Rezultaty wyszukiwania dla: Uniwersum DC
Uniwersum Metro 2033: Prawo do użycia siły
W kilku żołnierskich słowach - recenzja „Prawa do użycia siły"
Uniwersum Metro 2033 jest szerokie jak tyłek częstego bywalca w McDonald's*. Wiele książek z tego świata budziło niesmak u Denisa Szabałowa - chciał więcej szczegółów i realizmu. Według niego po zabiciu supermutanta, na skażonej ziemi, nikt nie siada na truchle, nie zdejmuje maski przeciwgazowej i nie odpala papierosa złotą zapalniczką z napisem „ajemfakinsuwajwa!". Heros się nie rodzi, herosa się tworzy, a te przygotowania to wyczerpujący bieg do końca schronu i z powrotem - przez tak długi czas, aby do własnego segmentu wrócić na czworakach.
„Prawo do użycia siły" przenosi czytelników do Sierdobska w Rosji, który również ucierpiał po zagładzie atomowej. Na szczęście pod dworcem znajdował się Schron, a w nim ukryło się sporo ludzi. Narodził się tam także główny bohater dzieła - Daniła Dobrynin. Chłopiec, mając zaledwie kilka lat, wraz z kolegami został wyszkolony przez pułkownika, Rodionycza, dzięki temu stał się stalkerem. Książka opowiada historię jak było przed Początkiem, jak radzono sobie z apokalipsą oraz jak próbowano przeżyć.
Pierwszym ważnym i zarazem ogromnym aspektem pozycji są militaria. Pisarz w części „Od autora" zarzuca innym twórcom, że jeśli ktoś strzela w ich tworach, to raczej z kałacha. Na świecie jest więcej rodzajów broni niż sposobów na walkę z głodem, więc czemu by nie nazywać rzeczy po imieniu? Stąd też bohaterowie książki używają SWD, WSS Wintorieza oraz noszą OP-1. To ogromnie podnosi realistyczność dzieła, przepełnionego przypisami z informacjami o danym karabinie czy granacie. Ozdobienie powieści tak dużą ilością specjalistycznych nazw niesie zagrożenie zawężenia grona potencjalnych odbiorców, jednakże adnotacji nie trzeba czytać na siłę. Z biegiem czasu większość oswoi się z nazewnictwem, które przestanie przytłaczać. Natomiast każdy fan żołnierskich spraw z zachwytem zapozna się z komentarzem u dołu strony, zgoogluje go i dokładnie wyobrazi, co w dłoniach dzierży dana postać.
Tuż po zróżnicowaniu arsenału, w oczy rzuca się realizm. Denis Szabałow jako były żołnierz nie zajmuje się tworzeniem ckliwych historyjek o dwóch kochankach z innych wspólnot, którzy nie mogą być razem, bo rodzice nie każą. Pisarz bez ogródek wykreował historię końca świata oraz Początek. Jeśli ktoś umiera na chorobę popromienną, to nie ginie w salwach śmiechu, gdyż wszystko go łaskocze. Nie wolno bać się śmierci, gorzej, gdy zostanie się postrzelonym w nogę - wtedy na pewno boli. Jest w tym realizm i logiczne myślenie? Jest! Na gromkie brawa zasługują sceny walki, ponieważ podczas nich czytelnik ma wrażenie, że stoi tuż za węgłem. Dynamika i jeszcze raz dynamika! W takich momentach doskonale widać doświadczenie oraz pasję autora. Walkę z siłami wroga uzbrojonymi w karabiny zbudowano w najdrobniejszych szczegółach i robią one wrażenie. Podobnie jest też oczywiście z mutantami, a gdy adwersarze są zmutowanymi psami, wtedy można sobie przypomnieć, że nie jest to poradnik przetrwania po zagładzie atomowej, a powieść science fiction.
