listopad 22, 2024

×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 1942.

Rezultaty wyszukiwania dla: Jaguar

wtorek, 20 grudzień 2016 02:04

Nowa powieść Veroniki Roth już w styczniu!

Wydawnictwo Jaguar zostało wydawcą nowej serii Veroniki Roth. Pierwszy tom cyklu zatytułowany „Naznaczeni śmiercią” ukaże się jednocześnie w 33 krajach na świecie 17 stycznia 2017 r.

Dział: Książki
środa, 02 listopad 2016 15:53

Atlantydzka zaraza

Doszło do najgorszego: starożytna zaraza opanowała świat. Ludzkość ogarnęły najpierw panika, potem apatia. Lekarstwo zwane Orchideą traci na skuteczności. Za kulisami władzy dwie frakcje Atlantów toczą walkę o władzę, a jej wynik zadecyduje o dalszych losach ludzkości. Tak w skrócie przedstawia się fabuła drugiego tomu trylogii zatytułowanej Zagadka pochodzenia autorstwa A. G. Riddle'a.

Kiedy na początku lata czytałam pierwszą część pt. Gen atlantydzki, wspominałam o moich obawach, co do zasadności tworzenia trylogii, podczas gdy cała fabuła mogłaby się zmieścić w jednym tomie. Po części te obawy okazały się uzasadnione, choć nie powiem, przyjemnie było dowiedzieć się o istnieniu kilku nowych teorii związanych z początkami cywilizacji i udziale starożytnych kosmitów.

Od wybuchu zarazy minęło blisko trzy miesiące. Ludzie gromadzeni są w obozach tymczasowych i poddawani leczeniu, jednak co raz bardziej oczywisty staje się fakt, że lekarstwo przestaje działać.

Fabułę drugiej części poznajemy z perspektywy Kate i Davida, początkowo rozdzielonych, potem działających już wspólnie. Dzięki snom, które regularnie do nich powracają, bohaterowie poznają nie tylko swoją przeszłość, ale też swój wkład w rozwój ludzkości i jej przyszłość.

W książce nie zabraknie pościgów, walk, a nawet powrotów bohaterów do życia po tym, jak w tych walkach zginęli. Całość fabuły sowicie okrasił autor przystępnie podanymi teoriami na temat starożytnych kosmitów. Jeśli ktoś lubi takie klimaty, powinna mu się ta książka spodobać.

Sama natomiast byłam trochę zawiedziona. W moim odczuciu przez długi czas niewiele się dzieje. Bohaterowie uciekają przed pościgiem Immarich, sny mają pomóc w odkryciu prawdy, a jednak cały czas miałam wrażenie odwlekania momentu kulminacyjnego, byle tylko wypracować wymaganą ilość stron.

Gołym okiem widać ogromną fascynację autora teoriami o początkach ludzkiej cywilizacji, zresztą przypuszczenia te są na chwilę obecną tak popularne, że są nawet specjalne programy w telewizji na kanałach naukowych. Czy to jednak aby wystarczy? Niełatwo własną fascynacją zarazić innych, a jeśli ma to być ubrane w atrakcyjną fabułę książkową, to próg trudności dodatkowo rośnie. Oprócz tego pojawia się zagrożenie, że powieść z sensacyjnej zamieni się w naukową i napięcie spadnie do zera. To dlatego książkę czytało mi się trudno i powoli. Może kiepski ze mnie amator takich teorii? Niewykluczone.

Podejrzewam, że znajdą się czytelnicy, którym taka konwencja przypadnie do gustu, siebie jednak do tej grupy nie mogę zaliczyć.

Dział: Książki
środa, 17 sierpień 2016 17:07

Taniec w ogniu

„Taniec w ogniu” to drugi tom trylogii o podróżującej pomiędzy równoległymi światami czarownicy. Jak daleko jest w stanie posunąć się Lilian, by zmusić swoją drugą wersję do objęcia swojego miejsca i uporządkowania spraw w pełnym magii i niebezpieczeństw świecie?

Lily udało się przeżyć. W towarzystwie ukochanego wróciła do swojego własnego świata, ale okazuje się, że on również nie jest wolny od problemów. Dziewczyna zniknęła na trzy miesiące, a w tym czasie sprawą zainteresowało się FBI, które teraz nie daje jej spokoju. Nie zamierza odpuścić również Lilian, która zrobi wszystko, by jej druga wersja powróciła do zamieszkanego przez drapieżne sploty świata i walczyła o jego ocalenie.

W pierwszym tomie niezwykle polubiłam Rowana, tym razem jednak skutecznie mnie do siebie zniechęcił. Twierdzi, że kocha Lily, ale jednocześnie stawia ponad nią zbyt wiele istotnych dla niego spraw. Ma zamiar poświęcić się, nie bacząc na dobro dziewczyny i nie zwracając uwagi, że poświęcając siebie, poświęca również ją. Jego zachowanie wywołało we mnie wiele silnych emocji, a jego osobę jestem w stanie określić jednym, prostym słowem - kretyn.

