lipiec 11, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Jez

ZATOPIONE MIASTO.
Poszukiwania pełne magii i tajemnic.
Arogancki anioł.

Nazywam się Nefertari de Vesci, mam dwadzieścia cztery lata, zajmuję się odzyskiwaniem skradzionych obiektów sztuki i jestem w tym cholernie dobra. Ale pracuję tylko z Malachim, moim bratem, hrabią de Mandeville.

Dział: Książki
sobota, 07 maj 2022 14:08

Tony Stark. Iron Man

 

Pierwszy tom przygód Iron Mana z serii wydawniczej Marvel Fresh! 

Wbrew pozorom Tony Stark Ironman tom pierwszy, wcale nie jest początkiem przygody Ironemana. To daleko idąca kontynuacja przygód genialnego wynalazcy z poprzednich tomów, po tym jak bohater umarł, a następnie się wskrzesił. Warto więc zajrzeć do poprzednich przygód Ironemana. 

Zarys fabuły 

W życiu Toniego Starka pojawił się problem nie do przeskoczenia, a jest nim moralność związana z wykorzystywaniem sztucznej inteligencji. W związku z czym postanowił, że nie będzie dłużej więził jej w swoim kombinezonie. Jednakże kontrolowanie urządzeń bez jej pomocy wcale nie jest proste, przez co Ironman staje się znacznie mniej skuteczny. Dodatkowo bohater nie jest pewien czy sam wciąż jeszcze jest człowiekiem, ponieważ po śmierci został wskrzeszony z cyfrowego zapisu własnego mózgu i mimo swoich wspomnień oraz emocji, niekoniecznie czuje się sobą. Czy w dalszym ciągu ma duszę? 

Moja opinia i przemyślenia 

Tym razem autorem historii Ironmana jest Dan Slott, znany z serii „Amazing Spider-Man” i „The Superior Spider-Man”. Rysunki natomiast stworzył Valerio Schiti, ilustrator, który pracował między innymi przy „Potężnej Thor” i „Strażników Galaktyki”. Album tomu pierwszego zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach #1–11 serii „Tony Stark: Iron Man”."

Uniwersum Marvela, jak zawsze jest bardzo pogmatwane i niekoniecznie ułożone chronologicznie. Dlatego mimo wszystko takie albumy, jak „Tony Stark Ironman” ciężko jest czytać z doskoku, jeżeli nie śledzi się innych publikacji. Dla mnie ogromnym zaskoczeniem była śmierć Tony’ego Stark’a i przyznam, że chwilę się naszukałam, zanim doszłam do tego, gdzie była opisana i jak do niej doszło. 

W komiksie jest więcej rozważań niż samej akcji. Jeżeli stworzymy istotę myślącą, to czy powinna mieć ona prawa równe człowiekowi? Gdzie kończy się ta cienka granica? Nie po raz pierwszy ktoś porusza ten temat, tu jednak został ujęty w dość oryginalny sposób, a autor podszedł do niego bardzo ciekawie. 

Podsumowanie

Ironman to zdecydowanie jeden z najbardziej interesujących i mających twarde podstawy bohaterów Marvela. Jego przygody śledzi się z przyjemnością, wraz z nim zastanawiając się nad problemami dręczącymi nasz świat. Niestety wiele z nich nie ma dobrych rozwiązań, z czym zgadzają się nawet fantastyczny superbohaterowie z komiksów. Lekturę albumu serdecznie polecam, choć lepiej wcześniej poznać również poprzednie przygody Tony’ego Stark’a.  

Dział: Komiksy
sobota, 09 kwiecień 2022 14:45

Córka mordercy

 

Całe dotychczasowe życie bohaterki upłynęło pod piętnem bycia córką mordercy. Gdy miała pięć lat, ukochany ojciec zamordował jej przyjaciółkę, Elsie. Nikt nie wie, co kierowało mężczyzną; choć czuje do niego swoistą odrazę i żal, Kathryn wciąż odwiedza ojca w więzieniu. Ma jeden cel - poznać prawdę o tamtym dniu i dowiedzieć się, gdzie ojciec ukrył ciało dziewczynki. Liczy na to, że zbliżająca się dwudziesta piąta rocznica mordercy skłoni sprawcę do wyznania prawdy.

