Rezultaty wyszukiwania dla: Jez

niedziela, 02 listopad 2014 11:38

Łukasz Żak - Szach-Mat

- Zagramy?
- Co, znowu?
- Ta, muszę się zrewanżować.
- Dobra niech Ci będzie. Rozkładaj.

***


- Wojska wroga już się zgrupowały na skraju lasu – wysapał zwiadowca i zmęczony padł na ziemię po przebiegnięciu pięciu kilometrów przez Lean Seetr – magiczny las.
- Formować szyk !!! – rzucił hasło Nefephel. Na rozkaz dowódcy pięciuset żołnierzy ustawiło się w kilku kolumnach na wzgórzach polany.
Nefephel był jednym z najlepszych wojowników w Sigismondr, krainie elfów. Był typowym, wysokim, jasnowłosym elfem ze spiczastymi uszami, wiernie służącym królowej Leavere. Jednak jako nieliczny potrafił doskonale posługiwać się długim łukiem i kuszą. Już w młodym wieku został dowódcą oddziału strzeleckiego, do którego od niedawna należał jego młodszy brat – Esgaltarmen. Tym razem Nef dowodził w bitwie z Quarkami, rasą zasiedlającą sąsiednią krainę Rauk. Te guzogłowe i orkopodobne stwory doskonale radziły sobie w walce, były mistrzami maczugi. Ich przywódca – Borash Dirty – siał strach wśród elfów, gdyż to z jego rąk zginął poprzednik Nefephela.

****


- Tym razem ja pierwszy – powiedział gracz poruszający czarnymi pionkami.
- Proszę bardzo.

****


Na polanie rozległ się donośny dźwięk rogu. Na wzgórzach stał zgrupowany oddział strzelców. Łucznicy nakładali strzały na cięciwy, kusznicy szykowali bełty. Pod nimi swoją piechotę uporządkował Nilbal – przyjaciel Esgaltarmena, bratanek królowej. Skrzydła zabezpieczały dwa konne oddziały.
- Zaczęło się – powiedział sam do siebie Nef – Mamy jeszcze trochę czasu, zanim Quarki przedrą się przez gęstwinę lasu.
Wszyscy czekali w milczeniu. Palące słońce drażniło, duszne powietrze utrudniało oddychanie. Spokój. Cisza. Nagle wszyscy odczuli lekkie i narastające drżenie ziemi. Wróg zbliżał się z olbrzymią prędkością. Z lasu wylatywały spłoszone ptaki, a przez gęstwinę można było dostrzec pierwszych Quarków.
- Czekać na rozkaz !!! – krzyknął Nefephel.
Wróg był coraz bliżej, ale Nef czekał na odpowiedni moment.
- Napiąć łuki!!! .... W górę!!! .... Strzał !!!
Pierwsze dwieście strzał poleciało ze świstem w piechotę wroga. Martwych padło kilkudziesięciu Quarków.
- Napiąć kusze !!! .... Strzał !!!
Kolejne kilkaset strzał w powietrzu. Jedne wbijały się w ich tarcze, inne uśmiercały kolejnych nieprzyjaciół.

****


- Ha !! Tracisz dwa pionki – krzyknął biały gracz – Coś się słabo rozkręcasz.
- Zaraz zobaczymy – zignorował go drugi.

****


Z niewiarygodną prędkością zmniejszał się dystans dzielący czoło armii wroga z piechotą elfów. Nilbal poczuł nagły przypływ adrenaliny, która dała mu siłę i mobilizację do walki. Serce dudniło mu w klatce piersiowej, nie chciał zawieść przyjaciół i swej cioci -królowej Leavere. Trzydzieści, dziesięć, pięć metrów. Już było czuć odór Quarków.
- Atak !!!! – krzyknął Nilbal. Dwie piechoty ruszyły z niewiarygodną prędkością na siebie. Słychać było szczęk metalu, świst strzał i bełtów, rżenie koni i jęki na przemian padających Quarków i elfów. Nilbal ruszył na pierwszego z brzegu guzogłowego. Wykonał szybki piruet pozbawiając go głowy, drugiemu zwinnym ruchem obciął rękę,
- Mój miecz bardzo kocha twoje ciało!!! – Krzyknął i szybkim pchnięciem wbił miecz w brzuch napastnika.
Od ciężkich uderzeń maczugami padały konie elfów. Na strąconego jeźdźca od razu rzucało się kilku napastników odbierając mu życie.