Sama Lily również nie należy do najbystrzejszych osób. Chroni się przed Lilian jakby ta miała zrobić jej pranie mózgu. Osobiście na miejscu bohaterki chciałabym poznać całą prawdę, a dopiero później o czymkolwiek decydować niż błąkać się po omacku, kierując się, jak już Lily zdążyła wcześniej wykazać, nieco zawodną intuicją.

Bohaterowie Josephine Angelini nie są perfekcyjni, za to fabuła robi się coraz bardziej zagmatwana i coraz bardziej intrygująca. Jestem niezwykle ciekawa jak pisarka wybrnie z niektórych wątków i nie mogę już doczekać się lektury trzeciej części. Powieść jest pełna okrucieństwa, bólu i trudnych spraw. To jedna z tych książek, w których ważą się losy świata, a w równoległej rzeczywistości przetrwać udało się jednemu na setki tysięcy jego lustrzanych odbić.

Powieść niezwykle mnie wciągnęła. Jest ciekawa i dobrze napisana, ale wydawnictwo mogłoby postarać się o uważniejszą korektę. Pojawiają się nie tylko rażące literówki, ale błędy można znaleźć nawet w opisie z tyłu okładki. „Taniec w ogniu” to książka, która broni się sama, na jakość wydania można jednak wyłącznie pomstować.

Przeczytałam, zostałam wciągnięta do pełnego magii świata i z niecierpliwością czekam na ostatni tom trylogii. Mam nadzieję, że Josephine Angelini w zgrabny sposób rozwiąże wszystkie dręczące bohaterów problemy i w jakiś sposób uratuje ich świat. Polecam, bo naprawdę warto!

Dział: Książki
środa, 12 wrzesień 2012 07:54

Świt demonów

„Łowca Czarownic - Świt Demonów" to pierwszy tom cyklu „Łowca Czarownic" autorstwa Williama Husseya. Autor ma już na swoim koncie debiut pisarski, ale „Łowca Czarownic" to pierwsza w jego dorobku pozycja przewidziana dla dzieci i młodzieży. Sam Hussey reklamowany jest jako „brytyjska odpowiedź na Stephena Kinga". Czy słusznie?

Pierwszy tom trylogii wprowadza nas do świata Jake'a Harkera - na pierwszy rzut oka zwyczajnego angielskiego nastolatka. Chłopak chodzi do szkoły, podkochuje się w pięknej koleżance, u której jak się zdaje nie ma szans, miewa problemy z nauczycielami i czytuje mnóstwo horrorów, a także pisuje opowiadania o takiej tematyce. Od dziewiątego roku życia, kiedy to w prezencie od ojca dostał kolekcję starych komiksów, jest prawdziwym znawcą istot nadprzyrodzonych, takich jak wampiry, wilkołaki, zjawy, zombie, wiedźmy i demony. To co w jego życiu jest nieco mniej zwyczajne, to fakt, że jako siedmiolatek był świadkiem zabójstwa, a jego rodzice pracują jako naukowcy w ściśle strzeżonym instytucie, prowadzonym przez charyzmatycznego doktora Holmwooda.

Pewnego dnia Jake spotyka tajemniczego mężczyznę. Tego samego dnia za sprawą nieznajomego matka chłopca zostaje brutalnie zamordowana na jego oczach, do końca broniąc sekretu konstruowanej w instytucie potężnej broni. Ta chwila wywraca życie Jake'a do góry nogami, nie tylko z powodu olbrzymiej osobistej straty. Odkrywa on, że instytut to placówka nie do końca naukowa, a broń nad którą pracowali jego rodzice miała służyć do obrony przed siłami ciemności. Organizacja zwana Sabatem zrobi wszystko, by instytut nie zdołał tym razem przeszkodzić Świtowi Demonów - wrota do piekieł staną wtedy otworem, a świat ludzi zginie. Ostatnią deską ratunku jest zapieczętowanie piekielnej bramy na kolejne pokolenie poprzez złożenie ofiary. To Jake tym razem ma zginąć. Chłopak podejmuje wyścig z czasem - kiedy przeminie ostatni omen, zacznie się Apokalipsa. Czy uda mu się dotrzeć do broni stworzonej przez jego rodziców i odkryć swoje dziedzictwo?

