Rezultaty wyszukiwania dla: UNIWERSUM DC
Ziemia złych uroków
Seria FABRYCZNA ZONA, a szczególnie „pomarańczowy trójkąt” S.T.A.L.K.E.R.A. to już marka sama w sobie. Książki z serii bardzo szybko zyskały rzesze wiernych fanów i w bardzo krótkim czasie stały się kultowe. W 2013 roku Michał Gołkowski jako pierwszy wprowadził uniwersum S.T.A.L.K.E.R.a na polski rynek, potem dołączył do niego absolutny klasyk – Wiktor Noczkin, pisarz zza wschodniej granicy, jeden z twórców scenariuszy do gry S.T.A.L.K.E.R. Kolejne premiery wyniosły na stalkerskie salony takie nazwiska jak Krzysztof Haladyn i Sławomir Nieściur, którzy o swą pozycję wśród autorów z Zony nie muszą się od dawna martwić. W tym roku, z przytupem debiutowała Joanna Kanicka.
Tej jesieni Fabryczna Zona wzbogaci się o tytuł, który całą redakcję Fabryki Słów
i Fabrycznej Zony rzucił na kolana!
Księżna jeleń
Księżna jeleń to wyprawa w poszukiwaniu naszych wewnętrznych demonów, a także refleksja nad władzą, zniewoleniem i wolnością.
Po wielkim popisie narracyjnym, jakim była powieść Lśnij, morze Edenu, w swojej nowej książce Andrés Ibánez zagłębia się w świat średniowiecznej fantastyki, żeby opowiedzieć historię Hjalmara, ucznia czarnoksiężnika, oraz jego spotkania z fascynującą księżną Pasquis. I oto ukazuje się naszym oczom osobny świat, żywy w każdym szczególe: ludne miasto Irundast, nad którym góruje Wieża Magów, gdzie mieszkają piękna Olcha, król Urbán i arcymag Saamsar de Olden, a dalej całe uniwersum nieogarnionych imperiów, fanatycznych religii i prastarych legend. Znajdziemy tu kolejne etapy magicznych wtajemniczeń, wielką miłość, długą podróż, niekończącą się wojnę. A przecież ten świat z obłoków i wyobraźni boleśnie przypomina nasz własny.
Warszawskie Targi Fantastyki - 6/7 października 2018
WARSZAWSKIE TARGI FANTASTYKI
6/7 października 2018
Zapraszamy do odwiedzenia Warszawskich Targów Fantastyki - jedynej takiej imprezy w Polsce.
Znajdziesz tu wszystko co fantastyka może Ci zaoferować.
Swoją obecność zapowiedziało wielu Fantastycznych Wystawców, twórców, artystów, rzemieślników, którzy wzbogacą Twój świat, dom, życie i Ciebie.
Diabelski Młyn
Książka, której wyczekiwałam z ogromną niecierpliwością. Aneta ze swoją Nikitą weszła na rynek bardzo szybko i bardzo niespodziewanie. Fani autorki zakochują się w każdej z postaci jakie kreuje. Tworzy ona tak wyjątkowe, charyzmatyczne, wciągające postaci, że nie sposób przejść koło nich obojętnie. Nikita była swego rodzaju epizodyczną postacią w pierwotnej serii książek o Dorze Wilk, jednak doczekała się swojej trylogii, która jeszcze bardziej przywiązuje do Anety Jadowskiej i pokazuje jak śwetną jest autorką.
Seria o Nikicie gromadzi wokół siebie rzesze fanów. Nikita to twarda babka, która może niekoniecznie wie, na czym stoi, ale usilnie próbuje sprawiać takie wrażenie. Nie daje sobie w kaszę dmuchać, walczy o siebie, swoich przyjaciół i o prawdę. Chociaż nie dopuszcza do siebie blisko prawie żadnych ludzi, kiedy to nareszcie robi, dostają w pakiecie wszystko. Swoiste all inclusive.
Diabelski Młyn to zakończenie cudownej trylogii, która w ostatnim tomie skupiać się miała na odkrywaniu prawdy przez Robina. Dlaczego skupiać się miała? Bo taki jest cel wybrania się na Bezdroża i wyruszenia w podróż naszej dwójki. Okazuje się jednak, że nie wszystko jest tak łatwe i możliwe do zaplanowania, jak mogłoby się zdawać. Po drodze spotykają się z Cygańskim Księciem i wciągnięci są w być, albo nie być tamtejszej społeczności. Żeby na Bezdrożach ponownie zapanowały ład i porządek, wymagane jest ruszenie Diabelskiego Młyna.
Wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby nie to, że Nikita niemal nie umiera i to berserk (ciii... nikt nie ma wiedzieć kim jest Nikita!!) przejmuje dowodzenie. Stają wspólnie przed swego rodzaju sądem i dostają zadanie - albo się dogadają, albo to berserk na 30 lat zasiądzie za sterami ciała Nikity, która usunięta zostanie w cień. Trudna sprawa, kiedy Twoje drugie ja Cię przeraża i traktujesz je jak wroga. Okazuje się jednak, że nie taki berserk straszny i chociaż Nikita pragnie nagle go oswoić, to nie jest to aż tak proste. Drobne oszustwo i pomoc ze strony brata okazują się nieocenione i dzięki temu możemy znacznie lepiej poznać też drugie ja Nikity.
Diabelski Młyn to kolejny, niesamowicie dynamiczny tom serii, od którego nie sposób się oderwać. Robin dalej rozczula i sprawia, że mamy ochotę go przytulić i pomóc mu odnaleźć odpowiedź na to, kim jest. Nikita dalej walczy, ale pokazuje swoją miękką, puchatą stronę, którą czytelnik jest wstanie pokochać. Próbuje okiełznać berserka, który kojarzy mi się z takim misiem przytulanką, który jednak, kiedy trzeba, potrafi rozszarpać na strzępy. Berserk dostaje imię i chociaż dalej jest drugą stroną medalu i "ja" Nikity, możemy poznać go jako osobny byt. Bardzo interesujący byt. Do tego wszystkiego Cygański Książę i jego społeczność posiadająca bardzo ciekawe historie.
Nie sądziłam, że to napiszę i że tak będzie, ale Diabelski Młyn jest idealnym zwieńczeniem trylogii. Daje nam wszystko, co najlepsze. Dynamiczna akcja, ciekawe postaci, nieprzewidywalne wydarzenia i odrobinę przewidywalne zakończenie. Poprzedzone jest jednak tyloma wątkami, że szacun dla Anety Jadowskiej, że ogarnęła całość w tak wciągającą i ciekawą lekturę. Kawał naprawdę dobrej roboty, który oceniam na mocne 5/6. No i czekam na więcej książek z uniwersum stworzonego przez Anetę Jadowską, bo wiem, że to nie wszystko na co ją stać i jeszcze pokaże swoje zdolności w wykreowanym przez siebie świecie! Fantastyka, a właściwie urban fantasy na naprawdę światowym poziomie. Chapeau bas.
World of Warcraft: Traveler. Wędrowiec
Traveler pióra Grega Weismana już w księgarniach! Udajcie się razem z młodym Aramarem Thornem i Makasą Flintwill w niezapomniany i pełen niebezpieczeństw rejs po Azeroth!
Przeczytaj fragment --> TUTAJ.
Dziedzictwo Posłańca
“Dziedzictwo posłańca” to dowód na to, że niektóre opowieści nigdy się nie kończą. A nawet jeśli się kończą, to zawsze można chwycić za wątek poboczny i dalej snuć historię. Tak właśnie jest w przypadku trzech opowiadań zawartych w tej książce. Poza bowiem samym tytułowym opowiadaniem, mamy jeszcze “Święto w Potoku Tibbeta” oraz “Selia, zwana wyschniętą”.
“Dziedzictwo posłańca” to historia Briara do momentu, w którym wkroczył na arenę zdarzeń opisaną w głównych tomach Cyklu Demonicznego. To krótka historia dzielnego chłopca, który poza tym, że co noc mierzy się z demonami wychodzącymi z Otchłani, musi mierzyć się także z tymi, które tkwią w nim samym - z wyrzutami sumienia - nie odchodzącymi z pierwszym brzaskiem.
“Święto Potoku Tibbeta” to z kolei historia ojca Arlena - człowieka, który z odpowiedzialnego za śmierć żony tchórza, przeobraził się w bohatera. Czy mimo wszystko to wystarczy, by zmyć z siebie piętno i pogardę do samego siebie. To historia o odwadze, przebaczeniu i tym, że czasem warto dać kolejną szansę.
