grudzień 22, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: thriller psychologiczny

Hiszpański fenomen w końcu na polskim rynku! Genialny thriller psychologiczny, który zaskakuje niepowtarzalną fabułą. Widzę Cię. Gdy był już tak blisko domku w Hidden Spring, że dostrzegł zapalone światła, Ryan odczytał SMS-a. Nie wiedział jeszcze, że to ostatnia wiadomość od Mirandy.

Dział: Książki
sobota, 09 kwiecień 2022 21:16

Zapowiedź: Verity. Coraz większy mrok

Pierwszy thriller psychologiczny autorki, która porwała miliony czytelników.

Verity Crawford, sławna autorka thrillerów, zostaje sparaliżowana wskutek tragicznego wypadku. Jej mąż zatrudnia pisarkę Lowen Ashleigh, by dokończyła bestsellerową serię książek chorej żony.

Dział: Książki
środa, 20 październik 2021 21:53

Zapowiedź: Ta, która zawiniła

Mocny, błyskotliwy, misternie skonstruowany thriller psychologiczny, który zachwyci fanów B.A. Paris i Jenny Blackhurst.

Dział: Książki
piątek, 23 lipiec 2021 13:56

Będziesz tego żałować

 

Tych zasad nie warto łamać

Bardzo lubię czytać powieści Alicji Sinickiej. Są świetnie napisane, zaskakują, wiele się w nich dzieje. Z przyjemnością więc sięgnęłam również po nowy tytuł spod jej pióra „Będziesz tego żałować”, który rozpoczyna serię „Uwikłane”. Czy i tym razem książka mnie nie zawiodła?

Zarys fabuły

Były chłopak nie ma zamiaru darować Idze tego, że z nim zerwała. Jest tak nachalny, że kobieta zaczyna się bać. Prawdziwy lęk dopada ją jednak dopiero, gdy przyjaciółka informuje ją przez telefon, że musi przekazać jej straszną informację i zaraz u niej będzie, ale nigdy nie dociera na miejsce. Po drodze zostaje zaatakowana i traci pamięć. Na skutek wydarzeń Iga trafia na owiane tajemnicą osiedle marzeń, które skrywa się za wysokimi murami i obietnicą doskonałej ochrony. Okazuje się jednak, że jego mieszkańcy muszą zgodzić się na kilka nietypowych i dość ekscentrycznych zasad. Czy Idze uda się poznać sekrety nowego domu? 

Moja opinia i przemyślenia

Tytuł "Będziesz tego żałować” jest doskonałym, pełnym emocji thrillerem psychologicznym. Pisarka powoli buduje napięcie, by wprowadzić czytelnika w odpowiedni nastrój. Fabuła książki jest oryginalna, spójna i niezwykle pomysłowa. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Alicji Sinickiej, ale kolejne, podczas którego ani trochę się nie zawiodłam. Przyznam, że z niecierpliwością czekam na kolejną część serii oraz inne tytuły, które przygotuje dla czytelników pisarka.  

Paranoja, kłamstwa, tajemnice i pułapki towarzyszą bohaterce niemalże od samego początku. Jej historia niezwykle wciąga, angażując nie tylko myśli, ale i emocje czytelnika. Książka napisana jest lekkim piórem, dzięki czemu, nawet podczas tych mroczniejszych momentów, bardzo przyjemne się ją czyta. Podczas lektury nie tylko doskonale się bawiłam, ale również w pełni zaangażowałam się w historię Igi. 

Podsumowanie

Jestem bardzo zadowolona, że tytuł „Będziesz tego żałować” trafił w moje ręce. To świetnie napisany, oryginalny, nieco mroczny, ale jednocześnie niewymagający thriller psychologiczny. Jest to również kolejna książka spod pióra Alicji Sinickiej, której lektura sprawiła mi tak wiele przyjemności. Bardzo podoba mi się, że pisarka zawsze stara się trzymać w swoich powieściach wysoki poziom i to niezależnie od tego, jak wiele tytułów by wydawała. Polecam! Z pierwszym tomem serii „Uwikłane” zdecydowanie warto się zapoznać. 

