listopad 23, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: fantasy

wtorek, 25 luty 2020 16:27

Wilcze dzieci tom 2

Ōkami kodomo no Ame to Yuki

Zazwyczaj dzieje się tak, że na podstawie książek powstają ekranizacje (w wypadku mang, na ich podstawie powstają anime lub dramy). Tym razem było jednak inaczej. „Wilcze dzieci” to manga narysowana na podstawie filmu o tym samym tytule. Wydana została po jego niewątpliwym sukcesie (film ten zarobił ponad 4 miliardy jenów, tym samym, zajmując piąte miejsce na liście najlepiej zarabiających filmów w Japonii w 2012 roku). 

Zarys fabuły

Yuki prosi mamę, by, tak jak inne dzieci, mogła iść do szkoły. Hana niechętnie godzi się postać tam córkę, upominając ją jednak, by nigdy nikomu nie pokazywała swojej wilczej postaci. Pomóc ma jej w tym dziecięca rymowanka. Yuki szybko odnalazła się w szkolnym towarzystwie, gdy jednak nadchodzi kolej jej brata, on czuje się tam zupełnie zagubiony. Wie, że wśród ludzi nie ma dla niego miejsca. Życie rodziny płynęłoby dalej, zupełnie spokojnym nurtem, gdyby nie pojawienie się w szkole nowego kolegi, który nie potrafi pogodzić się z tym, że Yuki z jakiegoś powodu go unika. Jak potoczy się ich wspólna historia?

Moja opinia i przemyślenia

Przyznam, że po przeczytaniu mangi mam ogromną ochotę na obejrzenie anime. Historia jest tak wciągająca i nietypowa, że wcale nie dziwi mnie jej sukces. Powiem szczerze, że po raz pierwszy spotykam się z obyczajową fantastyką. Ten gatunek był mi do tej pory obcy i wciąż zadziwia mnie, że można było umieścić w nim tak interesującą fabułę. 

Kreska komiksu jest prosta, ale pełna uroku i drobnych szczegółów. Przyjemnie obserwuje się, jak bardzo z biegiem lat, z tomu na tom, zmieniły się tytułowe Wilcze Dzieci. Yuki z drugiego tomu to śliczna, młoda panienka, która przestała być chodzącą kulką z uszami. Ame natomiast wyrósł na prawdziwego słodziaka, pozbywając się roli ciamajdy z pierwszego tomu. Jestem ogromnie ciekawa, jak rodzeństwo prezentowało się będzie w trzeciej (ostatniej) części. 

„Wilcze dzieci” to jednak nie tylko czysto rozrywkowa historia. To również opowieść o sile matczynej miłości,  ludzkiej dobroci i bezinteresownej życzliwości. Hana poradziła sobie na nowej drodze życia tylko dzięki pomocy swoich nieocenionych sąsiadów, którzy postanowili zadbać o nią i jej pełne energii dzieci. 

Podsumowanie

„Wilcze dzieci” to śliczna, ponadczasowa historia, którą zinterpretować można na wiele różnych sposobów. To wciągająca, a zarazem wartościowa lektura. Ogromnie cieszę się, mogąc zabrać się za czytanie trzeciego, niestety ostatniego już tomu. Tytuł z całego serca polecam i to nie tylko miłośnikom mang. 

Dział: Komiksy
wtorek, 25 luty 2020 16:23

Wilcze dzieci tom 1

Ja i mój brat, Ame… mieliśmy sekret, którego nie mogliśmy nikomu zdradzić. 

„Wilcze dzieci” to jedna z tych mang, które chciałam przeczytać od dłuższego już czasu. Gdy więc nadarzyła się okazja, z przyjemnością zagłębiłam się w lekturę pierwszego tomu. 

Zarys fabuły

Młoda studentka Hana zakochała się w tajemniczym nieznajomym. Okazało się, że mężczyzna ma swój sekret i potrafił przemieniać się w wilka. Hany to jednak nie wystraszyło i wspólnie stworzyli cudowny, pełen miłości związek, z którego urodziła się dwójka zdrowych dzieci. Maluchy jednak odziedziczyły umiejętności po tacie i wychowanie ich okazało się trudniejsze niż w przypadku zwyczajnych dzieci. Życie rodziny płynęło szczęśliwie, do czasu tragicznego wypadku. Co wydarzyło się później? O tym już przeczytacie w mandze. 

Strona wizualna

Manga rysowana jest nieco uproszczoną, ale pełną uroku kreską. Pierwsze trzy strony narysowane są w kolorze, pozostałe natomiast zostały czarnobiałe. Tom zdobi obwoluta, pod którą okładka jest jasnoniebieska (sama zawsze zdejmuję obwolutę do czytania, żeby się nie zniszczyła). Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to wizja maluchów na czterech łapach, która znalazła się na tylnej stronie okładki. Uznajmy jednak, że to aspekt komediowy, bo cała historia to właśnie taki komedio-dramat. 

