Rezultaty wyszukiwania dla: X Men
Kwestia ceny
Próbuję sobie przypomnieć, jak to się stało, że sięgnęłam po prozę Zygmunta Miłoszewskiego. To było lata temu. Na pewno „Ziarno prawdy” miałam w kieszonkowym wydaniu, zorientowałam się, że to drugi tom, no i dokupiłam pierwszy i trzeci. Ryzykownie? Nie do końca. Bo seria o prokuratorze Szackim jest świetna. To dowód, że Miłoszewski ma klasę niespotykaną na rynku wydawniczym. Powiedział, że kończy trylogię i skończył. Czy zarobiłby na czwartym tomie? Oczywiście! Pisząca te słowa rzuciłabym się na kolejny tom jak na okazję w Lidlu. A jednak ta seria jest zakończona. Brawo Panie Zygmuncie. Bezcenny, czyli pierwsza książka z Zofią Lorenz, to nie jest powieść, która mnie porwała, ale ja po prostu jestem fanką autora i chwyciłam po kontynuację.
Zaczyna się mocno, od katastrofy. Benedykt badacz o polskiej proweniencji, który poświęcił się badaniu pierwotnego ludu na dalekiej Syberii, ma poczucie, że coś się kończy... I ta postać jest punktem wyjścia. Daleki krewny Benedykta, ceniony naukowiec, nagradzany, zamożny, chce się pochylić nad spuścizną przodka, ponieważ wielokrotnie odbijał się od ściany, postanawia zaangażować Zofię Lorenz, znaną z tego, że potrafi dokonać niemożliwego, Zofia nie pada na kolana, chociaż rodowa siedziba, ilość dzieł sztuki powinna ją skonsternować. Nawet biorąc pod uwagę, że Zofia ma ciężki czas w życiu, jej mąż traci pamięć, a na dodatek w jej muzeum wybucha skandal. Gdy więc Zofia widzi filigranowego niedźwiadka, który może pochodzić ze słynnej fabryki Faberge, czuje się zaintrygowana, a cała historia pierwotnego ludu z ogonami, skazanego na zagładę, pobudza jej wyobraźnię. Wyrusz razem z nią w podróż po historii, która oddziałuje na teraźniejszość.
Zygmunt Miłoszewski jest autorem zaangażowanym w to, co się dzieje. W jego książkach, zwłaszcza w tej widać echa aktualnych dyskusji. Mamy feminatywy, dyskusję o ekologii, rozważania o katastrofie ekologicznej, są takie mrugnięcia okiem w stronę czytelnika-uważnego obserwatora tego, co się w kraju dzieje. Wszystko to jest okraszone takim humorem charakterystycznym dla autora. Momentami to czarny humor, czasami jest mocniejszy, ale niepowtarzalny. Chociaż pewna część elektoratu nie doceni tych żartów, jak sądzę. Warstwa stylistyczna satysfakcjonuje mnie całkowicie.
Co do samej historii, ten gatunek rządzi się po prostu własnymi prawami, przeczy pewnym prawom prawdopodobieństwa, bohaterowie mają niesamowite przygody, z niezwykłą ilością perypetii wychodzą obronną ręką, ale to nadaje książce dynamiki, sprawia, że czyta się ją szybko i przyjemnie, a chyba właśnie o to chodzi!
Encyklopedia statków Star Trek. Statki Gwiezdnej Floty od 2294 do przyszłości
Jakiś czas temu, na polskim rynku, nakładem wydawnictwa Egmont ukazała się książka „Encyklopedia statków Star Trek. Statki Gwiezdnej Floty 2151-2293”. Ku radości fanów uniwersum, niedawno pojawiła się również jej kontynuacja, czyli „Statki Gwiezdnej Floty od 2294 do przyszłości”.
Co znajduje się w książce?
Publikacja to bogate kompendium wiedzy na temat statków Gwiezdnej Floty ze Star Trecka, dosłownie encyklopedia od A do Z. Każdy z nich przedstawiony został na kilku różnych modelach, pokazujących statek z każdej strony (od boku, od góry, z tyłu i z przodu). Dodatkowo ilustracje okraszone są dużą ilością merytorycznej wiedzy na temat prezentowanych jednostek. Książka liczy sobie 240 stron i żadna z nich nie jest pusta, każda wykorzystana została do maksimum. Jeżeli gdzieś zostało wolne miejsce, to twórcy umieścili w nim ciekawostki na temat serialu.
