czerwiec 04, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Yi Nan

czwartek, 29 maj 2025 12:13

Zapowiedź: Cały ten Marvel

Zdobywca nagrody Eisnera dla najlepszej książki związanej z komiksami.
Pierwszy kompletny przegląd liczącej aż pół miliona stron historii wydawnictwa Marvel Comics.

Cały ten Marvel. Książka autorstwa uznanego eksperta, który przeczytał wszystkie 27 tysięcy komiksów o superbohaterach Marvela już 4 czerwca w księgarniach. 

Dział: Książki
sobota, 24 maj 2025 17:29

Hellblazer. Paul Jenkins. Tom 2

 

John Constantine powraca. W trenczu, z papierosem, z wiecznie zmęczonym spojrzeniem i jeszcze bardziej zmęczoną duszą. W drugim tomie swojej opowieści spod pióra Paula Jenkinsa znów będzie musiał zmierzyć się z demonami – zarówno tymi z innych wymiarów, jak i tymi wewnętrznymi. To Hellblazer w pełnej krasie: brudny, mroczny, melancholijny. I całkiem piekielnie dobry.

„Hellblazer. Tom 2” w wykonaniu Paula Jenkinsa to kontynuacja zbiorczej edycji przygód kultowego brytyjskiego maga. Tym razem dostajemy jedenaście historii – od jednozeszytowych nowelek po rozbudowane pięcioczęściowe opowieści. Constantine zostaje wezwany na farmę w Yorkshire, gdzie dzieją się rzeczy co najmniej niepokojące, a w tle przewijają się legendy arturiańskie, celtyckie duchy, wilkołaki, opętania i stare, magiczne długi, które domagają się spłaty. Obok wątków fantasy i horroru pojawiają się także opowieści bardziej przyziemne – o relacjach rodzinnych, miłości, samotności i odpowiedzialności.

To Constantine w pełnym spektrum: raz zadziorny cwaniak z pubu, innym razem zmęczony życiem człowiek, który mimo wszystko próbuje zrobić coś dobrego. Choć zwykle za późno.

Paul Jenkins nie próbuje być drugim Ennisem. I dobrze. Zamiast iść w szok, wybiera ton bardziej refleksyjny – choć nie rezygnuje przy tym z typowego dla serii brudu i piekielnego ciężaru. Najmocniejszą stroną tego tomu jest właśnie różnorodność: od klasycznych ghost stories, przez arturiańskie reinterpretacje, po kameralne dramaty. I to działa – w większości.

Nie wszystkie historie są równie dobre. „Rozpaczliwie szukając czegoś” czy ckliwe „Powiedz mi” to przykłady, gdzie scenariusz i warstwa graficzna nie do końca się zgrywają, a pastelowa kreska Pope’a w Hellblazerze to jednak... spory dysonans. Ale są to potknięcia na tle naprawdę solidnej całości.

Wizualnie album trzyma się stylistyki znanej fanom serii – nie jest pięknie, ale ma być klimatycznie. Phillips, Adlard, Pleece – wszyscy dobrze czują ten świat. Ten Londyn, w którym magia nie błyszczy, tylko cuchnie. Gdzie klątwy są tak samo naturalne jak brudna herbata i przemoczony płaszcz. Czuć też więź Jenkinsa z tą postacią – Constantine jest tu bardziej człowiekiem niż bohaterem. Znowu coś spieprzy, znowu ktoś przez to zginie. Ale pójdzie dalej.

„Hellblazer. Paul Jenkins. Tom 2” to kawał porządnego komiksu. Może nie genialnego, może nie przełomowego – ale bardzo równego i satysfakcjonującego. Dla miłośników Johna to kolejna obowiązkowa cegiełka do kolekcji. Dla nowych czytelników – może nie najlepszy punkt wejścia, ale na pewno solidny dowód na to, że seria po latach nadal ma sens i serce.

Jenkins nie zmienia reguł gry, ale wie, jak w nią grać. I gra bardzo dobrze. Constantine znów przegrał kilka bitew, zyskał kolejne blizny i stracił parę złudzeń. Ale nadal walczy. I za to go uwielbiamy.

