Rezultaty wyszukiwania dla: Ana Ana
Taka piękna śmierć
Rano po prostu się nie obudziła. Znaleźli ją w łóżku. Taki opis pasuje do starszej osoby, która zasnęła na wieki po długim życiu, ale nie do dziewiętnastolatki! Tego samego zdania jest Michał Góralski, który wbrew prawie wszystkim pragnie wyjaśnić zagadkową śmierć, a nie wrzucić ją do jednego kosza z samobójcami.
Bardzo lubię książki Magdaleny Majcher oparte na faktach, ale ta jest zdecydowanie moją ulubioną. Odkrywanie krok po kroku, razem z policją, kolejnych części układanki, wchodzenie do głowy ofiary, jej otoczenia i ciągłe domysły poruszyły nie tylko emocje, ale też głowę i wyobraźnię. Pozostawiły w głowie mnóstwo pytań o relacje między dorosłymi już dziećmi, a ich rodzicami, o kruchość psychiki i jak bardzo można nie zauważyć objawów depresji u kogoś, kogo ma się na wyciągnięcie ręki. Bo to głównie o tym jest ta książka, o samotności w tłumie, gdy serce krzyczy, a twarz się uśmiecha. O byciu niewidzialnym nie tylko dla otoczenia, ale też dla rodziców, którzy sami grają własną farsę zwaną szczęśliwym małżeństwem, które tak naprawdę jest zgniłe od środka od bardzo dawna i już nawet pozory tego nie trzymają w kupie. To bardzo mądra, empatyczna książka o depresji, o tym cichym zabójcy i o ludziach chorych na tę chorobę. Jak bardzo są podatni, jak bardzo łakną skrawka uwagi i zrozumienia, jak łatwo ich oszukać i omotać.
To również książka o policyjnej pasji, o wierze w służbę i przysięgę złożoną krajowi. Historia Michała bardzo mnie poruszyła, to jest kolejna rzecz, którą lubię w książkach autorki – nie boi się pisać o prawdziwym życiu policji, o blaskach, cieniach, dumie i lęku. Pisze o codziennym życiu, które może złamać niejednego twardziela, co tak pięknie koresponduje z historią Pauliny. Bo nigdy nie wiemy, co dla kogo będzie tym kamyczkiem wywołującym lawinę. Z ogromną ciekawością chłonęłam każdy fragment o Michale, o jego żonie i dziecku. To dzięki temu ta książka jest jeszcze bardziej realna, choć jest nawiązaniem do pewnej sprawy i ukazuje istniejący problem na nieistniejących bohaterach. Czy aby na pewno?
Koniec rozczarowuje, pozostawia czytelnika w złości i niezgodzie. Tylko nie od strony literackiej. Tu wszystko jest w porządku, otwarte zakończenia dla mnie nie stanowią problemu. Rozczarowanie dotyczy tego, że choć tyle mówi się o depresji, to nadal są takie osoby, jak Paulina, pozostawione same sobie, szukające pomocy w sieci, wśród nieznajomych. I znajdujące pustkę. Albo śmierć.
Star Trek: Miasto na skraju wieczności
„Star Trek: Miasto na skraju wieczności” to komiksowa perełka dla zagorzałych wielbicieli tego nieśmiertelnego uniwersum. Album jest adaptacją oryginalnego scenariusza Harlana Ellisona do 28 odcinka pierwszej serii kultowego serialu „Star Trek”. Przybliżając niezmodyfikowaną wersję opowieści, komiks oferuje głębokie i fascynujące refleksje nad ludzką naturą, wprowadzając czytelnika w niesamowitą, pełną napięcia przygodę.
Zarys fabuły
Album zawiera zeszyty „Star Trek: Harlan Ellison’s The City on the Edge of Forever The Original Teleplay” #1–5, a także wstęp i posłowie Harlana Ellisona.
Komiks „Miasto na skraju wieczności” bazuje na scenariuszu, który zdobył uznanie Amerykańskiej Gildii Scenarzystów, prezentując wierną, ilustrowaną wersję klasycznej już historii. W tej adaptacji poznajemy ponownie załogę słynnego statku Enterprise, która przez tajemnicze miasto na skraju czasu zostaje wplątana w serię zdarzeń mogących zmienić bieg historii. W opowieści, pełnej spekulatywnej fikcji, czytelnik zanurza się w świecie, gdzie ludzkość jest ukazana ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami, stanowiąc wnikliwe studium charakteru ludzkiej egzystencji.
