kwiecień 19, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Yi Nan

 

Ciekawią was historie zbrodni? Mnie bardzo. Jest w nich coś fascynującego. Dlatego chętnie sięgam po takie tytuły, jak „Smak trucizny” spod pióra Neila Bradbury’ego. Książka w błyskotliwy sposób łącząca naukę z kryminalistyką, przekazując treści, które fascynują czytelnika. Wybór trucizny jako narzędzia zbrodni jest powszechnie znany czytelnikom powieści kryminalnych. Jednak tym razem autor przybliża nam mniej oczywiste wybory i opowiada, jak te substancje wpływają na organizm człowieka i jakie historie kryminalne wiążą się z ich użyciem. Czytelnicy mogą spodziewać się ciekawej podróży przez medycynę, historię oraz zbrodnie, które na zawsze zmieniły nasze postrzeganie trucizn.

O czym jest książka?

„Smak trucizny” to książka, która wnika w świat trucizn, zarówno tych powszechnie znanych, jak strychnina czy cyjanek, jak i tych mniej oczywistych, jak insulina. Autor opisuje mechanizmy wpływu tych substancji na ludzki organizm, obok przedstawiając historie morderstw, w których trucizny te odegrały kluczową rolę. Neil Bradbury analizuje przestępstwa osławionych zabójców oraz te mniej znane, a czasem zapomniane zbrodnie, których rozwiązanie nadal pozostaje zagadką. Czytelnik zostaje wprowadzony w szczegóły dotyczące jedenastu trucizn, które odgrywają kluczową rolę w książce. Przykłady te sięgają od tajemniczej historii genezy powstania ginu z tonikiem po przesiąkniętą arszenikiem tapetę z sypialni Napoleona. Autor umiejętnie łączy elementy historii medycyny z opisami rzeczywistych przestępstw, co sprawia, że książka jest nie merytoryczna i niezwykle wciągająca.

Moja opinia i przemyślenia

Przeczytałam już wiele książek związanych z kryminalistyką, więc początkowo miałam wątpliwości, czy „Smak trucizny” wniesie coś nowego do mojego doświadczenia czytelniczego. Jednakże już po kilku stronach zrozumiałam, że książka wyróżnia się na tle innych publikacji o podobnej tematyce. Neil Bradbury potrafi w przystępny sposób przedstawić skomplikowane zagadnienia biologiczne i chemiczne, dzięki czemu nawet laik zrozumie, jak działają opisywane trucizny. Co więcej, autor nie poprzestaje jedynie na suchych faktach naukowych. Każda z opisywanych substancji jest związana z konkretną historią kryminalną, co nadaje książce dynamiczny charakter i sprawia, że czyta się ją jak najlepszy thriller. Przykłady takie jak sprawa Aleksandra Litwinienki, który został otruty izotopem polonu 210, czy historie pielęgniarek mordujących swoich pacjentów, są opisane z dbałością o szczegóły, ale bez nadmiernego dramatyzmu.

Neil Bradbury ma lekkie pióro i potrafi z wyczuciem wprowadzić elementy humoru tam, gdzie jest to odpowiednie, tak, że nikt nie powinien poczuć się urażony, co sprawia, że ciężka tematyka nie przytłacza czytelnika. Jednocześnie potrafi on zachować powagę tam, gdzie jest to konieczne, co świadczy o jego wielkim wyczuciu i umiejętności balansowania pomiędzy różnymi tonacjami narracji. W środku książki znajdziemy czarnobiałe zdjęcia ofiar, morderców, miejsc zbrodni i dowodów rzeczowych. Myślę, że jest to miłe urozmaicenie lektury.

Podsumowanie

„Smak trucizny” to książka, która w sposób błyskotliwy i fascynujący łączy naukę z kryminalistyką. Neil Bradbury na zawsze zmienia nasze postrzeganie niektórych znanych nam substancji. Książka niezwykle wciąga dzięki umiejętnemu połączeniu faktów naukowych z intrygującymi historiami kryminalnymi. Autor potrafi w przystępny sposób przedstawić skomplikowane zagadnienia, a dodanie elementów humorystycznych oraz dbałość o szczegóły historyczne i medyczne sprawiają, że „Smak trucizny” to lektura, którą trudno odłożyć. Gorąco polecam tę książkę wszystkim, którzy interesują się tematyką true crime – nie będziecie zawiedzeni.