Dział: Komiksy
środa, 14 maj 2025 18:17

Lasy Opalu

 

Jeśli macie ochotę zanurzyć się w klasycznej, pełnej magii opowieści fantasy, gdzie dzielni bohaterowie walczą z tyranią, a nad światem wisi cień przepowiedni – „Lasy Opalu” to wybór niemal podręcznikowy. Christophe Arleston, twórca „Lanfeusta z Troy”, zabiera nas tym razem do krainy Opalu – świata pełnego gęstych lasów, legend, magicznych kamieni i... bardzo znanych motywów.

Fabuła rozpoczyna się w niewielkiej osadzie, gdzie poznajemy Darko – syna mistrza szkłodzieja. Z pozoru zwyczajny chłopak szybko okazuje się kimś znacznie ważniejszym. Zgodnie z przepowiednią to właśnie on ma moc, by obalić skorumpowany porządek Pięciu Królestw rządzonych przez chciwych Kapłanów Światła. W jego podróży towarzyszą mu nietuzinkowi bohaterowie: bard Urfold, piękny i zwinny Sleilo oraz budzący grozę Ghörg. Razem ruszają w drogę, by sprowadzić wygnanych Tytanów i wyzwolić świat spod jarzma religijnej tyranii.

Pierwsze, co rzuca się w oczy – to dobrze znane schematy. Młody wybraniec z małej wioski? Jest. Mistyczna przepowiednia? Obecna. Dziwaczni towarzysze podróży i Wielka Misja? Jak najbardziej. I choć brzmi to jak zlepek klisz z każdej fantastycznej epopei, Arleston z wprawą balansuje na granicy hołdu i powielania. Narracja prowadzona jest sprawnie, akcja płynie gładko, nie brakuje dynamicznych scen, momentów napięcia i odrobiny humoru. Jasne – nie ma tu nic, co mogłoby zaskoczyć fanów gatunku, ale całość broni się solidnym tempem i lekkim tonem. Komiks daje po prostu czystą rozrywkę – bez zadęcia, za to z dużą dawką przygody.

Graficznie? Philippe Pellet serwuje nam rysunki, które pasują do opowieści, ale czasem brakuje im lekkości czy polotu znanego z „Lanfeusta”. Bywają ujęcia nieco chaotyczne albo zbyt statyczne, ale ogólnie – klimat jest. Lasy, magia, pancerze i urokliwe kadry – wszystko, czego potrzeba w porządnej fantasy. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest to komiks raczej dla fanów gatunku niż poszukiwaczy nowości. Jeśli oczekujesz fabularnych twistów czy łamania schematów – lepiej poszukać gdzie indziej. Za to jeśli chcesz odpocząć przy czymś klasycznym, sprawdzonym i... po prostu fajnym – warto dać „Lasom Opalu” szansę.

„Lasy Opalu” to otwarcie serii, które nie odkrywa Ameryki na nowo, ale sprawnie wykorzystuje znane motywy fantasy. Przygoda, magia, walka dobra ze złem i wybraniec z przepowiedni – wszystko to znajdziemy w pierwszym tomie. Choć brak tu oryginalności, klimat historii i tempo opowieści potrafią wciągnąć. To propozycja dla tych, którzy tęsknią za „klasycznym” fantasy – z nutą humoru, przygodą w tle i sympatyczną bandą bohaterów. Dobre wydanie, solidna narracja, przyzwoite ilustracje. Nie hit, ale bardzo przyjemny wstęp do serii.

Dział: Komiksy

 

„Saga klonów” to jedno z najbardziej rozpoznawalnych i kontrowersyjnych wydarzeń w historii Spider-Mana. Zapoczątkowane jeszcze w latach 70., a rozbudowane i przekształcone w latach 90. XX wieku w wielowątkową, intensywną narrację. Wydawnictwo Egmont Polska zdecydowało się na publikację pierwszego tomu tej historii w ramach serii Amazing Spider-Man Epic Collection. gromadząc w jednym, imponującym objętościowo albumie komiksy pierwotnie wydane w różnych seriach pajęczego uniwersum. Efektem jest pozycja istotna zarówno dla fanów klasyki, jak i dla czytelników pragnących zrozumieć fundamenty, na których zbudowano późniejsze narracje dotyczące Petera Parkera i Bena Reilly’ego.

O czym opowiada „Saga klonów”?

Historia rozpoczyna się dramatycznym spotkaniem Petera Parkera z Benem Reillym – mężczyzną, który jest jego genetycznym bliźniakiem, stworzonym wiele lat wcześniej przez szalonego naukowca Milesa Warrena (znanego jako Jackal). Wydawało się, że klon zginął, tymczasem powraca po pięciu latach nieobecności. Wydarzenie całkowicie burzy emocjonalną i psychologiczną równowagę głównego bohatera. Reilly, przywdziewając strój Scarlet Spidera, podejmuje własną walkę z przestępczością. Jego drogi wielokrotnie krzyżują się ze ścieżkami Petera.