Moja opinia i przemyślenia

Nad mangą „Wilcze dzieci” pracowały trzy osoby. Za scenariusz odpowiada Mamoru Hosoda, za ilustracje Yu, a za projekt postaci Yoshiyuki Sadamoto. Wyraźnie widać, że trójka Autorów tworzy naprawdę zgrany zespół i wszystkie szczegóły doskonale ze sobą współgrają. Podoba mi się też tłumaczenie Waneko, za które odpowiada Monika Sekular. Nadało polskiej wersji językowej przyjemnej i niewymuszonej lekkości. Historię doskonale się czyta.  

Fabuła mangi należy do tych nietypowych. Jest w niej odrobina fantastyki, dramatu i szczypta komedii. Wszystkiego znalazło się tam po trochu. Główna bohatera jest sympatyczna i pracowita, a jej dzieci to urocze rozrabiaki. Ich perypetie tak bardzo wciągają, że nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się na ostatniej stronie. 

Podsumowanie

„Wilcze dzieci” to doskonały, pełen ciepła tytuł, który z pewnością umili chłodniejszy wieczór. Przyznam szczerze, że jestem nim zachwycona i ogromnie cieszę się, że już teraz, zaraz, mogę sięgnąć po kolejny tom. Mam nadzieję, że spodoba mi się równie mocno. Polecam, szczególnie osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z mangami. 

Dział: Komiksy

Czwarty tom barwnej sagi fantasy o owianym legendą mocarstwie Askiru trzyma w napięciu i odsłania coraz więcej tajemnic dawnego królestwa, nie oszczędzając przy tym bohaterów.

Dział: Książki
wtorek, 18 luty 2020 00:36

Kuro (tom 1-3)

Manga o sympatycznej dziewczynce Coco i jej czarnym kocie Kuro. Po ucieczce z willi kot powraca odmieniony i dziwnie sie zachowuje. Czy ma to związek z tym, co czai się za murami willi? Coco nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, w jakim niebezpieczeństwie się znalazła...

Bardzo lubię czytać mangi, szczególnie takie, których klimat mnie zachwyca. Czy „Kuro”, opowieść o małej dziewczynce, która w wielkim domu mieszka tylko z kotem, spełniła moje oczekiwania?  

Zarys fabuły

Na świecie istnieją potwory, przed którymi chroni specjalny gatunek białych kwiatów. Każde dziecko otrzymuje szczepionkę, by móc je widzieć. Nie wolno zbaczać ze ścieżki, którą wyznaczają białe linie. Tych zasad jednak nie zna Koko, mała dziewczynka, która mieszka samotnie w wielkiej, starej posiadłości. Towarzyszy jej kot o imieniu Kuro. Pewnego jednak dnia Kuro znika, a gdy powraca, nie był już taki sam. Tylko co dokładnie się w nim zmieniło i dlaczego Koko niczego nie pamięta?  

Kreska

Rysunki w mandze są szczegółowe, dynamiczne, nieco przerażające, a jednocześnie też pełne uroku. Kreska jest elegancka i dopracowana. Cała oś fabularna została wydana w kolorze (pokolorowanie plansz do mangi wymaga sporego nakładu pracy, więc nie jest to rzecz często spotykana), natomiast poboczne historie są czarnobiałe. Rysunki wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie i niezwykle umiliły mi czytanie. 

Moja opinia i przemyślenia

„Kuro” to taki horror, ale nie horror. Manga ma swoje mroczne strony, ale i niewątpliwy urok. Ciężko mi określić jej dokładny gatunek, ale myślę, że całej historii najbliżej będzie po prostu do fantastyki. Uwielbiam motyw małej dziewczynki i chroniącego ją potwora, a w tym wypadku, mimo abstrakcyjnego założenia całej fabuły, motyw ten ma sens i został doskonale wytłumaczony. Opiera się na solidnych podstawach.

Historia jest ciekawa i bardzo wciągająca. Podczas lektury poznajemy kolejnych barwnych bohaterów i odkrywamy tajemnice z przeszłości Koko. Coraz lepiej zaczynamy rozumieć działanie wykreowanego przez Somato świata. Niezwykle miłym dodatkiem są też wieńczące tom poboczne historie. Jedną z nich jest pisana przez główną bohaterkę książka, w której dziewczynka wyobraża sobie, że jej kot posiada niezwykłe moce, niewiele mijając się z prawdą. 

Małym minusem pozostaje fakt, że mimo lektury wszystkich trzech tomów, wciąż nie rozumiem niektórych założeń. Być może nie mają one w ogóle żadnego wyjaśnienia. Ostatecznie to nie nić fabularna odgrywa w „Kuro” pierwsze skrzypce. Manga opiera się na koncepcji przedstawionego świata, Kuro, Koko i pozostałych bohaterach. Na połączeniu horroru i groteski z uśmiechem, pozytywnymi emocjami, urokiem i słodyczą. 