Dział: Książki
poniedziałek, 22 lipiec 2024 23:24

Inna panna Bridgerton

 

Czy wyznanie miłości wystarczy, by zdobyć czyjeś serce? Julia Quinn, mistrzyni romansów historycznych, zadaje to pytanie w swojej książce „Inna panna Bridgerton”. Akcja powieści przenosi nas na pełne niebezpieczeństw morza, gdzie Poppy Bridgerton spotyka kapitana Andrew Jamesa Rokesby'ego. Czy przypadkowe spotkanie na pokładzie pirackiego statku może przerodzić się w coś więcej? Przygotujcie się na pełną emocji podróż, która z pewnością was oczaruje.

Zarys fabuły

Poppy Bridgerton to niezależna i żądna przygód młoda kobieta, która marzy o związku z mężczyzną dorównującym jej intelektem. Niestety, wśród londyńskiej elity nie spotkała jeszcze nikogo, kto by ją zaintrygował. Podczas wizyty u przyjaciółki na wybrzeżu Dorset, Poppy natrafia na jaskinię używaną przez przemytników. Jej ciekawość prowadzi do niespodziewanych kłopotów, gdy dwóch piratów porywa ją i zabiera na pokład statku. Kapitan Andrew James Rokesby, który przewozi nielegalne towary na zlecenie brytyjskiego rządu, jest zaskoczony, gdy odkrywa, że w jego kajucie czeka związana i zakneblowana kobieta.

Andrew szybko orientuje się, że jego pasażerka to członkini rodziny Bridgertonów, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Mimo początkowego oburzenia Poppy i konfliktu, który między nimi wybucha, oboje zaczynają dostrzegać w sobie nawzajem coś więcej. Na pełnym morzu ich walka na słowa szybko zamienia się w odurzającą pasję. Jednak każde z nich skrywa tajemnice, które mogą zagrozić ich rodzącemu się uczuciu.

Moja opinia i przemyślenia

Wreszcie coś nowego! „Inna panna Bridgerton” to książka, która wciąga od pierwszych strony. Julia Quinn po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzynią w kreowaniu barwnych postaci i wciągających fabuł. Poppy Bridgerton zyskuje sympatię swoją niezależnością, ciekawością świata i bystrym intelektem. Jest kobietą, która nie zamierza podporządkować się konwenansom, a jej pragnienie przygody wciąga czytelnika w wir wydarzeń.

Autorka doskonale oddaje ducha czasów, jednocześnie nadając postaciom współczesny rys, który sprawia, że są nam bliskie i łatwe do zrozumienia. Jednym z największych atutów książki jest sposób, w jaki pisarka splata osobiste historie bohaterów z większymi, historycznymi wydarzeniami. Andrew, będący tajnym agentem, i Poppy, z jej niezaspokojoną ciekawością świata, tworzą duet, którego losy śledzi się z zapartym tchem. Ich wspólne przygody na pełnym morzu stanowią doskonałe tło dla rozwijającego się uczucia. Przede wszystkim wreszcie też opuszczamy londyńskie salony i przyznam, że nie mogę doczekać się netflix’owej ekranizacji tego konkretnego tomu.

Podsumowanie

„Inna panna Bridgerton” to kolejna udana powieść spod pióra Julii Quinn, która dostarcza czytelnikom mnóstwo emocji, śmiechu i wzruszeń. Poppy Bridgerton i Andrew James Rokesby to bohaterowie, którzy na długo zostaną w pamięci, a ich historia miłosna to idealna lektura dla wszystkich, którzy kochają romanse z nutą przygody. Pisarka i tym razem udowadnia, że jest mistrzynią w swoim fachu, a jej książki to prawdziwe perełki wśród romansów historycznych. Jeśli szukacie powieści, która wciągnie was od pierwszej strony i zapewni niezapomniane wrażenia, „Inna panna Bridgerton” będzie strzałem w dziesiątkę.

Dział: Książki
poniedziałek, 22 lipiec 2024 23:18

Miłosne tajemnice

 

Czasami zdarza się, że książka (a w tym przypadku cała seria) zyskuje nowe życie dzięki ekranizacji. Tak właśnie stało się w przypadku sagi rodu Bridgerton’ów spod pióra amerykańskiej pisarki Julii Quinn. „Miłosne tajemnice” to czwarty tom uwielbianej przez czytelników serii „Bridgertonowie” autorstwa Julii Quinn. Książka przenosi nas do świata londyńskiej socjety czasów regencji, a przedstawiona w niej historia tętni emocjami i zaskakującymi zwrotami akcji. Czy miłość, która rodzi się z wieloletniej przyjaźni i skrywanych uczuć, może przetrwać w obliczu tajemnic i społecznych oczekiwań?