Przemyślenia
Album wyróżnia się nie tylko przemyślanym scenariuszem, ale także jakością szaty graficznej. Ilustracje J.K. Woodwarda wraz z umiejętnym narracyjnym przewodnictwem scenarzystów, braci Scotta i Davida Tiptonów, tworzą harmonijną, koherentną całość, która w perfekcyjny sposób oddaje atmosferę uniwersum „Star Trek”. Każda strona jest dowodem na głębokie zrozumienie tej kultowej serii, jej charakteru i filozofii. Historia ta jest nie tylko podróżą w głąb kanonu space opery, ale również doskonałym punktem startowym dla nowych fanów, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tym uniwersum. Jeżeli zaczną od tego właśnie komiksu, z pewnością nie poczują się zawiedzeni, a lektura rozbudzi w nich zainteresowanie serią. Prosto rzecz ujmując — to prawdziwy majstersztyk.
Podsumowanie
„Star Trek: Miasto na skraju wieczności” to niezwykle udana adaptacja, która z pewnością zadowoli zarówno starych fanów serii, jak i przyciągnie nowych czytelników. Mieszanka znakomitego scenariusza, imponującej szaty graficznej oraz głębokiego przesłania sprawia, że ten komiks to absolutnie niezbędna pozycja w biblioteczce każdego miłośnika uniwersum „Star Trek’a”. Pełna satysfakcja, wysoka jakość, wierność serii i z pewnością również chęć do zanurzenia się w kolejnych tomach przygód załogi Enterprise są gwarantowane. Polecam, bo zdecydowanie warto!
Zapowiedź: Bloodfever
„To nasze czyny nas definiują. To ,co wybieramy. To, czemu się sprzeciwiamy. To, za co jesteśmy gotowi umrzeć.”
Mały Ptyś i Bill. Indiańska Gwiazdka
„Mały Ptyś i Bill” (oryginalnie „Boule et Bill”) to popularna seria komiksowa autorstwa belgijskiego twórcy Jeana Roba. Komiks ten zadebiutował w 1959 roku, a jego twórca kontynuował pracę nad serią aż do swojej śmierci w 2006 roku. Od tego czasu różni autorzy kontynuowali tworzenie nowych przygód głównych bohaterów, zachowując ducha oryginalnej serii.
Zarys fabuły
W środku nocy, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, mały piesek Bill budzi swojego chłopca Ptysia, ciągnąć go w kierunku choinki. Gdy są już na miejscu, postanawiają rozpakować swoje prezenty. Piesek znajduje wymarzoną kość, a chłopiec zestaw do zabawy w Indian. Od razu zaczynają wspólną zabawę, która jest tak głośna, że budzi rodziców. Podczas gdy Mama zachowanie uważa za nieodpowiednie, Tata od razu dołącza do zabawy, przekonując ją, że świąteczny poranek z powodzeniem może zacząć się jeszcze w nocy.
Moja opinia i przemyślenia
Uwielbiam komiksy z Egmontowej serii „Mój pierwszy komiks 5+”, szczególnie te w rozmiarze zeszytów od muzyki, które uważam za najwygodniejsze albumy do czytania przez małe dzieci. Do nich właśnie należy zabawny i naprawdę fajny tytuł „Mały Ptyś i Bill: Indiańska Gwiazdka”. Ma pełną uroku szatę graficzną, twardą oprawę i sprawia, że dzieciaki chcą bawić się tak jak tytułowi bohaterowie Ptyś i Bill.
„Mały Ptyś i Bill” to klasyczny przykład komiksu humorystycznego dla dzieci, chociaż z powodzeniem może być czytany i doceniany także przez dorosłych czytelników. Komiksy te charakteryzują się lekkim i dowcipnym stylem opowiadania historii, a także barwną i wyrazistą kreską. Przygody głównych bohaterów są pełne humoru i pozytywnej energii, a jednocześnie często niosą ze sobą pewne uniwersalne wartości i przesłanie. Seria cieszy się dużą popularnością w wielu krajach, zwłaszcza w tych francusko języcznych. Jego popularność przekroczyła ramy komiksu – na podstawie serii powstały adaptacje animowane, filmy i różne gadżety związane z głównymi bohaterami.