W „Prawie do użycia siły" tak mocno postawiono na realizm, że momentami możemy znaleźć nabijanie się z jajogłowych, przez co należy rozumieć innych pisarzy, których zdanie podważa Denis Szabałow. Nie robi tego w sposób wyniosły oraz nieuprzejmy. Ot, taki smaczek. A pogląd bohaterów, że w Moskwie na pewno nikt nie przeżył, jest zdecydowanie prztyczkiem w nos Głuchowskiego.
Wśród zadowolonych odbiorców książki na pewno nie znajdą się feministki. Pozycja kobiet jest bardzo umniejszana, a na powierzchni nie znajdzie się ani jednej. Czyżby te potrafiące o siebie zadbać nie dobiegły do hermetycznych drzwi podczas alarmu? Udało się jedynie delikatnym i płaczliwym? W Schronie, ze względu na zróżnicowaną liczebność obojga płci oraz chęć rozmnażania, zezwala się na poligynię, co początkowo bardzo oburzyło kobiety, jednak zaakceptowały swój los. No bo, co mają do gadania, nie?*** Płeć piękna zajmuje się głównie hodowlą grzybów, innymi lekkimi pracami oraz byciem żonami i paniami domu. Niezbyt perfekcyjnymi paniami domu, gdyż test białej rękawiczki w czasach postapo mógłby przyprawić o zawał. Chodzi po mieszkaniach na powierzchni Małgorzata Rozenek i sunie po meblach dłonią, zgarniając na białą tkaninę radioaktywny pył. Ilu z Was chciałoby to zobaczyć? Wracając do tematu: autor zbudował świat wypełniony samcami alfa, którzy jako jedyni potrafią zapewnić przetrwanie. To wywołuje niesmak. Proszę Pana, a kobieta w demronie sobie nie poradzi? Bo inna będzie mieć taki sam kombinezon i razem nie pójdą na jeden rajd?**** Poważniejąc: płeć piękna radzi sobie z przeziębionym mężczyzną, a więc mutantom też dałaby radę. Wprowadzenie kilku kobiecych stalkerów znacznie ubarwiłoby dzieło oraz wyeliminowało oskarżenia o szowinizm.
„Prawo do użycia siły" zakrawa na poradnik przetrwania po zagładzie atomowej. Zachowanie bohaterów jest logiczne, a realizm życia pod ziemią czy walk przedstawiono na wysokim poziomie. Bitwy z ludzką żywą siłą przeciwnika czy mutantami wykreowano tak, że ma się wrażenie stania za plecami Daniły. Aż chce się krzyknąć znad książki: „Wrzucę mu granat, niech się rozerwie!". Denis Szabałow spełnił swoje zamierzenia i stworzył dzieło odbiegające od innych książek z Uniwersum Metro 2033.
* Uwaga! Lokowanie produktu. Dostaliśmy kupony.**
** Nie, nie dostaliśmy :(
*** Tak naprawdę, autor tak nie uważa. Chciał jedynie rzucić stereotypowym tekstem samca alfa.
**** Tak, to właśnie było nawiązanie do tego, że dwie kobiety na jednej imprezie nie mogą mieć takiej samej kreacji.
Wkrocz w mroczny świat Uniwersum Metro 2033 i przeżyj przygodę na planie teledysku
Rok 2016 obfituje w długo wyczekiwane premiery spod znaku Uniwersum Metro 2033. Po „Prawie do użycia siły" Denisa Szabałowa oraz fanowskiej antologii „Echo zgasłego świata" przyszła pora na kolejną powieść sygnowaną marką najlepszej serii postapo! W związku ze zbliżającą się premierą ruszamy z produkcją teledysku stworzonego specjalnie na tę okazję!
Nowy zwiastun "X-Men: Apocalypse"
Znana jest już dokładna data światowej oraz polskiej premiery filmu "X-Men: Apocalypse". Film do kin wejdzie już 18 maja 2016 roku (Polska 27 maja 2016 rok).