O czym jest książka

Penelopa Featherington, od lat zakochana w Colinie Bridgertonie, przez większość życia obserwuje go z daleka, przekonana, że wie o nim wszystko. Colin, znużony swoją reputacją beztroskiego czarusia i ciągłym zainteresowaniem ze strony plotkarskiej rubryki lady Whistledown, wraca do Londynu po długiej podróży, tylko po to, by odkryć, że wiele się zmieniło - zwłaszcza Penelopa. Kiedy Penelopa przypadkowo natrafia na najgłębszy sekret Colina, zaczyna się obawiać, że może jednak wcale go nie zna. Colin, z kolei, staje przed wyborem: czy Penelopa jest dla niego największym zagrożeniem, czy szansą na prawdziwe szczęście?

Moja opinia i przemyślenie

„Miłosne tajemnice” to książka, która wciąga od pierwszej strony. Julia Quinn po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzynią w kreowaniu barwnych i wciągających historii. Penelopa, którą wielu czytelników pamięta z poprzednich części jako cichą i nieśmiałą, w tej książce staje się główną bohaterką, której wewnętrzna siła i determinacja zaskakują i zachwycają. Jej rozwój postaci, od skrytej obserwatorki do kobiety gotowej walczyć o swoje uczucia i marzenia, jest inspirujący i świetnie ukazany. Colin Bridgerton, ze swoją charyzmą i wewnętrznymi zmaganiami, jest równie fascynujący. Jego znużenie społecznymi oczekiwaniami i pragnienie znalezienia prawdziwego celu w życiu dodają głębi jego postaci. Ich relacja pokazuje, że miłość to nie tylko piękne chwile, ale także trudne wybory i kompromisy.

Autorka zręcznie wplata elementy komediowe i dramatyczne, tworząc lekką, ale nie banalną historię. Dialogi między bohaterami są pełne iskrzącego humoru. To, co wyróżnia „Miłosne tajemnice” na tle innych romansów historycznych, to umiejętność Quinn do tworzenia postaci z krwi i kości, których zmagania są nam bliskie, mimo osadzenia ich w odległej epoce.

Podsumowanie

„Miłosne tajemnice” to kolejny triumf Julii Quinn i ani odrobinę nie dziwi mnie, że ukazało się jego kolejne wznowienie. Książka oferuje wszystko, czego można oczekiwać od doskonałego romansu historycznego: głębokie emocje, intrygujące tajemnice, humor i niezwykle barwne postacie. Historia Penelopy i Colina to opowieść o miłości, która przechodzi próby czasu i przeciwności losu, ukazując, że prawdziwe uczucia zawsze znajdą drogę do serca. Polecam tę książkę każdemu, kto szuka ucieczki od codzienności do świata pełnego romantyzmu, ciepła i nieoczekiwanych zwrotów akcji.

Dział: Książki
poniedziałek, 22 lipiec 2024 23:12

X mieczy. Tom 1

 

„X-Men: X mieczy" to pierwszy tom monumentalnego komiksowego wydarzenia, które zamyka cykl „Świt X” i otwiera nowy rozdział nosząc tytuł „Rządy X”. O czym jest komiks? To epicka opowieść, która wprowadza czytelników w początkowe losy państwa mutantów na wyspie Krakoa, jednocześnie zanurzając ich w skomplikowanym świecie magii, mrocznych sił i politycznych intryg.

Dawno, dawno temu, Krakoa i Arakko były jednym lądem, aż do momentu, gdy wybuchła wojna i mroczna siła rozdzieliła je na tysiące lat. Teraz, po latach rozłąki, Arakko, które uległo armii demonów, zagraża ponownie Krakoi. X-Men oraz inni mutanci, którzy dopiero co zbudowali swoje biotechnologiczne utopie, muszą stawić czoła nadciągającemu zagrożeniu. Aby ocalić swoje nowe państwo, muszą wziąć udział w turnieju zorganizowanym przez kapryśną władczynię jednego z królestw Innego Świata – miejsca, które łączy wszystkie rzeczywistości.

