Rezultaty wyszukiwania dla: UNIWERSUM DC
Bohater wieków
Istnieją teksty kultury, które nie mieszczą się w żadnych ramach oceny. To te, po których zapoznaniu – nieważne, czy jest to książka, film, serial, obraz, fotografia, etc. – potrafi się zmienić cały nasz światopogląd, które przenoszą nas do innej rzeczywistości, do takiej, w której chcielibyśmy żyć albo do takiej, która nas uwodzi swoją kreacją. To te, które wzbudzają w nas tyle emocji, co wydarzenia, które rozgrywają się naprawdę w naszym życiu. Bez wątpienia trylogia o Ostatnim Imperium Brandona Sandersona zalicza się dla mnie właśnie do tych dzieł – poza skalą, poza oceną, będąca wręcz definicją perfekcji.
„Studnia Wstąpienia” kończy się w momencie, w którym Vin i Elend docierają do tytułowego miejsca. Niestety, właśnie w tym miejscu wydarzają się rzeczy, których przewidzieć nie mógł żaden z bohaterów. Vin uwolniła moc zwaną Zniszczeniem, która teraz stara się doprowadzić do zagłady całego świata. Wraz z powrotem zabójczej formy wszechobecnych mgieł pojawiają się także potężne opady popiołów i coraz potężniejsze trzęsienia ziemi. Świat chyli się ku upadkowi odkąd zabito Ostatniego Imperatora. Czy Vin, Elendowi i reszcie ich zespołu uda się powstrzymać Zniszczenie? Czy uda im się uratować świat i sprawić, że będzie kolorowy jak dawniej, a mroczne czasy odejdą w niepamięć? Jaka może być cena tego ratunku? Czy uda im się uratować samych siebie?
Recenzja „Bohatera wieków” stanie się niejako także podsuwaniem całej trylogii. Ciężko jest uniknąć spoilerów, gdy opisuje się już trzeci tom, jednak postaram się, aby nie obciążyć Was nimi zbyt mocno. W ostatniej części trylogii Sanderson postanawia zakończyć wszystkie wątki, rozwiać wszelkie wątpliwości i dopowiedzieć to, co nie zostało wcześniej dopowiedziane. Wszystko układa się w klarowną, logiczną całość. Zaskakuje, w jak perfekcyjny i idealny sposób autor połączył wszystkie elementy układanki. Widać, że Sanderson od napisania pierwszego zdania trylogii wiedział, jak cała historia się zakończy, jak ją poprowadzi i jak rozłoży jej akcenty. To bardzo przemyślana historia oraz konstrukcja fabularna, w której nie sposób znaleźć żadnej luki.
Świat Ostatniego Imperium to świat bardzo ponury, przerażający, w którym nadal brak jedności oraz zaufania. Jednak świeci się w nim niewielkie światełko nadziei, dzięki zdeterminowanym, dobrym bohaterom, którzy są w stanie poświęcić własne dobro na rzecz większej szczęśliwości. W ostatnim tomie pojawiają się również nowe postacie, lecz więcej miejsca i czasu zyskują także ci, którzy nie mieli jeszcze swoich pięciu minut w pierwszych dwóch tomach.
Oprócz tego, że Sanderson zdobywa się na wyjaśnienia dotyczące funkcjonowania poszczególnych elementów świata przedstawionego oraz ich genezy, to pojawia się jeszcze nowa zdolność, o której wcześniej nikt nie wspomina – hemalurgia, czyli najbardziej brutalny rodzaj magii polegający na przejmowaniu czyjejś mocy przez śmierć. Pojawiają się także Zniszczenie i Zachowanie, czyli dwie przeciwstawne sobie siły. Pierwsza z nich podkręca dodatkowo tempo akcji za sprawą tworzonych przez siebie pułapek zastawianych na bohaterów.