Strona wizualna
Album został wydany w twardej oprawie, pełnym kolorze i formacie zbliżonym do A4. Ilustracje w nim zawarte są bardzo szczegółowe, ale nie przypominają rysunków technicznych, a raczej pełnowymiarowe modele 3D. Książka podzielona została na cztery rozdziały: „Małe transportowce”, „Myśliwce”, „Statki eksploracyjne” i „Przyszłość”. Ostatni oczywiście odnosi się do planowanej przyszłości Gwiezdnej Floty. Wydanie jest bardzo dopracowane, prezentuje się wspaniale i z pewnością zadowoli każdego fana serii.
Moja opinia i przemyślenia
Jeżeli jesteś fanem Star Trecka, to zdecydowanie nie możesz przejść obok albumu obojętnie. To gratka dla osób, które chcą poszerzyć swoją wiedzę na temat statków z uniwersum. W albumie znajduje się wiele informacji, które nie pojawiają się bezpośrednio w filmach i serialach. Ciekawym elementem są również porównania wielkości statków. Dzięki nim łatwiej sobie to wszystko wyobrazić.
Jako ciekawostkę dodam, że wydanie zagraniczne szybko doczekało się drugiej edycji, ponieważ zawierało kilka niewielkich błędów merytorycznych. Brakowało w nim też paru istotnych dla fabuły serialu statków. Niestety na język polski przetłumaczone zostało pierwsze, niekompletne jeszcze wydanie pomniejszone, chociażby o rozdział „Statki 32 wieku”. Jestem bardzo ciekawa czy i my doczekamy się drugiej edycji.
Podsumowanie
„Encyklopedia statków Star Trek. Statki Gwiezdnej Floty od 2294 do przyszłości” to niesamowite kompendium, zawierające ogrom ciekawej wiedzy z uniwersum. W sumie opisuje ponad czterdzieści statków. Pod względem jakości i wydania z pewnością dorównuje poprzedniemu tomowi. Polecam każdemu, kto choć trochę interesuje się tym tematem. Do książki zdecydowanie warto zajrzeć. Jest dopracowana w najmniejszych nawet szczegółach. Obecnie cierpliwie czekamy na pojawienie się albumu opisującego Flotę Klingonów.
Most we mgle
Marcina Ciszewskiego uwielbiam za serię meteorologiczną – sensacyjno-kryminalne historie z wątkiem politycznym (jeśli jeszcze nie czytaliście, to polecam „Mróz”). Słyszałam już o jego powieściach, w których bawi się historią, jednak nie miałam okazji do tej pory żadnej przeczytać, dlatego kiedy tylko dowiedziałam się o premierze książki „Most we mgle”, stwierdziłam, że to dobry moment, by sprawdzić, czy spodoba mi się wersja science-fiction literatury wojennej.
Pustynny ksiażę. Księga II
Po zakończeniu pierwszej księgi Pustynnego Księcia, bez chwili wahania sięgnęłam po kolejny tom. Wiele się wydarzyło po tym, jak Olive została uprowadzona do Pustynnej Włóczni i gdy dowiedzieli się prawdy o niej. Demony coraz zacieklej atakują, a przepowiednia może się sprawdzić. Czy jednak Olive ma szansę pokonać otchłanców? Czy znajdzie swoje miejsce na Ziemi?
Selen, Derin, Arick i Rojvach, Olive i Kaji stają przed wielkim zadaniem. Dźwigają na swoich barkach sławę swoich rodziców, którzy przyczynili się do pokonania demonów i zabicia ich matki. Każde z nich chcę iść własną ścieżką, a nie tą wybraną przez innych. Czyha na nich ogromne niebezpieczeństwo, ponieważ na ich życie czai się ktoś potężny, kto wcale nie zginął.