“Selia, zwana wyschniętą” porusza zaś prawdę, do której ludzkość niechętnie się przyznaje, a mianowicie, że ludzie bywają gorszymi potworami niż demony. Uzbrojeni w nietolerancję przed którą nie chronią żadne runy, potrafią wyrządzić więcej zła niż cała horda Otchłańców.
Peter V. Brett wspaniale połączył problemy z jakimi borykamy się jako ludzie od początków swego istnienia z główną historią o demonach. W losy drugoplanowych bohaterów cyklu wplótł historie dramatów dnia codziennego, wywołanych tchórzostwem, niedbałością, czy brakiem tolerancji dla inności drugiego człowieka, czyniąc to jednak w sposób bardzo subtelny. Pomimo tych nauk, opowiadania nie stają się nudnymi moralizatorskimi kawałkami, lecz napędzają główne wątki.
Zdarzenia i postaci pojawiające się w opowiadaniach sytuują książkę pomiędzy trzecim a czwartym tomem cyklu. Nie ma jednocześnie przymusu, by pomiędzy tymi tomami za opowiadania się zabierać. Czytane oddzielnie również nic nie tracą, co więcej, jestem głęboko przekonana, że mogą stanowić idealną rekomendację całości dla kogoś, kto do historii Arlena się dopiero zabiera.
Peter V. Brett udowadnia, że jest mistrzem małych i dużych form literackich. Opowiadania to perełka - dopracowane, z charakterystycznymi dla autora barwnymi opisami, są małymi dziełami sztuki. Czytane zaś razem z cyklem, wzbudzają zachwyt nie tylko nad warsztatem, ale przede wszystkim wyobraźnią Bretta, któremu udało się stworzyć uniwersum tak spójne, że niewielu autorów fantasy jest się z nim w stanie równać.
Władca cieni
Wielu fanów świata Nocnych Łowców marzyło i niecierpliwie czekało aż ich ulubiona pisarka wyda kolejną książkę. „Władca Cieni” to drugi tom serii „Mroczne Intrygi”, w której Cassandra Clare opowiada zupełnie nowe historie z uniwersum, w którym swoje przygody mieli Clary i Jace.
„Pani Noc” rozpoczyna się pięć lat po wydarzeniach przedstawionych w „Mieście Niebiańskiego Ognia”, po których Nocni Łowcy znaleźli się na skraju zagłady. Ich świat wyraźnie nigdy nie zazna spokoju i zawsze będzie się w nim coś działo. W pierwszej części ,,Mrocznych Intryg'' podstawą fabuły było odnalezienie tajemniczego nekromanty. We „Władcy Cieni” jednak sytuacja znacznie bardziej się komplikuje, pojawia się wiele nowych wątków, tajemnic i intryg. Na tym fantastycznym tle rozgrywały się będą sceny związane z przyjaźnią, miłością i różnego rodzaju tragediami. Pisarka pokazała, jak wielkim uczuciem darzy swoich bohaterów i to ich postawiła tutaj na pierwszym planie.
Po raz kolejny wkraczamy do pełnego magii świata, z którego nie sposób uciec. „Władca Cieni” to zdecydowanie udana kontynuacja serii, która rozpoczęła się tomem „Pani Noc”. Jednak poza tym, że Cassandra Clare ponownie pozwoliła nam przeżyć niezwykłe przygody i zwiedzić krainę swojej wyobraźni, to zrobiła czytelnikom kolejny prezent. W powieści, mimo że nie są oni głównymi bohaterami, spotykamy się z Clary i Jace’m, a to nie wszystko. Na czytelników czeka jeszcze więcej fantastycznych niespodzianek.
Na podstawie serii „Dary Anioła” spod pióra Cassandry Clare powstał najpierw pełnometrażowy film fabularny, a potem kilkusezonowy serial. Jej książki są niezwykle popularne i poczytne, a ona, jako pisarka, wciąż się rozwija. Przyznam szczerze, że „Miasto Kości” (pierwszy tom cyklu „Dary Anioła”) było dość naiwną, lekko infantylną powieścią. W serii „Diabelskie Maszyny” widać już lekką poprawę, ale dopiero „Mroczne Intrygi” niosą ze sobą prawdziwą rewolucję. Bardzo przyjemnie jest obserwować, jak dobra pisarka staje się jeszcze lepsza.