Dział: Książki
poniedziałek, 17 maj 2021 20:34

Niewinny

Harlan Coben jest mistrzem thrillerów psychologicznych – książki, jego autorstwa wiele miesięcy znajdowały się na szczytach list bestsellerów, a wznowienia nie tracą na popularności. „Niewinny” to historia, która została wydana ponownie po latach, za sprawą serialu, za którego produkcję odpowiada Netflix.
 
Max Hunter ma za sobą nieciekawą przeszłość – za nieumyślne spowodowanie śmierci trafił na kilka lat do więzienia. Tego, co wydarzyło się tamtego wieczoru, nie może sobie wybaczyć. Teraz gdy wydaje się, że jego życie względnie się unormowało – jego żona Olivia spodziewa się dziecka, planują zakupić nowy dom – ktoś postanawia wszystko zrujnować. Na telefon mężczyzny przychodzi filmik, na którym widzi swoją żonę z kimś obcym. Co ma z tym wspólnego sprawa zamordowanej siostry zakonnej?
 
Chociaż twórczość Cobena ma rzeszę fanów, a jego nazwisko to już marka, moje spotkania z jego prozą nie były pozytywne. Nie znalazłam w jego książkach tego dreszczyku, budowania napięcia, a akcja nie przyśpieszyła bicia mojego serca. Jak więc wypadło moje spotkanie z „Niewinnym”? Czy historia byłego więźnia, który zostaje zamieszany w sprawę zabójstwa zakonnicy, może być niezwykle frapująca?
 
Jak najbardziej tak. „Niewinny” okazał się thrillerem, który od pierwszej, do ostatniej strony trzyma w napięciu. Niezmiernie spodobało mi się to, że autor na początku prezentuje nam chaos – kilka perspektyw, sprawa zamordowania zakonnicy i córka, która szuka matki, wydają się nie mieć nic wspólnego z głównym bohaterem. Jednak pojawiają się pewne podejrzenia, które z każdą stroną nabierają mocy. W pewnym momencie nie wiedziałam, kto jest tym dobrym, a kto złym. Okazuje się, że bohaterowie mają sekrety i to takie, które mogą wpłynąć na całą ich przyszłość. Kto i jakie?
 
W czasie lektury w głowie kłębiło mi się tysiąc myśli, pytania mnożyły się, a odpowiedź zdawała się umykać. Im bliżej zakończenia, a na scenie tego dramatu pojawiło się więcej aktorów, tym większy miałam mętlik. Zaznaczyć muszę, że chociaż Coben wprowadza w swojej książce chaos, jakby rozsypał elementy układanki, wymieszał je i tak zostawił, to wszystko jest kontrolowane. Nic nie wymknęło się spod woli autora; wszystkie wydarzenia, każde słowo wypowiedziane przez bohatera, zdają się znajdować na swoim miejscu.
 
Już od pierwszych stron autor narzucił dość wysokie tempo akcji, które z każdą kolejną stroną, nawet na sekundę nie zwolniło. Wszystkie wydarzenia, sekrety i tajemnice, które powoli wychodzą na jaw, tylko dodawały jeszcze większej prędkości wydarzeniom; kilkakrotnie przerywałam lekturę, aby ochłonąć, bo natłok emocji i wydarzeń, nie pozwalał mi skupić się na tym, co dzieje się aktualnie. Nie jest to minus, bo śledząc losy bohatera, starałam się wymyślić jakieś sensowne zakończenie, a nie obserwować bieżące wydarzenia.
 
„Niewinny” to naprawdę dobry thriller, a każdy jego element jest znakomicie zaplanowany i wykreowany. Lektura takiej książki to istna, czytelnicza przyjemność.

 

Dział: Książki
środa, 05 maj 2021 22:05

Terapeutka

Książki B.A. Paris cieszą się sporym uznaniem wśród fanów thrillerów – nic dziwnego, bo autorka potrafi budować intrygę, stopniować napięcie, a także tworzyć ciekawe psychologicznie postacie. Czy „Terapeutka” to historia, w której można się zatracić?
 