Malowany człowiek to było arcydzieło, które pochłonęło mnie na kilka dni. Ogromnie ciekawa byłam losów dzieci bohaterów Cyklu Demonicznego i podeszłam do książki pełna oczekiwań. Pierwsza księga miała słabe momenty i tak samo było w tej. Chociaż ostatnie rozdziały sprawiły, że nie mogłam się od treści oderwać, kolejne strony pochłaniałam z rosnącym przerażeniem i zainteresowaniem, to niestety wcześniej wielokrotnie odkładałam lekturę, bo się nudziłam. Akcja w Pustynnym Księciu jest bardzo nierówna i raz biegnie na złamanie karku, a raz zwalnia. Niekiedy takie zabiegi mogą czytelnika znudzić i tak było i w tym przypadku. Dodać jednak muszę, że Księga Druga była o wiele bardziej skierowana na akcję, chociaż na scenę dołączyły dzieci Rojera, Arick i Rojvach.
Ciekawym było obserwowanie Olive, który/która zmieniał się, dojrzewał i zaczynał dostrzegać własne ja. Chociaż nadal trudno odnaleźć mu/jej swoje miejsce na ziemi, postanawia zrobić coś, za co będzie odpowiedzialny/a. Trudno mi pisać o niej w jednej osobie, bo sama Olive nie wie, kim naprawdę jest, co szczególnie dobrze widać w kilku scenach, kiedy staje się kobietą albo chwyta za broń po przerwie. Nie wiem, jaki zamysł ma autor i jestem ciekawa, jak rozwinie losy bohaterki. Derin również dorasta, a wydarzenia, w których uczestnicy, kształtują go. Brzemię jego ojca bardzo się na nim odbija; ma wrażenie, że wszyscy oczekują, że będzie taki sam jak Wybawiciel, jednak chłopak nie czuje w sobie tej odwagi. Wielokrotnie by zawrócił, gdyby nie jego towarzysze. Dla rodziny, przyjaciół zrobi wszystko, ale obawia się i ten lęk niejednokrotnie przejmuje nad nim kontrolę.
Z racji tego, że wszystkie wydarzenia w Księdze Drugiej rozgrywają się w Pustynnej Włóczni albo w Nowej Karsji widać, że Peter V. Brett inspirował się kulturami Bliskiego Wschodu. Wyobrażam sobie więc szok Olive, gdy z Zakątka została uprowadzona do tak innej Pustynnej Włóczni.
Chociaż Pustynny Książę. Księga II nie podbił mojego serca bezgranicznie, to przyznam, że jestem na tyle zaintrygowana, że będę wyczekiwać kolejnych części Cyklu Zmroku.
Zapowiedź: Kołysanka dla Czarownicy
Jagoda, specjalistka od klątw, przez złośliwych zwana Wilczą Jagodą, ma trzy problemy. Młodą czarownicę, chcącą zostać jej uczennicą, krewnych mających skłonności do pakowania się w kłopoty oraz rzuconą przed laty klątwę, może mocno namieszać w życiu wiedźmy.
Martwy ptak
Uwielbiam kryminały, thrillery i chociaż zazwyczaj sięgałam po zagranicznych autorów, to ostatnio postanowiłam dać szansę również polskim pisarzom. Kiedy zobaczyłam zapowiedź książki Macieja Kaźmierczaka “Martwy ptak” wiedziałam, że muszę ją przeczytać. W oko od razu wpadła mi okładka, na której przedstawiony jest powieszony na nitce nasz tytułowy martwy ptak, który jest motywem przewodnim lektury.
Na obrzeżach Łodzi w małym domku znalezione zostają zwłoki starszego małżeństwa. Ciała są pokaleczone, dłonie pozbawione palców, co ewidentnie wskazuje, że nie było to śmierć naturalna. Ponadto, w ich ustach morderca zostawił martwe ptaki. Sprawą zajmują się komisarz Krycz i podkomisarz Szolc. Niestety nie jest to jedyna taka zbrodnia, w Łodzi odnalezione zostaje kolejne ciało z tymi samymi znakami szczególnymi i wszystko wskazuje na to, że stoi za tym seryjny morderca.