Żeby nie było zbyt różowo, w mojej opinii na temat książki nie ma samych „ochów” i „achów”. Cassandra Clare pokazała, jak barwnie potrafi przedstawić świat, jego niezwykłości, potwory, walki Nocnych Łowców. Wciąż jednak najbardziej lubi sceny romantyczne i czasami wręcz na siłę prezentuje je czytelnikom. I tym razem romans (a może nawet nie jeden) wypchnął się w fabule na pierwszy plan.
Lubię świat Nocnych Łowców, bardzo podoba mi się styl, w jakim pisze Cassandra Clare, doceniam również jej wyobraźnię. Z pewnością sięgnę po każdą, kolejną książkę spod jej pióra i już nie mogę doczekać się trzeciego tomu „Mrocznych Intryg”. Mam nadzieję, że wydawnictwu Mag uda się oddać w ręce czytelników „Królową powietrza i ciemności” (tytuł roboczy) już w przyszłym roku. Oby tak się stało!
World of Warcraft: Cisza przed burzą
Z “Ciszą przed burzą” Christie Golden tracę podwójne dziewictwo - jest to pierwsza książka na podstawie jakiekolwiek gry, jaką czytam i jest to książka o World of Warcraft. WoWie, w którego nigdy nie grałam - jako jedno z niewielu mmo omijałam je szerokim łukiem ze względu na płacenie co miesiąc całkiem sporego abonamentu. Osobiście wolę mmo z worka f2p - free to play, z system item mall, gdzie sama decyduję na co moje ciężko zarobione pieniążki idą i czy idą w ogóle. Do tego docierały do mnie wstrząsające urban legends krążące po sieci, o ludziach którzy zapomnieli, że studiują, że mają dom i rodzinę, a nawet, że należy się myć... bo kolejny rajd i przygotowania do niego były ważniejsze. WoW zawsze więc kojarzył mi się z grą społecznie, finansowo i higienicznie niebezpieczną, zwłaszcza przy łatwości z jaką uzależniam się od gier.
Postanowiłam więc do tej recenzji podejść dwubiegunowo i lekko eksperymentalnie, bo to, że ja nigdy nie grałam w WoWa, nie oznacza wcale, że większości moim znajomym ta gra jest obca. I tak, do wspólnego czytania zaprosiłam więc WoWca znającego tę grę od podszewki, co by tłumaczył mi zawiłości i niuanse fabuły (sic! - źle wybrałam, ale o tym za chwilę) oraz ocenił “Ciszę przed burzą” razem ze mną - totalnym newbie w tej tematyce - z perspektywy gracza/użytkownika. Co prawda mój wybór towarzysza nie był do końca trafny, bo się okazało, że to ten typ, co idzie ubić moby na spocie nie zwracając uwagi po co tylko co i gdzie, ale razem przedzieraliśmy się przez kolejne strony komentując na bieżąco, poczyniając stosowne notatki oraz sprawdzając na necie co ciekawsze kwestie. Z resztą jestem chyba ostatnią osobą, która może rzucać kamieniem o brak czytania dokładnie questów - bo tak naprawdę co mnie obchodzi, że z mobów, z których dropię itemki np. oczka ma być napój dla ciężko chorej córki kuzynki drugiej żony ojca wieśniaka z sąsiedniej wsi, co to zraniła się w nogę ratując z bagna konika sąsiadki, tej o tam pod lasem za studnią. Dawaj expa autochtonie, kasiora i next one. No chyba że to jest “Wiedźmin”, ale o tej grze wieść gminna mówi, że najpierw był chyba jakiś serial, a dopiero potem gry i książki ;) ...
Jak się okazało ku mojemu zdziwieniu sama Christie Golden nie jest mi także całkowicie obca, bo jest to pisarka, która lubuje się w tworzeniu powieści transmedialnych - a więc w jej dorobku jest prawie 50 książek z uniwersum Star Wars/Trek/Craft, Assassin's Creed czy D&D. No i oczywiście kilkanaście pozycji związanych z World of Warcraft. Ja miałam okazję czytać wcześniej “Wampira z mgieł” osadzonego w Ravenloft - czyli jednym ze światów z D&D - i wspominam tę książkę jako przyjemne czytadło w gotycko wampirycznym klimacie.
