czerwiec 04, 2023

Rezultaty wyszukiwania dla: Rebel

niedziela, 01 grudzień 2019 04:04

Ognista królowa. Królowa. Tom 2

Drugi tom magicznej serii o odważnej władczyni ognia! Kalinda niedawno odkryła swoją niezwykłą moc władania ogniem. Jako setna wybranka radży Tarka musiała zmierzyć się z jego pozostałymi żonami i kurtyzanami. Jednak krwawy turniej i śmierć tyrana były jedynie początkiem jej problemów.

Dział: Książki
piątek, 04 październik 2019 08:17

Nasi przyjaciele z Frolixa - nowość

Nasi przyjaciele z Frolixa to kolejna książka Phlipia K. Dicka wydana w „dickowskiej” serii z obrazami i rysunkami Wojtka Siudmaka. Powieść trafiła do księgarń 24 września.

Ludzie w szponach władzy, która może poznać każdą ich myśl… Czym telepatyczne Wielkie Ucho różni się od smartfonów w naszych kieszeniach?

Gdybym w latach osiemdziesiątych XX wieku, mając lat trzynaście–szesnaście, przeczytał Naszych przyjaciół z Frolixa 8, tylko bym się utwierdził w przekonaniu, że Dick znów napisał książkę o rzeczywistości, w której żyję. - z przedmowy Pawła Majki.

Willis Gram jest despotycznym oligarchą w świecie rządzonym przez zmutowanych jajogłowych. Nick Appleton to uległy robotnik, którego życie jest serią niekończących się frustracji. Do czasu, gdy obaj zakochują się w Charlotte Boyer, przebojowej kolporterce wywrotowej literatury. Wydaje się, że Nick ze swoją świeżo nabytą śmiałością nie wyjdzie z tych konkurów żywy, sprawy jednak przybierają nieoczekiwany obrót. Zaginiony przed laty przywódca rebeliantów wraca z międzygalaktycznej odysei z dziewięćdziesięciotonowym ładunkiem protoplazmy gotowej zaprowadzić nowy ład na Ziemi…

W tej wartkiej opowieści Philip K. Dick podejmuje poważne problemy społeczne, ale też zdradza coś, o co wielu nigdy by go nie podejrzewało – zaawansowany zmysł komediowy.

Philip K. Dick urodził się w 1928 r. w Chicago, lecz większą część życia spędził w Kalifornii. Krótko był studentem Uniwersytetu Kalifornijskiego. Prowadził sklep z płytami i stację radiową. Przeszedł też doświadczenia z narkotykami, które wykorzystywał w swej twórczości. Zmarł w 1982 r. Wydał kilkadziesiąt powieści, z których wiele weszło na stałe do kanonu literatury SF. Był też autorem kilku powieści realistycznych, osadzonych w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku. O większości jego rówieśników uhonorowanych Nagrodą Pulitzera czy literacką Nagrodą Nobla niewielu już pamięta, on zaś ma coraz liczniejsze grono wielbicieli, a o jego książkach pisze się doktoraty…

Dział: Książki
niedziela, 15 wrzesień 2019 23:08

Dragon Age: Cesarstwo masek

Podróż przez najbardziej niebezpieczne, najbardziej zabójcze zakątki Orlais, gdzie nie liczą się tytuły, a ostrza.

Cesarzowa Celene dzięki swojej mądrości, sprytowi i bezwzględnej manipulacji zdobyła tron Orlais. Stanęła na czele najpotężniejszego narodu Thedas i poprowadziła cesarstwo w wiek oświecenia. Teraz jednak wisząca na włosku wojna między magami a templariuszami może zniszczyć Orlais od wewnątrz. Co gorsza, uciskane elfy wszczynają bunt. Aby ocalić Orlais, Celene musi za wszelką cenę utrzymać tron.

Dział: Patronaty
czwartek, 05 wrzesień 2019 00:30

Cienie: Amsterdam

Gra w której wszystko dzieje się w czasie rzeczywistym, a do komunikacji między graczami używa się jedynie ilustracji. 