Po sukcesie komercyjnym sagi „Zmierzch" oraz modzie na seriale typu „Buffy - łowca wampirów", „Angel", „Pamiętniki Wampirów" i „Secret Circle" - przedstawiających nadprzyrodzonych bohaterów często gęsto jako istoty pozytywne i niezwykle „cool", dla niektórych naprawdę szokiem może być powrót do klasycznych założeń - wampiry, wilkołaki, czarownicy, wiedźmy, demony i cała ta menażeria są ZŁE. Mało tego - chcą naszej zguby. Demony to kłamliwe i okrutne istoty, a wiedźmy i czarownicy czynią zło „bo mogą, bo chcą i bawi ich to". W myśl tej koncepcji Inkwizycja miała jak najbardziej dobre intencje, tylko z czasem ją „poniosło".

Moim zdaniem to nie jest książka dla dzieci, niech nie zwiedzie Was wybieg, że bohaterem jest nastolatek. To nie Harry Potter, mimo że pewne szczegóły ściśle się z nim kojarzą (Pasaż Jagi - „magiczna" ulica w Londynie, do której mają dostęp tylko powołani, księgarnia „Świat Ksiąg Zapomnianych i Zakazanych Crowdena", gdzie można kupić woluminy z zaklęciami, przywódca Sabatu - czarnoksiężnik uwięziony za „woalem", pomiatający swymi sługami niczym Voldemort i czekający na rozprawę z odwiecznym wrogiem). Highlander Book Review na okładce książki reklamuje Husseya jako „brytyjską odpowiedź na Stephena Kinga" i faktycznie coś w tym jest. W moich oczach Kinga zapewne jeszcze długo nikt nie zdetronizuje, ale kto czytał „To", po lekturze „Łowcy Czarownic" na pewno wyczuje podobieństwo. Zwyczajne, czasem malownicze pejzaże, które jednak kryją wejścia do groźnego i fantastycznego świata wrogich ludziom, krwiożerczych stworzeń. Codzienność uchylająca rąbka horrorowi. Autor nie zapomina, że czasem paszcza pełna ostrych jak brzytwa zębów i groźba nagłej, bolesnej śmierci potrafi wystraszyć bardziej, niż kłęby mgły i szepty mamroczące zaklęcia, ale na wszelki wypadek serwuje jedno i drugie.

Podsumowując, Hussey to wypadkowa Stephena Kinga i J. K. Rowling, choć hasło reklamowe jest trochę na wyrost. Autor musi jeszcze udowodnić swą wartość. „Łowcę" czyta się jednak przyjemnie i szybko, a drugi tom cyklu jest już dostępny na rynku.

Dział: Książki
czwartek, 02 sierpień 2012 08:14

Wśród zdradzonych. Wśród Notabli

Seria „Dzieci cieni" w Polsce została podzielona inaczej niż w Ameryce. Zamiast cienkich książeczek otrzymaliśmy nieco grubsze, zawierające w sobie po dwa tomy. I tak, „Wśród zdradzonych, Wśród notabli" łączy w sobie dwie oddzielne historie.

Nina, a raczej Elodie, została zamknięta w więzieniu. Jej chłopak, Jason, pracował dla policji populacyjnej, mającej na celu zabijanie wszystkich dzieci, które urodziły się jako trzecie w rodzinie. Wcześniej zaznaczył jej udział w tej sprawie, a później, kiedy ich podstęp się wydał, został przechytrzony i to oni trafili do więzienia, zamiast dzieci, które chcieli wydać. W celi Nina poznaje trójkę przyjaciół – dziewczynkę i dwóch chłopców. Policjanci oferują jej układ. Jeżeli chce przeżyć, musi nakłonić swoich towarzyszy do zeznań.

W drugiej części książki powracamy do Luka Garnera, obecnie znanego pod nazwiskiem Lee Grant. To właśnie on był bohaterem dwóch pierwszych tomów. Teraz chłopiec znacznie zmężniał i pomaga innym ściganym dzieciom wyjść z ukrycia, co nie zawsze jest rzeczą łatwą. Do szkoły Hendricksa, który jest dla nich bezpiecznym azylem, przyjeżdża jego przyszywany brat, Smits Grant i nikt nie wie, dlaczego...

Fabuła, którą stworzyła Margaret Peterson Haddix, jest po prostu genialna (i wcale nie przesadzam używając tak mocnego słowa). To antyutopijna powieść, w której na świecie zapanował wielki głód, a rząd, aby rozwiązać problem, zabronił posiadania więcej niż dwójki dzieci. Zadziałało to dokładnie tak, jak prohibicja w Stanach Zjednoczonych. Trzecie, czwarte, a nawet piąte dziecko, przychodziło na świat w ukryciu. Do tego, niczym w komunizmie, społeczeństwo podzieliło się na klasy. Notable, ludzie u władzy, mieli wszystko i to w nadmiarze. Natomiast zwykli robotnicy ciężką, nieopłacalną pracą, walczyć musieli o przetrwanie, podczas gdy rząd zabierał im coraz więcej.