****


- Ha, straciłeś już konika i kilka pionków  - cieszył się czarny gracz.

****


Nagle z lasu wybiegło kilkaset wilkopodobnych stworzeń, na których siedzieli wściekli Quarkowie. Włochate bestie rozszarpywały swymi ostrymi kłami elfów, a ich jeźdźcy dobijali ich mieczami. Nefephel zaskoczył się tym widokiem, gdyż nie wiedział o tej tajnej broni Quarków. Nadal jednak wydawał rozkazy i deszcz strzał wbijał się w ciała wrogów.
Nilbal miał już kilkudziesięciu Quarków na swoim koncie. Nagle w odległości kilku metrów spostrzegł Borasha. Szybko podbiegł i z całą siłą rzucił się na niego. Jednak ten wykonując szybki obrót osłonił się przed ciosem i powalił elfa na ziemie. Nilbal turlał się unikając ciosów. Nagle podhaczył nogą Dirty’ego, szybko podniósł się i skoczył na niego. Tamten jednak niespodziewanie wystawił miecz, na który nabił się Nilbal. Dwa wilkopodobne stwory rzuciły się na ciało, rozszarpując je na kawałki. Borash wstał zadowolony i ruszył do walki.

****


- No i po twoim gońcu mój drogi partnerze – radował się czarny gracz – Dalej sądzisz, że znów wygrasz?
- Za dużo gadasz, za mało myślisz – zignorował go biały gracz.

****


Nefephel spostrzegł ciało przyjaciela. Wycelował strzałę w wilka i strzelił. Trawił prosto w oko. Podbiegł do następnego, wykonał dwa pchnięcia i potwór leżał już martwy obok Nilbala.
Ziemia była pokryta masą trupów, które utrudniały poruszanie się tym, którzy jeszcze walczyli.
- Katapulty!!! – Nagle krzyknął któryś z łuczników. Nef szybko odwrócił się i spostrzegł to, czego nigdy się nie spodziewał. Powoli na polanę wpychana była przez sześciu guzowatych potężna katapulta, a za nią następne trzy. Na wielkie łychy ładowano ogromne kamienie. Elf wiedział, że jego oddział jak dotąd był bezpieczny na wzgórzach, lecz teraz nadlatujące od strony wroga głazy niosły ze sobą śmierć. Spadały na ziemie, przygniatając łuczników. W powietrzu unosiły się tumany kurzu.

****


- Pozbyłeś się wieży – powiedział uradowany czarny gracz.
- A ty dwa koniki i gońca – z zadowoleniem odparł biały gracz.
- Ano rzeczywiście.

****


Nefephel pragnął pomścić śmierć przyjaciela. W tłumie szukał Borasha. Nagle zobaczył go triumfującego nad ciałami dwóch elfów. Rzucił się z wyciągniętym mieczem na Quarka.
- Giń !!! – Krzyczał. Dirty odwrócił się zaskoczony i zdążył wykonać blok maczugą. W jego oczach widać było nienawiść i chęć śmierci przeciwnika. Na czole w szybkim tempie pulsowały mu dwa guzy. Elf odskoczył, wykonał półobrót i... następny blok. Quark zamachnął się o dołu maczugą i trafił w prawy bok Nefephela. Ten zawył z bólu i ze wściekłością na twarzy rzucił się na przeciwnika. Nagle nieszczęśliwie potknął się o trupa i runął na plecy. Miecz wypadł z ręki. Borash postanowił to wykorzystać i skoczył na niego. Nef jednak zdążył wyciągną krótki sztylet i wbił Quarkowi prosto w serce. Z radością patrzył jak powoli uchodzi życie z zaskoczonego przeciwnika. Przekręcił sztylet, aż Dirty zawył z bólu. To był jego ostatni jęk. Nef zrzucił z siebie ciało, wstał i odrąbał głowę Borashowi.
- To za Nilbala – powiedział i rozejrzał się do okoła. Katapulty leżały rozwalone, nie wiedział jak dokonali tego jego żołnierze, ale czuł ulgę i radość. Spotrzegł, że Quarki pozbawieni swego dowódcy, który stał się już legendą, wycofywali się do lasu. Ze wzgórz schodzili łucznicy z Esgaltarmenem na czele, dalej strzelali i dobijali ostatki wojsk. Powoli stracie dobiegło końca.