Główną bohaterką książki jest Laura Wójcik, studentka ASP, która uwielbia rysować martwe ptaki. Potrafi usiąść na chodniku, wyciągnąć notes i przelać na papier widok truchła zwierzęcia, aby uczcić jego pamięć. Jej pasja jest makabryczna, ale jednak są osoby, którym się to podoba. Kiedy artystka dowiaduje się o strasznych zbrodniach w Łodzi, ma zamiar odtworzyć obraz tego, co tam zaszło. Laura wkrótce po tym otrzymuje propozycję współpracy z jednym z ogólnopolskich tygodników, coraz więcej osób dostrzega jej pracę i talent, otrzymuje nowe zlecenia. Niestety, do czasu, kiedy jej obrazy zaczynają przedstawiać zbrodnie, które dopiero mają zostać odkryte... Czy Laura ma coś wspólnego z popełnianymi morderstwami?
Fabuła książki jest bardzo ciekawa, intrygująca i zaskakująca. Nie brakuje w niej zwrotów akcji i makabrycznych scen. Niektóre opisy zbrodni czy miejsc zdarzeń są obrzydliwe i mogą zniechęcać do dalszego czytania, jednak mnie to nie przeszkadza. Autor świetnie buduje mroczny klimat, momentami ciarki przechodzą po plecach, co oczywiście uważam za duży plus. Bohaterowie są dobrze skreowani, poznajemy ich od strony prywatnej, dzięki czemu łatwiej można zrozumieć ich myśli, uczucia. Podczas lektury ciężko oderwać się od powieści, często powtarzałam sobie, że jeszcze tylko jedna strona i odkładam, jednak nigdy na jednej się nie kończyło. Czytając, miałam wrażenie, jakbym była tam razem z bohaterami i przeżywała to samo, co oni. Książka jest idealna dla osób szukających dobrego, mocnego kryminału, którego akcja rozgrywa się gdzieś blisko nas, na ulicach polskiego miasta. Jedyne, do czego mogę się doczepić, to zakończenie, jest jakieś dziwne, ale skoro autor postanowił tak, a nie inaczej, to mi nic do tego.
“Martwy ptak” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Macieja Kaźmierczaka, ale wiem, że nie ostatnie. Z niecierpliwością czekam na kolejne książki autora i mam nadzieję, że będą one w podobnym klimacie.
Moonfall w polskich kinach od 4 lutego!
Nowy film ROLANDA EMMERICHA twórcy takich superprodukcji jak „DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI”, „2012”, „POJUTRZE”, „GWIEZDNE WROTA”.
Znakomita obsada, epicki rozmach i wbijające w fotel efekty specjalne w produkcji łączącej walory kina katastroficznego i science fiction.
Widowisko science fiction o trójce astronautów, która wyrusza w kosmos, by powstrzymać zbliżającą się zagładę Ziemi i odkryć prawdziwą naturę Księżyca.
Gwiazdorska obsada – Halle Berry, laureatka Oscara („Czekając na wyrok”, „John Wick 3”, „Śmierć nadejdzie jutro”, „X-Men”), Patrick Wilson („Obecność”, „Jack Strong”, „Aquaman”), Donald Sutherland („Igrzyska śmierci: Kosogłos.”, „MASH”, „Ad Astra”), Michael Peña („American Hustle”, „Ant-Man”, „Bogowie ulicy”), John Bradley („Gra o tron”), Carolina Bartczak („X-Man. Apocalypse”).
Świat Mitów. Iliada
Mitologia Grecka jest niezwykle barwna i bogata. Czyta się ją niczym najbarwniejszą, najbardziej szaloną powieść fantasy. Dlatego nie brakuje przeróżnych jej adaptacji. Od niedawna nakładem wydawnictwa Egmont ukazują się komiksy z serii „Świat Mitów”. Wśród nich pojawiła się również graficzna odsłona słynnej „Iliady”. Z zewnątrz wydanie prezentuje się doskonale, czy jednak również opowiedziana w nim historia spełniła moje oczekiwania?
Zarys fabuły
Parys zakochuje się w Helenie, żonie Menelaosa, króla Sparty. Postanawia ją uprowadzić, co wywołuje wojnę. Po obydwu stronach opowiadają się zarówno bogowie, jak i herosi. Menelaos, z niepokonanym Achillesem u boku, wyrusza na podbój Troi. Po nieudanych próbach podboju Spartanie decydują się użyć podstępu, który zapisał się na kartach historii.