Zakończenie powieści dosłownie wbija w fotel. Wierzcie mi, takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam w najśmielszych snach. Ostatnie strony to prawdziwa huśtawka emocji, w trakcie której trudno nie wybuchnąć płaczem. Przy czym „Bohater wieków” to najbardziej dynamiczna część trylogii, obfitująca w jeszcze większą ilość akcji, które wzmaga nieobliczalność Zniszczenia i powolne umieranie świata przedstawionego.
Sanderson niebywale umiejętnie operuje językiem. To, jak znakomicie stworzył całe uniwersum oraz wymyślił nazwy wszystkich magicznych umiejętności można porównać z twórczością najważniejszych kreatorów gatunku fantasy. Całą trylogię czyta się niezwykle płynnie, ponieważ jednocześnie obfituje w spore ilości dialogów, jak i momenty opisów służą dokładnemu opisowi stoczonych walk czy działań podejmowanych przez bohaterów.
„Bohater wieków” to idealne zakończenie trylogii o Ostatnim Imperium. Dla mnie to seria, która jest po prostu majstersztykiem w każdym calu. Aż szkoda, że to tylko trylogia z bohaterami, których zdążyliśmy pokochać. Całe szczęście, że w tym uniwersum Sanderson postanowił osadzić jeszcze kilka historii. A nóż jeszcze dowiemy się czegoś nowego o przeszłości tych bohaterów, których spotkać już nie będziemy mogli.
Parch Darmowe opowiadanie z uniwersum "Dopóki nie zgasną gwiazdy"
SQN Imaginatio wypuściło darmowego e-booka z opowiadaniem Piotra Patykiewicza, pt. Parch. Tekst można pobrać już w tym momencie na platformie Virtualo.pl, ale wkrótce będzie ogólnodostępny. Parch to osobna historia osadzona w spustoszonym tajemniczym Upadkiem świecie znanym z kart powieści „Dopóki nie zgasną gwiazdy" wydanej przez SQN w zeszłym roku.
Heaven. Miasto elfów
Chociaż nie jestem zwolennikiem gwarnych metropolii, to miasto ma w sobie coś tajemniczego, co zniewala. Urban fantasy od dawna budzi we mnie nie małe zainteresowanie, szczerze lubię ten gatunek literatury chyba właśnie poprzez fakt, iż opisy akcji są niezwykle dokładne, a budowane uniwersum skrupulatnie tworzone jest na miarę tego rzeczywistego, jednak ze sporą domieszka magii. Heaven. Miasto elfów to urban fantasy pełną parą, i chociaż przeznaczone raczej dla młodszego czytelnika, potrafi przynieść mnóstwo frajdy także dorosłemu!
Christoph Marzi (1970), pisarz niemiecki, studiował ekonomię na Uniwersytecie w Mainz. Zaczął pisać jako nastolatek. Debiutował w 2004 roku wspaniałą powieścią Lycidias, która odniosła zaskakujący sukces i od razu zapewniła mu miejsce w gronie autorów fantasy. W roku 2005 został laureatem Deutsche Phantastik-Preis. Mieszka z żoną Tamarą i trzema córkami w Saarsbrucken.
Osiemnastoletni David, chociaż zamieszkujący olbrzymi i hałaśliwy Londyn, w głębi serca pragnie ciszy i wolności. Właśnie to przynoszą mu nocne wędrówki po dachach śpiących kamienic i budynków. Stanowią one zarówno jego hobby jak i drugi dom, w którym spędza naprawdę mnóstwo czasu. Nocne śledzenie nieba pomaga mu zapomnieć o swojej niechlubnej przeszłości. Pewnego razu na jednym z dachów znajduję leżącą dziewczyna. Ta zniewala go praktycznie od pierwszego wejrzenia swoją tajemniczością i specyficzną urodą. Okazuje się jednak, że nieznajoma dziewczyna o pięknym imieniu Heaven ma olbrzymi problem. Twierdzi, że w nocy ktoś wyciął jej serce... Z początku sceptycznie nastawiony do tego faktu David, z czasem zaczyna wierzyć Heaven, a wizyta u lekarza nieoczekiwanie rozwiewa wszelkie wątpliwości chłopaka. Postanawia pomóc obcej znajomej, mimo, że na ich drodze wyskakują nagle niebezpieczne przeszkody.