****


- No i szach – mat drogi towarzyszu – uradował się biały gracz.
- No nie, znów ?! Trudno się mówi – odparł drugi.

****


Esgaltarmen zszedł do brata. Podając mu rękę powiedział :
- Ścierwo straciło dzięki tobie swego dowódcę i uciekło.
- Tym razem nam się udało, ale to jeszcze nie koniec. Niedługo powrócą z podwojoną ilością armii.
Na pole bitwy przybyła królowa Leavere. Pogratulowała wszystkim wojownikom.
- Bardzo mi przykro z powodu Nilbala – oznajmił Nef.
- Dziękuję. Naprawdę będzie nam go brakowało – odparła królowa.
Słudzy rozpoczęli sprzątanie ciał z polany. Nefephel z bratem podeszli do ciała przyjaciela. Elf przykrył je swoim zielonym płaszczem.
- Niech wieczny pokój będzie z tobą mój drogi – powiedział i następnie zwrócił się do brata – chodź, postawię ci duże piwo.

****


- Dziękuję ci Boże za to spotkanie – z przykrością powiedział gracz poruszający czarnymi figurami.
- Nie ma za co. Jeszcze się nauczysz dobrze grać, mój drogi szatanie.

Dział: Opowiadania
niedziela, 02 listopad 2014 11:13

Opiekunka grobów

Uwielbiam książki, które są inne od wszystkich, powieści, które zaskakują mnie już od samego początku. Taka właśnie jest "Opiekunka grobów" spod pióra Melissy Marr - nietypowa już w momencie gdy ledwie zalążek pomysłu rodził się w głowie autorki.

Niewielkie miasteczko Claysville skrywa swoje własne tajemnice, a sekrety, które chowa, zagrażają spokojnemu życiu jego mieszkańców. Problem rozwiązań mogą jedynie Rebeka oraz Byron, potomkowie osób, pełniących niezwykle ważne, specyficzne funkcje. Claysville nie jest zwykłym miejscem. Każdy mieszkaniec, który z jakichś przyczyn zdecydował się opuścić miasteczko, prędzej czy później i tak do niego powraca.

Powieść pisana jest w lekkim, przyjemnym stylu. Historia niejednokrotnie może zaskoczyć czytelnika, a sam pomysł na nią jest naprawdę innowacyjny (choć wątki fabularne jako takie bywają raczej schematyczne i przewidywalne). Książkę szybko i płynnie się czyta. Nie zawiera w sobie jakiejś specjalnej głębi i jest to lektura raczej czysto rozrywkowa niż jakakolwiek inna, takie jednak również są nam w życiu jak najbardziej potrzebne.

Świat zmarłych został wykreowany w ciekawy sposób, a autorka nie zapomniała by zadbać o różne, barwne szczegóły. Mieszanka epok, fantastyczny klimat, ciekawe zasady działania i niezwykłe legendy, które okazują się rzeczywistością. To zdecydowanie najmocniejsza strona powieści. Podobał mi się również styl w jakim zostało opisane wzajemne oddziaływanie na siebie dwójki bohaterów.

Same kreacje postaci w książce są raczej banalne, a Rebeka zachowuje się w sposób typowy dla bohaterek paranormal romance. Zresztą do tego właśnie gatunku zaliczyłabym "Opiekunkę grobów". Mimo że pisarka starała się po raz pierwszy stworzyć książkę dla dorosłych, to i tak udało jej się napisać kolejną młodzieżówkę. Ja jednak nie mam do niej o to żalu, ponieważ właśnie tego typu pozycje czytać lubię najbardziej.