Wydawało się, że przeprowadzka na ekskluzywne, umieszczone w centrum Londynu zamknięte osiedle, jest dla Alice i Leo cudownym, nowym początkiem. Para, która do tej pory spędzała ze sobą jedynie weekendy, w końcu może zamieszkać razem. Alice jest ogromnie szczęśliwa i chcę poznać nowych sąsiadów. Dziwi ją jawna niechęć jednej z kobiet, a gdy na przyjęciu, które urządza dla mieszkańców Circle, pojawia się tajemniczy mężczyzna, którego nikt nie zna, kobieta zaczyna odczuwać niepokój. Niestety, okazuje się, że w domy wydarzyło się coś strasznego – została zamordowana jego była właścicielka. Alice czuje się zraniona i przerażona, a wydarzenia sprzed lat stają się jej obsesją.
 
Czy Alice znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie?

 

Utracone nadzieje

 
Nic nie zapowiadało nadchodzącej katastrofy. B.A. Paris umiejętnie rozbudziła moje emocje, umieszczając akcję na małym, zamkniętym osiedlu. To idealne miejsce akcji thrillera psychologicznego: skromna, zamknięta społeczność i sekrety. Każdy jakieś miewa, czyż nie? Tak jest i w Circle. Kiedy Alice dowiaduje się prawdy o poprzedniej właścicielce, czuje się zdradzona, przerażona i zawiedziona. Oddala się od Leo, częściej spotyka z sąsiadami i tajemniczym mężczyzną, który przedstawił się jako prywatny detektyw. Autorka umiejętnie skupia uwagę czytelnika i sugeruje, kto tak naprawdę jest zabójcą byłej właścicielki domu Alice. I tylko to trzymało mnie przy tej lekturze.
 
W „Terapeutce” niepotrzebnie zostały umieszczone zjawy, których obecność odczuwała Alice. W momencie, gdy bohaterka zaczyna zgłębiać się w sprawę i poszukiwać prawdziwego mordercy, zaczyna się robić nudno. Napięcie, które tak skrupulatnie Paris budowała od pierwszej strony, znika. Małe, zamknięte osiedle przestaje być tajemnicze i mroczne, z sekretami skrywanymi pod fasadą uśmiechów. Niemal cały urok i klimat, który trzymał mnie przy tej lekturze, rozpadł się jak domek z kart. Skończyłam „Terapeutkę” tylko po to, aby dowiedzieć się, czy moje podejrzenia były słuszne.

 

Podsumowanie

 
W najnowszym thrillerze B.A. Paris dobry jest początek i zakończenie. Sceny finałowe są naprawdę dobre i ciekawie poprowadzone, ale nie wynagradzają tych wszystkich minusów. Rozdziały, w których poznajemy Alice, przeplatane są tajemniczymi myślami terapeuty – podejrzewam, że ten zabieg miał czytelnika jeszcze bardziej rozproszyć, ale jak dla mnie mogłoby ich tam nie być. Nic nie wniosły do lektury.
 
Czuję się rozczarowana lekturą „Terapeutki”. Chciałam się bać, ze strachem dążyć do poznania prawdy, ale towarzyszyła mi tylko irytacja i nuda.

 

Dział: Książki
środa, 31 marzec 2021 01:13

Dlaczego właśnie ja

„Bywa, że w niektórych ludziach przeglądamy się jak w lustrze.”

Szybko przemknęłam przez książkę, dobrze mi się ją czytało. I chociaż nie wciągnęła mnie maksymalnie, to sprawiła, że miło spędziłam czas. Ciekawa konstrukcja budowania napięcia, czterogłosowy chór narracji, jednak dwa przeciwstawne obozy intrygi, każdy z innej perspektywy prezentował to, co się działo. Charlotte i Rachel - przyjacielskie relacje, w które wkradło się coś sekretnego, a także Silvestri i Wolcott - duet detektywów, wyznaczony do wyjaśnienia sprawy śmierci kobiety. Typowe przeciąganie liny kłamstw i prawdy, stopniowe odkrywanie faktów z przeszłości, spora aktywność w teraźniejszości. Autorzy ciekawie zapletli nić intrygi, wzbogacili atrakcyjnymi elementami, namieszali w życiorysach kobiecych postaci, postawili je w niekomfortowych sytuacjach i wystawili na ciężką próbę.

