marzec 14, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: UNIWERSUM DC

czwartek, 05 wrzesień 2019 15:09

Polscy artyści rysują bohaterów DC Comics

Batman w Warszawie, Łodzi i Wrocławiu
Catwoman w Krakowie, Flash w Poznaniu, Superman w Lublinie, Aquaman i Green Lantern w Gdańsku

Najsłynniejsi superbohaterowie uniwersum DC zagościli w polskich miastach. Znani
i cenieni polscy rysownicy zostali poproszeni przez wydawnictwo Egmont o stworzenie alternatywnych okładek do kilku regularnie ukazujących się serii ze świata DC Comics, takich jak: Batman Detective Comics, Superman Action Comics, Harley Quinn, Liga Sprawiedliwości, Flash. Zaproszenie do udziału w projekcie przyjęli wybitni artyści: Piotr Cieśliński, Zbigniew Kasprzak, Jakub Kijuc, Adam Kmiołek, Piotr Kowalski, Tomasz Larek, Katarzyna Niemczyk, Marek Oleksicki, Grzegorz Przybyś, Marianna Strychowska, Przemysław Truściński. Prace prezentują różne style artystyczne i różne wizje znanych postaci, ale wszystkie łączy miłość do komiksów.
Albumy z alternatywnymi okładkami będą ukazywać się od października 2019 r. do stycznia 2020 r.

Ta niezwykła edycja to nie lada gratka dla fanów uniwersum DC i prezentacja kunsztu polskich rysowników oraz hołd dla najważniejszych postaci DC Comics, w tym Batmana, który kończy w tym roku 80 lat. W kolekcji znajdą się okładki z Batmanem na tle miasta Łodzi autorstwa Przemysława Truścińskiego, Flash w Poznaniu spod ręki Adama Kmiołka, Superman na tle lubelskiej starówki autorstwa Jakuba Kijuca, Batman na Placu Zamkowym w Warszawie w rysunku Tomasza Larka. Wonder Woman zagości w okolicach Pałacu Kultury i Nauki dzięki Piotrowi Kowalskiemu, a w Krakowie za sprawą Katarzyny Niemczyk. W Gdańsku pojawią się Aquaman w wizji artystycznej Marianny Strychowskiej i Green Lantern spod ręki Piotra Cieślińskiego. Marek Oleksicki osadził Green Arrow w swoim rodzinnym mieście Białymstoku. Tworzenie ilustracji z  jednym  z najbardziej znanych bohaterów uniwersum DC było czystą przyjemnością – mówi ilustrator. Ujęcie Bazyliki archikatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Białymstoku. Wtem, na pierwszy plan wyskakuje bohater gotowy do walki. Napięta cięciwa, gniewne spojrzenie. Akcja zawieszona w tym momencie. Nie wiemy co się za chwilę wydarzy, możemy się tylko domyślać... – podsumowuje Marek Oleksicki, autor okładki do albumu „Liga Sprawiedliwości – Totalność, tom 1”.

Pozostali superbohaterowie jak Ivy & Harley przedstawione są przez Adama Kmiołka na tle Pomnika Syreny w Warszawie. Batman odwiedził również Wrocław w wizji artystycznej Grzegorza Przybysia, a Zbigniew Kasprzak podjął się przedstawienia Catwoman w krakowskich Sukiennicach na tle Bazyliki Mariackiej. Jak mówi sam autor: Zmysłowość i kocia natura Catwoman znakomicie pozwala wpisać się jej formalnie w pejzaż Krakowa, dając odczucie swoistej symbiozy kocich ruchów i eleganckich, wyszukanych form z bogactwem i wielością różnych stylów architektonicznych, narosłych i splecionych przez wieki. Oczarowani, możemy wyobrazić Ją sobie, jak z łatwością i kocim wdziękiem czai się na gołębie w cieniu arkad, ewoluuje w przestrzeni starych zaułków ulic, pokonuje stromizny dachów i smukłe wysokości wież boskiego Krakowa – dodaje Zbigniew Kasprzak, autor okładki do albumu „Harley Quinn – Niespodzianka, tom 4”.