Na tle osobistego kryzysu Parkera rozwija się szereg dramatycznych wydarzeń. Pojawiają się nowi przeciwnicy i dawni znajomi – między innymi Venom, Daredevil czy tajemniczy Judasz Podróżnik (Judas Traveller), który obserwuje i analizuje działania obu Spider-Manów, otaczając się grupą równie enigmatycznych współpracowników. To wszystko prowadzi do stopniowego pogłębiania pytań o tożsamość, człowieczeństwo i sens życia, zarówno w kontekście klona, jak i jego pierwowzoru.

Analiza i refleksje

Narracja komiksowa zawarta w pierwszym tomie Saga klonów stanowi interesujące połączenie intensywnej akcji i introspektywnej, psychologicznie pogłębionej fabuły. Szczególnie zasługuje na wyróżnienie wątek Bena Reilly’ego. Choć genetycznie identyczny z Peterem – zmaga się z fundamentalnym pytaniem o prawo do samostanowienia i pragnieniem stworzenia własnej tożsamości. Prowokuje to do rozważań natury egzystencjalnej: czy bycie klonem oznacza automatycznie bycie „mniej” człowiekiem?

Równocześnie w postaci Petera obserwujemy erozję emocjonalnej stabilności – zderzenie z przeszłością, z narastającym poczuciem dezorientacji i rosnącym ciężarem odpowiedzialności. Autorzy – w szczególności J.M. DeMatteis, znany z „Ostatnich łowów Kravena” – świadomie eksponują napięcia emocjonalne. Prezentują bohaterów jako jednostki zmagające się z własnymi słabościami i dylematami moralnymi.

Graficznie tom stoi na wysokim poziomie. Rysownicy tacy jak Mark Bagley, Sal Buscema czy Steven Butler oferują dynamiczne, a zarazem spójne wizualnie kadry, które dobrze korespondują z wielowątkową strukturą fabularną. Styl lat 90. jest tu wyczuwalny – nieco bardziej ekspresyjny, z charakterystyczną kreską i kolorystyką – lecz mimo tego nadal broni się jako estetyka pełnoprawna i rozpoznawalna.

Znaczenie edytorskie i wydawnicze

Wydanie przygotowane przez Egmont Polska jest solidne i skierowane do kolekcjonerów oraz miłośników klasyki. Zawartość obejmuje zeszyty „Web of Spider-Man” #117–119, „Amazing Spider-Man” #394–396, „Spider-Man” #51–53, „Spectacular Spider-Man” #217–219 i „Spider-Man Unlimited” #7. Są to kluczowe epizody wprowadzające tytułową sagę. Budują podwaliny pod jej dalsze rozwinięcie, które w oryginalnych wydaniach amerykańskich liczy kilkadziesiąt zeszytów.

Czytelnik otrzymuje więc esencję wydarzeń, ale także pretekst do zadania pytania o kontynuację – zarówno w kontekście publikacji kolejnych tomów Epic Collection, jak i możliwości wydania całości Clone Saga w oparciu o pełne, jedenastotomowe wydanie amerykańskie.

Podsumowanie

Amazing Spider-Man Epic Collection: Saga klonów to publikacja, która ma bardzo atrakcyjną formą wizualną. To komiks dla prawdziwych miłośników Spider-Mana. Wydanie ma charakter wprowadzający, lecz jednocześnie wystarczająco treściwy, by stanowić samodzielny punkt wyjścia dla dalszego poznawania jednego z najbardziej złożonych okresów w historii pajęczego uniwersum. Warto, by znalazł się na półce każdego czytelnika, który zdaje sobie sprawę, że również komiksy mogą przekazywać głębsze historie.

Dział: Komiksy
niedziela, 11 maj 2025 12:04

Śmierć w Kornwalii

 

Skradziony obraz Picassa od wielu lat budził spore zainteresowanie; każdy, kto znał jego rzeczywistą wartość (i miał na ten cel odpowiednio dużo gotówki) pragnął go odnaleźć. I zarobić na nim krocie, oczywiście. Niestety, dzieło przepadło bez żadnych wieści i nawet najbardziej dociekliwi nie mogli natrafić na ślad po nim. Aż do czasu...