Uważam, że tym razem Melissa Marr nie wykorzystała potencjału swojego naprawdę rewelacyjnego pomysłu. Choć książkę czyta się z przyjemnością, jest ona dość przewidywalna, a nastrój został jedynie zarysowany - nie wypełnia szczelnie stronic niezbyt długiej powieści. Jeżeli ktoś lubi spędzać czas na czytaniu tego typu powieści, to raczej z "Opiekunki grobów" będzie zadowolony, jeżeli jednak spodziewa się, że dzięki tej lekturze jego wizja świata stanie na głowie, to poczuje się bardzo zawiedziony.

Powieść jest ciekawa i przyjemna. Nie stoi na specjalnie wysokim poziomie, ale również do siebie nie zniechęca. To takie typowe, lekkie i łatwe w odbiorze czytadło - czysto rozrywkowa beletrystyka, przy której można w miły sposób spędzić kilka chwil. Ja sama z przeczytania "Opiekunki grobów" jestem całkiem zadowolona i nie uważam lektury za stratę czasu.

Dział: Książki
sobota, 01 listopad 2014 19:32

Podsumowanie Falkonowych wieści

Falkon zbliża się wielkimi krokami, a w programie coraz więcej atrakcji. Zapraszamy do Lublina - już za tydzień!

Dział: Konwenty
sobota, 01 listopad 2014 03:04

Wszystko zostaje w rodzinie

"Wszystko zostaje w rodzinie" to już czwarty z kolei tom przygód Dory Wilk - byłej policjantki, a obecnie mieszkającej w magicznym, równoległym świecie (alternatywnym Toruniu) czarownicy. Planowo ma ukazać się sześć tomów serii. 

Wśród wilkołaków i wampirów z Trójprzymierza nie dzieje się najlepiej. Wszczynają bójki, popełniają samobójstwa - nikt nie wie dlaczego. Istnieje oczywiście tylko jedna osoba, która może im pomóc. Jest nią pewna bardzo utalentowana wiedźma. Dora bezustannie powiększa swoją i tak już ogromną i dziwną rodzinę, a ze strony na stronę zdobywa również kolejnych adoratorów. Najbliżsi zawsze mogą liczyć na jej opiekę i troskę, a tym "złym" oczywiście zostaną skopane tyłki.

Wraz z bohaterką lepiej poznajemy, wykreowane w poprzednich tomach, drugoplanowe postacie. Dowiadujemy się jeszcze więcej na temat watahy wilków (której Dora została w drugim tomie honorowym alfą) oraz wampirzych zwyczajów (wiedźma ma już swój własny klan). Pojawia się też kilka nowych, interesujących postaci.  Jeżeli jednak wziąć pod uwagę jedynie akcję, to w czwartym tomie przygód Dory dzieje się najmniej.

Wydarzenia z początku toczą się wartko, tylko po to by w trakcie czytania przekształcić się w niemalże obyczajowe (a już z pewnością romantyczne) rozterki. Szczerze przyznam, że bardziej podobały mi się te wcześniejsze, pełne niedomówień i podtekstów tomy, które miały znacznie mniej wspólnego z gatunkiem paranormal romance, a więcej z fantastycznym kryminałem. 

Seria stworzona przez Anetę Jadowską jest pomysłowa i pełna humoru. Zawiera jednak zbyt wiele banałów, naciąganych zwrotów akcji, a jej główna bohaterka nie ma żadnych wad. To właśnie wokół niej krąży cały wykreowany świat. Właściwie cała reszta rzeczywistości jest pusta, bo tam gdzie nie ma Dory, życie nie istnieje - i wcale nie mam tu namyśli pierwszoosobowej narracji. 

"Złodziejem dusz" byłam oczarowana. Książka, choć nieco naiwna, wciągnęła mnie w swoją głębię. Kolejne tomy podobały mi się nieco mniej, ale czytałam je z równą przyjemnością. Nie mogę niestety tego samego powiedzieć o czwartej części "Wszystko zostaje w rodzinie". To po prostu nie było już to samo. Zabrakło tych elementów, które w całej serii lubiłam najbardziej. Mam nadzieję, że kolejny tom "Egzorcyzmy Dory Wilk" sprawi, że znowu się w cyklu zakocham. Jestem także przekonana, że każdy kto zaczął przygodę z serią i spodobał mu się pierwszy, dość niekonwencjonalny tom, z przyjemnością będzie czytanie fantastycznego cyklu spod pióra Anety Jadowskiej kontynuował. 