Postacie wykreowane przez autorkę to po prostu zwyczajne dzieci. Często mają problemy natury psychologicznej - są przerażone, a sytuacja w której się znajdują, zwyczajnie je przerasta. Młodzi bohaterowie przez całe swoje życie uczą się walczyć o przetrwanie. Gdy tylko dać im szansę, wychodzą z siebie, by udowodnić, że rząd nie ma racji, trzecie dzieci nie są pasożytami, a ich istnienie jak najbardziej ma sens. Chcą czuć się potrzebne i przydatne. Pragną swojego miejsca w świecie.

Z tyłu okładki wkradł się drobny błąd. W treści nazwisko Niny brzmiało Idi, tam natomiast wcisnęło się dodatkowe „n" i brzmi Indi. Niemal jak Indiana Jones. To jednak chyba jedyny błąd edytorski, jaki znalazłam w książce. Cała reszta wydana jest bardzo dobrze. Książkę wygodnie się czyta. Nawet grafika okładki bardzo mi się podoba.

Powieść Margaret Peterson Haddix ma w sobie tą, jakże dzisiaj rzadką, wciągającą głębię. Od przygód L (skrót zarówno od Luka, jak i Lee) trudno się oderwać. Opowieść o Ninie podobała mi się nieco mniej, ale również była bardzo ciekawa. To książka o problemach społecznych i psychologicznych, przedstawionych w przerażający, a jednocześnie przystępny sposób. Styl autorki jest lekki, bardzo łatwo czyta się to, co stworzyła, a przy okazji szczerze wierzy się w możliwość istnienia wykreowanych przez nią bohaterów.

Nie pozostaje mi nic innego, jak serdecznie polecić wszystkim tę powieść. Świat dzieci cieni wcale nie jest odległy od naszego i każdy ma szansę wyciągnąć z tej historii własne wnioski, które być może kiedyś pozytywnie wpłyną na świat. To historia zarówno dla małych jak i dużych. Lektura ma szansę trafić do każdego.

Dział: Książki
piątek, 21 wrzesień 2012 13:07

Szubienica o zmierzchu

„Szubienica o zmierzchu" - drugi tom cyklu „Łowca Czarownic" jest dostępny na rynku już od pewnego czasu. Pierwszą część przeczytałam wiedząc o autorze jedynie to, że pochodzi z Wielkiej Brytanii i porównuje się go do Stephena Kinga. Tym razem postanowiłam dowiedzieć się nieco więcej.

Zgodnie z informacjami podanymi na stronie www.williamhussey.co.uk Hussey pochodzi z rodziny cyrkowców, która osiedliła się w nadmorskiej miejscowości Skegness, kiedy mały William miał rok. Jako dziecko Hussey mieszkał w nawiedzonym domu, a latem, kiedy jego rodzice pracowali dłużej niż zwykle, chłopcem opiekowali się dziadkowie. To oni zabierali małego na długie spacery po okolicy i opowiadali historie pełne potworów... William studiował literaturę angielską, psychologię i prawo, ale prawnikiem nie został. Zaczął pisać, najpierw książki dla dorosłych, a potem zainspirowany przez swojego małego siostrzeńca, zaczął pisać książki dla młodzieży. Tak, cykl „Łowca Czarownic", ten pełnokrwisty horror, jest z założenia książką dla dzieci i nastolatków...

„Szubienica o zmierzchu" jest kontynuacją losów Jake'a Harkera, nastolatka obdarzonego magicznymi zdolnościami, odziedziczonymi po sławnym przodku. Chłopiec co prawda zniszczył Wrota Demonów i zapobiegł apokalipsie, ale z piekieł wymknął się Ojciec Demonów, Simon, przyjaciel Jake'a został uprowadzony, a jego ojciec ciężko ranny. Chłopiec i jego przyjaciele nie mogą już korzystać ze środków Instytutu dr Holmwooda, na szczęście Adam Harker wciąż ma kontakty i dłużników wśród istot mroku, którym przez wiele lat pomagał. To dzięki nim bohaterowie znajdują schronienie w Grymuarze, miejscu położonym na granicy światów ludzi i istot mroku. Jake gorączkowo poszukuje leku na ranę ojca, dodatkowo przyjaciele śledzą ruchy Ojca Demonów, który podróżuje po świecie pozostawiając w miejscach wizyt swój symbol trójzęba. Jak na złość staromoc opuściła młodego Harkera, a tylko dzięki niej Jake może zapobiec nadchodzącej zagładzie. By odzyskać swoją magię zdesperowany chłopak zgadza się na niebezpieczną podróż w przeszłość, w czasy Josiaha Hobarrona. Musi odnaleźć Wiedźmową Kulę, tajemniczy talizman pomagający kontrolować staromoc. Na jego drodze staną liczne przeszkody - oskarżenie o czary w tych czasach to praktycznie wyrok śmierci. W dodatku wielu ludzi bierze go za Josiaha, a ten miał licznych wrogów, w tym jednego, który może zakończyć misję Jake'a - niesławnego Generała Łowców Czarownic. Chłopaka czeka także spotkanie z rodziną przodka oraz z miłością jego życia - Eleanor. Czy uda mu się zdobyć talizman, uciec prześladowcom i wrócić do swoich czasów?