Prezentacja wszystkich okładek w wielkim formacie odbędzie się podczas tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi, gdzie jednym z wydarzeń będzie otwarcie wystawy „Sztuka DC. Świt Superbohaterów”. To właśnie obok niej pojawi się ekspozycja okładek i szkice powstałe podczas prac nad nimi. Większość autorów okładek odwiedzi MFKiG i spotka się z festiwalową publicznością.
Do regularnej sprzedaży pierwsze komiksy trafią 23 października br., będą dostępne tylko w sklepie www.Egmont.pl oraz w punkcie sprzedaży przy wystawie „Sztuka DC. Świt Superbohaterów”. Do stycznia 2020 roku włącznie ukażą się wszystkie albumy z polskimi okładkami. Równolegle w sprzedaży będą dostępne albumy z oryginalnymi okładkami.

 

O KOMIKSACH:

23 października Batman Detective Comics – Wieczni Batmani, tom 7 Batman/Łódź/Przemysław Truściński
23 października Flash - Zimny dzień w piekle, tom 6 Flash/Poznań/Adam Kmiołek
23 października Superman Action Comics - Niewidzialna mafia, tom 1 Superman/Lublin/ Jakub Kijuc
13 listopada Batman – Zimne dni, tom 8 Batman/Warszawa/Tomasz Larek
13 listopada Liga Sprawiedliwości – Totalność, tom 1 
- Wonder Woman/Warszawa/Piotr Kowalski (rysunek)/Konstanty Wolny (kolor)
- Wonder Woman/Kraków/Katarzyna Niemczyk
- Aquaman/Gdańsk/Marianna Strychowska
- Green Lantern/Gdańsk/Piotr Cieśliński
- Green Arrow/Białystok/Marek Oleksicki
4 grudnia Harley Quinn – Niespodzianka, tom 4 
- Ivy & Harley/Warszawa/Adam Kmiołek
- Catwoman/Kraków/Zbigniew Kasprzak
22 stycznia Batman – Drapieżne ptaki, tom 9 Batman/Wrocław/Grzegorz Przybyś

Dział: Komiksy
poniedziałek, 29 lipiec 2019 12:58

Saga Mrocznej Phoenix

Chociaż przepadam za uniwersum Marvela, to jakoś X-Meni nigdy nie byli moją ulubioną grupą superbohaterów. Fakt, od dzieciaka przewijali się przez bajki, które oglądałam, więc co nieco o nich wiem, ale jednak to zawsze była bardziej działka mojej siostry. Jako dziecko zaczytywała się w komiksach o tej grupie, więc chcąc nie chcąc X-Meni byli obecni i w moim życiu. Trzeba jednak przyznać, że postacie te mają w sobie ogromny potencjał – zawsze lubiłam Storm, zazdrościłam Wolverinowi pazurów, a Colossus, który pojawił się chociażby w filmie Deadpool, chwytał za serce swoją dobrocią. Jednak ostatnio zrobiło się głośno o innym X-Manie… O Mrocznej Phoenix.

Jean Grey, telepatka, która już w wieku dziesięciu lat ujawniła swoje możliwości. Potrafi wchodzić w umysły innych ludzi, odczuwać ich emocje, widzieć wszystko ich oczami. W wyniku wypadku jej ciało połączyło się z mistyczną istotą zwaną Phoenix, co doprowadziło do znacznego wzrostu jej mocy. Jean nie była w stanie zapanować w pełni nad tym, co ją opętało – a jej przyjaciele, chociaż byli przekonani, że dziewczyna nie żyje, muszą zrobić wszystko, aby opanować szał Phoenix, nie zabijając przy tym Jean. Sprawa wydaje się być z góry przegrana, ale profesor X zawsze ma jakiegoś asa w rękawie…

„Saga Mrocznej Phoenix” powstała na podstawie powieści graficznej, aczkolwiek ze smutkiem muszę przyznać, że nie wypadła ona w moich oczach najlepiej. Chociaż sama historia jest ciekawa, fabuła wciąga, tak wykonanie niestety nie należy do wybitnych. Niejednokrotnie brakowało mi tutaj płynności – zarówno w samej akcji, jak i w przejściach pomiędzy rozgrywającymi się tutaj wydarzeniami. Momentami czułam się totalnie zagubiona – nie wiedziałam, o co tak naprawdę chodzi, kto jest kim, kto się skąd wziął. Być może wynika to z tego, że nie znam samej historii X-Menów wyjątkowo dobrze, ale niestety było to dla mnie bardzo irytujące.