Czasami wpadamy na doskonałe pomysły, jednak boimy się ich realizacji. Tak było w przypadku twórcy gry „Cienie: Amsterdam”, którego dopiero przyjaciel zmusił do przedstawienia i późniejszej realizacji projektu. W ten sposób powstała doskonała gra, w którą już dzisiaj możecie zagrać z rodziną lub przyjaciółmi.  

Wiek: 10+

Czas gry: około 30 minut

Liczba graczy: 2 do 8 osób

Cel i fabuła gry

Wraz z przyjaciółmi wcielacie się w role prywatnych detektywów, by wspólnie rozwikłać skomplikowaną zagadkę. Celem gry jest przeczesanie miasta, by znaleźć trzy dowody, zanim drużyna przeciwnika zrobi to jako pierwsza. Zadanie jednak nie będzie łatwe! 

Strona wizualna

Gra została wykonana bardzo porządnie i jest przyjemna pod względem graficznym. Została tak bardzo dopracowana, że przypomina mi nieco niektóre z gier na Play Station. Dla młodszych graczy (chociaż nie tylko) to na pewno bardzo pozytywny aspekt. Dołączona do gry instrukcja jest przejrzysta, a dzięki jej pomocy bez problemu można się we wszystkim połapać. 

Przygotowanie 

Gracze dzielą się na dwie drużyny. W każdym zespole jeden z zawodników zostaje mianowany oficerem, a pozostali uczestnicy detektywami. Oficerowie z obydwu drużyn siadają po jednej stronie stołu, zaś detektywi po drugiej. Dzięki kolorowym zasłonkom nie będzie można podejrzeć ich działań. Następnie układamy planszę zgodnie z wytycznymi z instrukcji. Każdy zespół otrzymuje trzy znaczniki dowodów w swoim kolorze i jeden tor zatrzymań. Żetony policji kładziemy obok planszy. Natomiast zakryty stos zaszyfrowanych wiadomości pomiędzy oficerami. W kolejnym kroku dobieramy z niego dziesięć kart i kładziemy je odkryte w pobliżu oficerów. Obok każdego z oficerów kładziemy stos kart map w kolorze jego zespołu. Następnie jeden z nich losowo wybiera kartę ze swojego stosu i pokazuje jej numer oficerowi z przeciwnej drużyny, a później obydwaj wyszukują w swoich stosach kartę o tym samym numerze. Oficerowie umieszczają swoje karty map za zasłonką. Detektywi stawiają pionki na polu startowym.

Przebieg rozgrywki

Zdaniem każdej z drużyn będzie zdobycie trzech dowodów w przynależnym jej kolorze. Gdy im się to uda, przemieszczają figurkę na pole z klientem. Położenie dowodów wskazane jest na kartach map, którymi opiekują się oficerowie. Ich zadaniem jest naprowadzanie graczy na właściwy trop przy wykorzystaniu kart zaszyfrowanych wiadomości. Oficer wybiera jedną lub dwie karty, przekazuje swojemu zespołowi detektywów, a potem uzupełnia puste miejsca z leżącego przy nim stosu. Przekazanie jednej karty pozwala przemieścić figurkę o jedno pole. Jeżeli detektywowi udało się wejść na pole, które na mapie oficera odpowiada kolorowi drużyny lub jest dwukolorowe, należy na planszy umieścić w tym miejscu znacznik dowodu. Jeżeli jednak figurka trafi na pole oznaczone czerwonym krzyżykiem, drużyna umieszcza znacznik na torze zatrzymań. Przy trzech znacznikach drużyna automatycznie przegrywa. Gdy gracze trafią na pole klienta, a mają zdobyte trzy dowody, wygrywają rundę. Gra toczy się do dwóch zwycięstw. Drużyny poruszają się równocześnie. W grze nie ma tur. 

Wrażenia

Gra wygląda na dość skomplikowaną, ale to tylko takie wrażenie spowodowane mnogością działań podczas przygotowania rozgrywki. Szczególnie że karty map o numerach od 1 do 6 zapewniają nieco łatwiejszą rozgrywkę, by nie pogubić się już na samym początku. Myślę, że bardzo ciekawym pomysłem było stworzenie gry jednocześnie kooperacyjnej i z rywalizacją. Działa to doskonale. 