"Komornik" Michała Gołkowskiego pod patronatem
16 marca pod patronatem Secretum oraz nakładem wydawnictwa Fabryka Słów ukaże się nowa książka Michała Gołkowskiego pt. "Komornik". Autor serii "Stalowe Szczury" tak opisuje swoją powieść:
Denis Szabałow „Prawo do użycia siły”
Nadszedł ważny dzień dla wszystkich czytelników książek z serii Uniwersum Metro 2033.
Swoją premierę ma powieść Denisa Szabałowa „Prawo do użycia siły" – pierwsza tom trylogii rewelacyjnie ocenianej przez czytelników rosyjskich. Ale to nie jedyna dobra wiadomość: Wraz z powieścią Szabałowa w ręce czytelników trafia również antologia „Echo zgasłego świata" – zbiór opowiadań, których autorami są młodzi twórcy – fani literatury postapokaliptycznej, nagrodzeni w III konkursie na opowiadanie w Uniwersum Metro 2033.
Wydawnictwo Insignis w bezprecedensowy sposób wspiera młodych twórców. Publikując ich twórczość w bestsellerowych nakładach, daje im jedyną w swoim rodzaju szansę dotarcia ze swoją amatorską twórczością do kilkudziesięciu tysięcy czytelników. Fanowski zbiór opowiadań został dołączony jako bezpłatny dodatek do całego nakładu „Prawa do użycia siły". Aby uatrakcyjnić antologię, otwiera ją nowe opowiadanie Pawła Majka – szczególna gratka dla fanów „Dzielnicy obiecanej".
Z okazji dzisiejszej premiery prezentujemy opowiadanie „Parias" zwycięzcy konkursu Piotra Jedlińskiego w interpretacji Krzysztofa Banaszyka.
Zapraszamy do wysłuchania
„Prawo do użycia siły” – pierwsza powieść z Uniwersum Metro 2033 w roku 2016
„Prawo do użycia siły" – pierwsza powieść z Uniwersum Metro 2033 w roku 2016 już 2 marca w księgarniach.
Dzikie karty
Nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka, ukazały się do tej pory trzy zbiory opowiadań pod redakcją George R.R. Martina - „Dzikie karty", „Wieża Asów" oraz „Szalejący dżokerzy". Zawarte w antologiach utwory opisują fikcyjną rzeczywistość, której historia rozwija się równolegle do naszej. Swój początek wszystko miało po zakończeniu II wojny światowej gdy 15 września 1946 roku nad Nowym Jorkiem rozprzestrzenił się wirus obdarzając grupkę ocalałych nadprzyrodzonymi mocami. Nazwany został Wirusem dzikiej karty.
Działanie wirusa dzikiej karty było zupełnie losowe. Niektóre osoby przemieniło w Asy. To oni stali się komiksowymi superbohaterami. Inni doświadczyli mniejszych lub większych deformacji co uczyniło ich Dżokerami, zepchniętymi na margines społeczeństwa potworami. Na tym barwnym tle rozgrywają się fabuły przedstawionych opowiadań. Chociaż historie łączy wszystko inne, to dzielą je bohaterowie, których pisarze wykreowali niezwykle zróżnicowanych.
Ponieważ George R.R. Martin na swoje barki wziął nie tylko redakcję antologii, ale również wybór tekstów, spodziewamy się, ża cała seria będzie trzymała równie wysoki poziom. Czy jednak nie jest to nadzieja, która zawiedzie czytelnika? Mimo że opowiadania są różnych autorów (znajdziemy również takie podpisane nazwiskiem George R.R. Martina) to opisują tą samą rzeczywistość. Sam projekt jest bardzo ciekawy i gdybym serię miała oceniać za pomysł, to zyskałaby same najwyższe noty. Niestety jak to z antologiami bywa i tym razem nie udało się stworzyć zbiorów idealnych. Teksty są niezwykle zróżnicowane - niektóre są świetne i nie sposób się od nich oderwać, inne z kolei ciężko się czyta lub wieje od nich nudą. Całość ratuje komiksowe uniwersum rodem ze świata Marvela - o superbohaterach i antybohaterach zawsze przyjemnie się czyta.