Książka jest napisana prostym, przystępnym językiem. Ogółem zdecydowanie można powiedzieć, że jest to klimat typowy dla wszystkich przygód i rozgrywek X-Menów. Sporo akcji, wybuchy, ogień, niebezpieczeństwo i współpraca – pojawiają się tutaj bohaterowie tacy jak Logan, Nightcrawler, Cyclops, Storm czy Colossus. Razem tworzą przyjemną drużynę i zawsze podobała mi się przyjaźń panująca między nimi. Mimo wszystko nie jestem w stanie określić, czy ich kreacja była odpowiednia – nie da się ukryć, że w mojej głowie od lat istnieją ich wizerunki, więc wyobraźnia specjalnie nie musiała się wysilać, aby stworzyć sobie ich obraz czy też wizję rozgrywających się wydarzeń i starć.

Gdyby nie to, że chwilami czułam ogromną irytację wynikającą z braku płynności i zbyt szybkich przeskoków, to książka jest naprawdę przyjemna. Trochę taka typowo komiksowa, typowo marvelowska, idealna dla fanów X-Menów.

Dział: Książki
poniedziałek, 22 lipiec 2019 11:09

Deadpool #03: Deadpool kontra Sabretooth

Po bardzo słabym pierwszym oraz dość ciekawym drugim tomie przyszedł czas na trzecią odsłonę przygód Najemnika z nawijką. Czy Gerry Duggan postanowił w końcu wrócić na odpowiednie tory i dorównać do poziomu tomów z poprzedniej serii Marvel Now? Szczególnie że przyszedł czas na zapowiadany pojedynek Deadpoola z Sabretoothem.

Przypomnę, iż na początku poprzedniego tomu Wilson rozpoczął misję odnalezienia osób, które kiedyś skrzywdziły jego lub jego rodzinę. Była to, jak to sam ujął „wycieczka śladami tragedii”. Kiedy to już akcja zaczęła się rozkręcać na dobre, czytelnikom zafundowano typowy cliffhanger. Trzeci tom to bezpośrednia kontynuacja i dokończenie poprzedniej historii.

Jak wiemy, aktualnie Deadpool za cel obrał sobie Sabretootha. Choć pamięć płata mu figle, a wspomnienia są bardzo mgliste, uważa on, że to właśnie ten mutant zabił jego rodziców. Uważni czytelnicy znają oczywiście prawdę. Chęć zemsty jest tak wielka, że Wade praktycznie bezmyślnie wyzywa na pojedynek członka Uncanny X-Men. Jak jednak zabić największego wroga Wolverine’a, który również mając zdolność gojenia ran, potrafi regenerować się w nieskończoność? Początkowo spokojna i męska rozmowa przeistacza się w widowiskowe starcie. Otrzymujemy niezwykły i pełen przemocy pojedynek dwóch antybohaterów, którzy śmierci się nie boją. W powietrzu latają kończyny i wnętrzności, krew tryska na wszystkie strony. Jest brutalnie, ale również humorystycznie, gdyż rywale nie szczędzą sobie słownych, wyszukanych epitetów. Szala zwycięstwa co chwilę przechyla się na inną stronę. Swoje cameo zalicza nawet sam Magneto. O ostatecznym efekcie tej walki musicie przekonać się już jednak sami.

Druga część tego albumu to kontynuacja opowiadania „Deadpool 2099”, które publikowane było w poprzednim numerze. W tej futurystycznej i cyberpunkowej wizji świata fabuła skupia się na dwóch kobietach powiązanych z Deadpoolem.  Nie zabrakło efektownych wizualnie pojedynków, zwrotów akcji i … samego Wade’a Wilsona.

deadpool vol. 4 11p

Oprawa graficzna, której autorem przede wszystkim jest Matteo Loli nieustannie trzyma stały i bardzo dobry poziom. Jego kadry charakteryzują się sporą dynamiką i dużym stopniem detali. Sceny walki najemnika z Victorem Creedem są mocno krwawe i brutalne. Scott Koblish, autor rysunków historii w świecie 2099 również bardzo fajnie przedstawił pełen barw futurystyczny świat. Pozwolił sobie nawet na pewne ciekawe eksperymenty graficzne.