O ile spodobał mi się zamysł na fabułę, atrakcyjne przedstawienie scenariusza zdarzeń, zgrabne podkręcanie dreszczy emocji, tak pogubiłam się w niespójnych portretach bohaterów. Zestawienie charakterów z postawami nie przekonywało, sfery kłóciły się ze sobą. Charlotte, wykształcona osoba a uwikłała się w znajomość o szalenie niskiej wartości, z góry mogła przewidzieć, że więcej na niej straci, niż zyska. Rachel pogubiona w tym, co chciała osiągnąć, jaki cel jej przyświecał, trudno było mi zrozumieć, czym się kierowała. Silvestri wysyłał sprzeczne sygnały, z jednej strony ukazywał spory profesjonalizm zawodowy, z drugiej potykał się o nieistotne drobiazgi. Wolcott wyjątkowo bezbarwny, momentami mdły. Trzeba jednak podkreślić, że takie nakreślenie osób służyło zmyleniu czytelnika, dostarczeniu materiału do interpretacji, namąceniu w domysłach. Bardzo spodobał mi się poboczny wątek traktujący o przeprawach między Charlotte a matką, poprowadzony sugestywnie, frapująco ubarwiający historię, wyczekiwałam kolejnych osłon.

Zwolenników holistycznego leczenia zadowoli rozbudowane zerknięcie w tę dziedzinę medycyny, w tym pozytywne przesłania akupunktury. Zastanawiałam się, ile bym zyskała, gdybym poddała się zabiegowi udrażniania przepływu energii w ciele, co wcześniej nie brałam pod rozwagę. Doceniłam wypełnienie fabuły incydentami, umiejętne podgrzewanie atmosfery. Wiele się działo, zachodziły ciekawe procesy. Kariera Charlotty jako neurochirurga zapowiadała się wyśmienicie, raptownie przerwała ją śmierć pacjentki na stole operacyjnym. Po chwilowym załamaniu Charlotte zdobywa nowe kwalifikacje, otwiera gabinet akupunktury, ale klientów brakuje. Pewnego dnia policja prosi ją, aby dokonała identyfikacji zwłok osoby, która wskazała ją jako kontakt w nagłych przypadkach. Uruchomiona zostaje lawina wydarzeń w życiu kobiety, nagłych i zaskakujących, osobliwych i dziwacznych, mrocznych i niepokojących. W jaką wyrafinowaną grę nieświadomie wplątała się Charlotte?

Dział: Książki
sobota, 23 styczeń 2021 14:10

Inspiracja

Uczucia to niepewna materia. Czujemy się jak podczas spaceru po linie. Ekscytacja miesza się ze strachem. Możemy spaść lub przejść na drugą stronę. Co nam się uda? To zawsze zależy od tego, ile czynników wpływa na naszą korzyść. Raz emocje pchają ku miłości, innym zaś popychają w stronę czynów o głębszej barwie czerwieni.

 

Oskar Blajer to pisarz, którego pióra można zaznać w formie opowiadań kryminalnych. Młody mężczyzna pisaniem ucisza demony przeszłości, oczyszcza umysł i blokuje złe myśli. Często chadza na pogrzeby, a każda zasłyszana tam historia zbrodni to inspiracja dla jego opowieści. Uroczystości pogrzebowe zamordowanej nastolatki zdają się idealnym miejscem na poszukiwanie weny. Tam też 23-latek poznaje Luizę Ostrowską. Dziewczyna pochodzi z wyższych sfer, a jej pojawienie się w życiu młodego mężczyzny wiele zmieni. Tymczasem gazety huczą od nowych domysłów i kolejnych morderstw. Dziennikarze okrzyknęli sprawce Łowcą Nimfetek. Im bardziej Oskar będzie zbliżał się do Luizy, tym więcej poszlak będzie łączyć się z jej otoczeniem. Kto jest mordercą? Co ukrywa kobieta? Czy miłość jest w stanie doprowadzić do zbrodni?