Podsumowanie 

"Cienie: Amsterdam” to szybka gra dedukcyjna odpowiednia zarówno dla osób, które dopiero pojawiają się w świecie planszówek, jak i dla zaawansowanych graczy. Jeżeli kiedykolwiek marzyłeś o zabawie w detektywa, to gra będzie dla Ciebie idealna. To świetna propozycja familijna, w której trzeba odrobinę pomyśleć i zastanowić się nad sposobem dedukcji współpracujących z Tobą graczy. Udowodni Wam, jak dobrze się znacie i czy Wasze myśli wędrują tym samym torem. Grę serdecznie polecam! Można z nią spędzić kilka niezwykle przyjemnych chwil. To świetna rozrywka! 

Dział: Gry bez prądu
środa, 17 lipiec 2019 20:20

Mi Pasuje!

Sięgając każdorazowo po gry wydane przez Rebel można spodziewać się bardzo dobrej, wysokiej jakości wykonania. „Mi Pasuje!” nie jest pod tym względem wyjątkiem. Gra Petera Burleya składa się z 6 dwustronnych plansz w różnych kolorach, 162 sześciokątnych kafli (po 27 w 6 kolorach), 24 sześciokątnych kafli specjalnych (po 4 w 6 kolorach) i instrukcji. Wszystko zaserwowane w solidnym pudełku z wytłoczkami, które co prawda pozwalają posegregować solidnie wykonane kafle, ale niestety ich nie utrzymują w porządku, gdy tylko pudełko lekko zmieni pozycje. Poza nieustającym bałaganem w pudełku do samego wykonania gry, jak zawsze nie mam żadnych zastrzeżeń.

2

„Mi Psauje!”, tytuł oryginalny Take It Easy, znana jest na świecie od 1983 i należy do gier logicznych. Nieduża ilość elementów, proste zasady i krótki czas rozgrywki, powoduje, że idealnie nadaje się na rodzinne rozgrywki lub na szybką wieczorną partyjkę dla graczy, którzy w tygodniu nie mają za dużo czasu na wielogodzinne kombajny ekonomiczne. W związku z tym, że jest to typowo gra logiczna, nie występują w niej żadne elementy fabularne, a co za tym idzie, nie wytwarza się żadna atmosfera, co więcej nie ma żadnych interakcji między uczestnikami, więc tak naprawdę każdy walczy, nie tyle z przeciwnikiem, co z własnym intelektem.

Gra polega na układaniu kafli na własnej planszy, która złożona jest z sześciościennych pól. Gracz wywołujący (nie zmienia się on podczas całej rozgrywki) losuje z własnego zasobu kafel, głośno oznajmia jego wartość, a pozostali gracze wyszukują identyczny element w swoich zbiorach. Po czym gracze układają kafel na swojej planszy, tak, by tworzył on nieprzerwany rząd cyfr i kolorów z innymi. Wygrywa ten gracz, który zdobędzie najwyższą ilość punktów za nieprzerwane rzędy cyfr i kolorów na swojej planszy, im wyżej punktowane i im dłuższe ciągi, tym więcej punktów. Najwyższy wynik, jaki można uzyskać to ponoć 307. Piszę ponoć, bo jak dotąd u mnie nikt go nie uzyskał.

3

Gra posiada oczywiście wiele wariantów, jednak przyznaję, że są one wyłącznie urozmaiceniem, a nie utrudnieniem rozgrywki. Druga strona planszy, zwana zaworową, czasem wręcz upraszcza, albo prowadzi do dublowania się wyników, gdy gracze w miejscach zaworów umieszczą tej samej wartości kafle (wariant 2). Rozgrywka traci wtedy mocno na oryginalności i rywalizacji, która i tak jest w tej grze minimalna.

4

„Mi pasuje!” jest świetną rozgrywką dla tych wszystkich, którzy lubią łamigłówki. Logiczne myślenie, przewidywanie ruchów do przodu, pamiętanie o ilości i rodzajach kafli, to elementy, które ta gra wyćwiczy u graczy, dlatego polecam ją dla dzieci i młodzieży, choć może lepiej im o tym nie wspominać. Jak też wspominałam rozgrywka nie zabiera dużo czasu, a zasady są na tyle proste, że gra nadaje się na szybką partyjkę w środku tygodnia.