Scenariusz tego monumentalnego tomu został stworzony przez wielu uznanych twórców komiksowych, takich jak Jonathan Hickman, Tini Howard, Benjamin Percy, Zeb Wells i Gerry Duggan. Rysunki wykonali tacy artyści jak Leinil Francis Yu, Pepe Larraz, Viktor Bogdanović, Rod Reis, Phil Noto oraz inni. Ta różnorodność twórców i rysowników nadaje komiksowi niezwykłego charakteru i różnorodności artystycznej. Z pewnością było to nie lada wyzwanie dla artystów, a jednocześnie żaden z nich nie mógł postawić na własny, oryginalny koncept.

Z pewnością atutem komiksu „X mieczy” jest jego epickość i skala. Dzieło wciąga czytelników w skomplikowany świat mutantów, w którym magia i technologia współistnieją, tworząc fascynujący krajobraz narracyjny. Twórcy zgrabnie splatają ze sobą różnorodne wątki, postacie i tła, tworząc złożoną, ale spójną historię, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. X-Men od zawsze byli znani z bogato rozwiniętych charakterów, a „X mieczy” nie jest wyjątkiem. Postacie takie jak Wolverine, Storm, Cable, czy Cyclops, są pokazane w nowych, często zaskakujących rolach, które dodają im świeżości. Relacje między mutantami są pełne napięcia i emocji, co sprawia, że czytelnik z łatwością angażuje się w ich losy.

Rysunki w „X mieczy” są po prostu oszałamiające. Każdy z artystów wnosi coś unikalnego do stołu, tworząc różnorodne, ale harmonijne obrazy, które doskonale oddają atmosferę i ton opowieści. Sceny walk są dynamiczne i pełne energii, a momenty ciszy i refleksji są równie dobrze uchwycone, dodając głębi i kontekstu.

Jednym z najciekawszych aspektów „X mieczy” jest wprowadzenie elementów mitologii i magii. Turniej zorganizowany przez władczynię Innego Świata, jego uczestnicy i zasady, to nie tylko okazja do pokazania efektownych scen walki, ale także do zgłębienia bogatej mitologii tego uniwersum. Magiczne artefakty, prastare bóstwa i demony tworzą tło, które jest równie istotne, co same postacie i ich działania.

Niestety komiks nie jest pozbawiony wad. Fabuła jest tak rozbudowana, że aż przytłacza, a mnogość artystów spowodowała pewien nieodzowny chaos, który wdarł się nieubłaganie na strony historii. Ilość postaci i wątków, choć imponująca, może być trudna do śledzenia dla czytelników, którzy nie są dobrze zaznajomieni z wcześniejszymi wydarzeniami w uniwersum X-Men. Ponadto, niektóre momenty w komiksie wydają się przerysowane i mało realistyczne, nawet jak na standardy Marvela. Czy można było tego uniknąć? Niestety w tym przypadku nie sądzę. 

Pierwszy tom serii „X-Men: X mieczy” to monumentalne dzieło, które z pewnością przyciągnie uwagę zarówno wiernych fanów, jak i nowych czytelników. Komiks oferuje mieszankę epickiej akcji, bogatych charakterów i fascynującej mitologii, tworząc ekscytującą historię. Mimo pewnych wad i złożoności, jest to pozycja, która zasługuje na uwagę i pochwały. Jeśli szukasz komiksu, który dostarczy Ci nie tylko rozrywki, ale także skłoni do refleksji i da możliwość podziwiania prac różnych rysowników, „X mieczy” jest doskonałym wyborem. Chętnie przeczytam kolejny tom serii. 

Dział: Komiksy

Porównywany do "Władcy Pierścieni" monumentalny cykl fantasy, który pokochało ponad 40 milionów czytelników na całym świecie

Dział: Patronaty
wtorek, 16 lipiec 2024 13:50

Pięć Krain. Ze wszystkich sił. Tom 1

 

„Gra o Tron” w zwierzęcym wydaniu. Jak sądzicie, czy to może się udać? Niedawno, nakładem wydawnictwa Egmont, ukazał się pierwszy tom sagi fantasy porównywanej pod względem rozmachu i dramaturgii wydarzeń ze słynną „Grą o tron”! 