I choć dziennikarskie hieny już zacierają ręce na myśl o artykułach upamiętniających tamte tragiczne zdarzenia, to Kathryn stara się nie zwracać na to uwagi. Przez te wszystkie lata przyzwyczaiła się do nadmiernego zainteresowania jej osobą. A jednak w dniu rocznicy uwagę wszystkich przyciąga coś zupełnie innego - oto zaginęła kolejna mała dziewczynka. Dokładnie w dniu śmierci Elsie. I została porwana dokładnie z domu, w którym w dzieciństwie mieszkała Kathryn.

Czy to znak, że jej ojciec jest niewinny? A może to naśladowca czy inny psychicznie chory człowiek? A co, jeżeli prawda o wydarzeniach sprzed dwudziestu pięciu lat jest zupełnie inna, niż ta, w którą kazano jej wierzyć?

To moje drugie spotkanie z twórczością Blackurst i jak się okazuje - równie owocne. Autorka ma talent do tworzenia ciekawych plot twistów, dzięki czemu czytelnik nie ma czasu na nudę. O tym jednak już za chwilę.

Kathryn ma trzydzieści lat, lecz wciąż żyje z piętnem wydarzeń z dzieciństwa. Ciężko być córką mordercy dziecka - przez to jej rodzina musiała często zmieniać miejsce zamieszkania, a ona sama nie do końca może odnaleźć się w życiu. Wydaje się, że jej jedynym celem jest uzyskanie odpowiedzi na – wydawałoby się - proste pytanie: „gdzie jest ciało Elsie?”. I to pcha ją wciąż do przodu. Widzimy dokładnie, jak tragedia sprzed lat wpłynęła na kobietę, gdyż dzieli się z nami wszystkimi przemyśleniami. Morderstwo przyjaciółki z dzieciństwa determinuje jej dalszy los, sprawia, że jedyną istotną dla niej kwestią jest odkrycie prawdy, choć początkowo nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, iż istnieje jakaś inna jej wersja. Właściwa. I w tym miejscu autorka dała popis odnośnie do tworzenia postaci, gdyż Kathryn w jakimś nikłym stopniu można uznać za zapatrzoną w siebie, co zresztą uświadamia kobiecie jej brat. Jest tylko ona i jej cierpienie. Nie ważne, że cierpiała reszta bliskich - matka i starszy brat. Kathryn w momencie wydarzeń miała pięć lat, nie do końca zdawała więc sobie sprawę z tego, co dzieje się wokół niej. To jej rodzina przeżywała prawdziwe piekło, dlatego też nie popierają jej dążenia do rozgrzebywania starych ran. Tutaj plus dla autorki z tego powodu, że daje nam szansę na przeanalizowanie zachowania głównej bohaterki. Nic w jej zachowaniu nie jest czarne albo białe, królują tam odcienie szarości. Jak w przypadku prawdziwego, żywego człowieka.

Akcja rwie przed siebie od pierwszej strony, nie dając nam chwili na odpoczynek. Ciągle coś się dzieje i tak praktycznie do samego końca. Byłam niezmiernie ciekawa, jak po takim wstępie i bardzo udanym środku autorka poradzi sobie z zakończeniem. Wiadomo przecież, że finisz to ukoronowanie dzieła pisarskiego. I przede wszystkim gratka dla czytelnika, bo wreszcie rozstrzygnie się to, czy jego domysły okazały się trafne. Mówiąc szczerze, zakończenie jest dobre, aczkolwiek niespecjalnie oryginalne - z przedstawionym motywem spotkałam się już kilka razy. Niemniej jednak Blackhurst „przeprowadziła” mnie przez lekturę w taki sposób, że nie mam prawa narzekać. Było ciekawie, tajemniczo; mogłam swobodnie obstawiać między różnymi rozwiązaniami sprawy sprzed lat, gdyż kolejne, wychodzące na światło dzienne fakty umożliwiały mi to. Jednym zdaniem - byłam w tej historii prawie całą sobą. A nie ma chyba nic lepszego niż książka, która pozwala nam na poczucie uczestnictwa.

Uważam, że Jenny Blackhurst to jedna z ciekawszych pisarek obecnego czasu, na której książki warto zwracać uwagę. Jeżeli nie powali Was na kolana pomysłem na fabułę, to na pewno i tak nie będziecie żałować spotkania z tworami jej wyobraźni.