Profesor Charlotte Blake również była zaintrygowana obrazem, jednak o tym, że należała do grona osób poszukujących go, dowiedziano się dopiero po jej śmierci. Nieoczekiwanej, uznanej za morderstwo. Ktoś pragnął posiąść dane, które zebrała kobieta. W notatniku ofiary odnaleziono trzycyfrowy szyfr, policja nie jest jednak w stanie określić, do czego mógłby służyć. To sprawa dla osoby, która wie, czego szuka. I właśnie taką jest Gabriel Allon, światowej sławy szpieg, a do tego konserwator sztuki. Wie, jaką wartość ma obraz, którego szuka. I zdaje sobie sprawę z tego, do czego zdolni są jego konkurenci.

W niemalże niemożliwym do wykonania zadaniu pomaga mu grupa przyjaciół: niezwykle sprytna złodziejka, sławna skrzypaczka oraz brytyjski szpieg, który wcześniej był płatnym zabójcą. Takiej grupie nie może się nie udać.

Zaczynanie serii od dwudziestego czwartego tomu nie jest najlepszym pomysłem. Głównie dlatego, że czytelnik nie ma okazji obserwować, jak rozwijają się postacie i relacje między nimi. Na szczęście historia sama w sobie nie wyglądała na związaną z poprzednimi częściami.

Szpiegowska fabuła to nie do końca to, po co sięgam na co dzień. Tego rodzaju historie raczej nie należą do moich ulubionych i zazwyczaj zgrabnie je omijam. Tym razem jednak postanowiłam stanąć w szranki z serią o Gabrielu Allonie (a przynajmniej jedną z jej części). I przyznaję, że nie był to wybór do końca zły.

To, co mogę powiedzieć na pewno, to że czytelnik nie może narzekać na nudę. Zasadniczo od pierwszych stron dzieje się tu naprawdę dużo. Historia rozpoczyna się od śmierci profesor Charlotte Blake, później robi się jeszcze goręcej. Wygląda na to, że ktoś jest o krok przed Allonem i „usuwa” z jego drogi potencjalnych pomocników w odnalezieniu zaginionego obrazu Picassa. Ten tajemniczy ktoś pragnie tego, co Gabriel - obrazu. I wydaje się przeciwnikiem na miarę naszego sławnego szpiega. Akcja tak wartko gna przed siebie, spotykamy tylu różnych ludzi, że momentami musiałam odkładać książkę, by nieco odetchnąć. I powiązać ze sobą pewne wątki, tak, aby powstała spójna, zrozumiała całość.

W książkach tego rodzaju zawsze bawi mnie fakt, że nie ma w nich miejsca na brzydkich ludzi. A jeżeli już, to zazwyczaj są to tak zwane „czarne charaktery". Nie inaczej jest w „Śmierci w Kornwalii” - główny bohater ma wszystkie przymioty samca alfa, od przystojnego oblicza po błyskotliwy umysł. Podobnie pozostali bohaterowie czy bohaterki, którzy należą do jego „grupy". Mam wrażenie, że to taka cecha książek, a nawet filmów sensacyjnych.

Jak już wspomniałam tematyka co prawda kompletnie nie moja, aczkolwiek nie oznacza to, że książka mi się nie podobała. Wręcz przeciwnie, było całkiem dobrze. Największym plusem jest to, że ciągle coś się dzieje, więc nie sposób się nudzić. Bohaterowie również są stworzeni w taki sposób, że od razu budzą sympatię (nawet, jeżeli byliby mniej urodziwi). Prowadzone śledztwo było intrygujące, a ja przez bardzo długi czas nie miałam żadnych wyobrażeń odnośnie do tego, jaki będzie finał tej historii i kto stoi za wszystkimi wydarzeniami. Silva doskonale wie, jak wciągnąć odbiorcę w wir tworzonej przez siebie historii, oplatując nas siecią niedopowiedzeń, kłamstw oraz intryg. Aż w głowie rodzi się pytanie - czy na pewno mogę ufać tym, którzy twierdzą, że są po mojej stronie? A może to właśnie pośród nich ukrywa się ktoś, kto ma złe zamiary?
Czy polecam? Zdecydowanie fanom twórczości Silva oraz czytelnikom, dla których książki sensacyjne to chleb powszedni. Ja - mimo że lektura przypadła mi do gustu- raczej spasuję, rozpoczynając i kończąc jednocześnie przygodę z Gabrielem Allonem na tym tomie.