Podsumowanie

„Kuro” to prześliczna, doskonale opowiedziana (i narysowana) historia, która wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Jestem nią oczarowana i bardzo żałuję, że seria liczy sobie zaledwie trzy tomy. Z przyjemnością poznałabym jej dalszy ciąg, szczególnie że zakończenie mangi tak naprawdę pozostało otwarte. Tytuł z całego serca polecam, z pewnością warto poznać tę niezwykłą historię. 

Dział: Komiksy
piątek, 07 luty 2020 23:18

Wywiad z Marcinem Mortką

Dzień dobry, nazywam się Katarzyna Abramova i w imieniu swoim oraz czytelników portalu Secretum.pl serdecznie dziękuję za poświęcony mi czas.

Dział: Wywiady
czwartek, 06 luty 2020 03:00

Konkurs: Kroniki Nicci

Terry Goodkind swoim świetnie znanym i mającym wielu fanów cyklem „Miecz Prawdy” stworzył całkowicie nową jakość w literaturze fantasy. Teraz w doskonałym stylu wraca do tamtego intrygującego świata i jego bohaterów. Nowy cykl „Kroniki Nicci” opowiada właśnie o jednej z jego ulubionych postaci w „Mieczu Prawdy”.

Dział: Zakończone

Nie jest to zwykła, odrealniona powieść fantasy. Kuang porusza w niej istotne problemy z historii Chin - swojego rodzinnego kraju. Nawiązuje do wydarzeń w Nankinie z 1937 r., nazwanych "zapomnianym holokaustem", do japońskiej okupacji Korei, czy do eksperymentów japońskiej jednostki 731. Przedstawia społeczeństwo patriarchalne i na jego tle główną bohaterkę Rin inspirowaną postacią Mao Zedonga. Autorkę interesują mechanizmy przemiany kobiety w świecie rządzonym przez mężczyzn. Zadaje pytanie o to, jak można zmienić hierarchę, bez narzucania kolejnych niesprawiedliwych rozwiązań. Zaskakuje nieoczywistymi wyborami głównej postaci. Wyborami, które we współczesnym nam świecie niejednokrotnie są kobietom odbierane. Rin staje się alegorią walki kobiet o osobistą wolność i niezależność. Niezłomna, zdesperowana, przepełniona buntem pali świat zbudowany na niesprawiedliwych fundamentach.

Dział: Książki
poniedziałek, 27 styczeń 2020 04:00

Zapowiedź: Nocturna Maya Motayne

Pierwszy tom trylogii, najciekawszy debiut fantasy ostatniej dekady!

Dział: Książki
piątek, 24 styczeń 2020 11:46

Strzeżcie się, potwory!

Dzielna Claudette rozprawiła się już z olbrzymami i smokami. Kto więc jeszcze pozostał? Potwory, oczywiście. A najlepszym ku tego miejscem, które pozwoli kilkuletniemu rudzielcowi zdobyć chwałę i uznanie ma być wielki turniej. Tyle w teorii, rzeczywistość okaże się bowiem dosyć zaskakująca, a przeciwnik nieoczekiwany. 

Strzeżcie się, potwory! to trzeci tom przygód Claudette, jej młodszego brata Gastona i przyjaciółki Marie. Tym razem bohaterowie wcale nie muszą opuszczać rodzinnego miasteczka, by walczyć ze złem, które czyha na jego mieszkańców. Zło wkrada się bowiem całkiem oficjalnie, chociaż pod przykrywką. Przyjdzie im też zmierzyć się nie tylko z prawdziwymi potworami, lecz także zadaniami, które mogą czasem być sprawdzianem dla prawdziwego wojownika, jak... tkanie czy nakrywanie do stołu. Powracają dawni wrogowie, ale też niewidziani przyjaciele. Jednym słowem, dzieje się, oj dzieje. 

Bez zbędnej przesady mogę przyznać, że cała seria jest rewelacyjna, a bieżąca część jest jej świetnym zwieńczeniem. Z jednej strony mamy tu przemyślaną, wciągającą opowieść, w której elementy grozy (dostosowane do dzieci, więc spokojnie) i fantastyki przeplatają się z momentami wzruszenia. Nad wszystkim przy tym dominuje wszechobecny dowcip i to niewymuszony, a przyprawiający o nieustanne chichoty.  