Tytułowy pojedynek dwóch antybohaterów, choć był w praktyce bezsensowny, niejako odblokował psychicznie naszego najemnika. Duggan bardzo sprawnie zamknął wątek zemsty Deadpoola oraz śmierci jego rodziców. Dał nam również nadzieję, iż historia nabierze teraz świeżości i wskoczy na odpowiednie tory. Ten tom nie jest może jeszcze tak dobry, jak komiksy z poprzedniej serii wydawniczej Marvel Now, ale na tle dwóch poprzednich znacznie się wyróżnia. Jest dobra akcja i emocjonująca fabuła. Jest też wszechobecny, ale nie nachalny humor oraz bardzo fajne żarty sytuacyjne. Jest praktycznie wszystko to, co fani Deadpoola lubią najbardziej. Zobaczymy, co w przyszłości przygotował dla nas scenarzysta. Można tylko liczyć na to, że powróci on do sprawdzonej formuły, do dobrych i absurdalnych drwin z popkultury czy z uniwersum Marvela.

Jeśli nieco zraziliście się do tej serii po lekturze pierwszych albumów, dajcie jeszcze jedną szansę Dugganowi. Jest dobrze, a może być już niedługo jeszcze lepiej i ciekawiej.

Dział: Komiksy
czwartek, 04 lipiec 2019 01:53

Konkurs: Saga Mrocznej Phoenix

Oficjalna powieść Uniwersum Marvela.

Przeprowadzając wahadłowiec przez potężny rozbłysk słoneczny, Jean Grey poświęca swoje życie, by uratować X-Menów. Zdarza się cud i superbohaterka się odradza.

Phoenix – jak głosi jej imię – powraca do życia, stając się jedną z najpotężniejszych istot we wszechświecie. Lecz kiedy wraz z X-Menami bierze udział w ataku na tajną organizację o nazwie Hellfire Club, pada ofiarą manipulacji, zdradza przyjaciół z drużyny i zmienia się w Czarną Królową.

Gdy moce Jean wymykają się spod kontroli, staje się jasne, że trzeba ją powstrzymać. Są tacy, którzy za wszelką cenę pragną jej śmierci; tymczasem X-Meni robią wszystko, by opanować siłę Phoenix, nie zabijając przy tym Jean. Od ich zmagań zależą losy świata.

Dział: Zakończone

Pierwszy tom przygód Petera Parkera jako prezesa międzynarodowej korporacji okazał się słabym albumem. Kolejna rewolucja w życiu Człowieka-Pająka wydawała się zrobiona na siłę. Dodatkowo fabuła była chaotyczna, nijaka i bez polotu. Dan Slott jednak na koniec otrzymał ode mnie kredyt zaufania. Nadszedł teraz czas na ciąg dalszy. Czy album „Mroczne królestwo” zaserwuje nam powrót przygód naszego superbohatera na właściwe tory?

Na początek przypomnę, iż firma Petera – Parker Industries podbiła zagraniczne rynki. Ma swoje oddziały w wielu krajach świata, m.in. w Londynie czy Szanghaju. Dodatkowo swoimi nowatorskimi projektami wspiera działalność SHIELD. Z tego to powodu Spider-Man w ratowaniu ludzkiego życia nie ogranicza się już tylko do ulic Nowego Jorku. Służbowe obowiązki sprowadzają go do Chin, gdzie również musi zmierzyć się ze starym wrogiem - Panem Negatywem. Okazuje się, że na jego usługach jest dwójka superbohaterów i jednocześnie przyjaciół Spidera – Cloak i Dagger.  Na dodatek złoczyńca zamierza ponownie przejąć kontrolę nad umysłem Człowieka-Pająka (pierwszy raz udało mu się to na łamach miniserii „Dark Reign: Mister Negative”).

