Nieczęsto sięgam po twory sensacyjne – tak naprawdę, to z thrillerami i kryminałami niewiele mam wspólnego. Ubóstwiam jedynie cykl Millenium i – jakimś dziwnym trafem - „Jazz Maynard. Trylogia barcelońska” właśnie swoiście mi się z nim skojarzył. Być może to sprawka tego, że niedawno miałam przyjemność z komiksową wersją powieści Stiega Larssona? Nie wiem, ale jedno jest pewne – ten komiks to sensacyjna bomba!
„ (…) niebezpieczna dzielnica, niebezpieczne znajomości, niebezpieczne kobiety i spluwy… dużo spluw” - to fragment opisu zamieszczonego na okładce, który doskonale obrazuje dzieło Raula i Rogera. W komiksie wiele się dzieje, zresztą – nic dziwnego. Tytułowy bohater ma talent do wpakowywania się w poważne tarapaty, a po piętach depcze mu niebezpieczna przeszłość. I nie jest to jedyne zagrożenie, z którym może się zmierzyć. W komiksie wydanym przez Non Stop Comics przygody Jazza zostały podzielone na trzy części, powiązane ze sobą większymi lub mniejszymi niuansami, a każda podkreśla dość trudną sytuację bohatera oraz… jego umiejętności.
Muszę przyznać, że rzadko udaje mi się przeczytać cały komiks jednego dnia, szczególnie takiej objętości, a jednak od tego dzieła, nie potrafiłam się oderwać. Akcja pędzi tutaj na łeb, na szyję i przepełniona jest niezwykle emocjonującymi wydarzeniami. Spluwy, to jednak nie wszystko, co zresztą zaznaczone jest w opisie. „Jazz Maynard. Trylogia barcelońska” to także smakowite intrygi, w których czytelnik jest po stronie „złych przestępców” (swoją drogą – wykreowani są oni po mistrzowsku!). Niechęć czytelnika budzi natomiast skorumpowana władza, której raczej nikt nie lubi – zarówno tutaj, jak i w świecie rzeczywistym. Nie brakuje tutaj również nutki erotyki, nie jest ona jednak wrzucona na siłę, a dobrze komponuje się z wydarzeniami.
Nie można przejść obojętnie także obok ilustracji Rogera Ibáñeza. Kreska wydała mi się nieco dziwaczna, szczególnie w kwestii dość kanciastych twarzy, niemniej podejrzanie szybko się w niej odnalazłam. Najbardziej zachwyciły mnie tutaj kolory, bo choć nie spotkamy ich zbyt wiele na kartach komiksu, tak tworzą genialny i wręcz niezapomniany klimacik. Z pewnością Barcelona będzie mi się teraz jawiła równie ponuro i niebezpiecznie, co… ekscytująco! Jedyny zgrzyt, który nieco mnie zirytował, to fakt, że przeplatają się tutaj angielskie zwroty – wolałabym, aby skoro już komiks został przetłumaczony na język polski, to był polski niemal całkiem (poza imionami i innymi nazwami własnymi, naturalnie).
„Jazz Maynard. Trylogia barcelońska” to fenomenalna pozycja sensacyjna o przestępczej stronie Barcelony i skorumpowanej władzy. Jestem przekonana, że każdy żądny akcji czytelnik, zakocha się w tym komiksie i – tak jak ja – nie będzie potrafił się od niego oderwać. Nie mogę doczekać się kontynuacji serii i mam nadzieję, że niebawem będę miała szansę na kolejne spotkanie z Jazzem. Chętnie przeżyję z nim jeszcze więcej pościgów, strzelanin oraz innych niebezpiecznych przygód oraz zgłębię więcej tajemnic bezprawnego światka. Polecam z całego serducha!