Dział: Książki
środa, 06 kwiecień 2022 14:25

Zapowiedź: Płoń dla mnie

 

Książki Ilony Andrews gwarantują rewelacyjną lekturę.“

Patricia Briggs, #1 New York Times bestselling author

 

“Jedno z najwspanialszych piór w urban fantasy… Ilona Andrews to wszystko co najlepsze w gatunku“

Jeaniene Frost, New York Times bestselling author

 

“Andrews to po prostu "must read" bez względu na wszystko!“

Romantic Times

 

"Jeśli jest jakikolwiek autor, który definiuje Urban Fantasy, to jest nim Ilona Andrews. “

Fresh Fiction

Dział: Książki
poniedziałek, 28 marzec 2022 11:32

Frnck. To dopiero początek

 

Zero pizzy, zero internetu, zero samogłosek… Prehistoria jest beznadziejna! 

„Frnck” skąd taki dziwny pomysł na tytuł komiksu? Gdy zdecydujesz się zajrzeć do środka, wszystko bardzo szybko się wyjaśni! W dzisiejszym świecie naprawdę trudno jest wymyślić coś nowego, czasami jednak się udaje, a doskonałym na to przykładem jest właśnie seria komiksowa „Frnck”.

Zarys fabuły

Franck ma trzynaście lat i mieszka w domu dziecka. Próbowały go adoptować już trzy rodziny, ale chłopiec do żadnej nie był w stanie się przywiązać. Podczas kolejnego spotkania adopcyjnego przez przypadek dowiaduje się o tym, że jego rodzice wcale nie umarli, po prostu nikt nie ma pojęcia, co się z nimi stało. Postanawia uciec, by ich odnaleźć, a na trop naprowadza go przyjaciel, stary ogrodnik, który twierdzi, że to właśnie on znalazł Francka, gdy ten był jeszcze zupełnie malutki. Po drodze do lasu jednak przez nieuwagę chłopiec trafia do jaskini w parku rozrywki, a z niej w tajemniczy sposób przenosi się do czasów prehistorii. 

Strona wizualna

Komiks wydany został w pełnym kolorze. Ma ładne, bardzo szczegółowe ilustracje i wyjątkowo dynamiczną kreskę. Niestety format A4 i miękka oprawa sprawiają, że zeszyt szybko się niszczy, szczególnie podczas czytania przez nie do końca uważne dzieci. To jednak mały mankament, który nie wpływa na jakość świetnie narysowanej historii.  

Moja opinia i przemyślenia

Lubię pomysłowe i wciągające fantastyczne przygody, a taką właśnie stworzył Olivier Bocquest. Komiks jest oryginalny i bardzo zwariowany. Franck to świetnie zarysowany, pełen optymizmu bohater, który lepiej lub gorzej radzi sobie z przeciwnościami losu, pozostając przy tym typowym nastolatkiem. Jestem bardzo ciekawa, co czeka na niego w kolejnym tomie przygód. 

Pomysł na pozbawienie wyrazów samogłosek jest równie ciekawy, ale niestety bardzo niewygodny. Lekko drażniło mnie odgadywanie, co mieli na myśli, pojawiający się w fabule jaskiniowcy, a mówią wcale nie mało. Pozostaje nadzieja, że Franck szybko nauczy ich „współczesnego” języka i zaczną mówić do nas normalnie.

Podsumowanie

„Frnck. To dopiero początek” to doskonały start niezwykłej przygody. Kolorowy komiks porywa do niezwykłego świata wyobraźni. Nie ma w nim ani jednej strony, na której nic by się nie działo. Dynamiczna akcja, świetne pomysły i ciekawie wykreowany, nastoletni bohater. To właśnie typ komiksów, które lubię najbardziej i jestem pewna, że taka zwariowana historia bez trudu zainteresuje zarówno starsze dzieci, jak i młodszą młodzież. Lekturę serdecznie polecam, zdecydowanie jest warta uwagi!  

Dział: Komiksy
poniedziałek, 28 marzec 2022 11:27

Turbogalop

 

Miłośnicy koni i dobrego humoru, galopem do lektury!

