeżeli polubiliście Nocnych Łowców, to pokochacie Hunterów!

Dział: Książki
niedziela, 14 luty 2021 14:30

Droga wiedzie przez sen

Droga wiedzie przez sen to trzeci, ostatni tom historii o grupie nastolatków obdarzonych niezwykłymi mocami, którzy walczą ze swoim przeznaczeniem i kilkusetletnią klątwą. Jak potoczyły się losy Alicji, Nikodema i pozostałych mieszkańców Czarcisławia?

Wydarzenia opisane w bieżącym tomie stanowią bezpośrednią kontynuację poprzedniego, dlatego warto sięgnąć po niego od razu po zakończeniu lektury, Nie wywołuj wilka z lasu. Dzięki temu nie uciekną Wam żadne szczegóły fabularne. A już na pewno nie sięgajcie po trzeci tom bez znajomości poprzednich (z własnego doświadczenia wiem, że i takie sytuacje się zdarzają).

[UWAGA! SPOILER ALERT! Poniższy akapit zawiera informacje zdradzające rozwój wydarzeń w pierwszym i drugim tomie, jeśli jeszcze czekasz z ich lekturą, przeskocz od razu do kolejnego akapitu.]

Rytuał, który miał unicestwić klątwę ciążącą nad czterema przeklętymi rodami, nie powiódł się. Pozornie wszystko przebiegło bez zakłóceń - Nikodem okazał się koryfeuszem i dzięki pomocy Alicji odnalazł naczynie, dzięki któremu było możliwe przeprowadzenie ceremonii. Jak się jednak okazało tuż po zakończeniu obrzędu i ku zgrozie Alicji, to nie Nikodem jej towarzyszył, a jego brat bliźniak, o którego istnieniu nie zdawała sobie nawet sprawy. Zresztą nie tylko ona – bracia od lat naprzemiennie zamieniali się miejscami. Dzięki zaklęciu makowego kwiatu każdy z nich zapadał w półroczny sen, by następnie wejść w rolę tego drugiego. Tyle tylko, że Mikołaj zaczął mieć już dosyć tej maskarady i zapragnął żyć własnym życiem.

Brzmi obłąkańczo i nierealnie? Na szczęście zwięzły opis wypada słabiej niż jego realizacja – podczas lektury szalony pomysł autorki nie gryzie tak bardzo i właściwie powieść czyta się lepiej niż tom drugi, który - nie będę ukrywała - irytował dość mocno.

Najmocniejszą stroną całego cyklu jest wykreowany przez Karinę Bonowicz świat, opierający się mocno na słowiańskim folklorze. Wśród bohaterów mamy strzygi, nocnice i wilkołaki, są rytuały opierające się na fazach Księżyca i mroczne legendy z zamierzchłych czasów. Nie brakuje dawki grozy i niepewności co do tego, komu można ufać i czy każdy jest tym, za kogo się podaje. Akcja jest dynamiczna, czasem może aż nadto; dzieje się tu naprawdę dużo i z pewnością nie można narzekać na nudę.

Jest jednak pewne “ale”, a właściwie “ALE” - takie wielkie, pisane gigantycznymi wersalikami. I jest to “ale” niezmienne już od pierwszego tomu, a mianowicie postać głównej bohaterki. Początkowo Alicja dała się poznać jako dziewczyna niby inteligentna, a jednocześnie głupia jak przysłowiowy but. W nic nie wierzy, nic nie rozumie, postępuje irracjonalnie i irytująco. Tym razem jednak przeszła samą siebie. Po pierwsze, dopiero co zdążyła się wykaraskać z niebezpiecznej przysięgi, której złamanie groziło jej śmiercią, a po chwili bez większych oporów składa niemal identyczną i to wobec niemal obcego jej człowieka. Po drugie, jest nieposkromiona emocjonalnie. Pomijając zdawkowe znajomości, ma bliski kontakt z trzema chłopakami i w obecności KAŻDEGO z nich traci rozum, z jednym się całując, z drugim flirtując, z trzecim idąc do łóżka. I to w ciągu kilku dni. Może jestem jakaś niedzisiejsza, ale jakoś mi to zgrzyta.

Mówiąc krótko, Droga wiedzie przez sen to udane zwieńczenie całego cyklu, mimo że autorka pozostawia nas z otwartym zakończeniem, a seria to ciekawa historia, której najsłabszym punktem jest główna bohaterka. Tu jednak warto wspomnieć, że jest „Gdzie diabeł mówi dobranoc” jest skierowany do młodzieży, więc może docelowi czytelnicy odbiorą Alicję z większym zrozumieniem.