Bohaterowie, zarówno ci główni, jak i drugoplanowi, są przeuroczy i niepoprawni, nie sposób im nie kibicować, nawet jeśli pomysł mają dosyć dzikie lub niecodzienne. Postać Claudette, nieco zaślepionej wizją potencjalnej chwały, nieco schodzi na drugi plan, a na pierwszy wysuwają się Marie i Gaston, dbający o to, by ich towarzyszka wychodziła cało z opresji i starający się ze wszystkich sił ocalić miasto przed zagrożeniem, którego inni nie chcą dostrzec. 

Fabuła to jedno, ale w komiksie ważna, o ile nie kluczowa, jest także kreska, a ilustracje Rafaela Rosado są po prostu do zjedzenia. Kolorowe, pełne szczegółów, kiedy trzeba (czasem warto dobrze się po nich rozejrzeć, bo można wychwycić ciekawe smaczki) i bardzo dobrze oddające ducha tej opowieści.  

Mówiąc krótko, gorąco polecam całą serię Przygody Claudette. To nie tylko świetna rozrywka dla dzieci (i dorosłych), ale też dobry pomysł na rozpoczęcie przygody z komiksem i przekonanie się, że może być on doskonałą rozrywką. 

Dział: Komiksy
środa, 22 styczeń 2020 16:28

Królestwo Mostu

A gdybyście tak zakochali się w tej jednej osobie, którą przysięgaliście zniszczyć?

Gdy książki spod pióra jakiegoś pisarza wywrą na mnie niezwykle pozytywne wrażenie, oczywistą koleją rzeczy wydaje mi się sięgnięcie po kolejne powieści Autora. Taką właśnie pisarką jest dla mnie Danielle L. Jensen, której twórczość pokochałam od pierwszej do ostatniej strony każdej z jej przetłumaczonych na język polski książek. Czy również świeżo wydany w Polsce tytuł „Królestwo mostu” wywarł na mnie tak pozytywne wrażenie?

Księżniczka Lara jest jedną z wielu córek sadystycznego ojca, który lubuje się w prowadzeniu wojen. Jego celem jest zniszczenie sąsiedniej krainy o nazwie Ithicana, która dzięki niesamowitej konstrukcji rozciągającego się nad wyspami Mostu, kontroluje handel między sąsiednimi królestwami. By wygrać wojnę, zgadza się na warunku pokojowego traktatu, a jednym z nich jest wydanie córki za mąż, za króla Ithicany. Lara jednak nie jest zwyczajną, dobrze wychowaną panienką z królewskiego dworu. To świetnie wyszkolona wojowniczka i doskonały szpieg. Jedyna szansa, by obalić Ithicanę i wygrać niemożliwą do wygrania wojnę. Tylko czy dziewczyna nie zawiedzie ojca i swojego królestwa, gdy powoli zaczyna darzyć swojego męża coraz cieplejszymi uczuciami? 

Kocham czytać książki i czytam ich naprawdę wiele, ale mianem porywającej lektury mogę określić najwyżej jedną na pięćdziesiąt przeczytanych powieści. Danielle L. Jensen ma jednak niepodważalny talent i każdy tytuł spod jej pióra zasługuje właśnie na to miano. „Królestwo mostu” to doskonale napisana, porywająca książka, od której stron nie sposób się oderwać.

Zawsze podziwiałam pisarzy, którzy potrafią malować słowem. Tym razem jednak Autorka posunęła się o krok dalej, tworząc wiele niesamowitych imion i nazw krain, takich, które z niczym innym mi się nie kojarzą i jestem pewna, nie słyszałam ich nigdzie wcześniej. Dzięki temu „Królestwo Mostu” czytałam z jeszcze większą przyjemnością.

Lara i Aren to żywi, pełni przeróżnych barw i emocji bohaterowie. Mimo jednak tego, że historia opowiedziana została z ich perspektywy, Danielle L. Jensen nie potraktowała po macoszemu postaci drugoplanowych. One również żyją swoim własnym życiem i mienią się setkami różnych odcieni. 

Co ważne i wcale nie takie oczywiste w przypadku książek fantasty, fabuła „Królestwa Mostu” układa się niczym puzzle, na dodatek takie ze skomplikowanym wzorem i wieloma elementami. Jedne wydarzenia wywodzą się z innych, akcja zmienia się posłuszna decyzjom bohaterów. Kwintesencją książki są intrygi, tajemnice oraz niezwykłe tło niebezpiecznej dżungli, wzbudzonego morza i czerwonej, nieprzebytej pustyni.   

Kolejne spotkanie z twórczością Danielle L. Jensen uważam za bardzo udane. „Królestwo Mostu” to porywająca historia fantasy, z wartką akcją, rozlewem krwi i pełnymi intryg wydarzeniami. Mimo że dopiero co była premiera pierwszego tomu, to ja i tak już niecierpliwie wyczekuję na kolejną część. „Królestwo Mostu” natomiast, wraz z innymi książkami spod pióra pisarki, stanie na półce w gronie ulubionych powieści. 

Dział: Książki