Amazing Spider Man Globalna siec 02

Tymczasem powraca temat znanej z poprzedniego tomu organizacji Zodiak. Peter ponownie staje do walki ramię w ramię z Nickiem Fury. Starcie ze Skorpionem rzuca Spider-Mana m.in. do Paryża czy na … Międzynarodową Stację Kosmiczną. Pojedynek z takim przeciwnikiem jest nierówny, gdyż potrafi on przewidywać przyszłość. Stawka jednak jest wysoka, ponieważ złoczyńca może przejąć całkowitą kontrolę nad czasem. Jeśli uda u się zrealizować swój nikczemny plan, nikt nie będzie mógł mu więcej zagrozić.

W międzyczasie znowu pojawia się tajemniczy człowiek w czerwieni. Nadal rekrutuje on starych przeciwników Spider-Mana. Tym razem dołączają do niego m.in. Jaszczur oraz Electro.amazing spider man vol. 4 10p

Pierwsze zeszyty drugiego tomu znowu nie powalają fabułą. Wątek z Panem Negatywem wygląda, jakby był wciśnięty w tę historię na siłę. Jedynie fajną niespodzianką jest nagłe pojawienie się Regenta, który to został wprowadzony do Uniwersum w poprzednim tomie, w osobnej historii „Piwnica” Dana Slotta i Christosa Gage’a.

Akcja nabiera tempa tak naprawdę po ponownym pojawieniu się Skorpiona i organizacji prowadzonej przez niego. W poprzednich zeszytach jego motyw został śmiesznie i chaotycznie poprowadzony oraz był piętą achillesową tomu. Członkowie Zodiaku pretendowali wręcz do miana najbardziej żenujących złoczyńców Marvela. Teraz jednak Slott rzucił nowe światło na tego przeciwnika i rozbudował samą postać przywódcy. Fakt, że Skorpion potrafi przewidywać przyszłość, bardzo fajnie wpływa na fabułę. Dodatkowo „uzbroił” go w bardzo potężny artefakt – Klucz Zodiaku i zawiązał ciekawą intrygę.

Spodobał mi się również rozpoczęty w poprzednim tomie wątek tajemniczego człowieka w czerwieni. Skrupulatnie zbiera on samych największych antagonistów Spider-Mana. Jaki ma w tym cel oraz jak duża będzie jego armia? Mam nadzieję, że już niedługo będziemy się mogli o tym przekonać.

Dan Slott przypomniał nam również o Otto Octaviusie. Naukowiec, którego świadomość zamknięta jest aktualnie w robocie, zapowiedział swój wielki powrót.

Na plus wychodzi również oprawa graficzna albumu. Do włoskiego grafika Giuseppe Camuncoli znanego z poprzednich przygód Spider-Mana dołączył Matteo Buffagni. Bardzo ładnie prezentują się duże kadry, szczególnie te z pojedynkami czy kosmosem w tle. Jedynie co mi osobiście trochę przeszkadzało, to wygląd Parkera wg Buffagniego. Jego Peter wygląda dość staro. Ja rozumiem, że chłopak dużo przeszedł, spoważniał i na swoich barkach dźwiga zarzadzanie korporacją, ale gryzie się to trochę z jego wizerunkiem z poprzednich zeszytów.

Podsumowując, „Mroczne królestwo” może nie jest jeszcze wybitnym komiksem, ale daje sygnał, iż seria „Globalna sieć” zaczyna zmierzać w dobrym kierunku. Przewodni wątek z Zodiakiem trzymał dobry poziom, Dan Slott umiejętnie zaintrygował czytelnika, a na dodatek w końcu zaserwował nam starego, dobrego Spider-Mana, który rzuca sucharami i ripostami czy nawiązuje w dialogach do popkultury. Jego fani na pewno będą zadowoleni.

Dział: Komiksy
środa, 26 czerwiec 2019 10:42

Kolejna pozycja w serii Blizzard Legends

Po blisko 15 latach Ostatni Strażnik pióra Jeffa Grubba powraca do księgarń. Na polskim rynku i wśród fanów Warcrafta to książka legenda, jeden z białych kruków, o którego wznowienie prosiły rzesze poszukiwaczy literatury. Teraz za sprawą wydawnictwa Insignis i serii Blizzard Legends w końcu macie okazję dołączyć do swoich kolekcji upragniony i długo wyczekiwany tytuł, którego ceny antykwaryczne wielokrotnie przewyższały cenę okładkową!