Sama “Cisza przed burzą” to tak naprawdę prolog do siódmego już dodatku do World of Warcraft - “Battle for Azeroth”, który premierę swoją będzie miał 14 sierpnia. Po dwóch stronach barykady naprzeciw siebie stoją Sylwana Bieżywiatr - aktualny wódz Hordy oraz młody Anduin Wrynn, bardzo naiwnie-idealistyczny król Wichrogrodu. I jako, że młodość rządzi się swoimi prawami, Anduin wierzy i dąży do pokoju z Hordą, a pierwszym krokiem ma być spotkanie między Porzuconymi, a ich ludzkimi żywymi rodzinami. I jak to się mówi, i to bardzo mądrze - dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, a kobiecie nigdy się ufać nie powinno. Książka, więc traktuje o uprzedzeniach, dyskryminacji, nienawiści i strachu przed odmiennością oraz bólu odrzucenia i niezrozumienia. To ważne i ciężkie tematy, więc każda pozycja, która o nich mówi mądrze i z różnych punktów widzenia, jest na pewno lekturą wartościową. Na pewno nie spodziewałam się czegoś takiego po książce dotyczącej gry, więc jak najbardziej w trakcie czytania byłam pozytywnie zaskoczona. Choć język jest raczej prosty i nieskomplikowany, a niektóre zdania brzmią lekko trywialne, to jednak dzięki poruszeniu takiej tematyki książka na pewno bardzo zyskała w moich oczach jak i w odbiorze.
Głównym jednak wątkiem “Ciszy” jest tajemnicza substancja - Azeryt o zadziwiających właściwościach i właśnie o niego będzie się walczyć na nowo wprowadzonych battlegroundach w dodatku. W powieści poznajemy jego pochodzenie i dowiadujemy się dlaczego żadna z frakcji nie chce, by ten materiał dostał się w ręce opozycji. A jest o co walczyć - uwierzcie mi. Wiele wskazuje także na to, że Horda i Przymierze w niedługim czasie będą musiały znowu współpracować.
Minusem tej książki, co zauważyliśmy oboje, jest na pewno to, że występują w niej albo dobre, albo złe postacie, zabrakło nam tej “szarej strefy”, niejednoznaczności i jakichś poważniejszych intryg. Książka jest zdecydowanie przeznaczona dla dość młodych czytelników i w większości, niestety moim osobistym zdaniem, zbyt “przegadana”, ale swoje zadanie, jako prologu, jak najbardziej spełnia w 100%.
O WoWie, jak wspominałam już na początku, wiem niewiele, ale praktycznie bez większych problemów i bardzo gładko zostałam wprowadzona w całą historię i poza kilkoma początkowymi wątpliwościami szybko udało mi się w niej odnaleźć. Książkę może więc bez problemu czytać ktoś, kto z WoWem, tak jak ja, nie miał nic wspólnego, ale myślę że jest to głównie pozycja skierowana dla grających fanów. Jedyne co, to mój czytelniczy towarzysz nie mógł zrozumieć dlaczego oryginalne anglojęzyczne nazwy uległy spolszczeniu zwłaszcza, że WoW nie ma przecież nakładki w języku polskim. Ja za to ze zdziwieniem odkryłam, że nawet z ciekawości mam ochotę sięgnąć po kolejne książki tej autorki - nie tylko, by uzupełnić sobie bardziej chronologicznie całą historię ze świata World of Warcraft, ale i po inne pozycje związane z uniwersum Star Wars.
Triskel. Gwardia
W moje ręce trafił ostatnio znów dość rozreklamowany debiut, który nie dość że wyszedł spod skrzydeł w gruncie rzeczy cenionego przeze mnie wydawnictwa Uroboros, to jeszcze całkiem nieźle się zapowiadający - takie świeże SF: supermoce, korporacyjne przekręty, polityczna gra i terroryści. Czy interesująca otoczka okazała się być preludium do dobrej powieści?
Ta sprawa to nie tyle afera międzynarodowa, co... międzywymiarowa! Przed Mayday największe wyzwanie w jej krótkiej karierze superbohaterki. Jak może jednak walczyć z czymś, czego nie rozumie?
Scyld City – w przeciwieństwie do imperium – to idealne miejsce dla osób obdarzonych nadnaturalnymi zdolnościami. Władze miejskie doskonale wiedzą, jak spożytkować te moce. Dlatego w tym mieście porządku strzeże Gwardia: Kret, Burza i Mayday.