 

Dział: Książki
sobota, 01 listopad 2014 03:00

Bogowie muszą być szaleni

Równolegle, obok zwyczajnego Torunia, położony jest Thorn – miejsce egzystencji wampirów, wilkołaków, bóstw i magicznych stworzeń. Oraz oczywiście Dory Wilk – byłej policjantki, obecnie mieszkającej pod jednym dachem z diabłem i aniołem czarownicy, która odziedziczyła różne rodzaje magii i wiele innej spuścizny.

Kłopoty w raju. Najpierw choruje Joshua, potem wampiry zaczynają mieć bliżej niesprecyzowane roszczenia wobec Dory, która na dodatek śni o koszmarnej wojnie i trupach najbliższych. Wreszcie ktoś uparcie zaczyna nastawać na życie anioła. Pojawiają się problemy, wydawałoby się, nie do rozwiązania. Oczywiście jednak nie dla Dory, jej zmarłej setki lat temu prababci, Mirona i Joshui.

Początek powieści jest świetny. Akcja toczy się wartko, jest zabawnie, pojawia się tajemnica. Wszystko jednak rozwiązuje się już w pierwszych rozdziałach. Wampirze problemy, rozmowa z przedstawicielami rady, puff – napięcie prysło, komedia powróciła, wiadomo już o co chodzi i możemy pokusić się o odgadnięcie co będzie dalej. Bohaterka nabywa coraz większą ilość supermocy, a w treści pojawiają się coraz to nowe banały.

Nie – książka nie jest zła. Podczas czytania bawić się można świetnie. Postacie są w większości ujmujące. Dora to bohaterka ciekawa, choć nieco chaotyczna. Humor towarzyszy czytelnikowi niemalże na każdej stronie. Pomysłów na urozmaicenie fabuły również nie zabrakło. Największym problemem tej historii, tak samo jak i poprzedniej, jest wątek kryminalny. Sprawia wrażenie dość nijakiego – stworzonego trochę na siłę, żeby coś się działo. Mocną stroną Anety Jadowskiej są opisy relacji pomiędzy bohaterami i na tym opiera się cała powieść. Pisarka tworzy je w  sposób rewelacyjny.

„Bogowie muszą być szaleni” bardzo szybko i przyjemnie się czyta. To taka lektura, po którą sięga się by umilić sobie czas. Nie przepadam za długimi seriami, ale mam nadzieję, że cykl o Dorze Wilk nie wypali się przy którejś książce i każda kolejna będzie równie czarująca. Choć „Złodziej dusz” podobał mi się nieco bardziej i w drugim tomie nie zabraknie unikalnej, otaczającej powieść aury. Pisarka darzy swoich bohaterów ciepłymi uczuciami i to wyraźnie na stronach powieści widać.

Jeżeli komuś brakuje w życiu powodów do śmiechu, to seria o Dorze Wilk z pewnością jest w stanie rozwiązać ten problem. „Bogowie muszą być szaleni” to książka lekka i przyjemna. Pozwalająca rozluźnić się i zapomnieć o własnych, zarówno tych ogromnych jak i mniej poważnych problemach. Miłe, pełne magii, oderwanie się od zwykłej codzienności.

Dział: Książki
czwartek, 30 październik 2014 18:41

Złodziej dusz

Obok siebie istnieją dwa światy – ten zwyczajnych ludzi oraz taki, w którym żyją wszystkie nadnaturalne istoty. Wraz z bohaterką przenosimy się do alternatywnego Torunia, a właściwie Thornu. Brama znajduje się nieopodal ruin zamku krzyżackiego. Teodora – zdrobniale Dora lub Ti stara się należeć do obu tych światów. Z urodzenia jest wiedźmą, po matce kapłanką płodności, po ojcu natomiast odziedziczyła magię północnego wiatru. Ciężko jest jej ukrywać się wśród zwyczajnych śmiertelników, ale to właśnie wśród nich żyła w niewiedzy aż osiemnaście lat. Dopiero później w pełni poznała swoje dziedzictwo.