”Mi pasuje!” jest po prostu dobrze skonstruowaną, klasyczną grą logiczną, bez dodatkowych fajerwerków, ale czasem w prostocie tkwi piękno.

Dział: Gry bez prądu
niedziela, 07 lipiec 2019 15:52

Wsiąść do Pociągu - Polska - zapowiedź

Długo oczekiwany dodatek nadchodzi!

Od morza aż do Tatr, jak Polska długa i szeroka, rozciągają się przepiękne tereny, które tylko czekają na odkrycie. Chcesz poobserwować żubry w cieniu Puszczy Białowieskiej? A może wolisz pospacerować urokliwymi uliczkami Wrocławia?

Wsiąść do Pociągu: Polska zabierze Cię w wyjątkową podróż do przeszłości, podczas której wcielisz się w kolejowego magnata z poprzedniego stulecia i przyczynisz się do rozwoju sieci połączeń kolejowych nie tylko w kraju, lecz także w sąsiednich państwach.

rebel gra planszowa wdp polska plansza

Dział: Bez prądu
czwartek, 18 kwiecień 2019 20:29

Welcome to... Miasteczko marzeń

Gdy świat współczesny budowany jest na potędze cyfryzacji, a każdy nawet najmłodszy szkrab potrafi wymienić kilka aplikacji z grami można mieć wrażenie, że gry planszowe odchodzą w zapomnienie. Wystarczy jednak przyjrzeć się półkom w księgarniach stacjonarnych i internetowych, by zmienić zdanie. Świat gier planszowych ma się znakomicie, a nawet lepiej niż kiedykolwiek, bowiem ich twórcy prześcigają się w coraz to ciekawszych pomysłach na tę formę rozrywki.

Tym razem pokusimy się o wcielenie się w skórę amerykańskich architektów i to tych, którym przyszło tworzyć w okresie wielkiego baby boomu. Lata pięćdziesiąte dawały ogromne możliwości osobą projektującym, ale były też okresem największej konkurencji. Chcecie poczuć oddech innych graczy na plecach? Sprawdzić swój zmysł aranżacji przestrzeni? A może po prostu pokazać innym, kto rządzi w tym mieście? Bez względu na cel, zabawa będzie nieoceniona.

Gra zawiera:

* 29 kart planu miejscowego (oznaczone cyframi 1,2 lub 3)- wśród nich znajdują się: 1 karta wariantu 1-osobowego, 18 kart wariantu podstawowego i 10 kart wariantu zaawansowanego (to te z symbolem gwiazdki).

* 4 arkusze pomocy

* aplikacja do liczenia punktów, którą możecie pobrać za pomocą QR code.

* 81 kart budowy- wśród nich karty z numerami domów oraz karty z awersem Efekt. Te drugie dzielą się na: 9 kart producentów basenów, 9 kart pracowników tymczasowych, 9 kart Bis, 18 kart pośredników nieruchomości i 18 kart geodetów.

* notes punktacji, który pozwala na zapisywanie przebiegu rozgrywki, ilości punktów i rozmieszczenia budynków.

Do rozgrywki wystarczy wiec zawartość pudełka, coś do pisania oraz po zakończeniu rozgrywki telefon z aplikacją podliczającą zdobyte punkty.

Celem gry jest stopniowe budowanie domów przy trzech ulicach, które podczas rozgrywki staną się osiedlami. Ich status możecie podnieść, budując baseny i parki, wszak dobre zagospodarowanie terenu zwiększa atrakcyjność okolicy. Ważnym elementem punktacji jest również to, komu uda się jako pierwszemu wybudować osiedla zgodnie z planem miejscowym. Myślicie, że macie mało punktów? Zdobądźcie przychylność burmistrza, stawiając na pracowników tymczasowych, którzy zapewnią wam przychylność tej osobistości i przyspieszą budowę obiektów.