„Szubienica o zmierzchu" jest powieścią równie brutalną i krwawą, co pierwsza część trylogii. Mamy w niej wiedźmy, kanibali, zombie, proces o czary, tortury, wyrocznię, jadowite węże-ludojady i inne różnego rodzaju potwory. Jest atak sabatu powszechnego na instytut, powrót starych wrogów, nowi przyjaciele i tajemnice do rozwiązania. Powieść zyskuje też na stopniu skomplikowania - to co w pierwszym tomie naszkicowane było dość prosto, dzięki podróży głównego bohatera w czasie, zyskało drugie dno. Nic nie jest takie, jakim wydawało się na początku. Spojrzenie na świat Josiaha Hobarrona, przodka Jake'a nie dość, że niczego nie wyjaśnia, to stawia wiele nowych pytań, dając doskonałe przedpole trzeciej części trylogii. Myślę, że nie tylko ja z niecierpliwością czekam na ostatni tom, mając nadzieję dowiedzieć się wszystkiego. Kim naprawdę jest Jake? Kto zapoczątkował linię krwi, która latami pozwalała pieczętować Wrota Piekieł? Czy Jake spotka jeszcze Eleanor?

Książka jest niezwykle wciągająca, charakteryzuje się wartką akcją i malowniczością, znaną już z pierwszego tomu. Prawdziwą przyjemnością jest oglądanie tego plastycznego świata. Pisana przyjaznym, prostym językiem powieść sprzyja popuszczeniu wodzy fantazji i na pewno spodoba się szczególnie młodemu czytelnikowi. Jest także ciekawą propozycją dla wszystkich fanów Stephena Kinga i J. K. Rowling, bo właśnie prozę tych autorów przypomina najbardziej.

Dział: Książki

Po drugi tom „Akademii Dobra i Zła" sięgnęłam niemal natychmiast po pożegnaniu się z pierwszą odsłoną cyklu. Zaskakujące zakończenie tej historii po prostu nie pozwalało mi dłużej czekać. Intrygująco przeprowadzona przez Soman Chainani fabuła oraz dekonstrukcja znanych schematów kazały o sobie opowiadać i zachęcać innych do zapoznania się z tą pozycją. Muszę jednak przyznać, że nawet pierwszy tom tegoż cyklu nie był w stanie przygotować mnie na niesamowitość – zwłaszcza z perspektywy kulturoznawczej – tomu drugiego, czyli „Świata bez książąt".

Okładka kolejnej powieści Chainani jest bardzo podobna do poprzedniej. Tak, jak w zabawie „znajdź różnicę" najważniejsze zmiany w grafice widać w chwili, gdy położy się oba tomy obok siebie. Dopiero wtedy zaczyna się robić naprawdę niepokojąco. Dlaczego bowiem ciemnego łabędzia oplata wąż? Z jakiego powodu jego biały brat otoczony jest przez uroczo błękitne, acz niepokojące motyle? Gdzie podziały się dwa odrębne szkolne budynki i co sprawiło, że spokojna tafla wody z pierwszej okładki zmieniła się we wzburzoną, krwistoczerwoną toń? Czyżby prawdziwie mroczna historia dopiero się rozpoczynała?

Sophie i Agatha wróciły do Gavaldonu. Ich baśń skończyła się zupełnie inaczej niż zwykło się to dziać – zamiast księcia Agatha wybrała przyjaciółkę. Początkowo w rodzinnym miasteczku dziewczynki traktowane są jak bohaterki albo swego rodzaju sławy, jednak z czasem entuzjazm gavaldończyków stygnie. Dodatkowo ojciec Sophie nie zamierza dłużej czekać na zgodę córki, by móc się ponownie ożenić. Być może za sprawą rodzinnych zawirowań, być może z powodu zmniejszającego się dziewczynkami zainteresowania, a być może dlatego, ze Agatha i Sophie uświadamiają sobie jaka nudna przyszłość czeka ich w Gavaldonie – zaczynają marzyć o alternatywnym zakończeniu ich baśni. Niestety (albo i stety) niektóre marzenia zaskakują swoim nagłym spełnieniem się. Wkrótce więc przyjaciółki raz jeszcze trafiają do Akademii. Z tą jednak różnicą, że teraz panują w szkole (nie tylko w niej) zupełnie inne zasady. Zainspirowane wyborami Agathy i Sophie uczennice oraz księżniczki na całym świecie postanowiły wyzwolić się wreszcie z pęt konwenansów. Od teraz panują dziewczęta i nie każdemu się to podoba...