Dział: Książki
czwartek, 08 maj 2025 18:56

Portret mordercy

 

„Nie da się przeżyć zniszczenia swojej przeszłości, nie będąc w jakimś stopniu przez nie dotkniętym”.

Wciągająca przygoda czytelnicza, miło spędza się z nią kilka godzin, nie tylko czas świąteczny jest dogodnym momentem do jej poznania. Klimat bazuje na dokładnie rozbudowanej oprawie psychologicznej, szczegółowym wnikaniu w myśli postaci, przekonującym odbieraniem ich emocji, przyglądaniu się przeżyciom nie tylko w ramach Bożego Narodzenia, ale także tym, które miały duże znaczenie w przeszłości. Jestem pod wrażeniem dopracowanych portretów bohaterów, wyrazistych i wiarygodnych, obdartych z otoczek skrajnego dobra i zła, wymieszanych charakterologicznie, różnobarwnych w interpretacjach. Autorka śmiało i konsekwentnie zagląda w dusze uczestników rodzinnego spotkania. Pozwalała im odsłaniać życiowe tajemnice i wziąć udział w osobliwej grze na przeciąganie seniora rodu na swoją stronę z ujęcia finansowej pomocy. Znakomicie poprowadzony wątek wewnętrznej walki, strachu przed zdradą samego siebie, wyrzeczenia się marzeń w imię oczekiwań innych. Podoba mi się nakreślenie obrazu tego, że człowiek przyciąga do siebie cechy, wydarzenia i przypadki losu, którym poświęca najwięcej myśli, potrafi ściągnąć do swojego życia zarówno pozytywne, jak i negatywne incydenty.

To, co dzieje się w wigilijną noc na dworze King’s Poplars, w starym domu ogarniętym odgłosami budzącymi lęk, staje się punktem kulminacyjnym w zetknięciu się sekretów, ambicji, pozycji, majątku, autorytetu, oczekiwań, zdrad i niewierności. Okazuje się, że spotkanie silnych osobowości nie musi kończyć się tak, jak sobie je one wyobrażają, słabsi zaśczłonkowie rodziny mogą zdobyć coś, co dotąd leżało poza ich zasięgiem. Morderstwo seniora rodu wydaje się nieuniknione, wszystko ku temu prowadzi, ciekawie jest poznawać poszczególne elementy intrygi. Szkoda tylko, że pisarka decyduje się na szybkie odsłonięcie kart tożsamości sprawcy. Odziera to powieść z pożądanej tajemniczości śledztwa, jednak ma uzasadnienie w prowadzeniu akcji. Portret mordercy można odbierać jako zwykłą kryminalną zagadkę, docenić jej kształt, klimat i wydźwięk, albo spojrzeć głębiej w umysły członków rodziny, podać w wątpliwość słuszność czynów i decyzji.

Warto oddać się refleksyjnym nutom trafiając na lustrzane odbicie nas samych. Przekonajcie się, kogo ugaszcza posępny dom na tle wzgórza, w połowie wysokości nagiego zbocza, samotny przeklęty budynek przyjmujący na siebie ciężar dusznej i mrocznej obecności.

Dział: Książki
środa, 07 maj 2025 10:48

Pola kwiatów

 

Dla tych, co uwielbiają wiosnę i pięknie wydane gry, z pomocą przychodzi wydawnictwo Nasza Księgarnia z ich nową grą „Pola kwiatów".

„Pola kwiatów" jest to gra kafelkowa, której celem jest stworzenie jak najlepszego pola kwiatów, a wygrywa ta osoba, która zdobyła największą liczbę punktów. Cała rozgrywka trwa około godzinę i może w niej brać udział od jednego do czterech graczy. To, że w grę można grać samemu, uważam, za duży atut, ponieważ nie zawsze można znaleźć chętnego kompana lub kompanów do gry, a tak można zagrać w każdej chwili, gdy najdzie nas ochota.

W skład zestawu wchodzi jak zwykle instrukcja gry, 4 plansze, 50 pszczółek, 12 małych i 52 dużych płytek kwiatów, 6 pięciopszczółek, 3 żetony i po jednym notesie, woreczku, słońcu, znaczniku gracza rozpoczynającego oraz polance. Wszystkie te elementy są wykonane z największą starannością. Nigdzie nie ma jakiś niedomalowanych elementów.