Każdy, kto miał przyjemność spróbować jazdy konnej, wie, ile ten sport wymaga wysiłku i dodatkowej pracy. Samo czyszczenie konia to nie lada rozgrzewka, ale również i cała masa przyjemności. „Turbogalop” to komiks, który z humorem opowiada o codziennym życiu w pewnej stadninie i problemach osób, które każdego dnia pracują przy koniach. 

Zarys fabuły

Szefowa Monika czuwa nie tylko nad stadniną, ale i nauką konnej jazdy. Każdego dnia musi zmierzyć się z nowymi przeciwnościami losu. Pomagają jej w tym jej syn Romeo, który jest typowym kobieciarzem, starszy, ale wciąż dziarski stajenny Albercik oraz dwie kochające konie nastolatki, Madzia i Celina. To właśnie w ich rękach spoczywa przyszłość całej stadniny.   

Strona wizualna

Zeszyt wydany został w formacie A4, w pełnym kolorze i niestety miękkiej okładce. Du Peloux stworzył ciekawe i bardzo szczegółowe ilustracje, jednak nieszczególnie przypadły mi do gustu rysowane przez niego postacie. Oczywiście jest to ocena czysto subiektywna. Po prostu przyzwyczajona do łagodniejszej kreski, znacznie lepiej taką właśnie odbieram. Pod względem warsztatu z pewnością jednak nie można im nic zarzucić.

Moja opinia i przemyślenia.

Uwielbiam konie i miło wspominam lata, przez które sama sporo jeździłam. Do komiksu „Turbogalop” podeszłam więc trochę sentymentalnie. Mimo jednak, że pojawia się w nim wiele zabawnych scen, to przyznam, że sama fabuła nieco mnie wynudziła. Nie potrafiłam się wciągnąć w tak przedstawione, krótkie epizody z życia bohaterów. Komiks jest ciekawie pomyślany i dobrze narysowany, ale niestety zupełnie nie trafił w mój gust. 

Jestem zachwycona faktem, że Egmont wydaje w ostatnich latach tyle różnych, wspaniałych serii komiksowych. Niezależnie od zainteresowań, każdy może wśród nich znaleźć coś idealnego dla siebie. Sądzę więc, że również „Turbogalop” znajdzie swoich fanów, którzy komiksem będą szczerze zachwyceni.

Podsumowanie

„Turbogalop” to ładnie narysowana, ciekawie pomyślana historia dla miłośników koni. Przybliża czytelnikom codzienne życie w stadninie, obowiązki i problemy, jakie się z nim wiążą. Mimo że bohaterowie komiksu są diametralnie od siebie różni, to jedno łączy ich na pewno - ogromna miłość do koni. Bardzo często to właśnie my sami możemy spełnić swoje marzenia, nie obejdzie się jednak bez włożenia w ich realizację całej masy pracy. 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 21 marzec 2022 22:58

Fragment powieści "Wrzask"

Po ucieczce z Lengardu – podziemnego ośrodka rządowego – Alyssa Scott zna już swój dar. Jest Mówiącą. Jest Kreatorką, a nie potworem. Jednak w laboratorium szalonego, śmiertelnie niebezpiecznego naukowca Kendalla Vanika zostali jej przyjaciele i Landon Ward, który nauczył ją kontrolować jej dar, który ją okłamał, którego... Alyssa desperacko pragnie ich ocalić, ocalić musi także resztę świata.

Dział: Książki
czwartek, 17 marzec 2022 11:59

Czas Chaosu - Daniel Komorowski

Czas chaosu to czwarty tom sagi Furia Wikingów od Daniela Komorowskiego… Cóż, nie da się ukryć, że jeżeli przeanalizujemy rozgrywające się w tym tomie wydarzenia, to tytuł będzie zaiste adekwatny. Bohaterowie po raz kolejny mierzą się z poważnymi kłopotami – Ivar musi odzyskać Hedeby, pozbyć się wroga, utrzymać sojusz z Norwegami, zadbać o bezpieczeństwo braci oraz udać się do Northumbrii, aby dokonać zemsty na królu Elli i dowiedzieć się, co też knuje jego starszy brat, który jakby nie patrzeć, po śmierci Ragnara, jest obecnie królem…
 
Jako wierna fanka Bezkostnego, z niebywałą radością obserwowałam jego poczynania w odbiciu Hedeby. Oto syn Ragnara, który zasługuje na to, aby zostać królem. Waleczny, odważny, inteligentny, świetny strateg i wojownik. Budzi podziw, strach i szacunek. Z łatwością odbija Hedeby z rąk zbuntowanego, zdradzieckiego Eryka i dokonuje swojej zemsty. Pięknej zemsty. Śmiało muszę stwierdzić, że byłam niezmiernie ciekawa, jakie konsekwencje względem kruchego sojuszu z Norwegią ta zemsta przyniesie… Ale władca Norwegii, Harald Pięknowłosy, to człowiek honoru, prawda?
 