To po prostu niesamowite. Niesamowite, jak oryginalnej dekonstrukcji baśni dokonała Saman Chainani. Patriarchalne układy poszły w odstawkę, a ich miejsce zajęła matriarchalna rzeczywistość. Wreszcie baśniowe księżniczki przestały być kapryśnymi diwami, owiniętymi w warstwy tiuli; w miejscu wyrafinowanych fryzur pojawiły się u nich odważne, odzwierciedlające osobowości stylizacje; zamiast przestrzegać diety i żywić się korzonkami, bez wyrzutów sumienia zaczęły pozwalać sobie na odrobinę słodkich przyjemności. Brzmi to koszmarnie stereotypowo, prawda? Jakby Chainani z jednego schematu wkroczyła w drugi. Nic bardziej mylnego! Zasadniczą nowością w „Świecie bez książąt" jest wolna wola dziewcząt. Nie muszą być ani księżniczkami, ani ciemnymi charakterami. Nikt nie zmusza ich ani do obcinania włosów, ani zmiany kreacji. Emancypacja to tutaj właściwe słowo. Tak, w baśniowym świecie kobiety przestały w końcu pełnić rolę pustego acz urodziwego dodatku do księcia i wzięły sprawy w swoje ręce.

Oczywiście bardzo szybko okazuje się, że taki układ sił również ma swoje wady (że nie wspomnę o bardzo wątpliwym moralnie dochodzeniu do tegoż wyzwolenia, czyli mordowaniu np. swoich mężów-królów, by przejąć władzę). Szczególnie w sytuacji Agathy, która po powrocie do Akademii – jakkolwiek wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że nie jest to dobry pomysł – nieustannie zastanawia się, jak wyglądałoby jej życie u boku ukochanego księcia.

Bohaterowie „Świata bez książąt" ponownie przechodzą przemiany i raz jeszcze każą poważnie zastanawiać się nad swoimi charakterami. Trudno powiedzieć, kto tutaj ma rację, a kto nie; kto jest zły, a kto dobry. Głębokie przemiany w świecie przedstawionym sprawiają również, że trudno się w nim odnaleźć. Wcześniej ukonstytuowane zasady w większości nie mają już racji bytu. Nawet kadra dyrektorska nie wygląda już tak samo. To oczywiście dodatkowo intryguje i wzmaga zainteresowanie czytelnika, niemniej wciąż głównym punktem, który sprawia, że nie można się od tej lektury oderwać, jest mnogość kreatywnych zwrotów akcji, sekretów, intryg i tajemnic. Tutaj nigdy niczego nie można być pewnym. Co udowadnia chociażby zakończenie „Świata bez książąt" – naprawdę niesamowite!

Z czystym sercem polecam drugą odsłonę tego cyklu z równym zapałem, co pierwszą. To niecodzienne podejście do baśni, które przemyca niezwykłą ilość informacji o historycznych i współczesnych przemianach społecznych i kulturowych. Pod płaszczykiem lekkiej historyjki skrywa się opowieść o postrzeganiu seksualności; pozycji człowieka w świecie z perspektywy płci, którą reprezentuje oraz trudności postępowania zgodnie z etyczną i moralną poprawności. „Świat bez książąt" to także historia o dorastaniu i zmianach z nim związanych, które – by pójść dalej – koniecznie trzeba zaakceptować. Choć to nie zawsze łatwe.

Dział: Książki

Wydawnictwo Jaguar prezentuje sagę Summoner: Zaklinacz, Wyprawa drugi tomtrylogii fantasy, która podbiła serca miłośników gatunku i w zawrotnym tempie zdobyła popularność na platformie wattpad.com

100 000 czytelników w miesiąc,

1 000 000 czytelników po kwartale,

3 000 000 czytelników w pół roku,

a teraz już prawie 7 MILIONÓW!!!

Poznajcie Fletchera, chłopaka z darem przywoływania demonów. Tylko on może uratować Imperium Hominum przed klęską w walce z bezlitosnymi orkami. Przeżyjcie niezwykłą przygodę i odkryjcie jedną z najbardziej wciągających trylogii fantasty ostatnich lat.

Taki fenomen zdarza się raz na dekadę!