 

Adrian Bednarek to mistrz tajemnic, zbrodni i niepokoju, z którego jest w stanie utkać historię tak nieprzewidywalne i mrożące krew w żyłach, że strach nabiera głębi i dopada każdego. Pamiętnik diabła mnie zachwycił, z każdym tomem pogłębiając moją miłość do pióra autora. Czy Inspiracja wywarła podobne wrażenie?

 

Od czego by tu zacząć. Lekki opis, którego płycizny należy się strzec, gdyż nie ostrzega w najmniejszym stopniu przed tym, co się wydarzy i wątek uczuciowy, który mydli oczy i odwraca trochę uwagę czytelnika. Tak, te świetne w swej prostocie zagrania zwodziły mnie dość długo. Podświadomie, gdzieś pod skórą delikatnie pojawiała się jednak ta nieznośna gęsia skórka, to uczucie niepewności, a raczej pewności, że coś się wydarzy. Coś, co zmieni wszystko, co zdążyliśmy wydedukować z poszlak podrzucanych systematycznie przez autora. Inspiracja zbudowana jest na narracji mieszanej, jednak większą część stanowi ta, z perspektywy Oskara. Dzięki takiemu zabiegowi, czytelnik bardziej wczuje się w wydarzenia i dostrzegą rozwój postaci.

Oskar przyciąga najbardziej. Naturalny i mocno realistyczny, a zarazem wciąż potrafił zaskoczyć siebie i nas. Jego rozwój na tle całej fabuły i ścieżki, które wybierał, były logiczne i udowadniały, że nie możemy być pewni nawet własnej postawy. Autorowi po raz kolejny należą się ukłony za nieszablonowość i kreację psychologiczną postaci. Inspiracja ma dobrą podstawę psychologiczną i niesztampowy pomysł na fabułę. Dodając do tego lekkość pióra autora, otrzymujemy wciągającą, brutalną i zaskakującą opowieść, która koncentruje się na ludziach i tym, co ich kształtuje.

 

Dobry thriller, czyli...

 

Adrian Bednarek potrafi budować napięcie, bawić się plastycznością opisów, bulwersować i zaciekawiać. Umiejętnie szafuje tym, co tworzy, wodząc czytelnika za nos. Inspiracja idealnie wpisuje się w to, czym powinien być thriller psychologiczny. To proporcjonalnie rozłożona siła fabuły i barwność postaci, ale też i niepewność, strach oraz oburzenie. Czytając tego typu książki, czytelnik powinien dać się porwać fabule, analizować wydarzenia i poszczególne zachowania postaci. Cała historia na długo po jej zakończeniu, wciąż nawiedza twoje myśli? To najlepsza rekomendacja w przypadku tego typu powieści. Inspiracja zaskakuje głębią i wielowymiarowością, którą niezwykle ciężko uzyskać.

To jedna z tych powieści, która niemalże dotknęła ideału. Nie można o niej napisać wiele, by uniknąć odkrycia zbyt wielu kart. Choć początek lekko nużył, to finał okazał się wisienką, na którą warto było czekać. Gwarancja napięcia, skołatanych myśli i szoku, który niejednokrotnie będzie głównym stanem umysłu. Czekam na kolejne części serii. Czy to już Obsesja?

Dział: Książki
środa, 18 listopad 2020 09:30

Chemia śmierci

 
Poprzednia część o Davidzie Hunterze wywołała u mnie dreszcze. Cudowna intryga, przerażający morderca i charyzmatyczny bohater, który jako antropolog sądowy, bierze udział w sprawie. Z wielką nadzieją na powtórkę sięgnęłam po Chemię śmierci, pierwszy tom o przygodach Huntera. Spodziewałam się również natłoku emocji, strachu i lęku. Chciałam się bać.
 