Zarys fabuły

Akcja rozgrywa się w świecie Pięciu Krain, który stoi na krawędzi chaosu. Główny wątek skupia się na umierającym królu Cyrusie, który wyznacza na swojego następcę bratanka Hirusa, znanego ze swojej okrutnej i bezwzględnej natury. Jego rządy zapowiadają wojnę i rozpad królestwa. Starsza z królewskich córek, Mileria, nie może dopuścić do przejęcia władzy przez Hirusa i postanawia za wszelką cenę powstrzymać objęcie przez niego tronu. Tymczasem młody chłopak, pragnący zdobyć szacunek ojca, wstępuje do gwardii królewskiej. Na krańcach królestwa działa tajemniczy najemnik, który nieświadomie wpływa na przyszłość Pięciu Krain. Losy tych bohaterów splatają się w sieć pełną intryg, zdrad i walki o władzę. Świat Pięciu Krain jest brutalny i bezwzględny, a przetrwanie w nim wymaga podejmowania trudnych decyzji z dalekosiężnymi konsekwencjami.

Moja opinia i przemyślenia

Moim zdaniem komiks miał jedną zasadniczą wadę. Naprawdę trudno było mi się przywiązać do któregokolwiek bohatera. Nie było w nim żadnej pozytywnej, zapadającej w pamięć postaci, a uważam, że są one równie ważne, co i sama fabuła, która przez swoją złożoność i mnogość intryg akurat jak najbardziej zasługuje na uwagę. Scenarzyści (troje twórców kryjących się pod pseudonimem Lewelyn) oraz rysownik Jérôme Lereculey stworzyli niezwykłe uniwersum, w którym nie brakuje przemocy i mocnych treści, skierowanych raczej do dojrzałych czytelników.

Pierwszy tom komiksu prezentuje świat i bohaterów w sposób skrótowy, wprowadzając wiele wątków i postaci, co może prowadzić do chwilowego zagubienia fabularnego. Jednak bogactwo serii i złożoność przedstawionych historii zapowiadają naprawdę ciekawy dalszy ciąg. „Pięć Krain. Ze wszystkich sił” to brawurowa opowieść pełna spisków, sojuszy, intryg i walki o władzę, która, jestem pewna, zainteresuje fanów epickich sag fantasy. Mroczne rysunki również robią swoje, nadając komiksowi niepowtarzalny klimat. 

Podsumowanie

„Pięć Krain. Ze wszystkich sił” jest pierwszym tomem epickiej sagi fantasy, która wciąga czytelników w świat intryg, zdrad i brutalnej walki o władzę. Dzięki bogatej i złożonej fabule oraz świetnym rysunkom, komiks uważam za doskonały początek obiecującej serii. Chętnie dam szansę kolejnym tomom. 

Dział: Komiksy
wtorek, 25 czerwiec 2024 08:54

Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści

 

Dawno, dawno temu... zabrzmi to, jak wstęp do bajki, i może tym właśnie jest. A więc: dawno, dawno temu pewien nastolatek natrafił w gazecie na opowiadanie, które bardzo przypadło mu do gustu. Tak bardzo, że od tej pory, mimo upływu wielu lat, wciąż miał je przy sobie. Nie spodziewał się, że jego autorem jest jeden z popularniejszych pisarzy fantastyki. To odkrycie było równie dużym zaskoczeniem dla Roba Wilkinsa, dawnego asystenta, a także opiekuna literackiego spadku Pratchett'a. Był bowiem pewien, że po śmierci autora zniszczył (zgodnie z wolą zmarłego) jego ostatnie, niedokończone teksty. A tu niespodzianka - Terry Pratchett po raz ostatni zaskoczył literacki świat. Tak oto możemy teraz rozkoszować się „Pociągnięciem pióra...". Historia odnalezienia publikowanych pod pseudonimem tekstów Pratchett'a jest warta tego, by wiedziało o niej jak najwięcej osób. I czyż nie wygląda to, jak ostatni prezent od ukochanego przez wielu czytelników na świecie pisarza?

Przyznam szczerze, że moja znajomość twórczości Terry'ego Pratchett'a jest bardzo mała. Lata temu, jeszcze za czasów licealnych sięgnęłam po jedną z książek, należących do serii „Świat Dysków". I choć pamiętam, że książka mi się podobała, to z jakiegoś powodu nie kontynuowałam tej literackiej przygody (prawdopodobnym powodem był brak pozostałych części w bibliotece). Mimo upływu czasu nazwisko autora kojarzyło mi się wyłącznie pozytywnie, tak więc postanowiłam sięgnąć po „Pociągnięcie pióra". Jest to zbiór dwudziestu dwóch krótkich opowiadań, które przenoszą nas w różne rejony wyobraźni pisarza. Zatem ruszamy!

Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest oczywiście wygląd. Ukłony dla wydawnictwa - tak piękne wydania zawsze przyciągają wzrok. Twarda oprawa, ciemna kolorystyka i czekające na nas wewnątrz ilustracje to coś, co każdy czytelnik wita z ogromną radością. Dodatkowym smaczkiem jest przedmowa autorstwa Neila Gaimana.

Co czeka na Was w środku? Cóż... fanastyczne historie, tego nie da się ukryć. I tak z bohaterami jednego z opowiadań wyruszamy w podróż do alternatywnej rzeczywistości. Mamy też okazję poznać dalszą historię Scrooge'a, znanego nam z „Opowieści Wigilijnej". Walczymy także z gnomami, które zasiedliły trawnik pewnego małżeństwa, a u jeszcze innego przyglądamy się drzewu, które zamiast owoców rodzi... pieniądze. Naprawdę, wśród tylu opowiadań każdy z nas znajdzie coś, co przypadnie mu do gustu.

Rzadko się zdarza, by z jednego zbioru opowiadań niemal wszystkie przypadły do gustu odbiorcy. Spodziewałam się, że na dwadzieścia dwie historie zaledwie kilka uznam za ciekawe. A tutaj kolejna niespodzianka, gdyż praktycznie każde z nich miało w sobie coś takiego, co sprawiało, że chętnie przeczytałabym je nawet w dłuższej formie. Niemniej jednak i tym razem wyłoniłam kilku swoich faworytów. Do tej grupy należy wspomniana już historia o gnomach, które postanowiły wybudować swoją wioskę na trawniku pewnego małżeństwa. No i wiadomo, któż nie marzyłby o własnym drzewie pieniężnym? Rozbawiła mnie również opowieść o Mikołaju poszukującym nowego zatrudnienia. Cóż, jak się okazuje, niektórzy są przeznaczeni do wykonywania jednego, konkretnego zawodu. Nie wspomniałam jeszcze o opowiadaniu „Wielka zapiekanka z Blackbury”, które spodobało mi się, bo... tak po prostu. Nie było żadnego konkretnego powodu, prócz tego, że było ono zabawne.

Myślę, że „Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści” to nie lada gratka dla fanów twórczości Terry'ego Pratchett'a. Wspomniana na początku historia odnalezienia owych historii przyciąga na myśl przewrotne poczucie humoru autora, tak widoczne w tym zbiorze. Może to swego rodzaju pożegnalny prezent od pisarza, który mruga do nas wesoło z miejsca, w którym obecnie się znajduje. W każdym razie na pewno ucieszył on czytelników na całym świecie. Z kolei mnie ta pozycja zachęciła do zapoznania się z całą twórczością Pratchett'a. Jeżeli jeszcze ktoś (tak jak ja) nie sięgnął wcześniej po książki autora, to teraz macie ku temu idealną sposobność. Zachęcam!

Dział: Książki
czwartek, 20 czerwiec 2024 14:07

Superman Action Comics. Arena. Tom 2

Drugi tom „Superman Action Comics: Arena” w ramach linii wydawniczej Uniwersum DC kontynuuje historię Supermana i grupy bohaterów znanej jako Authority. Scenariusz autorstwa Phillipa Kennedy Johnsona, zilustrowany przez zespół utalentowanych artystów, zabiera czytelników do Świata Wojny, gdzie herosi muszą uwolnić uciemiężonych mieszkańców i pokonać potężnego władcę, Mongula.

Fabuła

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Action Comics” #1036-1042.

Superman i Authority wyruszają na misję uwolnienia mieszkańców Świata Wojny. Muszą stawić czoła Mongulowi, który doskonale zna ich plany i chce je wykorzystać do przejęcia władzy nad Organizacją Planet Zjednoczonych. Herosi muszą najpierw przetrwać starcie na arenie, co stanowi główny punkt napięcia w fabule.

Mocne Strony

Komiks oferuje mnóstwo dynamicznych scen walki, które są brutalne, bezwzględne i z pewnością dobrze narysowane. Ilustracje autorstwa Miguel Mendonça, Daniela Sampere, Riccardo Federici, Dale Eaglesham i Willa Conrada są wizualnie imponujące. Pełne detali, dynamiczne rysunki doskonale oddają atmosferę komiksu. Obecność postaci takich jak Guardian i J’onn J’onzz, Marsjański Łowca, dodaje historii różnorodności. Jakby nie patrzeć są to bohaterowie znacznie rzadziej spotykani w komiksach DC. 