Antologia została bardzo starannie opracowana. Historie są spójne i uzupełniają się nawzajem niczym fragmenty puzzli. Przedstawione uniwersum wciągnie każdego wielbiciela fantastyki. Oprócz George R.R. Martina w książce pojawiają się inne znane nazwiska takie jak Roger Zelazny (autor między innymi „Kronik Amberu" i zdobywca wielu nagród w dziedzinie literatury) czy Walter Jon Williams (twórca dylogii „Metropolita" nominowanej do nagrody Nebuli). Sama książka została skonstruowana w taki sposób, że gdyby nie zróżnicowany poziom opowiadań można by było odnieść wrażenie, że to powieść spod pióra jednego autora. George R.R. Martin stworzył naprawdę fajny projekt i nie mogę się doczekać jego kolejnych tomów. Mimo że nie wszystko w antologiach jest perfekcyjne, to jednak jako całość książki serdecznie wszystkim polecam.
StarCraft: Diabelski dług
„Diabelski dług" z uniwersum doskonale znanej gry StarCraft już 17 lutego w księgarniach!
„StarCraft: Diabelski dług" to książka, na którą czekali nie tylko fani świata StarCraft. Spod pióra autorki, Christie Golden, wyszły już m.in. powieści wydane pod szyldem Star Trek, saga StarCraft, trzy tytuły z serii Star Wars i kilka oryginalnych utworów fantasy; pisarka jest również namiętnym graczem World of Warcraft i stworzyła kilka powieści z tego uniwersum – z pewnością będzie to wystarczająca rekomendacja.
Universum. Narodziny
Kiedy w 1933 roku w Nowym Jorku powstawało przedsiębiorstwo Marvel Publishing, jego inicjatorowi Martinowi Goodmanowi, nigdy nie przyszło mu do głowy, że coś, co zaczęło się od jednej gazety z komiksami, przerodzi się w komiksowego giganta, który na tym rynku na długie lata będzie niemal bezkonkurencyjny. O tym natomiast, że postaci, które w tych komiksach się pojawią, staną się kultowe i wciąż będą zachwycać kolejne pokolenia, chyba w ogóle Goodmanowi się nie śniło.
Antologia opowiadań zatytułowana Uniwersum. Narodziny jest pewnym ukłonem w stronę Marvela i jego bohaterów. Otóż mamy tutaj grupę pozornie ze sobą niezwiązanych, zwykłych ludzi, który na skutek różnych życiowych zawirowań, błędnych decyzji, czy też znalezienia się w niewłaściwym miejscu i czasie, zyskuje moce niedostępne dla zwykłych śmiertelników. Można by uznać to za przypadek, gdyby nie fakt, że Ziemi zaczyna zagrażać wróg tytułujący się Army of Death i pragnący dominacji nad planetą. Narodzeni w różny sposób Stonehumans, bo tak autor zbiorowo nazywa swoich herosów, jednoczą siły w walce z tajemniczym wrogiem, który jest ambitny, okrutny i nie cofnie się przed niczym, aby tylko osiągnąć swój cel.
Co przeważy? Świeży, lecz niedoświadczony heroizm, czy też ślepa, brutalna siła? To się okaże. Nikt tu jest tym, kim się początkowo wydaje. Poszczególne opowiadania też nie wyglądają, jakby były ze sobą powiązane. Z czasem jednak po przeczytaniu kilku pierwszych opowieści, zaczyna się nam klarować koncepcja autora.
Mamy tutaj więc zadłużonego u gangstera szaraczka, który zyskuje nowe ciało, poszukującą informacji o śmierci ojca młodą badaczkę, a także dwoje zakochanych, którzy decydują się na niezwykłą terapię. Co z tego wyniknie? Jedno jest pewne: nic już nie będzie takie, jak wcześniej, bo rodzą się nowi bohaterowie.
