listopad 13, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Lucky Luke

Komiksowa adaptacja jednej z najlepszych i najbardziej znanych powieści science fiction autorstwa Juliusza Verneʼa. Napisana w 1864 roku „Podróż do wnętrza Ziemi” była jedną z pierwszych powieści poruszających tematykę eksploracji wnętrza Ziemi.

Dział: Komiksy
czwartek, 24 czerwiec 2021 18:47

Kid Lucky. Uczeń kowboja

W hołdzie największemu chyba dziełu Monnisa, czyli komiksowi „Lucky Luke”, Achdé zabiera nas w pobocznej serii „Kid Lucky” w podróż do dzieciństwa tego szybkostrzelnego kowboja. Choć to seria poboczna przygód dzielnego opiekuna krów, nie ma się nawet co zastanawiać czy warto czytać. Warto.
 
Tak naprawdę nie znaliśmy przecież pochodzenia Lucky Luke’a ani jego dzieciństwa. Okazuje się, że Kid Lucky został znaleziony na pustyni, w pobliżu splądrowanego wozu pionierów. Znalazca, dość bojaźliwy kowboj, przywiózł malca do Nothing Gulch, gdzie szybko znalazła się kochająca go kobieta. Nie mogę jednak napisać, że była to matka-anioł. Nie, nie! Opiekunką Luka została hałaśliwa właścicielka saloonu Miss Marsha. Choć wychowuje malca twardą ręką, to nie szczędzi mu miłości i wolności. Dziecko ma więc czas na wygłupy, w tym nawet zabawę w Indian i kowbojów. Ujawnia też zdolności Kid Lucky’a, który już jako brzdąc strzelał z procy do własnego cienia i z nim wygrywał.
 
Ukazane w komiksie życie na Dzikim Zachodzie jest bardzo karykaturalne. Historię tworzą jednostronicowe gagi z Lukiem i gromadką jego dość indywidualnych przyjaciół ze szkolnej ławy. Ciekawym zabiegiem jest wyjaśnianie niektórych niuansów historycznych czy kulturowych w przypisach. Dzięki temu czytelnik, mały czy duży, może się dowiedzieć, np. jak karano oszustów.
 
Choć komiks raczej skierowany jest do młodszego odbiorcy, ja bawiłam się przednio. Być może powodem był wisielczy humor, którym okraszone są niektóre scenki. Tak jak w starym dobrym „Lucky Luke’u”, którego kocham do dziś.

 

Dział: Komiksy
Lubi smak kompostu o poranku, nosi kapelusz i nie stroni od kamuflażu. Któż to taki? To dżdżownica-detektyw, Szerlok Worms, bohater debiutanckiego komiksu Łukasza Auguścika pt. „Niesamowity Szerlok Worms i niebieskie monstrum”. Jakież to przygody będzie miewał nasz dzielny detektyw-pierścienica?
 
Oto w lesie nastąpiła seria niewyjaśnionych porwań. Najpierw zniknęła królowa mrówek, przez co wszystkie robotnice byczą się na urlopie, a zaraz potem przepada jak kamień w wodę królowa pszczół, dezorganizując zupełnie pracę w ulu. Bez mrówek las zacznie przypominać jedno wielkie śmietnisko, a brak zapylaczy skończy się klęską nieurodzaju, a w końcu też głodu. Dziennikarz Zwinka prosi więc najznakomitszego detektywa od ściółki po korony drzewa, czyli właśnie tytułowego Szerloka Wormsa. Razem zbadają poszlaki oraz dokonają przesłuchań świadków. Wszystko jednak wskazuje, że ciężko będzie wytropić monstrum, które stoi za tajemniczymi zniknięciami.
 
Komiks detektywistyczny z bohaterem-dżdżownicą? Zdecydowanie nie jest to przyziemny pomysł. Choć jest to raczej lektura dla młodszego widza, to ja bawiłam się całkiem dobrze. Żałuję nawet, że do rąk trafia mi krótka historia, a nie tak rozbudowana, jak choćby te, które z powodzeniem projektuje Tomasz Samojlik. Dzieciom z pewnością spodobają się nietypowe pomysły na tropienie złoczyńcy, a dorośli będą pod wrażeniem proekologicznych i biologicznych ciekawostek, które przekazywane są właściwie mimochodem małemu czytelnikowi. Także prosta kreska i żywe kolory to to, co najmłodsi lubią najbardziej. Mam tylko nadzieję, że od tego tomiku przygód Wormsa następne komiksy Łukasza Auguścika nie będą trafiały do szuflady, tylko do naszych rąk.
Dział: Komiksy
czwartek, 06 sierpień 2020 12:43

Lucky Luke W cieniu wież wiertniczych

Morris i Gościnny stworzyli ponadczasową postać, która uczy, bawi i jest rozpoznawalna na całym świecie. Lucky Luke, samotny kowboj ze swoim rumakiem w kolejnej części przygód opuszczają Dziki Zachód. W cieniu wież wiertniczych nie znajdziemy Daltonów, ale będziemy się równie dobrze bawić. Luke musi stawić czoła gorączce złota i wszelkiej maści oszustom i przestępcom, którzy wyrastają przy szybach wiertniczych, niczym grzyby po deszczu.