Słabe Strony

Główna oś fabuły, konflikt Supermana i Mongula, z każdą stroną wydaje się coraz bardziej sztucznie rozciągnięta. Wątki moralne są często dodawane na siłę i nie wnoszą wiele do historii, a przecież komiks wcale nie jest jakoś szczególnie obszerny. Niestety wyraźnie widać, że tym razem Phillip Kennedy Johnson nie miał pomysłu na nowe albumy, które w Polsce ukazały się w wydaniu zbiorczym. Także postacie są dość stereotypowe, a ich wewnętrzne rozterki wydają się mało przekonujące.

Podsumowanie

„Superman Action Comics. Arena. Tom 2” oferuje mnóstwo dynamicznej akcji i imponujących ilustracji, jednak cierpi z powodu słabego scenariusza i sztampowych postaci. Choć wizualnie komiks jest warty uwagi, fabularnie nie spełnia oczekiwań. Mimo to, dla fanów Supermana i Uniwersum DC, może to być interesująca lektura, szczególnie ze względu na dobre rysunki i dynamiczne sceny walk. Te zdecydowanie się w albumie udały. 

Dział: Komiksy
piątek, 14 czerwiec 2024 10:35

Szklarz

W życiu dziennikarza Adama Lebudy nie dzieje się dobrze – zarówno na stopie prywatnej, jak i zawodowej. Trudne rozstanie z żoną sprawiło, że mężczyzna nie może odnaleźć się w codzienności, na czym cierpi jego praca. A szefostwo naciska, by ich pracownicy tworzyli „klikalne”, pełne sensacji artykuły. Adam, który początkowo znajdował się gdzieś pomiędzy najchętniej czytanymi, teraz powoli spada na sam dół. Nieoczekiwanie na wycieraczce przed mieszkaniem znajduje łamigłówkę, i to wystarczająco skomplikowaną, by zabrała mu kilka godzin. Jeszcze nie wie, że jej rozwiązanie poprowadzi go wprost do Piekła.

Rozpoczyna się gra z mordercą, który w bestialski sposób morduje swoje ofiary. Ich ciała naszpikowane są odłamkami szkła, przez co Lebudzie bardzo szybko nasuwa się idealny (w jego mniemaniu) pseudonim dla zabójcy: Szklarz. Po opublikowaniu pierwszego artykułu bardzo szybko do drzwi dziennikarza puka policja. Jedną z dwójki stróżów prawa jest dawna ukochana Lebudy, Ewa.

Dlaczego Szklarz właśnie Adamowi podrzuca kolejne łamigłówki? Czy dziennikarz i osoby z jego otoczenia są bezpieczni?

Zapowiedź aktów brutalności na wielu czytelników działa przyciągająco; nie inaczej jest w moim przypadku. Byłam ciekawa, jak autor poradzi sobie z tematem. Szczególnie że „Szklarz” to kryminalny debiut Komorowskiego. A jak wiadomo, czasami debiutujący w danym gatunku autorzy potrafią nieźle nas zaskoczyć.

Pierwszym tropem głównego bohatera jest autor niedawno wydanego bestsellera, do którego dołączono bardzo podobną łamigłówkę do tych, które otrzymuje mężczyzna. Dziennikarski nos Lebudy mówi mu jednak, że byłoby to za łatwe rozwiązanie. Bo też który morderca podaje się organom ścigania jak na talerzu? Do tego dochodzą również konflikty z prowadzącym oficjalne śledztwo duetem, a obecność dawnej miłości Adama zupełnie nie pomaga. Ponadto on sam wkrótce trafia na ich celownik.

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Pomysł na fabułę wydawał się całkiem ciekawy, a rany zadane przez seryjnego były przedstawione bardzo obrazowo, przez co chwilami nawet mnie robiło się niedobrze podczas lektury. Jednak… coś w tym wszystkim nie do końca zagrało. Główny bohater nie budził we mnie żadnych emocji i raczej nie zapisze się w mojej pamięci na długo. Jego „dyskusje” z policyjnym partnerem Ewy przywodziły mi na myśl pyskówki między chłopcami w gimnazjum, nie zaś między – bądź co bądź – dorosłymi mężczyznami. Adam Lebuda nie wydawał się autentyczny, ciężko było „wbić się” w jego postać, bo raczej też nic konkretnego się w niej nie kryło. A wiadomo, że główny bohater ma moc, by przyciągnąć czytelnika do lektury. Nawet jeżeli cała historia jest nie do końca tym, czego czytelnik oczekiwał. W przypadku „Szklarza” niestety podróż była bardzo długa, choć książka ma nieco ponad pięćset stron. Może to też kwestia licznych dygresji, które tak naprawdę również nie wniosły nic do lektury prócz tego, że rozciągała się ona jeszcze bardziej.