Ponownie mamy do czynienia z wieloma różnymi miejscami akcji oraz z ogromem różnorodnych bohaterów. Daniel Komorowski z łatwością przeskakuje między przestrzenią oraz zmienia narrację, która nieco umożliwia nam poznanie myśli każdej z postaci. Poznajemy ich plany, pobudki, które nimi kierują, głęboko skrywane myśli, choć nie mamy do czynienia z typową narracją pierwszoosobową. To pozwala nam wyrobić w sobie pewne uczucia względem konkretnych ludzi pojawiających się na kartach tej powieści. Uwielbiam to, jak rozwijają się synowie Ragnara, choć nie ukrywam, że Halfdana po prostu nie znoszę.
 
Tym, co jest zdecydowanie jednym z najlepszych aspektów tej sagi, to rozbudowana fabuła i ogrom akcji. Nie inaczej jest w przypadku tego tomu. Choć widzę progres w stylu pisania Daniela Komorowskiego, tak nadal jednak coś nie do końca mi w nim odpowiada, ale zdecydowanie zostaje to zrekompensowane przez mnóstwo ciekawych wydarzeń. Tutaj po prostu nie ma czasu na nudę, bowiem stale stajemy się świadkami kolejnych konfliktów, zdrad, pojedynków i podbojów. Nie brakuje tortur, aktów zemsty, prób odzyskania tego, co się komuś należy. A urozmaiceniem są miłosne perypetie synów Ragnara.
 
Dlaczego tytuł uważam za wyjątkowo adekwatny? Ponieważ wydarzenia z poprzednich tomów, doprowadziły do naprawdę niezłego zamieszania w każdym miejscu akcji. Oto pojawiają się przed bohaterami nowe wyzwania, a wszelkie podejmowanie decyzje będą z pewnością niosły ze sobą spore konsekwencje. Trzeba stopniowo wyjść z tego chaosu, zaprowadzić odpowiedni porządek, dokończyć otwarte sprawy, a na pewno nie będzie to łatwe… Jest to ciekawa i utrzymana na odpowiednim poziomie kontynuacja losów Ragnara, kończąca się w takim momencie, że nie sposób nie czekać na piąty tom. 
 
 Magdalena Senderowicz
Dział: Książki
czwartek, 17 marzec 2022 11:45

Spirit Animals. Księga Shane’a

Podczas swojej misji ratowania świata Conor, Abeke, Meilin i Rollan zmierzyli się z brutalną siłą wroga: Zdobywcami. Na ich drodze co rusz stawał Shane. Pierwsza książka z trylogii „Spirit Animals. Księga Shane’a” w końcu odkryje przed czytelnikiem jego zawiłe dzieje. Ale czy będzie to prawdą, skoro zawsze historię opowiadają wygrani?


Żeby zrozumieć ten (i zapewne kolejne dwa tomy przygód Shane’a) tom, warto sięgnąć po poprzednie książki z serii „Spirit Animals”, gdyż świat zwierzoduchów jest na tyle zagmatwany, że bez jego znajomości „Księga Shane’a” może nie być łatwa w odbiorze. Nawet mimo tego, że napisana jest naprawdę przystępnym językiem i skierowana raczej do nastolatków.


Właściwie, dlaczego Shane stał się „tym złym”? Poznajemy tu jego dzieje jeszcze sprzed wojny, kiedy to pierwszy król Shane zaprzyjaźnia się z Gravhem, aligatorem. Staje się Pożeraczem i kradnie talizmany wielkich bestii. Pozyskuje rekrutów ze swojej armii, znanych jako Zdobywcy. Jednak w jego poczynaniach co rusz możemy znajdować dość nietypowe jak dla antagonisty zachowania: ratuje chłopca Achiego, oddaje go ojcu, uwalnia uwięzionych, ratuje starego nauczyciela Yumarisa. Kim tak naprawdę jest Shane?