Podsumowanie
Seria „Mały Ptyś i Bill” to kultowy komiks, który przez lata dostarczał rozrywki wielu pokoleniom czytelników na całym świecie. Jego uniwersalny humor i sympatyczni bohaterowie sprawiają, że nadal jest chętnie odbierany przez nowych czytelników, zarówno dzieci, jak i dorosłych. Natomiast „Indiańska Gwiazdka” to lekka i cudowna przygoda do czytania również wtedy, gdy jeszcze nie cieszymy się świątecznym okresem.
Zapowiedź: Co zrobiłaby Wednesday?
Odkryj w sobie czarny charakter!
Spojrzenie ostre jak brzytwa, długa grzywka, czarne warkocze i wielkie kołnierzyki – po tym poznacie Wednesday Addams. Jak również po zdecydowanym działaniu, niewzruszonych decyzjach i głębokim przekonaniu o tym, że ma prawo być, kim jest. Bo KAŻDY z nas ma do tego prawo!
Zapowiedź: Dawno temu blask
Pasjonująca opowieść łącząca fantasy z historią, w której losy bohaterów splatają się dzięki przeznaczeniu, miłości oraz ambicji.
Catwoman. Samotne miasto
Gdy mowa o uniwersum DC, myśli nasze nieuchronnie biegną ku postaciom takim jak Batman czy Joker. W „Catwoman. Samotne miasto” to jednak Selina Kyle, lepiej znana jako Catwoman, staje w centrum uwagi, przenosząc nas w alternatywny wymiar Gotham. Komiks ten, będący owocem pracy wszechstronnie utalentowanego Cliffa Chianga – zarówno scenarzysty, rysownika, jak i kolorysty – jawi się jako arcydzieło gatunku.
Na początku warto zwrócić uwagę na imponujący format tej publikacji. Twarda oprawa z niezwykle szerokimi stronami to idealna platforma, by w pełni docenić detaliczną i barwną sztukę Chianga. Jego rysunki są dynamiczne, a dbałość o detale jest niczym hołd dla charakterystycznej, mrocznej atmosfery Gotham. Choć może w wersji Cliffa Chianga jest ona nieco bardziej urocza.
Fabuła komiksu opowiada o tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce dziesięć lat temu, podczas Nocy Błazna. Ze świata odszedł Batman, a za swój udział w tym dramacie Catwoman spędziła lata za kratami. Teraz wraca do miasta, które pod rządami burmistrza Harveya Denta zmieniło swoje oblicze, stając się ostoją porządku. Ale czy rzeczywiście? Za maską spokoju kryją się mroczne sekrety i wszechobecna korupcja.
Uważam że największym atutem tego albumu jest sposób, w jaki Chiang ukazuje ludzkie oblicze antagonistów. Mimo ich mrocznych skłonności, przedstawieni są jako postacie pełne pasji i ideałów (tak jak filmowy Joker z najnowszej produkcji). Narracja płynnie przewodzi nas przez różne momenty czasowe, składając historię w koherentną całość. Śledzimy losy Seliny, której wewnętrzna walka i pragnienie odkrycia prawdy stanowią oś opowieści.
Chociaż jest to alternatywna wizja znanych postaci z DC, „Catwoman. Samotne miasto” zostawia po sobie niezapomniane wrażenie. Jest to zręcznie skonstruowana, porywająca i emocjonalnie naładowana opowieść, która dostarcza czytelnikowi prawdziwych wrażeń. Drobnym niedostatkiem jest design niektórych kostiumów, ale to szczegół, który w obliczu reszty dzieła staje się prawie niezauważalny, a postacie można sobie wyobrazić w ich wersjach z wielkiego ekranu.