Dział: Książki
niedziela, 23 czerwiec 2019 14:38

Oprawca Boży

Kolejny autor wkracza w progi sporej już serii Fabryki Słów pod tytułem „Polskie Fantasy". Mowa o Eugeniuszu Dębskim, który ma za sobą olbrzymie doświadczenie pisarskie i którego nazwisko z pewnością znane jest fanom polskiej fantastyki. Szczególnie znany z cyklu o Xamaleonie. Wielokrotnie pokazywał swoją wszechstronność i próbował sił w różnych gatunkach fantastyki. Jak prezentuje się zatem jego najnowsze dzieło — „Oprawca Boży"?

Jak żałosny byłby Bóg, który pozwoliłby bezkarnie rzucić sobie wyzwanie?
Durkiss jest zabójcą. Doskonałym narzędziem w rękach swojego Boga. Oprawcą Bożym. Kolejne zadanie, którym obciążył go N'gadufal nie wydaje się szczególnym wyzwaniem. Wszak ukaranie bezczelnego krzywoprzysięzcy nie powinno być trudniejsze niż ubicie sieklicy. Kolejne tajemnice wypływają jedna po drugiej, pętla niebezpieczeństwa zaciska się na szyi Durkissa coraz ciaśniej, a ilość ofiar budzi wątpliwości nawet w jego zatwardziałym sercu. Jednak od woli Boga nie ma odwrotu. Oprawca wypełni swą misję lub zginie, próbując.

Początek książki wypada naprawdę obiecująco, mimo że zalatuje Wiedźminem niezwykle mocno. Wątek zabójcy potworów czy innych kreatur zawsze będzie mi bliski, ale jednocześnie gdzieś zawsze mam świadomość, że to coś ukradzionego Sapkowskiemu. Dębski jednak wprowadza czytelnika w świat Durkissa dość ciekawie i oryginalnie, więc pełen nadziei kroczyłem w fabułę dalej i dalej. I chociaż nie ukrywam, że przyszedł moment zwątpienia i lekkie znużenie, to w gruncie rzeczy, po dobrnięciu do końca muszę powiedzieć, że jest ok. Ale...

Po autorze, który już tyle lat istnieje na polskim rynku i który ma na swoim koncie kilkadziesiąt tomów różnych historii, spodziewałem się czegoś więcej. Gdyby była to książka debiutanta, byłbym w stanie wybaczyć (niestety) przewidywalną fabułę i kilka innych mankamentów, które gdzieś po drodze rzuciły mi się w oczy. Nawet nie chodzi mi tu o styl czy stylistykę powieści, ale bardziej o rozwiązania fabularne i sposób, w jaki historia została nam opowiedziana. Widzę tutaj duże pole do popisu, jeśli chodzi o uniwersum i bliskość bohatera z bogiem. Mam jednak wrażenie, że zostało to niedostatecznie podkreślone, czego też efektem jest objętość książki.

Bohater, mimo że jest prawą ręką Boga, wykonuje przecież na co dzień jego wolę, wydaje się pozbawiony racjonalnego myślenia. Przystępuje do swojego nowego zadania wręcz bezmyślnie, lekceważąc totalnie powagę sytuacji. Pozbycie się na pozór zwykłego krzywoprzysięzcy, powinno samo w sobie być podejrzanie zbyt prostym rozkazem. Ale czy nie taka jest natura człowieka? Każdy popełnia błędy i każdy z nas kiedyś był w jakieś sytuacji lekkomyślny. Między innymi to czyni z Durkissa „ludzkiego” bohatera, mimo że jest tak mocno związany z Bogiem i wykonuje jego wolę.

„Oprawca Boży” nie jest książką dla każdego. Polecam ją wielbicielom gatunku, ale przede wszystkim też czytelnikom Eugeniusza Dębskiego. Fani jego twórczości, którzy są zaznajomieni ze stylem i pomysłami z pewnością będą zadowoleni.