Dział: Książki
środa, 22 czerwiec 2016 01:40

Akademia Dobra i Zła

Baśnie stały się podstawą dla powstania niejednego tekstu kultury. Garściami czerpały i czerpią z nich teatr, kinematografia, gry czy literatura. Najczęściej przetwarzają one konkretne opowieści, uwspółcześniając je lub adaptując do innego, określonego przez siebie konceptu. Zdarza się również, co mnie osobiście interesuje najbardziej, że autorzy różnorodnych form twórczych kreują światy, w których zderzają historie znanych z np. właśnie baśni, bohaterów. Przykładem mogą być tu seriale: „Grimm", „Once upon a time" czy – to już nie baśniowe a gotyckie – „Penny dreadful". Ostatnio z kolei wpadła mi w ręce młodzieżowa powieść „Akademia dobra i zła", pierwszy tom cyklu autorstwa Soman Chainani.

Tak naprawdę zakochałam się już od pierwszego spojrzenia na okładkę. Utrzymana w baśniowym stylu, ale jednocześnie przywodząca na myśl takie tytuły, jak „Harry Potter", natychmiast podziałała na moją wyobraźnię. Niezwykle pociągająco z perspektywy estetycznej prezentuje się wykorzystana tutaj naprzemiennie (jasny zamek, ciemna postać; ciemny zamek, jasna postać) opozycja dobra i zła, jasności i mroku. Ponadto samo ulokowanie postaci względem pałaców konotuje już pewne sensy, sugerując, że pozory bywają złudne. Równie atrakcyjna wizualnie okazała się również zawartość książki, którą wypełniają misterne grafiki i zdobienia stron, uzupełniające powieść o treści ze świata przedstawionego.

Sophie i Agatha skończą niedługo trzynaście lat. Dla mieszkańców Gavaldonu jest to wydarzenie szczególne. Wtedy bowiem do wioski przybywa tajemnicza postać, która porywa wybraną dziecięcą parę – kogoś wyjątkowo dobrego i uczynnego oraz kogoś nad wyraz złego i zepsutego – i umieszcza ją w legendarnej Akademii Dobra i Zła, gdzie uprowadzeni uczą się jak zostać bajkowymi, odpowiednio: bohaterami i wielkimi złoczyńcami. Sophie, przekonana, że czeka ją w życiu coś więcej niż egzystencja w zapomnianej wiosce, od najmłodszych lat ćwiczy zachowania księżniczki i spełnia dobre uczynki, marząc, że w dniu trzynastych urodzin zostanie zabrania do Akademii Dobra. Z kolei Agatha wychowywana jest w przeświadczeniu, że ze swoim brakiem manier, urody i wdzięku, pewnego dnia trafi do Akademii Zła. Tymczasem, gdy nadchodzi TEN wieczór, sprawy przybierają niespodziewany obrót...

„Akademia Dobra i Zła" zaskakuje wyłamywaniem się ze schematów. Tak, ze schematów, a nie schematu. Po pierwsze bowiem znacząco odstaje od typowej literatury młodzieżowej – ugładzonej, uproszczonej, pozbawionej niewygodnej ambiwalencji moralnej. Pod tym względem bliżej utworowi Soman Chainani do klasycznych dzieł braci Grimm, gdzie brakuje współczesnego filtra – blokowania części naturalistycznych, wulgarnych lub zbyt brutalnych treści przeznaczonych, według aktualnych założeń, dla dorosłych odbiorców ­– a oceny bohaterów z perspektywy etycznej nie są oczywiste. Po drugie, autorka odwraca przyjęty układ sił, neutralizując stereotypy na każdym poziomie odbiorczym. Pod powłoką Kopciuszka może się tutaj skrywać najokrutniejsza z wiedźm, a za zasłoną z łachmanów i kurzajek – księżniczka o gołębim sercu. Po trzecie, wiele ze stawianych w powieści tez wymaga starannego rozważenia. Zwyczajnie nie można przejść obok nich obojętnie. Lektura zostaje z czytelnikiem także po zamknięciu książki w postaci różnorodnych tematycznie wątpliwości, głównie jednak na temat charakteru ludzkiej natury i definiowania jednostki poprzez otoczenie i wychowanie.

Także bohaterowie nakreśleni są niejednoznacznie. Bohaterki dążą do zrealizowania pewnych wyobrażeń na swój temat, nie dostrzegając jednocześnie jak bardzo się od nich oddalają. Podobnie zresztą dzieje się z postaciami drugoplanowymi, które przekonane o dożywotnim obsadzeniu w danych rolach, nie dostrzegają rozbieżności między zewnętrzną kreacją a prawdą o sobie. Tak naprawdę nie wiadomo, kto po jakiej stronie barykady się znajduje; co czuje i dokąd zmierza. To wszystko stanowi zagadkę zarówno dla czytelnika jak i bohatera.