By pławić się w chwale architektury lat pięćdziesiątych i zakosztować frajdy z tworzenia nowych miejsc nie potrzebujecie nikogo ponad siebie dzięki wariantowi 1-osobowemu, który umożliwia samotną rozgrywkę. Gdy chcecie poczuć dreszczyk emocji i oddech konkurencji na plecach, macie do wyboru wariant podstawowy oraz zaawansowany z dodatkowymi zasadami eksperckimi. Brzmi trudno? Wcale tak nie jest dzięki obszernej instrukcji, która zarówno słownie, jak i graficznie rozwieje wszelkie wątpliwości i pozwoli cieszyć się grą.

Wypróbowałam wariant 1-osobowy, by w pełni rozeznać się w zasadach. Sprawiło mi to mnóstwo przyjemności i pozwoliło rozruszać umysł. Potem było już tylko lepiej. Zebrałam drużynę i rozpoczęliśmy wyścig po laur zwycięstwa. Rozgrywka trwała ciut dłużej niż średnie 25 min, o którym mowa na pudełku, jednak zabawa była udana, więc im więcej czasu zajmuje, tym lepiej. Myślę, że w każdym domu znajdzie się miłośnik tego typu rozgrywek, które wymagają używania strategii, która i tak może okazać się na nic, gdy w grę wchodzi los i to jakie karty przypadną nam z pokaźnego stosu efektów. Czy uda wam się bez przeszkód stworzyć renomowane osiedle? Ile zakazów budowy złapiecie podczas jednej rundy? A może stracicie pozycje przez zawiść burmistrza lub nieuwzględniony w planie basen? Bez względu na przebieg pojedynczej rozgrywki, każda kolejna może okazać się jeszcze ciekawsza.

Polecam każdemu od 10 lat w górę, na samotne budowlane weekendy lub wieloosobową rywalizację. Nawet nie zauważycie upływającego czasu.

Dział: Gry bez prądu
niedziela, 24 marzec 2019 17:13

Upadające imperium

Od „Wojny starego człowieka” nie czytałam Johna Scalziego nic, pomimo że autor w międzyczasie zdobył kilka znaczących nagród i pomimo tego, że coraz większa ilość autorów, wskazywała go, jako tego, który miał wpływ na ich twórczość. A dzięki Wydawnictwu NieZwykłe nadarzyła się okazja, aby odświeżyć sobie znajomość z twórczością tego amerykańskiego pisarza.

Po Johna Scalziego twórczości można spodziewać się albo świetnej fantastyki militarnej, albo rewelacyjnej space opery. I nie zawiedzie się, nikt, kto po „Upadające imperium” sięgnie.

Wspólnota to imperium oparte na wierze, w której Imperoks stoi na czele Kościoła i dzierży jednocześnie w swym ręku świecką władzę. Mając pod opieką najważniejszy węzeł komunikacyjny Nurtu, Hub, ma również w swojej pieczy handel i gildie. Jednak nadchodzi czas zmian. Nurt zaczyna być niestabilny. Imperoks Attavio IV umiera, przekazując jednocześnie władzę swej córce z nieprawego łoża, Cardenii Wu-Patrick. Młoda władczyni nigdy nie była brana pod uwagę, jako następczyni tronu, jednak po niefortunnej śmierci przyrodniego brata, zmuszona jest przejąć stery władzy. A czasy nie zapowiadają się na spokojne i wygodne. Jednocześnie na skraju Wspólnoty, na Kresie, jedynej planecie nadającej się do zamieszkania bez habitatów, rozgorzała rebelia. Nieprzypadkowo ta niepozorna planeta okaże się najważniejszą w politycznych i gospodarczych rozgrywkach. Rozpoczął się wyścig, kto zdobędzie władzę w nowym porządku, w którym istnienie Nurtu wyznaczy zwycięzców i przegranych.