Dział: Książki
piątek, 12 luty 2021 19:42

Droga stali i nadziei

„Niekiedy warto obejrzeć się za siebie, by zobaczyć coś przed sobą.

Lubię zaglądać w postapokaliptyczne klimaty, w których człowiek, a nie przyroda, jest sprawcą globalnych katastrof. Poszukiwać źródeł sił i nadziei funkcjonowania w odmienionej rzeczywistości. Interesująco obserwuje się całkowity upadek cywilizacji, odejście tego, co było na wyciągnięcie ręki, uznawane za normalne i przynależne, stanowiło o tożsamości i wyznaczało przyszłość. Kiedy ludzie odbierają sobie wszystko, stawiają się w konieczności walki o każdy dzień, nie mają ogólnej recepty na przeżycie w niebezpiecznych warunkach, wówczas człowiek szybko dociera do najmroczniejszych odsłon swojej natury, ale zaledwie znikoma część ocalonych zastanawia się, jaki procent człowieczeństwa wciąż w nich drzemie. Na jakich zasadach ludzkość zbuduje zalążki nowych cywilizacji? Co przetrwa z przeszłości? A co odejdzie w zapomnienie?

Akcja powieści osadzona jest w dwa tysiące trzydziestym trzecim roku, dwadzieścia lat po tym, jak radioaktywny kwas wypalił większą część planety, a atmosfera bez ozonu dała wstęp wolny popromiennym porażeniom. Przeraża szara goła ziemia, czarne wyspy budynków, okopcony beton i cegły. Wojna globalna doprowadza do ostatecznych rozwiązań i zagrożenia istnienia gatunku ludzkiego, odsuwa człowieka od przyznanej samemu sobie priorytetowej roli na Ziemi, sprowadza do parteru przetrwania. Zmutowani ludzie i zmutowane zwierzęta przejmują stery, opanowują lądy, wody i powietrze, wzbudzają ogromną trwogę i stanowią realne zagrożenie, zdecydowana większość z nich. Patrzymy, jak niawki z czterema mackami zakończonymi ostrymi kolcami wstrzykują toksyczne substancje, czyniąc z ludzi niewolników. Napotykamy krwiożercze owady, pełzające bestie, czarne cienie rzek, skrzydłożerców, śmierdzące padliną bestie.

Dmitrij Manasypow proponuje czytelnikowi nie tylko cykl przygód rozgrywanych w ciekawych epizodach scenariusza zdarzeń, bazujących na schemacie polowania i ucieczki, ale również frapująco prowadzi po mentalności człowieka. Walka dobra ze złem, których granice zacierają się, w jednym ujęciu coś przyjmuje cechy przyzwoitości, humanitarności i sprawiedliwości, za chwilę ukazuje się w świetle okrucieństwa, moralnego potępienia i nieprawości. Czasem, aby podążać własną drogą, nie zbaczać z wyznaczonego celu, mieć szansę na długą wędrówkę, trzeba wypełniać dobre uczynki za pomocą stali. Przemoc rodzi przemoc, nawet jeśli uprawiana w szczytnych celach, a może właśnie najbardziej wtedy. Autor sprawnie lawiruje w odcieniach szarości bohaterów, czyniąc osobowości wyrazistymi a postawy przekonującymi.

Ciekawie przedstawiane są trzy ścieżki fabuły, atrakcyjnie przeskakujemy między nimi, a w finalnej odsłonie z entuzjazmem przypatrujemy się stycznym punktom. Azamat, służył dawniej w jednostkach specjalnych, teraz podąża tropem córki zamordowanego przyjaciela. Morhołtstalker szuka krewnych, obecnie pomaga Darii, dziewczynie z dziwnymi zdolnościami i w osobliwym położeniu. I jeszcze reprezentantka Zakonu Odrodzenia, major Inga Wojnowska, nie cofa się przed niczym, by złapać Darię. Interesująco osadzono postać nadporucznik Jewgieniji Ukołowej, jej przemiana jest symbolem wyrwania z ekstremalnych idei. Dmitrij Manasypow barwnie wpisuje się we współtworzenie Uniwersum Metro 2033 zapoczątkowane przez Dmitrija Głuchowskiego. Warto uwzględnić jego pomysł rozwinięcia historii w planach czytelniczych. Wciągające czytanie.

Dział: Książki