David Hunter stracił osoby, które kocha. Od tragicznego wypadku minęły już cztery lata, ale mężczyzna nadal nie może zapomnieć. Bohater porzuca karierę w Londynie i przenosi się na prowincję, gdzie obejmuje posadę lekarza rodzinnego. Jego spokój zostaje jednak zaburzony, kiedy w pobliskim lesie zostają znalezione zwłoki brutalnie zamordowanej kobiety. Policja rozpoczyna śledztwo i prosi doktora o pomoc w zbadaniu ciała. Gdy kolejna kobieta zostaje uznana za zaginioną, na Munham pada blady strach. Ludzie stają się wobec siebie podejrzliwi, a oskarżenia padają na przejezdnych, w tym na Davida Huntera. Czy doktor odkryje, kim jest zabójca, zanim dojdzie do kolejnych morderstw?
 
Autor umiejętnie buduje intrygę za pomocą półsłówek i zdań, które rozbudzają ciekawość. Simon Beckett przenosi czytelnika na prowincję. W małym miasteczku wszyscy się znają, a do przyjezdnych podchodzą z pewną rezerwą. Akcja przyśpiesza powoli, aby w ostatnich scenach gnać przed siebie, bez chwili na wzięcie oddechu. Ostatnie wydarzenia wynagradzają chwilowe przestoje wydarzeń, kiedy to nie działo się nic, a wszystkie emocje, które udało się autorowi wzbudzić w poprzednich wydarzeniach, słabły. Nie odczułam tego w poprzedniej książce Simona Becketta, więc poczułam się lekko zawiedziona – niejednokrotnie odkładałam Chemię śmierci na bok, aby całkowicie się do niej nie zdradzić. Na szczęście, intryga wynagradza wszystko, a końcowe wnioski są bardzo zaskakujące. Na uwagę zasługują również ciekawostki antropologiczne, których aż pełno w książce. Autor, przy pomocy bohatera, przekazuje swoim czytelnikom takie informacje, na które nie napotykamy się w codziennym życiu, ale dla fanów kryminałów są prawdziwą gratką.
 
Zauważyłam, że Simon Beckett w swoich książkach, stosuje bardzo podobny zabieg. Obok głównego bohatera pojawia się kobieta, ale David nie umie poradzić sobie z przeszłością, która wciąż go prześladuje. W jakiś sposób bohater jest coraz bardziej zamieszany w sprawę, aby w scenach finałowych przejąć ster. Tuż obok niego krąży policjant, przedstawiciel władzy, który albo mąci i miesza, albo pomaga. Nie przeszkadza mi jednak utarty schemat, ponieważ każda powieść to inna intryga, historia, morderca i inne poszlaki. Do każdej powieści Simon Beckett dodaje coś nowego, co czyni daną lekturę w jakiś sposób wyjątkową.
 
Chemia śmierci to dobra książka, jednak ma kilka wad. Momentami nudzi czytelnika, ale finałowe sceny wszystko rekompensują. To obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów Simona Becketta.
Dział: Książki
niedziela, 08 listopad 2020 12:09

Powiem tylko raz

Evie Carter kochała swojego genialnego ojca ponad wszystko, a mimo to, gdy sama przyznała się do jego przypadkowego zastrzelenia, nikt nie wierzył w jej niewinność. W oczach świata była morderczynią, która z zimną krwią zamordowała rodziciela, kryjąc się za łzami. Dziś, sześnaście lat później, Evie ma wszystko to, czego pragnęła- ukochanego męża, dziecko, na którego narodziny oczekują i pracę w szkole, dającą jej satysfakcję. I przede wszystkim wolność od matki, pragnącej zarządzać każdym elementem życia córki. Tego dnia Evie wróciła do domu jak zwykle; nie spodziewała się, że zastanie otwarte drzwi do biura jej męża- w końcu zawsze zamykał je na klucz. Nie wiedziała, że zobaczy jego bezwładne ciało, spoczywające w fotelu. Na widok tego, co w ostatnich chwilach mężczyzna przeglądał na swoim laptopie wiedziała jednak, co musi zrobić, by ocalić dobre imię ojca jej dziecka.