Muszę przyznać, że powieść Christopha Marzi nieco mnie zaskoczyła. Z jednej strony książka widnieje jako dzieło przeznaczone dla młodszego czytelnika. Mamy tutaj raczej prostą fabułę; tajemnicza nieznajoma, wielki sekret skrywający się za niespotykaną urodą bohaterki, rodzące się powoli uczucie między nastolatkami... W dodatku postacie występujące na kartach lektury są wykreowani troszeczkę na wyrost. Niby zagubione małolaty, a jednak z dziwną, dorosłą mentalnością. Z drugiej strony jednak, powieść skonstruowana jest w sposób bardzo baśniowy, smutny (żeby nie powiedzieć nawet depresyjny) ale zarazem wyrazisty. Styl pisarski autora zasługuje na olbrzymie słowa uznania, Miasto Elfów napisane jest prosto i przejrzyście, jednak dobór słów i budowanie baśniowego klimatu wychodzi Marzi znakomicie i w tym wypadku sprawdza się na szóstkę! To bardzo umiejętne połączenie prostej historii przedstawionej w sposób istnie fantastyczny.
Podsumowując powiem, że dzieło na pewno jest warte przeczytania. Tak jak już wspomniałem wyżej, zdecydowanie mogę polecić je nie tylko tej młodej części czytelników. Autor włożył w książkę naprawdę dużo pracy, co zresztą udowadnia nie tylko wszechobecnym klimatem tajemniczości, lecz także licznymi opisami Londynu, które bardzo oddanie pokazują istotę miasta. Poza tym lektura to rozrywka na maksymalnie dwa wieczory... tak, właśnie wieczory, bo moim zdaniem ta pora najbardziej sprzyja fabule i właśnie wtedy czerpie się z czytania prawdziwą frajdę!
Portal Games ogłasza grę Poprzez Wieki: Droga do Szaleństwa!
Poprzez Wieki: Droga do Szaleństwa to kontynuacja wielokrotnie nagradzanej gry Poprzez Wieki. Osadzona w uniwersum stworzonym przez H.P. Lovecrafta gra stawia przed graczami nowe wzywanie. Wybór kart z nowymi, potężnymi zdolnościami obciążony jest teraz olbrzymim ryzykiem. Wiele z nich ma na sobie symbol szaleństwa. Gracz, który zbierze ich zbyt wiele, przegra rozgrywkę pogrążając się w odmętach szaleństwa!
„World of Warcraft: Illidan" - przeczytaj fragment powieści
„World of Warcraft: Illidan", to lektura obowiązkowa przed grą „World of Warcraft: Legion" – 2 czerwca na półki sklepowe, a już dziś przeczytajcie fragment.
Portal Games ogłasza grę "Poprzez Wieki: Droga do Szaleństwa"
Kontynuacja "Otchłani" nadciąga
Oficjalny prequel filmu "Warcraft: Początek"
18 maja odbędzie się premiera najnowszej książki z uniwersum WarCraft. Książka autorstwa Christie Golden będzie nosiła tytuł "Warcraft: Durotan".
Szalejący dżokerzy
„Szalejący dżokerzy" stanowią trzecią odsłonę serii „Dzikie karty", w skład której wchodzą książki napisane pod redakcją George R. Martina. Znany pisarz do współpracy nad stworzeniem najnowszego tomu zaprosił siedmiu autorów. Tym razem jednak po raz pierwszy mamy do czynienia z powieścią mozaikową, a nie połączonymi fabularnie opowiadaniami.