Mój sześcioletni syn kocha kowboja miłością wielką i niezmienną i choć wysłuchał z przyjemnością, bo każda przygoda ulubionego bohatera jest jego ukochaną, to jednak bawił się mniej, niż przy innych opowieściach i lekko odetchnął na koniec. Wynika to z tego, że ten tom jest bardziej skupiony na przywarach ludzkich, bardziej uczy o chciwości, nieuczciwości, kłamstwach i oszustwach, niż inne. Dla niego również historia ropy naftowej jest dość odległa i mimo wyjaśnień, nie poczuł jej na tyle, by opowieść  go całkowicie porwała. Jestem jednak przekonana, że starszy czytelnik będzie bardziej zadowolony, bo zwyczajnie więcej zrozumie. Młodszy będzie miał przyjemność ze słuchania, bo historia Bingla jest szalenie zabawna, ale nie wyciągnie z historii wniosków na przyszłość, element nauki będzie mizerny.

Wszystko to, o czym wspomniałam zrewanżują rysunki. Pełne wyrazu twarze, ruch widoczny w każdej postaci, emocje do bezbłędnego odgadnięcia stanowią ogromny plus tych komiksów. Tu nie ma miejsca na niedomówienia, wszystko jest od razu widoczne i nie ma konieczności wyjaśniania wszystkiego w tekście. Dzięki temu czyta się szybko, a wszystko jest klarowne. Rysunki stanowią świetne tło do dialogów i razem tworzą świetną całość.

W tym tomie jeszcze widzimy Luke’a z nieodłącznym papierosem w ustach, więc zdecydowanie nie wpisuje się we współczesny trend, jednak jakoś bardziej do mnie przemawia, bo kowboj z mojej młodości zawsze żuł peta. Jeżeli kogoś jednak to razi, to zapewniam, że całość historii i jej przekaz przyćmi ten defekt. Ja byłam zachwycona edukacyjną wartością tej części przygód, bo zawsze dla mnie Lucky Luke był bardziej śmieszny, niż czegokolwiek uczący, a tu takie zaskoczenie. Fanom kowboja i jego rumaka polecać nie trzeba. Innym, którzy dopiero zaczynają przygodę z tym bohaterem, polecam zacząć od innej części, bo ta jest bardzo mało „Luke’i Lukowa”. Chyba, ze ktoś ma ochotę na historię ropy z przymrużeniem oka, z trochę innej perspektywy, to na pewno się nie zawiedzie. A dzielny kowboj, pilnujący porządku i stojący na straży prawa, choć czasem posługujący się specyficznymi metodami, na pewno będzie miłym dodatkiem.

Dział: Komiksy
poniedziałek, 03 sierpień 2020 14:27

Lucky Luke Prorok

Lucky Luke'a chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Każdy choć raz słyszał o dzielnym kowboju przemierzającym Dziki Zachód, by szerzyć ład i porządek. I łapać Daltonów. W Proroku akcja zaczyna się od tego, że sławni bracia już są w więzieniu i przebywają w nim razem z szalonym, aczkolwiek bardzo natchnionym prorokiem Dunkle'm, który ma ogromny wpływ na Averell'a i... Bzika. Zarówno jeden z braci, jak i pies patrzą w niego, jak zaczarowani i nie pomaga przekonywanie reszty Daltonów, ani Lucky Luke'a. To samo w sobie wróży świetną zabawę, ale potem jest tylko lepiej. Bracia, wraz z prorokiem, trafiają do maksymalnie uczciwej społeczności, gdzie nie ma przestępstw, przemocy, szeryfa i pieniędzy. Panuje tu jedynie handel wymienny, pije się zioła i każdy jest dobry. I o ile początkowo trzem braciom, bo Averell nadal pozostaje pod wpływem proroka i nowe życie szalenie mu się podoba, podoba się taki układ, bo nikt ich nie potępia, to na dłuższą metą nie mogą wytrzymać i postanawiają ucywilizować społeczność i podarować jej i saloon, i bank. Na ratunek, w zasadzie wszystkim uczestnikom tej kabały, wyrusza Lucky Luke z nieodłącznym rumakiem.

Lucky Luke to niezmienna, prosta forma rysunków. Dość ostra, wyrazista kreska nie pozwala pomylić tej serii z żadną inną. I choć w tym tomie nie rysuje już Gościnny, to nadal czuć ducha kowboja, nic w zasadzie się nie zmienia, mam jedynie wrażenie, że Luke ma ciut bardziej okrągły nos. To jednak jest absolutnie minimalny szczegół, który nie wpływa na całościowy odbiór. Rysunki oszczędne, nie odwracają uwagi od treści, jedynie ją uzupełniają.