Nikt nie wie, że za maską Mayday kryje się niepozorna studentka, Sinead Clarke. Z pochodzenia Sidheanka, marzy, by jej ojczyzna wreszcie przestała kojarzyć się tylko z terroryzmem. W wolnym czasie angażuje się w działalność na rzecz swoich rodaków. Oczywiście wtedy, kiedy akurat nie walczy z przestępczością.
Ostatnio Gwardia ma pełne ręce roboty. W napadzie na Muzeum Historii Naturalnej użyto dziwnej broni. Technologia przeczy prawom fizyki, zupełnie jakby nie pochodziła z tego świata...
W dodatku w mieście pojawia się Duncan, przyjaciel Sinead z dzieciństwa, bojownik o wyzwolenie Sidheanii spod jarzma imperium. I wygląda na to, że nie jest to towarzyska wizyta.
Sinead ma poczucie, że te dwie sprawy jakoś się łączą. Wszystkie tropy prowadzą do tajemniczej istoty, zwanej Lazur...
Każdy autor kiedyś miał swój pierwszy raz. Każdy debiutował, czy Sapkowski, czy Tolkien czy Martin. Każdy, kto wymarzył sobie drogę przez zawód autora, przeżywa wiekopomną chwilę wydania swojej pierwszej powieści. Trzeba jednak liczyć się z faktem, że pierwsze dzieła będą dokładnie maglowane przez krytyków, w celu sprawdzenia, czy w domniemanym przyszłym pisarzu jest cień szansy na większy sukces. Dobry debiut to taki, który wywołuje efekt wow. To taki, który jest lepszy, niż książki doświadczonych pisarsko twórców - wtedy wiemy, że rodzi nam się nie rzemieślnik, a prawdziwy, dumny autor. Tak było z Sapkowskim, Kossakowską, Grzędowiczem, Piekarą, Gołkowskim... Trochę ich by się znalazło. Krystyna Chodorowska jednak, mimo że starała się wykreować naprawdę oryginalny świat, barwnych bohaterów i ciekawą fabułę, to wydaje mi się, że pomysł przerósł jej umiejętności.
Pierwsze, co rzuca się czytelnikowi w oczy to chaos. Uniwersum Chodorowskiej kreowane jest na bogate, autorka stara się skrupulatnie pokazać czytelnikowi każdy jego zakamarek, panujący ustrój, zasadę działania. W gruncie rzeczy można się w tym zwyczajnie zagubić, w moim odczuciu Scyld-City jak i całe Imperium, są po prostu przerysowane, nie jest zbytnio interesujące. To samo bohaterowie - na pierwszy rzut oka wszystko jest ok, mają swoje charaktery i relacje, dialogi budowane są naprawdę sprawnie i fajnie, aczkolwiek nie poczułem do nich absolutnie nic. Zazwyczaj czytelnik przywiązuje się do bohatera, to on jest tak naprawdę przewodnikiem, swojego rodzaju duszą książki. Tutaj tego zabrakło.
Triskel to pierwszy tom większej całości. Chaos można tłumaczyć tym, że autorka być może chciała rozpocząć w powieści kilka wątków i stworzyć sobie fabularne drzwiczki do kolejnych części. Niestety, ale w moim odczuciu książka wypadła dość słabo, i mimo szczerych chęci polubienia, nie udało mi się zaprzyjaźnić z bohaterami. Trudno mi polecić książkę, aczkolwiek zdaje sobie sprawę, że może się spodobać niezbyt wymagającym czytelnikom. Czy zagłębie się w kontynuację? Raczej nie.
World of Warcraft: Cisza przed burzą - fragment
Do polskich księgarni trafia właśnie Cisza przed burzą... czyli kolejna powieść uniwersum World of Warcraft; świata, który rozpala wyobraźnię graczy i czytelników już od 24 lat.
Nadszedł sądny czas dla Azeroth!
Azeroth umiera.
Siły Hordy i Przymierza odniosły zwycięstwo nad zastępami Płonącego Legionu, ale pod powierzchnią świata czyha widmo prawdziwej katastrofy. W sercu Azeroth zieje śmiercionośna rana, otwarta ciosem miecza upadłego tytana Sargerasa w jego ostatnim akcie okrucieństwa.