Dział: Książki

Oficjalna powieść Uniwersum Marvela

Przeprowadzając wahadłowiec przez potężny rozbłysk słoneczny, Jean Grey poświęca swoje życie, by uratować X-Menów. Zdarza się cud i superbohaterka się odradza.
Phoenix – jak głosi jej imię – powraca do życia, stając się jedną z najpotężniejszych istot we wszechświecie. Lecz kiedy wraz z X-Menami bierze udział w ataku na tajną organizację o nazwie Hellfire Club, pada ofiarą manipulacji, zdradza przyjaciół z drużyny i zmienia się w Czarną Królową.

Dział: Książki
piątek, 07 czerwiec 2019 15:15

Marvel: Superbohaterki

Ostatnimi czasy ukazywanie kobiet w miejscach, które są uznawane za domenę mężczyzn, stało się dosłownie jednym z powszechnych trendów. Nic więc dziwnego, że i Marvel wtrącił kilka słów od siebie. Jak dobrze znacie komiksowe superbohaterki? Mimo że istnieją od zawsze, to nigdy dotąd nie było o nich tak głośno.

„Marvel: Superbohaterki” to ślicznie wydane, bogato ilustrowane kompendium wiedzy o kobietach w Universum Marvela. Tak naprawdę nie zawiera tylko i wyłącznie postaci z supermocami, ale po prostu wszystkie istotniejsze bohaterki, które pojawiają się w fabule komiksów (na przykład doskonale znaną czytelnikom Mary Jane). Postacie opisane są bardzo szczegółowo, niekiedy wręcz encyklopedycznie. Każdej z nich towarzyszy przynajmniej jedna doskonała ilustracja autorstwa Alice X. Zhang. Wszystko osadzone zostało w ładnie dopracowanej kompozycji graficznej. 

Wydanie takiej książki to z pewnością ciekawy i godny uwagi pomysł. Projekt jest przemyślany, elegancki i przyciągający uwagę. Myślę jednak, że nie stanowi gratki dla fanów Mavela, a raczej swojego rodzaju pokaz kobiecej siły. W skrócie rzecz ujmując: publikacja płynie na fali feminizmu. Ogromnie cieszy mnie fakt, że ukazują się tego typu wydania, ale jednocześnie niepokoi mnie kierunek, w którym ta fala zmierza (przykładowo w stanie Nowy Jork kobieta może zdecydować o aborcji aż do chwili poczęcia dziecka). Może jednak mimo wszystko unikniemy scen rodem z „Seksmisji” i będziemy się po prostu cieszyć ładnie wydaną książką, która przedstawia nam bliżej sylwetki bohaterek Marvela.  

Sama publikacja jest świetna, za to do twórców komiksów mam pewne „ale”. Co bardzo mi się nie podoba? Fakt, że większość superbohaterek z Universum Marvela to po prostu odbicia swoich męskich odpowiedników. Naprawdę rysownicy komiksów mogliby pokusić się o coś bardziej oryginalnego. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich historii, ale uważam, że ciekawych, damskich postaci jest w Marvelu zdecydowanie zbyt mało. 

Wydanie książki jest zachwycające. Album ma format A4, twardą oprawę, a treść wydrukowana została na grubym, porządnym papierze. Ilustracje autorstwa Alice X. Zhang są prześliczne. Nieco odbiegają od tych komiksowych, ale jednocześnie bez trudu poznamy każdą postać. Z przyjemnością przeczytałabym jakąś powieść graficzną, stworzoną przez Alice X. Zhang. Z pewnością byłaby przepiękna. 

Książkę „Marvel: Superbohaterki” szczególnie polecam wszystkim tym, którzy bohaterek Marvela jeszcze nie znają. Jeżeli imiona kobiet z uniwersum, które znasz, potrafisz zliczyć na palcach jednej ręki, koniecznie sięgnij po to kompendium. To bogate źródło wiedzy, które na dodatek zostało naprawdę pięknie wydane.   

Dział: Książki
czwartek, 06 czerwiec 2019 05:11

Księga zepsucia

Od kilku tygodni fani Marcina Podlewskiego, znanego głównie z czterotomowej space opery Głębia, mogą poznać autora w nowym wydaniu. Księga zepsucia otwiera nowy cykl, tym razem rasowe dark fantasy. Przeglądając opinie na różnych portalach i blogach można przeczytać niemal same zachwyty, niestety moje odczucia są mocno mieszane.