Jako, że jest to moje pierwsze spotkanie z tym uniwersum, potrzebowałam chwili by wejść w ten świat i oswoić się z jego bohaterami, zwłaszcza, że co rusz przenosimy się w inne miejsce i towarzyszymy innej postaci. Mnogość imion może przytłoczyć, ale w końcu oswajamy się z realiami i płyniemy z nurtem oczekując powrotu do danego bohatera, by jak najszybciej przekonać się, co się stanie dalej. Akcja rozgrywa się 15 września 1986 roku, czyli w czterdziestą rocznicę pojawienia się Wirusa Dzikiej Karty. Owy wirus za sprawą mutacji genowych obdarzył część ludzi nadnaturalnymi mocami, tych nazywamy Asami. Tych, których przyprawił o deformacje ciała i umysłu nazywamy natomiast dżokerami. Z racji wspomnianego święta, Nowy Jork pełen jest tłumów, które przybyły by uczcić hucznie ten wyjątkowy dzień. W mieście nie jest jednak bezpiecznie, ponieważ mag Astronom, znany czytelnikom z poprzedniej części, pragnie dokonać zemsty na tych, którzy pokonali go ostatnim razem.
Pojawiające się postaci, podzielić możemy na te, które stoją po jasnej stronie mocy i czarne charaktery. Przy czym każdy z bohaterów może pochwalić się zdolnościami niedostępnymi dla zwykłych śmiertelników. Pośród superbohaterów znajdziemy między innymi Fortunato, alfonsa, który czerpie swą moc z seksu, Jacka zmieniającego się w aligatora, czy Trampulę potrafiącą kontaktować się ze zwierzętami i wydawać im polecenia. Do wielu z tych postaci szybko się przyzwyczajamy, bądźmy jednak gotowi na to, że jak to bywa w przypadku Martina, osoby giną tutaj dość często. Główną oś fabularną stanowią zmagania grupy bohaterów z czyhających na nich widmem śmierci i zagrożenia w postaci Astronoma. W tle toczą się jednak równie istotne wątki, takie jak tajemniczy dziennik magnata zamieszanego w ciemne sprawki, czy wątek miłosny Tachiona i Ruletki. Dla nieznający uniwersum, dodam jedynie, że ten pierwszy to kosmita obwiniający się za to, czego dokonała jego rasa, odpowiedzialna za powstanie wirusa, Ruletka natomiast jest jedną z Asek. Nikogo nie powinna dziwić również ilość erotyki, przemocy oraz wulgaryzmów. Z tej przyczyny „Szalejący dżokerzy" to lektura raczej dla starszych czytelników.
Koncept stworzenia książki przez siedmiu pisarzy to ciekawe, choć trudne zadanie. Efekt jest jednak więcej niż zadowalający. Sporo w tym zapewne zasługi George R.R. Martina, który podjął się opracowania końcowego kształtu powieści, przyciął gdzie trzeba lub wygładził niedociągnięcia w postaci dublowania się obecności poszczególnych bohaterów lub wpadek logicznych. Style pisarskie raczej nie różnią się od siebie diametralnie, przez co mamy wrażenie spójnej całości. „Szalejący dżokerzy", to fantastyka na przyzwoitym poziomie. Jeśli zamierzacie rozpocząć swoją przygodę z tą serią, od tomu z numerem trzy, to potwierdzam, jak najbardziej można. Ja się uzależniłam i czekam na kolejną część, która pojawi się już w maju.
"Lichwiarz" Wiktora Noczkina pod patronatem
6 maja nakładem wydawnictwa Fabryka Słów oraz pod patronatem Secretum ukaże się powieść Wiktora Noczkina "Lichwiarz". To opowieść o magu/lichwiarzu pełna bogatych opisów potyczek dwóch lokalnych band. Historia życia lichwiarza o przydomku Kulawy prowadzi nas w zakamarki świata tajemnych mikstur i magii. Wszystko to okraszone porządną dawką krwi i walki.