Mogłabym napisać o „Upadającym imperium” Johna Scalziego, że to rewelacyjna space opera, dopięta fabularnie na ostatni guzik, która wciąga czytelnika w nieprzebrane meandry spisków i kosmiczny wyścig o przetrwanie. I zapewne, by to wystarczyło. Jednak ta powieść poza spektakularną przygodą, posiada jeszcze wiele innych zalet. Jedną z nich jest inteligentne i naturalne poczucie humoru, które przebija w każdym rozdziale. Żywe dialogi wprowadzają nie tylko element autentyczności, ale też dynamicznie sterują fabułą. Bohaterowie, w szczególności reprezentantki domu handlowego Lagos, używają żywego, dosadnego, ale całkowicie tutaj uzasadnionego, nadającego koloryt, soczystego języka. Nie jestem zwolenniczką wulgaryzmów, i czasem mierzi mnie ich przesyt, ale tutaj, jeśli w ogóle tak można akurat o tej manierze tak pisać, są one wysmakowane. Całe bogactwo świata przedstawionego, opiera się na umiejętnie skrojonych postaciach. Nie ma co ukrywać, bardzo przypadł mi do gustu fakt, że najsilniejsze charaktery i pierwsze skrzypce w powieści grają kobiety: Imperoks Cardenia, Nadashe Nohamapetan, Kiva i jej matka hrabina Huma Lagos, czy nawet Vrenna Clermont. Dlatego czuję troszkę niedosyt, że dla równowagi panowie nie mają poza hrabim James Clermontem, równie silnego przedstawiciela. Może w przyszłości Marce Clermont rozwinie skrzydła, albo Ghreni Nohamapetan, po niezamierzonym wyrwaniu się spod kurateli siostry, nabierze pazura.

„Upadające imperium” to bardzo dobrze napisana space opera, która spełnia wszystkie założenia swojego gatunku. Jednak poza czystą przyjemnością czytania, John Scalzi pomiędzy wierszami zwraca uwagę na to, jak ważna jest walka na polu informacyjnym. Ten, kto ma dostęp do ważnych informacji i wie, jak je wykorzystać, może odważyć się na zdobywanie światów lub ich niszczenie.

Osobiście będę z niecierpliwością wyczekiwała dalszych tomów cyklu, mam ogromną nadzieję, że Wydawnictwo NieZywkłe dołoży wszelkich starań, by nie trzeba było długo czekać na dalsze losy Cardenii, Marce'a i innych bohaterów zamieszkujących Wspólnotę.

Ostrzegam, jak sięgniecie po tę powieść, nie będziecie chcieli przestać czytać i będzie cierpieć w oczekiwaniu na kolejny tom. Po prostu świetna rozrywka.

Dział: Książki
czwartek, 14 marzec 2019 21:51

Na skrzydłach - zapowiedź

W tej przepięknie ilustrowanej grze uczestnicy rozwijają własne rezerwaty, które są ostoją dla wielu różnorodnych gatunków ptactwa. Każdy kolejny okaz stanowi szansę na wzbogacenie naszej kolekcji, a także rozwój rezerwatu i realizację celów.

Podczas zabawy każdy z graczy będzie rozwijał swój własny rezerwat poprzez wykładanie na specjalną planszę kart ptaków. Gra składa się z następujących po sobie tur. Aby wykonać jedną z dostępnych akcji, należy umieścić kostkę akcji w odpowiednim miejscu swojej planszy. Z każdą rundą (a będzie ich cztery), gracze będą mieli coraz mniej akcji do wykorzystania, ale ich efekty będą bardziej rozbudowane. Na samym początku gra będzie szła szybciej, jednak w miarę krystalizowania się strategii, poszczególne tury mogą zajmować coraz więcej czasu.

Dział: Bez prądu
środa, 06 marzec 2019 22:07

Orbis

Doszło do magicznej katastrofy, przez którą w eterze krążą regiony pełne wyznawców. Wybieraj je i łącz, by stworzyć idealną krainę! Wioski, monumenty, lasy, a nawet wulkany... Tylko od Ciebie zależy, w jaki sposób powstanie idealny wszechświat!

Pierwsze wrażenie

Piękna grafika Davide Tosello, która przyciąga wzrok od razu. Połączenie fantastyki z mitologią, grafiki takiej troszkę z komiksu catroonowego, nasycone kolory i dobrej jakości wykonanie od razu wprawia gracza w dobry humor. Legendy, mity, magia, starożytność i gra dla średnio zaawansowanych graczy, to było dokładnie, to czego poszukiwałam dla swojej rodziny.