Bohaterowie w powieści są ujmujący. Teodora ponad wszystko ceni sobie przyjaźń. Obok zwykłego morderstwa i śledztwa toczonego przez toruńską policję pojawia się nadprzyrodzony wątek kryminalny. Ktoś porywa magiczne istoty, by wyssać z nich magię. Oczywiście główna bohaterka zostaje we wszystko sprytnie wplątana i obie sprawy stara się równolegle rozwiązać. Po drodze do rozwikłania zagadek oprowadza czytelnika po pełnym nadnaturalnych istot świecie – wraz z nią odwiedzamy siedzibę wilkołaków, wampirów, wiedźm, poznajemy również inne ciekawe istoty, a także dowiadujemy się, co różni odmienne „klasy" władające magią i tak naprawdę po drodze po prostu doskonale się bawimy.

Joshua jest aniołem, Miron natomiast diabłem – przyjaźnią się od wczesnego dzieciństwa, kiedy to razem kradli jabłka w sadzie. Dora trzyma się z nimi dopiero od pięciu lat, ale to właśnie oni są jej rodziną i niestrudzenie towarzyszą kobiecie w śledztwie, zawsze u jej boku by móc ją obronić. Fabuła powieści jest banalna i zdecydowanie niepoważna, wiele zdarzeń łatwo przewidzieć, a wątki nie są jakoś specjalnie zagmatwane i nawet jeżeli brzmi to jak wada, to ja właśnie książkę pokochałam dzięki temu! Autorka najwyraźniej zaplanowała cykl czysto rozrywkowy i chwała jej za to! Żadnego moralizowania ani zbytecznych mądrości (chyba, że wliczymy próbę nawracania sąsiadów przy pomocy Radia Maryja) w powieści nie ma. Nie brakuje w niej jednak ciepła i przyjemnego klimatu. Przygoda, akcja i humor wplecione w fabułę wyważone zostały wręcz perfekcyjnie. To samo dotyczy opisów. Nie są przesadzone, a jednak bez problemu pobudzają wyobraźnię czytelnika. Literatury klasy światowej w książce Anety Jadowskiej szukać można na próżno, ja jednak jestem zdania, że wieczór lepiej spędzić z dobrą fantastyką niż poważnym, zasmucającym i zmuszającym do intensywnego myślenia dziełem.

Czy książka jest popularnym w ostatnich czasach paranormal romance? I tak i nie – ponieważ zależy to od tego jak ściśle zdefiniujemy tego typu powieści. Dla miłośników klasycznej fantastyki dobra wiadomość – nie ma w Złodzieju Dusz wiecznej, nieśmiertelnej miłości, aczkolwiek znajdziemy w powieści wątki romantyczne jak również autorka odrobinę ociera się o erotykę. W treści nie ma jednak nic, co zagorzałych przeciwników romansów przyprawiałoby z miejsca o mdłości. To przygoda i prawdziwa przyjaźń w powieści przyciąga uwagę, nie wydumana, perfekcyjna miłość.

O fizis książki niewiele mogę powiedzieć, ponieważ otrzymałam wersję mocno przedpremierową, natomiast o stylu autorki chętnie się wypowiem. Czyta się rewelacyjnie! Może nie od pierwszych stron, ponieważ powieść zaczyna się normalnym, regularnym wątkiem kryminalnym, a ja za takimi nie przepadam, ale już przy następnym rozdziale treść wciągnęła mnie tak, że nie mogłam się od niej oderwać.

Aneta Jadowska urodziła się w 1981 roku, ukończyła filologię polską i obroniła doktorat z literatury. Od 2000 roku mieszka w Toruniu, o którym właśnie pisze w Złodzieju Dusz. Przed debiutem w Fabryce Słów, jej opowiadania ukazywały się na łamach czasopism.

Moja opinia i zachwyt w tym wypadku są rzeczą bardzo subiektywną, ponieważ po prostu uwielbiam tego typu książki. Natomiast obiektywnie mogę powiedzieć, że styl pisarki jest lekki i naprawdę to co stworzyła przyjemnie się czyta (lub może lepszym słowem byłoby pochłania). Zapraszam i zachęcam do zwiedzania magicznego Torunia takim, jakim widzi go autorka Złodzieja Dusz. Przygoda zdecydowanie jest ciekawa i warta tego, by poświęcić na nią czas.