Już na początku lektury wyraźnie widać, że autor opowiadań starał się w nich umieścić kwintesencję swoich najlepszych pomysłów i dokładnie przemyślał, to co napisał. Zawarte w zbiorku historie sprawnie łączą się w większą całość, która zmierza do logicznego końca. Osobiście powiem, że trochę brakowało mi partii opisowych i wejścia w psychikę bohaterów, bo narracja pierwszoosobowa jednak pewne sprawy wyklucza. Podejrzewam jednak, że są czytelnicy, który lubią, gdy dialogów jest dużo i dzięki temu historia sprawnie idzie do przodu i nie dłuży się. Jeśli oprócz tego są to fani komiksów i narodzonych w niezwykłych okolicznościach herosów, to ta książka jest właśnie dla nich.
Antologia wyszła spod pióra fana komiksów i widać tę pasję w niniejszych historiach. Ponoć tylko jeden maniak zrozumie drugiego maniaka, myślę więc, że fani komiksów z superbohaterami, powinni być zadowoleni z lektury.
Wiedźmin. Dom ze szkła
„Wiedźmin" to fikcyjna postać stworzona przez polskiego pisarza fantasy Andrzeja Sapkowskiego. Wiedźmini zrzeszeni są w bractwie i zajmują się odpłatnym zabijaniem potworów zagrażających bezpieczeństwu ludzi. Na podstawie książek, których głównym bohaterem jest wiedźmin Geralt z Rivii powstał film, gry komputerowe oraz komiksy. Między innymi właśnie wydany przez Egmont „Dom ze szkła", który przedstawia świetnie nam znaną postać w amerykańskiej interpretacji.
Fabuła komiksu powraca do słynnego bohatera - Geralta z Rivii. Podczas jednej ze swoich wypraw, na skraju Czarnego Lasu, łowca potworów spotyka owdowiałego rybaka. Żona mężczyzny, uznana za martwą, stała się żądnym krwi monstrum i gnieździ się w posiadłości zwanej Domem ze Szkła. Po raz kolejny wiedźmin będzie musiał zmierzyć się z groźnymi przeciwnikami i rozwiązać zagadkę Marty i Jakuba. Czy i tym razem uda mu się przeżyć?
Komiks o Wiedźminie niewiele wspólnego ma z oryginalną historią spod pióra Andrzeja Sapkowskiego. Scenariusz napisał zdobywca Nagrody Eisnera - Paul Tobin, a rysunki wykonał Joe Querio. Grafika klimatem pasuje idealnie, ale sama przedstawiona w komiksie historia kończy się zanim jeszcze zdążyła się na dobre rozwinąć. Komiks za zadanie miał rozszerzyć znane z książek i gier uniwersum o kolejną, emocjonującą opowieść. Owszem, wykonał swoje zadanie, ale niekoniecznie na odpowiednio wysokim poziomie. Rysunki są dobre, ale nie aż tak, żeby miały być zachwycające. Na ich korzyść przemawia to, że są mroczne, zdecydowanym minusem natomiast jest brak szczegółów. Scenariusz wypadł jeszcze gorzej. Chyba Autor zapomniał, że „Wiedźmin" to nie tylko powieść grozy, a przepełniona czarnym humorem, wielowątkowa historia z pogranicza różnych gatunków fantastyki. Wydaje mi się, że panowie Paul Tobin i Joe Querio stworzyli po prostu typowe fanfiction.
Podsumowując - myślę, że gdyby komiks nie miał tytułu „Wiedźmin" to mało kto by się nim zainteresował. Jego fabuła nie jest specjalnie rozbudowana, za to jest dość przewidywalna. Niedopracowane zostały również dialogi. Całość ratuje mroczny klimat, dobre wydanie i słuchowisko radiowe, które opowiada tą samą historię jednak w znacznie lepszy sposób. Zagorzali fani wiedźmina z pewnością chętnie do komiksu zajrzą i może nawet nie będą zbyt mocno rozczarowani, jednak osoby, które po prostu lubią czytać sagę lub grać w gry o wiedźminie mogą się nieco zawieść.