To jedna z lepszych części opowieści o Samotnym Kowboje. Bardzo zabawna, bawi prawie do łez, mój sześciolatek się zaśmiewał, a przez to jego siostra, otwarcie mówiąca, że Luke nie jest jej ulubioną postacią wzięła komiks do ręki i czytała mi co zabawniejsze fragmenty, bawiąc się przy tym śmiesznie. Oczywiście wszystko to dzięki Bzikowi, który ma w tej części swą rolę życia, a że jest straszni głupi, to jest też prześmieszny, oraz dzięki Daltonom, którzy zawsze dają radę. I choć mało tu dzielnego rumaka, to jego puenta też bawi.

Jeśli ktoś ma w domu fana Daltonów i Lucky Luke, powinien sięgnąć po tę część przygód kowboja. Starsi czytelnicy zapewne zauważą sarkazm i ironię w wypowiedziach i całe przesłanie ogłupiania przez fałszywych proroków. Młodsi dostrzegą głupotę idącą za takim postępowaniem i komizm wielu sytuacji. Dorosły dostrzeże to wszystko, a każdy z czytelników będzie się świetnie bawił.

Dział: Komiksy
poniedziałek, 29 kwiecień 2019 19:45

Przygody wielkiego wezyra Iznoguda 1. Tom 1- zapowiedź

Iznogud to niewielki wzrostem, ale wielce ambitny wezyr. Nie wystarcza mu stanowisko głównego zausznika władcy Bagdadu, dlatego nie cofnie się przed żadnym łotrostwem ani najokropniejszą zdradą, aby zostać kalifem w miejsce kalifa! Razem ze swoim sługą Pali Bebehem każdego dnia knuje, jak odebrać tron łatwowiernemu Harunowi Arachidowi. Wezwie na pomoc dżina, wynajmie porywaczy, postara się rozwścieczyć groźnego sułtana Pulmankara, ruszy przeciw Mongołom, popłynie na wyspę olbrzymów – a wszystko po to, żeby spełnić swoje marzenie o władzy absolutnej. Czy w końcu uda mu się osiągnąć cel?

Dział: Komiksy
sobota, 05 styczeń 2019 20:35

Lucky Luke. Tortilla dla Daltonów. Tom 31

A to niespodzianka!
Bracia Daltonowie zostali porwani. Dziki Zachód mógłby odetchnąć z ulgą, gdyby nie fakt, że za Rio Grande dotarła wątpliwa sława braci i nawet tam ich sobie nie życzą. Ten feralny incydent może doprowadzić do zerwania stosunków dyplomatycznych między Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem. Z zaistniałą sytuacją musi się zmierzyć najlepszy człowiek, a mianowicie Lucky Luke. Ma on przywrócić Daltonów na łono Ameryki.
A co porabiają Daltonowie na przymusowych wakacjach w Meksyku. Po pierwsze kombinują jak nie dać się zabić Emilowi Espualesowi, po drugie robią to, co zazwyczaj, czyli próbują obrabować bank i po trzecie unikają ekstradycji z ręki Luke Lucke'a.

„Tortilla dla Daltonów” to trzydziesty pierwszy album z serii o Lucky Luke'u, który swoją osobą towarzyszy polskim czytelnikom od prawie 57 lat, choć szerszej publiczności znany jest tak naprawdę od lat dziewięćdziesiątych. Dla mnie Lucky Luke dotąd istniał wyłącznie, jako postać kreskówki, a ten album jest dla mnie pierwszym, z którym mam przyjemność się zapoznać. Przyjemność z góry wiadoma, jakby mogło by być inaczej, gdy scenariusz napisał niezrównany René Goscinny, którego współpraca z pomysłodawcą i rysownikiem Morrisem (właść. Maurice de Bevere) przebiegała idealnie.

„Tortilla dla Daltonów” jest w rzeczy samej przewrotna. Oto wszyscy pozbyli się Daltonów i powinni radować się wolnym od nich Dzikim Zachodem. Niestety sława wyprzedza gang i na propozycje rządu amerykańskiego, by przyznać obywatelstwo meksykańskie krnąbrnym braciom, ambasador Meksyku nie ma zamiaru przystać. Jest to jeden z niewielu komiksów, w którym czarne charaktery bardziej przemawiają do mnie, niż szlachetny kowboj. Przyczyna jest prosta. Postać Lucky Luke'a, bohatera małomównego jak Gary Cooper i dystyngowanego, jak Clarke Gable, nie ma możliwości zachowywać się tak komicznie, jak wybuchowy Joe, spolegliwi Jack i William, a przede wszystkim, jak niezwykle głupi Avrell. Przykro przyznać ale relacje Jolly Jumpera, wiernego wierzchowca Luky Luke'a, z poczciwie głupim Bzikiem, dostarczają o wiele więcej emocji, niż główny bohater. Oczywiście tak miało być i tylko dzięki tym opozycjom, ten komiks od wielu lat cieszy się takim powodzeniem.

Trzydziesty pierwszy album przygód Lucky Luke'a jest zabawny i przewrotny. Dostarcza czytelnikowi odpowiednią dawkę dobrego, co ważniejsze, inteligentnego humoru. Polecam serdecznie, a sama z przyjemnością sięgnę po inne tytuły tegoż udanego duetu Morris & Goscinny.

Dział: Komiksy