Dział: Książki
czwartek, 30 październik 2014 13:17

Porywająca przygodówka "Shadows on the Vatican"

IQ Publishing informuje o premierze polskiej wersji gry "Shadows on the Vatican" Akt I i II – przygodówki w stylu point&click, inspirowanej historią przedstawioną w bestsellerze Davida Yallopa pt. „W imienu Boga? Śledztwo w sprawie zamordowania Jana Pawła I". Gra została w wydana w serii THE ADVENTURE COLLECTION – odświeżonej edycji najlepszych serii gier przygodowych w Polsce.

Dział: Z prądem
środa, 29 październik 2014 07:36

Wilk w owczej skórze

„Złodziej dusz" to pierwsza część serii pisanej przez Anetę Jadowską. Drugim tomem powieści będzie „Bogowie muszą być szaleni". Autorka jednak w międzyczasie postanowiła stworzyć opowiadanie zatytułowane „Wilk w owczej skórze", które przekazała na użytek portalu fantasy Gavran. I tak oto kolejna część przygód Dory Wilk trafiła w zniecierpliwione ręce czytelników.

Po tym jak główna bohaterka zrezygnowała z pracy w toruńskiej policji, została prywatnym detektywem, w równoległym, magicznym wymiarze – Thorze. Klienci zgłaszają się do niej w dużych ilościach, zazwyczaj jednak wiedzeni czystą ciekawością. Rzadko kiedy zdarzają jej się poważne sprawy. Teraz jednak zrozpaczona czarownica ziemi prosi Dorę, by ta odnalazła jej córkę. Wszystko jednak wskazuje na to, że zirytowana życiem wśród magicznych istot, kompletnie niemagiczna nastolatka, z domu uciekła sama. Najwyraźniej również towarzyszy jej wiele czarnych myśli...

Opowiadanie jest krótkie i wydane w formie e-booka. Mimo zżerającej mnie ciekawości bardzo trudno było mi się za nie zabrać, ponieważ szczerze nie cierpię książek elektronicznych. Kiedy jednak już wreszcie usiadłam do tego mojego kochanego urządzenia, na którym czytam takie „wydania", tekst wciągnął mnie bez reszty. Właściwie jedyną wadą jaką znalazłam w opowiadaniu był brak występujących w pierwszej książce diabła i anioła. Natomiast czytelnicy znacznie lepiej poznać mogli Romana – wampirzego księcia – ponieważ przewijał się przez niemal całą treść.

Fabuła książki oczywiście była ciekawa, ale akcja bardziej dowcipna niż wartka. To co pisze Aneta Jadowska po prostu dobrze się czyta. Nie jest to jakieś głębokie czy oszałamiająco mądre, za to bez dwóch zdań wciągające. Autorka może popisać się niezwykłą wyobraźnią, a z jej bohaterami i stworzonym przez nią światem, zwyczajnie nie da się nudzić.

Bardzo żałowałam, że opowiadanie jest takie krótkie (nie ma nawet 100 stron). Narobiło mi dużego smaku na kolejną książkę pisarki. Co prawda pod choinkę sobie jej nie zażyczę, ponieważ data premiery zapowiedziana została na 4 stycznia 2013, ale miło będzie sprawić sobie nawet taki poświąteczny prezent. Jeżeli ktoś nie czytał jeszcze „Złodzieja dusz" to serdecznie polecam. „Wilkiem w owczej skórze" oczywiście również warto się zainteresować. Z pewnością niejednemu czytelnikowi umili czas oczekiwania na kolejny tom przygód Dory Wilk oraz otaczających ją przyjaciół.

Dział: Książki
poniedziałek, 27 październik 2014 20:30

Premiera: "Widmopis"

Nowa powieść autora "Atlasu chmur" - David Mitchell - swoją premierę będzie miała już 31 października!

Dział: Książki
poniedziałek, 27 październik 2014 19:37

Falkonowe wieści

Falkon zbliża się wielkimi krokami. Poniżej przedstawiamy będzie działo sie w Lublinie między 7-10 listopada.

Dział: Konwenty