Czy naprawdę w życiu zdarzają się takie przypadki, że jedna osoba stoi w centrum morderczych wydarzeń, będąc mimo to niewinną? Czy Evie ma po prostu pecha w życiu, czy może sama dwukrotnie pociągnęła za spust... ?

Detektyw D. D. Warren ma nie lada zagwozdkę; nie wierzy, że ta krucha kobieta byłaby zdolna do morderstwa, choć najłatwiej byłoby zrzucić na nią całą winę. Wie, że musi bardzo się postarać, by uzyskać dowody o niewinności ciężarnej. Pomocą służy jej Flora, ofiara porwania, która obecnie służy policji jako tzw. "wtyczka" i konsultantka. Nieoczekiwanie rozpoznaje w zmarłym mężu Evie człowieka, który kontaktował się z jej oprawcą...

Osnute tajemnicą morderstwo sprzed lat. I kolejne, szesnaście lat później, popełnione na jej mężu. Nic dziwnego, że wielu od razu uznało Evie za morderczynię. Takie przypadki rzadko się zdarzają. Głównie to wpłynęło na moją decyzję o sięgnięciu po Powiem tylko raz. Liczyłam na jakieś ciekawe zwroty akcji, zaskakujące zakończenie. Poniekąd moje życzenie się spełniło.
Żeby czytelnik się nie nudził, autorka dzieli fabułę na trzy wątki (a może raczej: na trzy główne bohaterki). Jedną z nich jest rezolutna D. D. Warren, która nie spocznie, póki nie odkryje prawdziwego sprawcy, oczyszczając tym samym Evie z zarzutów. Drugą jest wspomniana żona zamordowanego, zaś trzecia z nich to Flora, dziewczyna, która przed laty została uwolniona z rąk seryjnego gwałciciela i prawdopodobnie mordercy. Jej historia wybija się na tle pozostałych, jest bardzo intrygująca- szczególnie, że bohaterka postanowiła opowiedzieć swoje przeżycia zaledwie raz. I nigdy więcej. Oczywiście w pewnym momencie prym w całej opowieści wiedzie nasza dzielna pani detektyw, szukając świadków, dowodów, choć i Evie nie próżnuje. Na jaw wychodzą kolejne fakty z przeszłości jej rodziców, tropy raz zdają się prowadzić nas prosto do sprawcy, by ostatecznie po raz kolejny wywieźć nas na manowce.

W tej książce nic nie jest oczywiste; byłam gotowa posądzić zmarłego męża Evie o makabryczne zainteresowania, a jednak prawda okazała się zupełnie inna. Powiem tylko raz to lektura pełna gry pozorów, sprowadzająca czytelnika w miejsce, w którym nikt nie chciałby się znaleźć. Jesteśmy pełni podejrzeń właściwie wobec każdej kolejnej postaci, kieruje nami nieufność. Akcja toczy się na tyle wartko, że tę pozycję czyta się bardzo szybko. Łakniemy odkrycia sekretu- nie tylko tego sprzed lat, gdy zginął ojciec głównej bohaterki, ale też powodu, dla którego z taką agresją zaatakowała komputer swego zmarłego męża.

Zakończenie właściwie nie wywołało we mnie jakichś mocniejszych emocji, choć nie spodziewałabym się, że akurat ta osoba stoi za wszystkimi tragediami, jakie dotknęły Evie. Miałam cichutką nadzieję, że może autorka z nami pogrywa i tak naprawdę to właśnie ciężarna kobieta jest winna, ale nie- musimy szukać gdzieś indziej. Ów thriller psychologiczny nie traci przy tym na wartości, choć wątpię, żebym miała go zapamiętać na dłużej. Jednak dla fanów detektyw D. D. Warren ta książka jest idealna- szczególnie, że to już dziesiąty tom serii. Nie możecie go przegapić.

Dział: Książki