Podstawowe informacje

Wydawca: Rebel
Projektant: Tim Armstrong (II)
Ilustrator: Davide Tosselo
Liczba graczy: 2 - 4 osoby
Czas gry: ok. 45 minut

Cel gry

Opanować chaos, stworzyć idealną krainę, ogarnąć wyznawców!
Oczywiście należy przy porządkowaniu wszechświata i tworzeniu własnej krainy uzbierać jak największą ilość punktów kreacji w trakcie określonych z góry 15 rund.

Rozgrywka

Może być dwu-, trzy- lub czterosobowa. I to jest największy atut gry, ponieważ naprawdę dobrze się w nią gra bez względu na ilość graczy i inaczej należy planować swoje działania ze względu na ilość przeciwników.

Po odpowiednim przygotowaniu gry w zależności od ilości graczy, następuje runda, w której należy wziąć 1 z 9 kafli leżących pośrodku obszaru gry albo jeden z dostępnych kafli bogów. Boga wybiera się tylko raz w ciągu gry, niestety w tej grze nie można być wielokrotnym neofitą. I tyle. Na tym mogłabym skończyć. Rozgrywka polega na pobieraniu kafli i ich dokładaniu.

Ale...

Diabeł tkwi w szczegółach.

IMG 20190306 220449Jak zawsze należy pamiętać o zasadach dokładania kafli, np. o tej, że jeden z dwóch kafli poprzedniego rzędu musi być tego samego koloru, co właśnie dokładany, a że ilość kafli w danym rzędzie jest narzucona, to należy od samego początku bardzo świadomie podchodzić do tworzenia swojej krainy. Decydując się na boga, trzeba skalkulować, którego warto wyznawać – jakież to przyziemne – bowiem Bogini Próżniactwa da tylko 1 Punkt Kreacji (PK), ale za to pozwoli nam się polenić i nie utracimy PK za kafle pustkowia, a Bóg Technologii na odmianę za ciężką pracę nas wynagrodzi 3PK, jeśli będziemy mieć najmniej kafli pustkowi. A to dopiero początek, bowiem regiony mogą powodować dodatkowe efekty, a i wyznawców nie można mieć zbyt wielu, itd.

Kto szybciej zorientuje się we wszystkich niuansach, ten mistrz, ale nie martwcie się, nie ma ich za dużo.

Dla kogo jest ta gra?

Gra zadowoli raczej każdego dorosłego gracza. Jeśli planujemy w grze uwzględniać młodzież, to ta początkująca będzie potrzebowała kilku rozgrywek, by poczuć się pewniej, za to ta średniozaawansowana poczuje się jak rybki w wodzie. „Orbis” sprawdza się zarówno podczas rozgrywek czterosobowych, jak i kameralnych tête-à-tête. Innymi słowy, przyjemna gra, nie wymagająca dużego nakładu czasu i przygotowań, ale na tyle złożona, by przynieść intelektualną rozrywkę. Starzy wyjadacze zagraja, rozgryzą i rozpracują grę podczas pierwszej rozgrywki, skrzywią się na brak jakiejkolwiek fabuły i klimatu - gra po prostu nie ma tej iskierki i duszy swoich twórców.

Końcowe wrażenie

„Orbis” jest grą, która usatysfakcjonuje każdego gracza pod warunkiem, że nie przeszkadza mu narzucona z góry piętnaście tur i z góry ustalona wielkość krainy. Jest bardzo ładnie wykonana, solidnie, a grafiki pana Tosello cieszą oko. Instrukcja jest prosta, dobrze sformułowana, a mechanika pozwala cieszyć się z gry zarówno w węższym, jak i szerszym gronie, choć wiadomo trzeba się przestawiać ze strategią. Jest to pierwsza z gra, w której córka pokonała swojego tatę, a w grach, w których należy planować i wykazać się myśleniem stategicznym, jak dotąd nie miała cienia szans. Mankamentem jest brak wytłoczek w pudełku przez co robi się w nim istny chaos, a także brak szerszego tła fabularnego gry, najbardziej brakuje mi rozbudowanej charakterologii bogów.

Tytuł godny polecenia z wielu względów, a najważniejszym z nich, jest po prostu czysta przyjemność intelektualnej rozrywki dla rodziny i neofitów gier planszowych.

Dział: Gry bez prądu