Podsumowując, „Catwoman. Samotne miasto” to literacki klejnot, który z pewnością przyciągnie zarówno wieloletnich fanów głównej bohaterki, jak i tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z uniwersum DC. To lektura, która idealnie sprawdzi się podczas leniwego popołudnia, pozwalając czytelnikowi na chwilę satysfakcjonującej rozrywki. Jeśli jesteś miłośnikiem mrocznego świata Gotham, nie możesz ominąć tej publikacji! „Catwoman. Samotne miasto” z pewnością jest ciekawą odmianą i czymś oryginalnym w uniwersum DC.
Konkurs: Wróżda
Porywający thriller, w którym nic nie jest takie, jakim się wydaje. Jeden z najlepszych debiutów ostatnich lat! Zanurz się w mrocznym świecie tej niezwykłej historii, gdzie krótka wiadomość stawia wszystko na głowie, budzą się stare demony, a nieustający niepokój od pierwszej strony trzyma w napięciu do samego końca.
Konkurs: Moja martwa dziewczyna
Historia o miłości, która jest silniejsza niż śmierć, i morderstwie, które przeraziło nieumarłych.
Piotr i Jutka mogliby wyglądać na zwykłą parę, gdyby nie to, że Jutka jest zombie, a miejscem ich randek jest rozległy cmentarz zamieszkały przez nieumarłych i duchy. Sytuację jeszcze bardziej komplikuje fakt, że zombie ma dziewczynę – Kasię, która nie żyje już od kilkuset lat i wcale nie jest zachwycona nowym adoratorem Jutki.
Skorpion. Tom 2
Czy twojemu sercu bliskie są klimaty rodem z filmów „Indiana Jones”? Jeżeli tak, seria „Skorpion” będzie właśnie dla ciebie. Drugi album zbiorczy zawiera trzy tomy oryginalne: „Demon w Watykanie”, „Święta Dolina” i „Skarb Świątyni”, które zostały odziane w elegancką, twardą oprawę.
„Skorpion” to dynamiczna, pełna akcji, napięcia i tajemnic opowieść, która rozgrywa się w sercu Watykanu i na Dalekim Wschodzie XVIII wieku. Kontynuując historię z poprzednich zeszytów, twórcy wprowadzają nas w wir wydarzeń. Szybko okazuje się, że nic nie jest pewne, a tajemnice kościoła mogą się okazać kluczem do przetrwania. Kardynał Trebaldi, z armią Templariuszy u boku, jest gotów przejąć władzę nad kościołem. Skorpion, aby go powstrzymać, musi udowodnić, że oficjalna wersja kościoła na temat św. Piotra jest nieprawdziwa. To prowadzi go w pełną niebezpieczeństw podróż do Ziemi Świętej. Po drodze towarzyszą mu skrywający równie wiele tajemnic bohaterowie, niekiedy o zupełnie niespodziewanych motywacjach.
Myślę, że szczególną uwagę trzeba zwrócić na oprawę graficzną komiksu. Enrico Marini, korzystając ze stylu ligne claire, który charakteryzuje się czystą, wyraźną kreską o jednolitej grubości oraz brakiem kreskowania, cieni i dużych kontrastów, tworzy na każdej stronie prawdziwe dzieła sztuki. Bogactwo detali, od realistycznie odwzorowanych strojów, po wyjątkowe maniery postaci, sprawia, że lektura jest prawdziwą ucztą dla oka. Chociaż można by przypuszczać, że taka oprawa wizualna ma prawo przysłonić treść, okazuje się, że sama historia jest równie porywająca. To idealna mieszanka przygód, diabelskiej intrygi, namiętnego romansu i humoru. Dosłownie — Indiana Jones w czystej postaci. Jest to również opowieść o tym, jak kościół przejmował postacie i historie, aby wzmocnić swoją władzę.
Stephen Desberg i Enrico Marini prezentują dzieło pełne emocji, akcji i napięcia, które na pewno dostarczy czytelnikom wielu godzin wspaniałej rozrywki. „Skorpion” to porywający komiks, który trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. W połączeniu z niesamowitą oprawą graficzną, staje się pozycją obowiązkową dla miłośników komiksów przygodowych i różnego rodzaju teorii spiskowych. Niecierpliwie czekam na kolejne tomy! Mam nadzieję, że będą trzymały równie wysoki poziom.