Zaczyna się obiecująco. Oto przed nami świat przyszłości, zaawansowany technologicznie i bezlitosny w egzekwowaniu prawa. Główny bohater, Malkolm Rudecki przebywa w więzieniu oczekując na wyrok. Zabił dwóch degeneratów, którzy zamordowali mu żonę i brutalnie zgwałcili córkę. Gdy jednak okazało się, że jeden z oprawców był synem wpływowego polityka, Rudeckiego wciągnęła machina prawa i zamierza go wypluć dopiero po wykonaniu wyroku. Co więcej, na egzekucji sprawa się nie kończy – Malkolm trafia do świata z najgorszych koszmarów, mrocznej i okrutnej Thei.

Przeskok z science fiction do fantasy nasuwa skojarzenie z Panem Lodowego Ogrodu, ale z miejsca trzeba wyjaśnić, że Thea to nie Midgaard, a Rudeckiemu daleko do Vuko Drakkainenena. O ile też Grzędowicz klarownie wyjaśnił, skąd taka zmiana, o tyle w przypadku Księgi zepsucia pozostaje to tajemnicą, którą prawdopodobnie wyjaśnią kolejne tomy.

Do najmocniejszych atutów powieści należy wykreowany w nim świat. To pierwszy raz, gdy spotkałam się z uniwersum tak na wskroś zepsutym i bezlitosnym. Dawno temu zwyciężyło w nim Zło, skażając wszystko dookoła, z mieszkańcami i wszystkimi żyjącymi stworzeniami na czele. Obowiązuje tu tylko jedna zasada, tak zwane Proste Prawo, zgodnie z którym przeżywa ten, kto jest silniejszy, a racja stoi po stronie tego, który kieruje się instynktem i biologiczną potrzebą. Jesteś głodny – zabij. Potrzebujesz tego, co należy do kogoś innego – zabij. Ktoś zabrał Twoją własność – zabij. Nie ma tu miejsca na skrupuły czy wahanie. Nie istnieją więzi rodzinne, nie istnieją nawet takie pojęcia jak „matka” czy „dziecko”, zastąpione przez „mamkę” i „pomiot”. Jedyną wartością, którą się ceni jest za to krew; za jej pomocą można nawiązywać sojusze, bądź też zniewolić drugą istotę, by mieć ślepo posłusznego niewolnika.

Czytelnik razem z głównym bohaterem zostaje wrzucony do świata Thei bez żadnego słowa wyjaśnienia i razem z Rudeckim musi odkrywać jego tajemnice oraz rządzące nim prawa. Z jednej strony to dosyć dobry zabieg, przynajmniej często sprawdzający się w powieściach fantasy, z drugiej jednak strony są momenty, gdy można się poczuć przytłoczonym nadmiarem nowego nazewnictwa i niezrozumiałymi na pewnym etapie regułami. Na szczęście, sytuacja staje się znacznie klarowniejsza w drugiej połowie książki i całość czyta się wtedy znacznie płynniej.

Co więc nie zagrało? Wspomniany już brak wyjaśnienia, czym jest Thea, w jaki sposób wiąże się ze światem przedstawionym w pierwszych rozdziałach i dlaczego pojawił się na niej Malkolm. Nawet jeśli będzie to wyjaśnione w kolejnych tomach, póki co czuję pod tym względem duży niedosyt. Przede wszystkim jednak uwierał mnie sposób przedstawienia i zachowanie głównego bohatera. O ile robił ogólnie dobre wrażenie, o tyle jego pseudoironiczne bądź niby-zabawne odzywki, zwłaszcza w sytuacjach, gdy nie ogarniał rozumem otaczającej go rzeczywistości, nie śmieszyły, a irytowały. Zwłaszcza gdy biegał w krzaki z „poranną potrzebą typu A”, jak by nie mógł iść i się zwyczajnie, za przeproszeniem, wysrać.

Podsumowując, Podlewski stworzył interesujący świat z dużym potencjałem, który z pewnością przypadnie do gustu fanom gatunku. Moim zdaniem to dobre wrażenie psuje do pewnego stopnia kreacja głównego bohatera, niemniej po drugi tom też zapewne sięgnę, by przekonać się, czym naprawdę jest Thea i jakie skrywa tajemnice.

Dział: Książki