Czy zakończenie mnie zaskoczyło? Niespecjalnie. Od jednego z rozdziałów, w których – powiedzmy - akcja już się rozkręcała, byłam niemal na sto procent pewna, kto jest sprawcą. Co prawda dobrym pomysłem było wykorzystanie właśnie takiego zabiegu, ale z drugiej nie wynagrodziło przebijania się przez warstwy informacji średnio bądź wcale niepotrzebnych w tej książce.

Podsumowując, pomysł na fabułę określiłabym jako całkiem niezły, jednak wykonanie nie do końca przypadło mi do gustu. Bohaterowie są papierowi, niezapadający w pamięć. Ich zachowanie niejednokrotnie przywodzi na myśl młodzież. Sama postać okrutnego Szklarza też zasługiwałaby na poprawki, bo o ile opisy tortur obrzydzają, o tyle nie ma w tym ani krzty przerażenia. Ciężko powiedzieć, czy polecam; tragicznie nie było, ale mogłoby być o wiele lepiej. Musicie zastanowić się nad tym, czy tematyka mimo wszystko do Was przemawia. Może to właśnie Wy znajdziecie w „Szklarzu” coś, na co ja nie zwróciłam uwagi.

Dział: Książki
czwartek, 13 czerwiec 2024 16:54

Osuwisko

Pamiętam moje pierwsze spotkanie z Leną Rudnicką, bohaterką nowej serii kryminalnej Kingi Wójcik. Było naprawdę udane, a po zakończeniu lektury „Porywu” nie mogłam się doczekać kolejnych tomów. Czas leci nieubłaganie, bo dziś przychodzę z całą paletą wrażeń i spostrzeżeń na temat „Osuwiska”, piątej już części cyklu. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym już na samym początku nie uchyliła rąbka tajemnicy… Nie zawiodłam się również tym razem, wręcz przeciwnie – znowu odbyłam satysfakcjonującą podróż literacką.

Bardzo podoba mi się nie tylko kreacja głównej bohaterki, ale również jej partnera Marcela Wolskiego. Z dużą ciekawością przyglądałam się ich poczynaniom w toku śledztwa, a także ich burzliwym relacjom. Co ważne, autorka potrafiła znaleźć balans pomiędzy warstwą obyczajową a warstwą kryminalną. Dzięki temu życie prywatne postaci nie przysłania głównego wątku, a jednak nadal jest interesującym elementem całej historii. Lena to uosobienie siły i stanowczości. Inteligentna, posiadająca ogromną intuicję, zdecydowana kobieta od razu zyskała moją sympatię. Marcel również, choć bardzo się od niej różni.

Fabuła książki jest ciekawa, dobrze przemyślana, zaskakująca. W pierwszej chwili można odnieść wrażenie, że to już gdzieś było, ale kolejne rozdziały wyprowadzają czytelnika z błędu. W tej powieści skrywa się sporo oryginalnych pomysłów i rozwiązań. Pełno tu niespodziewanych zwrotów akcji, które z całą pewnością Kinga Wójcik dokładnie zaplanowała. Pełno sytuacji, które, jak się później okazuje, wiodą odbiorcę nigdzie indziej, jak prosto w szczere pole. Niezwykle umiejętnie autorka prowadzi akcję, stopniowo odsłaniając karty historii i wielokrotnie myląc tropy. A finał i rozwiązanie zagadki… wprawiły mnie w niemałe osłupienie, bo nie tego, absolutnie nie tego się spodziewałam. Teraz będę wyczekiwać kolejnego tomu z niecierpliwością.

Całość wypada świetnie, to po prostu rasowy kryminał na wysokim poziomie, co świadczy o dużym doświadczeniu oraz talencie pisarki. Wszystko tutaj jest na swoim miejscu. Fabuła, dynamika akcji, bohaterowie, dialogi – autorka zadbała o każdy element. Chciałabym powiedzieć cokolwiek na temat minusów, ale nie potrafię ich dostrzec. Jeśli jakieś są, to przysłaniają mi je wspomniane wyżej atuty powieści. Polecam tę historię miłośnikom kryminałów, powieści zaskakujących, trzymających w napięciu, które wciągają bez reszty i które na długo zapadają w pamięć.

Dział: Książki