Jeśli chodzi o zasady gry, na pierwszy rzut oka mogą wydawać się trochę skomplikowane, jednak są to tylko pozory, a wszystko jest bardzo dobrze wyjaśnione w instrukcji. Sama rozgrywka jest dość spokojna, wymaga od gracza trochę zastanowienia się przy wyborze kafelków, a to za sprawą ograniczonej liczby pszczółek. Trzeba podjąć decyzję, czy warto zaryzykować i przeczekać rundę, czy lepiej od razu zdecydować się na dostępny kafelek. Cała rozgrywka jest podzielona na 3 sezony i dopiero po ich zakończeniu sumowana jest liczba punktów. Grę wygrywa ten, co ma największą liczbę punktów, a jeśli dochodzi do remisu, to zwycięża osoba, która ma większą liczbę pszczółek w ulu.

„Pola kwiatów" mają kilka kombinacji rozgrywki, więc nie jest to gra, w którą zagra się raz i nie ma po co do niej później wracać.

Podsumowując, „Pola kwiatów" są idealną grą dla całej rodziny, jak i dla osób, które wolą grać samemu. Gra łączy w sobie trochę strategii, trochę chęci rywalizacji, ale raczej cała rozgrywka przebiega w spokojnej atmosferze. Wizualnie „Pola kwiatów" bardzo cieszą oko. Liczę na to, że w przyszłości będę trafiała na same tak dopracowane gry.

Dział: Gry bez prądu
środa, 30 kwiecień 2025 13:11

Pastwa

 

Agnieszka Jeż ma na swoim koncie kilka powieści kryminalnych. Zbierają dobre recenzje, więc postanowiłam sprawdzić, jak pisze autorka. Zdecydowałam się na powieść „Pastwa", gdyż dzieje się w regionie, który szczególnie mnie interesuje.

Chodzi o Dolny Śląsk, a dokładnie jego południową górzystą część.

Niewielka wieś w Sudetach. Wszyscy sąsiedzi się znają, wiedzą o sobie wszystko lub prawie wszystko. Każdy jest powiązany z resztą więzami towarzyskimi, zawodowymi bądź rodzinnymi. Zdawać by się mogło, że w takim miejscu nic się nie ukryje, a jednak nawet tu można dochować tajemnicy, sprawić, by ktoś zniknął i nie pozostał po nim nawet najmniejszy ślad, ba zrobić to tak, by nikt nie szukał.

Sonia Kranz, policyjna detektywka z ogromnym doświadczeniem, ale też ze złą reputacją prowadzi kolejne śledztwo. Tym razem bez śladu znika Waldemar Wilski, znany w okolicy syn właściciela zakładów mięsnych. Co ciekawe, zaginięcie zostaje zgłoszone przez świeżo poślubioną małżonkę, bo mąż zniknął jeszcze przed nocą poślubną.

Początkowo sprawa jest bagatelizowana, jednak gdy w jednej z kiełbas zostaje znaleziony ludzki ząb, sytuacja się komplikuje, a śledztwo staje się głośne.

Początkowo brakuje punktów zaczepienia, rodzina szanowana, wyroby smaczne, nie ma motywu, nie ma ciała. Ginie jednak kolejny z członków rodziny i robi się coraz poważniej. Okazuje się też, że wiele lat wcześniej jeden z członków rodziny wyjechał bez słowa i przestał się komunikować z rodziną. Czy nadal żyje? A może też padł ofiarą morderstwa? Im dłużej czyta się powieść, tym tajemnic przybywa, a atmosfera wokół rodziny staje się coraz gęstsza. Czytelnik próbuje powiązać wątki, zrozumieć działanie mordercy i znaleźć go razem z policją. Zabójca jest jednak zawsze o krok przed śledczymi i czytelnikiem.

Powieść czytało się wyśmienicie, ciekawy wątek kryminalny i pasjonujące wątki poboczne związane z życiem prywatnym Soni Kranz sprawiły, że nie mogłam się od książki oderwać. Podobał mi się sposób prowadzenia narracji, opisy przyrody, nawiązania do historii i wplecenie tajemniczych Sudetów w tok akcji.

To była dobra podróż literacka na jeden wieczór.

Polecam.