Strona wizualna
Komiks został wydany w twardej oprawie i dużym formacie. Wydrukowany jest na doskonałej jakości papierze w pełnym kolorze, ale stonowanych, dopasowanych do siebie barwach. Za świetną, realistyczną grafikę odpowiedzialny jest znany francuski rysownik Pierre Taranzano, który zadbał o to, by każdy kadr był kompletny i szczegółowy. Niektóre sceny w komiksie przedstawione zostały (jak na wojnę przystało) dość brutalnie. Dzięki temu bez trudu można sobie wyobrazić, jak wyglądała starożytna Grecja.
Moja opinia i przemyślenia
Pomysłodawcą serii „Świat mitów” i jej opiekunem merytorycznym jest francuski filozof i publicysta Luc Ferry. Scenariusz komiksu napisała artystka i rysowniczka Clotilde Bruneau. Twórcy od razu rzucają czytelnika na głęboką wodę, gdyż akcja zaczyna się już podczas wojny. „Iliada” to niezwykła, bardzo ciekawa przygoda i oczywiście jedno z ważniejszych dzieł antyku.
Jak zachęcić młodzież do poznawania lektur? Moim zdaniem komiksowe wydania znanych historii to strzał w dziesiątkę. Dlatego właśnie „Iliada” znajdzie swoich odbiorców zarówno wśród miłośników komiksu, jak i wśród rodziców, którzy chcą namówić nastoletnie potomstwo do czytania. Szczególnie że na ostatnich stronach komiksu pojawia się również wiele merytorycznych, przydatnych w szkole informacji.
Podsumowanie
„Świat Mitów. Iliada” to pięknie wydany, wspaniale narysowany komiks, którego twórcy wiele uwagi poświęcili szczegółom. Zdecydowanie jest wart uwagi i mimo że nie zastąpi książki, to z powodzeniem może nakłonić do jej późniejszego przeczytania.
Pustynny Książe. Księga I
Dopiero zaczynam swoją przygodę z Cyklem Demonicznym, a jestem nim niesamowicie oczarowana. Nieznajomość całej historii nie przeszkodziła mi w sięgnięciu po prequel, który rozpoczyna Pustynny Książę. Księga I. Znani bohaterowie dorośli, a ich rolę przejmują ich dzieci, którzy dorastali z brzemieniem imienia swoich poprzedników. Pojawia się jedno pytanie: czy to może być dobre? Czy Brett serwuje nam odgrzewanego kotleta?
Od piętnastu lat na świecie panuje względny spokój. Piętnaście lat temu, Wybawiciel zszedł do otchłani, aby zabić demony, które od lat niszczą wioski, miasta i zabijały ludzi. Wydaje się, że wszyscy wiodą już zwyczajne, codzienne życie, a Wielki Run osłania mieszkańców Zakątka przed wszelakim niebezpieczeństwem. Dzieci ludzi, którzy wygrali walkę z demonami, a tym samym zapisali się na kartach historii, chcą żyć pełnią życia. Buntują się przeciwko regułom, ale nie wiedzą, że znajdują się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Demony powracają i polują na Olive i Darina. Teraz to oni muszą stawić czoła stworom z Otchłani i kontynuować bitwę, którą rozpoczęli ich rodzice.
Pustynny Książę. Księga I to lektura, która ma dobre i złe momenty. Niekiedy nie mogłam się od książki oderwać, pochłaniałam kolejne strony z wielką zachłannością, chcąc dowiedzieć się, jaki los spotka bohaterów. Jednak te ekscytujące momenty przeplatane były zwolnioną akcją i oczekiwaniem, które jednak nie sprawiło, że czytałam z wielkim zaangażowaniem. Chociaż akcja dość szybko biegnie do przodu i bohaterów poznajemy w trakcie, to fragmenty i rozdziały, które miały dać czytelnikowi odetchnąć, bardzo mnie nudziły. Odkładałam wtedy książkę na bok i wracałam do niej po jakimś czasie, żeby znowu dać się pochłonąć akcji.