Tematem tej książki, jest ukazanie, jak bohaterowie są niejednoznaczni. Wygląd czy pierwsze wrażenie może być mylące. Poznając ludzi, warto nie osądzać ich od razu, ani też nie ufać. Warto też pamiętać, że niektóre decyzje są wybraniem mniejszego zła, więc nie da się ich jednoznacznie zaszufladkować.


Nadal jednak najlepszą częścią książki, jak w przypadku poprzednich części, jest sam pomysł posiadania duchowych zwierząt. Mimo że sama historia związana z nimi jest krótka, to dużo wnoszą w niej kolejne części, ukazujące świat przed wojną, w jej trakcie, jak i po. Spodoba się zwłaszcza czytelnikom serii Spirit Animals.

Dział: Książki
piątek, 04 marzec 2022 08:56

Skradziony klejnot

Nie wszystkie książki Alka Rogozińskiego mi się spodobały, ale przyznam, że pozytywnie oceniam jego twórczość. Komedie kryminalne są zabawne i lekkie dlatego zdziwiłam się, że autor zdecydował się spróbować swoich sił w odmiennym gatunku. „Skradziony klejnot” to powieść kryminalno-historyczno- obyczajowa, której akcja osadzona jest w dawnej Polsce, gdy na tronie zasiadał Jan III Sobieski. Nie mogłam obok tej lektury przejść obojętnie.


Rodzice mają dla swojej córki, hrabianki Julii Zasławskiej, wspaniały prezent! Jak można się domyślić, nie przypadnie on do gustu jubilatce, ponieważ opuszcza ona Francję i wyjeżdża do Polski, do swojej ciotki. Kraj rodzimy jawi się jej jako puszcza, głusza, a jego mieszkańcy jako nieokrzesani tubylcy i nic nie łagodzi tego wizerunku fakt, że na tronie, obok Sobieskiego, zasiada Marysieńką. Julia przekonuje się, że dwór królewski nie jest wolny od intryg, plotek i sekretów. Ktoś kradnie ulubioną kolię królowej, ale na tym się nie kończy, Damy dworu zaczynają znikać, a Julia zostaje wplątana w sam środek afery. Czy hrabianka rozwikła zagadkę?


To nie są jedyne wątki, które pojawiają się w „Skradzionym klejnocie”, jest ich o wiele więcej. Autor z lekkością i łatwością porusza się po XVII wiecznej Polsce i pewnie historycy mogliby się do czegoś przyczepić, ale ja przy książce świetnie się bawiłam. Dałam się ponieść fabule, konkretnym zakrętom, spiskom i nie zwracałam aż tak dużej uwagi na realia historyczne. Według mnie wszystko było na swoim miejscu, a jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że książka ma nas bawić i umilić wolny czas, to możemy przymknąć oko na ewentualnie niedociągnięcia.


Jeżeli lubicie komedie kryminalne Rogozińskiego i obawiacie się, że w tej części nie znajdziecie tego charakterystycznego poczucia humoru, to spokojnie. Autor nie stracił swojego pazura, dzięki czemu „Skradziony klejnot” czyta się z wielkim zaangażowaniem i ciekawością. Podczas lektury niejednokrotnie można się uśmiechnąć, widząc ciekawe porównania czy opisy walk, ubioru czy zachowań niektórych bohaterów. Autor nie omieszkał przerysować postaci, które pojawiają się na stronach książki. Te wszystkie aspekty wpływają na dobry odbiór książki i przyznać muszę, że rewelacyjnie się przy niej bawiłam.


Co więcej, czytając książkę, poczułam się miło zaskoczona, bo autor wspomniał o mojej rodzinnej miejscowości. Pewna Baśka z Turobina, która była kochanką Zamoyskiego, bardzo poprawiła mi humor, a musicie wiedzieć, że moja miejscowość przez wiele, wiele lat posiadała założycieli Zamościa. Nie wiem, kiedy autor natrafił na wzmiankę (może dzięki słynnemu „TuRobin, Tu batman”), ale wiem, że tym faktem zaintrygowałam wiele osób, którzy zdecydowali się zakupić „Skradziony klejnot".

 

Dział: Książki