Dział: Książki
środa, 30 kwiecień 2025 12:37

Przyjdę po Ciebie nocą


Wylie Lark zajmuje się pisaniem książek z gatunku true crime. Nic więc dziwnego, że najlepiej tworzy jej się w miejscu, w którym doszło do zbrodni. Przybyła bowiem do miejsca, w którym wiele lat temu ktoś nie tylko zamordował trzy osoby, lecz również porwał nastolatkę. Wynajem domu na wsi i odizolowanie się od ludzi ma jej pomóc nie tylko w sprawnym tworzeniu, lecz również w odpoczęciu od prywatnego chaosu.

Zamknięta w domostwie Wylie nie przejmuje się przybierającą na sile burzą śnieżną. To, że wyszła na zewnątrz, to właściwie zasługa jej psa, Tasa. To dzięki niemu zauważyła leżące w śniegu dziecko z raną głowy. Jednak to nie koniec niespodzianek. Ktoś ewidentnie chce dostać dziecko w swoje ręce i sprawić, by milczało.

Spodziewałam się, że ta lektura mnie zainteresuje - w końcu wydawca kusi opisem. Nie przewidziałam tego, że historia stworzona przez Heather Gudenkauf wciągnie mnie bez reszty. W ostatnim czasie bardzo niewiele książek potrafi to uczynić, więc tym bardziej ocena na plus.

Czytelnik nie ma prawa narzekać na nudę, gdyż autorka zaserwowała nam trzy różne historie: dotkniętej tragedią nastoletniej Josie, kobiety bez imienia i jej małej córeczki oraz wspomnianej już Wylie. Z biegiem czasu (i kolejnych stron) mają ze sobą coraz więcej punktów stycznych. Jednak prawdziwe rozwiązanie przychodzi dopiero na finiszu - tak, jak to w dobrym thrillerze powinno być.

Zazwyczaj, jeżeli dana książka posiada kilka wątków, to nie mam problemu z wybraniem tego, który najbardziej przypadł mi do gustu. W przypadku „Przyjdę po Ciebie nocą” jest jednak zupełnie inaczej, gdyż każdy z nich miał w sobie coś, co mnie przyciągało. Chciałam jak najszybciej poznać rozwiązanie każdego z nich. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś takiego się wydarzyło.

Główna bohaterka, Wylie Lark, wydaje się kobietą z kamienia - skoro pisze o prawdziwych zbrodniach, to nic nie powinno jej ruszyć. Dodatkowo wynajęła dom, w którym doszło do zbrodni, a na to nie zdecydowałoby się zbyt wiele osób. Nawet mimo początkowej paniki, gdy znalazła na wpół zamarznięte dziecko, zadziałała automatycznie. Jej późniejsze zachowanie, odwaga w starciu z niebezpieczeństwem tylko to potwierdza. Jak dowiadujemy się pod koniec, Wylie w młodości przeżyła ogromną tragedię z rodzaju tych, których nie życzy się nawet najgorszemu wrogowi. I zdaje się, że mimo upływu lat ona wciąż w niej żyje, wpływając na jej dalsze wybory.

Nie miałam zbyt dużej styczności z pozostałymi bohaterami powieści, pojawiają się w niewielu fragmentach, co też utrudniło mi wskazanie sprawcy. Być może z tego powodu w ogóle nie spodziewałam się, że to ta osoba jest winna. Trudno mi powiedzieć, czy uznać to za minus, czy plus - raczej preferuję posiadanie możliwości wyboru między postaciami. Nie jest to jednak jakaś ogromna wada.

Jak już wspomniałam na początku, nie można się nudzić przy „Przyjdę po Ciebie nocą”. W każdym rozdziale czeka na nas coś, co wzbudza w nas emocje i niejednokrotnie sprawia, iż przez ciało przebiegają nam dreszcze. Jesteśmy spętani siecią niedomówień, a rozplątanie jej i uzyskanie odpowiedzi to żmudna, acz przyjemna robota, szczególnie dla fanów wszelkiego rodzaju tajemnic.

Zastanawiam się, czego powodem jest szybkość, z jaką przeczytałam najnowszą powieść  Gudenkauf. Z jednej strony miała ciekawy pomysł na fabułę, jednak nie mogę powiedzieć, by był bardzo oryginalny. Zresztą, obecnie chyba ciężko o oryginalność. Wydaje mi się, że sporą rolę odgrywa tutaj jej styl pisania, choć nie znam jej poprzednich książek, by mieć porównanie. Prawdopodobnie znaczenie ma również tłumaczenie, które wykonał Robert J. Szmidt, jeden z moich ulubionych pisarzy. A może pozycja posiada to magiczne „coś”, co przyciągnęło mnie do niej i sprawiło, że spędziłam z nią bardzo dobry czas.