Rzecz jasna nie tylko skomplikowane problemy natury moralnej czy dualistycznych osobowości sprawiają, że warto sięgnąć po „Akademię Dobra i Zła". Przede wszystkim to fantastycznie i wiarygodnie (o ile można tak powiedzieć o literaturze, która nie jest mimetyczna względem realnego świata) wykreowana historia, która wciągnie osoby w każdym wieku. Mnogość zwrotów akcji, starannie skonstruowany świat przedstawiony, bardzo dużo nawiązań intertekstualnych do popularnych baśni z różnych kultur i czasów – to wszystko czyni z powieści Chainani nieprzeciętne doświadczenie rozrywkowe zarówno intelektualnie jak i w popularnym rozumieniu tego słowa. Wprost nie sposób się od „Akademii Dobra i Zła" oderwać.

Soman Chainani stworzyła oryginalną i pouczającą opowieść o tym, że nic na świecie nie jest z góry ustalone; o tym, że to my sami piszemy własną historię i decydujemy, jak się zakończy. Autorka zaakcentowała jednocześnie wielowymiarowość świata i pobieżność ludzkich obserwacji, wskazując, że – idąc za utartym powiedzeniem – nie wszystko złoto, co się świeci. „Akademia Dobra i Zła" to tytuł, który powinien trafić na listę „must read" każdego fana baśni, opowieści fantastycznych i po prostu dobrych książek.

Dział: Książki
sobota, 11 czerwiec 2016 19:43

Korona

„Korona" to już piąty tom cyklu „Rywalki", natomiast drugi tom opowiadający o losach następczyni tronu, księżniczce Eadlyn, która, za namową rodziców, zdecydowała się zorganizować swoje własne eliminacje.

Ostatecznie została już tylko Elita i to zmniejszona z dziesięciu do sześciu osób. Eadlyn jednak wciąż nie wie kogo powinna wybrać, bo mimo że lubi każdego z chłopców to jednak żadnego nie darzy tym wyjątkowym, niezwykłym i niepowtarzalnym uczuciem jakim jest miłość. Wyboru natomiast będzie zmuszona dokonać szybciej niż przypuszczała, ponieważ w innym wypadku jej  osoba i pozycja mogą zostać w oczach narodu kompletnie zdyskredytowane.

Historia Eadlyn to taka lekka kontynuacja „Rywalek", która nie ma nic wspólnego z antyutopią, jaką była pierwotna trylogia. Kiera Cass postawiła w nowej powieści na bardziej dziewczęcą część całej fabuły i najważniejszym wątkiem stały się problemy oraz uczucia głównej bohaterki, a pojawiają się one na tle pięknych sukni i wystawnych przyjęć. W książce ukazane zostały przeróżne problemy, ale żaden z nich w najmniejszym nawet stopniu nie ocierał się o żadną akcję. Seria „Rywalki" w sequelu stała się powieścią romantyczno-obyczajową. Czy to coś złego? To już zależy wyłącznie od tego, na co liczyli czytelnicy i czego się po „Koronie" spodziewali...

Świat jest piękny i dobry, dlatego w książce Kiery Cass nie pojawiają się w ogóle antagoniści. Nie ma ich i już, a każdy bohater ma swoje podstawy działania i na swój sposób jest postacią pozytywną. Wszelkie problemy da się rozwiązać, ostatecznie można się z wszystkimi pogodzić i ufać, że jakby to nie wyglądało, to jednak działają w dobrej wierze. Ograniczenia wiekowe dla czytelników (a raczej w tym wypadku czytelniczek) w stosunku do pierwotnej trylogii „Rywalek" zmalały o kolejne kilka lat.

Powieść jest naprawdę śliczna i wyraźnie widać co pisarka chciała poprzez nią przekazać. Eadlyn zmieniła się, dojrzała, zaczęła darzyć zrozumieniem innych ludzi. Teraz znacznie bardziej przypomina swojego ojca, dla którego, mimo wszystko, najważniejszy był jego kraj i dobro ogółu, a nie jego własna wygoda. Książka została napisana w lekkim stylu i czyta się ją bardzo przyjemnie – od pierwszych do ostatnich stron.

!Spoiler! Okropnie zmartwił mnie brak jakiegoś zwrotu w życiu Aspena i Lady Lucy. Uważam, że już naprawdę zasłużyli sobie na te upragnione dzieci, a można by było obdarzyć ich nimi na przeróżne sposoby – mogliby chociażby otworzyć swój własny dom dziecka i pomagać ubogim sierotom. Cokolwiek proszę, bo ta sytuacja po prostu musi mieć happy end! !Spoiler!

„Korona" to lekkie i przyjemne podsumowanie całego cyklu, czekam teraz jednak na coś zupełnie innego, ponieważ mimo miłości jaką darzę wykreowaną w „Rywalkach" rzeczywistość, to uważam, że Kierę Cass stać na to, żeby się rozwijać i stworzyć kolejny, jeszcze lepszy cykl, na co będę z utęsknieniem czekała.

Dział: Książki