Peter V. Brett miał ciekawy pomysł na kontynuowanie akcji w świecie Cyklu Demonicznego. Obserwowanie dzieci, które niosą na barkach sławę swoich rodziców, było intrygujące. Zarówno Olive, jak i Darin, nie wiedzieli wszystkiego. Ich opiekunowie nie zdradzali im wszystkich tajemnic, otoczyli ich murem, przez co trudno im było odnaleźć się, gdy akcja zaczynała nabierać tempa. Zdecydowanie więcej miejsca otrzymała Olive – córka Leeshy i Ahmanna Jardira, przez co można ją było dobrze poznać. Darin to dla mnie zagadka i z chęcią poznam go lepiej w kolejnych częściach. Jest jednak coś, czym autor mnie niesamowicie zaskoczył i nie wiem, co o tym myśleć. Przez całą lekturę układałam sobie to w głowie i nadal nie widzę w tym sensu. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo każdy, kto zechce przeczytać Pustynnego księcia, dowie się o tym już w ciągu kilkudziesięciu stron.
Książka ma w sobie ogrom tajemnic i nieskończonych wątków. Jestem ciekawa, jak autor dalej poprowadzi akcje i czym mnie jeszcze zaskoczy. Czuję, że wydarzenia mogą posunąć się w najmniej oczekiwanym kierunku i dać mi pełną emocji serię. Księga I nie jest powieścią idealną, ale również nie najgorszą.
Klatka dla niewinnych
Niedługo kazała nam czekać Katarzyna Bonda na kolejną książkę z Hubertem Meyerem w roli głównej. Piąty tom, czyli "Klatka dla niewinnych”, powstał bowiem właściwie kilka miesięcy po jego poprzedniku, czyli „Nikt nie musi wiedzieć”, jednak od premiery częścipierwszej aż czternaście lat.
Tym razem na prośbę prokurator Rudy, Meyer przyjeżdża do stolicy. Sprawa jest jak zwykle zagmatwana. Oto ginie w tajemniczych okolicznościach Stanisława Figas. Sekcja wykazała, że kobieta wypadła z balkonu. Jednak prokurator uważa, że może mieć to powiązanie ze sprawą sprzed lat, a dokładniej brutalnym morderstwem córki Stanisławy, Róży Englot. W tym przypadku skazany został jej mąż, Piotr, który – czy to przypadek? - akurat miał przepustkę w momencie śmierci teściowej. To ona zajmowała się jedynym dzieckiem Róży i Piotra, Jonaszem. Chłopiec był prawdopodobnie naocznym świadkiem bestialskiego zamordowania matki, a trauma tym spowodowana sprawiła, że do dziś nie mówi. Właśnie w porozumieniu się z nim i zdobyciu niezbitych dowodów winy ma zająć się Meyer.
Hubert Meyer ma jedynie hipotezy i domysły, a przecież dla sądu liczą się tylko twarde dowody. Czy rzeczywiście odpowiednia osoba odsiedziała prawie że swój wyrok? Czy te zbrodnie cokolwiek rzeczywiście łączy? Czasem wydaje się, że nie, bo wprowadzanie nowych wątków niestety w tym przypadku nie działa na korzyść książki. Gmatwanina faktów i podejrzeń jest podawana w odrobinę nużący czytelnika sposób. Minusem było też niedopięcie do końca poprzednich wątków. Ale może to mieć jeszcze inne podłoże: zmianę profilu samego bohatera. Coś czuję, że kolejne tomy wyjaśnią, jak to z Meyerem było.
Zdecydowanie na plus zaliczyć można skupienie się na jednym i tylko jednym śledztwie. Szukamy bowiem czynnika spajającego te dwie zbrodnie. Choć pojawiły się kolejne ofiary, wszystkie były w ramach tej samej historii. Profiler, jak i czytelnik mogli się skupić na poszukiwaniach bez rozpraszania się.
Nie polecam czytać tego tomu oddzielnie. Zdecydowanie warto sięgnąć po całą serię o Hubercie Meyerze, by poznać nie tylko profile sprawców przestępstw, ale i profil bohatera, patrzeć jak się zmienia. Jest to solidna dawka kryminału, tym razem z wątkiem BDSM i wspomnieniem o pandemii, dość mocno zawikłana, ale sumarycznie dorównująca książkom z górnej półki tego gatunku.