Czy polecam? Oczywiście. To jeden z lepszych thrillerów, jakie udało mi się przeczytać w ostatnim czasie. I myślę, że Wy również znajdziecie w niej coś dla siebie. 

Dział: Książki
środa, 30 kwiecień 2025 12:31

Historia naturalna stworzeń magicznych

 

Co jakiś czas w wydawnictwie Harper Kids robi się prawdziwie magicznie. Wszystko za sprawą kolejnych, przepięknie wydanych publikacji, które podbiły już nie jedno czytelnicze serce. Mowa tu o sekretnych księgach przybliżających nam świat magii. W ofercie wydawnictwa znalazła się „Historia naturalna wróżek”, „Historia naturalna syren”, „Historia naturalna magii” oraz najnowsza z nich „Historia naturalna stworzeń magicznych". Jeśli jesteście fanami serii o przygodach Harry’ego Pottera czy kochacie magiczne zwierzęta, których zaciekle bronił Newt Skamander, to jest to książka idealna dla Was. Usiądźcie wygodnie i wraz z autorkami wyruszcie w podróż po świecie w poszukiwaniu magicznych stworzeń.

W roku 2023 premierę miała czwarta książka z magicznej serii historii napisanych przez Emily Hawkins i Jessicę Roux. „Historia naturalna stworzeń magicznych” to kompendium wiedzy o magicznych istotach zamieszkujących kontynenty ziemskie. Tylko ta książka to nie tylko spis magicznych stworzeń. Powstała ona na podstawie zapisków niejakiej Artemis Matsuki, a jej pierwotnym autorem był zoolog Dimitros Pagonis. Oryginalny egzemplarz tej księgi, został znaleziony w magazynie biblioteki Głównej w Atenach. Wydawca jednak pragnie podkreślić, że nie jest w stanie udowodnić istnienia ani Pani Matsuaki, ani Pana Pagonisa, tym samym potwierdzić autentyczność zebranych materiałów. Nie mniej jednak książka wciąga od pierwszej strony, ponieważ niektóre z magicznych stworzeń są ludziom dobrze znane, chociażby z opowieści, legend czy filmów takich jak „Harry Potter”, czy „Fantastyczne zwierzęta". I jeśli mamy na pokładzie fanów tego gatunku, to ucieszy ich zebranie wszystkich magicznych stworzeń, pogrupowanie ich i opisanie właśnie w tej książce.

Na początku warto zaznaczyć, że każda książka z magicznej serii jest przepięknie wydana. Za opracowanie odpowiada Emily Hawkins, natomiast nasze oczy mogą się cieszyć rysunkami autorstwa Jessici Roux. Książka oprawiona jest w twardą oprawę i ma złocone brzegi, dzięki czemu trzymając ją w ręku, ma się wrażenie, że jest to towar luksusowy. Trzeba przyznać wydawcy, że ta seria cieszy zarówno oczy, jak i duszę, ponieważ jest ze starannością wydana i na pewno warta swojej ceny.

Tak jak wspomniałam na początku, książka podzielona jest na części, a każda z nich przypisana oddzielnemu kontynentowi, dzięki czemu możemy dowiedzieć się, w jakich regionach świata można spotkać poszczególne magiczne stworzenia.

Z bardziej znanych stworzeń, o których w książce wyróżnić możemy bazyliszka, centaura, potwora z Loch Ness, Yeti, jednorożec, hipogryf, trolle, Wielka stopa, smok chiński, Feniks, smok europejski czy gryf.

Ze zwierząt mało znanych lub zupełnie mi nieznanych wyróżnić możemy wyróżnić behemota, kolpie, niksy, pukwudgie, stukostrachy, urayuli, amaroki, wampusy, węże obrwczowe i wiele innych.

Każde ze stworzeń magicznych opisane jest ze starannością i przy obrazkach przedstawiających bohatera, podane są takie informacje jak siedlisko, region, wygląd, wzrost, dieta oraz zachowanie, a także krótka charakterystyka.

Książka znajdzie miejsce w prywatnej kolekcji osób fascynujących się magią, ale będzie także idealnym prezentem dla osoby, która z magicznym światem nie miała dotąd nic wspólnego, a bardzo chce go poznać.

Dział: Książki